Mgliste Bagna ⇒ [Mgliste Bagna] W drodze.
- Ayathell
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 124
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Uśmiechnęła się pod maską hełmu na pytanie lykantropa. Bez uczuć patrzyła, jak głowa elfki rozpryskuje się niczym orzech pod płytą.
- Tak, wiem. Tyle że tamci też muszą zginąć. Inaczej mogą pokrzyżować moje plany. Nie chciałabym, aby ruszyli naszym tropem choćby po to aby się zemścić za swoją przyjaciółkę. - Kucnęła przy zwłokach i przeszukała je dokładnie, aby po chwili wydobyć niewielkie zawiniątko. Zdjęła hełm i rozchyliła węzełek, i jej oczy powiększyły się ze zdziwienia. Wewnątrz znajdowała się butelka i szmatka do karmienia niemowląt. Wyprostowała się gwałtownie i rozejrzała wokoło, a następnie zaczęła nerwowo przetrząsać krzaki i okoliczne zagłębienia.
- Gdzie jest ten szczeniak? - Wyraźnie widać było jej zdenerwowanie kiedy szukała najwyraźniej nieobecnego lub dobrze ukrytego dziecka. Wreszcie zesztywniała i powoli skierowała głowę w stronę Andrewa.
- Jeszcze dwóch? Masz ich konie? Prowadź - po tym rzuciła się biegiem za lykantropem. Trzy konie stały tam, gdzie Andrew je pozostawił. Ayathell zaczęła przeszukiwać ich juki, a do Andrewa powiedziała, nie przerywając zajęcia, ściszonym głosem:
- Zabij ich. Pospiesz się, bo czasu mamy mało.
- Tak, wiem. Tyle że tamci też muszą zginąć. Inaczej mogą pokrzyżować moje plany. Nie chciałabym, aby ruszyli naszym tropem choćby po to aby się zemścić za swoją przyjaciółkę. - Kucnęła przy zwłokach i przeszukała je dokładnie, aby po chwili wydobyć niewielkie zawiniątko. Zdjęła hełm i rozchyliła węzełek, i jej oczy powiększyły się ze zdziwienia. Wewnątrz znajdowała się butelka i szmatka do karmienia niemowląt. Wyprostowała się gwałtownie i rozejrzała wokoło, a następnie zaczęła nerwowo przetrząsać krzaki i okoliczne zagłębienia.
- Gdzie jest ten szczeniak? - Wyraźnie widać było jej zdenerwowanie kiedy szukała najwyraźniej nieobecnego lub dobrze ukrytego dziecka. Wreszcie zesztywniała i powoli skierowała głowę w stronę Andrewa.
- Jeszcze dwóch? Masz ich konie? Prowadź - po tym rzuciła się biegiem za lykantropem. Trzy konie stały tam, gdzie Andrew je pozostawił. Ayathell zaczęła przeszukiwać ich juki, a do Andrewa powiedziała, nie przerywając zajęcia, ściszonym głosem:
- Zabij ich. Pospiesz się, bo czasu mamy mało.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
- Andrew
- Senna Zjawa
- Posty: 297
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Niedźwiedziołak
- Profesje:
Zaprowadził ją do koni. Zdziwiła go butelka dla dziecka, gdyż nie wyczuł w pobliżu żadnego. Bez słowa podszedł do dwóch elfów. Na swoje szczęście jeszcze nie odzyskali przytomności. Andrew szybkim ruchem zmiażdżył razem ich czaszki, po czym wytarł ręce w trawę. Elfka wydawała się zaaferowana znalezieniem jakiegoś przedmiotu w jukach koni.
Tymczasem z lasu na krawędzi wyłonił się Lohiduhe.
- Twój koń był głębiej w lesie. Kręcą się tutaj nieumarli. Jeszcze są daleko, ale twój koń pozwiedzał i ich wywęszył - określił krótkie zarżenie wspomnianego.
Tymczasem z lasu na krawędzi wyłonił się Lohiduhe.
- Twój koń był głębiej w lesie. Kręcą się tutaj nieumarli. Jeszcze są daleko, ale twój koń pozwiedzał i ich wywęszył - określił krótkie zarżenie wspomnianego.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
- Ayathell
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 124
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Nie zwróciła na słowa Andrewa większej uwagi, to co teraz ją pochłaniało było większej wagi niż nawet groźba ze strony nieumarłych. W końcu, tak jak się domyśliła, w juku konia który musiał należeć do kobiety znalazła to czego szukała. Dziecko spało zawinięte w pieluszki z kciukiem w ustach. Ayathel przywołała Lohiduhe i z okrzykiem triumfu wskoczyła w siodło.
- Takiego zwycięstwa się nie spodziewałam, Lolth zesłała mi pomoc - zaśmiała się. - Wzgórze Płaczących Jeleni, jedziemy tam.
Lohiduhe kopnięty w boki zerwał się do kłusu. Ayathell przytulała niemowlę do piersi, popędzając konia nogami.
- Takiego zwycięstwa się nie spodziewałam, Lolth zesłała mi pomoc - zaśmiała się. - Wzgórze Płaczących Jeleni, jedziemy tam.
Lohiduhe kopnięty w boki zerwał się do kłusu. Ayathell przytulała niemowlę do piersi, popędzając konia nogami.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
- Andrew
- Senna Zjawa
- Posty: 297
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Niedźwiedziołak
- Profesje:
Nie ucieszył się, widząc diabelski uśmieszek na oczach Ayathell, kiedy patrzyła się na dzieciaka. Jeśli był on jednak powiązany z jej zemstą, to sam obiecał jej nie przerywać w wykonaniu wyroku. Jak widać śpieszyło się jej. Prawdopodobnie osoba, którą chce zabić, jest nadzwyczaj blisko.
Pobiegł za nią truchtem, kiedy jednak przyśpieszyła do kłusa, przemienił się w biegu i popędził też i ją do galopu. Pędzili tak przez las. Od czasu do czasu Andrew wyłapywał zapach nieumarłych, co pozwalało im ominąć co mniejsze grupki. Przez większe patrole szkieletów Niedźwiedź przebijał się pierwszy, a Elfka tuż za nim.
W taki sposób dotarli na skraj drogi prowadzącej do ich celu podróży. Zostało najwyżej kilka kilometrów.
Pobiegł za nią truchtem, kiedy jednak przyśpieszyła do kłusa, przemienił się w biegu i popędził też i ją do galopu. Pędzili tak przez las. Od czasu do czasu Andrew wyłapywał zapach nieumarłych, co pozwalało im ominąć co mniejsze grupki. Przez większe patrole szkieletów Niedźwiedź przebijał się pierwszy, a Elfka tuż za nim.
W taki sposób dotarli na skraj drogi prowadzącej do ich celu podróży. Zostało najwyżej kilka kilometrów.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
- Ayathell
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 124
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Dziecko spało ukołysane ruchem konia, kiedy Ayathell wraz z Andrewem zagłębiali się w las. Tylko ich wyczulone zmysły pozwalały na trzymanie się wydeptanych, prawie niewidocznych ścieżek. Przedzierali się tak przez rzadki las porastający w tym miejscu mokradła, aż dotarli do wzgórza na którym dość niedawno przebywał oddział pod przywództwem Naresha. Ayathell zdawało się, że na jego szczycie dostrzegła błysk złota. Lecz skręciła na południe, omijając wzniesienie i ruszyła już bardziej pewna kierunku. Tu ścieżki były mocniej wydeptane i widać było sporo śladów podków i butów, a nawet zdarzało się dostrzec bose stopy. Wreszcie do ich uszu dotarły dźwięki pochodzące z jakiegoś obozowiska o dużych rozmiarach. Drowka zeskoczyła z konia, podała dziecko Andrewowi.
- Tylko nie obudź jej, zaraz po nią wracam. - Po tych słowach zniknęła w cieniu, udając się w kierunku dosłyszanych dźwięków. Kilkanaście metrów przed nią nagle otworzył się widok na ostrokół okalający namioty z brudnego i odbarwionego już materiału. Niedaleko była brama wjazdowa i kiedy Ayathell podkradła się do niej, dostrzegła tam dwóch strażników, uzbrojonych w łuki i włócznie. Szybko zbadała wierzch palisady i tam dostrzegła sporadycznych wartowników. Oceniwszy to wszystko wróciła do Andrewa. Z jadowitym uśmiechem odebrała dziecko z jego łap.
- Tylko nie obudź jej, zaraz po nią wracam. - Po tych słowach zniknęła w cieniu, udając się w kierunku dosłyszanych dźwięków. Kilkanaście metrów przed nią nagle otworzył się widok na ostrokół okalający namioty z brudnego i odbarwionego już materiału. Niedaleko była brama wjazdowa i kiedy Ayathell podkradła się do niej, dostrzegła tam dwóch strażników, uzbrojonych w łuki i włócznie. Szybko zbadała wierzch palisady i tam dostrzegła sporadycznych wartowników. Oceniwszy to wszystko wróciła do Andrewa. Z jadowitym uśmiechem odebrała dziecko z jego łap.
Ostatnio edytowane przez Ayathell 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
- Andrew
- Senna Zjawa
- Posty: 297
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Niedźwiedziołak
- Profesje:
Po spokojnym dotarciu na miejsce znaleźli się w pobliżu jakiegoś obozowiska. Elfka szybko ruszyła na zwiad miejsca, zostawiając dziecko pod jego opieką. To na szczęście spało, więc nie miał z nim zbytnich kłopotów. Ułożył się koło niego, obserwując otoczenie. Żaden zapach nie docierał z lasu. Tylko od czasu do czasu zapach pieczeni, znoszonych onucy oraz reszty tradycyjnych zapachów docierających z obozu wojskowego. Ayathell wróciła dość szybko. Spojrzała się na niego, to na dziecko i z perfidnym uśmieszkiem na twarzy zamierzała coś właśnie zrobić.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
- Ayathell
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 124
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Zaśmiała się szatańsko, podnosząc dziecko do oczu. Rozchyliła pieluchy i chwilę badała wzrokiem dziecko, które zdążyło się obudzić i zaczęło płakać z powodu chłodu i zapewne chcąc jeść.
- Tak, malutka, musisz teraz dać z siebie wszystko, płacz płacz. Ha ha. Idziemy. Loindril "Gwiazdooki" na pewno się ucieszy z twojego powrotu. Mała suko, już niedługo, pieprzony bachorze, już niedługo. - Ujęła dzieciaka za nogę i tak wiszącego poczęła nieść w stronę strażnicy "Oka Świtu."
- Tak, malutka, musisz teraz dać z siebie wszystko, płacz płacz. Ha ha. Idziemy. Loindril "Gwiazdooki" na pewno się ucieszy z twojego powrotu. Mała suko, już niedługo, pieprzony bachorze, już niedługo. - Ujęła dzieciaka za nogę i tak wiszącego poczęła nieść w stronę strażnicy "Oka Świtu."
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
- Andrew
- Senna Zjawa
- Posty: 297
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Niedźwiedziołak
- Profesje:
Zmienił się z powrotem w człowieka, kiedy Ayathell ruszyła w stronę obozu. Takie obozy zazwyczaj mają dobrych kuszników na murach, a w swojej niedźwiedziej postaci nie zdążyłby zasłonić elfki przed żadną ze strzał czy bełtów. Aaa... Pewnie dzieciak tamtego w celu jej zemsty. Hehe, perfidne. Uśmiechnął się pod nosem.
Szedł krok w krok za elfką. Gotowy w razie czego do natychmiastowego działania. Kiedy tylko weszli w blask pochodni przed palisadą, strażnicy od razu zauważyli jego wielką postać. Dopiero po chwili dotarło do nich, iż przed wielkoludem idzie jakaś kobieta, trzymając coś w dłoni. Jakiś bardziej ogarnięty ze strażników szybko się wycofał i słychać było jego wołanie za dowódcą. Coś musiało go zaniepokoić w przedmiocie trzymanym przez nią.
Szedł krok w krok za elfką. Gotowy w razie czego do natychmiastowego działania. Kiedy tylko weszli w blask pochodni przed palisadą, strażnicy od razu zauważyli jego wielką postać. Dopiero po chwili dotarło do nich, iż przed wielkoludem idzie jakaś kobieta, trzymając coś w dłoni. Jakiś bardziej ogarnięty ze strażników szybko się wycofał i słychać było jego wołanie za dowódcą. Coś musiało go zaniepokoić w przedmiocie trzymanym przez nią.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
- Ayathell
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 124
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Długo nie musieli czekać. Dzieciak wrzeszczał coraz głośniej, kiedy Ayathell kołysała jego nagim ciałkiem wciąż trzymając za nóżkę. Już po chwili przed bramę wyszło trzech wysokich elfich mężczyzn, różniących się od swoich żołnierzy tylko odznakami dowódców.
Wszyscy trzej w towarzystwie kilku żołnierzy trzymających broń w rękach ruszyli w ich stronę. Idący na początku elf, z wyraźnym niepokojem na swoim jasnym prawym obliczu poznaczonym zmarszczkami zmęczenia, podniósł dłoń w górę zatrzymując wszystkich, a sam podszedł bliżej.
- Oddaj dziecko. Proszę, nie rób mu krzywdy i oddaj mi dziecko. - Wyciągnął rękę w geście jakby chciał powstrzymać wyczyny drowki bujającej niemowlę. Ayathell odchyliła głowę i zaśmiała się szyderczo, co wyraźnie wywołało lęk widoczny na twarzy elfa.
- Nic za darmo, zdrajco. - Elfka wykrzywiła wargi w grymasie pogardy. - Oddam dziecko w zamian za okup. Tym okupem jest Loindril "Gwiazdooki". Ma tu przyjść i złożyć broń, potem oddalimy się z nim, a dziecko pozostawię na skraju tego lasu. Inaczej... - Ayathell wydobyła szybkim ruchem Dol'xis i wykonała gest świadczący o jej zamiarze, gdyby jej nie posłuchali.
- ...i żadnych głupkowatych prób. Nie zdążycie nawet pierdnąć, a ze szczeniaka zostanie tylko kotlet. -
Elf podszedł o krok, odrzucając broń na ziemię.
- Na bogów! Mroczna, nie czyń tego, masz mnie w swoich rękach, ale nie rób krzywdy maleństwu. Jam jest Loindril "Gwiazdooki", Generał "Oka Świtu". Oddaj dziecko, nie rób maleństwu nic złego. Proszę.
Ayathell uśmiechnęła się i popatrzyła na Andrewa wymownie.
- Umiesz wiązać supełki?
Wszyscy trzej w towarzystwie kilku żołnierzy trzymających broń w rękach ruszyli w ich stronę. Idący na początku elf, z wyraźnym niepokojem na swoim jasnym prawym obliczu poznaczonym zmarszczkami zmęczenia, podniósł dłoń w górę zatrzymując wszystkich, a sam podszedł bliżej.
- Oddaj dziecko. Proszę, nie rób mu krzywdy i oddaj mi dziecko. - Wyciągnął rękę w geście jakby chciał powstrzymać wyczyny drowki bujającej niemowlę. Ayathell odchyliła głowę i zaśmiała się szyderczo, co wyraźnie wywołało lęk widoczny na twarzy elfa.
- Nic za darmo, zdrajco. - Elfka wykrzywiła wargi w grymasie pogardy. - Oddam dziecko w zamian za okup. Tym okupem jest Loindril "Gwiazdooki". Ma tu przyjść i złożyć broń, potem oddalimy się z nim, a dziecko pozostawię na skraju tego lasu. Inaczej... - Ayathell wydobyła szybkim ruchem Dol'xis i wykonała gest świadczący o jej zamiarze, gdyby jej nie posłuchali.
- ...i żadnych głupkowatych prób. Nie zdążycie nawet pierdnąć, a ze szczeniaka zostanie tylko kotlet. -
Elf podszedł o krok, odrzucając broń na ziemię.
- Na bogów! Mroczna, nie czyń tego, masz mnie w swoich rękach, ale nie rób krzywdy maleństwu. Jam jest Loindril "Gwiazdooki", Generał "Oka Świtu". Oddaj dziecko, nie rób maleństwu nic złego. Proszę.
Ayathell uśmiechnęła się i popatrzyła na Andrewa wymownie.
- Umiesz wiązać supełki?
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
- Andrew
- Senna Zjawa
- Posty: 297
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Niedźwiedziołak
- Profesje:
Widział nadciągających mężczyzn. Zostawił rozmawianie z nimi Ayathell. Jednak aktualnie bardziej przejmował się strażnikami na murach, wciąż celującymi w nich ukradkiem z broni. Kiedy jednak płacz dziecka poniósł się echem między nimi, zdecydowana większość z szokiem w oczach opuściła broń.
Nagle już mu się wydawało, że głowa dziecka wyląduje na ziemi. Jednak elfka wciąż czekała na swój cel. Okazało się, że stoi on właśnie przed nią. Wydawał się na tyle załamany losem dziecka, że nie dbał już o to co się stanie z obozem. Na krótkie pytanie elfki tylko się uśmiechnął. Wyszedł zza elfki i podszedł do Loindrilla.
- Tylko bez żadnych numerów. Jeśli wam miłe życie generała i jego dziecka. - Skierował te słowa do strażników otaczających dowódcę, jednak wciąż patrząc się na tego ostatniego.
Liną, którą zabrał z konia Ayathell, paroma szybkimi ruchami związał ręce elfa za plecami. Potem jednym szybkim uchwytem wybił jego ręce z barków. Większość ze strażników wyciągnęła broń. Jednak bali się zaatakować ze strachu o Generała.
Nagle już mu się wydawało, że głowa dziecka wyląduje na ziemi. Jednak elfka wciąż czekała na swój cel. Okazało się, że stoi on właśnie przed nią. Wydawał się na tyle załamany losem dziecka, że nie dbał już o to co się stanie z obozem. Na krótkie pytanie elfki tylko się uśmiechnął. Wyszedł zza elfki i podszedł do Loindrilla.
- Tylko bez żadnych numerów. Jeśli wam miłe życie generała i jego dziecka. - Skierował te słowa do strażników otaczających dowódcę, jednak wciąż patrząc się na tego ostatniego.
Liną, którą zabrał z konia Ayathell, paroma szybkimi ruchami związał ręce elfa za plecami. Potem jednym szybkim uchwytem wybił jego ręce z barków. Większość ze strażników wyciągnęła broń. Jednak bali się zaatakować ze strachu o Generała.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
- Ayathell
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 124
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
- A teraz się grzecznie rozstaniemy. Odejdziemy pięćdziesiąt kroków i tam zostawię dziecko. Jednak jak ktoś się ruszy wcześniej niż w ciągu kwadransa... - wykonała znany już gest Dol'xis-em. Popatrzyła z pogardą na bezsilność żołnierzy i uśmiechnęła się szyderczo.
Kiedy Andrew ruszył prowadząc jeńca, Ayathell podniosła dzieciaka w górę, jakby pokazując je reszcie.
- Nawet nie próbujcie, dupki. - Po czym zrobiła kilka kroków tyłem i widząc że żaden z nich się nie poruszył, odwróciła się i poszła za lykantropem w stronę czekającego na nich konia. Obejrzała się jeszcze po drodze w stronę obozu i uspokojona brakiem reakcji jego załogi podbiegła za towarzyszem. Wkrótce wszyscy znaleźli się koło Lohiduhe. Ayathel podeszła do jeńca i złapawszy go za twarz popatrzyła mu w oczy.
- Jesteś kretynem i tchórzem. Na twoim miejscu kazałabym zabić nas i dziecko. Lepsze to od losu jaki was czeka, Loindrilu "Gwiazdooki". Ktoś na was czeka, zgadniesz? - Wybuchnęła śmiechem, który przeszedł Andrewa ciarkami po skórze. Zawinęła dziecko w pieluszki i włożyła do juku. Loindril patrzył na to wszystko z przerażeniem, rozumiejąc swój błąd.
- Powiedziałaś, że oddasz dziecko... - jęknął. Drowka odwróciła się i uderzyła go w twarz, i gdyby nie to że Andrew go trzymał, zapewne by się przewrócił. Ayathel szarpnęła długie jasne włosy generała, starając się przy tym zadać jak najwięcej bólu.
- Oddam, głupcze. Odpowiedniej osobie oddam was oboje. - Wskoczyła na konia i skierowała spojrzenie na zmiennokształtnego.
- Hej, słodki, raczyłbyś wrzucić to ścierwo mi na łęk?
Kiedy Andrew ruszył prowadząc jeńca, Ayathell podniosła dzieciaka w górę, jakby pokazując je reszcie.
- Nawet nie próbujcie, dupki. - Po czym zrobiła kilka kroków tyłem i widząc że żaden z nich się nie poruszył, odwróciła się i poszła za lykantropem w stronę czekającego na nich konia. Obejrzała się jeszcze po drodze w stronę obozu i uspokojona brakiem reakcji jego załogi podbiegła za towarzyszem. Wkrótce wszyscy znaleźli się koło Lohiduhe. Ayathel podeszła do jeńca i złapawszy go za twarz popatrzyła mu w oczy.
- Jesteś kretynem i tchórzem. Na twoim miejscu kazałabym zabić nas i dziecko. Lepsze to od losu jaki was czeka, Loindrilu "Gwiazdooki". Ktoś na was czeka, zgadniesz? - Wybuchnęła śmiechem, który przeszedł Andrewa ciarkami po skórze. Zawinęła dziecko w pieluszki i włożyła do juku. Loindril patrzył na to wszystko z przerażeniem, rozumiejąc swój błąd.
- Powiedziałaś, że oddasz dziecko... - jęknął. Drowka odwróciła się i uderzyła go w twarz, i gdyby nie to że Andrew go trzymał, zapewne by się przewrócił. Ayathel szarpnęła długie jasne włosy generała, starając się przy tym zadać jak najwięcej bólu.
- Oddam, głupcze. Odpowiedniej osobie oddam was oboje. - Wskoczyła na konia i skierowała spojrzenie na zmiennokształtnego.
- Hej, słodki, raczyłbyś wrzucić to ścierwo mi na łęk?
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
- Andrew
- Senna Zjawa
- Posty: 297
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Niedźwiedziołak
- Profesje:
Odszedł z Loindrilem, a tuż za nimi szła elfka. Płacz dziecka wciąż roznosił się echem po całej polanie, utrzymując wojska elfie w miejscu. Kiedy dotarli do konia, Ayathell, wypominając głupotę mężczyzny, schowała dzieciaka do juków.
- Hmm, myślałem, że na miejscu zginą. I radziłbym się pośpieszyć. Bo zbiera się ich dość spora grupa - powiedział do Elfki, pociągając parę razy nosem. - Tylko patrzeć aż rzucą się za nami w pogoń. - Narzucił jeńca na łęk siodła i przez chwilę stanął węsząc.
- W porządku, jedźmy. Na jakiejś ciasnej dróżce trzeba będzie założyć pułapkę z jakiejś liny, do postrącania ich z siodła.
Jak tylko ruszyli, puścił się biegiem za koniem. Na razie pędzili kłusem, wiec dotrzymanie kroku elfce nie sprawiało mu trudności. Kiedy wbili się w las, zatrzymał się, umocował linę i po szybkiej zmianie postaci dogonił Ayathell.
- Teraz możemy przyśpieszyć. Jedna lina jest na konie pod nogi, a druga na jeźdźców kawałek przed tamtą. Zatrzyma ich to na trochę.
Po czym Elfka puściła się w cwał. Andrewowi rozpędzenie swojego wielkiego cielska zajęło trochę dłużej niż Lohiduhe, ale w końcu zrównał się z nimi.
- Hmm, myślałem, że na miejscu zginą. I radziłbym się pośpieszyć. Bo zbiera się ich dość spora grupa - powiedział do Elfki, pociągając parę razy nosem. - Tylko patrzeć aż rzucą się za nami w pogoń. - Narzucił jeńca na łęk siodła i przez chwilę stanął węsząc.
- W porządku, jedźmy. Na jakiejś ciasnej dróżce trzeba będzie założyć pułapkę z jakiejś liny, do postrącania ich z siodła.
Jak tylko ruszyli, puścił się biegiem za koniem. Na razie pędzili kłusem, wiec dotrzymanie kroku elfce nie sprawiało mu trudności. Kiedy wbili się w las, zatrzymał się, umocował linę i po szybkiej zmianie postaci dogonił Ayathell.
- Teraz możemy przyśpieszyć. Jedna lina jest na konie pod nogi, a druga na jeźdźców kawałek przed tamtą. Zatrzyma ich to na trochę.
Po czym Elfka puściła się w cwał. Andrewowi rozpędzenie swojego wielkiego cielska zajęło trochę dłużej niż Lohiduhe, ale w końcu zrównał się z nimi.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
- Ayathell
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 124
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Jechali dość długo, kiedy Ayathell wreszcie skręciła na północ ku Dolinie Umarłych. Szybko odnalazła drogę pośród bagien i teraz kłusem podążali w tym kierunku. Na twarzy wciąż zachowującego przytomność jeńca było widać rezygnację i zwątpienie, zdawało się że modli się do swoich bogów. Dziecko w juku przestało płakać ze zmęczenia i zasnęło. Jechała równo w stronę wyłaniających się na północy gór, nad którymi kłębiły się złowieszcze chmury o barwie jaką ma krew. Gdzieś w dali w ich stronę zmierzało kilkunastu jeźdźców. Ayathell zdawała się nie reagować na nich zupełnie, nie próbowała się kryć ani nie zmieniała kierunku jazdy. Po kilkunastu minutach jeźdźcy okazali się być nie do końca rozłożonymi ciałami centaurów. Ayathell się zatrzymała i wydobyła z zanadrza kurtki sakiewkę, z której wydobyła garść pyłu i rozsypała go w powietrzu, inwokując zaklęcie. Nim nieumarli się do nich zbliżyli, Ayathell zakończyła czar, który opadł jasna poświatą na ziemię pod ich nogami, otaczając niewielkim kręgiem Andrewa i Ayathell na Lohiduhe. Przewodzący podjazdowi rosły centaur o twarzy toczonej przez robactwo zatrzymał się o krok przed światłem. Popatrzył na podróżnych, potem na ziemię po której pełgały blaski zaklęcia, skrzywił się i rzekł chrypiącym głosem:
- Mam czas, mogę poczekać aż zaklęcie puści.
Ayathell skrzywiła się na słowa nieumarłego, szarpnięciem podniosła głowę jeńca tak, aby martwy mógł dostrzec jego twarz.
- Ale twój pan nie może czekać. Poza tym, dlaczego łamiecie prawa nieumarłych? - skrzywiła się ponownie i zwróciła do Andrewa.
- Widać że nie tylko jego twarz się rozkłada, ale i mózg.
- Mam czas, mogę poczekać aż zaklęcie puści.
Ayathell skrzywiła się na słowa nieumarłego, szarpnięciem podniosła głowę jeńca tak, aby martwy mógł dostrzec jego twarz.
- Ale twój pan nie może czekać. Poza tym, dlaczego łamiecie prawa nieumarłych? - skrzywiła się ponownie i zwróciła do Andrewa.
- Widać że nie tylko jego twarz się rozkłada, ale i mózg.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
- Andrew
- Senna Zjawa
- Posty: 297
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Niedźwiedziołak
- Profesje:
Wolno jechali na północ. Coraz bardziej nie podobał mu się kierunek tej podróży. Starał się jednak nie okazywać tego zbytnio. Jednak kiedy wyczuł przed nimi oddział trupów, tylko zjeżył sierść na grzbiecie. Zanim ruszył na nich, zerknął tylko na Ayathell. Ta jednak wydawała się być spokojna i nie przejmować się przybyszami.
Kiedy zaczęli się niebezpiecznie do nich zbliżać, elfka rzuciła jakieś zaklęcie. Po jego efektach widać, że zwłoki centaurów nie mogły wejść w obręb tego światła. Na wszelki wypadek jednak stanął prawie na granicy zasięgu czaru i warknął nieumarłemu prosto w twarz. Wszystkie jego mięśnie były przygotowane do skoku. Wydawało się, że prawie ich zaatakuje, nie zwracając uwagi na prowadzącą rozmowę Ayathell.
Kiedy zaczęli się niebezpiecznie do nich zbliżać, elfka rzuciła jakieś zaklęcie. Po jego efektach widać, że zwłoki centaurów nie mogły wejść w obręb tego światła. Na wszelki wypadek jednak stanął prawie na granicy zasięgu czaru i warknął nieumarłemu prosto w twarz. Wszystkie jego mięśnie były przygotowane do skoku. Wydawało się, że prawie ich zaatakuje, nie zwracając uwagi na prowadzącą rozmowę Ayathell.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
- Ayathell
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 124
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Nieumarły kiwnął głową.
- To "Gwiaździstooki"! Rozumiem, co to oznacza dla naszego Pana. Nie będę was zatrzymywał. - Popatrzył na niedźwiedziołaka beznamiętnie. - Powiedz swojemu towarzyszowi, żeby uważał na swoje zdrowie. Jakiś nieumarły może nie zrozumieć jego żartu z warczeniem.
Ayathell uśmiechnęła się tylko.
- Jeszcze jedna sprawa, za nami podąża oddział z "Oka Świtu". Możecie ich powstrzymać? - Po tych słowach podjechała do Andrewa i podała mu swoją zapasowa bieliznę.
- Masz, wytrzyj nos, boś się zasmarkał, a nieumarłym daj spokój, bo ta bielizna będzie ci musiała wystarczyć. - Popatrzyła chłodnym wzrokiem na lykantropa. Kopnęła konia i pognała go do przodu, prosto na północ. Kiedy nieumarli pognali zatrzymać pościg jaki podążał za Ayathell i Andrewem, droga stała się lepsza. Wszędzie na poboczach widać było sterty kamieni i pracujących zombi, którzy poprawiali stan traktu. Ayathell była zaskoczona odkryciem, bo zawsze jej się zdawało, iż nieumarli nigdy nie dbają o dobra doczesne. Zapewne Licz chciał utrzymać stan dróg w dobrej kondycji, aby jego armie mogły się sprawnie poruszać. "Cóż, myliłam się." Rozglądała się ciekawie wokoło, przyglądając się wszystkiemu. Wreszcie na północy dało się dostrzec wzniesienie na którym górowała zniszczona, kamienna forteca. Jej jedyna wieża celowała w niebo jak oskarżający palec, a w niej widać było gdzieś na samej górze wir który wydobywał się z szczytu i łączył z nisko wiszącymi krwawymi chmurami.
- Na Lolth. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. - Po czym szturchnęła jeńca
- Już niedługo, idioto, pewnie się doczekać tego spotkania nie możesz, co? - Zaśmiała się szyderczo i szarpnęła za związane ręce, starając się zadać jak najwięcej bólu.
- To "Gwiaździstooki"! Rozumiem, co to oznacza dla naszego Pana. Nie będę was zatrzymywał. - Popatrzył na niedźwiedziołaka beznamiętnie. - Powiedz swojemu towarzyszowi, żeby uważał na swoje zdrowie. Jakiś nieumarły może nie zrozumieć jego żartu z warczeniem.
Ayathell uśmiechnęła się tylko.
- Jeszcze jedna sprawa, za nami podąża oddział z "Oka Świtu". Możecie ich powstrzymać? - Po tych słowach podjechała do Andrewa i podała mu swoją zapasowa bieliznę.
- Masz, wytrzyj nos, boś się zasmarkał, a nieumarłym daj spokój, bo ta bielizna będzie ci musiała wystarczyć. - Popatrzyła chłodnym wzrokiem na lykantropa. Kopnęła konia i pognała go do przodu, prosto na północ. Kiedy nieumarli pognali zatrzymać pościg jaki podążał za Ayathell i Andrewem, droga stała się lepsza. Wszędzie na poboczach widać było sterty kamieni i pracujących zombi, którzy poprawiali stan traktu. Ayathell była zaskoczona odkryciem, bo zawsze jej się zdawało, iż nieumarli nigdy nie dbają o dobra doczesne. Zapewne Licz chciał utrzymać stan dróg w dobrej kondycji, aby jego armie mogły się sprawnie poruszać. "Cóż, myliłam się." Rozglądała się ciekawie wokoło, przyglądając się wszystkiemu. Wreszcie na północy dało się dostrzec wzniesienie na którym górowała zniszczona, kamienna forteca. Jej jedyna wieża celowała w niebo jak oskarżający palec, a w niej widać było gdzieś na samej górze wir który wydobywał się z szczytu i łączył z nisko wiszącymi krwawymi chmurami.
- Na Lolth. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. - Po czym szturchnęła jeńca
- Już niedługo, idioto, pewnie się doczekać tego spotkania nie możesz, co? - Zaśmiała się szyderczo i szarpnęła za związane ręce, starając się zadać jak najwięcej bólu.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
- Andrew
- Senna Zjawa
- Posty: 297
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Niedźwiedziołak
- Profesje:
Wciągnął parę razy jej zapach, po czym parsknął lekko. Obrócił się patrząc za oddalającymi trupami.
- Nie mówiłaś, że masz jakieś interesy z nieumarłymi. Nie wiem, czy ci wspominałem, ale na widok jakiegokolwiek nieumarłego mam raczej ochotę ich rozwalić, a nie z nimi dyskutować.
Zatrzepał łbem próbując pozbyć się zapachu śmierci, jednak to nic nie pomogło. Ruszył powoli za nią, obrzucając nienawistnym wzrokiem mijane trupy. W końcu zauważyli jakaś fortecę. Coś dziwnego wydobywało się z jedynej wieży, jaka górowała nad całą okolicą.
- Nie mówiłaś, że masz jakieś interesy z nieumarłymi. Nie wiem, czy ci wspominałem, ale na widok jakiegokolwiek nieumarłego mam raczej ochotę ich rozwalić, a nie z nimi dyskutować.
Zatrzepał łbem próbując pozbyć się zapachu śmierci, jednak to nic nie pomogło. Ruszył powoli za nią, obrzucając nienawistnym wzrokiem mijane trupy. W końcu zauważyli jakaś fortecę. Coś dziwnego wydobywało się z jedynej wieży, jaka górowała nad całą okolicą.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości