Re: [targ i okolice]Raźnym krokiem w przygodę
: Nie Lip 10, 2016 9:36 pm
Obiad powoli bulgotał na ogniu, gdy Dean kroił i suto smarował masłem chleb. Gdy skończył, usiadł przy palenisku i zaczął oglądać grę pozostałych. Nie miał zbytnio co innego robić, mięso potrzebowało czasu, a za oknem robiło się całkiem ciemno.
Ezechiel chciał wyczuć chłopaka. Nie rozważał zbyt misternych strategii, dał pole manewru chłopakowi. Sam zaś rozmyślał o potencjalnej potędze tajemniczego przedmiotu. Jednak w końcu pewna myśl zaświtała w głowie starca.
- Dean...
- Hmm? - mrukną pytająco mag popadający w lekkie znudzenie.
- Nie czułeś ostatnio niczego anormalnego?
- No... nie... - urwał Dean, wyczuwając o co chodzi Ezechielowi.
- Właśnie. - Mędrzec jednym ruchem wprowadził zamęt na szachownicy, wstał i zastukał palcami w stół. - Skoro to coś tu było, a tego nie wyczułeś, to rzeczywiście może być niekompletne lub uszkodzone i po prostu nie działać. - Pomilczał chwile i usiadł znów. - Dobrze mówisz chłopcze, musi to być czymś potężnym, skoro tyle siły angażują w poszukiwania.
Chwilę gra kontynuowana była w milczeniu. Parę coraz zmyślniejszych posunięć i partia nabierała wypieków. Atmosferę wzbogacał coraz mocniejszy aromat polędwiczek w sosie cebulowym. Za oknem zaczął panować nieprzejednany mrok, potęgowany przez gęstniejące chmury.
- Jest jeszcze jedna sprawa - przerwał milczenie kucharz. - Tak teraz myślę... taka oczywista notatka, jej znienawidzony las... jest mądrą dziewczyną. Sądzę, że to złudny trop, który zostawiła celowo. - Wskazał na kartkę, którą zastali w domu. - Co więcej, nie wtajemniczyła mnie w swoje plany, więc nie wiem czy i nas nie postrzega jako potencjalne zagrożenie. Prędzej trzeba jej szukać w ruinach, po których uwielbia się włóczyć.
- Fakt - skwitował starzec, teraz bardziej pochłonięty rozgrywką. Taka reakcja trochę zadziałała na nerwy Deanowi, spodziewał się więcej powagi od swego przyjaciela.
Gdy minęło trochę czasu, Dean zabrał odrobinę sosu łyżką, spróbował, a następnie zdjął garnek z ognia. Następnie zaczął nakładać gotową już potrawę do misek. Przyniósł talerz z kromkami chleba, oraz porcje na stół. Patrząc, że Ezechiel i chłopak nie mają zamiaru kończyć w tym momencie, jednym szybkim ruchem pochwycił garść przypadkowych figur z szachownicy i schował do kieszeni. Złośliwy uśmieszek Deana spotkał się z posępnym wzrokiem Ezechiela.
- No, panowie. Uznajmy to za remis, a teraz do jedzenia.
Ezechiel chciał wyczuć chłopaka. Nie rozważał zbyt misternych strategii, dał pole manewru chłopakowi. Sam zaś rozmyślał o potencjalnej potędze tajemniczego przedmiotu. Jednak w końcu pewna myśl zaświtała w głowie starca.
- Dean...
- Hmm? - mrukną pytająco mag popadający w lekkie znudzenie.
- Nie czułeś ostatnio niczego anormalnego?
- No... nie... - urwał Dean, wyczuwając o co chodzi Ezechielowi.
- Właśnie. - Mędrzec jednym ruchem wprowadził zamęt na szachownicy, wstał i zastukał palcami w stół. - Skoro to coś tu było, a tego nie wyczułeś, to rzeczywiście może być niekompletne lub uszkodzone i po prostu nie działać. - Pomilczał chwile i usiadł znów. - Dobrze mówisz chłopcze, musi to być czymś potężnym, skoro tyle siły angażują w poszukiwania.
Chwilę gra kontynuowana była w milczeniu. Parę coraz zmyślniejszych posunięć i partia nabierała wypieków. Atmosferę wzbogacał coraz mocniejszy aromat polędwiczek w sosie cebulowym. Za oknem zaczął panować nieprzejednany mrok, potęgowany przez gęstniejące chmury.
- Jest jeszcze jedna sprawa - przerwał milczenie kucharz. - Tak teraz myślę... taka oczywista notatka, jej znienawidzony las... jest mądrą dziewczyną. Sądzę, że to złudny trop, który zostawiła celowo. - Wskazał na kartkę, którą zastali w domu. - Co więcej, nie wtajemniczyła mnie w swoje plany, więc nie wiem czy i nas nie postrzega jako potencjalne zagrożenie. Prędzej trzeba jej szukać w ruinach, po których uwielbia się włóczyć.
- Fakt - skwitował starzec, teraz bardziej pochłonięty rozgrywką. Taka reakcja trochę zadziałała na nerwy Deanowi, spodziewał się więcej powagi od swego przyjaciela.
Gdy minęło trochę czasu, Dean zabrał odrobinę sosu łyżką, spróbował, a następnie zdjął garnek z ognia. Następnie zaczął nakładać gotową już potrawę do misek. Przyniósł talerz z kromkami chleba, oraz porcje na stół. Patrząc, że Ezechiel i chłopak nie mają zamiaru kończyć w tym momencie, jednym szybkim ruchem pochwycił garść przypadkowych figur z szachownicy i schował do kieszeni. Złośliwy uśmieszek Deana spotkał się z posępnym wzrokiem Ezechiela.
- No, panowie. Uznajmy to za remis, a teraz do jedzenia.