Re: Ponowne Spotkanie
: Nie Lis 21, 2010 1:16 pm
"Dobrze uznajmy tak..." - pomyślał niepewnie, a ku temu miał jeden dość poważny powód, on nie wiedział ci\o to para. Na czym to polega ? Ja to funkcjonuje ? Na te pytania miał tak dużo do powiedzenia, jak na to ile pamięta z tego jak się rodził. No dobra, Przeklęci pamiętają wszystko od początku, ale wiecie o co chodzi. W tych tematach można było go porównać do niemego ślepca, oczywiście nie ubliżając niemym ślepcom.
- Dlaczego muszę poskromić tą impulsywność, przynajmniej nigdy nie będzie nudno - po czym również i on uśmiechnął się. Od jakiś kilku minut miał coraz większą ochotę się uśmiechać. Choć na jej następne słowa jego uśmiech trochę przyblakł, jednak już po chwili był taki sam, a nawet cieplejszy.
- Nawet jeśli jesteś kłopotem, to z takim kłopotem z przyjemnością mogę się męczyć przez resztę swojego życia. Troszczenie się o Ciebie, jest przyjemne... - powiedział z uśmiechem, ale w tym samym momencie mu przerwano. Przeklęty osłupiał, gdyż drzwi, które obłożył magią nie powinny wypaść z framugi, jakby nic nie ważyły. W jednej chwili trzymał w dłoniach sztylety, stojąc prosto i przyglądając się napastnikowi. No cóż, poczuł się mocno zawiedziony. W drzwiach stał ledwo trzymający się na nogach cały czerwony na twarzy mężczyzna. Oczywiście był nawet podobny do demona jakiego Meiro spodziewał się ujrzeć, ale nie miał jego mocy. Jednak w jego zachowaniu było coś dziwnego. Pomijając fakt, że niemożliwe jest dla zwykłego człowieka, nie ważne jak bardzo pijanego, wyważenie drzwi owiniętych magią. Ponadto nie trzeba było wielkich zdolności magicznych, aby wyczuć, że takie zachowanie było temu człowiekowi narzucone siłą. "Czyżby były to pozdrowienie od starego przyjaciela ?" - zastanowił się i przyznał sobie rację. Demony z którymi walczył i zdołały uciec, na pewno nie chcą stanąć z nim twarzą w twarz, a jedynie próbują mu uprzykrzyć życie.
Chłopak schował sztylety, a w tym samym czasie nieznajomy mężczyzna ruszył na przód mocno chwiejnym krokiem, a w pokoju od razu można było poczuć odór chmielu i innych alkoholi. W takich chwilach współczuł Sairze i jej wyczulonym zmysłom. Postanowił jak najszybciej pozbyć się problemu, czyli pijanego gościa z ich pokoju.
- Przepraszam ale pomylił Pan pokoje... - ruszył do mężczyzny z tymi słowami na ustach. Jednak pijak najwyraźniej nie uważał, że się pomylił gdyż zamachnął się na niego pustą butelka trzymaną w dłoni. Meiro zręcznie zrobił unik i stanął po prawej stronie mężczyzny. "Cholera nie mogę użyć kosy, ani większości ze swojej magii. Zabijanie to kiepska specjalizacja" - pomyślał analizując sytuację. Użycie kosy równało się z przemeblowaniem pokoju, a wątpił aby właściciel budynku tego oczekiwał. Ponadto nie chciał zabijać tego mężczyzny, nie jego wina, że z powodu alkoholu było łatwo nad nim zapanować i stał się narzędziem w ręku jakiegoś demona. Tka więc została mu tylko sama Czysta Magia. Za jej pomocą obezwładnił napastnika, a następnie wypchnął go za drzwi, przy okazji na tyle mocno, aby uderzenie pozbawiło go przytomności.
- No cóż, przepraszam ale najzwyczajniej, był to prezent od jakiegoś starego znajomego. Tylko ja raczej nie mam dzisiaj urodzin - powiedział podchodząc do dziewczyny i biorąc ja na ręce.
- Wybacz ale musimy zmienić pokój, naprawianie drzwi byłoby o wiele za bardzo upierdliwe. Z resztą nie chcę być powiązany z pobiciem jakiegoś pijanego faceta, któremu pewna kotołaczka spodobała się tak bardzo, że miał zamiar przywłaszczyć ją dla siebie - powiedział idąc na koniec korytarza i zwinie za pomocą magii otwierając drzwi. Noga zatrząsnął za sobą drzwi.
- Mogliśmy trafić gorzej - powiedział patrząc na wystrój wnętrza. Ten był podobny do poprzedniego, tylko miał jedno duże łoże. Łagodnie położył dziewczynę na łóżku, samemu na nowo pieczętując cały pokój. Tym razem była to solidniejsza konstrukcja i aby wyważyć drzwi demon musiałby powalić całą ścianę. Użycie magii śmierci lub zła byłoby bezskuteczne, więc musiał użyć czystej magii, która była równie skuteczna przeciwko demonom, jak ludziom.
- Mamy dzień pełen wrażeń, nie uważasz ? - spytał kładąc się obok Sairy.
- Dlaczego muszę poskromić tą impulsywność, przynajmniej nigdy nie będzie nudno - po czym również i on uśmiechnął się. Od jakiś kilku minut miał coraz większą ochotę się uśmiechać. Choć na jej następne słowa jego uśmiech trochę przyblakł, jednak już po chwili był taki sam, a nawet cieplejszy.
- Nawet jeśli jesteś kłopotem, to z takim kłopotem z przyjemnością mogę się męczyć przez resztę swojego życia. Troszczenie się o Ciebie, jest przyjemne... - powiedział z uśmiechem, ale w tym samym momencie mu przerwano. Przeklęty osłupiał, gdyż drzwi, które obłożył magią nie powinny wypaść z framugi, jakby nic nie ważyły. W jednej chwili trzymał w dłoniach sztylety, stojąc prosto i przyglądając się napastnikowi. No cóż, poczuł się mocno zawiedziony. W drzwiach stał ledwo trzymający się na nogach cały czerwony na twarzy mężczyzna. Oczywiście był nawet podobny do demona jakiego Meiro spodziewał się ujrzeć, ale nie miał jego mocy. Jednak w jego zachowaniu było coś dziwnego. Pomijając fakt, że niemożliwe jest dla zwykłego człowieka, nie ważne jak bardzo pijanego, wyważenie drzwi owiniętych magią. Ponadto nie trzeba było wielkich zdolności magicznych, aby wyczuć, że takie zachowanie było temu człowiekowi narzucone siłą. "Czyżby były to pozdrowienie od starego przyjaciela ?" - zastanowił się i przyznał sobie rację. Demony z którymi walczył i zdołały uciec, na pewno nie chcą stanąć z nim twarzą w twarz, a jedynie próbują mu uprzykrzyć życie.
Chłopak schował sztylety, a w tym samym czasie nieznajomy mężczyzna ruszył na przód mocno chwiejnym krokiem, a w pokoju od razu można było poczuć odór chmielu i innych alkoholi. W takich chwilach współczuł Sairze i jej wyczulonym zmysłom. Postanowił jak najszybciej pozbyć się problemu, czyli pijanego gościa z ich pokoju.
- Przepraszam ale pomylił Pan pokoje... - ruszył do mężczyzny z tymi słowami na ustach. Jednak pijak najwyraźniej nie uważał, że się pomylił gdyż zamachnął się na niego pustą butelka trzymaną w dłoni. Meiro zręcznie zrobił unik i stanął po prawej stronie mężczyzny. "Cholera nie mogę użyć kosy, ani większości ze swojej magii. Zabijanie to kiepska specjalizacja" - pomyślał analizując sytuację. Użycie kosy równało się z przemeblowaniem pokoju, a wątpił aby właściciel budynku tego oczekiwał. Ponadto nie chciał zabijać tego mężczyzny, nie jego wina, że z powodu alkoholu było łatwo nad nim zapanować i stał się narzędziem w ręku jakiegoś demona. Tka więc została mu tylko sama Czysta Magia. Za jej pomocą obezwładnił napastnika, a następnie wypchnął go za drzwi, przy okazji na tyle mocno, aby uderzenie pozbawiło go przytomności.
- No cóż, przepraszam ale najzwyczajniej, był to prezent od jakiegoś starego znajomego. Tylko ja raczej nie mam dzisiaj urodzin - powiedział podchodząc do dziewczyny i biorąc ja na ręce.
- Wybacz ale musimy zmienić pokój, naprawianie drzwi byłoby o wiele za bardzo upierdliwe. Z resztą nie chcę być powiązany z pobiciem jakiegoś pijanego faceta, któremu pewna kotołaczka spodobała się tak bardzo, że miał zamiar przywłaszczyć ją dla siebie - powiedział idąc na koniec korytarza i zwinie za pomocą magii otwierając drzwi. Noga zatrząsnął za sobą drzwi.
- Mogliśmy trafić gorzej - powiedział patrząc na wystrój wnętrza. Ten był podobny do poprzedniego, tylko miał jedno duże łoże. Łagodnie położył dziewczynę na łóżku, samemu na nowo pieczętując cały pokój. Tym razem była to solidniejsza konstrukcja i aby wyważyć drzwi demon musiałby powalić całą ścianę. Użycie magii śmierci lub zła byłoby bezskuteczne, więc musiał użyć czystej magii, która była równie skuteczna przeciwko demonom, jak ludziom.
- Mamy dzień pełen wrażeń, nie uważasz ? - spytał kładąc się obok Sairy.