Strona 2 z 2

Re: [gdzieś na skraju polany]

: Sob Cze 16, 2012 11:59 pm
autor: Sylwana
-Kpisz? - prychnęła ponownie na młodzieńca widząc jego postawę. Był w gotowości bojowej. - Jaki mam według Ciebie powód do ataku?
Spojrzała na smoka. Nie sądziła, że mogą one zmieniać swoją postać. Teraz stała przed nią elfka z krótkimi czarnymi włosami.
-Niezła sztuczka. - wyszeptała beznamiętnie patrząc daleko w stronę gór. - Przykro mi z powodu twojej rodziny. - przeniosła wzrok na smoczycę. - Naprawdę mi przykro.
Kiwnęła delikatnie głową. Nie wiedziała co jeszcze może powiedzieć.
-Nie mogę Ci pomóc, a nawet gdybym mogła nie mogę brać na siebie odpowiedzialności za czyjąś śmierć. - uśmiechnęła się niepewna czy nie rozjuszy elfki. Była bezpieczna - póki co. W takiej postaci smok nie zrobi jej zbyt wiele.
-Nie mam zamiaru Cię atakować. "Oko za oko"... cóż, niektórzy wyznają tę zasadę, zdaje sobie z tego sprawę.

Re: [gdzieś na skraju polany]

: Nie Cze 17, 2012 11:21 am
autor: Wacharena
Smoczyca nic nie powiedziała na słowa mężczyzny, ani na komentarz elfki. Zauważyła jednak gotowość bojową nieznajomego. Nie można powiedzieć, że nie było napiętej atmosfery, Wacharena rzadko kiedy mówiła komuś o tragedii w jej rodzinie, a jak już, to owy ktoś był zabijany, ten przypadek był inny i pewnie ostatni. Na kolejne słowa wypowiedziane przez kobietę smoczyca cicho westchnęła i schowała naszyjnik.
-Mnie też było przykro, jednak po paruset latach można się przyzwyczaić i zastąpić smutek gniewem. -powiedziała spokojnie.
-Nie mogę Ci pomóc, a nawet gdybym mogła nie mogę brać na siebie odpowiedzialności za czyjąś śmierć-po tych słowa smoczyca lekko się uśmiechnęła i znowu spoważniała. Nie miała zamiaru zaatakować elfki, jej poprzedni plan rozpłynął się wraz z prędkością zdarzeń. Droga była wolna. Wach zastanowiła się przez pare sekund nad swoją odpowiedzią na kolejne zdanie Sylwany, aż w końcu się odezwała;
-Ta zasada jest krwawa, ale też stara. Chyba zazwyczaj Ci któży kogoś bliskiego stracili, chcą najpierw zabić mordercę, a potem przechodzi im to, albo nie. -powiedziała wypranym z emocji głosem. Spojrzała na młodzieńca i się odezwała;
-A tak właściwie kim ty jesteś? - powiedziała lekko przechylając głowę.

Re: [gdzieś na skraju polany]

: Nie Cze 17, 2012 4:29 pm
autor: Chors
-Możecie mówić mi Chors. Jednak nic więcej osobie nie powiem dobrze jest nie wiedzieć pewnych spraw - odparł. Nie był już w postawie obronnej, ale w każdej chwili mógł szybko się obronić w razie niebezpieczeństwa. Wyciągnął nóż z rękawa i zaczął go z nudy podrzucać w powietrzu. Łapiąc nóż odpowiedział na pytanie elfki: Czy z ciebie kpię? Bardzo prawdopodobne. Uśmiechnął się kpiąco.
Oczekiwał na ich reakcję. Czy nie zdenerwował ich czasem. Na pewno znów z irytował pół elfkę. To wychodziło mu najlepiej. To jego styl życia. Jak komuś się nie podoba to jego sprawa, ale musi o ścierpieć, gdy z nim przebywa., tak już bywa. Znów podrzucił nóż łapiąc go ponownie.

Re: [gdzieś na skraju polany]

: Nie Cze 17, 2012 7:01 pm
autor: Wacharena
Smoczyca kiwnęła prędko głową. Zastanawiała się nad pewnymi rzeczami. Patrzyła podczas dumania na trawę, miała nieobecny wzrok, w końcu westchnęła i się odezwała;
-Ja jestem Wacharena.-powiedziała. Informacja, iż młodzieniec nosił imię Chors tylko ułatwiała jedną ze spraw, nad którymi myślała. Tą sprawą było dowiedzenie się kim jest mężczyzna, gdyż fakt, iż nie chciał tego do końca zdradzić, zaciekawił ją. Widząc jak wyciąga nóż, początkowo myślała, że ma zamiar zaatakować nim ją, albo Sylwanę, lecz w duchu odetchnęła widząc, jak się nim bawi. Słysząc jednak jego słowa kierowane do elfki, nie uśmiechneła się. Zazwyczaj lubiła patrzeć jak ktoś kogoś bezczelnie denerwuje, ale nie dziś. Miała sporo spraw do przemyślenia. Uważaj, bo się pokaleczysz. Pomyślała po czym podjęła ostateczną decyzję. Wyciągnęła miecz z ziemi i westchnęłą w duchu.
-Muszę już iść, żegnam was. -powiedziała, gdy już zaczęła iść rzuciła na odchodnym;
-Nie pozabijajcie się.- nie zmieniła swojej postaci z powrotem, jej rasa zazwyczaj wywoływała nieufność, strach, gniew i głupotę u marnych rycerzy chcących wykazać się odwagą. No, a w tej "zasłonie" mogła się zastanawiać do woli i dumać ile chce, a potrzebowała parę chwil do namysłu, możecie mi wierzyć.

Ciąg dalszy: Wacharena

Bardzo, bardzo, ale to bardzo was oboje przepraszam, ale niestety, nie mam weny na tę rozmowę i mam jedną wielką wadę, nie umiem czekać. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli, że tak uciekłam, jeszcze raz bardzo, bardzo przepraszam.

Re: [gdzieś na skraju polany]

: Nie Cze 17, 2012 7:55 pm
autor: Sylwana
Sylwana nie miała zamiaru czekać ani chwili dłużej. Przeszkoda, która zagradzała jej wejście została usunięta, więc pewnym krokiem ruszyła nie spuszczając wzroku z nadpobudliwego, agresywnego młodzieńca. Gdy była już na skraju polany obrzuciła chłopaka spojrzeniem, którego nikt nie byłby w stanie rozszyfrować, po czym rzuciła się biegiem do lasu. Poczuła jak dzikość przechodzi jej przez ciało, słyszała szelest swoich kroków, szum wiatru w uszach. Cieszyło ją to. Kontakt z naturą przyprawiał ją o wewnętrzną harmonię i euforię. Dokąd zmierzała? Nie było to dla niej zbyt ważne. Teraz czuła tylko radość z odzyskania samotności. Znowu jest sobą.

Ciąg dalszy: Sylwana

Re: [gdzieś na skraju polany]

: Nie Cze 17, 2012 9:12 pm
autor: Chors
Każdy rozszedł się w swoja stronę. I na niego przyszła pora. Schował sztylet do rękawa. Sprawdził czy wszystko miał. Buteleczkę wyciągnął z cholewki buta i włożył do plecaka. Przypomniał sobie spojrzenie elfki. Było zagadkowe i trudne do rozszyfrowania. Dał sobie z tym spokój. Nic mu nie groziło z jej strony.

Zamienił eis ponownie w wilka. Pogoda zaczynała się psuć. Na niebie pojawiły się czarne jak smoła chmury. Zapowiada się na burzę stulecia - pomyślał. Pobiegł przed siebie czując mocno pod łapami grunt. Nie wiedział do kąt pójść. Zmierzał znów tam gdzie oczy go poniosą. Ta metoda ostatnio była nie zawodna.

Ciąg dalszy: Chors