Re: [Ulice miasta] Coraz bliżej celu
: Czw Wrz 03, 2015 5:26 pm
„I co ja mam kurna załatwiać w nocy?” Szwendając się po mieście nie można było wiele załatwić czy czegoś dostać. No, chyba że była mowa o dostaniu po gębie. W tym kończącym się dniu było już wystarczająco dużo problemów, nie trzeba było dodawać sobie kolejnych. Konie w stajni momentalnie zareagowały na przybycie towarzystwa i zaczęły cicho rżeć. Brakowało tylko konia Teusa, co jeszcze bardziej zmartwiło Alestara, bo towarzysz mógł się jeszcze bardziej oddalić. Z drugiej strony ciężko było nie zgodzić się z Falkonem. Należało mieć nadzieję, że wszystko się ułoży.
Część zapasów z juków należało już wyrzucić, jednak ogólnie stan jedzenia i napitków był zadowalający, szczególnie że kusznik dostał trochę produktów od Olafa. Wyglądało na to, że karczmarz był najbardziej niezadowolony z Teusa, bo Falkonowi pozwolił zostać na noc. Głowę łowcy nagród bardziej niż przygotowanie do podróży i poszukiwanie łucznika, frasowała pani porucznik. Łączyła ich trudna przeszłość, wspólny cel i wspólny wróg. Diana była trudnym orzechem do zgryzienia: na służbie twarda i nieustępliwa, a w obecności kusznika mówiącego o Wolfungu robiła się całkiem inna. To była świeża i bardzo krótka znajomość, jednak już można było wyrobić sobie zdanie o krótko ściętej brunetce.
Siodła leżały obok wierzchowców, które do jutrzejszego poranka na pewno będą wypoczęte. Strzelec miał nadzieję, że Liois i złodziejaszek wykonali to, co mieli w planach. Po wejściu do karczmy okazało się, że ich plany były dużo bogatsze, niż by się można było spodziewać. Trzydziestolatek nie zastanawiając się długo, wziął kąpiel i ułożył się do snu, by z samego rana będąc wypoczętym zastukać w drzwi od pokoju bajarza.
— Pobudka, dziś niedziela i nam Teus gdzieś spierdziela. Halo, obudź się pierdoło. Wstawaj do jasnej ciasnej, tej no… Wstaaaaawaaaać!!! — Brunet był nieustępliwy w swoich działaniach.
Zanim drzwi się otworzyły Zenemar szybko umknął i po chwili był już na dole jedząc śniadanie i czekając na zaspanego towarzysza.
Część zapasów z juków należało już wyrzucić, jednak ogólnie stan jedzenia i napitków był zadowalający, szczególnie że kusznik dostał trochę produktów od Olafa. Wyglądało na to, że karczmarz był najbardziej niezadowolony z Teusa, bo Falkonowi pozwolił zostać na noc. Głowę łowcy nagród bardziej niż przygotowanie do podróży i poszukiwanie łucznika, frasowała pani porucznik. Łączyła ich trudna przeszłość, wspólny cel i wspólny wróg. Diana była trudnym orzechem do zgryzienia: na służbie twarda i nieustępliwa, a w obecności kusznika mówiącego o Wolfungu robiła się całkiem inna. To była świeża i bardzo krótka znajomość, jednak już można było wyrobić sobie zdanie o krótko ściętej brunetce.
Siodła leżały obok wierzchowców, które do jutrzejszego poranka na pewno będą wypoczęte. Strzelec miał nadzieję, że Liois i złodziejaszek wykonali to, co mieli w planach. Po wejściu do karczmy okazało się, że ich plany były dużo bogatsze, niż by się można było spodziewać. Trzydziestolatek nie zastanawiając się długo, wziął kąpiel i ułożył się do snu, by z samego rana będąc wypoczętym zastukać w drzwi od pokoju bajarza.
— Pobudka, dziś niedziela i nam Teus gdzieś spierdziela. Halo, obudź się pierdoło. Wstawaj do jasnej ciasnej, tej no… Wstaaaaawaaaać!!! — Brunet był nieustępliwy w swoich działaniach.
Zanim drzwi się otworzyły Zenemar szybko umknął i po chwili był już na dole jedząc śniadanie i czekając na zaspanego towarzysza.