Strona 3 z 5

: Pią Maj 28, 2010 5:29 pm
autor: Kaiba
Kiwn±³ g³ow± na znak, ¿e siê zgadza. Dziwnym, by³o uczuciem byæ ¶wiadomym, ¿e kto¶ siê o ciebie martwi, dba... Troszczy?

- Có¿, no to zaczynamy.

Nale¿a³o siê skupiæ, zapomnieæ o otaczaj±cym ¶wiecie, porzuciæ fizyczno¶æ i zag³êbiæ siê w samej duchowej istocie istnienia. Bia³ow³osy zobaczy³ oczami mocy nowe otoczenie. Najpierw zamglony teren, który nie posiada³ ¿adnych charakterystycznych cech, nastêpnie dostrzeg³ skupienie czystej mocy. Pod±¿aj±c wedle wcze¶niej opracowanego planu, pocz±³ kszta³towaæ otoczenie na swoj± mod³ê. By³o to zdecydowanie trudniejsze ni¿ móg³by siê tego kiedykolwiek spodziewaæ. Nawet najmniejsza luka w wyobra¿eniu powodowa³a nieuchronny rozpad tego co zdawa³o by siê ju¿ powsta³o. Porzuci³ próby stworzenia ca³ego ma³ego wymiaru, skupi³ siê jedynie na "jeziorku". Uda³o siê. Wys³a³ telepatyczny przekaz niebieskookiej.

- Dot±d mój umys³ otoczony by³ ci±gle przez warstwê p³omieni, które czy tego chcia³em czy te¿ nie blokowa³y dostêp do niego pozosta³ym uzdolnionym istotom. Nie zdejmê bariery, gdy¿ nie jest to dobry pomys³, natomiast dam ci do niej klucz, a raczej niebieski wachlarz. Dojrzyj jego postaæ któr± chcê Ci ukazaæ, nastêpnie otwórz sobie nim drogê do mojej ¶wiadomo¶ci.

Diabe³ u¶miechn±³ siê stoj±c nad jeziorkiem, gdy jego cia³o pozostawa³o w ci±g³ym bezruchu w ¶wiecie fizycznym, materialnym. Co¶ b³ysnê³o g³êboko w toni wodnej. Cztery obiekty, czym¿e one s±? Nie wiedzia³, lecz nie by³o teraz czasu na rozmy¶lania. Powiedzia³ zwyczajnym g³osem, nie ukrywaj±c zdenerwowania.

- ¯ycz mi szczê¶cia.

Wskoczy³. Wstrzymywa³ oddech, pozostawa³ zanurzony kilka metrów pod wod±. Spokój, równowaga. Czu³ jak to otoczenie powoli, niemi³osiernie ¶ci±ga go coraz to g³êbiej. Dusi³ siê. Pozostawa³ w bezruchu, dobrze wiedzia³, ¿e bezmy¶lna szarpanina na nic siê nie zda. Nie wytrzyma³, nabra³ wody do p³uc. Zaraz... wody? Skarci³ siê za swoj± g³upotê, chwali³ siê wiedz± teoretyczn± a zapomnia³ o tak podstawowej sprawie. Zamkn±³ oczy, szuka³ czego¶, nie wiedzia³ czego. Znajduj±c siê tu mia³ zyskaæ moc, prawda? Tak wiêc czemu nie czu³ niczego nowego? Co¶ by³o zdecydowanie nie tak jak byæ powinno. Pocz±³ powoli opadaæ, z w³asnej woli.

Kilkana¶cie metrów poni¿ej ponownie b³ysnê³y cztery ma³e obiekty. Czy to jedynie wabik na nieostro¿nych? A mo¿e co¶ wiêcej, to co naprawdê daje moc? Nikt nie osi±gn±³ potêgi nie podejmuj±c ryzyka, postanowi³ postawiæ wszystko na jedn± kartê. Z ka¿dym centymetrem czu³, ¿e wynurzenie siê bêdzie nieproporcjonalnie wiêkszym wysi³kiem choæby metr g³êbiej ni¿ znajdowa³ siê teraz. Wys³a³ Saurze kilka s³ów za pomoc± my¶lmowy.

- Zaufaj mi, wrócê. Jednak sam nie podo³am, bêdziesz musia³a mi pomóc.

: Sob Maj 29, 2010 5:24 pm
autor: Saura
-Powodzenia- powiedzia³a Saura do Kaiby, zanim jego ¶wiadomo¶æ nie zanurzy³a siê w czakramie. Elfka westchnê³a. Nadesz³a jej kolej.

Usiad³a ze skrzy¿owanymi nogami i skupi³a na tym, co musia³a zrobiæ. Powoli, bardzo powoli zaczê³a w³±czaæ siê w obrêb splotu. Wymaga³o to oczywi¶cie pewnego przygotowania.

Najpierw Saura odciê³a s³uch- przesta³ do niej docieraæ szelest wiatru w konarach drzew. Potem przesta³a czuæ, jak ten sam wiatr na j± owiewa. Podobnie by³o z ciep³em piasku pod którym siedzia³a. Nieco pó¼niej jakiekolwiek znaczenie przesta³y mieæ dla niej zapachy- nawet ten p³yn±cy z jej w³asnego cia³a. Wreszcie przysz³a pora na wzrok. Przez wydawaæ by siê mog³o, nieskoñczon± ilo¶æ czasu, dziewczyna dryfowa³a w ciemno¶ci.

Stan, w którym niczego siê nie czu³o, nie s³ysza³o ani nie widzia³o, niejednego móg³by doprowadziæ do szaleñstwa. Jednak Saura zachowywa³a spokój.

Wkrótce mrok rozproszy³ siê. Czarnow³osa rozejrza³a siê ostro¿nie. Nad sob± mia³a fioletowe niebo rzucaj±ce blado fioletowy poblask na roztaczaj±c± siê przestrzeñ. O wiele bardziej interesuj±ce by³y l¶ni±ce, z³ote linie. Jedne ci±gnê³y po ziemi, inne rozci±ga³y po niebie. By³y te¿ takie, które czê¶ciowo le¿a³y na ziemi a czê¶ciowo na niebie. Wyæwiczony umys³ elfki natychmiast zidentyfikowa³ je jako linie czakramu.
U³o¿y³a usta w grymasie. Projekcja, jak± wytworzy³ jej umys³, ¿eby pogodziæ siê z si³± czakramu, by³a tym razem bardzo nietypowa. Chocia¿, oprócz linii, wszystko co ja otacza³o nie by³o prawdziwe, to musia³a przyznaæ z sarkazmem, ¿e przesz³a sam± siebie.

Znajdowa³a siê w jakie¶ groteskowej formie lasku. Wyrastaj±ce z ziemi twory trudno by³o nazwaæ drzewami. Pozbawione li¶ci, wygina³y siê pod najbardziej niewiarygodnymi k±tami: ich ga³êzie by³y tak nieproporcjonalne, ¿e dziw, i¿ drzewa siê nie po³ama³y. Jakby tego by³o jeszcze ma³o, niektóre z drzew ur±gaj±c ziemskiemu przyci±ganiu unosi³y siê wysoko w powietrzu. Gdzie¶ dalej Saura spostrzeg³a ko¶law± budowlê, któr± rozpozna³a jako wie¿ê. Potrz±snê³a g³ow±. Projekcja naprawdê bardziej pasowa³a do delirycznego snu jakiego¶ szaleñca a nie do niej.

Zreszt±.... mia³a co innego do roboty, ni¿ zastanawianie siê nad dziwnym wytworem umys³u. Siêgnê³a ja¼ni± ku Kaibie. Dziêki temu, ¿e da³ jej tak± mo¿liwo¶æ, wej¶cie do jego umys³u nie by³o wiêkszym problemem. Drgnê³a, wyczuwaj±c dyskomfort bia³ow³osego. Napór mocy? Odepchnê³a to, bardziej jako co¶ nachalnego ni¿ niebezpiecznego. To by³ tylko jeden ze skutków kontaktu ze splotem. Wys³a³a uspokajaj±c± my¶l:

Opanuj siê. Nie dzieje siê nic z³ego. Nic Cie nie spotka, je¶li na to nie pozwolisz.

Przerwa³a kontakt. Kaiba musia³ przyzwyczaiæ siê do czakramu. Ona te¿ potrzebowa³a odprê¿enia. W tej samej chwili poczu³a, ze kto¶ lub co¶ siê do niej zbli¿a. I nie by³ to Kaiba. Obca ja¼ñ wyhamowa³a a potem bez wiêkszego problemu przeniknê³a do jej projekcji.

Chocia¿ Saura nie mia³a teraz nic wspólnego z fizyczno¶ci±, obla³ j± zimny pot. Czy te¿ mo¿e wyobrazi³a sobie, ¿e oblewa j± zimny pot. Pod¶wiadomie spodziewa³a, ¿e które¶ z nich siê pojawi, gdy tylko wyczuj± otaczaj±c± czakram piekieln± energiê, ale w ¿yciu by nie pomy¶la³a, ¿e bêdzie to...

Saura cofnê³a siê, jednak nie mog³a uciec. Zmaterializowana rêka zacisnê³a siê na jej ramieniu.

-Witaj, moja ma³a.

Ishtara Ceres obdarzy³a j± swoim piêknym a zarazem przera¿aj±cym u¶miechem.

: Nie Maj 30, 2010 4:40 pm
autor: Kaiba
Powoli opada³ co raz to g³êbiej. W pewnym momencie z³apa³ siê na niemo¿no¶ci wyczucia niczego co dzieje siê "u góry". Poczu³ dziwny ¶cisk w okolicach ¿o³±dka. Przez chwile chcia³ nawet z ca³ych si³ udaæ siê w kierunku powierzchni lecz wiedzia³, ¿e w takim dzia³aniem nie doprowadzi³ by do niczego dobrego. Po pierwsze zaprzepa¶ci³ by szansê opanowania splotu, a co wa¿niejsze nawet gdyby jakim¶ cudem wydosta³ siê u¿ywaj±c si³y, nie mia³ by energii na nic innego. By³by tylko ciê¿arem dla elfki. Co gorsza gdyby zrobi³ to na pró¿no, nie wybaczy³ by sobie. Przecie¿ mia³ ufaæ Saurze, ufaæ w jej zdolno¶ci. Wszak z jej opowie¶ci wynika, ¿e dobrze radzi³a sobie bez "rycerza na bia³ym wierzchowcu", czemu teraz mia³o by byæ inaczej?

Ch³opak wpatrywa³ siê w cztery po³yskuj±ce, niewielkie obiekty. Teraz gdy by³ ju¿ niedaleko, potrafi³ powiedzieæ, ¿e znajduj± siê bardzo blisko siebie nawzajem. Rozlu¼ni³ siê ca³kowicie, nawiedzi³a go przemo¿na chêæ by daæ odpocz±æ oczom, tylko na chwilê, co w tym z³ego? Presja któr± wywiera³a magia na jego cia³o ros³a, jedynie potêguj±c uczucie zmêczenia i senno¶ci. Powoli pogr±¿a³ siê w ¶wiecie Orfeusza.

Czy to szczê¶cie, czy zbieg okoliczno¶ci, trudno okre¶liæ. Jasne ¶wiat³o spowodowa³o b³yskawiczne otrze¼wienie, znajdowa³ siê dos³ownie na wyci±gniêcie rêki od owych czterech obiektów. Widzia³ je wyra¼nie, cztery pier¶cienie maj±ce w miejscu gdzie zwykle mie¶ci siê drogocenny kamieñ "jedynie" diamentow± sferê. Dwie z nich mieni³y siê biel±, pozosta³e miedzi±. Kaiba wyci±gn±³ rêkê by uchwyciæ najbli¿szego. Czu³ jakoby próbowa³ siêgn±æ co¶ znajduj±cego siê za elastyczn± foli±. Im mocniej napiera³, tym mocniej by³ odpychany. W normalnych okoliczno¶ciach skoñczy³o by siê to na przebiciu na wylot opornego materia³u, jednak w tych okoliczno¶ciach... Bia³ow³osy wedle zasady akcji i towarzysz±cej jej reakcji, ch³opak zosta³ odepchniêty lekko w górê.

Praktycznie natychmiast doszed³ do wniosku, ¿e musi opa¶æ swobodnie a wtedy zapewne przeniknie przez tê pow³okê. Ponownie pocz±³ siê obni¿aæ, wpad³ rêkoma w elastyczn± sferê, napiê³a siê. Nic. Najzwyczajniej w ¶wiecie le¿a³ na niej. Uda³o mu siê ustaliæ, ¿e owa ochrona ma postaæ bañki o promieniu oko³o piêædziesiêciu centymetrów. Rozmy¶la³ na wieloma opcjami. Na samym pocz±tku odrzuci³ próby u¿ycia magii ognia do rozwi±zania problemu, zaraz potem odegna³ my¶li o przegryzieniu bariery.

G³upia mydlana bañka, co zrobiæ by ona pêk³a?

O¶wieci³o go, co zrobiæ by bañka z p³ynu do naczyñ pêk³a? Pozbawiæ j± pierwotnego otoczenia, w tym wypadku zawarto¶ci jeziorka, splotu. Innymi s³owy trzeba by³o unie¶æ j± a¿ na powierzchniê. Diabe³ po³o¿y³ j± sobie na kolanach, powstrzymuj±c j± ci±gle rêkoma. Chcia³ wydostaæ siê, unie¶æ siê. Nie pomaga³o, nie ruszy³ siê nawet o milimetr. U¿ywa³ z ka¿d± chwil± wiêcej mocy, ci±gle nic.

Tutaj nic nie jest oczywiste, pomy¶l spokojnie idioto... > Skarci³ sam siebie.

Dlaczego wcze¶niej opada³ swobodnie w dó³, skoro nie czu³ grawitacji nawet w najmniejszym stopniu? Sk±d wiemy gdzie jest przód a gdzie ty³? Z przodu jest g³owa, w tê stronê poruszamy siê w wodzie... Tutaj jest chyba na opak.

Nie zaszkodzi spróbowaæ.

Nadal w pozycji siedz±cej obróci³ siê g³ow± w kierunku "dna" manifestacji splotu. Czeka³ czuj±c ogromne napiêcie - Co to bêdzie je¶li utknê tu na wieczno¶æ? - Poczu³ niesamowit± ulgê gdy zauwa¿y³, ¿e zbli¿a siê do "¶wiat³a w tunelu" nie oznaczaj±cego ¶wiata umar³ych, lecz wyj¶cie z jeziorka.

: Pon Maj 31, 2010 7:57 pm
autor: Saura
Saura przywar³a plecami do pnia niby-drzewa. Nie spuszcza³a spojrzenia z postaci stanowi±cej manifestacjê Ksiê¿nej Pani w czakramie.

- Co ty tu robisz?- zapyta³a m³odsza elfka.

Ishtara przechyli³a lekko g³owê:

- Czy¿ to nie oczywiste? Przyby³am, poniewa¿ wyczuli¶my, ¿e co¶ niedobrego otacza czakram z Nanher.... Przyznajê, ¿e spotkanie ciê tutaj jest czym¶...nieoczekiwanym.

Oczywi¶cie. Czarnow³osa zwalczy³a w sobie ochotê, by przeklinaæ. Nie chcia³a, aby ta kobieta odkry³a, jak niepewnie siê czu³a. Wszystkie czakramy by³y po³±czone. Inaczej przep³yw ¿yciodajnej energii by³by niemo¿liwy. Saura nie zapomnia³a o tym. Zdawa³a sobie sprawê, i¿ jej krewni maj±c kontakt ze splotem w Kryszta³owym Królestwie, natychmiast zorientuj± siê, ze co¶ dzieje siê z innym splotem, choæby by³ na drugim koñcu ¶wiata. Nie przewidzia³a tylko, ze zjawi siê przed ni± ja¼ñ samej przywódczyni Stra¿ników Równowagi.

- No a ty, moj± ma³a?- starsza elfka ponownie siê do niej zbli¿y³a- Co ty tu robisz? To pytanie brzmi lepiej w moim wykonaniu. My¶leli¶my, ¿e odk±d odesz³a¶, nie lubisz ju¿ czakramów... No wiêc? Jak z tob± naprawdê jest?

Saura nie odpowiedzia³a. Wyczuwa³a, ¿e Kaiba ma jakie¶ problemy. Niestety, nie mog³a zniszczyæ swojej projekcji i przenikn±æ do jego umys³u, aby mu pomóc. Nie, dopóki mia³a towarzystwo.

Czy wszystko u Ciebie w porz±dku?

Najdyskretniej jak mog³a wys³a³a my¶l. Drgnienie ja¼ni Ksiê¿nej Pani, powiedzia³o jej, ze nie by³a tak ostro¿na jakby chcia³a. Ishtara zmarszczy³a brwi:

- Co to mia³o byæ? Co¶ przede mn± ukrywasz...- syknê³a.

Czarnow³osa spojrza³a jej w oczy. By³y tak podobne do jej w³asnych a jednocze¶nie zupe³nie inne.

: Pon Maj 31, 2010 9:08 pm
autor: Kaiba
W imaginacjê Saury si³± wdar³a siê wizja bezdennego stawu, ukazuj±c siê w centrum linii energetycznych splotu. Woda, w³a¶ciwie sama magia zdawa³a siê wrzeæ, wygl±da³o to jakby ju¿ za u³amek sekundy mia³by wybuchn±æ gejzer. Woko³o rozleg³ siê magiczny g³os, telepatyczny przekaz by³ prawie nie odró¿nialny od zwyk³ego d¼wiêku, gdy¿ by³ s³yszalny powszechnie. Jego ton, nienaturalny, wrêcz odpowiadaj±cy królewskiemu w³adczemu stylowi mówienia powodowa³ dr¿enia materii czakramu.

- Tak, w porz±dku. Kim jest ta istota obok Ciebie? Kim¶ z Twojej rodziny? Nie wydaje mi siê by wszystko by³o w porz±dku na górze...

Kolejne s³owa zosta³y przesycone typowym rozkazem, by³y to s³owa kogo¶ kto w tym momencie nie oczekiwa³ by zwlekano z wykonaniem polecenia.

- Zanurz rêkê w jeziorku, szybko.

Diabe³ by³ ju¿ kilkadziesi±t centymetrów od powierzchni. Czu³ siê dziwnie, choæ przewidywa³ mo¿liw± zmianê struktury swojego cia³a to nie przypuszcza³, ¿e pocznie jej ulegaæ tak¿e kostur oraz zbroja. Magiczna bañka któr± trzyma³ na kolanach pêk³a. Nie opiera³ siê rozrywaj±cemu go od wewn±trz uczuciu. Nawet gdyby chcia³ nie zatrzyma³ by teraz tego procesu. Na zaledwie u³amek sekundy zosta³ obdarzony moc± absolutn±. By³o to niemo¿liwe do opisania doznanie, jednak musia³ podj±æ szybk± decyzjê. Z pier¶cieniami wiedzia³ co zrobiæ od chwili gdy je ujrza³. Po³±czy³ ziemiê z wiatrem, w ten oto sposób z czterech pozosta³y dwa. Z tego jeden znalaz³ siê w d³oni Saury, a drugi w d³oni Kaiby. Czy same w sobie zwiêksza³y teraz moc w³a¶ciciela? Nie. Czy mia³y jakie¶ inne w³a¶ciwo¶ci? Zapewne tak i to nie jedn± czy dwie.

Czu³ jak jego "stary" ekwipunek rozpada siê, pod¶wiadomie wiedzia³ ju¿ jak bêdzie wygl±da³a jego nowa postaæ, dotychczasowe rzeczy zdecydowanie nie bêd± do niej pasowa³y. Jedynym sensownym rozwi±zaniem jakie przysz³o mu do g³owy, by³o prze³o¿enie magicznej energii przedmiotów w nowo zdobyty pier¶cieñ. W normalnej sytuacji nie by³o by to mo¿liwe, lecz ta po³owa sekundy od czasu wybuchu mocy, nie mog³a pretendowaæ do "zwyczajnej".

Jeziorko znik³o, on sta³ naprzeciw przyjació³ki. Niestabilno¶æ ¶wiata w którym siê znajdowali nie pozwala³a mu dojrzeæ niczego wiêcej prócz zarysu. Czy zmieni³a siê w jaki¶ sposób? Jak wygl±da jej pier¶cieñ, symbolizuj±cy lennictwo nad splotem w Nanher? Ten który on trzyma³ by³... Niezwyczajny. Obr±czka stworzona z szmaragdowej materii, oraz niewielki karmazynowy kamieñ o kszta³cie oszlifowanego diamentu, ni mniej ni wiêcej. Wizja stabilizowa³a siê, trzecia postaæ mia³a w tym swój wyra¼ny udzia³. Ch³opak za³o¿y³ przynale¿no¶æ na palec wskazuj±cy lewej rêki. U¶miechn±³ siê widz±c swój niecodzienny strój. Tak jak podejrzewa³, inne cia³o, ta sama osobowo¶æ. Wyci±gn±³ rêkê w stronê Saury. Z tego co uda³o mu siê po¶piesznie oceniæ, by³ teraz jedynie kilka centymetrów wy¿szy od niej. W ka¿dym b±d¼ razie, nie nale¿a³ ju¿ do odnogi rasy diab³ów, dalsze rozmy¶lania pozostawi³ na potem.

- Wszystko w porz±dku? > Zapyta³ z nieukrywanym zmartwieniem.

: Wto Cze 01, 2010 4:56 pm
autor: Saura
Saura zrobi³a kilka szarpanych, zupe³nie nie zwi±zanych z elfi± zwiewno¶ci± kroków. Nie potrafi³a odpowiedzieæ na pytanie, czy wszystko z ni± w porz±dku. Czu³a siê tak, jakby kto¶ brutalnie próbowa³ zniszczyæ ca³± jej osobowo¶æ. Narastaj±cy w ciele ból dociera³ do niej nawet tutaj. Musia³a doj¶æ do siebie. Niestabilno¶æ tego miejsca akurat w tym nie pomaga³a.

Bogowie, co ja zrobi³am?

Wspomnienie rozw¶cieczonych oczu lady Ishtary wywo³a³ kolejn± falê s³abo¶ci. Co prawda uda³o siê jej dziêki Kaibie, uciec przed t± obezw³adniaj±c± obecno¶ci±, jednak pamiêæ wci±¿ przechowywa³a gro¼by, jakie pad³y pod jej adresem. Dot±d jedynie dra¿ni³a Ksiê¿n±. Tym razem jednak wprawi³a starsz± kobietê w dzik± furiê. Ten fakt przera¿a³ a zarazem intrygowa³ czarnow³os±. Ishtara umia³a panowaæ nad sob± jak ¿aden z pozosta³ych Ceres. Zastanawia³a siê, co teraz zrobi przywódczyni. Bo takiej zniewagi na pewno nie zapomni. Ani jej ani Kaibie. Byæ mo¿e trzeba by³o pozostaæ w projekcji i doprowadziæ sprawê do koñca. Bez wzglêdu na wynik by³oby to lepsze ni¿ nara¿anie przyjació³ na gniew kogo¶ tak potê¿nego, jak Ksiê¿na Pani.

-Przepraszam, nie spodziewa³am siê jej- powiedzia³a elfka, nie odwracaj±c siê jednak do towarzysza.

Chwilê pó¼niej zorientowa³a siê, ¿e jej rêka by³a czym¶ obci±¿ona. Otworzy³a d³oñ. Piêkny, srebrzysty pier¶cieñ zab³ysn±³ ciep³o. Niedu¿y rubin, który nie zosta³ wprawiony, lecz wrêcz wtopiony w ozdobê ogni¶cie siê iskrzy³. Saura milcza³a. Co to mia³o dok³adnie znaczyæ? Pod¶wiadomo¶æ co¶ jej podpowiada³a, ale dziewczyna nie czu³a siê jeszcze gotowa na takie rewelacje.

Najostro¿niej jak mog³a przyjrza³a siê swojemu „jestestwu”. Tak gwa³towna wycieczka po splocie, musia³a zostawiæ na niej jaki¶ ¶lad. Co to mog³o byæ? W±tpi³a, aby zasz³y zmiany fizyczne. U istoty jej pokroju raczej nigdy one nie zachodzi³y. Wzdrygnê³a siê, gdy co¶ sobie przypomnia³a... Ju¿ raz, w jej rodzinnych stronach dosz³o do czego¶ podobnego. Mo¿e nie na tak± skalê, ale zawsze.... Wobec tego, czy j± czeka co¶ podobnego, jak kuzynkê Altheê? Je¶li tak, to co teraz zrobi? Wyprostowa³a siê. Nie, dopóki nie przekona siê o zmianach, nie bêdzie panikowaæ. By³a zbyt rozbita, ¿eby realnie siebie oceniaæ.

-Nic mi nie bêdzie- odpar³a Saura, jednocze¶nie odwracaj±c siê w stronê mê¿czyzny.

I zamar³a, zadziwiona tym, co zobaczy³a. Wizja siê wreszcie ustabilizowa³a, wiêc mia³a ca³kiem dobry widok. Przygl±da³a mu siê, oceniaj±c ka¿dy szczegó³, zarówno pod wzglêdem fizycznym, jak i natury p³yn±cej teraz z niego aury. Elfka potrz±snê³a ze zdumienia g³ow±. A jeszcze do niedawna w±tpi³a czy czakram bêdzie zdolny do czego¶ takiego. Pozostawa³o jej cieszyæ siê, ¿e siê myli³a.

-Wygl±dasz zupe³nie inaczej. M³odziej pod wzglêdem wygl±du i... mocy, je¶li mo¿na to tak uj±æ- Saura zawaha³a siê- Czy czakram zmieni³ równie¿ Twoj± ja¼ñ?

W prawdzie Kaiba powiedzia³, ¿e do czego¶ takiego nie dojdzie, jednak nie móg³ byæ tego zupe³nie pewien. Podobnie, jak Saura, Dlatego wola³a siê upewniæ. Mia³a zamiar dodaæ co¶ jeszcze, ale akurat ten moment zosta³ wybrany, aby im przeszkodziæ w rozmowie. Gdzie¶ z mglistego sklepienia sp³yn±³ cieñ, który szybko przybra³ konkretn± postaæ. Zatoczy³ nad nimi jakie¶ dwa ko³a i zaskrzecza³ przyzywaj±co. Mimowolnie Saura wyci±gnê³a rêkê, za¶ stworzenie natychmiast na nim usiad³o. Czarno srebrny jastrz±b wyg³adzi³ sobie pióra na skrzydle, po czym wbi³ przenikliwe spojrzenie najpierw w Kaibê a potem w Saurê.

Jestem Shada zwróci³ siê do elfki Twój towarzysz, stra¿nik i powiernik stworzony i wezwany poprzez moc wieczno¶ci, któr± uosabia to, co wy nazywacie czakramem.

Czarnow³osa z rosn±cym zdumieniem s³ucha³a mocnych jak stal, jasnych przekazów jastrzêbia. Zaczyna³a rozumieæ, ¿e owszem... Spotka³o j± to samo, co kuzynkê. To samo a zarazem co¶ zupe³nie innego. Otrzyma³a od czakramu zwierzêcego patrona. Duchowego towarzysza.

-Moja kuzynka Althea przesz³a przez co¶ podobnego- powiedzia³a, uznaj±c, ¿e musi co¶ wyja¶niæ Kaibie- To mia³a byæ jedynie niewinna próba „przej¶cia”... Skoñczy³o na niekontrolowanej podró¿y po ca³ym czakramie. Uda³o nam siê j± uratowaæ, ale od tamtej pory.... Czakram j± wypu¶ci³, jednak pozostawi³ na niej swój ¶lad. Althea otrzyma³a od niego dar spogl±dania w przesz³o¶æ i przysz³o¶æ, zarówno ¶wiata, jak i ró¿nych osób. Co do mnie to...

Zerknê³a na ptaka, który ponownie zaj±³ siê wyg³adzaniem swoich piór. Nie wydawa³ siê zbytnio przejêty ca³± sytuacj±.

: Śro Cze 02, 2010 4:12 pm
autor: Kaiba
Przeprosiny, po co przepraszaæ gdy nie ma siê w tym swojej winy? Zastanawia³ siê nad tym przez kilka sekund. Czy to odruch zwi±zany z emocjami? Czy to normalne by czasami zapominaæ o logice? Mo¿e lepiej by³o by jednak przestaæ patrzeæ na rzeczywisto¶æ tak sztywno... Móg³ bym spróbowaæ siê tego nauczyæ, od niej. Nadal nie mia³ pewno¶ci czy dobrze postêpuje, czy powinien wtr±caæ siê w sprawy o takiej skali? Przecie¿ jest jedynie jednym z wielu, co on sam mo¿e zrobiæ?... Potrz±sn±³ g³ow±. Nie tak wygl±da³a jego ¿yciowa filozofia, nie mo¿e daæ siê ogarn±æ w±tpliwo¶ci±. Wieczne rozmy¶lanie nad tym czy warto zaryzykowaæ czy nie do niczego nie doprowadzi, trzeba dzia³aæ stanowczo i zdecydowanie.

Do pewnego stopnia uspokoi³o go zapewnienie elfki o tym, ¿e nic jej nie bêdzie. Rozbawi³ go ogrom zdziwienia Saury na jego widok, u¶miech rozkwit³ na jego m³odzieñczej twarzy. Widok osoby niedowierzaj±cej w³asnym oczom intrygowa³ go, przechyli³ g³owê delikatnie w bok, nadal spogl±daj±c na towarzyszkê wymownym wzrokiem.

Ju¿ zbiera³ siê do odpowiedzenia na pytanie kruczow³osej, gdy czarny kszta³t zst±pi³ niewiadomo sk±d. Ch³opak wpierw chcia³ zrobiæ z niego ptaka pieczonego w sosie w³asnym, jednak charakterystyczny d¼wiêk który wyda³ odwiód³ go od tego. Usadowi³ siê na ramieniu jego przyjació³ki co by³o samo w sobie zaskoczeniem, na dok³adkê okaza³o siê, ¿e jest on rodzajem inteligentnego chowañca. Shada?... S³owa znajduj±ce siê na koñcu jêzyka musia³y poczekaæ, gdy¿ ponownie dane zosta³o mu obraæ rolê s³uchacza.

S³uchaj±c krótkiej anegdoty o Althe'i po raz pierwszy od momentu gdy dowiedzia³ siê wiêcej o Ceres, przerazi³ siê. Fakt faktem widzieæ przysz³o¶æ i przesz³o¶æ, ale nie o to chodzi! Skupi³ siê i wyizolowa³ przestrzeñ wokó³ rozmówców, tak by owa osoba która naruszy³a wizjê nie mog³a póki co dostaæ siê do nich w jakikolwiek sposób, przynajmniej przez chwilê.

- To zmienia postaæ rzeczy, nie s±dzi³em by kto¶ by³ zdolny do czego¶ takiego, to nie powinno siê by³o wydarzyæ, nie rozumiem jakim cudem j± wydostali¶cie. Si³±, tak? Splot nie da³ jej "daru" a zrobi³ z niej swoj± zabawkê, gdyby tylko chcia³, to za pomoc± zwyk³ej energii nawet najpotê¿niejsi bogowie nie wyci±gnêli by nikogo, niczego co poch³on±³. Herzimon (r i z czytamy osobno, nie jako "¿" :wink: ) po¶wiêci³ temu kilka tysiêcy stronic, opisuj±c setki przypadków. To co Ona widzi... To jest to, do czego chce doprowadziæ czakram, zapytasz po co on to robi? Nudzi siê, najtrafniej mo¿na by go opisaæ jako istnienie o ¶wiadomo¶ci ma³ego dziecka. Chcia³em by¶my zostawili to na potem, gdy pouk³adasz sobie ju¿ wszystko, jednak musimy zaj±æ siê spraw± Twojej rodziny, mo¿e nie teraz, ale w przeci±gu najbli¿szych tygodni.

Wzdechn±³ k³ad±c rêkê na biodrze, zmierzwi³ w³osy lew± rêk± i kontynuowa³.

- Co do pytania o moj± ja¼ñ, zastanów siê. Hipotetycznie gdyby uleg³a jakiej¶ zmianie, to nawet bym o tym nie wiedzia³, jednak jestem przekonany, ¿e nadal jestem tym samym sob±... W³a¶nie, kto to jest, ta istota która w³a¶nie przedziera siê przez mentaln± barierê któr± ustawi³em, nie brak jej mocy i do¶wiadczenia wnioskuj±c z tego co mogê odczuæ podtrzymuj±c ochronê. Czy mo¿emy powiedzieæ jej co¶ wiêcej, czy nie? Stre¶æ mi jak najlepiej z ni± postêpowaæ, bo zaraz siê tu wedrze a wtedy nie bêdzie czasu na takie wymiany zdañ.

: Śro Cze 02, 2010 6:35 pm
autor: Saura
Elka wyczuwa³a zbli¿aj±c± siê wrogo nastawion± osobowo¶æ. Z³o¶æ ju¿ z niej opad³a, zastêpuj±c j± typow± zimn± inteligencj±.

Saura przygryz³a wargi. I tak by³o niedobrze. Wcale nie u¶miecha³a jej siê teraz konfrontacja z Ksiê¿n±. Powinni opu¶ciæ czakram. Jak najszybciej. Gdy ju¿ bêd± bezpieczni, zastanowi siê, co robiæ dalej.

-Dot±d nie rozwa¿a³am czakramu pod takim k±tem. Zapewne kieruj± siê czym¶ w swoim dzia³aniu, ale... ¶wiadomo¶æ ma³ego dziecka? Powiedzia³abym, ¿e to ¶wiadomo¶æ czego¶ tak nieobliczalnego, ¿e nigdy tego nie zrozumiemy-Saura potrz±snê³a g³ow±-Szczerze mówi±c, nie wiem w jaki sposób uratowano moj± kuzynkê. Gdy to siê sta³o, by³am jeszcze dzieckiem. Widzia³am j± tylko tu¿... po powrocie ze splotu. Althea... có¿, ona chyba ju¿ przyzwyczai³a siê do swojego daru. W ka¿dym razie Rada Królestwa nie raz zasiêga³a u niej porady.

Czarnow³osa umilk³a. Nie uwa¿a³a tego, co spotka³o Altheê za co¶ dobrego. W³a¶ciwie nale¿a³o uznaæ to za co¶ traumatycznego. Nie ¿yczy³aby takiego do¶wiadczenia nawet najgorszym wrogom. Po prostu podziwia³a to, ¿e kuzynka umia³a tak szybko doj¶æ do siebie i zaakceptowaæ swoj± "odmienno¶æ".

Spojrza³a na Kaibê. Wci±¿ próbowa³a przyzwyczaiæ siê do zmian, jakie w nim zasz³y. Wszystko wskazywa³o, ¿e pozosta³ sob±. Sam to zreszt± potwierdzi³. Dobrze. Pozosta³o tylko zast±piæ jego stary wizerunek tym nowym. M³odzieniec... Doprawdy interesuj±ce.

Wci±¿ napieraj±ca ja¼ñ, przypomnia³a elfce o istotniejszych sprawach. Mieli powa¿ne k³opoty...

-Ta istota, która chce do nas do³±czyæ to lady Ishtara Ceres- zaczê³a suchym tonem- Przywódczyni rodu Ceres i Stra¿ników Równowagi. Tak, w tym zapomnianym miejscu zdecydowa³a siê nas odwiedziæ sama "Cesarzowa". Piekielna bariera, która otacza splot oraz to, ¿e nawi±zali¶my z nim kontakt, zosta³o oczywi¶cie zauwa¿one. Mój b³±d polega³ na tym, ¿e nie przewidzia³am, czyja ja¼ñ przemknie ze czakramu w Kryszta³owym Królestwie do czakramu w Nanher, ¿eby zaj±æ siê t± spraw±. Musimy.... Je¶li czujesz siê gotowy, my¶lê, ¿e powinni¶my powróciæ do realnego ¶wiata. Tam nas nie dosiêgnie. Jakkolwiek walka nie mia³aby teraz sensu. Przebywamy w czakramie... Poza tym czy mi siê to podoba czy nie, ona jest ode mnie silniejsza i bardziej do¶wiadczona.

Nie mówi±c ju¿ o tym, ¿e po tym wszystkim, oboje nie jeste¶my póki co w kondycji do jakiegokolwiek starcia.

Za pozwoleniem odezwa³ siê Shada, rozk³adaj±c skrzyd³a Zawsze s³u¿ê i pomagam. Je¶li moja pani i jej towarzysz pragn± powróciæ do swojego wymiaru, jej duchowy stra¿nik otworzy dla nich przej¶cie...

Naprawdê? Saura rzuci³a intensywne spojrzenie swojemu nowemu kompanowi. Natura jastrzêbia by³a zawi³a. Stanowi³ materialne zwierzê a zarazem duchow± esencjê powsta³±, dziêki mocy czakramu. Stanowi³ czê¶æ elfki i jednocze¶nie zupe³nie osobny byt. Je¶li, to co niegdy¶ czyta³a o zwierzêcych patronach by³o prawdziwe, jastrz±b móg³ bez problemu przemieszczaæ siê pomiêdzy ró¿nymi wymiarami a do tego wskazywaæ odpowiedni± drogê swoim protegowanym.

Z niemym pytaniem przenios³a wzrok na Kaibê.

: Śro Cze 02, 2010 7:00 pm
autor: Kaiba
Przywódczyni rodu Ceres, gdyby p³omiennow³osy nie by³ teraz os³abiony, z pewno¶ci± spróbowa³ by z ca³ych si³ przekonaæ Saurê do któtkiej rozmowy z Ishtar±. Jednak mia³a ca³kowit± racjê, nie mogli tak ryzykowaæ, nie w tym momencie. Zebra³ siê w sobie jedynie po to by wypowiedzieæ niezwykle stanowczo kilka zdañ.

- Tak, ¶wiadomo¶æ ma³ego dziecka. To co kiedy¶ by³o nieobliczalne, poczê³o siê kszta³towaæ. Tak jak ¶wiat pierwej by³ chaosem, tak teraz czakram d±¿y w kierunku ³adu. Nie przypuszczam by "osobowo¶æ" o której mówiê by³a jego w³asnym wytworem. Bardziej prawdopodobne by³o by gdyby kto¶ mu j± zaszczepi³... Ale to tylko moje domys³y.

Korzystaj±c z ostatnich chwil wzglêdnego bezpieczeñstwa, wyrzuci³ z siebie my¶l która drêczy³a go od d³u¿szej chwili.

- Shada, powiedz mi jedno, dziecko splotu. Czy wasal twojego wasala jest, czy nie jest twoim wasalem?

Zamierzenie nie zada³ pytania w zwyczajny sposób. S±dzi³, ¿e owa istota nie bêdzie mia³a problemów ze zrozumieniem wyra¿onej aluzji odnosz±cej siê do elfki. To czy zaufa nowemu towarzyszowi czy nie, zale¿a³o w pe³ni od jego odpowiedzi. Pos³a³ mu pytaj±ce i zarazem spokojne spojrzenie. Nim odpowiedzia³, ch³opak skomentowa³ krótko.

- Lepiej siê st±d wyno¶my i wracajmy do naszych cia³, porozmawiamy w drodze przez portal.

Zaciekawiony rozbudzi³ swój magiczny zmys³ by dok³adnie zbadaæ sposób u¿ywania mocy przez jastrzêbia. Szósty zmys³, ch³opak zwykle spycha³ go do stanu pó³-u¶pionego, gdy¿ odbieranie ka¿dego skrawka informacji by³o nie do zniesienia. Zw³aszcza gdy chcia³o siê odpocz±æ lub najzwyczajniej w ¶wiecie wyspaæ, a przeszkadza³a w tym silna osoba praktykuj±ca magiê kilkadziesi±t kilometrów dalej. Chcia³ powiedzieæ jeszcze co¶ wiêcej, lecz czas nagli³.

: Śro Cze 02, 2010 8:01 pm
autor: Saura
- W tym co mówisz, mo¿e tkwiæ prawda- przyzna³a Saura, po ponownym, szybkim zastanowieniu siê nad natur± splotów.

Niestety ani czas ani okoliczno¶ci nie sprzyja³y weryfikowaniu tych teorii. Poczu³a siê znacznie lepiej, kiedy towarzysz wydawa³ siê podzielaæ jej opiniê o powrocie do rzeczywisto¶ci. Chcia³a w³a¶nie poprosiæ jastrzêbia, ¿eby udostêpni³ ich drogê, kiedy owy zamiar osadzi³o nag³e pytanie Kaiby.

W sumie jego tre¶æ nie zaskoczy³a dziewczyny. Shada by³ kim¶ nowym, za¶ jego pochodzenie mog³o budziæ pewne w±tpliwo¶ci. Byæ mo¿e by³a to kwestia wiêzi, która pomiêdzy nimi niedawno powsta³a, ale Saura automatycznie zaufa³a ptakowi. Jak sobie samej. Pomimo tego, by³a ciekawa jego odpowiedzi.

Shada tkwi³ nieruchomo, nadal z roz³o¿onymi skrzyd³ami. Mo¿na by³oby pomy¶leæ, ¿e zamieni³ siê w pos±g. Jedynie ¶widruj±ce spojrzenie z³otych oczu ¶wiadczy³o, ¿e wci±¿ istnieje. Pewna i silna my¶l pop³ynê³a w kierunku Kaiby:

S³u¿ê tylko jednemu Panu. Temu do którego przyszed³em i który zgodzi³ siê mnie przyj±æ. Czakram jest jedynie iskr±, która wyzwoli³a Stra¿nika

Saura odczeka³a a¿ Kaiba przyjmie wiadomo¶æ do siebie, po czym po³o¿y³a d³oñ na grzbiecie jastrzêbia:

-Zrób to. Proszê...

Ptak nie zwlekaj±c wzbi³ siê w powietrze. Jego sylwetka nabra³a nagle ¶wietlistego blasku. W tej samej chwili Saura i Kaiba poczuli pchniêcie jakby uderzy³ w nich potê¿ny podmuch wiatru.

Trudno by³o dok³adnie okre¶liæ odczucia podczas podró¿y z duchowym przewodnikiem. Ca³o¶æ przypomina³a lot na skrzyd³ach jastrzêbia poprzez roz¶wietlony milionami barw tunel. Im bardziej w g³±b, tym szybciej. Wreszcie skoñczy³o siê...

Elfka poczu³a, ¿e zderza siê z czym¶ a nastêpnie zostaje poch³oniêta przez jak±¶ materiê. Nie musia³a czekaæ d³ugo na ból, który odezwa³ siê
w jej fizycznej postaci.

: Śro Cze 02, 2010 9:03 pm
autor: Kaiba
Shada... Jego odpowied¼ w pe³ni zadowoli³a ch³opaka. Dostrzeg³ w jego nastawieniu co¶ bardzo podobnego do tego jakie prezentowa³ Kuronos. Zastanawia³ siê przez chwilê, czy dogadali by siê ze sob±, by³o to bardziej ni¿ prawdopodobne. Dodatkowym powodem do zaniechania podejrzeñ by³y pier¶cienie, symbole zwierzchnictwa nad splotem z którego powsta³ jastrz±b. Planowa³ wymieniæ z nim jeszcze kilka s³ów, lecz sposób w jaki "wepchn±³" ich do cia³ by³ niezbyt humanitarny i niesprzyjaj±cy rozmowie. Otworzy³ oczy, nie czu³ siê zdrêtwia³y, jedynie wyczerpany psychicznie. Wielokrotnie medytowa³ podczas przyswajania nat³oku wiedzy znajduj±cego siê w piekielnej bibliotece, na pewno pomog³o mu te¿ odm³odnienie cia³a.

Ten czarno-srebrny ptak powinien siê jeszcze wiele nauczyæ o swojej pani, nie wygl±da mi na to by ten sposób transportu najbardziej jej odpowiada³. Wszystko przyjdzie z czasem, w koñcu ja z Kuronosem tak¿e nie rozumieli¶my siê idealnie od samego pocz±tku.

Rozbudzony szósty zmys³ poinformowa³ go o dobrej i zarazem po¶rednio z³ej wiadomo¶ci. Nie wygl±da³o na to by ktokolwiek mia³ zamiar przybyæ do splotu w Nanher, widocznie bariera zosta³a zrobiona po¶piesznie, lub jej kreator jest zbyt oddalony by cokolwiek wyczuæ. A je¶li pozwoli³ sobie na tak± nieostro¿no¶æ, zapewne teraz przejmuje kontrolê nad czym¶ bardziej warto¶ciowym od tego czakramu. Pokrêci³ g³ow± jakby nie zgadzaj±c siê ze swoimi przemy¶leniami. I tak nie wiem gdy s± pozosta³e sploty, czym ja siê przejmujê? Teraz powinienem siê cieszyæ.

Mia³ tyle do powiedzenia, a jednak instynkt podpowiada³ mu, ¿e nie jest to odpowiednia chwila na filozoficzne rozwa¿ania co zrobiæ dalej. Usiad³ po japoñsku wpatruj±c siê w oczy elfki. Nic nie mówi³, u¶miecha³ siê. Delikatnie po³o¿y³ rêkê na prawym ramieniu Saury, przybli¿y³ siê niepo¶piesznie, szepn±³ jej do ucha - Dziêkuje Ci - Gdy cofa³ g³owê jego w³osy musnê³y policzek dziewczyny. Stan±³ na równe nogi.

- Nie zanosi siê by ktokolwiek mia³ zamiar nas atakowaæ, tak wiêc pozwól, ¿e pozbêdê siê tej denerwuj±cej bariery.

Zwyczajnie wiêkszo¶æ z nas wyobrazi³a by sobie teraz wielki snop p³omieni uderzaj±cych w pow³okê, lub formuj±c± siê ognist± kulê. Natomiast br±zowooki spokojnie stworzy³ do¶æ du¿ych rozmiarów ig³ê. Ruchem palca pos³a³ j± w górê, wydawa³o siê jakby krajobraz mia³ siê rozpa¶æ na czê¶ci pierwsze, a to magiczna energia pêka³a jakoby zrobiona ze szk³a. Nim mo¿na by siê napatrzeæ, wszystko wróci³o do normy.

- No i to by by³o na tyle z t± barier±. Wiesz, mam dla Ciebie propozycjê, mo¿e Ciê ona zainteresuje. Co s±dzisz o tym, by za³o¿yæ w tej oazie nasz± bazê wypadow±? Dos³ownie. Wielu koczowników by³o by chêtnych zamieszkaæ w tej okolicy, mogli by¶my stworzyæ w³asn± grupê stra¿ników. Je¶li pamiêtasz, jestem mistrzem czerwonej gildii. Jak mniemam kilkoro z tamtejszych magów z chêci± pomog³o by w budowie ca³ej wioski, ba, nawet ma³ego miasta otoczonego murami. Nie wiem jak Ty, ale ja chcia³bym mieæ miejsce które móg³bym nazwaæ domem.

Wzi±³ g³êboki oddech, wyobra¿aj±c sobie jak mog³oby to wygl±daæ ju¿ za kilka dni. Splot, idealne miejsce na stworzenie prawdziwej ¶wi±tyni, takiej gdzie grzech nie zago¶ci nigdy. P³onne marzenia, jednak z odpowiednim nak³adem wysi³ku mo¿liwe do zrealizowania. Nim Saura odpowiedzia³a, zada³ nietypowe pytanie, wyci±gaj±c przed siebie praw± rêkê.

- Poda³a by¶ mi d³oñ?

Nie mia³ w tym ge¶cie jakiego¶ ukrytego celu, najzwyczajniej w ¶wiecie pragn±³ kontaktu. Wierzy³, ¿e jego aura w tym momencie ca³kiem dobrze to ukazywa³a. Nie próbowa³ t³umiæ tego wyrazu energii, przecie¿ samemu mówi³ o nie duszeniu w sobie emocji i uczuæ.

: Czw Cze 03, 2010 5:05 pm
autor: Saura
Pierwsz± rzecz±, jak± zrobi³a szafirowooka po powrocie do swojego cia³a, by³o przyzwyczajenie umys³u do ponownego odbierania d¼wiêków, zapachów, widzenia i czucia. By³o to ¿mudny, wymagaj±cy pe³nej koncentracji proces. Brak ostro¿no¶ci móg³by wywo³aæ szok u organizmu i ma³o przyjemny skutek, chocia¿by w postaci krwotoku. Dlatego jeszcze przez chwilê wygl±da³a tak, jakby nie do koñca powróci³a do realnego ¶wiata. W koñcu zmys³y da³y znaæ, ¿e s± gotowe. Saura powróci³a do normalnego odbierania ¶wiata.

Jednocze¶nie wyczu³a w umy¶le co¶ nowego. By³a to wiê¼ z jej ptasim kompanem. Poszuka³a go spojrzeniem. Shada usadowi³ siê na ga³êzi najbli¿szego drzewa. Przes³a³ dziewczynie pozdrawiaj±c± my¶l, po czym wróci³ do spokojnej obserwacji okolicy.

Saura wyrówna³a oddech. Nie wiedzia³a, jak to widzia³ Kaiba, ale ona chêtnie by tu jeszcze posiedzia³a. Niedawno powróci³a do swojego cia³a i wcale nie by³a pewna czy w tym momencie da³aby radê ustaæ na nogach. Regenerowa³a wiêc si³y, czekaj±c na to, co zrobi towarzysz.

Ledwo przymknê³a oczy, zaraz je otworzy³a, zaskoczona ciê¿arem na ramieniu.

Co on...?
pojawi³a siê nerwowa my¶l, gdy siê nad ni± pochyli³. Zarówno podziêkowanie, jak i mu¶niêcie sprawi³o, ¿e jej oczy sta³y siê dwa razy wiêksze ni¿ zwykle. A w nich zmieszanie i zadziwienie. Có¿, wielokrotnie dziêkowa³a ju¿ ró¿nym osobom za ró¿ne rzeczy, ale dot±d nie dziêkowano jej... w ten sposób. U¶miechnê³a siê melancholijnie. Zapach pustyni. Ju¿ chyba zawsze to wszystko bêdzie siê jej kojarzy³o z zapachem pustyni.

-Ca³a przyjemno¶æ po mojej stronie, mój drogi. Oby Ci siê dobrze wiod³o.

Typowy elficki zwrot grzeczno¶ciowy. Czy naprawdê nie by³o jej staæ w takiej chwili na co¶ bardziej osobistego? Zanim na co¶ siê zdecydowa³a, Kaiba postanowi³ zaj±æ siê reszt± problemów.

Czarnow³osa i jastrz±b tkwili nieruchomo, kiedy wokó³ nich rozpad³a siê bariera. Przypomina³o to rozbijanie lustra. Jego od³amy opad³y na ziemiê i rozp³ynê³y. Powietrze od razu sta³o siê czy¶ciejsze.

-Zastanawiam siê....kto za tym sta³. I jaki mia³ cel w stworzeniu wokó³ czakramu czego¶ takiego- powiedzia³a z namys³em elfka-Nie wygl±da na to, ¿e zdzia³a³ tym co¶ konkretnego.

Wyci±gnê³a d³oñ, pozwalaj±c podnie¶æ siê na nogi. Nie by³o tak ¼le. Mog³a ju¿ staæ prosto a nawet zaryzykowaæ parê kroków. Nastêpne s³owa Kaiby dos³ownie osadzi³y j± w miejscu.

-Bazê? Tutaj?- powtórzy³a têpo. W³a¶nie teraz, gdy jej zmys³y coraz bardziej têskni³y za oddechem lasu, z³o¿ono jej tak± propozycjê... Spu¶ci³a g³owê. Bogowie, ile to ju¿ czasu odk±d po raz ostatni mia³a miejsce, które mog³a nazywaæ domem? Tak bardzo odzwyczai³a siê od osiad³ego trybu ¿ycia, ¿e praktycznie zapomnia³a, jak to jest. Pomys³ Kaiby powsta³ na dobrych intencjach, lecz jego realizacja poci±ga³a za sob± powa¿ne skutki.

-Czy móg³by¶ przedstawiæ mi swoje plany... bardziej szczegó³owo?- zawiesi³a na mê¿czy¼nie baczne spojrzenie.

: Czw Cze 03, 2010 11:07 pm
autor: Kaiba
Nie mia³ teraz g³owy do rozmy¶lania, najchêtniej po³o¿y³ by siê pod drzewem s±cz±c kokosowe mleko, by w ten sposób pogr±¿yæ siê we ¶nie. Wypowiedzia³ co¶ co by³o dla niego a¿ nazbyt oczywiste.

- Kto za tym sta³? Nie wiem. Jednak jego cel by³ prosty. Wystarczy chwilê spokojnie nad tym pomy¶leæ, a ju¿ wiadomo. Czy kto¶ nie maj±cy ca³kowitej wiary w swoje zdolno¶ci próbowa³ by przekroczyæ tê barierê? Nie. Dochodzi równie¿ sprawa tego, czy da³ by radê zapanowaæ nad splotem. Prawie wszyscy magowie czy wojownicy porzucili by swoje wcze¶niejsze zamiary, nie chc±c mieszaæ siê w osobist± wojnê z piekielnymi. A niebianie? Maj± do¶æ roboty z obron±, nie maj± do¶æ si³ by jeszcze organizowaæ wypady na terytoria neutralne.

Czu³ w sobie pustkê, nie potrafi³ odnale¼æ tego co onegdaj trzyma³o go w gotowo¶ci do dzia³ania. Czy to empatia skierowana w stronê elfki podzia³a³a na niego w ten sposób? Czy¿by jego serce mówi³o mu, ¿e samemu wiêcej nie zdzia³a? Nie chodzi³o tu o si³ê, a o aspekt typowo mentalny. Baczne spojrzenie niebieskookiej spowodowa³o, ¿e opu¶ci³ g³owê. Samotno¶æ, przecie¿ nigdy mu jako¶ specjalnie nie doskwiera³a, dlaczego¿ teraz nie bêd±c sam czu³ siê tak ¼le? Co w ogóle podkusi³o go by proponowaæ za³o¿enie bazy w tym miejscu, nawet nie pytaj±c czy ona pragnie posi±¶æ takie miejsce, a je¶li tak to gdzie? Nawet nie skarci³ siê w duchu za w³asn± g³upotê, sta³ jak pos±g, kompletnie wyprany z my¶li.

Uniós³ spojrzenie, jego twarz wyra¿a³a czysty smutek, o czym my¶la³a teraz jego przyjació³ka? Zapewne zastanawia³a siê czemu on zachowuje siê tak jak teraz, mo¿e nawet my¶la³a jak go pocieszyæ. Nik³y u¶miech zago¶ci³ na twarzy ch³opaka na my¶l o tym.

- Przepraszam, wysuwam tak± propozycjê tak nagle... Nawet nie zapyta³em siê gdzie Ty chcia³a by¶ siê osiedliæ, je¶li w ogóle. Ja...

Zamilk³, chcia³ powiedzieæ co¶ wiêcej, nie potrafi³ wykrztusiæ s³owa. Najchêtniej wy³adowa³ by teraz swoj± frustracjê wpadaj±c w amok, jednak wiedzia³, ¿e to w niczym nie pomo¿e, a tylko pogorszy sytuacjê, pog³êbi to co ju¿ teraz go drêczy. Chcia³by podej¶æ do Saury i wyp³akaæ siê jej w ramiê, jednak wrodzony rozs±dek podpowiada³ mu, i¿ nie powinien tak postêpowaæ. Czemu mia³ obarczaæ innych swoimi problemami? Po co przysparzaæ im k³opotów? Muszê to jako¶ znie¶æ, sam...

Zacisn±³ pie¶ci, kilka kropek szkar³atu skapnê³o na piasek. O czym ja my¶lê?! Staram siê uczyæ innych by polegali na swoich przyjacio³ach, by nie nie¶li swojego krzy¿a samemu, a co ja teraz wyprawiam?! Niepewno¶æ reakcji kruczow³osej nie dawa³a mu spokoju. Jednak nat³ok uczuæ przewa¿y³ szalê. Podszed³ do niej, staj±c zdecydowanie zbyt blisko by prowadziæ rozmowê. Ciche s³owa pop³ynê³y z jego ust.

- Przepraszam. Tylko na chwilê, proszê.

Zbli¿y³ siê powoli, delikatnie u³o¿y³ swoj± g³owê na jej ramieniu i zamkn±³ oczy. Nie wiedzia³ jak zareaguje, rêce które dotychczas by³y opuszczone, wysun±³ lekko do przodu, obj±³ j± nie¶mia³o w dolnej czê¶ci talii. - Nie chcê byæ ju¿ wiêcej sam. - Wyszepta³ ³ami±cym siê g³osem, jego cia³o przeszy³ lekki dreszcz. £zy mimowolnie wyp³ynê³y spod zaci¶niêtych powiek, ciep³e krople opad³y na ramiê elfki. Zaci¶niête gard³o nie pozwala³o na wypowiedzenie ani s³owa. Czu³ ciep³o bij±ce od Saury, nie po raz pierwszy zapach jej cia³a dociera³ do niego w tak silny sposób. Przytuli³ siê trochê mocniej, lecz nadal nie naciska³, ba³ siê j± pu¶ciæ. Oddycha³ nierównomiernie, wbrew usilnym staraniom nie potrafi³ samodzielnie doprowadziæ siê do ³adu. Dopóty nie pozna³ jak to jest, mieæ kogo¶ bliskiego, mieæ przyjaciela na dobre i na z³e nie obawia³ siê pustki. Teraz jednak sama my¶l o powrocie do tamtych, wszach nieodleg³ych chwil by³a dla niego czym¶ nie do zniesienia. Ba³ siê. Po raz pierwszy w ¿yciu by³ czym¶ przera¿ony.

: Pią Cze 04, 2010 4:29 pm
autor: Saura
W ca³ej sytuacji tkwi³o co¶ znajomego dla dziewczyny. Zadziwiaj±ce, ¿e dopiero teraz, po tylu latach o tym pomy¶la³a. By³a Saur± Ceres. Pewn± siebie, stanowcz±, wspieraj±c± innych i niekiedy zdeterminowan± osob± o silnej woli. To stanowi³o kwintesencjê jej si³y. Rola, któr± zdarza³o jej siê odgrywaæ, polega³a na tym, ¿e pozostawa³a silna, kiedy inni czuli siê s³abi. I dzieli³a siê wówczas z nimi swoj± si³±. Tak jak teraz.

Samotny, tak? Samotno¶æ mo¿e doprowadziæ do za³amania przyzna³a przed sam± sob±.

Przyjê³a na siebie czê¶æ ciê¿aru ch³opaka. Nie mia³a absolutnie nic przeciwko temu, aby w tej chwili pozosta³ przy niej tak....blisko. Nie by³o w tym nic z³ego. Nic niew³a¶ciwego nawet we ³zach, które poczu³a przez materia³ koszuli.

- Nie przepraszaj. Nie masz za co- zapewni³a go elfka. Bezg³o¶nie prze³knê³a ¶linê. Czy powinna? Czy mog³a? Ten jeden raz... Nim przejê³y nad ni± kontrolê w±tpliwo¶ci, objê³a Kaibê.

Jednocze¶nie pos³a³a ku jego umys³owi i aurze falê spokoju oraz pewno¶ci, która zazwyczaj j± otacza³a. Chcia³a przelaæ w towarzysza te odczucia bêd±ce niemym zapewnieniem, ¿e wszystko bêdzie dobrze. Mia³a nadziejê, ¿e czuj±c bij±ce od niej opanowanie, uda mu siê odzyskaæ si³y. Odsun±æ od siebie negatywne emocje. Rozpacz by³a jak najbardziej ludzkim uczuciem, ale nie powinna kierowaæ czyim¶ ¿yciem. Aura o ametystowej po¶wiacie otoczy³a t± o szmaragdowej po¶wiacie. Mia³o to przyjazny a nie inwazyjny charakter. Dawa³a w ten sposób znaæ, ¿e wspiera go nie tylko emocjonalnie, ale i duchowo.

- Jeste¶my sami, tak d³ugo jak tego chcemy, Kaibo- powiedzia³a ³agodnie Saura-Kiedy chcemy mo¿emy te¿ znale¼æ sobie przyjació³. To zale¿y od tego czy chcemy... czy mamy odwagê co¶ zmieniæ. Nie rañ wiêcej siebie, proszê...

Po tych s³owach, mia³a zamiar przyst±piæ do wyja¶niania swojego punktu widzenia na wcze¶niejszy pomys³ Kaiby, ale zrezygnowa³a w ostatniej chwili. Przyjdzie na to czas. Obecnie jakiekolwiek t³umaczenia, dyskusje, argumenty by³y zupe³nie nie na miejscu.

: Pią Cze 04, 2010 7:22 pm
autor: Kaiba
Nie by³o za co przepraszaæ? W tej sytuacji tak, nie by³o, jednak¿e Kaiba spogl±da³ oczami wyobra¼ni w dalsz± przysz³o¶æ. Co ja narobi³em... Poczu³ na sobie delikatne d³onie elfki, nie wiedzia³ ju¿ czy zrobi³ dobrze wpl±tuj±c j± w tê ca³± pl±taninê niebezpieczeñstw. Przyjació³ka stara³a siê pomóc mu otrz±sn±æ siê, zostawiæ to wszystko za sob±. Krok po kroku odzyskiwa³ jasno¶æ my¶lenia. Na jej s³owa o samotno¶ci i znajdywaniu przyjació³ mimowolnie przycisn±³ j± do siebie.

- Gdyby to by³o takie proste i dla mnie, nawet nie wiesz jak bardzo chcia³bym wie¶æ zwyczajny ¿ywot. Nawet ju¿ nie wiem... nie wiem. Samo przebywanie ze mn± wi±¿e siê ze ¶miertelnym niebezpieczeñstwem. Nie powinienem Ciê pytaæ o co¶ takiego, ale czy nie bêdziesz ¿ywi³a do mnie urazy za... za to wszystko? Czy nie opu¶cisz mnie?

£zy ju¿ nie cisnê³y siê do oczu. By³ spokojniejszy ni¿ przed chwil±, stabilniejszy. Choæ trwo¿y³ siê na my¶l o mo¿liwych odpowiedziach Saury, to chcia³ wiedzieæ czy bêdzie potrafi³a zaakceptowaæ go samego, jak i to co niesie ze sob±. Czeka³ na jej s³owa, nie potrafi³ pomy¶leæ ju¿ o niczym wiêcej wyczekuj±c.

: Pią Cze 04, 2010 8:34 pm
autor: Saura
Saura odsunê³a siê nieco od Kaiby. Po³o¿y³a d³oñ na biodrze i przechyli³a lekko g³owê:

- ¦miertelne niebezpieczeñstwo? Có¿, ja równie¿ nie jestem osob±, której towarzystwo zawsze zapewnia spokój i rado¶æ. Mimo tego spotka³am na swojej drodze takich, którzy gotowi byli zaryzykowaæ. Kilku z nich mogê nazywaæ swoimi przyjació³mi.

Opu¶ci³a rêkê. W milczeniu przygl±da³a siê Kaibie. Wystarczaj±co d³ugo, by cisza po raz kolejny sta³a siê ciê¿ka niczym o³ów. Pomimo tego elfka nie wypowiedzia³a ani jednego s³owa. W tym milczeniu kry³o siê co¶ wymownego.

Czarnow³osa z aprobat± przyjê³a to, i¿ ch³opak zacz±³ dochodziæ do siebie. Mo¿e czyja¶ blisko¶æ by³a tym czego tak naprawdê potrzebowa³. Tylko jak Saura mog³a mu pomóc, skoro z ni± sam± nie wszystko by³o w porz±dku? No i pozosta³a ta ostatnia czê¶æ wypowiedzi Kaiby.

-Nie-dziewczyna zbli¿y³a siê do niego i delikatnie dotknê³a ramienia-Uraza to ostatnie uczucia, jakie mog³abym do ciebie ¿ywiæ. Wrêcz przeciwnie. Jestem Ci za wszystko bardzo wdziêczna. Je¶li...mogê co¶ dla Ciebie zrobiæ, powiedz. Zrobiê co w mojej mocy, ¿eby siê odwdziêczyæ.

Podmuch wiatru szarpn±³ jej w³osami, uk³adaj±c je wed³ug w³asnego widzimisiê. Saura nawet nie drgnê³a. Nie zrobi³a nic, ¿eby doprowadziæ je do porz±dku. Pasma opada³y niesfornie po ramionach.

- Przyjació³ siê nie opuszcza-podjê³a w±tek z namys³em-Dziêki temu ani oni ani my nie czujemy siê samotni. Jednak¿e ka¿dy musi odnale¼æ swoj± si³ê. W³a¶nie tak. Przyjaciele s± bardzo wa¿ni... Ale to my musimy zdecydowaæ kim jeste¶my i kim chcemy byæ. Czego pragniemy od ¿ycia.

Odetchnê³a. Powoli przenios³a spojrzenie do centralnego punktu splotu.

Czakram... Trochê szkoda, ¿e tak to siê koñczy