Elisia[Centrum miasta] Cisza przed burzą

Miasto przedstawia bardzo stereotypowy wygląd architektury przedstawianej w literaturze i malarstwie. Szare, kamienne domy w najbogatszej części miasta. Arystokracja ma nawet osobną dzielnicę. W miarę oddalania się od ogromnej katedry będącej centrum miasta, zabudowania rozrzedzają się, a kamienie są zamieniane na drewno i glinę.
Awatar użytkownika
Aurea
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Fellarian
Profesje: Wędrowiec
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Aurea »

Serce Aurey zabiło szybciej, gdy spostrzegła reakcje elfki na Bellum. Już chciała zapewniać o tym, że jej towarzysz nie jest tak groźny, na jakiego wygląda, ale na szczęście spiczastoucha nic nie zrobiła. Fellarianka odetchnęła. Dopiero później dotarło do niej, że w razie czego lew zapewne dałby sobie radę, ale lepiej dmuchać na zimne. Gdy fellarianka odetchnęła, zaczęła obserwować białowłosą, która stanowiła dla niej zagadkę. Nie była pewna czy można jej ufać, ale na razie nie miała podstaw, by tego nie robić.

- O mnie? – naturianke trochę zdziwiły słowa Yvii – Miło cię poznać… - dodała odruchowo z grzeczności, choć poczuła się trochę zmieszana, mimo to obdarowała elfkę uśmiechem.

Nie umknął jej fakt, że ona najwyraźniej bardzo przypadła do gustu Mathiasowi. Westchnęła w myślach, przypominając sobie na chwilę Nivandii i ich ostatnia kłótnie. Do tej pory wyrzucała sobie, jakie to było głupie i dziecinne. Niepewnie skinęła głową na słowa mężczyzny, nie dlatego, że nie chciała towarzyszyć nowym znajomym, tylko dlatego, że nie do końca wiedziała, co właściwie potwierdza.

- Masz rację, jesteśmy z dość daleka – stwierdziła przypominając sobie jaki szmat drogi pokonali z Mathiasem, a jeszcze wcześniej sama ze Szczytów Fellarionu.

Ucieszył ją fakt przeniesienia się w jakieś mniej zaludnione miejsce. Parada była niesamowita i te przebrania, malunki na skórze, ale na dłuższą metę było to trochę męczące.
Po drodze widziała mnóstwo przepełnionych ludźmi lokali. Westchnęła tylko na myśl, że jak coś znajdą to pewnie też będzie tam równie tłoczno. Przynajmniej pod dachem, tylko czy Belluma wpuszczą? Trochę rozmyślała, a trochę słuchała opowiadań Fajki. Naprawdę dobrze opowiadał i dość ciekawie, nawet jeśli temat taki jak architektura nie był zbyt pociągający.
W końcu dotarli, Aurea podziwiała lampiony i dopiero po dłuższej chwili jej wzrok spoczął na „Wyśmienitym trunku”. Naturianka zeszła z grzbietu lwa, nogi już jej tak nie bolały, a miała wrażenie, iż niekulturalnym byłoby wchodzenie do tego przybytku na „wierzchowcu”.
W środku było równie niesamowicie, jak na paradzie, a może nawet bardziej. O dziwo nikt nie spanikował i nie próbował wygonić Belluma.

- Mi już się podoba – stwierdziła naturianka mierzwiąc lwu grzywę.

Jakby sami tutejsi w nietuzinkowych przebraniach nie wystarczyli, Yvia najwyraźniej postanowiła zapewnić jeszcze więcej wrażeń. Przeszli po całym lokalu, aż znaleźli się w jakimś ciemnym miejscu. Nagle obok nich były jakieś kobiety prowadzące ich jeszcze gdzie indziej. Przynajmniej w końcu usiedli.

- Tak, chyba tak – odpowiedziała Northmanowi, choć była lekko speszona.

Wszystkie te kobiety były piękne i takie szczupłe. Aurea ukradkiem spojrzała na swój brzuch, nie była gruba, ale nie tak chuda, jak tamte. Poczuła ukłucie zazdrości.
Tymczasem lew wgramolił się pod niewielki stolik, przynajmniej częściowo. Tam mu było najwygodniej i nikomu nie wadził. Ewentualnie mógł kogoś w nogi połaskotać swoimi piórami. Węgielek natomiast nabrał ochoty na pieszczoty i wskoczył Yvii na kolana.

- Dla mnie woda – powiedziała zaraz po Mathiasie, oglądając ich lożę.

Po czym naszła ją dobra myśl. W końcu coś tam wiedziała z zakresu czytania aur. Skupiła się więc na emanacji otaczającą Yvie. Jej poświata była dość słaba, ale ametystowa. Fellarianka przypomniała sobie z lekkim trudem, jaki charakter to oznaczało, ale po tym poczuła pozytywne zaskoczenie. Wyglądało na to, iż elfka jest w porządku.

Ciąg dalszy (Aurea):
viewtopic.php?f=179&t=3824
Awatar użytkownika
Yvia
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Lodowy elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yvia »

Knajpa, w której się znaleźli... cóż, miała swój urok. Czarne pasma trudno było określić materiałem czy też cieniem, ale ciepło światło świec i wszędobylska czerwień wprawiała w odpowiedni klimat każdego tu przybywającego gościa.
Czwórka (i zwierzaki) wygodnie rozsiedli się w jednym z zakątków i zarówno Fajka, jak i Yvia, od razu poczuli się jak w domu. Najemnik ani myślał odmawiać jednej z pracujących tu kobiet by nie skorzystała z jego kolana, a elfka pewnie rozłożyła ręce na oparciu kształtnej kanapy. Odchyliła lekko głowę wsłuchując się w szept kelnerki, po czym odpowiedziała równie cicho, ale też małostkowo, jakby nie chcąc za bardzo zdradzić się z własnymi intencjami. Zaraz po tym w ruch poszły karty, bo a jakżeby inaczej – Fajka był gotów każdego oskubać z kasy albo też zwyczajnie dobrze się zabawić, co Yvii już na rękę nie było, ale co jej tam... zagrała. Może stała się bardziej skłonna do spontanicznych decyzji przez czarnego kota, który wskoczył jej na kolana i zamruczał?
A potem jakoś tak zasiedli się w swoim towarzystwie, rozgrywka karciana nie mogła dojść do końca, bo pogaduchy okazywały się być bardziej wciągające. Yvia zresztą co rusz zaczepiała Fajkę oskarżając go o kantowanie, a potem mężczyzna przywoływał kelnerkę do polania na znak zgody. Sama najemniczka nie była skłonna dużo wypić, ale sprytnie uknuła plan by razem z Mathiasem podpuszczać jej kolegę z fachu. Koty Aurei stały się wystarczającym argumentem by do stolika przywołać jeszcze kilku innych ciekawskich klientów, aż w końcu zrobiło się trochę za tłoczno i nieswojo, co niestety miało prędko odbić się na knajpie. W jednym momencie zapadł chaos, któryś z gości zaczął kłócić się z drugim – a jakże – o bzdurę. Yvia i Fajka starali się zignorować sytuację, ale gdy na ich stole wylądowała obita morda jegomości, już się nie dało.
W pomieszczeniu znajdowało się wiele nietypowych istot, a wśród nich odnalazła się ta wyjątkowa. Nieznana elfce kobieta trzymała w dłoni barwne kule i wrzeszczała „macie się uspokoić!”, ale nikt jej nie słuchał. Yvia w tym wszystkim chyba najbardziej bała się, że lwia bestia kogoś dziabnie, jednak zmartwienie to odeszło, gdy krzycząca czarodziejka ze złością rozbiła kule o podłogę. Zaraz po tym po sali rozpylił się gęsty i drażniący gardło dym, w którym połyskiwały drobne błyskawice. Kaszląca elfka zaciągnęła spódnicę by ukryć nos oraz usta i tym samym starając się zabezpieczyć drogi oddechowe. Miała wrażenie, że zaraz się udusi i w dodatku jeszcze nic nie widziała. Czasem jedynie przebłyski jakiś postaci. Dziwna anomalia dziko wkradła się do sali sprawiając, że chyba kilka osób portal przeniósł gdzieś indziej. Yvia poczuła, że ktoś chwyta ją za miecz na plecach i ciągnie w swoją stronę. Czy to był Fajka? I gdzie jest reszta?
Wszyscy goście opuścili knajpę albo zostali wręcz zmuszeni do opuszczenia miasta. Wraz z magiczną sztuczką zniknął także Mathias i Aurea.
Zablokowany

Wróć do „Elisia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość