LeoniaSmutki niezatapialne w alkoholu

Bardzo duże miasto portowe, mające aż trzy porty, w tym dwa handlowe, a jeden z którego odpływają jedynie statki pasażerskie. Znane z bardzo rozwiniętej technologi produkcji statków i łodzi, o raz hodowli rzadkich roślin nadmorskich.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

Ezechiel dorwawszy kłusowników, dowiedział się o tym, że w Leonie mieszka paser skupujący wszystkie łupy kłusowników, zwany Luigi. Nic by nie było w tym niezwykłego, gdyby nie fakt, że skupuje on części ludzkiego ciała oraz wykradzione zwłoki. Pachniało to Ezechielowi nekromancją. Nie mógł tego tak zostawić.
Jego przybycie do Leonii zgrało się w czasie z nadejściem deszczu. Przemierzając ulice natknął się na dwie kobiety zmierzające do baru. Zatrzymał je, by zapytać gdzie można znaleźć owego pasera.
-Witajcie, zacne damy- zaczął, ukłoniwszy się lekko na powitanie- szukam niejakiego Luigiego. Wiecie gdzie mieszka albo znacie kogoś kto wie?- spojrzał spokojnie na dziewczyny. Mam nadzieję, że chociaż dziś natrafię na dobrych ludzi. Nienawidzę prosić ludzi o przysługi. Mimo skrajnych myśli jego twarz nawet się nie poruszyła.
Awatar użytkownika
Gertrude
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 97
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Mieszczanin , Szpieg , Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Gertrude »

        Gertrude uśmiechnęła się do siebie. W zasadzie, jej towarzyszka miała rację. W zasadzie... Tylko co poradzi, że ma taki mętlik w głowie? Sama nie wiedziała, czego chciała od tego faceta. Nie wiedziała też, czy powinna się wiązać. Bo i po co? Lubiła swoje dotychczasowe, hulaszcze życie. I do czego ten Konrad ją zachęcał? Do jakiejś takiej... stabilności, tak. Tylko czy było jej to potrzebne? Zwątpiła.
- Dobra, zapomnijmy o tym. - Machnęła niedbale ręką, gniotąc list w rękach. - Chodźmy na coś mocniejszego, to lepsze od bezczynnego siedzenia - dodała pewnym tonem, zadzierając głowę do góry. Starała się być twarda i porzucić uczucia wyższe, do których nie była przyzwyczajona. Nie wiedziała, czym jest miłość, nikt jej tego nie nauczył. Te wszystkie przygody z poprzednikami Konrada sprawiały jej frajdę. Aż tu nagle zjawił się ktoś, kto chce zapewnić jej troskę, ciepło, wsparcie. A przecież sama dla siebie była oparciem i nie potrzebowała do tego mężczyzny. Za dużo w niej feministki, żeby uległa.
        - Jestem Gertrude. Jak ci na imię? - spytała spokojnie, zaciekawiona. - Wyglądasz na najemniczkę, czy mam rację? - Potrafiła bowiem rozpoznać kogoś takiego od razu. Zazwyczaj płatni mordercy i złodzieje nosili ze sobą miecze czy inną broń na wierzchu. - Jeśli się nie pomyliłam, czeka nas interesująca przygoda. Bo ja też pochodzę z tego kręgu. - Mrugnęła porozumiewawczo. Zdawała sobie sprawę, że może nie wyglądać groźnie w takim odzieniu, w jakim była obecnie. Po godzinach pracy (wtedy, gdy nie miała żadnego zlecenia), wolała przyodziewać sukienki. To był jej kamuflaż. - Ciekawa fryzura.
        W tej samej chwili zwróciła uwagę na Ezechiela. Nie zrobił na niej specjalnego wrażenia, ot zakapturzony facet mający jakiś interes. Takich tutaj na pęczki. Zaczepiają nieznajome kobiety, by potem ograbić lub zachęcić do nocnej biesiady, która skończyłaby się różnie. Kobieta zdziwiła się, że zwrócił się do nich per "damy". " Może jednak nie jest zwykłym skurczybykiem."
- Jak on wygląda?
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

-Nie wiem... niestety nie wiem- Ezechiel odpowiedział stanowczo i starał sobie coś przypomnieć o owym poszukiwanym.- Wiem za to, że wieczorami przebywa w porcie i możliwe, że ma coś wspólnego z tutejszą gildią złodziei- Tyle tylko wiedział, bo tylko tyle usłyszał od kłusowników. Stwierdził, że lepiej nie wyjawiać im celu swego przybycia. Ezechiel znów się zamyślił, ale nie przyniosło to żadnego nawet najmniejszego efektu. Nic więcej już nie pamiętał.
- Nie wiem- powtórzył teraz już jakby bardziej do siebie niż do towarzyszek rozmowy, po czym lekko się zaśmiał. "Ty stary matole ścigasz kogoś, nie wiedząc nawet jak on wygląda. Nie wiesz nawet tak błahej rzeczy. No trudno zdajmy się na łaskę losu."
Ostatnio edytowane przez Tilia 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: literówki
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

-Hę?!- Acora nie była w nastroju do poważnych rozmyślań. W zasadzie to do jakichkolwiek rozmyślań nie była gotowa. Kac- morderca dawał o sobie znać, z każdą chwilą nasilając się odrobinę. Co prawda zeszło już trochę, ale daleko jeszcze do pełnej sprawności mózgu.
-To w sumie warto by kogoś spytać, nie sądzisz?- spytała co ślina na język przyniosła i po sekundzie zagryzła wargi, przypominając sobie, że nieznajomy właśnie to robi.
-Eeee... Port to raczej w tamtą stronę, jeśli chcesz go szukać.- wskazała palcem uliczkę za sobą i pociągnęła nosem. Dama w każdym calu, nie da się ukryć. -Albo możesz popytać po karczmach.- doradziła skąpo i wsadziła ręce do kieszeni. Nie bardzo podobało jej się napotkane towarzystwo. Miała przecież pójść się upić, a później spotkać z tym uroczym i naiwnym strażnikiem, a tymczasem wypytywano ją o jakichś głupich złodziej, których, nawiasem mówiąc, miała już dzisiaj dosyć.
-Acora.- dodała jeszcze po chwili i spojrzała wyczekująco na Gertrude.
To idziemy w końcu, czy nie?!
Awatar użytkownika
Gertrude
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 97
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Mieszczanin , Szpieg , Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Gertrude »

        Przez parę sekund brzęczało jej w głowie jedno słowo, a w zasadzie imię. Acora... Ostatnimi czasy w porcie nie mówiło się o nikim innym, jak o sprytnej niebieskowłosej wojowniczce, która pokonała na pięści osiłka o szczurzej twarzy. Uśmiechnęła się, prawie z podziwem do, już teraz znajomej, i odpowiedziała:
        - A więc mam przyjemność poznać kobietę, która rozłożyła na łopatki tego tępego szczura. Działał mi na nerwy swoją arogancją, dobra robota. Mów mi Gertrude lub Gertie, to już zależy od ciebie. Zaraz wracam- dodała, idąc w stronę krzewów różanych. Zdjęła suknię, ubierając lnianą koszulę i ciepłe spodnie. - Kiecka nie jest dobrym pomysłem, jeśli mamy iść do karczmy - wytłumaczyła. Włosy zaś upięła pospiesznie w kok.
        Po czym zwróciła się do zakapturzonej postaci:
- Ale żeby było jasne. Nie mam w zwyczaju pomagać bez należytej opłaty komuś, kogo zupełnie nie znam. Sypnij parę ruenów, to zastanowię się, czy ci pomóc. - Wymawiając te słowa, szła już w kierunku piwiarni przy porcie. - Jeśli zaraz się czegoś nie napije, zwariuje. - Spojrzała w kierunku Acory i posłała jej porozumiewawcze spojrzenie, aby szła za nią.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

"Ach, ludzie myślą tylko o sprawach materialnych, zero w nich dobrej woli. Nie dziwię się teraz, że są gotowi oddać duszę tylko po to by zyskać życie wieczne, poświęcają sens życia tylko po to by zostać nieistotną skorupą, której istnienie obraża wszystko co żyje. Ta rasa jest błędem tego świata, robactwem trawiącym jego ciało. Ale niestety, w tej sytuacji muszę je przekonać do pomocy mi... Dobrze zrobiłem zabierając kłusownikom tę skórę. "
- Mam całkiem dobrze oprawioną skórę niedźwiedzia, za "pomoc" w poszukiwaniu Luigiego. Byłbym skłonny wam ją odstąpić- w tym samym momencie wyciągnął z kosza na plecach wielką, zwiniętą skórę barwy siwo-brązowej.
- Ta skóra jest wiele warta. Więc, mogę liczyć na waszą pomoc?- oparł belę o ziemię. Futro było bardzo dobre, geste włosie lekko falowało na wietrze, zaś jego oprawienie było wręcz mistrzowskie. Faktycznie za coś takiego można było zebrać grubą sumkę.
Teraz zwrócił się do Acory. Zaskoczyło go jej obycie, bo wyczuł z jej aury, że nie jest pierwszą lepszą chłopką.
-A co do ciebie. Po osobie twojego pochodzenia spodziewałem się czegoś więcej. - Dla niej było to niczym pchnięcie w tak bolesną ranę jaką była przeszłość, a jednocześnie zdziwiło ją. Skąd ten zgrzybiały dziad dowiedział się o tym zostawało dla niej zagadką.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Acora zastygła z dosyć głupią miną. Zmarszczyła lekko nos, uniosła brwi wysoko i otwarła gębę szeroko, jakby czekając na jakiś naprawdę gigantyczny kęs mięsa.
-Że co proszę i słucham?!- no toś chłopie przegiął. Nie to, żeby dziewczyna wstydziła się tego kim jest, a raczej kim była, ale rozpowszechnianie tej wiedzy było jej zdecydowanie nie na rękę. W jednej sekundzie doskoczyła do nieznajomego i łapiąc go za kołnierz, uniosła o parę cali nad ziemię.
-Morda w kubeł albo twoja zasmarkana gęba wyląduje w oceanie!- syknęła przez zęby i nie zwalniając uścisku, odstawiła go na ziemię.
Zdecydowanie trzeba się czegoś napić.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

Twarz Ezechiela nawet nie drgnęła. Acorze zdawało się, że zrobiła to bo tak chciała, lecz już w momencie kiedy tylko go chwyciła, była pod jego kontrolą, odstawiła go na ziemie i w tym momencie dopiero ujawniło się zagrożenie ze strony Ezechiela. "Wodo spraw by uklękła,delikatnie." Acora zdezorientowana i bez mocy, upadła na kolna. Mimo największych starań nie mogła się choćby poruszyć.
-Nigdy nie groź, nie wiedząc do kogo te słowa kierujesz- Starzec stał się bardzo poważny, a jego głos brzmiał wręcz przerażający.
-Tym razem cie puszczę ale zapamiętaj tą lekcje. Nie żartuję, więcej pokory.- W tym momencie też puściły niewidzialne więzy trzymające Acorę, zaś ona tylko poczuwszy wolność odskoczyła jak poparzona. Odruchowo obie chwyciły za broń, były gotowe zaatakować nieznajomego, który spokojnie tylko odkorkował manierkę."Wodo bądź gotowa mnie obronić."
-Nie mam zamiaru z wami walczyć. Moja oferta wciąż jest aktualna. Nie chcę tego tak kończyć.-teraz zaś jego głos złagodniał, a mówca wydawał się ostoją spokoju.
-Tak więc, jak to chcecie rozegrać?
Ostatnio edytowane przez Tilia 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: literówki
Awatar użytkownika
Gertrude
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 97
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Mieszczanin , Szpieg , Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Gertrude »

        Gertrude zacisnęła pięści ze złości. Co ten staruch sobie myślał? Wiedziała, że będą z nim kłopoty. Mimo tego, nie chciała mu demonstrować swojej siły, nie rzucała się na magów, bowiem mogłoby się to skończyć źle. Sama nie umiała czarować, a nie od dziś wiadomo, że magia jest potężniejsza od krzepy.
- Jak to chcemy rozegrać? Pytasz, jak to chcemy rozegrać?! - krzyknęła w stronę maie kropli. - Ty podstępny padalcu. Nie zwraca się tak do dam. Nie znoszę impertynencji. A ty zrobiłeś coś niewybaczalnego, pozwoliłeś, aby kobieta klękła przed tobą. To ordynarne. Nie zamierzam ci pomagać. Acora też nie. Niepotrzebnie zawracałeś nam głowę, idź tam, skąd przyszedłeś.
Spojrzała na Acorę i podała jej dłoń, tak żeby postawić ją na nogi.
- Chodźmy stąd, Acora. Byle daleko od tych wszystkich ohydnych typów.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

- Przepraszam cię, jeśli me zachowanie w jakiś sposób cię uraziło, ale zgodzisz się ze mną, że twoja towarzyszka też nie popisała się manierami, rzucając się z pięściami na starca i grożąc mu. Zresztą nieważne.- Ezechiel zamknął manierkę, ukłonił się i zaczął podniosłym, łagodnym głosem.
-Jestem Ezechiel i przybywam tu by wymierzyć sprawiedliwość osobie zwanej Luigii, niestety nie znam tego miejsca, więc z tego powodu ośmieliłem się was spytać o pomoc. Nie szukam w was wrogów, lecz sprzymierzeńców. Jeżeli pomoc starcowi ani dopełnienie sprawiedliwości, nie są wystarczającymi zachętami, powiedzmy, że będziecie mogły przywłaszczyć sobie własność Luigiego- ta przemowa mimo bardzo zawiłego sensu była bardzo zrozumiała i była prawdziwa.
-Więc powtarzam, jak to chcecie rozegrać?
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

-Fascynujące...- stwierdziła zwięźle i na pięcie odwróciła się do maga. Aż tak głupia, żeby pakować się w spór z kimś kto może ją oblać wodą, nie była. Tyle, że jak facet się zaraz nie odczepi, to mu rąbnie w ryj, bo był naprawdę irytujący.
-Tam. Idź. Sobie. Tam.- fuknęła przez zęby i znowu wskazała port. Ściągnęła złowieszczo brwi i zmrużyła oczy. Przebiegła po mężczyźnie lodowatym spojrzeniem. Coś tu było nie tak. Działał jej zdecydowanie na nerwy. Był jakiś taki... zimny w porównaniu do niej.
Acora chciała jak najszybciej zakończyć tę bezproduktywną rozmowę. Każda kolejna sekund w jego towarzystwie mogła spowodować bójkę. Istne starcie wody i ognia.
Awatar użytkownika
Gertrude
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 97
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Mieszczanin , Szpieg , Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Gertrude »

        Gertrude nie słuchała już tego, co ma do powiedzenia Ezechiel. Szła przed siebie, nie bacząc na niego, nie zamierzała również rozmawiać z nim o zachowaniu Acory i nie obchodziło ją, kogo tutaj chce znaleźć. To był wyłącznie jego interes.
        Kiedy była już w karczmie, zamówiła ogromny kufel piwa dla siebie. Była ciekawa, czy Acora udała się za nią, Gertrude była zbyt zdenerwowana i zapomniała o jej obecności. Postanowiła, że się rozerwie, dzisiejszego dnia doznała stanowczo zbyt wielu wrażeń.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

"Czego ja się spodziewałem po ludziach. Nie zmienili się. Wciąż egoistyczni, samolubni. Zmiana...Takie cuda nie są możliwe." Rozmyślał Ezecheiel odchodząc w stronę portu.
Wypytawszy paru innych nocnych marków, psim swędem dotarł do magazynu, w którym to miał rezydować Luigi. I rzeczywiście magazyn był wypełniony po brzegi różnymi skórami oraz łbami egzotycznych istot. Ezechiel bezceremonialnie wszedł do owego magazynu. Połamawszy kości ochroniarzom pasera, skupił się na przesłuchaniu Luigiego. Z tego co usłyszał Ezechiel wynikało, że sekta nekromantów zbierała się w ruinach katedry nieopodal miasta. Następnie unieruchomił mu nadgarstki i kostki u nóg wielkimi bryłami lodu, a na kawałku skóry krwią Luigiego napisał:
Winy człowieka zwanego Luigi:
-handel i skup nielegalnie zdobytych futer i innych trofeów pochodzenia zwierzęcego
-wykradanie zwłok
-liczne morderstwa
-handel i udzielanie pomocy nekromantom

Wcisnął mu do ręki zwinięty kawałek skóry i wywlókł go z magazynu.

Po paru kolejkach w barze, wybuchło zamieszanie i wszyscy rzucili się do okien. Bohaterki nieświadome nawet, również znalazły się przy szybach.
Pośrodku drogi, w wielkiej ulewie, szedł znany im już staruch, ciągnąc jedną ręką jakąś osobę, która była skrępowana lodem. Nie był to widok codzienny i wzbudzał swoistą grozę w obserwatorach.
Nagłe Ezechiel się zatrzymał i rzucił krótkie spojrzenie w stronę baru. Acora poczuła, że to właśnie na nią patrzy. Później wrócił do marszu w stronę tutejszego sądu.
Luigi został nazajutrz znaleziony na schodach sądu, a za winy został skazany na śmierć przez powieszenie.
"Sprawiedliwości stało się zadość."
Ostatnio edytowane przez Tilia 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: literówki
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Acora podążyła w ślad za Gertrudą, nie oglądając się nawet na maga. Dziewczyny szybko dotarły do wskazanej wcześniej karczmy i dziarskim korkiem przekroczyły próg. Parę nieśmiałych spojrzeń podążało ich krokami, aż do samego baru, gdzie Acora zamówiła dwie duże szklanki whisky. Alkoholu nie należy mieszać.
Odebrawszy trunek i zapłaciwszy, najemniczka zajęła jeden z wolnych stolików i mrugnęła znacząco do nowej towarzyszki, aby się przyłączyła. Dziewczyna dosiadła się i teraz Acora w spokoju mogła wypytać o parę nurtujących ją spraw.
-To jak to było? Zostawił cię?- spytała i oparła się nonszalancko o blat. Podparła brodę ręką i zapatrzyła się głęboko w oczy Gertrudy. Niby obie dziewczyny parały się tym samym, a jednak dało się dostrzec różnice w ich zachowaniu. Po pierwsze: Acora była zdecydowanie nadpobudliwa. Musiała od razu wszystko sprawdzić, każdemu się przyjrzeć i ocenić jakie ma szanse w ewentualnym starciu z miejscowymi. Nie zauważyła natomiast, czy jej towarzyszka zrobiła to samo. Po drugie: zdecydowanie za dużo piła. Taka dawka na takim kacu mogła się skończyć źle dla niejednego dorosłego mężczyzny, natomiast najemniczka tylko wzruszyła ramionami i już po chwili opróżniła pierwszą ze szklanek. No i trzecie: dziewczyny zdecydowanie inaczej wyglądały. I były inne w obejściu. Acora- zarozumiała, brudna, nieuczesana i z podkrążonymi oczami była absolutnym przeciwieństwem Gertrudy.
Nie zwracając najmniejszej uwagi na rozmówczynię, najemniczka przebiegła wzrokiem po sali, dokładniej zatrzymując się przy grupce mężczyzn w rogi sali. Przy jednym z rozpadających się, drewnianych stolików, siedziało z sześciu rosłych chłopa, rozmawiających ze sobą przyciszonym głosem. Sprawiali wrażenie, jakby bacznie coś rozważali. Parę razy udało się dziewczynie wychwycić ich spojrzenia rzucane w jej stronę. Acora odruchowo sprawdziła szablę na plecach, udając że poprawia włosy. Nigdy dosyć ostrożności.
-Chcesz coś?- rzuciła krótko w stronę drugiej najemniczki i wskazała brodą szklankę z bursztynowym trunkiem. Nie czekając na odpowiedź, zresztą juz drugi raz w tak krótkim czasie, sięgnęła ręką po whisky i duszkiem opróżniła naczynie. Zaraz wstała, zachwiała się delikatnie, ale podtrzymawszy kantu stołu złapała poziom. Niespiesznym krokiem ruszyła w stronę karczmarza, pucującego szklanki za barem. Dziwny zwyczaj mieli, tak ciągle wycierać suche szkła brudnymi szmatami. Ale cóż, ich sprawa.
-Whisky.- rzuciła władczo i zatoczyła półkole przed ladą.
-Idź do domu. Pijana jesteś.- odrzekł karczmarz i jednym palcem wskazał dziewczynie drzwi.
-Echś tyyyy... czekaj!- burknęła pod nosem i złapała się kontuaru. Miała zmrużone pijacko powieki i patrzyła spode łba na właściciela lokalu.
-Idź babo, bo cię wyrzucę!- ryknął i odłożył ze wstrętem szmatkę. Oparł się o blat i zbliżył do twarzy najemniczki.
-Tak się damę traktuje?!- krzyknęła na całe gardło, zwracając na siebie uwagę wszystkich w karczmie. Nie czekając na dalsze posunięcie karczmarza, odepchnęła się od baru, zatoczyła małe kółeczko i bezceremonialnie wparowała do kuchni. Z hukiem otworzyła drzwi na oścież, oznajmiając wszem i wobec, że oto jest. Jakby ktoś nie wiedział...
-Hiczk!- ręką stłumiła kolejne pijackie czknięcie i uniosła rękę do góry. -Chcę rozmawiać z właścicielem!
-Durna baba!- rzucił za nią karczmarz. On również znalazł się w mniejszym pomieszczeniu, poza główną salą gospody. Skinieniem głowy wyprosił dwie drobne kucharki na zaplecze. Kobiety z wdzięcznością malowaną na twarzach, w podskokach opuściły swoje stanowiska pracy. Kiedy tylko drzwi za nimi zaskrzypiały cicho, a klamka wydała charakterystyczny dźwięk zamykanych drzwi, Acora obróciła się na pięcie i złapała karczmarza za szyję. Jednym silnym ruchem przycisnęła go do ściany a druga rękę, uzbrojoną w mały sztylet, przyłożyła tuz przy krtani.
-A teraz rzeknij no karczmarzu, kim są ci mężczyźni zasiadający w kacie sali?- spytała spokojnie i trzeźwo. Oszołomiony gospodarz wydał z siebie dziwny charkot. Dziewczyna lekko poluzowała uścisk.
-Którzy?- rzucił krótko i skupił się na głębokich wdechach.
-Już ci mówiłam...- znowu zacisnęła palce na szyi mężczyzny. W sekundę zrobił się czerwony na twarzy. -Ci, w kącie sali.- wskazała brodą kierunek.
-To znajomi Marnata. Jego... banda.- mężczyzna prawie zaczął błagać najemniczkę o darowanie życia. Wiedział bowiem, co ta kobieta potrafi i wiedział również iż tamci, o których właśnie go wypytywała, szykują na nią zasadzkę.
-Czy to przypadkiem nie ten ohydny szczur z doków?- zastanowiła się i zmarszczyła czoło. -Hmmm...
Gospodarz zrobił się purpurowy, więc dziewczyna poluzowała nieco uścisk. Trząsł się ze strachu, a przecież nic mu jeszcze nie zrobiła. Sądząc po zawodzie i okolicy w jakiej znajdowała się jego gospoda, powinien mieć nieco więcej... odwagi?
-Słuchaj.- rozpoczęła władczo i zmrużyła bojowo oczy. -Wyjdziesz stąd razem ze mną i udasz, że nic się nie stało. Rozumiesz?
Karczmarz natychmiast pokiwał ochoczo głową. Zgodziłby się teraz na wszystko, byleby tylko zaoszczędziła jego psie życie.
Acora momentalnie puściła przeciwnika i pozwoliła mu na zabranie paru głębszych oddechów. Kiedy jego twarz znów przybrała normalny odcień, ruszyła w ślad za nim do sali głównej. Bez pośpiechu zajęła na powrót swoje miejsce, przy Gertrudzie.
-Ach!- syknęła przez zęby. -Zapomniałam o alkoholu...- dokończyła myśl składnie. Skinęła palcem na karczmarza, który po chwili przyniósł dziewczynom butelkę whisky i dwie, nowe szklanki. Acora rozlała szczodrze po złocistym trunku i uniosła swoje naczynie, aby wznieść toast.
-Za głupich i tchórzliwych mężczyzn, bez których nie byłoby zabawy na świecie!
jednym haustem wypiła zawartość i nachyliła się do najemniczki.
-Uważaj teraz...- szepnęła tak, aby tylko ona mogła ją usłyszeć. Nalała sobie kolejną porcję i tę również wzniosła do toastu.
-I za ich durnych kumpli, którzy czają się na pijaną kobietę, nie bardzo wiedząc co zrobić bez ich mamusi!- rzuciła w stronę mężczyzn w kącie. Ci momentalnie zerwali się z miejsc. Och, chyba niechcący uraziła ich honor, czy cośtam...
Acora upiła sporego łyka i odstawiła szklankę na stół. Zgrabnym ruchem wyciągnęła szablę z pochwy i odskoczyła od stołu. Przykucnęła parę metrów dalej i ustawiła się w pozycji obronnej. Pierwszy napastnik jakoś się tak sam napatoczył. Doskoczył do dziewczyny, która zgrabnie wykonawszy unik, nabiła go na swoją broń. Wyprostowała się i obrzuciła triumfalnym spojrzeniem pozostałych. Kopnięciem zrzuciła truchło na ziemię i przechyliła niewinnie główkę, uśmiechając się szeroko.
-Jeszcze się z tobą policzymy!- rzucił kolejny i razem z kolegami natychmiastowo opuścił lokal. Acora aż otworzyła usta ze zdumienia. Spodziewała się bowiem większej rozrywki. A tu dupa zbita. Płochliwi jacyś ci mężczyźni dzisiaj...
Pozostali goście przyjęli tę bójkę nad wyraz spokojnie. Paru wyniosło oprycha za tylne drzwi karczmy i wyrzuciło w okolice koszów na śmieci. Inni natomiast przykleili nosy do okien, by popatrzeć jak niegdysiejsza banda terroryzująca okolicę, ucieka w popłochu.
-Ej!- rzucił jeden z nich i nie odrywając nosa od szyby, machnął ręką na najemniczkę. -Zobacz tylko!
Acora niechętnie podeszła do okna i zapatrzyła się w idącą ulicą zakapturzoną postać i wlokącego się za nią jeńca.
Awatar użytkownika
Gertrude
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 97
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Mieszczanin , Szpieg , Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Gertrude »

        Niespiesznie siadając przy ławie, zauważyła, że Acora poszła za nią. Widocznie obie miały dość towarzystwa zarozumiałego naturianina. Sącząc piwo, poczęła obserwować Acorę. Cóż, dziewczyna z pewnością była szybka z działaniu, ale Gertrude wydawało się, że momentami jej zachowanie jest pozbawione rozsądku. Było widać, że lubi rozlew krwi. Gertrude raczej nie przywiązywała zasad do etykiety czy dobrych manier, jednak kiedy Ezechiel postąpił z nią w tak impertynencki sposób, nie mogła zareagować inaczej, jak unieść się honorem. Rozczuliło ją (to oczywiście ironia), że chciał ją jeszcze przeprosić. Nie lubiła tracić czasu na rozmowy z kimś, z kim nie miała zamiaru rozmawiać.

        - Za bardzo się różnimy - zaczęła Gertrude. - On chciałby mi zaoferować coś, czego nie chcę wcale. Mówi, że może mi dać bogactwo, luksusy, dach nad głową. Może to dziwne, ale nie zamierzam tak żyć, nawet będąc jego żoną. Przyzwyczaiłam się do życia najemniczki, do osiadłego trybu życia, do wynajmowania pokojów w karczmie, do braku kąpieli czasem przez długi czas. To wszystko miałoby prysnąć, jak bańka mydlana, tylko dlatego, że on tak chce? A co z moim zdaniem? Wiem, że żyjemy w czasach, w których zdanie kobiety mało się liczy, kobieta powinna być podporządkowana mężczyźnie i oddana mu bezgranicznie. Ale ja tak nie chcę. Niezależność, to jest to, czego nie chcę stracić - mówiła, poprawiając swój kok i ponownie upinając włosy wysoko. Spojrzenie miała czujne, skupione, ale sama była zrelaksowana i dość beztroska. Nie lubiła wdawać się w bójki po godzinach pracy, wolała wykonywać konkretne zadanie od klienta, później mogła być normalną babką. Więc mimo że dostrzegła grupkę mężczyzn wpatrującą się w nią (a może w Acorę?) wymownie i długotrwale, postanowiła to zignorować.

        Gertrude dostrzegła, że Acora jest już wstawiona. Dziwiła się, że potrafi jakoś utrzymać się na nogach. Zastanawiała się, co wypiła... "Na pewno whiskey", zorientowała się, że ją uwielbia.

        Kiedy tak obserwowała końcową walkę Acory, postanowiła, że cichaczem wyjdzie z lokalu, udając się na spotkanie z Konradem i powie mu, żeby dał jej spokój, żeby nie czekał na nią miesiącami, gdyż ona nie zmieni zdania. Nie żegnawszy się z Acorą, wyszła dyskretnie z karczmy. Kobieta nawet nie zauważyła jej wychodzącej, zajęta widokiem zza okna. Gertrude odebrała to jako dobry omen i poszła przed siebie.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Po dowleczeniu Luigiego pod sąd, Ezechiel stwierdził, że ma dość na długi czas kontaktu z ludźmi. Przyjąwszy formę żaby, poskakał w kierunku oceanu, aby zatopić swe oczy w bezkresnym błękicie. Wciąż nie wiedział co począć w sprawie nekromantów. Nie wiedział nic o ich liczebności. W najlepszym wypadku mogła to być tylko grupa podrostków, którzy się dorwali do zapisków nekromanty, w najgorszym mogła być to armia nieumarłych z licznymi kultystami, dowodzonymi przez wiekowego licha. W pierwszym wypadku nawet by się nie zmęczył, w drugim wiedział, że sam sobie nie poradzi. "Znów nic nie wiem. To zaczyna być irytujące. Chyba będę musiał znów prosić o pomoc."

        Nie wiadomo jakim zrządzeniem losu po drodze rozpoznał w bocznej uliczce znaną już sobie osobę. Była to Gertruda. Nie wiedział w jakim celu tam stała, bo była do niego zwrócona plecami. "Hmm... co ona tu robi? I gdzie zgubiła swą bojową koleżankę?" Powolutku Ezechiel-żaba zbliżył się i ukrył się w bezpiecznym, zacienionym zakamarku, czekając na rozwój wydarzeń.
Zablokowany

Wróć do „Leonia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości