Rapsodia[Miasto] Gdzie nadzieja zanika cd.

Mówi się o niej Miasto Elfów. Owe osiedle nie zostało jednak założone przez elfy, a przez ludzi, pierwszym jego królem był człowiek, niestety jego dość niefortunne rządy doprowadziły do konfliktu pomiędzy władzą a ludem, wtedy to władzę obijał pierwszy elfi król, od tego czasu co raz więcej efów zaczęło przybywać do miasta, mimo, że oddalone o wiele dni drogi od głównych elfich osiedli ściągało do niego mnóstwo elfich braci, a zwłaszcza tkaczy zaklęć. Miasto położone nad legendarnymi wodospadami, w pięknej i... magicznej okolicy nie mogło zostać nie zauważone przez magów, czarodziejów i elfich tkaczy zaklęć...
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

        Alia nawet nie drgnęła, gdy Sentia się odezwała po powrocie do pokoju. Przez chwilę można było uznać, że nic nie usłyszała. Starannie zsunęła nożykiem nadmiar proszku z łyżeczki, zanim przesypała jej zawartość do słoika. Dopiero wtedy chwyciła czysty kawałek materiału, wytarła w niego miarkę i zaczęła upewniać się, że wszystkie pojemniczki były dobrze zamknięte.
        - Dziękuję ci. Postaw, proszę, na stoliku. Zaraz podejdę - uzdrowicielka sprawnie przesuwała palcami po wystawionych drobiazgach, sprawdzając każdy korek, na niektóre nakładała dodatkowo sztywny od pszczelego wosku materiał i zabezpieczała sznureczkiem. - Dokończę za chwilę, to proste mieszanki i mogę przerwać ich przygotowywanie.
        Ciężko było stwierdzić, czy zielarka mówiła do siebie, wampirzycy, czy Cienia. Ten ostatni stał już na blacie i wyciągał szyję, próbując rozpoznać węchem niesione przez dziewczynę jedzenie. Alia wreszcie wstała z klęczek, otrzepała sukienkę, po czym wytarła dłonie w szmatkę, której wcześniej użyła do oczyszczenia narzędzi. Przez chwilę wydawała się zagubiona, jednak szybko klasnęła w dłonie i obróciła się pewnie, bezbłędnie chwytając oparty o ścianę kostur. Z jego pomocą namierzyła krzesło, zrezygnowała jednak z używania go, wydawało się zbyt niestabilne. Zamiast tego, już z pomocą łasicy, znalazła właściwą miskę i oparła się plecami o ścianę z naczyniem w dłoni. Kij ustawiła tuż obok siebie, po czym sięgnęła po łyżkę i spróbowała odrobinę.
        - Faktycznie… ciekawy smak - odkaszlnęła cichutko, nie ukrywając nawet grymasu ni to rozbawienia ni zniesmaczenia. - A ja słabo czuję jakiekolwiek. Cień, dawaj mi tu szybciutko tą sakiewkę, co jej nie lubisz. Nie, nie tą. Tą co pachnie czosnkiem i chciałeś ostatnio przegryźć dno. Bez węzełków i koralików. No tak, tą. Nie marudź. No już. Niewidomej nie pomożesz, łachudro?!
        Kobieta wykłócała się przez kilka sekund ze zwierzakiem, który w odpowiedzi piszczał i fukał, ale wreszcie pobiegł do rzeczy swojej pani, chwycił niechętnie w zęby mały woreczek i zawrócił, taszcząc go za sobą po podłodze.
        - Unikam jedzenia mięsa. Z kilku powodów. Nie muszę go spożywać, żeby przeżyć, więc wolę zostawić je dla tych, którym jest niezbędne, jak Cień. Żeby ktoś miał cierpieć, czy umrzeć dla mojej zachcianki? Nie mogłabym tak żyć. Jem, gdy muszę szybko odzyskać siły, albo jeśli inaczej ma się zmarnować. Też przecież nie chciałabyś stracić ręki czy życia, bo ktoś akurat ma taką ochotę. Inna sprawa, jeśli od tego ma zależeć byt kogoś innego, wtedy można dyskutować i rozważać. Dlatego nie zabraniam draniowi polować. Musi i już. Byłoby okrutne, gdybym kazała mu jeść orzeszki czy trawę, prawda? Dziękuję, mały.
        Alia odebrała od łasicy sakiewkę, rozwiązała ją zręcznie jedną ręką i wsypała do potrawy całkiem sporo jej zawartości. Gdy mieszała ostrożnie zupę, po pomieszczeniu rozszedł się nowy zapach ziół i przypraw, w którym dominował czosnek. Drugie podejście do jedzenia dało już znacznie lepsze efekty. Druidka powoli zajmowała się swoim daniem, a Cień wyszarpywał kawałki surowego mięsa, jak gdyby właśnie osobiście zagryzał ofiarę.
        - Pytałaś, co szykowałam. Dla ciebie mam prostą mieszankę, bo nie znam twojego organizmu. Tylko wzmacniające, trochę rozgrzewające. Zastanawiałam się nad dodaniem chmielu lub melisy na lepszy sen, ale to sama zdecydujesz. Po łyżeczce na kubek gorącej wody, możesz dodać sobie miodu. Jedna porcja wieczorem, chroni przed przeziębieniami i pomaga zwalczyć już istniejące. Ogólnie powinnaś dużo pić, jeśli się gorzej poczujesz. Ja biorę troszkę więcej… wszystkiego. Nie posądzam cię o nic, ale lepiej nie ruszaj moich ziół bez pytania. Niektóre są trudne do rozróżnienia i źle przygotowane są silnie trujące. Zwłaszcza, że nie podpisuję ich. Podejdź śmiało do moich rzeczy i się przyjrzyj. Rozdzielam składniki według właściwości po workach. Cień umie mi opisywać kolory, ale lepiej nie ryzykować, więc rozróżniam je po fakturze materiału i sznurkach. Widzisz? Mają różne węzełki, koraliki, są inne w dotyku. To samo ze słoikami i flakonikami. Niektórym dowiązuję kawałki skóry z nacięciami. Dotknę i wiem, co gdzie jest. Rozpoznawanie po zapachu może mylić, ale dla pewności to też robię.
        W trakcie tłumaczenia Alia skończyła posiłek, odstawiła naczynie i wróciła do swoich rzeczy, pomagając sobie kosturem. Po kilku próbach znalazła stojący bardziej z boku flakonik, wyjęła korek i wypiła mały łyk brązowej, klarownej mikstury i ostrym zapachu i gorzkim smaku.
        - To na trawienie. Przydaje się w karczmach. Skończę szykować mieszankę dla siebie, ewentualnie poprawię dla ciebie, jeśli masz jakieś życzenia co do właściwości i będę mogła wypić coś przeciwbólowego. Mam trochę obite plecy po niedawnym leczeniu i ciężko mi przez to zasnąć. - Bez dalszej zwłoki, uzdrowicielka znów klęknęła przy posłaniu, zręcznie zabierając się do pracy. Z bliska Sentia mogła zobaczyć, że kobieta rzeczywiście dokładnie obmacywała cały pojemniczek przed otwarciem jakiegokolwiek, szczególną uwagę poświęcając sznureczkom i rzemykom. Dopiero wtedy ostrożnie wąchała zawartość i odmierzała. Rozmowa z towarzyszką zdawała się wcale nie przeszkadzać druidce. Czasem tylko wydawała się nieobecna przez kilka sekund, jednak nadążała za tematami.
        Po skończeniu przygotowań i posprzątaniu, westchnęła ciężko, biorąc do ręki mały, drewniany kieliszek. Pozornie bez namysłu wlała do środka białą, mętną ciecz, następnie kilka kropli z innej buteleczki, dosypała szczyptę skrzącego się proszku i wypiła całość jednym chaustem. Wyglądało, jak gdyby zwłoka mogła przynieść okropne konsekwencje, lub nieść zbyt duże ryzyko rozmyślenia się. Niemal natychmiast Alia zbladła, skrzywiła się i usiadła na łóżku, kaszląc.
        - Nie pytaj, ale nigdy tego nie pij. Można się przekręcić. I od smaku, i dosłownie. Ale za to będę spać jak zabita do świtu.
        Cień w międzyczasie to pojawiał się w polu widzenia, to drzemał na kolanach swojej pani, lub schowany w jej włosach, to znów znikał gdzieś, by powrócić z jakąś arcyważną, jego zdaniem, relacją. Czasem przeciskał się nawet przez dziury i szczeliny w ścianach do innych pokoi lub na korytarz. Po każdej takiej wyprawie, uważnie coś opowiadał druidce, czyszcząc wściekle futro. Wszystko po to, by po odpoczynku znów popędzić w sobie tylko znanym kierunku. Czasem zatrzymywał się i zerkał nieufnie na Sentię, jak gdyby podejrzewał ją o coś okropnego i próbował to odkryć
Awatar użytkownika
Archael
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 90
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Opiekun , Nauczyciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Archael »

Sentia wróciła do druidki z jedzeniem, ale ta nie od razu zaczęła posiłek. Nic w sumie dziwnego, bo była w trakcie pracy nad miksturami, lekami czy innymi i raczej nie powinno się jej przeszkadzać.
Dziewczyna była zainteresowana tym jak kobieta odróżnia odpowiednie składniki bez wzroku, ale zioła miały na tyle charakterystyczne zapachy, że wiele z nich dało się odróżnić i bez wzroku, a co dopiero jak każdy woreczek i pojemniczek były przez Alię specjalnie oznaczone. Przez chwilę w głowie Sentii pojawiło się pytanie o to jak Alia rozpoznaje jakie zioła wkłada do woreczka, czy ktoś jej nie oszukał sprzedając ich, albo czy znalazła właściwe, ale wtedy przypomniało jej się, że rośliny mają zapach, kształt, które można rozpoznać bez wzroku.
- No jest to rozsądne - Odpowiedziała wampirzyca – Zabijanie dla zabijania jest głupie i niedojrzałe, ale jeżeli trzeba zjeść, to trzeba, tak jest ten świat urządzony. Gdy my umrzemy, nasze ciała zostaną pochłonięte przez ziemię i wyrosną na nich rośliny… krąg życia, jesteśmy jednością z naturą.
Można było powiedzieć, że Archael jest ekscentrykiem z dziwnymi poglądami i wyprał mózg Sentii, ale na pewno nie można było powiedzieć, że nie mówiła prawdy.
Dziewczyna była też pod wrażeniem zaradności kobiety pod kątem kulinarnym, mało kto nosi ze sobą własne przyprawy, a jeżeli już to zwykle jedynie sól, a tu proszę.
Sam czosnek śmierdział niemiłosiernie. Archael był obarczony klątwą uniemożliwiającą mu przebywanie w towarzystwie czosnku, ale Sentia nie była wampirzycą zrodzoną z jego krwi, więc nie miała takiego problemu, jednak wciąż była wrażliwa na zapach czosnku i z całą pewnością miałaby trudność z jego zjedzeniem. Gdyby Alia miała wzrok, na pewno zobaczyłaby wykrzywiony grymas twarzy dziewczyny, gdy dotarł do niej zapach przyprawy, jednak nie odstraszył na tyle, że musiała wyjść z pokoju. Może gdyby obwiesić czosnkiem okno i drzwi kilkoma wianuszkami czosnku to faktycznie miałaby ochotę na ucieczkę, ale przy kilku przyprawach było to co najwyżej nieprzyjemne, nie bardziej niż zbiornik z nieczystościami przy wychodku.
- Dziękuję – dodała na informację o mieszance, jaką druidka dla niej przygotowała – na pewno wszystko wypiję, ale ze snem nie mam problemu, więc nie ma potrzeby dodawać tam czegoś więcej.
Sentia postanowiła postarać się następnym razem, żeby chociaż rozgrzać swoją dłoń za pomocą magii krwi, zanim dotknie znów Alii, żeby ta nie naciskała na leczenie dziewczyny. Być może ukrywanie wampiryzmu nie było potrzebne, być może ktoś by powiedział, że było wręcz głupie, ale prawda jest taka, że różni ludzie różnie reagują, a po co wzbudzać w kimś nienawiść czy panikę tylko dlatego, że się nie jest człowiekiem? Tak długo jak można wmieszać się w tłum, tak długo można to robić i nawet jeżeli większość ludzi byłaby całkowicie neutralna, a niektórzy nawet przyjaźni wobec wampirów, tak na pewno pojawiłyby się osoby nienawidzące nie-ludzi, oraz takie, które by się zwyczajnie bały i nawet jeżeli byłyby to pojedyncze przypadki, to Archael stwierdził, że lepiej jest ich unikać, a Sentia postanowiła się dostosować.
- Dlaczego pijesz coś przez co możesz umrzeć?
Zapytała.
- Ryzykujesz życie dla snu? Czy jest w tym coś więcej?
Bo faktycznie, picie wywaru, który może być potencjalnie śmiertelny, nie wydawało się wampirzycy najrozsądniejszą decyzją, chyba że ratowało to życie.
Cień gdzieś zniknął z pola uwagi wampirzycy. Od momenty, kiedy zjadł swój posiłek, zrobił się cichy, więc dziewczyna przestała zwracać na niego uwagę i nie zauważyła, że kilkukrotnie w ogóle wyszedł z pokoju, ciekawe czy udało mu się wejść do pokoju Archaela i zauważyć, że wampira nie ma w środku.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

        - Czyli się zgadzamy. Jem mięso gdy muszę lub gdy inaczej miałoby zgnić. Nie mam też nic przeciw, gdy spożywa je ktoś, komu jest potrzebne - Alia podsumowała krótką dyskusję o żywieniu. Nie zauważyła reakcji Sentii na zapach przypraw. Gdyby tak było, z pewnością zaczęłaby przepraszać i starała się unikać używania ich w towarzystwie dziewczyny. Sama uzdrowicielka była tak bardzo przyzwyczajona do intensywnych, czasem odurzających woni leczniczych roślin, że nawet polubiła większość z nich. Gdy przeciętna osoba uważała, że w sklepie zielarskim jest duszno, niewidoma oddychała w nim pełną piersią, czując się w takim miejscu swojsko i bezpiecznie. Cień za to, choć również miał czas przywyknąć, cichnął głośno. - Na zdrowie. Wybacz, mały. Zapominam, że ty czujesz to wszystko mocniej.
        Na zapewnienie, że wampirzycy powinny wystarczyć podstawowe zioła, kobieta pokiwała spokojnie głową. Miała wrażenie, że dziewczyna była dość nieufna co do leczenia. Ciężko było się dziwić. Były sobie obce, a Alia nie miała podpisanego ani jednego słoiczka, czy fiolki. Ktokolwiek, kto nie był specjalistą, a chciał skorzystać z jej medykamentów, musiał wierzyć jej na słowo. Uzdrowicielka cieszyła się jednak, że Sentia zgodziła się chociaż na tyle.
        - Słucham? - spytała zamyślona, podnosząc gwałtownie głowę na towarzyszkę. Zaraz jednak pokręciła głową, gdy już dotarły do niej słowa dziewczyny. - Ja po tym nie umrę. Widzisz, każde lekarstwo może być potencjalnie śmiertelne, jeśli będzie źle użyte. Niektóre mają większe ryzyko, niż inne. To ma spore, ale mój organizm nie reaguje już na nie tak mocno. No i wiem, ile dokładnie zażyć. Jeśli miałabym dać je komuś innemu, spróbowałabym najpierw innych opcji.
        Alia mówiła pogodnym głosem, na ustach utrzymując delikatny uśmiech. Dopiero, gdy miała wyjaśnić, dlaczego w ogóle zażywała zasadniczo niebezpieczną substancję, westchnęła ciężko, a jej ton stał się znacznie bardziej zmęczony.
        - Dwa, może trzy dni temu pomogłam kilku ludziom po bójce. Nadal czuję się mocno obolała. Zwykle coś mnie boli i ciężko przez to w ogóle spać. Więc biorę coś przeciwbólowego. Tylko, że nie mam już cierpliwości na ważenie sobie czegoś codziennie i dopasowywanie do tego, jak się czuję. Robię raz na jakiś czas to i tyle. Chociaż umiałabym przygotować coś jeszcze mocniejszego. Na szczególne przypadki.
        Cień wrócił z jednej ze swoich drobnych wycieczek, wskoczył na ramię swojej pani i zaczął cicho mamroczeć jej do ucha, zerkając co chwilę na Sentię.
        - Co, mały? Nie! Nie ma mowy, ani się waż. Nie, nie chcę wiedzieć! Co to za pomysły? Nie chcę w ogóle słuchać o czymś takim. Nie wolno ci. Powinieneś przeprosić za samo takie gadanie. - Drapieżnik cały zjeżył się na takie słowa, fuknął z niezadowoleniem i przeskoczył na parapet. - Sentio? Jeśli zobaczysz, że myszkuje w rzeczach twoich lub Archaela, powiedz mi od razu. Nie jestem pewna, czy mnie posłucha. Przepraszam. Jest... nieufny. Czasem wydaje mu się, że może robić, co tylko mu się podoba.
Awatar użytkownika
Archael
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 90
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Opiekun , Nauczyciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Archael »

Sentia mniej więcej podzielała opinię Alii, jednak ta wciąż wydawała się nieco naiwna i nic co powiedziała do tej pory, nie usprawiedliwiło tego, że druidka zamiast faktycznie leczyć ludzi, albo pomagać im, po prostu odbierała im przypadłości, a wraz z tym ich możliwość nauczenia się radzenia z przeciwnościami.
I znów balans, tak jakby druidka znała jego istotę, ale nie całkiem ją pojmowała „każde lekarstwo może być potencjalnie śmiertelne”, tak samo jest ze wszystkim. Nic nie jest czarne albo białe i nawet choroby mogą być jaśniejsze niż się wydaje a odbieranie ich komuś – ciemniejsze niż twierdzi Alia. Jednak to nie czarnowłosa miała przekonywać druidkę, że źle robi. Dziewczyna z natury przytakiwała, nawet jeżeli się z kimś nie zgadzała, czasem tylko dopytując o przyczyny, jak i w tym przypadku, choć już głębiej nie drążyła.
- Masz małego szpiega na swoje usługi?
Zapytała wesoło dziewczyna, choć nie do końca wiedziała czy łasica nie odkryje jej i Archaela dziwnego przyzwyczajenia do spania za dnia w całkowitej ciemności. Aczkolwiek wiedza o tym, że łasica może myszkować była dość przydatna.
- Spokojnie, nie posiadam żadnych wstydliwych sekretów.
I to była prawda. Dziewczyna nie przyznawała się do wampiryzmu z powodu wstydu, a zwyczajnie aby nie stresować swojego rozmówcy.
- Ale chyba czas spać.
Zaproponowała wypijając zawartość kubeczka.
Wampirzyca zaplanowała poleżeć w łóżku prawie do rana, a następnie udać się do Archaela.
Wampiry miały zamknąć się w pokoju obok i uszczelnić wejścia do pokoju (przynajmniej te, o których wiedziały), oraz zabezpieczyć okno za pomocą magii krwii, przed ewentualną niespodzianką od strony Cienia. Ponowne spotkanie z Alią zostało zaplanowane na kolejny wieczór, po zachodzie słońca.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

        - Czy tego chcę, czy nie - Alia westchnęła w odpowiedzi na pytanie o szpiega. - Raczej zauważyłaś, że jestem niewidoma. Na moje szczęście rozumiem jednak mowę zwierząt. Jednych lepiej, innych gorzej. Muszę zwykle się przyzwyczaić, przysłuchać. Cień jest ze mną od dawna, więc jego rozumiem naprawdę dobrze. Stał się moimi oczami, gdy oślepłam, a od dorósł. Opowiada mi o świecie. O wszystkim, co widzi. Czasem wręcz przesadza. Uważa też, że potrzebuję stałej ochrony i wziął to zadanie na siebie. Jednocześnie nadal jest po prostu ciekawską łasicą.
        Zielarka podczas rozmowy wyjęła z torby spory słoik z mazią bursztynowej barwy. Po otwarciu pokój wypełnił pierwszy raz zapach kwiatów i miodu, zamiast ziół, choć i te były wciąż wyczuwalne. Nabrała palcami porcję maści i zaczęła wcierać ją najpierw w twarz, potem szyję, dłonie, przedramiona. Pokrywała starannie specyfikiem skórę, ukazując przy okazji coraz więcej blizn, gdy podwinęła rękawy sukni, czy uniosła jej skraj, by zająć się łydkami.
        - To na krwiaki i blizny. U mnie to i tak już sprawa przegrana, ale może choć część będzie mniej widoczna. Ale wracając! Wybacz, że będę tak bezpośrednia. Nie obchodzą ani nie interesują mnie twoje sekrety. Każdy ma do nich prawo i każdy jakieś posiada. Nawet drobne. Bez znaczenia, czy są wstydliwe. Właśnie posiadanie tajemnic pozwala nam zachować kontrolę nad tym, kto jest dla nas bliski, a z kim zawieramy tylko przelotną znajomość. Tak powinno pozostać.
        Gdy tylko skończyła szybkie nakładanie maści, Alia zamknęła słoik i schowała go do torby. Mówiła coraz bardziej sennym tonem, a jej ruchy zwolniły jeszcze bardziej. Na propozycję pójścia spać kiwnęła tylko głową i z pomocą instrukcji Cienia ułożyła się na łóżku, zdjąwszy buty. Niewygody wyraźnie nie przeszkadzały zielarce. Zasnęła głęboko, gdy tylko otuliła się kocem. Zażywane przez nią środki musiały być rzeczywiście mocne. Rudy drapieżnik całą noc to kręcił się gdzieś ciekawsko, to znikał z pokoju na chwilę, by zaraz wrócić, sprawdzić czy jego pani nic się nie stało, samemu przespać się kilka minut. Uzdrowicielka nie reagowała nawet, gdy łaskotał ją wąsami po policzku. Czasem skradał się nawet bliżej Sentii, próbując ją powąchać, jednak coś w dziewczynie zniechęciło go do bliższego zapoznania. Raz tylko dotknął jej ręki łapą, po czym uciekł i schował się pod kocem swojej pani.
        Nad ranem, gdy było jeszcze ciemno, oddech niewidomej stał się płytszy i bardziej gwałtowny. Obudziła się z cichym jękiem. Powoli przeciągnęła się, sprawdzając własną zdolność do ruchu. Przy okazji poświęciła kilka chwil, by przypomnieć sobie, gdzie była i co działo się zanim zasnęła. Ledwie zaczęła się podnosić, Cień wskoczył na jej ramię, burcząc coś po swojemu. Alia syknęła cichutko przez zęby, by go uciszyć i zaczęła zbierać swoje rzeczy, nie chcąc obudzić Sentii. Kilka minut później była już gotowa do wyjścia. Nie zostawiała w pokoju nic swojego. Nie miała pewności, czy trafi jeszcze na ekscentryczną dwójkę. Po prawdzie zamierzała wrócić o zmierzchu do miasta, jednak pamiętała, że Archael planował znaleźć inny nocleg. Powrót do tego pokoju był więc pozbawiony sensu. Siedzenie w nim do wieczora również. Miała cały dzień, podczas którego mogła zbierać zioła, które mogłaby sprzedać lub stworzyć przydatne specyfiki. Chciała mieć możliwość spłaty długu, jakim według niej było wynajęcie pokoju oraz posiłek.
        Zgodnie z własnym planem zielarka opuściła gospodę a następnie miasto. Nie miała co szukać pożytecznych roślin w uliczkach między budynkami. Wolała powłóczyć się po polach i odwiedzić domostwa farmerów czy hodowców kóz. W ramach śniadania wcisnęła w siebie podczas marszu kilka sucharów, których zapas na takie okazje trzymała w torbie. Około południa miała już kilka pęczków pospolitych ziół i pojedyncze sztuki tych rzadszych. Wszystko starannie opłukane w strumieniu, przygotowane do dalszego użytku, popakowane i rozłożone w bagażu. Później udało jej się nawet wymienić fiolkę suszu na przeziębienie za drobny poczęstunek i zasięgnięcie języka. Dzięki temu godzinę po zmroku szła już powoli uliczkami miasta, dźwigając nieco bardziej wypchaną torbę, w której, oprócz podwiędłych już liści oraz korzeni, znalazł się nawet kawałek wędzonego koziego sera i butelka słabego, zeszłorocznego wina z dzikich owoców. Sama Alia opierała się ciężko na kosturze, utykając przez skręconą kostkę. Była wyraźnie zmęczona, choć zadowolona. Cień szedł tuż przed nią, ostrzegając o każdym wyboju.
        - Co dalej, mały? Jak myślisz, szukamy medyka? Czy może znów trafimy na jakąś dobrą duszę? Wiesz… No ja rozumiem twoją propozycję, ale nie stać nas na gospodę. A szukać Archaela i Sentię? W mieście nawet ty ich przecież nie wytropisz. Nawet! Dobrze, załóżmy że jednak dasz radę. Nie uważasz, że źle nadużywać czyjąś pomoc?
        Zielarka dyskutowała tak z towarzyszem, idąc powoli przed siebie bez wyraźnego celu. Jej jasne ubranie kontrastowało z ciemnością nastającej nocy, choć zarówno sukienka, buty jak i dłonie kobiety ubrudzone były świeżą ziemią.
Awatar użytkownika
Archael
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 90
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Opiekun , Nauczyciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Archael »

Nocą, gdy Archael wybrał się na polowanie, miał sporo szczęścia. Ulicami przechadzał się pijany szlachcic, choć po krótkiej rozmowie wyszło, że prawa do dziedziczenia nie posiadał jako piąty syn, prędzej czy później i tak musiałby się wyprowadzić, bracia chętnie by go z domu wyrzucili gdyby tylko mogli. Na szczęście dla Archaela, na razie nie mogli. Kilka piw później, Darthan był urobiony, nazywał Archaela swoim dobrym przyjacielem i bratnią duszą, choć rano najpewniej niewiele z tej rozmowy będzie pamiętał. Wampir pomógł szlachcicowi wrócić do jego domu. Sporej wielkości budynku, który można było nazwać rezydencją, choć wyglądem przypominał kamienicę, był jednak otoczony całkiem pokaźnym płotem z wielką bramą, przez którą to dwójka weszła na teren prywatny. Dwóch ochroniarzy od razu do nich podeszło, żeby sprawdzić co się dzieje, jednak Darthan ich odesłał, mówiąc, że pokazuje przyjacielowi swój dom.
Wewnątrz Archael poznał rodziców Darthana, raczej nieprzychylnie patrzących na zataczającego się syna i niezbyt wdzięcznie przyjmując wampira, chyba mieli nadzieję, że najmłodszy syn zniknie z domu i będzie mniej harpii do podziału majątku, którego, patrząc na wygląd rezydencji, aż tak dużo nie było.
Wampir poszedł na prywatną rozmowę do właścicieli rezydencji i wyszedł stamtąd po niecałej godzinie, mając nowe, dobre nowiny dla Sentii.
Eskapada z młodym szlachcicem sprawiła, że posiłek wampira został odwleczony w czasie, ale wkrótce i to się dokonało. Archael był bardziej opanowany niż Sentia, w kwestii polowań i udało mu się spić niewielkie ilości czerwonej cieczy z kilku przypadkowych przechodniów, których jednak ciężko było znaleźć o tej porze, gdyż zbliżał się ranek. Większość i tak była w stanie niemal zgonu, po nocnych balach, zabawach i imprezach.
W końcu jednak, napity wampir wrócił do gospody, a rano przyjął ponownie Sentię, która ukradkiem wyszła z pokoju Alii. Przez chwilę mężczyźnie wydawało się, że łasica ich obserwuje, ale w sumie nie było czym się przejmować.
- Za parę dni będzie bal.
Powiedział swojej podopiecznej, na co dziewczyna podekscytowała się wyraźnie.
- A skąd wezmę suknię?
Zapytała po chwili, tracąc nieco z radości i pokazała swoją wysłużoną sukienkę.
- Spokojnie, wszystko załatwione, teraz chodźmy spać.

Nadszedł wieczór. Dwójka wampirów w końcu wstała i Archael odsłonił okno, a Sentia poszła zobaczyć co z Alią.
- Nie ma jej.
Powiedziała, wracając po chwili do pokoju.
- Nie dziwię się. Miała tam siedzieć cały dzień, czekając na nas? Na pewno ma swoje życie.
- Ale ona jest taka biedna.
Wampir pokręcił głową, a Sentia kontynuowała
- Musimy jej pomóc. Ona ma pewne zdolności, ale nie potrafi ich używać, szkodzi i sobie i innym.
- Nie musimy. To jest jej prywatna sprawa czy i jak korzysta ze swojej mocy. Poza tym, jak tak dalej pójdzie to umrze w młodym wieku i nie będzie mogła ani szkodzić, ani pomagać innym ludziom.
Wampirzyca posmutniała. Najwidoczniej polubiła Alię i w pewien sposób poczuła się za nią odpowiedzialna.
- A jakbyśmy ją przemienili?
Zaproponowała.
- Będzie chętniejsza, żeby Ciebie posłuchać, będzie mogła się szybciej regenerować i wykorzystywać swoją moc do leczenia innych. Może nawet odzyska wzrok?
Mężczyzna się zamyślił na chwilę.
- Jak już to Ty to zrobisz, na mojej krwi ciąży klątwa. Ale to i tak nie ma znaczenia, bo ona sobie poszła i nie znajdziemy jej w tak dużym mieście, nawet zakładając, że tu została. Poza tym... słuchałaś jej? Z tego co mówi można wyczytać, że chętniej sama zginie niż pozwoli komuś innemu cierpieć, nawet pijąc jego krew. Nie sądzę, żeby zmieniła podejście tylko dlatego, że stała się nieśmiertelna.
Głos mężczyzny sprawiał wrażenie zdenerwowanego, lub nawet oburzonego. Ale po chwili zaczął łagodnieć.
- Poza tym... Ona niewiele rozumie. Widzi, że pomaga innym, ale nie chce zrozumieć, że szkodzi sobie i życiu samemu w sobie. Myślisz, że jest ona zdolna zrozumieć, że wszystko idzie ze sobą w parze? Że życie i śmierć czy choroba i zdrowie to jedno?
- Tak - Powiedziała stanowczo Sentia - Wczoraj powiedziała, że jak coś jest niezbędne do przeżycia, to trzeba to zrobić, nawet jeżeli zaszkodzi komuś innemu.
- Ciekawe - odparł Archael jakby zamyślając się na moment. - Ale nie zmienia to faktu, że już sobie poszła i najpewniej jej nie zobaczymy, więc najlepiej zrobisz jak zapomnisz, a teraz chodź. Jest wczesny wieczór, mamy czas, żeby się przygotować. Pokażę Ci nasze nowe lokum, a potem pójdziemy zobaczyć co z tym czarodziejem.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

        Mimo zmęczenia, Alia nie spieszyła się do snu. Przyzwyczaiła się do krótkich cykli odpoczynku, których zwykle nie uzależniała od pory dnia. Właściwie spacer przez miasto wieczorem był nawet przyjemniejszy, niż podobny w środku dnia. Zielarka nie była przyzwyczajona do tłumów. Z zasady unikała miast, kręcąc się za to po bezdrożach i wioskach. Sama nie była pewna, dlaczego robiła czasem wyjątki od własnych przyzwyczajeń, ani dlaczego postąpiła tak tym razem. Od niedawna pozwoliła sobie na pewne zmiany w życiu. Ot, chociażby zdarzało jej się wypić odrobinę słabego alkoholu, czy częściej korzystać ze swojej wiedzy zielarskiej i medycznej zamiast daru. Wcześniej mówiła Sentii, że każdy ma prawo do swoich tajemnic. Alia nie była pod tym względem wyjątkowa. Nawet Cieniowi nie mówiła, że czasem, gdy czekała w ciszy aż zaczną działać środki nasenne, żałowała przejmowania na siebie cudzych ran, czy chorób. Nie przyznawała się też, że czasem zastanawiała się, jak wyglądałoby jej życie, gdyby nigdy nie objawiły się u niej żadne zdolności.
        Wieczór był jeszcze wczesny, więc zielarka nie miała czasu na takie rozmyślania. Zbyt pochłaniała ją kwestia, jak pożytecznie spędzić kolejne godziny, gdzie zjeść kolację i przenocować. Wreszcie, choć niechętnie, podpytała napotkanych ludzi o medyka, który nie zamknął jeszcze tego dnia swojej praktyki. Jego zakład znajdował się dość blisko gospody, gdzie spędziła poprzednią noc. Raptem kilkanaście minut marszu dla sprawnej osoby. Na miejscu napotkała młodego mężczyznę, który tylko terminował u właściwego lekarza. Czy raczej starego łapiducha, bardziej szkodzącego niż pomagającego pacjentom. Jego asystent pod okiem mentora wykonywał wszystkie jego polecenia co do joty. Gdy zaś starzec się męczył i zostawiał go bez nadzoru, zabierał się za właściwe leczenie pacjentów. Widok ślepej kobiety pokrytej bliznami zaskoczył go. Omal nie upuścił moździerza, chcąc pomóc domniemanej poszkodowanej.
        Alia szybko wyjaśniła nieporozumienie, pozwoliła opatrzyć sobie kostkę, po czym zaczęła tłumaczyć swoją propozycję. Wkrótce siedziała z Vissem, jak przedstawił się młody medyk przy przyniesionym przez siebie serze oraz winie, przeglądając zdobyte w ciągu dnia zioła i dyskutując o co ciekawszych przypadkach z ostatnich dni. Z jednego krańca stołu na drugi przesuwane były małe pojemniczki ze specyfikami. Rówieśnicy o podobnych zainteresowaniach chętnie wymieniali się doświadczeniem oraz własnymi zapasami medykamentów czy ich składników. Mężczyzna kreślił na kawałeczkach papieru zrozumiałe dla siebie opisy wybranych leków, uzdrowicielka za to przyczepiała do buteleczek stojących po jej stronie rzemyki i sznureczki. Cień w tym czasie polował na gryzonie w pobliżu. Śmiertelnie obraził się na Alię za wybraną przez nią metodę spędzenia wieczoru. Był wściekły, że znów byli w mieście, gdzie było zbyt wielu ludzi. Był wściekły, że poszła do jakiegoś obcego człowieka. Najbardziej jednak był wściekły za to, że pozwoliła mu dotykać obolałą kostkę i nie pozwoliła łasicy ugryźć bezczelnego durnia. Próbował przemówić jej do rozsądku, jednak zamiast go posłuchać, postawiła na małym stoliku butelkę wina i zaproponowała złośliwie, żeby poszedł kogoś szpiegować. Jak mogła tak go traktować, gdy on tylko chciał, żeby była bezpieczna?
        - Miałeś dziś aż trzy przypadki osłabienia, które pasuje ci do niedokrwistości? Tylko jakby się pojawiła nagle? To bez sensu. Musi być inny powód.
        - Też tak myślę. Ale wszyscy twierdzili, że nie znaleźli na sobie głębokich ran. A stary był przy tym, to nie mogłem zrobić nic sensownego. Mają wrócić wcześnie rano, zanim wstanie. Jeśli nie będą znowu pijani w sztok. Zobaczymy, jak będą się czuć.
        - No dobrze… To chyba najlepsze, co można było zrobić. Może po prostu aż tak źle czuli się na kacu. Ale to też nie pasuje.
        - Ano, nie pasuje. Pasowałyby rany. Dość głębokie, przez które straciliby sporo krwi. Mieli jakieś zadrapania, normalne jak się ktoś za mocno spije i obija o meble. Będziesz chciała mi pomóc ich zbadać? Może jakieś zioła przygotować?
        - Nie trzeba, mam gotowe wyciągi. Trzy krople na kubek wody dwa razy dziennie. - Alia wyjęła z torby i ustawiła na środku stołu niziutką, szeroką buteleczkę z ciemnego szkła. Zaraz potem sięgnęła po kubek i upiła łyk słodkiego wina, który zagryzła kawałkiem sera. - Ale mam lepszy pomysł. Wyleczę ich z objawów, jeśli jeszcze nie ustąpiły. Lek damy i tak, dla pewności i wzmocnienia. Zobaczymy, czy za kilka dni objawy wrócą. Jeśli tak, będzie to jakaś choroba przewlekła.
        Dyskusję o podejrzanym osłabieniu kilku piwożlopów przerwało wejście potencjalnego pacjenta. Mężczyzna uskarżał się, że od zeszłej nocy czuł się okropnie słaby. Oboje uzdrowiciele wstali jednocześnie z krzeseł. Viss ruszył prosto do niego, wypytując o objawy, Alia zaś chwyciła za kostur i poszła umyć ręce po jedzeniu. Już wkrótce delikwent siedział jedynie w bieliźnie za parawanem z tyłu zakładu i usiłował przekonać medyka, że jednak nie było z nim aż tak źle. Nie ufał pokrytej bliznami, ślepej kobiecie. Zielarze spierali się o coś szeptem, badając wspólnie nieszczęśnika. Gdy tylko Viss znajdował choćby malutkie zadrapanie, chwytał dłoń druidki i nakierowywał na nie.
        - Nie ma. No nie ma. Same płytkie ranki. Większość w ogóle stara, tylko te dwie na nadgarstku świeże. Rozumiesz coś z tego?
        - Tylko tyle, że mamy okazję zrobić to, o czym rozmawialiśmy. Przynieś wyciąg, odmierz dawkę na tydzień, ja go wyleczę. Wóz albo przewóz. - Alia była wyraźnie rozczarowana. Miała nadzieję, że wspólne oględziny pozwolą im dojść do jakichkolwiek wniosków. Przebadali mężczyznę pod kątem wszystkiego, co mogli w danym momencie i z użyciem dostępnych narzędzi. Zadawali pytania o wszystko, jednak to nie dało żadnych owoców. Człowiek lubił hulaszcze życie, więc wszystko sprowadzało się do luk w jego pamięci.
        Viss, zgodnie z prośbą, ruszył do stołu, by przygotować odpowiednią porcję leku. Niewidoma w tym czasie chwyciła pacjenta za ramię, zanim ten zdążył zerwać się z miejsca i uciec. Nawet osłabiony mógł bez problemu wyrwać się kobiecie i to nie jej dotyk zatrzymał go na kozetce. Od palców Alii promieniował gorąc, który rozlewał się następnie przyjemnym ciepłem po całym ciele. Druidka zmarszczyła brwi, próbując wczuć się w organizm pacjenta i znaleźć to, co wyciągało z niej najwięcej sił. Nie znalazła jednak nic konkretnego. Mężczyzna był zwyczajnie słabszy niż powinien, jakby bez przyczyny. Po kilku chwilach zielarka puściła ozdrowieńca, siadając ciężko obok niego. Słuchała jak Viss insturował pacjenta i przyjmował zapłatę. Mężczyzna, poczuwszy się lepiej, postanowił uczcić to kufelkiem, dwoma, ewentualnie ośmioma w karczmie.
        Alia kilka minut później siedziała przed chatą służącą za gabinet, popijając gorący napar ziołowy. Była bardziej blada niż zwykle, dłonie trzęsły jej się do tego stopnia, że dzwoniła kubkiem o zęby, gdy podnosiła go do ust. Wciąż jednak nie mogła zrozumieć, co wywołało tak silne osłabienie w zdrowym mężczyźnie. Pozytywną stroną eksperymentu było nabranie przez uzdrowicielkę pewności, że mogła pomóc też innym ofiarom dziwnego schorzenia. Znała własny organizm na tyle, by wiedzieć, że za kilka godzin poczuje się znów na tyle dobrze, by leczyć. Była też pewna, że po kilku pacjentach odchoruje ładnych kilka dni, gdy całkiem opadnie z sił. Na razie piła jednak gorzki napój doprawiony przez nią kilkoma kroplami wyciągu przygotowanego według własnego przepisu.
        - Jesteś. Wreszcie. Mam do ciebie prośbę. Weźmiesz to i znajdziesz Sentię lub Archaela. Poznaliśmy ich wczoraj. Dasz im to. Cien! Nie kłóć się. Bardzo mi na tym zależy. Wyjaśnię ci wszystko jak wrócisz. Tylko, proszę, postaraj się. - Druidka nie musiała czekać, aż łasica wskoczy na ławeczkę i ją dotknie. Znała swojego towarzysza od tak dawna, że była w stanie wyłapać wśród nocnych dźwięków szelest świadczący o jego obecności. W palcach kobiety spoczywała złożona drobno karteczka, której treść na jej prośbę spisał Viss. Odkąd uleczyła pacjenta, nie mogła przestać myśleć o dziewczynce z przerażająco chłodnymi dłońmi. Jeśli osłabienie było kwestią choroby, wyziębione dziecko było niemal skazane na zachorowanie. Nie wyjaśniła medykowi, komu chciała przesłać wiadomość, ani dlaczego, jednak ten nie dopytywał. Dużo trudniej było przekonać rudego posłańca. Widział stan swojej pani i nie chciał jej zostawiać.
        - Tu jest informacja, jak mnie znaleźć. Gdyby była potrzebna pomoc - Alia tak właściwie nie okłamała przyjaciela. Nie wyjaśniła tylko, pomóc komu miała na myśli. Z powodu małych rozmiarów Cienia, niesiona przez niego wiadomość też nie mogła być duża. Na karteczce widniało więc tylko schludnym, drobnym pismem “Uważajcie na osłabionych. Może być zaraźliwe. Choroba krwi? Gdyby S gorzej się poczuła” oraz wskazówki, jak trafić do właściwego medyka.
        Rudy drapieżnik chwycił wreszcie niechętnie złożoną starannie karteczkę i zniknął w mroku. Zaczął od gospody, gdzie spędzili ostatnią noc, próbując złapać trop, jednak nie oszukiwał się i wątpił w powodzenie tego polowania. W mieście było zbyt wiele zapachów, więc oboje z Alią byli świadomi, że jeśli trafiłby na kogoś z ekscentrycznej dwójki, byłoby to jedynie dzieło przypadku, a nie jego umiejętności. Zielarka nie mogła jednak tylko siedzieć, zamartwiając się wciąż dziewczynką. Jakąś próbę ostrzeżenia jej musiała podjąć. Choćby tak marną.
Awatar użytkownika
Archael
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 90
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Opiekun , Nauczyciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Archael »

Po sprawdzeniu pokoju Alii, okazało się, że kobiety nie było, nie pozostawiła po sobie żadnego śladu i nie wiadomo było co się mogło z nią stać. Choć Sentia była tym faktem zaniepokojona, Archael stwierdził, że uzdrowicielka poradzi sobie sama. Wampiry rozpoczęły wieczór od posiłku, ot kilka ofiar, całkowicie nieświadomych obecności krwiopijców straciły trochę krwi. Nie na tyle dużo aby umrzeć, czy wymagać hospitalizacji, ale wystarczająco aby, z niewielką pomocą magii, zemdleć i zapomnieć co się stało. Kilkoro zdrowych mężczyzn tej nocy zemdlało z niewyjaśnionych powodów.
Po pożywieniu się, dwójka wampirów poszła do umówionego miejsca w dworku pewnego szlachcica. Wampiry zostały tam przyjęte niesamowicie dobrze i tylko domyślać się można było cóż Archael zrobił właścicielom, że ci tak chętnie przyjęli dwoje obcych ludzi w swoje skromne progi, dość skromne jak na rodzinę ze szlacheckimi korzeniami. Dom był spory jak na dom, ale dość mały jak na rezydencję, choć pokoje gościnne się znalazły. Sentia dostała małą komnatę z jednym oknem, w którym można było zamknąć okiennice, było tam też wielkie, wygodne łóżko i cała półka książek z legendami i baśniami. W szafie pełno było ubrań, które zbiegiem okoliczności, bardzo dobrze pasowały na drobną sylwetkę wampirzycy. Sentia przez prawie dwie godziny zajmowała się przymierzaniem nowych kreacji. Pokój Archaela był bardzo podobny, z tym, że były w nim trzy okna na dwóch przyległych ścianach i nie było półki z książkami a w szafie brak było aż takiej ilości ubrań.
Czas jednak mijał, a noc nie mogła trwać wiecznie. Wampiry miały jeszcze sporo do zrobienia tej nocy. Znaczy Archael chciał jeszcze sporo zrobić, a Sentia chciała mu towarzyszyć, jak zawsze, więc musiała skończyć przymierzanie sukienek i sukni i zebrać się z wampirem. Ostatecznie założyła krótką, czarną sukienkę, prostą, bez żadnych dodatków falbanek, koronek i niczego innego, wyglądało trochę jakby miała na sobie skromną koszulę nocną, ale skoro tak wybrała to tak było.
Przyszedł czas na znalezienie dziwnego maga.
Ogłoszenie znalezione przy martwym człowieku (zabitym, żeby być dokładnym), nie podawało miejsca przebywania maga, było jedynie miasto, w którym ogłoszenie zostało rozdane… swoją drogą ciekawy sposób na zdobycie czego się chciało – nie mówienie ludziom gdzie mają to dostarczyć.
Wampiry postanowiły więc dziś popytać miejscowych, może ktoś coś wiedział.
- Patrz, czy to nie Cień?
Zapytała Sentia wskazując jakiś przemykający cień w oddali. Wampirze zmysły pozwoliły dziewczynie dostrzec coś, co dla ludzkiego oka byłoby niemożliwe do dostrzeżenia.
- A nawet jeśli, to nie powinniśmy się naprzykrzać.
Odpowiedział Archael.
- Ale powiedziałeś, że będę mogła z nią porozmawiać. Że będę mogła zaproponować jej wampiryzm.
- Wiem co powiedziałem… Nie wiem tylko, czy to na pewno dobry pomysł. Wolałbym, żebyś to przemyślała.
- Ale później mogę jej nie znaleźć, a teraz jest okazja. Obiecuję, że zanim jej to zaproponuję, to jeszcze przemyślę sprawę.
Archael pokręcił głową, ale dał za wygraną. Nie sądził, aby przemienianie uzdrowicielki pomogło jej w jakikolwiek sposób, poza możliwością przywrócenia jej wzroku… pewnie i tak później zrobiłaby coś, co by jej ten wzrok zabrało. Sentia jednak wydawała się przekonana, albo zdeterminowana, po rozmowach z Alią. Uznała, że kobieta potrzebuje wsparcia i wskazania drogi, że jest w stanie wykrzesać z siebie znacznie więcej niż do tej pory, ale do tego celu musi nauczyć się choć odrobiny egoizmu… bo według Sentii altruizm Alii był czymś co ograniczało jej zdolność do pomocy potrzebującym.
Wampiry poszły w kierunku, w którym Sentia widziała cień Cienia, choć równie dobrze mogło to być jakiekolwiek inne zwierze.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rapsodia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości