Re: [Przy leśnej drodze...] Dług wdzięczności
: Wto Maj 03, 2016 5:32 pm
- Oczywiście, że słucham. Przed chwilą kazałaś mi powiedzieć, że potrafię wykonać z tych materiałów odpowiednią donicę dla mojego ziółka. A teraz spytałaś… - Haxam przestał na chwilę interesować się kobietą i udzieleniem jej odpowiedzi, jego uwagę przykuł przedmiot, który ta chwilę przedtem pozbyła się ze stołu. Podszedł do niego i podniósł. Posiadał kształt prostopadłościanu, ale bardzo nieregularnego. Wyglądał zupełnie tak, jakby można go było otwierać, co też runiczny natychmiast zrobił. Spodziewał się ujrzeć puste wnętrze tego czegoś, co bardzo przypominało pudełko. Jednak zamiast tego jego oczom ukazało się coś na kształt kolejnego wieka, jednakże przyozdobionego mnóstwem czarnych znaków. Haxam nie potrafił ich odczytać. Próbował ponownie dostać się do wnętrza tego pudła, jednakże coś nie wyszło. Przy otwieraniu wieko wydało z siebie dziwny dźwięk, po czym pozostało w dłoniach runicznego. W dodatku tuż za nim znajdowało się kolejne! Tego już było za wiele. Runiczny odłożył kpiące sobie z niego pudło na jego miejsce.
Zauważył, że kobieta zniknęła z pomieszczenia, zdecydowanie nie było jej nigdzie wokół niego. Powinien się niepokoić? Zanim zdążył się nad tym na poważnie zastanowić, kobieta niespodziewanie powróciła. Haxam chciał już dokończyć przerwaną wcześniej myśl i powiedzieć: „czy cię słucham”, ale nie dano mu dojść do głosu. Z lekkim zdziwieniem przysłuchiwał się wypowiadanym przez nią słowom. Ale tak jak powiedziała, nie komentował. Zamiast tego w milczeniu przyglądał się niepojętym dla niego działaniom kobiety. Ta w pewnym momencie widocznie spanikowała. Zaczęła pchać Haxama w stronę drzwi, jednocześnie prosząc go, aby powstrzymał kogoś przed dostaniem się do środka. Runiczny nie mógł się nadziwić sile, jaką ta niepozorna istota posiadała. Wzbudziła w nim dostatecznie duży podziw, że postanowił naprawdę przyłożyć się do powierzonego mu zadania (co nie zdarzało się nazbyt często) i w ten sposób pokazać kobiecie, że od tej chwili może na niego liczyć. Nadszedł czas, aby zasłużyć sobie na uznanie w oczach istoty wypełnionej tyloma cnotami.
Po chwili Haxam stanął naprzeciwko starszego mężczyzny. Z braku innej istoty żywej w pobliżu wywnioskował, iż to właśnie jego powinien zatrzymać. ”Jak tylko mam to zrobić? Obecnie stoję przed drzwiami, a on nie zdoła mnie przesunąć nawet o cal, więc jako tako wszystko działa. Ale z tego mogą być kłopoty dla Niej. Chyba. Trzeba go zdezorientować. Tylko jak? Może po prostu powiem najszybciej jak umiem wszystko, co przychodzi mi do głowy?” Uznał to za świetny pomysł.
- Pewnie zastanawia się pan, kim jestem i chciałby pan uzyskać odpowiedź na to pytanie, jednakże nie jestem w stanie jej udzielić, gdyż nie mam pojęcia, po co zostałem stworzony, a w dodatku jestem w tej chwili nieistotny. Bardziej istotne jest to, co znajduje się w tym pokoju, tuż za mną, do którego pan najpewniej chciałby się dostać. Otóż odbywa się tam zaskakująco złożony proces przyczynowo-skutkowy, którego początku nie jestem w stanie określić, a którego zakończenia – przewidzieć. Muszę jednak poinformować, iż przerwanie go doprowadziłoby do katastrofy porównywalnej z zostaniem uprowadzonym ze spokojnego budynku przez otumanionego smoka i zostanie wrzuconym w jeszcze bardziej skomplikowany proces, niż ten za tymi drzwiami. Wobec tego radziłbym panu nie wkraczać tam aż do chwili zakończenia go.
Wypowiedzenie tego wszystkiego nie zajęło mu zbyt dużo czasu, a jednocześnie każde słowo wypowiadał dostatecznie wyraźnie, aby każdy o zdrowym słuchu mógł wszystko zrozumieć. Cóż, słowa, niekoniecznie przesłanie. Nie niemówiący Haxam wpatrywał się w człowieka, w dalszym ciągu blokując przejście. Raczej łatwo go nie minie.
Zauważył, że kobieta zniknęła z pomieszczenia, zdecydowanie nie było jej nigdzie wokół niego. Powinien się niepokoić? Zanim zdążył się nad tym na poważnie zastanowić, kobieta niespodziewanie powróciła. Haxam chciał już dokończyć przerwaną wcześniej myśl i powiedzieć: „czy cię słucham”, ale nie dano mu dojść do głosu. Z lekkim zdziwieniem przysłuchiwał się wypowiadanym przez nią słowom. Ale tak jak powiedziała, nie komentował. Zamiast tego w milczeniu przyglądał się niepojętym dla niego działaniom kobiety. Ta w pewnym momencie widocznie spanikowała. Zaczęła pchać Haxama w stronę drzwi, jednocześnie prosząc go, aby powstrzymał kogoś przed dostaniem się do środka. Runiczny nie mógł się nadziwić sile, jaką ta niepozorna istota posiadała. Wzbudziła w nim dostatecznie duży podziw, że postanowił naprawdę przyłożyć się do powierzonego mu zadania (co nie zdarzało się nazbyt często) i w ten sposób pokazać kobiecie, że od tej chwili może na niego liczyć. Nadszedł czas, aby zasłużyć sobie na uznanie w oczach istoty wypełnionej tyloma cnotami.
Po chwili Haxam stanął naprzeciwko starszego mężczyzny. Z braku innej istoty żywej w pobliżu wywnioskował, iż to właśnie jego powinien zatrzymać. ”Jak tylko mam to zrobić? Obecnie stoję przed drzwiami, a on nie zdoła mnie przesunąć nawet o cal, więc jako tako wszystko działa. Ale z tego mogą być kłopoty dla Niej. Chyba. Trzeba go zdezorientować. Tylko jak? Może po prostu powiem najszybciej jak umiem wszystko, co przychodzi mi do głowy?” Uznał to za świetny pomysł.
- Pewnie zastanawia się pan, kim jestem i chciałby pan uzyskać odpowiedź na to pytanie, jednakże nie jestem w stanie jej udzielić, gdyż nie mam pojęcia, po co zostałem stworzony, a w dodatku jestem w tej chwili nieistotny. Bardziej istotne jest to, co znajduje się w tym pokoju, tuż za mną, do którego pan najpewniej chciałby się dostać. Otóż odbywa się tam zaskakująco złożony proces przyczynowo-skutkowy, którego początku nie jestem w stanie określić, a którego zakończenia – przewidzieć. Muszę jednak poinformować, iż przerwanie go doprowadziłoby do katastrofy porównywalnej z zostaniem uprowadzonym ze spokojnego budynku przez otumanionego smoka i zostanie wrzuconym w jeszcze bardziej skomplikowany proces, niż ten za tymi drzwiami. Wobec tego radziłbym panu nie wkraczać tam aż do chwili zakończenia go.
Wypowiedzenie tego wszystkiego nie zajęło mu zbyt dużo czasu, a jednocześnie każde słowo wypowiadał dostatecznie wyraźnie, aby każdy o zdrowym słuchu mógł wszystko zrozumieć. Cóż, słowa, niekoniecznie przesłanie. Nie niemówiący Haxam wpatrywał się w człowieka, w dalszym ciągu blokując przejście. Raczej łatwo go nie minie.