Re: [Pola na uboczu wioski]Podróż bez celu
: Pią Cze 01, 2012 3:17 pm
Anakles poczuł jak włosy jeżą mu się na karku. Co zrobić? Jak ukryć przed nią swoją tożsamość, jednocześnie zachowując życie? Sprzedawała trucizny. W tym celu z pewnością wiele podróżowała. Ale jak wiele? Czy znała dobrze ten świat? Nie należała do wyższych sfer, wobec tego nie zwracała pewnie uwagi na nazwy rodów. Ba! Zdziwiłby się, gdyby znała choć imię króla! Jeśli oczywiście, niższe sfery tutaj zachowują się tak samo, jak w Otchłani. Miał powody, by sądzić, że tak. A nawet jeśli nie cała ciżba, to przynajmniej kobieta, która boleśnie wbijała swój kościsty tyłek w jego plecy. Mogłaby częściej zmieniać swoje położenie. Był pewny, że nawet jeśli wyjdzie z tego cało, nie będzie w stanie ruszać się przez parę dni.
- Najął mnie... - zaczął gorączkowo szukać nazwiska jakiegoś rodu z Otchłani. Na jego nieszczęście właśnie w tej chwili, gdy najbardziej ich potrzebował, nie mógł wygrzebać jakiegokolwiek z pamięci. Musiał więc zdać się na swoją wyobraźnię, która delikatnie rzecz ujmując, nadawała się tylko do wrzucenia do rynsztoku. - Najął mnie...
Poczuł sztylet wbijający się powoli w jego szyję. Widać kobieta zniecierpliwiła się już jego wolnym tempem odpowiadania. Na jej miejscu pewnie robiłby to samo. Ale ponieważ leżał pod nią, nie pochwalał takiego postępowania.
Gdy strumyk krwi powoli zaczął płynąć po jego szyi, zdecydował się skupić na drugim pytaniu. Tu także napotkał trudności. Za nic nie chciał wyjawiać, iż jest Nemorianem, wolał pozostawić ją w błogiej nieświadomości. Z ksiąg, jakie trafiły do Otchłani, dowiedział się, że większość mieszkańców Alaranii stanowią umięśnieni mężczyźni, o wspaniałych rysach twarzy, błękitnych oczach i blond włosach. On pasował do tego opisu tak dobrze, jak ogórki do mleka. Tylko dziwne pochodzenie mogło uratować go od niechybnej śmierci.
- Jestem Sinikiem! - wykrzyknął tryumfalnie, gdy wyobraźnia postanowiła z nim nareszcie współpracować. - Na twoim miejscu nie raniłbym mnie. Nasza krew ma niezwykłe właściwości, których wolałabyś nie sprawdzać na własnej skórze - zawiesił głos, nie miał bowiem pojęcia jakie niezwykłe właściwości mogła posiadać jego krew.
Miał nadzieję, że wyobraźnia kobiety jest bardziej rozwinięta od jego i nie będzie musiał tłumaczyć jej, jakie skutki może nieść dotknięcie nawet kropli. Bał się, że umysł odmówi mu współpracy, nim znów odzyska władzę nad ciałem. A już zaczynał czuć swoje palce! Musiał grać na czas. Jeśli uda mu się nakreślić znak i rzucić zaklęcie na zmiennokształtną, wyjdzie z tego cało. Jeśli nie, stanie się przykładem dla potomnych, by nie przechodzić przez portale, a nade wszystko - by nie zaczynać rozmowy z podejrzanie zachowującą się kobietą.
- Najął mnie... - zaczął gorączkowo szukać nazwiska jakiegoś rodu z Otchłani. Na jego nieszczęście właśnie w tej chwili, gdy najbardziej ich potrzebował, nie mógł wygrzebać jakiegokolwiek z pamięci. Musiał więc zdać się na swoją wyobraźnię, która delikatnie rzecz ujmując, nadawała się tylko do wrzucenia do rynsztoku. - Najął mnie...
Poczuł sztylet wbijający się powoli w jego szyję. Widać kobieta zniecierpliwiła się już jego wolnym tempem odpowiadania. Na jej miejscu pewnie robiłby to samo. Ale ponieważ leżał pod nią, nie pochwalał takiego postępowania.
Gdy strumyk krwi powoli zaczął płynąć po jego szyi, zdecydował się skupić na drugim pytaniu. Tu także napotkał trudności. Za nic nie chciał wyjawiać, iż jest Nemorianem, wolał pozostawić ją w błogiej nieświadomości. Z ksiąg, jakie trafiły do Otchłani, dowiedział się, że większość mieszkańców Alaranii stanowią umięśnieni mężczyźni, o wspaniałych rysach twarzy, błękitnych oczach i blond włosach. On pasował do tego opisu tak dobrze, jak ogórki do mleka. Tylko dziwne pochodzenie mogło uratować go od niechybnej śmierci.
- Jestem Sinikiem! - wykrzyknął tryumfalnie, gdy wyobraźnia postanowiła z nim nareszcie współpracować. - Na twoim miejscu nie raniłbym mnie. Nasza krew ma niezwykłe właściwości, których wolałabyś nie sprawdzać na własnej skórze - zawiesił głos, nie miał bowiem pojęcia jakie niezwykłe właściwości mogła posiadać jego krew.
Miał nadzieję, że wyobraźnia kobiety jest bardziej rozwinięta od jego i nie będzie musiał tłumaczyć jej, jakie skutki może nieść dotknięcie nawet kropli. Bał się, że umysł odmówi mu współpracy, nim znów odzyska władzę nad ciałem. A już zaczynał czuć swoje palce! Musiał grać na czas. Jeśli uda mu się nakreślić znak i rzucić zaklęcie na zmiennokształtną, wyjdzie z tego cało. Jeśli nie, stanie się przykładem dla potomnych, by nie przechodzić przez portale, a nade wszystko - by nie zaczynać rozmowy z podejrzanie zachowującą się kobietą.