[Wichrowe Wzgórza] Na pomoc!
: Pią Cze 26, 2020 2:29 pm
Yuki nadstawiła ucha i uśmiechnęła się, słysząc odpowiedź. Zadowolona ustawiła naczynie z ciastem na środku stołu, trzy razy obracając blaszkę, by upewnić się, że ta odpowiednio się prezentuje. Później wstawiła wodę na herbatę i czekając, aż ta się zagotuje, przeszła się po domu, otwierając wszystkie okna. Gdy Cedr w końcu pojawił się w kuchni, nimfa stawiała właśnie na stole dwa kubki z parującym naparem. Wyraz zachwytu, który wydał z siebie koziołek, był dla niej wystarczającym komplementem, ale dalszy komentarz sprawił, że nimfa pokraśniała z zadowolenia.
- Dziękuję – odpowiedziała niemalże speszona, ale zaraz zabrała się za krojenie wypieku.
Ostrożnie przeniosła ogromny trójkąt na talerz Cedra, przy czym sobie samej ukroiła kawałek tak cienki, że ledwo stał na swoim spodzie, chybocząc się niebezpiecznie. Tak samo delikatnie skubała palcami ciasto; sztućców nie wystawiła z myślą o swoim gościu. Jaką nowością był dla niego sam dom z czterech ścian i dachu. Gdzieżby miała peszyć lub niepokoić go nieobecnością takich wynalazków jak widelczyk do deseru? Poza tym ciasto, poza tym że wciąż mocno ciepłe, było na tyle zwarte, by można było swobodnie jeść je rękoma (nie wspominając już o satysfakcjonującym wydłubywaniu z niego jagód).
Yuki dokładała Cedrowi ciasta tak długo, jak był w stanie je zjeść, chociażby do samego końca. Ona i tak nie zjadłaby go sama i to, co miała teraz, wystarczyło jej w pełni, a i tak tylko z łakomstwa się skusiła. Gdy skończyła swój kawałek to oparła się na łokciach o blat stołu i złożyła buzię w dłoniach, z zadowoleniem obserwując pałaszującego satyra. Matka Natura świadkiem, że gdyby dała jej ogon, jak Kai, to bujałby się teraz za zauroczoną nimfą. Yuki tak bardzo lubiła karmić ludzi! I innych, oczywiście.
A skoro o panterze wzmianka, to kocica przysypiała na ganku, odhaczając swoją pierwszą drzemkę tego dnia. Uchyliła tylko jedno oko, gdy satyr przyszedł jej potowarzyszyć (Yuki wyrzuciła go na czas zmywania), a później cała trójka pognała w stronę jezior.
Zachowanie nimf może nie różniło się bardzo od siebie, niezależnie od tego, gdzie naturianki zamieszkiwały, ale Yuki od zawsze ono lekko drażniło. Była raczej bezpośrednią osobą i nie tylko nie do końca rozumiała niektórych gierek, ale też zwyczajnie ich nie lubiła. Postanowiła więc wziąć sprawy w swoje ręce i przyprowadzić te uparciuchy chociażby za włosy. Wiedziała, że robią to specjalnie.
Rozbierając się nie przywiązała do tego zupełnie wagi. Nie ociągała się, by nie peszyć satyra, bo jej samej nie robiło to różnicy. Nie mogła wiedzieć, że gdy złapała jego spojrzenie i uśmiechnęła się miło, zawstydziła koziołka jeszcze bardziej. Później już jej nie było, a gdy wróciła po dłuższej chwili, zupełnie nie pamiętała o czerwonych policzkach Cedra. Usiadła wygodnie na kamieniu, spoglądając czujnie na zbliżające się do koziołka nimfy. Była nieświadoma tego, że Cedr w myślach porównuje ją do siostry, ale teraz sama pomyślała o nim jak o bracie, którego trzeba ochronić przed zgrają łasych na mężczyzn nimf. Założyła przyniesioną przez Kaję tunikę i nie bez kłopotów splotła na nowo mokre włosy. Były teraz ciężkie, ale ciągnięcie ich za sobą było jeszcze bardziej niewygodne.
W międzyczasie Cedr przedstawił się i przywitał z nimfami, które przyglądały mu się z zainteresowaniem. Nie dziwiła im się, sama była w ciężkim szoku, gdy go spotkała. Do tamtej pory sądziła, że satyry występują tylko w baśniach i legendach!
Więc naiwnie, jak na nią przystało, przysiadła przy koziołku i oplotła ramionami kolana, składając na nich bokiem głowę i przysłuchując się jeszcze raz znajomej opowieści. Poza tym też dlatego przeoczyła znajome błyski w oczach swoich sióstr i ich kompletnie odmienne od niej zainteresowanie Cedrem. Dopiero, gdy jej znajomy skończył opowiadać, a na jego kolanie pojawiły się szczupłe, blade palce, Yuki podniosła głowę, spoglądając zdziwiona na May, która właśnie zbliżała się do satyra. Spojrzenie naturianki krążyło od jednego do drugiego, gdy trybiki w jej głowie powoli zaskakiwały, a May w tym czasie zdążyła się już podciągnąć na dłoni i wynurzając z jeziora zrównać wzrostem z siedzącym koziołkiem. Odgarnięte do tyłu włosy nie spełniały swojego zadania i nimfa błyszczała wdziękami, wciąż mokra. Dopiero wtedy Yuki zaskoczyła.
- May! – rzuciła podniesionym głosem i bezczelnie odepchnęła siostrę, aż tej omsknęła się ręka z pokrytego futrem kolana satyra, a nimfa z pluskiem wpadła z powrotem do wody. Byłoby to nawet śmieszne, gdyby nie okoliczności. Naturianka wynurzyła się i potrząsnęła głową z niezadowoleniem, łypiąc na Yuki spode łba.
- Zgłupiałaś?
- Chyba ty! Co ty wyprawiasz?
- A jak myślisz?
Dwie białowłose spoglądały na siebie, ciskając gromami z oczu, aż May w końcu prychnęła i uśmiechnęła się kpiąco.
- Jak chcesz go mieć tylko dla siebie to mogłaś po prostu powiedzieć…
- To wcale nie tak! – żachnęła się Yuki, rumieniąc na policzkach z tłumionej frustracji i chlapnęła siostrę wodą. Najwyraźniej było to ogólnie uznana forma komunikacji między nimfami, bo nastrój zmienił się nagle i May jakby straciła zainteresowanie kłótnią, wzdychając tylko ciężko. Później obejrzała się na resztę sióstr, które podpłynęły bliżej.
Cedr mógł zauważyć, że Yuki skłoniła się przed jedną z nich w szczególności. Chociaż nie dało się po twarzy naturianki rozpoznać wieku, to w jakiś sposób emanowała wiekiem i doświadczeniem. Gdy jednak podpłynęła bliżej i przysiadła na kamieniu okazało się, że po jej ciele też nie widać, by była od innych starsza. Nimfa zwróciła się do Yuki.
- Nie odwiedzasz nas już prawie w ogóle, a teraz przychodzisz z samcem i jeszcze odmawiasz go siostrze? – zapytała pozornie przyjemnym i łagodnym tonem, ale Yuki skuliła się nieco.
- To przyjaciel – zaprotestowała, chociaż mniej stanowczo niż przyjaciółce. – Effie, proszę. Przecież chodzi o nimfy.
- Tak, słyszałam – odparła naturianka, chociaż z jakiegoś powodu nie wyglądała na przekonaną, przyglądając się Cedrowi podejrzliwie. – Ale skąd niby mamy wiedzieć, że on chce uratować przyjaciółkę, jak twierdzi, a nie jest jakimś porywaczem czy innym łowcą? – zapytała, wbijając wzrok w koziołka i dopiero na końcu przenosząc go na zszokowaną twarz Yuki. Tej dosłownie odebrało mowę.
- No… bo… przecież powiedział – mruknęła, spoglądając na May w poszukiwaniu wsparcia, ale ta tylko roześmiała się razem z innymi nimfami. Wśród nich Yuki dostrzegła Larię, ale jej dawna przewodniczka raczej nie przejawiała więzi z dawną podopieczną. Śmiech sióstr niósł za to nieprzyjemne spojrzenia i Yuki spięła się wyczuwalnie. Kaja mruknęła coś z daleka, odczuwając niepokój swojej pani, ale bojąc się zbliżać do jeziora, gdy są tam nimfy. Kiedyś wciągnęły ją pod wodę, dla zabawy…
- Pomożecie, czy nie obchodzi was nic poza waszym odbiciem w wodzie? – zapytała w końcu Yuki nieco ostrzej.
- Dziękuję – odpowiedziała niemalże speszona, ale zaraz zabrała się za krojenie wypieku.
Ostrożnie przeniosła ogromny trójkąt na talerz Cedra, przy czym sobie samej ukroiła kawałek tak cienki, że ledwo stał na swoim spodzie, chybocząc się niebezpiecznie. Tak samo delikatnie skubała palcami ciasto; sztućców nie wystawiła z myślą o swoim gościu. Jaką nowością był dla niego sam dom z czterech ścian i dachu. Gdzieżby miała peszyć lub niepokoić go nieobecnością takich wynalazków jak widelczyk do deseru? Poza tym ciasto, poza tym że wciąż mocno ciepłe, było na tyle zwarte, by można było swobodnie jeść je rękoma (nie wspominając już o satysfakcjonującym wydłubywaniu z niego jagód).
Yuki dokładała Cedrowi ciasta tak długo, jak był w stanie je zjeść, chociażby do samego końca. Ona i tak nie zjadłaby go sama i to, co miała teraz, wystarczyło jej w pełni, a i tak tylko z łakomstwa się skusiła. Gdy skończyła swój kawałek to oparła się na łokciach o blat stołu i złożyła buzię w dłoniach, z zadowoleniem obserwując pałaszującego satyra. Matka Natura świadkiem, że gdyby dała jej ogon, jak Kai, to bujałby się teraz za zauroczoną nimfą. Yuki tak bardzo lubiła karmić ludzi! I innych, oczywiście.
A skoro o panterze wzmianka, to kocica przysypiała na ganku, odhaczając swoją pierwszą drzemkę tego dnia. Uchyliła tylko jedno oko, gdy satyr przyszedł jej potowarzyszyć (Yuki wyrzuciła go na czas zmywania), a później cała trójka pognała w stronę jezior.
Zachowanie nimf może nie różniło się bardzo od siebie, niezależnie od tego, gdzie naturianki zamieszkiwały, ale Yuki od zawsze ono lekko drażniło. Była raczej bezpośrednią osobą i nie tylko nie do końca rozumiała niektórych gierek, ale też zwyczajnie ich nie lubiła. Postanowiła więc wziąć sprawy w swoje ręce i przyprowadzić te uparciuchy chociażby za włosy. Wiedziała, że robią to specjalnie.
Rozbierając się nie przywiązała do tego zupełnie wagi. Nie ociągała się, by nie peszyć satyra, bo jej samej nie robiło to różnicy. Nie mogła wiedzieć, że gdy złapała jego spojrzenie i uśmiechnęła się miło, zawstydziła koziołka jeszcze bardziej. Później już jej nie było, a gdy wróciła po dłuższej chwili, zupełnie nie pamiętała o czerwonych policzkach Cedra. Usiadła wygodnie na kamieniu, spoglądając czujnie na zbliżające się do koziołka nimfy. Była nieświadoma tego, że Cedr w myślach porównuje ją do siostry, ale teraz sama pomyślała o nim jak o bracie, którego trzeba ochronić przed zgrają łasych na mężczyzn nimf. Założyła przyniesioną przez Kaję tunikę i nie bez kłopotów splotła na nowo mokre włosy. Były teraz ciężkie, ale ciągnięcie ich za sobą było jeszcze bardziej niewygodne.
W międzyczasie Cedr przedstawił się i przywitał z nimfami, które przyglądały mu się z zainteresowaniem. Nie dziwiła im się, sama była w ciężkim szoku, gdy go spotkała. Do tamtej pory sądziła, że satyry występują tylko w baśniach i legendach!
Więc naiwnie, jak na nią przystało, przysiadła przy koziołku i oplotła ramionami kolana, składając na nich bokiem głowę i przysłuchując się jeszcze raz znajomej opowieści. Poza tym też dlatego przeoczyła znajome błyski w oczach swoich sióstr i ich kompletnie odmienne od niej zainteresowanie Cedrem. Dopiero, gdy jej znajomy skończył opowiadać, a na jego kolanie pojawiły się szczupłe, blade palce, Yuki podniosła głowę, spoglądając zdziwiona na May, która właśnie zbliżała się do satyra. Spojrzenie naturianki krążyło od jednego do drugiego, gdy trybiki w jej głowie powoli zaskakiwały, a May w tym czasie zdążyła się już podciągnąć na dłoni i wynurzając z jeziora zrównać wzrostem z siedzącym koziołkiem. Odgarnięte do tyłu włosy nie spełniały swojego zadania i nimfa błyszczała wdziękami, wciąż mokra. Dopiero wtedy Yuki zaskoczyła.
- May! – rzuciła podniesionym głosem i bezczelnie odepchnęła siostrę, aż tej omsknęła się ręka z pokrytego futrem kolana satyra, a nimfa z pluskiem wpadła z powrotem do wody. Byłoby to nawet śmieszne, gdyby nie okoliczności. Naturianka wynurzyła się i potrząsnęła głową z niezadowoleniem, łypiąc na Yuki spode łba.
- Zgłupiałaś?
- Chyba ty! Co ty wyprawiasz?
- A jak myślisz?
Dwie białowłose spoglądały na siebie, ciskając gromami z oczu, aż May w końcu prychnęła i uśmiechnęła się kpiąco.
- Jak chcesz go mieć tylko dla siebie to mogłaś po prostu powiedzieć…
- To wcale nie tak! – żachnęła się Yuki, rumieniąc na policzkach z tłumionej frustracji i chlapnęła siostrę wodą. Najwyraźniej było to ogólnie uznana forma komunikacji między nimfami, bo nastrój zmienił się nagle i May jakby straciła zainteresowanie kłótnią, wzdychając tylko ciężko. Później obejrzała się na resztę sióstr, które podpłynęły bliżej.
Cedr mógł zauważyć, że Yuki skłoniła się przed jedną z nich w szczególności. Chociaż nie dało się po twarzy naturianki rozpoznać wieku, to w jakiś sposób emanowała wiekiem i doświadczeniem. Gdy jednak podpłynęła bliżej i przysiadła na kamieniu okazało się, że po jej ciele też nie widać, by była od innych starsza. Nimfa zwróciła się do Yuki.
- Nie odwiedzasz nas już prawie w ogóle, a teraz przychodzisz z samcem i jeszcze odmawiasz go siostrze? – zapytała pozornie przyjemnym i łagodnym tonem, ale Yuki skuliła się nieco.
- To przyjaciel – zaprotestowała, chociaż mniej stanowczo niż przyjaciółce. – Effie, proszę. Przecież chodzi o nimfy.
- Tak, słyszałam – odparła naturianka, chociaż z jakiegoś powodu nie wyglądała na przekonaną, przyglądając się Cedrowi podejrzliwie. – Ale skąd niby mamy wiedzieć, że on chce uratować przyjaciółkę, jak twierdzi, a nie jest jakimś porywaczem czy innym łowcą? – zapytała, wbijając wzrok w koziołka i dopiero na końcu przenosząc go na zszokowaną twarz Yuki. Tej dosłownie odebrało mowę.
- No… bo… przecież powiedział – mruknęła, spoglądając na May w poszukiwaniu wsparcia, ale ta tylko roześmiała się razem z innymi nimfami. Wśród nich Yuki dostrzegła Larię, ale jej dawna przewodniczka raczej nie przejawiała więzi z dawną podopieczną. Śmiech sióstr niósł za to nieprzyjemne spojrzenia i Yuki spięła się wyczuwalnie. Kaja mruknęła coś z daleka, odczuwając niepokój swojej pani, ale bojąc się zbliżać do jeziora, gdy są tam nimfy. Kiedyś wciągnęły ją pod wodę, dla zabawy…
- Pomożecie, czy nie obchodzi was nic poza waszym odbiciem w wodzie? – zapytała w końcu Yuki nieco ostrzej.