[Centrum miasta] Cisza przed burzą
: Sob Sty 04, 2020 9:21 pm
Serce Aurey zabiło szybciej, gdy spostrzegła reakcje elfki na Bellum. Już chciała zapewniać o tym, że jej towarzysz nie jest tak groźny, na jakiego wygląda, ale na szczęście spiczastoucha nic nie zrobiła. Fellarianka odetchnęła. Dopiero później dotarło do niej, że w razie czego lew zapewne dałby sobie radę, ale lepiej dmuchać na zimne. Gdy fellarianka odetchnęła, zaczęła obserwować białowłosą, która stanowiła dla niej zagadkę. Nie była pewna czy można jej ufać, ale na razie nie miała podstaw, by tego nie robić.
- O mnie? – naturianke trochę zdziwiły słowa Yvii – Miło cię poznać… - dodała odruchowo z grzeczności, choć poczuła się trochę zmieszana, mimo to obdarowała elfkę uśmiechem.
Nie umknął jej fakt, że ona najwyraźniej bardzo przypadła do gustu Mathiasowi. Westchnęła w myślach, przypominając sobie na chwilę Nivandii i ich ostatnia kłótnie. Do tej pory wyrzucała sobie, jakie to było głupie i dziecinne. Niepewnie skinęła głową na słowa mężczyzny, nie dlatego, że nie chciała towarzyszyć nowym znajomym, tylko dlatego, że nie do końca wiedziała, co właściwie potwierdza.
- Masz rację, jesteśmy z dość daleka – stwierdziła przypominając sobie jaki szmat drogi pokonali z Mathiasem, a jeszcze wcześniej sama ze Szczytów Fellarionu.
Ucieszył ją fakt przeniesienia się w jakieś mniej zaludnione miejsce. Parada była niesamowita i te przebrania, malunki na skórze, ale na dłuższą metę było to trochę męczące.
Po drodze widziała mnóstwo przepełnionych ludźmi lokali. Westchnęła tylko na myśl, że jak coś znajdą to pewnie też będzie tam równie tłoczno. Przynajmniej pod dachem, tylko czy Belluma wpuszczą? Trochę rozmyślała, a trochę słuchała opowiadań Fajki. Naprawdę dobrze opowiadał i dość ciekawie, nawet jeśli temat taki jak architektura nie był zbyt pociągający.
W końcu dotarli, Aurea podziwiała lampiony i dopiero po dłuższej chwili jej wzrok spoczął na „Wyśmienitym trunku”. Naturianka zeszła z grzbietu lwa, nogi już jej tak nie bolały, a miała wrażenie, iż niekulturalnym byłoby wchodzenie do tego przybytku na „wierzchowcu”.
W środku było równie niesamowicie, jak na paradzie, a może nawet bardziej. O dziwo nikt nie spanikował i nie próbował wygonić Belluma.
- Mi już się podoba – stwierdziła naturianka mierzwiąc lwu grzywę.
Jakby sami tutejsi w nietuzinkowych przebraniach nie wystarczyli, Yvia najwyraźniej postanowiła zapewnić jeszcze więcej wrażeń. Przeszli po całym lokalu, aż znaleźli się w jakimś ciemnym miejscu. Nagle obok nich były jakieś kobiety prowadzące ich jeszcze gdzie indziej. Przynajmniej w końcu usiedli.
- Tak, chyba tak – odpowiedziała Northmanowi, choć była lekko speszona.
Wszystkie te kobiety były piękne i takie szczupłe. Aurea ukradkiem spojrzała na swój brzuch, nie była gruba, ale nie tak chuda, jak tamte. Poczuła ukłucie zazdrości.
Tymczasem lew wgramolił się pod niewielki stolik, przynajmniej częściowo. Tam mu było najwygodniej i nikomu nie wadził. Ewentualnie mógł kogoś w nogi połaskotać swoimi piórami. Węgielek natomiast nabrał ochoty na pieszczoty i wskoczył Yvii na kolana.
- Dla mnie woda – powiedziała zaraz po Mathiasie, oglądając ich lożę.
Po czym naszła ją dobra myśl. W końcu coś tam wiedziała z zakresu czytania aur. Skupiła się więc na emanacji otaczającą Yvie. Jej poświata była dość słaba, ale ametystowa. Fellarianka przypomniała sobie z lekkim trudem, jaki charakter to oznaczało, ale po tym poczuła pozytywne zaskoczenie. Wyglądało na to, iż elfka jest w porządku.
Ciąg dalszy (Aurea):
viewtopic.php?f=179&t=3824
- O mnie? – naturianke trochę zdziwiły słowa Yvii – Miło cię poznać… - dodała odruchowo z grzeczności, choć poczuła się trochę zmieszana, mimo to obdarowała elfkę uśmiechem.
Nie umknął jej fakt, że ona najwyraźniej bardzo przypadła do gustu Mathiasowi. Westchnęła w myślach, przypominając sobie na chwilę Nivandii i ich ostatnia kłótnie. Do tej pory wyrzucała sobie, jakie to było głupie i dziecinne. Niepewnie skinęła głową na słowa mężczyzny, nie dlatego, że nie chciała towarzyszyć nowym znajomym, tylko dlatego, że nie do końca wiedziała, co właściwie potwierdza.
- Masz rację, jesteśmy z dość daleka – stwierdziła przypominając sobie jaki szmat drogi pokonali z Mathiasem, a jeszcze wcześniej sama ze Szczytów Fellarionu.
Ucieszył ją fakt przeniesienia się w jakieś mniej zaludnione miejsce. Parada była niesamowita i te przebrania, malunki na skórze, ale na dłuższą metę było to trochę męczące.
Po drodze widziała mnóstwo przepełnionych ludźmi lokali. Westchnęła tylko na myśl, że jak coś znajdą to pewnie też będzie tam równie tłoczno. Przynajmniej pod dachem, tylko czy Belluma wpuszczą? Trochę rozmyślała, a trochę słuchała opowiadań Fajki. Naprawdę dobrze opowiadał i dość ciekawie, nawet jeśli temat taki jak architektura nie był zbyt pociągający.
W końcu dotarli, Aurea podziwiała lampiony i dopiero po dłuższej chwili jej wzrok spoczął na „Wyśmienitym trunku”. Naturianka zeszła z grzbietu lwa, nogi już jej tak nie bolały, a miała wrażenie, iż niekulturalnym byłoby wchodzenie do tego przybytku na „wierzchowcu”.
W środku było równie niesamowicie, jak na paradzie, a może nawet bardziej. O dziwo nikt nie spanikował i nie próbował wygonić Belluma.
- Mi już się podoba – stwierdziła naturianka mierzwiąc lwu grzywę.
Jakby sami tutejsi w nietuzinkowych przebraniach nie wystarczyli, Yvia najwyraźniej postanowiła zapewnić jeszcze więcej wrażeń. Przeszli po całym lokalu, aż znaleźli się w jakimś ciemnym miejscu. Nagle obok nich były jakieś kobiety prowadzące ich jeszcze gdzie indziej. Przynajmniej w końcu usiedli.
- Tak, chyba tak – odpowiedziała Northmanowi, choć była lekko speszona.
Wszystkie te kobiety były piękne i takie szczupłe. Aurea ukradkiem spojrzała na swój brzuch, nie była gruba, ale nie tak chuda, jak tamte. Poczuła ukłucie zazdrości.
Tymczasem lew wgramolił się pod niewielki stolik, przynajmniej częściowo. Tam mu było najwygodniej i nikomu nie wadził. Ewentualnie mógł kogoś w nogi połaskotać swoimi piórami. Węgielek natomiast nabrał ochoty na pieszczoty i wskoczył Yvii na kolana.
- Dla mnie woda – powiedziała zaraz po Mathiasie, oglądając ich lożę.
Po czym naszła ją dobra myśl. W końcu coś tam wiedziała z zakresu czytania aur. Skupiła się więc na emanacji otaczającą Yvie. Jej poświata była dość słaba, ale ametystowa. Fellarianka przypomniała sobie z lekkim trudem, jaki charakter to oznaczało, ale po tym poczuła pozytywne zaskoczenie. Wyglądało na to, iż elfka jest w porządku.
Ciąg dalszy (Aurea):
viewtopic.php?f=179&t=3824