Strona 3 z 6

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Pon Wrz 22, 2014 8:10 pm
autor: Lycande
Lycande obudziła się dość późno, jak na swoje standardy rzecz jasna. Zazwyczaj zrywała się dość wcześnie, wraz z nadejściem pierwszych promieni słońca, lecz tym razem zrobiła wyjątek, bo chciała po prostu lepiej wypocząć po męczącej podróży. Wpatrywała się przez chwilę w sufit, nie myśląc o niczym. Chciała po prostu dobudzić się na dobre, bez użycia drastyczniejszych środków typu szklanka wody.
W końcu zmusiła się do wstania z wyrka, które swoją drogą do najwygodniejszych nie należało. Gdyby nie ulewa, najpewniej wybrałaby jakieś milsze miejsce na nocleg, choćby i drzewo! Przynajmniej cena była adekwatna do jakości...
Elfka zaczęła się powoli ubierać, bo gdzie miała się śpieszyć? Cierpiała na masę wolnego czasu i brak jakiejkolwiek pracy, a tu jej raczej nie znajdzie. Zebrała wszystko to, co należało do niej, po czym zeszła na dół.
Oddała klucz, po czym zamówiła sobie jakieś lekkie i skromne śniadanko, bo kiszki jej marsza grały. Uiściła należną kwotę, po czym usiadła przy stole oddalonym od reszty i zabrała się za posiłek. Na szczęście wszyscy imprezowicze albo spali, lub też po prostu wybyli, bo na sali panowała kompletna pustka. W zasadzie była tu jedyną osobą, oprócz karczmarza. Zastanawiało ją nieco, czy kotołaczka i dość sporych rozmiarów mężczyzna, pewno najemnik, nadal tu byli. Ot była mu winna podziękowania za podwózkę...

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Wto Wrz 23, 2014 8:13 pm
autor: Avalon
Przez uszkodzone okiennice do środka pokoju dostały się promienie wschodzącego Słońca, które padły na kotołaczkę.
Obudziła się, po czym jak to koty mają w zwyczaju przeciągnęła się i zamiauczała, może trochę za głośno.
Drago poruszył się, ale najwidoczniej ciche miauknięcie nie obudziło go.
Avalon przybrała swoją ludzką postać i zeszła na dół, starając tym razem zrobić to dość cicho.

Karczma świeciła pustkami. Aż nie chciało się wierzyć, że to to samo miejsce do którego przybyli wieczorem. W świetle dnia stan karczmy był jeszcze bardziej dostrzegalny. Widać w nocy miała tu miejsce bijatyka, ponieważ niektóre stoły były poprzewracane, a z pidłogi unosił się zapach piwa. Można było również dostrzec kawałki szkła, które właśnie zamiatał karczmarz., która zajadała się śniadaniem. Na sam widok jedzenia Avalon zgłodniała i poszła sobie zamówić jakieś tanie jadło.

Przy stole w kącie siedziała Lycande. Kotołaczka podeszła do stolika, przy którym siedziała elfka i zapytała się:
-Można się dosiąść?

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Wto Wrz 23, 2014 10:46 pm
autor: Drago
Zbudził się prawdopodobnie ostatni, a przynajmniej wiedział tyle, że Avalon wstała przed nim, bo gdy otworzył oczy to kotołaczki nie ani na łóżku, ani w pokoju. Pierwsza myśl jaka przyszła mu do głowy to to, że zeszła na dół z postanowieniem zjedzenia śniadania, w sumie jemu również przyda zjeść się jakieś dobre śniadanie. Poleżał chwilę, mimo, że łóżko nie należało do najwygodniejszych, po prostu chciał poczekać na to, aż jego ciało rozbudzi się bardziej. Po, mniej więcej, kilku minutach wstał i ubrał się, zawiesił miecze na plecy i nałożył płaszcz, tak że obydwie bronie zostały pod nim ukryte. Wziął klucz do pokoju ze stołu i wyszedł, zamykając za sobą drzwi, oczywiście na klucz. Następnie zszedł na dół. Tym razem nie miał na głowa kaptura, więc obydwie panie mogły przyjrzeć się jego twarzy.
W karczmie nie było praktycznie nikogo, więc bez problemu udało mu się zauważyć Lycande i Avalon, które siedziały przy jednym stoliku i jadły śniadanie. Drago najpierw odniósł klucz i zostawił go na ladzie, a następnie zamówił śniadanie i dopiero wtedy podszedł do stolika, przy którym siedziała elfka i kotołaczka.
- Dzień dobry - przywitał się. Nie żeby wierzył w to, że ten dzień będzie dobry, bo przeważnie gdy ktoś witał go takimi słowami to odpowiadał: "To się jeszcze okaże, czy taki dobry". Po chwili zajął miejsce obok elfki i postawił na stoliku swoje śniadanie. Spojrzał najpierw na Avalon, a później przeniósł wzrok na Lycande.
- Jak się spało? - zapytał.

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Śro Wrz 24, 2014 5:48 pm
autor: Lycande
- Jasne - odpowiedziała elfka, rzucając spojrzeniem na jedno z wolnych krzeseł. Nie mówiła nic więcej, bo zarówno ona jak i Avalon były poniekąd zajęte spożywaniem tego zaledwie średniego śniadania. Poza tym, nie była duszą towarzystwa. Zobaczyć Lycande gadatliwą to trzeba było się nieźle postarać. Tyczyło się to zwłaszcza rozmowy z nieznajomymi, której jakoś nigdy nie potrafiła za bardzo podtrzymać. Znacznie łatwiej przychodziło jej po prostu słuchanie czyjejś rozmowy... lub też przebywanie w samotności.
Parę chwil później do ich kobiecego grona dołączył najemnik. bo z tą profesją kojarzył się dla niej. Wysoki, sprawiający wrażenie tajemniczego typ z blizną rozpoczynającą się przy brwi kończącą się na lewym policzku.
- Dzień dobry - odparła na powitanie w wykonaniu mężczyzny. - Całkiem nieźle, zważywszy na stan pokoi... - Jak by nie było, ta tawerna nie należała do najwspanialszych...
- Dziękuję za podrzucenie do karczmy - odparła po chwili. W końcu była mu to winna.

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Pią Wrz 26, 2014 7:19 pm
autor: Drago
Przeniósł wzrok z powrotem na elfkę, gdy powiedziała coś o jakości pokoi, w których mieli okazję spać ostatniej nocy,
- Nie narzekałbym na stan pokoi, bo zawsze mogliśmy trafić gorzej - odparł do niej. On sam nie specjalnie narzekał na pokoje i ogólnie całą karczmę, bo właśnie myślał tak, że zawsze mogli trafić w gorsze miejsce niż karczma, w której teraz siedzą i jedzą śniadanie.
- Mhm... Nie ma sprawy - odpowiedział na jej następne słowa. Przez dłuższą chwilę nic nie mówił, bo chciał zjeść śniadanie, Avalon i Lycande też się nie odzywały, pewnie też jadły śniadanie, bo widział, że one również sobie coś zamówiły.
- To jakie macie dalsze plany? - zapytał po dłuższej chwili, gdy na jego talerzu została mniejsza część śniadania. To pytanie zadał głównie z ciekawości i, chyba, też dlatego, że po prostu chciał przerwać tę ciszę, która trwała coraz dłużej. W trakcie oczekiwania na odpowiedź spojrzał najpierw na elfkę, a później na kotołaczkę- ciekawe, która z nich jako pierwsza zdecyduje się odpowiedzieć na jego pytanie.

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Sob Wrz 27, 2014 4:53 pm
autor: Lycande
- Co nie zmienia faktu, że zawsze mogło być lepiej - powiedziała. - Nie żebym była nadto wymagająca, bo lepsze to niż zmoknąć na dworze wczorajszego wieczoru, ale od czasu do czasu chyba można by było pomarzyć o jakimś ciepłym i miłym łożu, nie prawda? - W końcu kto by nie chciał raz na jakiś czas przespać się na iście królewskim łóżku z wszelkimi możliwymi wygodami... Chociaż perspektywa spania na mięciutkiej trawie, w dodatku leżąc nad jeziorem, a to wszystko przy blasku księżyca w pełni była dla Lycande jeszcze lepsza. W końcu nie bez powodu elfy znane są z tego, że kochają naturę... chociaż w trakcie ulewy trochę mniej, a przynajmniej tak ona uważała. Oczywiście nie znaczyło to, że aż tak obawiała się zmoknąć. Czasami, ot tak bez powodu, lubiła się przejść w trakcie lekkiego deszczyku... Najczęściej jednak miała wtedy coś do przemyślenia, a ów pogoda niemalże gwarantowała to, iż nikogo nie było w pobliżu, więc żadna osoba nie mogła jej w tym przeszkodzić.
- Dalsze plany... - tu zamyśliła się na chwilę, po czym upiła łyk napoju z szklanki. - W zasadzie nie mam żadnych specjalnych. Jestem najemniczką, więc podróżuję to tu to tam za pracą... to tyle - powiedziała chwilę później, przy okazji spoglądając na Drago.
- Myślę, że wiesz jak to jest, bo mam wrażenie, że parasz się podobną profesją... zgadłam? - Nie była tego pewna na sto procent, ale przecież nikt jej nie urwie główki za próbę odgadnięcia tego, prawda?

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Nie Wrz 28, 2014 5:12 pm
autor: Avalon
Śniadanie w karczmie miało taką samą jakość jak pokoje, o ile nie gorszą. Jajecznica o nietypowej - pomarańczowo- żółtej barwie miała dziwaczną konsystencję. Po kilku próbach zjedzenia potrawy Avalon poddała się, odsuwając od siebie talerz.
-Moje szlaki prowadzą do księstwa Karnestein, a raczej jego okolic - powiedziała kotołaczka, upijając łyk wody o dziwnym, metalicznym posmaku.
-Podłogi również mają niezbyt wygodne... i czyste - skierowała te słowa do użalającej się nad stanem karczmy elfki.
-Chociaż przypuszczam, że i tak była wygodniejsza od łóżek.
Kotołaczka tej nocy źle spała. Z chęcią zdrzemnęłaby się na jakimś rozłożystym dębie. Jednak po wczorajszym deszczu pewnie wszystko jest mokre. Karczma miała chociaż jeden plus - szczelne dachy, dzięki którym mogli spędzić może i nie do końca wygodną, ale przynajmniej suchą noc.
Karczmarz chyba usłyszał rozmowę trójki siedzącej w kącie, zmarszczył brwi i wymamrotał coś niewyraźnie, co również nie uszło uwadze elfki, człowieka i kotołaczki.
-A ty zmierzasz w jakimś określonym kierunku? - zapytała najemnika.

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Nie Wrz 28, 2014 9:12 pm
autor: Drago
- Nie narzekaj, elfko - odparł, gdy Lycande skończyła narzekać.
On sam rzadko kiedy narzekał, bo zawsze na myśl przychodziło mu zdanie, że "Zawsze mogło być gorzej niż jest teraz". Nawet jak narzekał to najczęściej robił to w myślach, a nie na głos. Wysłuchał jak na jego pytanie odpowiada elfka, na końcu zadała mu pytanie. Tak, był najemnikiem, po jego ubiorze, sposobie chodzenia i postawie można było wywnioskować przynajmniej kilka profesji jakimi się para, najemnik też w tym był, a elfka trafiła z tym, że zwróciła się do niego tak jakby domyśliła się tego, że jest najemnikiem.
- Tak, wiem jak to jest, i tak, zgadłaś, że param się podobną profesją do twojej. W skrócie- też jestem najemnikiem - odparł do Lycande.
Po chwili głos zabrała kotołaczka i również odpowiedziała na pytanie, które Drago zadał wcześniej. Wysłuchał jej, a na jego talerzu już i tak nic nie było, dopił resztę wody z kubka. Swoją drogą jedzenie nie było szczególnie dobre, jednak zjadł je głównie dlatego, że był głodny. Avalon zadała mu pytanie, na które powinien odpowiedzieć, i zamierzał to zrobić.
- Nie, nie mam jakiegoś określonego kierunku, w którym zmierzam - odpowiedział. - Nie mam też żadnego zlecenia, więc podejrzewam, że wezmę jakieś zlecenie w najbliższym mieście, żeby zarobić na życie - dodał po chwili. Z ich trójki to tylko Avalon miała określony cel wędrówki, bo on i Lycande byli najemnikami i aktualnie nie mieli określonego celu, do którego by podróżowali.
Po chwili przeniósł swój wzrok z elfki na kotołaczkę i zadał jej następujące pytanie:
- A można wiedzieć w jakim celu podróżujesz do Karnsteinu i jego okolic? - Po chwili dodał: - Może wybrałbym się z tobą i znalazł sobie tam jakieś zlecenie, a przy okazji zawsze byłoby z kim porozmawiać w trakcie podróży.

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Pon Wrz 29, 2014 5:32 pm
autor: Lycande
- Przesadzasz - odparła na wzmiankę o narzekającej elfce. - Mówię tylko, że zawsze mogłoby być lepiej... - dodała po chwili. Może i trudno w to uwierzyć, ale świadomie rzadko kiedy marudziła. Najczęściej... nie miała na to czasu. Poza tym, co by to zmieniło? Absolutnie i zupełnie nic.
- Z drugiej strony, zawsze może być gorzej. - Święta racja. Nigdy nie było wiadome, czy nie zdarzy się przypadkiem coś niespodziewanego, mającego wręcza katastrofalne skutki. Jak to mówią, życie jest pełne niespodzianek.
Przeczucie dobrze jej podpowiadało, iż Drago jest najemnikiem. W sumie wątpliwe było to, że mogła się pomylić, wszakże na ogrodnika czy kogoś podobnego nie wyglądał. Swoją drogą, dość komicznie wyglądałby w stroju odpowiadającym dla tego typu profesji, zwłaszcza z racji na wzrost. Na samą myśl o tym mimowolnie się uśmiechnęła. W międzyczasie udało jej się pozbyć i tak skromnej zawartości talerza oraz szklanki. Bardzo przeciętne, ale zawsze to coś na ząb... więc jakoś nie narzekała na posiłek, a przynajmniej nie na głos.
- Karnstein? Może tam mają jakąś robotę... - powiedziała, choć dosyć cicho. W takim razie ich drogi póki co były takie same, a przynajmniej na to wychodziło...

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Śro Paź 01, 2014 4:47 pm
autor: Avalon
Drzwi karczmy otworzyły się, po czym do środka weszła grupka ludzi, których karczmarz nie powitał dość przyjaźnie. Ich poszarpane stroje, sposób poruszania się oraz słowa wskazywały na to, że nalezą oni do grupy wielbicieli tanich trunków, jakich było tutaj pełno. Karczmarz niechętnie napełniał ich kufle, wczoraj przez to stracił jedną z szyb, a naprawa może go drogo kosztować. Jednak tacy ludzie byli jedynymi stałymi klientami, rzadko kto tu wracał, nie częściej zdarzało się, aby wykupiono tu nocleg. Goście może i niezbyt wyrafinowani, ale płacili...
Grupa nowo przybyłych ludzi w ciągu krótkiej chwili rozgadała się na dobre powodując spory hałas, który nie umilał rozmowy.
- Mam tam do załatwienia parę spraw... a właściwie jedną...- Avalon przerwała zastanawiając się ile może powiedzieć tej dwójce. Czuła że taka odpowiedź nie jest wystarczająca więc postanowiła z góry uprzedzić ich następne pytania.
- Dokładniej, to muszę znaleźć tam pewnego czarodzieja, specjalizującego się w klątwach i podobnym sprawach. Nie zatrzymuje się on nigdzie na dłużej, a ponoć obecnie zmierza, lub już przebywa w Karnsteinie - nie widziała powodu by opowiadać szczegóły tej wyprawy elfce i człowiekowi, a może raczej nie chciała... W każdym razie nie będzie drążyła tematu, jeśli nie będą zadawali jej pytań...
- Czyli wyruszylibyście w dalszą drogę razem ze mną? W sumie w grupie raźniej...

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Śro Paź 01, 2014 7:01 pm
autor: Drago
- Wystarczy tego narzekania na warunki - odparł do elfki. Nie wiedział czy takie narzekanie było w naturze elfów, jednak całkiem możliwe, że było, jeżeli nie w naturze całej rasy to w naturze Lycande. - Lepszy nocleg w takiej karczmie niż spanie na zewnątrz i moknięcie - dodał po chwili. On też od czasu do czasu wolał spędzić noc gdzieś na leśnej polanie czy coś, ogólnie na łonie natury, jednak nie widziało mu się spanie w deszczu, jeżeli miał możliwość dotarcie do przydrożnej karczmy, jaka by ona nie była.
Nie zwrócił szczególnej uwagi na grupkę mężczyzn, którzy weszli do karczmy i dość szybko zaczęli głośno ze sobą rozmawiać- uwagę tą poświęcał mówiącej Avalon, bo kotołaczka zdradzała właśnie cel udania się do Karnsteinu. Gdy skończyła zadała pytanie, które skierowane było zarówno do Drago jak i do Lycande. Najemnik postanowił, że odpowie pierwszy.
- Skoro nasze drogi i tak najprawdopodobniej prowadzą właśnie do tego miasta to tak, wyruszymy, przynajmniej ja - odpowiedział na pytanie Avalon. A co dalej? Tego to on nie wiedział, więc nic o tym nie mówił, po prostu los pokaże co dalej. Swoją drogą to podejrzewał, że elfka też zgodzi się na wspólną podróż do Karnsteinu. - Tak jak już wspomniałem, a także ty wspomniałaś przed chwilą, to gdy będziemy podróżować w grupie to zawsze będzie z kim pogadać, a poza tym... mamy mniejszą szansę na to, że któreś z nas zginie w trakcie podróży szlakiem - dodał po chwili.

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Śro Paź 01, 2014 8:11 pm
autor: Lycande
Elfka nie miała zamiaru obserwować nowo przybyłej grupki mężczyzn dłużej niż krótką chwilę. Po ich ogólnych stanie, sposobie poruszania się i "kwiecistym" słownictwie mogła stwierdzić tylko jedno - parszywe pijaczyny. Powiedzmy, że Lycande jakoś nie przebadała za tak zacnym towarzystwem, które potrafiło popsuć nawet najznamienitsze posiedzenie. Przy okazji, nie licząc niszczenia ogólnej estetyki i tak słabego lokalu, mogli również kalać ich nosy swoimi zapachami, bo raczej nie wrócili z kąpieli nad jeziorem.
- Czyżbyś narzekał na moje narzekanie? - odparła odrobinę zadziornie. W sumie to oznaczało, że i ten człowiek był marudą... Pytanie tylko, które z nich większą.
- Czyżbyś miała problem z jakąś klątwą lub też urokiem? - spytała retorycznie. - Mogłabyś wyjawić, o ile nie jest to twoją tajemnicą, o co dokładnie chodzi? - Szczerze mówiąc, to była tego ciekawa. W końcu nie codziennie dane jej było spotkać kogoś z tak nietypowym problemem...
- Zdaje się więc, że postanowione... - "Może przy okazji uda mi się podłapać w Karnsteinie jakąś pracę..." W końcu życie na w miarę rozsądnym poziomie nie było darmowe...

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Sob Paź 04, 2014 7:55 pm
autor: Avalon
-Tak można by to ująć... Z pewnością sami z czasem dostrzeżecie, co jest moim problemem - powiedziała, wstając od stołu, po czym skierowała się do drzwi.
- Radzę nie wyruszać dzisiaj. W Karnsteinie od kilku dobrych dni padało, więc nie ryzykowałbym wyruszając dzisiaj. Moja karczma jest jedyną w okolicy, następna jest jakiś dzień drogi stąd. A i trakt pewnie też jest pozalewany. Krążą słuchy, że rzeka wylała, a to może wam utrudnić podróż...
Drago, Avalon i Lycande wyszli w tym momencie karczmy. Ta druga trzasnęła dość głośno drzwiami co miało być wyraźną odpowiedzia na ostrzeżenia karczmarza.
-Ale jak tam chcecie... - wrócił do swojego rutynowego zajęcia - wycierania blatu baru.

Cała grupa zignorowała uwagi karczmarza.
Avalon podejrzewała że był on po prostu zwykłym naciągaczem, w końcu jego karczma nie wyglądała na najlepszą nie dziw więc że próbował w jakiś sposób zdobyć klientów...
Na trakcie widać było ślady wczorajszej ulewy. Wszędzie było błoto, błoto i więcej błota. Było to sporym utrudnieniem dla wierzchowca, którego utrzymywanie tempa z trójką, a właściwie dwójką jeźdźców i kotem, kosztowało dużo wysiłku. Dlatego też aby nie przemęczać zbytnio zwierzęcia, przez większą cześć drogi szli piechotą, prowadząc konia. Podróż była bardzo przyjemna, po drodze mieli okazję porozmawiać, a że szli dość szybkim tempem, mogli spokojnie co jakiś czas zatrzymywać się na dłuższy odpoczynek, by sprawdzić na mapie czy zmierzają w dobrym kierunku.
Jednak gdyby cała podróż przebiegła zgodnie z planem i bez komplikacji można by to uznać za cud, zwłaszcza gdy towarzyszy ci czarny kot.

Gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, a niebo przybierało barwy pomarańczy i różu, powinni być już na obrzeżach miasta.
Dowiedzieli się jednak, że karczmarz mówił prawdę, słusznie udzielając im ostrzeżeń. Gdy dotarli tam, gdzie powinien znajdować się most prowadzący przez rzekę, zastali przykrą niespodziankę - rzeka wylała.
Wszystko wskazywało na to, że porządne ulewy nawiedzały okolicę już od jakiegoś czasu, dlatego pobliskie wioski wręcz tonęły.
Powoli zaczynało zmierzchać, a czas nieubłaganie przybliżał noc. Wszystko wskazywało na to, że przyjdzie im ją spędzić pod gołym niebem. A o to jak dostaną się do miasta będą się martwić jutro.

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Nie Paź 05, 2014 12:31 pm
autor: Drago
- Nie, to, że komuś przeszkadza nadmierne narzekanie drugiej osoby to chyba nie znaczy, że ta osoba też narzeka, prawda? - odparł. W sumie to nie miał co do tego pewności, bo, szczerze mówiąc, to wcześniej nie zastanawiał się nad tym. Mimo tego wszystkiego to i tak dało się wyczuć, że pytanie jest raczej retoryczne.
Elfka i kotołaczka wymieniły jeszcze kilka zdań, a następnie cała trójka wstała od stolika z zamiarem wyjścia z karczmy. Co prawda zignorowali ostrzeżenie karczmarza, jednak Drago zapamiętał je, bo zawsze może być tak, że człowiek ten, jednak miał rację.

Podróż przebiegała dość powoli, głównie dlatego, że na trakcie było wiele błota, a wierzchowiec nie pędził ile sił w kopytach, bo po prostu dość szybko by się pośliznął i wywrócił. Ostatecznie i tak większość drogi przeszli pieszo.
O zachodzie słońca dowiedzieli się, że karczmarz miał rację, bo droga rzeczywiście była nie przejezdna przez to, że rzeka wylała. Chociaż... gdyby się uprzeć to można byłoby przepłynąć ten odcinek, woda na szczęście nie była, aż tak zanieczyszczona i dało dostrzec się dno, przez co dość łatwo można było ocenić głębokość wody. Drago ocenił, że woda sięgała mu mniej więcej do pasa, jednak miał zamiar spróbować przejść lub przepłynąć dopiero jutro- dzisiaj przyjdzie im nocować pod gwiazdami. "Przynajmniej tyle dobrego, że nie pada..." - pomyślał łowca.
- Trzeba znaleźć jakieś miejsca na odpoczynek - powiedział po chwili. Następnie rozejrzał się. Z lewej strony drogi mieli las, a z prawej równinę z kilkoma drzewami rosnącymi w losowych miejscach. Chyba lepiej byłoby poszukać jakiegoś miejsca w lesie.

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Nie Paź 05, 2014 8:34 pm
autor: Lycande
Droga do Karnsteinu była wręcz tragiczna. Z powodu ostatnich ulew wszędzie było pełno błota, a wierzchowiec miał spore problemy by przejść po takim terenie, jeśli doliczyć do tego dwójkę osób oraz kotkę. W końcu z niego zeszli, co by nie wymęczyć zwierzęcia na śmierć. O dziwo nawet rozmowa im się jakoś układała, co było sporym zaskoczeniem dla elfki. Co jakiś czas zatrzymywali się by chwilkę odsapnąć, bo tempo podróży było dość spore. Mogła się założyć, że przeciętna osoba odpadłaby po raptem kilku godzinach.
I wszystko szłoby niemalże doskonale, gdyby nie potwierdził się słowa karczmarza, a mianowicie rzeka faktycznie wylała. Na dodatek dość szybko się ściemniało, więc sytuacja była niezbyt ciekawa, choć do złej brakowało jej sporo. Przejściem na drugi brzeg będą się martwić jutro, bo teraz nie miało to aż tak wielkiego znaczenia. Niby zawsze mogliby po prostu przepłynąć, ale nigdy nie wiadomo, na jakież to bagno by się nie natrafiło, a wtedy sytuacja stałaby się naprawdę niemiła.
Na wzmiankę o znalezieniu miejsca na odpoczynek i najprawdopodobniej nocleg, rozejrzała się po okolicy. W zasadzie wielkiego wyboru nie mieli, las albo odsłonięta równina. Nigdy nie wiadomo, na kogo można by natrafić o tej porze, więc odpowiedź nasuwała się sama...
- Najlepszą opcją wydaje się lasek po lewej - stwierdziła. - Tylko przydałoby się rozpalić ognisko, co by nie zamarznąć oraz upiec coś na kolację - oddała po chwili. W końcu nie byli jakimiś wampirami, którzy mogli wytrzymać bez świeżej krwi całe dnie, a istotami żywymi, mogącymi mieć nieco apetytu, bo ostatnim ich posiłkiem było śniadanie, a byli cały dzień na nogach.
- To może wy zajmijcie się ogniem, a ja coś upoluję? - Z całej ich trójki, elfka miała największe szanse na złapanie czegoś nadającego się na kolację. W końcu była świetną łuczniczką, a widziała bardzo dobrze nawet przy słabym świetle. W dodatku potrafiła poruszać się naprawdę cicho, więc była odpowiednią kandydatką. Chwilę później już jej nie było, bo samo się od gadania nie zrobi...

Re: [Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

: Czw Paź 09, 2014 8:31 pm
autor: Avalon
Określenie "lasek" niezbyt pasowało do tego, co znajdowało się po lewej.
Drzewa tan były inne niż dęby znane kotołaczce. Swoim wzrostem o wiele je przewyższały. Nietypowe korony o ciemnozielonych liściach powiewały na wietrze, który zdawał się inaczej pobrzmiewać wśród szarych, poskręcanych i grubych pni drzew - możliwe ze tak starych jak niektórzy mieszkańcy księstwa do którego zmierzali, a może nawet bardziej...
Wszystki wskazywało na to, że będą skazani spędzić w nim noc. Niewesoła perspektywa, ale cóż na to poradzić.

Avalon i Drago poszli nazbierać drewna na opał. W obecnych warunkach było to dość trudne, ponieważ wszystkie patyki, leżące na miękkiej ziemi były mokre. Jednak po jakimś czasie poszukiwań udało im się. zebrać wystarczającą ilość suchych gałęzi
-Chyba najwyższy czas znaleźć jakieś w miarę wygodne miejsce, aby spędzić noc- powiedziała, mrużąc oczy pod wpływem światła zachodzącegi słońca.