Re: Zapomniane domostwo [obrzeża Efne]
: Czw Wrz 30, 2010 10:47 pm
[Saura dość długo nie odpisuje, swoimi działaniami spróbuje odblokować ten temat, choćby na trochę]
Orpheus pociągnął Saure. Już wiedział co sprawiło, że dziewczyna stanęła jak wryta. W ich stronę szedł demonicznie odmieniony człowiek. Jego skóra miała szary, szorstki, matowy kolor, który nie odbijał promieni słonecznych. Jedno jego oko wyglądało całkiem normalnie, jednak było chyba ostatnim elementem świadczącym o przynależności do ludzkiej rasy, drugie paliło się jasnym niebieskim blaskiem. Skąd przybył tego Orpheus nie wiedział, jednak w tym momencie był przekonany, że ten demon jest na usługach tego zbira Abraxisa.
Odbii w las starając się jak najszybciej opuścić to miejsce, ludzie łapiący ostrą broń jak zwykłe kije, demoniczne stwory z piekielnych czeluści, hordy robactwa i owadów nie było tym z czym szlachcic chciał mieć do czynienia. Zbyt dużo jak na ten jeden raz. W myśl starożytnych dalekowschodnich generałów, użył jednego z forteli ostatniej lini obrony. "Ten kto ucieka dzisiaj, jutro będzie walczył dalej. Gdy nie masz szans na zwycięstwo, przegrana nie jest rozwiązaniem, a śmierć na polu chwały nikomu się nie przysłuży. Uciekaj. A wróć, kiedy nastanie odpowiedni moment". Oczywiście nie zamierzał już tu wracać. Człowiek bez strategii, który lekceważy sobie przeciwnika, nieuchronnie skończy jako jeniec, tak brzmiały ostatnie myśli Reventlowa, który zniknął wraz ze swoimi kompanami w zielonej perzynie lasu.
[zt + zt Saura]
Orpheus pociągnął Saure. Już wiedział co sprawiło, że dziewczyna stanęła jak wryta. W ich stronę szedł demonicznie odmieniony człowiek. Jego skóra miała szary, szorstki, matowy kolor, który nie odbijał promieni słonecznych. Jedno jego oko wyglądało całkiem normalnie, jednak było chyba ostatnim elementem świadczącym o przynależności do ludzkiej rasy, drugie paliło się jasnym niebieskim blaskiem. Skąd przybył tego Orpheus nie wiedział, jednak w tym momencie był przekonany, że ten demon jest na usługach tego zbira Abraxisa.
Odbii w las starając się jak najszybciej opuścić to miejsce, ludzie łapiący ostrą broń jak zwykłe kije, demoniczne stwory z piekielnych czeluści, hordy robactwa i owadów nie było tym z czym szlachcic chciał mieć do czynienia. Zbyt dużo jak na ten jeden raz. W myśl starożytnych dalekowschodnich generałów, użył jednego z forteli ostatniej lini obrony. "Ten kto ucieka dzisiaj, jutro będzie walczył dalej. Gdy nie masz szans na zwycięstwo, przegrana nie jest rozwiązaniem, a śmierć na polu chwały nikomu się nie przysłuży. Uciekaj. A wróć, kiedy nastanie odpowiedni moment". Oczywiście nie zamierzał już tu wracać. Człowiek bez strategii, który lekceważy sobie przeciwnika, nieuchronnie skończy jako jeniec, tak brzmiały ostatnie myśli Reventlowa, który zniknął wraz ze swoimi kompanami w zielonej perzynie lasu.
[zt + zt Saura]