Re: [W drodze do Arturonu] Za babą i diabeł nie trafi
: Pon Paź 15, 2018 12:23 pm
Niska i rudowłosa dziewczyna o twarzy obsypanej piegami tak gęsto, że niemal zmieniały jej karnację, wpatrywała się wielkimi oczami w swojego starszego kolegę. Ten, świadom spoczywającego na nim wzroku, z pełną powagą poprawił okulary na nosie i po raz kolejny obrócił mapę, jednocześnie próbując nie wypuścić pliku notatek, przytrzymywanych pod pachą i wyglądać możliwie poważnie. Jasne pukle opadały na czoło, kryjąc kilka kropli potu, gdy młodzieniec nerwowo powtarzał sobie zaklęcia.
- Jesteś pewien, że wiesz co robisz?
- Oczywiście! Mam tu wszystkie wskazówki!
- A jak się nam nie uda?
- Uda się, zobaczysz.
- A jak nie?
- Oh, to nas zwolnią!
- Aah!
- No co mam ci powiedzieć Nasti, po prostu chodź szybciej, bo ich zgubimy.
Przyspieszyli kroku i blondynek schował w końcu mapę do kieszeni szaty, ostatni raz przeglądając notatki od Fioletowej. Czuł dumę mogąc w ogóle trzymać w dłoniach efekty jej pracy, drogocenne dla ich dwojga niczym artefakty, ale na miłość Kosmosu, jakże ona bazgroliła!
- Co tu jest napisane… Lisica…Lisila! Nie, zaraz, Ilisisa, oh…
- Ilisia – podpowiedziała rudowłosa, a chłopak zerknął na nią z ukosa.
- Tak, oczywiście, że Ilisia, przecież widzę, ekhem. O, są tutaj!
- Lenny, pamiętaj o zaklęciu!
- No przecież pamiętam! – fuknął zestresowany już blondyn i obrzucił ich zaklęciem niewidzialności, niesłyszalności i wszystkim, co przyszło mu do głowy, a mogło się przydać.
Gdy sama o Najwyższa Pani Kosmosu powiedziała im osobiście, przez swoją asystentkę, która napisała im notatkę, że ich pomoc będzie niezbędna przy następnym zadaniu, o mało oboje nie padli na zawał. Tyle czasu siedzenia za biurkiem i wreszcie prawdziwa akcja! Taka w Alaranii! Taka… prawdziwa taka! Gdy jednak zobaczyli trojga przypisanych im podróżnych, Nasti zbladły nawet piegi, a Lenny musiał przez chwilę oddychać w papierową torbę po ciasteczkach. Wiedzieli, że nie będzie łatwo oczywiście, ale to było ważne! Dostali wskazówki od samej Fioletowej, więc nic nie mogło pójść nie tak, zwłaszcza że zgodnie z jego planem, który nie miał prawa się nie powieść, nie powinni w ogóle mieć do czynienia z upadłymi. Poczekają tylko aż elfka się od nich oddali i wtedy ją uratują, dokładnie tak. Bułka z masłem.
- Lenny, zobacz, odchodzi! A on zostaje, Lenny! – rudowłosa potrząsała kolegą, który drżąc wpatrywał się w układającego do snu upadłego. Trząsł się tak, że Nasti słyszała, jak dzwonią mu zęby, a Ilisia coraz bardziej się od nich oddalała. Ach, faceci. Musiała wziąć sprawy w swoje ręce! Sprzedała więc blondynkowi takiego mocnego policzka, że aż mu loczki na głowie podskoczyły. – Lenny, Ilisia! – syknęła i pokazała dłonią odchodzącą elfkę, a młodzieniec w końcu zaskoczył i skinął głową.
Dogonili ją kawałek dalej i zatrzymali się, a Lenny odchrząknął i zakasał rękawy. Zawahał się jednak w połowie ruchu i wyjął z kieszeni notatki od Fioletowej, podając je koleżance.
- Nasti, potrzymaj mi te papiery tak, żebym widział. O, trochę w lewo. I tą drugą kartkę też, no i odwróć, o! Dobra, nie ruszaj, ekhem!...
Jedno skomplikowane zaklęcie, jeden fioletowy portal i jedną zaskoczoną elfkę później było po wszystkim. Dwójka młodych adeptów podskakujących radośnie w lesie i przybijających sobie piątki, zaraz po wykonaniu czegoś na kształt tańca zwycięstwa, rozpłynęła się w powietrzu, niezauważona przez nikogo. Ilisia zaś zniknęła, jak Pani Kosmosu przykazała, jedynie z mglistym wspomnieniem minionych wydarzeń, które w zależności od własnej woli mogła potraktować, jako przedziwny sen lub interwencję siły wyższej, czyli ich, ma się rozumieć.
- Jesteś pewien, że wiesz co robisz?
- Oczywiście! Mam tu wszystkie wskazówki!
- A jak się nam nie uda?
- Uda się, zobaczysz.
- A jak nie?
- Oh, to nas zwolnią!
- Aah!
- No co mam ci powiedzieć Nasti, po prostu chodź szybciej, bo ich zgubimy.
Przyspieszyli kroku i blondynek schował w końcu mapę do kieszeni szaty, ostatni raz przeglądając notatki od Fioletowej. Czuł dumę mogąc w ogóle trzymać w dłoniach efekty jej pracy, drogocenne dla ich dwojga niczym artefakty, ale na miłość Kosmosu, jakże ona bazgroliła!
- Co tu jest napisane… Lisica…Lisila! Nie, zaraz, Ilisisa, oh…
- Ilisia – podpowiedziała rudowłosa, a chłopak zerknął na nią z ukosa.
- Tak, oczywiście, że Ilisia, przecież widzę, ekhem. O, są tutaj!
- Lenny, pamiętaj o zaklęciu!
- No przecież pamiętam! – fuknął zestresowany już blondyn i obrzucił ich zaklęciem niewidzialności, niesłyszalności i wszystkim, co przyszło mu do głowy, a mogło się przydać.
Gdy sama o Najwyższa Pani Kosmosu powiedziała im osobiście, przez swoją asystentkę, która napisała im notatkę, że ich pomoc będzie niezbędna przy następnym zadaniu, o mało oboje nie padli na zawał. Tyle czasu siedzenia za biurkiem i wreszcie prawdziwa akcja! Taka w Alaranii! Taka… prawdziwa taka! Gdy jednak zobaczyli trojga przypisanych im podróżnych, Nasti zbladły nawet piegi, a Lenny musiał przez chwilę oddychać w papierową torbę po ciasteczkach. Wiedzieli, że nie będzie łatwo oczywiście, ale to było ważne! Dostali wskazówki od samej Fioletowej, więc nic nie mogło pójść nie tak, zwłaszcza że zgodnie z jego planem, który nie miał prawa się nie powieść, nie powinni w ogóle mieć do czynienia z upadłymi. Poczekają tylko aż elfka się od nich oddali i wtedy ją uratują, dokładnie tak. Bułka z masłem.
- Lenny, zobacz, odchodzi! A on zostaje, Lenny! – rudowłosa potrząsała kolegą, który drżąc wpatrywał się w układającego do snu upadłego. Trząsł się tak, że Nasti słyszała, jak dzwonią mu zęby, a Ilisia coraz bardziej się od nich oddalała. Ach, faceci. Musiała wziąć sprawy w swoje ręce! Sprzedała więc blondynkowi takiego mocnego policzka, że aż mu loczki na głowie podskoczyły. – Lenny, Ilisia! – syknęła i pokazała dłonią odchodzącą elfkę, a młodzieniec w końcu zaskoczył i skinął głową.
Dogonili ją kawałek dalej i zatrzymali się, a Lenny odchrząknął i zakasał rękawy. Zawahał się jednak w połowie ruchu i wyjął z kieszeni notatki od Fioletowej, podając je koleżance.
- Nasti, potrzymaj mi te papiery tak, żebym widział. O, trochę w lewo. I tą drugą kartkę też, no i odwróć, o! Dobra, nie ruszaj, ekhem!...
Jedno skomplikowane zaklęcie, jeden fioletowy portal i jedną zaskoczoną elfkę później było po wszystkim. Dwójka młodych adeptów podskakujących radośnie w lesie i przybijających sobie piątki, zaraz po wykonaniu czegoś na kształt tańca zwycięstwa, rozpłynęła się w powietrzu, niezauważona przez nikogo. Ilisia zaś zniknęła, jak Pani Kosmosu przykazała, jedynie z mglistym wspomnieniem minionych wydarzeń, które w zależności od własnej woli mogła potraktować, jako przedziwny sen lub interwencję siły wyższej, czyli ich, ma się rozumieć.