Elisia ⇒ [lasy Elisji] Dni w obozowisku
Yorn zrozumiał pytanie, lecz sens zdania był mu obcy. Przekrzywił głowę przyglądając się Elianan i popiskiwał. W jego głosie dało się wyczuć obawę o czyjeś życie. Zachowanie Yorna świadczyło że jest bardziej sokołem niż czymkolwiek innym. Chociaż Elianan zastanawiała niezwykła inteligencja jak na zwykłego ptaka. Yorn próbował okrzykami przekazać wszystkim naokoło swoje obawy i troskę o leżącą kobietę ducha. Chodził wokoło jej eterycznego ciała i co chwila próbował ja skubać dziobem. W końcu zrezygnowany zapiszczał żałośnie i wskoczył na nogi wilkołaczki i tam patrząc jej w oczy ponownie wydał z siebie okrzyk pełen rozpaczy. Sens tej skargi dotarł do dziewczyny aż nadto dobitnie. Sokół prawdopodobnie był własnością nieznanej kobiety, lub w jakiś sposób musiał być związany z nią niezrozumiałą mocą. Yorn usadowił się na kolanach Elianan i skubał rzemyki od jej ubrania popiskując niczym pisklę. Ostatnią rzeczą która uderzyła dziewczynę to było spojrzenie ptaka, tak mógł patrzeć tylko człowiek.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Upadła miękko koło ogniska. Właściwie to ją obudziło. Wciąż była tylko ziarenkiem, otoczonym kłębkiem roślinnego puchu. W zetknięciu z ziemią poczuła ogromną potrzebę zapuszczenia w nią korzeni. Chciało jej się pić...
Przed oczami zebranych w obozowisku, w nienaturalnie szybkim tempie, wyrosło młode drzewko. Cieniutki pęd strzelił w górę z niewielkiej kępki trawy. Po chwili wyglądała jak pojedyncza gałązka wetknięta w ziemię. Liści miała niewiele, ale już je rozwinęła, w oczekiwaniu na słońce. Nitki korzeni zanurzyła w ziemie, która stawała się coraz bardziej zimna i mokra. W końcu zaczęła pić.
- Nareszcie...
Odetchnęła z ulgą i czystą rozkoszą w języku roślin. Dopiero po chwili zaczęła się interesować otoczeniem. W pierwszej kolejności przywitała się grzecznie z okoliczną roślinnością. Nad nią rozpościerały swoje konary poważne, sędziwe drzewa. Dookoła był nieco krzewów, przytulonych między pnie. No i oczywiście wszechobecna trawa. Milcząca, obojętna i niespecjalnie mądra.
- Witajcie - posłała florze pogodne powitanie młodej, pełnej optymizmu osoby, świeżo zbudzonej ze snu - Co to za zebranie? Ahhh... Ona nie wygląda normalnie.
Dopiero, kiedy zwróciła uwagę na centaury i resztę stworzeń, przypomniała sobie, że całkiem od niedawna jest rośliną. Nie chciała jednak wzbudzać większego zamieszania, więc póki co postanowiła pozostać młodym drzewkiem i obserwować bieg wydarzeń.
Przed oczami zebranych w obozowisku, w nienaturalnie szybkim tempie, wyrosło młode drzewko. Cieniutki pęd strzelił w górę z niewielkiej kępki trawy. Po chwili wyglądała jak pojedyncza gałązka wetknięta w ziemię. Liści miała niewiele, ale już je rozwinęła, w oczekiwaniu na słońce. Nitki korzeni zanurzyła w ziemie, która stawała się coraz bardziej zimna i mokra. W końcu zaczęła pić.
- Nareszcie...
Odetchnęła z ulgą i czystą rozkoszą w języku roślin. Dopiero po chwili zaczęła się interesować otoczeniem. W pierwszej kolejności przywitała się grzecznie z okoliczną roślinnością. Nad nią rozpościerały swoje konary poważne, sędziwe drzewa. Dookoła był nieco krzewów, przytulonych między pnie. No i oczywiście wszechobecna trawa. Milcząca, obojętna i niespecjalnie mądra.
- Witajcie - posłała florze pogodne powitanie młodej, pełnej optymizmu osoby, świeżo zbudzonej ze snu - Co to za zebranie? Ahhh... Ona nie wygląda normalnie.
Dopiero, kiedy zwróciła uwagę na centaury i resztę stworzeń, przypomniała sobie, że całkiem od niedawna jest rośliną. Nie chciała jednak wzbudzać większego zamieszania, więc póki co postanowiła pozostać młodym drzewkiem i obserwować bieg wydarzeń.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 113
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Centaur
- Profesje:
- Kontakt:
Stary westchnął ponownie. Podniósł głowę a siwe włosy rozsypały się po ramionach.
- Nie wiem jak tobie pomóc nieznajoma. Przynajmniej na razie. -
Jego półślepy wzrok padł na sokoła. Zachowanie ptaka zdziwiło go. Po chwili dostrzegł dziwne powiązanie kobiety i sokoła. "To może w czymś pomóc."Pomyślał przyglądając się wilkołaczce z ptakiem na kolanach. "Tylko jak?" Postanowił zebrać siły na dzień następny aby ponowić próbę. W sumie sam jeszcze nie bardzo wiedział co powinien zrobić. "Ranek przyniesie podpowiedź." Wtedy dostrzegł to co w pierwszym momencie uszło zupełnie jego niedowidzącemu wzrokowi. Roślina która wyrosła w niezwykłym tempie. W zasadzie nie dostrzegł jej wzrostu a tylko zauważył coś czego nie było gdy zaczynał "pieśń duchów". Skorzystał z oczu wilczycy aby się dokładnie przyjrzeć zjawisku. Szangrin podniosła się i zbliżyła do świeżo wyrosłego pędu, obwąchała go i pozwoliła staremu centaurowi obejrzeć roślinę swoimi oczami.
- Zadziwiające. - wyszeptał Mon-adhur, po czym począł układać na żarze ogniska kawałki mięsa, cebulę i ziemniaki. "To nie moja pieśń to sprawiła. Może to znak od Bogów Wiatru i Deszczu?" Potrząsnął głową i delikatnie przetarł paskudną ranę po lewym oku. "Znów zaczyna boleć.To znaczy goi się." Przestał myśleć nad sprawami rana i po kilkunastu minutach zaczął rozdawać posiłek zebranym przy ogniu. Kawałek mięsa w stanie surowym podał Elianan.
- Masz Wilczyco - uśmiechnął się -Nakarm gościa. -
Stary podniósł się i podszedł do gałązki cudu. Dotknął dłonią młodej łodygi i posłał swoje myśli ku ziemi aby te zjednoczyły się z jej korzeniami i duchem. "Witaj zarodku życia. Cóż cię tu sprowadza?"
- Nie wiem jak tobie pomóc nieznajoma. Przynajmniej na razie. -
Jego półślepy wzrok padł na sokoła. Zachowanie ptaka zdziwiło go. Po chwili dostrzegł dziwne powiązanie kobiety i sokoła. "To może w czymś pomóc."Pomyślał przyglądając się wilkołaczce z ptakiem na kolanach. "Tylko jak?" Postanowił zebrać siły na dzień następny aby ponowić próbę. W sumie sam jeszcze nie bardzo wiedział co powinien zrobić. "Ranek przyniesie podpowiedź." Wtedy dostrzegł to co w pierwszym momencie uszło zupełnie jego niedowidzącemu wzrokowi. Roślina która wyrosła w niezwykłym tempie. W zasadzie nie dostrzegł jej wzrostu a tylko zauważył coś czego nie było gdy zaczynał "pieśń duchów". Skorzystał z oczu wilczycy aby się dokładnie przyjrzeć zjawisku. Szangrin podniosła się i zbliżyła do świeżo wyrosłego pędu, obwąchała go i pozwoliła staremu centaurowi obejrzeć roślinę swoimi oczami.
- Zadziwiające. - wyszeptał Mon-adhur, po czym począł układać na żarze ogniska kawałki mięsa, cebulę i ziemniaki. "To nie moja pieśń to sprawiła. Może to znak od Bogów Wiatru i Deszczu?" Potrząsnął głową i delikatnie przetarł paskudną ranę po lewym oku. "Znów zaczyna boleć.To znaczy goi się." Przestał myśleć nad sprawami rana i po kilkunastu minutach zaczął rozdawać posiłek zebranym przy ogniu. Kawałek mięsa w stanie surowym podał Elianan.
- Masz Wilczyco - uśmiechnął się -Nakarm gościa. -
Stary podniósł się i podszedł do gałązki cudu. Dotknął dłonią młodej łodygi i posłał swoje myśli ku ziemi aby te zjednoczyły się z jej korzeniami i duchem. "Witaj zarodku życia. Cóż cię tu sprowadza?"
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Odczuła jego dotyk i był dla niej zaskoczeniem. Gałązka, którą musnął palcami umknęła mu, jakby była żywa i przestraszona.
- Pragnienie - odpowiedziała wciąż w mowie roślin bardzo onieśmielonym głosikiem. - Kim jesteś?
Kiedy wilczyca ją obwąchiwała, obkręcała się i wyginała tak, żeby zwierze jej nie dotknęło. Niepokoiła ją. Wyczuwała w niej magię, której nie ufała.
- To twoja przyjaciółka? Niech mnie nie łaskocze...
- Pragnienie - odpowiedziała wciąż w mowie roślin bardzo onieśmielonym głosikiem. - Kim jesteś?
Kiedy wilczyca ją obwąchiwała, obkręcała się i wyginała tak, żeby zwierze jej nie dotknęło. Niepokoiła ją. Wyczuwała w niej magię, której nie ufała.
- To twoja przyjaciółka? Niech mnie nie łaskocze...
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 113
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Centaur
- Profesje:
- Kontakt:
Cofnął dłoń kompletnie zaskoczony, po czym położył ja na wielkim łbie Szangrin. Chwilę stał tak jakby nie wiedział co ma zrobić, potem jednym ruchem otworzył manierkę i wylał jej zawartość u stóp rośliny.
"To Szangrin. Moje oczy. Ja jestem prawie ślepy. Kim jestem? Kimś kto utracił sporo ale ma nadzieję w sercu i wciąż szuka. Dla Centaurów jestem Łucznikiem Żywiołów. Kimś kto stanowi bramę pomiędzy duchami przodków a klanem. Ale klanu już nie ma. Nie obawiaj się nie chcę ciebie skrzywdzić a Szangrin tym bardziej."
wytrząsnął ostatnie krople z manierki i rzucił ją na swoje rzeczy koło ognia.
"A ty kim jesteś? Pierwszy raz napotykam kogoś takiego jak ty." Ponownie potarł pusty oczodół, ból się nasilał.
"To Szangrin. Moje oczy. Ja jestem prawie ślepy. Kim jestem? Kimś kto utracił sporo ale ma nadzieję w sercu i wciąż szuka. Dla Centaurów jestem Łucznikiem Żywiołów. Kimś kto stanowi bramę pomiędzy duchami przodków a klanem. Ale klanu już nie ma. Nie obawiaj się nie chcę ciebie skrzywdzić a Szangrin tym bardziej."
wytrząsnął ostatnie krople z manierki i rzucił ją na swoje rzeczy koło ognia.
"A ty kim jesteś? Pierwszy raz napotykam kogoś takiego jak ty." Ponownie potarł pusty oczodół, ból się nasilał.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Poczuła przypływ siły. I tak już skupiła na sobie uwagę, więc zdecydowała się powrócić do ludzkiej postaci. Drzewko nagle się pogrubilo, skręciło spiralnie i urosło do wzrostu człowieka. Ciało Evien uformowało się kręcąc się wokół własnej osi i wyprostowało gdy stanęła jako jasnowłosa dziewczyna. Dopiero co odzyskała oczy. Gdy więc go zobaczyła górującego nad nią na wysokości końskiego kłębu, otworzyła usta z obawą i cofnęła się kilka kroków.
- Jestem... Evien panie... - wyjąkała - Dziękuję za wodę.
Odchrząknęła i rozejrzała się po obozowisku obserwując pozostałe osoby.
- Nie chciałam się narzucać, ale gdybym mogła jakoś pomóc..
- Jestem... Evien panie... - wyjąkała - Dziękuję za wodę.
Odchrząknęła i rozejrzała się po obozowisku obserwując pozostałe osoby.
- Nie chciałam się narzucać, ale gdybym mogła jakoś pomóc..
Ostatnio edytowane przez Evien 14 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 113
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Centaur
- Profesje:
- Kontakt:
Mon-adhur uniósł obie dłonie do twarzy którą wykrzywił grymas bólu.
- Rozgość się. Każdy jest tu mile widziany. -
Zawrócił i chwiejnym krokiem ruszył w stronę legowiska. Szangrin powęszyła jeszcze chwilę i ruszyła za swoim ukochanym panem. Centaur zachwiał się i złapał obiema dłońmi ponownie za twarz.
- Emitiel tam w jukach jest... . -
Głos się urwał i olbrzym padł jak kłoda nie dochodząc do legowiska. Hałas jaki przy tym zrobił zwrócił uwagę wszystkich wokoło. Kopyta jeszcze chwilę darły ściółkę zanim stary centaur stracił świadomość.
- Rozgość się. Każdy jest tu mile widziany. -
Zawrócił i chwiejnym krokiem ruszył w stronę legowiska. Szangrin powęszyła jeszcze chwilę i ruszyła za swoim ukochanym panem. Centaur zachwiał się i złapał obiema dłońmi ponownie za twarz.
- Emitiel tam w jukach jest... . -
Głos się urwał i olbrzym padł jak kłoda nie dochodząc do legowiska. Hałas jaki przy tym zrobił zwrócił uwagę wszystkich wokoło. Kopyta jeszcze chwilę darły ściółkę zanim stary centaur stracił świadomość.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Krzyknęła przestraszona. Wpatrywała się w cierpiącego centaura szeroko otwartymi, zielonymi oczami. Bała się podejść w pierwszej chwili. Jego potężne rozmiary i siła końskich nóg przerażały ją i obawiała się, że niekontrolowane odruchy rannego, mogłyby wyrządzić jej poważną krzywdę. Zaszła go jednak od strony pleców i uklękła przy leżącym na ziemi torsie.
- Prosił o coś z torby! - zawołała zadzierając głowę na pozostałych obecnych.
Delikatnie odgarnęła siwe włosy, że by zobaczyć jego okaleczona twarz. Skrzywiła się na ten widok. Zniszczone oko z bliska wyglądało makabrycznie i na chwile poczuła, że robi jej się niedobrze. Zaraz się jednak opanowała i w jej sercu pojawiło się współczucie. Zdawało jej się, że wyczuwa bijący od jego ciała żar, świadczący o gorączce. Jeśli dręczył go stan zapalny, istniała możliwość, że będzie umiała mu pomóc. Nie czekała na reakcję innych. Po prostu wstała i pobiegła w głąb lasu. Przestała biec po kilku chwilach Zwolniła i oddychając szybko, dokładnie zaczęła rozglądać się po zaroślach szukając odpowiedniej rośliny. Pytała drzew i kluczyła zmieniając kierunki w które ja kierowały głosy przyrody.
Znalazła ziele po dość długich poszukiwaniach. Było niewielkie, więc dotknęła go, by wzrosło i wybujało. Najpierw oderwała czubek i delikatnie umieściła go w ziemi, uspokajająco przemawiając do roślinki. Tchnęła w ten fragment życie i upewniła się, że sadzonka zapusciła korzenie. Dopiero wtedy wsunęła resztę rośliny do tobołka i wróciła do obozowiska.
- Prosił o coś z torby! - zawołała zadzierając głowę na pozostałych obecnych.
Delikatnie odgarnęła siwe włosy, że by zobaczyć jego okaleczona twarz. Skrzywiła się na ten widok. Zniszczone oko z bliska wyglądało makabrycznie i na chwile poczuła, że robi jej się niedobrze. Zaraz się jednak opanowała i w jej sercu pojawiło się współczucie. Zdawało jej się, że wyczuwa bijący od jego ciała żar, świadczący o gorączce. Jeśli dręczył go stan zapalny, istniała możliwość, że będzie umiała mu pomóc. Nie czekała na reakcję innych. Po prostu wstała i pobiegła w głąb lasu. Przestała biec po kilku chwilach Zwolniła i oddychając szybko, dokładnie zaczęła rozglądać się po zaroślach szukając odpowiedniej rośliny. Pytała drzew i kluczyła zmieniając kierunki w które ja kierowały głosy przyrody.
Znalazła ziele po dość długich poszukiwaniach. Było niewielkie, więc dotknęła go, by wzrosło i wybujało. Najpierw oderwała czubek i delikatnie umieściła go w ziemi, uspokajająco przemawiając do roślinki. Tchnęła w ten fragment życie i upewniła się, że sadzonka zapusciła korzenie. Dopiero wtedy wsunęła resztę rośliny do tobołka i wróciła do obozowiska.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 113
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Centaur
- Profesje:
- Kontakt:
Upadku już nie czół, gdyż zanim ciało dotknęło ziemi świadomość zdążyła zgasnąć jak zdmuchnięta świeca. Ból. Ciemność przyniosła ukojenie. Głosy z zewnątrz dobiegały jak zza grubej kotary. Poczuł ten stan kiedy duch opuszcza ciało. Otworzył oczy i dostrzegł że stoi nad swoim ciałem z którym jest połączony srebrną nicią. Rozejrzał się wokół za nieznajoma. Jej ciało eteryczne leżało cały czas w tym samym miejscu. Dostrzegł jeszcze nić która łączyła ją z jakimś niezidentyfikowanym obiektem. Po czym wysiłek był zbyt duży i czuł że słabnie. Powrót do ciała był gwałtowny i brutalny.
- Bogowie. - wyszeptał spierzchłymi wargami.
- Bogowie. - wyszeptał spierzchłymi wargami.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Zmartwiła się widząc, że centaur wciąż się nie podniósł i ledwo odzyskuje przytomność. Nie było czasu na grzeczności i okazywanie sympatii i wsparcia. Zorientowała się już, że druga istota podobna do niego darzy go uczuciem i z pewnością spełni tę rolę. Tymczasem Evien uklękła przy ognisku i ujęła w dłoń duży płaski kamień. Ułożyła na nim liście zebranej rośliny i drugim, mniejszym kamieniem zaczęła je pocierać, by rozetrzeć je na papkę. Z tak przygotowanej miazgi uformowała niewielka kupkę, odłożyła wszystko na bok i wstała. Podeszła do wilkołaczki i zapytała nieśmiało.
- Przepraszam, czy macie może jakieś naczynie na wodę? Najlepiej metalowe, żeby dało się ja podgrzać na ogniu. Jeśli nam się to uda, przygotuję wywar, którym będzie można nasączyć opatrunki Łucznika.
Nie znała jego imienia, a to jedno określenie dobrze zapamiętała po tym, jak jej się przedstawił.
Jej wzrok spoczął na sokole. Wyczuła od niego coś nietypowego dla zwierzęcia. Mowy zwierząt nie znała niestety, ale za to bez trudu rozpoznawała aury. W tym stworzeniu tkwiło coś, co nie pochodziło ze świata natury.
- Przepraszam, czy macie może jakieś naczynie na wodę? Najlepiej metalowe, żeby dało się ja podgrzać na ogniu. Jeśli nam się to uda, przygotuję wywar, którym będzie można nasączyć opatrunki Łucznika.
Nie znała jego imienia, a to jedno określenie dobrze zapamiętała po tym, jak jej się przedstawił.
Jej wzrok spoczął na sokole. Wyczuła od niego coś nietypowego dla zwierzęcia. Mowy zwierząt nie znała niestety, ale za to bez trudu rozpoznawała aury. W tym stworzeniu tkwiło coś, co nie pochodziło ze świata natury.
Odwróciła się w stronę nowo przybyłej kobiety ... Coś robi się nas tu strasznie dużo - to pierwsze myśli jakie przyszły jej do głowy ...
Kiedy Mon-adhur wstał by ją powitać zaniepokoiła się lekko ... nie powinien ... nie po tym wysiłku który włożył w próbę uratowania istoty ... Była na niego zła w ogóle się nie opiekował sobą nie zważał na to, że wciąż jest ranny i słaby ...
Od kobiety biła dziwna aura, której jeszcze nigdy w życiu nie czuła ... była zaniepokojona jej przybyciem ... Czego tutaj chciała? Jak ich znalazła ? Emitiel dręczyło wiele pytań .... przestały być one ważne gdy jej ukochany upadł bezwładnie na ziemię ... Emitiel poderwała się na równe kopyta i podbiegła do niego ... miał gorączkę .. znów się zaczęło ...
Kobieta pobiegła gdzieś w las ... tak jakby się czegoś przestraszyła ?
Emitiel uklęknęła nad nim i dotknęła gorącego czoła ... chciała zbić mu gorączkę ... wiedziała jednak, że zwykłe zaparzenie ziół nie wystarczy ... z jej ukochanego uchodziło życie ... i nie mogła nic z tym zrobić chyba że ...
Emitiel dawno dawno temu kiedy żyła jeszcze ze swoim stadem usłyszała od babci pewną historię ... podobno jeśli jedna osoba jest przeznaczona drugiej ... mogą uratować się na wzajem oddając sobie cząstkę swej duszy ...
Emiteil nie wiedziała czy jest przeznaczona Mon-adhurowi ... postanowiła jednak spróbować ...
Położyła jedną rękę na jego sercu ... zaś drugą na czole ... Nie wiedziała jak to się robi ... jakiś niesamowity instynkt kierował nią ...
Emitiel pochyliła się po zaczęła całować ukochanego ...czuła jak słabnie ... jakby traciła przez chwilę chęć do życia ... stawała się lekka ... jakby coś odjęto z jej ciała ...
Kiedy otworzyła oczy i poczuła lepiej zobaczyła przytomnego Mon-adhura. Uśmiechnęła się do niego ...
-Witaj z powrotem kochany - szepnęła cicho ...
Jednak w tej samej chwili na obozowisko wróciła nieznajoma kobieta z jakimiś roślinami w ręce, zaczęła je zcierać na kamieniach ...
Zachowywała się jakby wszystkich tu znała... dziwiło to Emitiel ...
Spojrzała pytająco na ukochanego mając nadzieję, że jej to wyjaśni ...
Kiedy Mon-adhur wstał by ją powitać zaniepokoiła się lekko ... nie powinien ... nie po tym wysiłku który włożył w próbę uratowania istoty ... Była na niego zła w ogóle się nie opiekował sobą nie zważał na to, że wciąż jest ranny i słaby ...
Od kobiety biła dziwna aura, której jeszcze nigdy w życiu nie czuła ... była zaniepokojona jej przybyciem ... Czego tutaj chciała? Jak ich znalazła ? Emitiel dręczyło wiele pytań .... przestały być one ważne gdy jej ukochany upadł bezwładnie na ziemię ... Emitiel poderwała się na równe kopyta i podbiegła do niego ... miał gorączkę .. znów się zaczęło ...
Kobieta pobiegła gdzieś w las ... tak jakby się czegoś przestraszyła ?
Emitiel uklęknęła nad nim i dotknęła gorącego czoła ... chciała zbić mu gorączkę ... wiedziała jednak, że zwykłe zaparzenie ziół nie wystarczy ... z jej ukochanego uchodziło życie ... i nie mogła nic z tym zrobić chyba że ...
Emitiel dawno dawno temu kiedy żyła jeszcze ze swoim stadem usłyszała od babci pewną historię ... podobno jeśli jedna osoba jest przeznaczona drugiej ... mogą uratować się na wzajem oddając sobie cząstkę swej duszy ...
Emiteil nie wiedziała czy jest przeznaczona Mon-adhurowi ... postanowiła jednak spróbować ...
Położyła jedną rękę na jego sercu ... zaś drugą na czole ... Nie wiedziała jak to się robi ... jakiś niesamowity instynkt kierował nią ...
Emitiel pochyliła się po zaczęła całować ukochanego ...czuła jak słabnie ... jakby traciła przez chwilę chęć do życia ... stawała się lekka ... jakby coś odjęto z jej ciała ...
Kiedy otworzyła oczy i poczuła lepiej zobaczyła przytomnego Mon-adhura. Uśmiechnęła się do niego ...
-Witaj z powrotem kochany - szepnęła cicho ...
Jednak w tej samej chwili na obozowisko wróciła nieznajoma kobieta z jakimiś roślinami w ręce, zaczęła je zcierać na kamieniach ...
Zachowywała się jakby wszystkich tu znała... dziwiło to Emitiel ...
Spojrzała pytająco na ukochanego mając nadzieję, że jej to wyjaśni ...
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Popatrzyła po nieznanych sobie twarzach. Poczuła się jeszcze bardziej zażenowana i zagubiona. Ich oczy zdawały się mówić "Kim ona jest? Skąd się tu wzięła? Co zamierza zrobić i dlaczego?" Najokropniejsze było to, że na większość tych pytań sama nie znała odpowiedzi. Spuściła wzrok i kucnęła po kamień z roztartym zielem, zanim tamta kobieta zdążyła otworzyć usta. Podeszła do centaurów i położyła przedmiot przy nich na ziemi.
- To... pomaga na gorączkę... - wyjąkała, spoglądając na kobietę-konia nieśmiało i cofnęła się szybko. Miała ochotę jak najszybciej zdjąć z siebie uwagę. Oddaliła się między drzewa nie bacząc na to czy ktoś coś do niej mówi. Usiadła pod jednym z pni, podciągnęła kolana pod brodę i pozostała tak, na uboczu, nie mając odwagi ani wrócić, ani odejść sama.
- To... pomaga na gorączkę... - wyjąkała, spoglądając na kobietę-konia nieśmiało i cofnęła się szybko. Miała ochotę jak najszybciej zdjąć z siebie uwagę. Oddaliła się między drzewa nie bacząc na to czy ktoś coś do niej mówi. Usiadła pod jednym z pni, podciągnęła kolana pod brodę i pozostała tak, na uboczu, nie mając odwagi ani wrócić, ani odejść sama.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 113
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Centaur
- Profesje:
- Kontakt:
Powoli wracała świadomość a ból dawał o sobie znać. Kiedy otworzył oko ujrzał koło swojej twarzy, twarz Emitiel. Uśmiechała się. I wyglądała w tym momencie jak jakiś anioł. Mon-adhur ujął ja delikatnie swoimi wielkimi dłońmi i przytulił do siebie.
- Dobrze że jesteś. - po czym pocałował ją czule i delikatnie w usta.
- Chyba straciłem trochę siły, ale wszystko będzie dobrze.- pogładził delikatnie ją po policzku.
- Chciałem powiedzieć że w jukach mam eliksir z włosów jednorożca. Rozpuść 6 kropli w kubku wody i podziel na dwie części. Jedną daj Darenowi a drugą przynieś mi. To co zostanie schowaj, może przyjdzie czas że dasz go komuś dla ciebie ważnemu. -
uśmiechnął się przez ból i dotknął czubkiem palca jej nosa.
- Emitiel, źrenico mego oka. - pocałował jej dłoń i powoli puszczał kiedy szla w stronę jego juków.
- Dobrze że jesteś. - po czym pocałował ją czule i delikatnie w usta.
- Chyba straciłem trochę siły, ale wszystko będzie dobrze.- pogładził delikatnie ją po policzku.
- Chciałem powiedzieć że w jukach mam eliksir z włosów jednorożca. Rozpuść 6 kropli w kubku wody i podziel na dwie części. Jedną daj Darenowi a drugą przynieś mi. To co zostanie schowaj, może przyjdzie czas że dasz go komuś dla ciebie ważnemu. -
uśmiechnął się przez ból i dotknął czubkiem palca jej nosa.
- Emitiel, źrenico mego oka. - pocałował jej dłoń i powoli puszczał kiedy szla w stronę jego juków.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Emitiel przygotowała napoje i jeden z nich podała mon-adhurowi ... podniosła ukochanego do pozycji siedzącej i podała mu naczynie z napojem ...
- Powinieneś dostać solidne lanie , nie powinieneś tak szybko wstawać ... jak widzisz przyszła podróż jest niemożliwa ... nawet nie masz co o niej myśleć kochany ... - pwoiedziała stanowczo do niego i usiadła koło niego ... Spojrzała na kobietę siedzącą na skraju lasu ...
- Podejdź tu ... nic ci nie zrobimy ... Jak Cię zwą kim jesteś ? - powiedziała do niej ...
- Powinieneś dostać solidne lanie , nie powinieneś tak szybko wstawać ... jak widzisz przyszła podróż jest niemożliwa ... nawet nie masz co o niej myśleć kochany ... - pwoiedziała stanowczo do niego i usiadła koło niego ... Spojrzała na kobietę siedzącą na skraju lasu ...
- Podejdź tu ... nic ci nie zrobimy ... Jak Cię zwą kim jesteś ? - powiedziała do niej ...
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Patrzyła z oddali na czuły pocałunek starego centaura i jego ukochanej i nie wiedziała czemu poczuła bolesne ukłucie w brzuchu. Zrozumiała, ze oni maja coś ważnego, czego ona nie poznała. Nigdy nie czuła się jeszcze tak przeraźliwie samotna. Jej zielone oczy nabrały blasku, z powodu wzbierających łez. Gałęzie paproci musnęły ja po policzku. Skuliła się mocniej. Była na początku roślina. I nadal to one najwięcej z nią rozmawiały. Zauważały i witały chętniej niż inne żywe stworzenia. Może nigdy nie powinna upodabniać się do człowieka? Może powinna znaleźć sobie jakieś słoneczne spokojne miejsce i zapuścić korzenie na zawsze? Tylko czemu gdy widziała takie sceny... pragnęła zaznać czegoś takiego jak te istoty. Nigdy nie spotkała tego miedzy roślinami. Drgnęła, gdy usłyszała słowa centaurki i w pierwszej chwili nie była pewna czy są one skierowane do niej. Wahała się, czy odpowiedzieć. Jednak postanowiła, ze nie ma odwagi i zamiast otworzyć usta schyliła głowę. Wtedy poczuła, że obwąchuje ją jakieś zwierzątko. To była wiewiórka.
"Zabierz mnie stąd leśna przyjaciółko" poprosiła w myślach.
Skurczyła się do małego kawałka łodygi. Potem rozpostarła kolejne odnogi, duże liście i obfite rozety z kosmatymi rzepami. Zaczepiła się o puszysty ogonek wiewiórki i opuściła razem z nią swój krzew i obozowisko.
[Z tematu na ogonie wiewiórki]
"Zabierz mnie stąd leśna przyjaciółko" poprosiła w myślach.
Skurczyła się do małego kawałka łodygi. Potem rozpostarła kolejne odnogi, duże liście i obfite rozety z kosmatymi rzepami. Zaczepiła się o puszysty ogonek wiewiórki i opuściła razem z nią swój krzew i obozowisko.
[Z tematu na ogonie wiewiórki]
Emitiel spoglądała na kurczącą się kobietę ... po chwili ta zniknęła całkowicie z jej oczu ...wiewiórka która znalazła się opodal czmychnęła ... co zresztą nie dziwiło centaurzycy ... zastanawiała się jednak gdzie się podziała kobieta ...
Spojrzała pytająco na Mon-adhura ...
-Jak się czujesz ? - zapytała z troską w głosie i dotknęła jego czoła, wciąż było ciepłe, lecz nie rozpalone jak chwilę temu ...
Zmartwiła się ... zioła i jej magia nie za wiele zdziałają ... za niedługo może stać się coś dużo dużo gorszego niż zemdlenie i krótka wędrówka po zaświatach ... niedługo jej ukochany może z niej nie wrócić ...
Z jej oczu popłynęły łzy ... gorączkowo zastanawiała się jak może mu pomóc ... i wtedy przypomniało jej się ... Kiedyś kiedy zatrzymała się w górach Dasso usłyszała o pewnej czarownicy, a raczej wiedźmy, która umiała przywracać życie jak i również leczyć ciężko rannych ...
- Chyba faktycznie będziemy musieli opuścić to miejsce ... ale to dopiero za kilka dni ... na razie odpoczywaj i nie martw się o nic ... Dlaczego nie zdradziła ukochanemu celu wędrówki jaką planowała z nim odbyć? Może dlatego, że do końca nie podjęła jeszcze decyzji ...
Pocałowała go w czoło i przytuliła się mocno ...
_wszystko będzie dobrze tak ? Obiecaj mi ... - szepnęła mu do ucha ..
Spojrzała pytająco na Mon-adhura ...
-Jak się czujesz ? - zapytała z troską w głosie i dotknęła jego czoła, wciąż było ciepłe, lecz nie rozpalone jak chwilę temu ...
Zmartwiła się ... zioła i jej magia nie za wiele zdziałają ... za niedługo może stać się coś dużo dużo gorszego niż zemdlenie i krótka wędrówka po zaświatach ... niedługo jej ukochany może z niej nie wrócić ...
Z jej oczu popłynęły łzy ... gorączkowo zastanawiała się jak może mu pomóc ... i wtedy przypomniało jej się ... Kiedyś kiedy zatrzymała się w górach Dasso usłyszała o pewnej czarownicy, a raczej wiedźmy, która umiała przywracać życie jak i również leczyć ciężko rannych ...
- Chyba faktycznie będziemy musieli opuścić to miejsce ... ale to dopiero za kilka dni ... na razie odpoczywaj i nie martw się o nic ... Dlaczego nie zdradziła ukochanemu celu wędrówki jaką planowała z nim odbyć? Może dlatego, że do końca nie podjęła jeszcze decyzji ...
Pocałowała go w czoło i przytuliła się mocno ...
_wszystko będzie dobrze tak ? Obiecaj mi ... - szepnęła mu do ucha ..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości