Re: [Wśród wydm i piaskowców] Wykopaliska
: Sob Cze 21, 2014 3:36 pm
Powoli docierały do niej fakty. Nadzorca ich zdradził. To przez niego zginęli ludzie, to przez niego ona mogła teraz być martwa! Ten... Nie, szkoda sobie szargać nerwy kimś takim. Jednak niewielka dawka adrenaliny pomogła, teraz Sicissa mogła myśleć znacznie jaśniej. Wzięła głębszy oddech. Tak... Spokój był jej teraz potrzebny. I to bardzo. Gdy mag zwrócił się do niej po imieniu, kobieta spojrzała na niego uważniej. Nim jednak staruch skończył tłumaczyć coś o zmieniających się polach, jak zwykle się rozkaszlał. Może to i dobrze, chyba poza nim i tak nikt nie rozumiał tych bredni. Nim jednak sama się odezwała, poczekała aż Metatron zacznie ponownie względnie normalnie oddychać.
- Ja... Coś pamiętam... - Zamilkła, próbując odtworzyć wizję. Przez chwilę siedziała w milczeniu, marszcząc czoło. Uchwycenie tamtych obrazów było trudniejsze niż sądziła. - On coś mówił... Nie wiem... Nie potrafię tego powtórzyć... Nie pamiętam... Jakieś symbole otaczające wieżę, podobne szlaczki były na ścianach... A może to jeden... Nie pamiętam!
usiadła przyciągając do siebie podkulone nogi. Objęła je zarówno ogonem jak i rękami. Miała ochotę zwinąć się w możliwie najciaśniejszy kłębek i zaszyć się gdzieś...
W oddali znów zbierała się burza... Może to ta sama, znów wracała? By zebrać krwawe żniwo. Kierowała się wprost na obóz, jakby to nie natura, lecz czyjaś wola ją prowadziła...
- Ja... Coś pamiętam... - Zamilkła, próbując odtworzyć wizję. Przez chwilę siedziała w milczeniu, marszcząc czoło. Uchwycenie tamtych obrazów było trudniejsze niż sądziła. - On coś mówił... Nie wiem... Nie potrafię tego powtórzyć... Nie pamiętam... Jakieś symbole otaczające wieżę, podobne szlaczki były na ścianach... A może to jeden... Nie pamiętam!
usiadła przyciągając do siebie podkulone nogi. Objęła je zarówno ogonem jak i rękami. Miała ochotę zwinąć się w możliwie najciaśniejszy kłębek i zaszyć się gdzieś...
W oddali znów zbierała się burza... Może to ta sama, znów wracała? By zebrać krwawe żniwo. Kierowała się wprost na obóz, jakby to nie natura, lecz czyjaś wola ją prowadziła...