Jaskinia Farico i Amertin[Spory kawałek od domu] Nowe towarzystwo

Ogromna jaskinia, z wieloma tunelami ciągnącymi się pod ziemią. Jest to dom Amertin i Farico, dwóch lisołaczek. Prawdopodobnie jednych z niewielu urodzonych naturalnie. Jaskinia jest urządzona jak prawdziwy dom, w środku jest miejsce na stół, stołki. W skałach są wykute półki na książki i inne drobne rzeczy. Znalazła się też wnęka w skale z otworem prowadzącym w górę, na powierzchnie, gdzie lisołaczki urządziły sobie palenisko. Jaskinia jest ukryta pomiędzy skałami, tak, że nikt poza lisołaczkami nie jest w stanie jej odnaleźć.
Awatar użytkownika
Farico
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Farico »

Przez jakiś czas, Farico zwyczajnie milczała, przyglądając się całej sytuacji. Nie wiedziała co będzie dalej, ale gdzies tam w duchu liczyła na to, że nie wybuchnie tutaj żadna awantura i wszyscy będą cali i zdrowi. Poza tym, to był pierwszy raz gdy miała okazję zobaczyć lisołaka. Z ciekawością przyglądała się mu, nie do końca zdając sobie sprawę, że powoli zaczynała ignorować całą resztę.
Zawsze było tak, że zastanawiały się z Ami, czy ktoś taki jak one jeszcze istnieje, czy kiedykolwiek będą miały okazję poznać kogoś z takiego gatunku. Czasem marzyły o tym, by zaprzyjaźnić się z innymi lisołakami i może kiedyś pokazać im ich dom?
Od razu można było zobaczyć różnicę w nastawieniu całej trójki do nowopoznanego osobnika. Fari była wiedziona ciekawością, chciała zasypać go swoimi pytaniami, poznać, tak po prostu, zwyczajnie. I tym razem to Ami znowu była tą, która czuwała, by Farico nie wpakowała się w żadne kłopoty. Od najmłodszych lat dbała o to, by jej siostra zawsze była bezpieczna, Amertin zdecydowanie była tą rozsądniejsza, która wzięła na barki ciężar wychowania i dbania o bezpieczeństwo ich dwójki.

- Ale spójrz, on nie atakuje, nie chce się bronić, a my jesteśmy w przewadze. – szepnęła do siostry, odwracając spojrzenie od Ferrena.
- Zawsze chciałyśmy poznać kogoś takiego jak my. – zaśmiała się cicho do siostry. Farico pozwoliła siostrze na przemówienie do lisołaka, nie miała też zamiaru ponownie kierować się w jego stronę, za to mocniej ścisnęła dłoń siostry. Doskonale wiedziała, że nie darowałaby sobie tego, gdyby młodszej z nich coś się stało, ale tak samo było w drugą stronę. Farico kochała Amertin jak nikogo innego na świecie i bez niej, jej życie straciłoby sens.
Ferren opowiadał o byciu żołnierzem, o tym co robi, co aktualnie dzieje się na jego służbie. Ani Ragnvald, ani Ami nie wierzyli w jego słowa, a Farico? Również miała pewne wątpliwości.
Mimo, że wcześniej uśmiechnęła się, gdy usłyszała, że jej imię jest ładne, to teraz była nieco poważniejsza, choć nie do końca całkiem ostrożna.
Lisołaczka spojrzała na swoją siostrę, wyraz jej twarzy mógł być idealną odpowiedzią na słowa Ami. Farico nie miała zamiaru robić czegokolwiek, co mogłoby sprawić kłopoty nie tylko jej, ale również jej towarzyszom. Natomiast ktoś inny miał pomysł na to, jak wybrnąć z tej sytuacji…

- Do miasta?! – zamiast najpierw pomyśleć, rzuciła pytaniem nie ukrywając zaskoczenia, które przemieszało się z odrobiną strachu. Uszy lisiczki skuliły się nieco, a jej spojrzenie powędrowało do Amertin. Szybko okazało się, jak spory błąd popełniła.
To wszystko było zwyczajną zagrywką ze strony Ragnvalda, który miał zamiar sprawdzić Ferrena, a raczej jego prawdomówność. Młodsza z sióstr spuściła głowę i postanowiła milczeć, nawet wtedy, gdy Tygrysołak nazwał je swoimi siostrami. W końcu odważyła się spojrzeć na lisołaka, ale zaraz potem przysunęła się bliżej Ami. Przy niej czuła się bezpiecznie, a do tego dochodził fakt, że Zmiennokształtny miał zamiar je bronić przed wszelkim niebezpieczeństwem. Czy mogło stać się coś złego?
Awatar użytkownika
Amertin
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amertin »

- No nie! - oburzyła się Amertin.
- To jakieś brednie - spojrzała na lisołaka i zmarszczyła czoło.
- Pleciesz bzdury, chociaż nie wiem po co. I przestań pluć, to obrzydliwe - dobitnie zwróciła mu uwagę - w ogóle po co to robisz? Sprawia ci to jakąś przyjemność, czy po prostu lubisz pozbywać się wydzielin ze swojej gęby - burknęła. Ami jakby nie była sobą. Lisołak wywołał u niej zaniepokojenie, strach i złość jednocześnie. Wparował im przed nos jakby czegoś chciał, tylko sam nie wiedział czego i w dodatku nie umiał kłamać. Ami nie znosiła takich istot. Bredził coś o wiewiórkach, o jedenastoosobowej grupie jakiś strażników, nic co powiedział nie trzymało się całości.
- Nie, trzeba to zakończyć tu i teraz - ogłosiła, biorąc sprawy w swoje ręce i odsuwając Farico dalej od mężczyzn.
- Głupi nie jesteś, bo gdybyś był dawno byś już nie żył. Ale za mądry też nie, bo wparowałeś pomiędzy trójkę nieznajomych z opowiastkami, w które chyba nikt nie wierzy. Ale skoro nadal tu stoimy, to uznajmy, że nikt, nikogo nie będzie zabijał, ranił, opluwał, podpalał, ani zamrażał - lisiczka gestem dłoni poprosiła Farico, żeby została tam gdzie jest, a sama pewnym krokiem ruszyła w stronę lisołaka. Stanęła dokładnie pomiędzy nim a Ragnvaldem, tak żeby ich od siebie odseparować, bo sytuacja między nimi wyglądała bardzo niedobrze. Nagle z rudowłosej zeszła złość i więzła głęboki oddech, po czym wypuściła głośno powietrze z ust.

- To inaczej... Jestem Amertin - oświadczyła, jakby zaczynając znajomość od nowa - to moja siostra Farico - wskazała ruchem głowy na Fari - a to nasz przyjaciel Ragnvald. Idziemy w głąb lasu, wyruszyliśmy niedawno z pobliskiego miasteczka. I ja i moja siostra doskonale znamy te tereny, najbliższe miasto, oprócz osady, która znajduje się kilkanaście minut stąd, nie ma nic innego. Logicznym, więc jest dla nas, że twoja historia jest naciągana, chyba, że pochodzisz z bardzo dalekiej krainy. Jeśli tak, to powstaje pytanie co tu robisz i dlaczego, skoro nie jesteś na służbie, przedstawiasz nam się jako władza, czy przedstawiciel prawa, nie pamiętam dokładnie jak to ująłeś. Z resztą, jeśli jesteś strażnikiem w swoim mieście, to dobrze wiesz, że każda osada rządzi się swoimi sprawami. Nie chcemy walki - rzekła występując w imieniu całej trójki - ty zapewne też nie, może więc przejdźmy do pokojowego rozwiązania.

- Ty zaczniesz bardziej składnie się wypowiadać i wyjaśnisz nam skąd jesteś, co tu robisz i czemu wparowałeś prosto przed nas. A my spokojnie wysłuchamy i rozejdziemy się w pokoju. Zgoda? - wyciągnęła dłoń w chęci uścisku, czekając na to co zrobi lisołak.
Awatar użytkownika
Ferren
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ferren »

- Do miasta? - zapytał, po czym nadstawił uszy. Machnął ogonem raz w jedną, raz w drugą stronę, zaskoczony tym pytaniem. Sam chciał udać się do miasta jeszcze zanim się z nimi spotkał. Zdziwiło go jednak, że chcą tam wracać już teraz - miał wrażenie że raczej stamtąd uciekali i raczej im się spieszyło. Pytanie było co najmniej dziwne, ale właściwie to jemu akurat zależało na tym, by udać się do miasta. Zdobyć coś do jedzenia, umyć się i trochę odpocząć. Ferren był całkowicie pewien, że absolutnie nic mu nie grozi ze strony tutejszej straży. Był pewien, że tak duża odległość od jego miejsca zamieszkania nie sprzyjała transportowi informacji, a poza tym mało kogo interesowało przekazywanie informacji o pomniejszym złodziejaszku, gdyż za takiego właśnie go uważano. Tak więc tutaj miał całkowicie czyste konto, nie musiał obawiać się niczego.
- To bardzo dobry pomysł. - odpowiedział całkowicie szczerze. - Chciałbym się porządnie wyspać. Tylko że nie mam pieniędzy ze sobą, byłem tylko na polowaniu i nie wziąłem niczego. Jak wolicie.

Tygrys już po raz kolejny zdecydował się mu zagrozić, tym razem słownie. Wyzwał go od zbrodniarza, oraz groził mu łamaniem łuku. Widocznie bardzo starał się, by lisołak zniechęcił się do tego towarzystwa, ale od kiedy Ferren zobaczył lisołaczki, potrzebowałby do tego celu naprawdę wyrafinowanych maszyn do tortur, albo oddziału wojska. W każdym bądź razie, na lisołaku ta "bardzo" groźna przemowa nie zrobiła wielkiego wrażenia, gdyż już nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz grożono mu w ten sposób.
- Ty również fiołkami nie pachniesz, jeżeli można to tak ująć. - oświadczył spokojnie, spoglądając na swoją łapę. - A groźby takie jak ta, trzymaj może na kogoś, na kogo zadziałają. Możesz mi dogryzać, ale zapamiętaj, że Wiewiórki potrafią się odgryźć. - Mruknął, tym razem nawet na niego nie patrząc, lecz skupiając wzrok na dwóch lisołaczkach. One dużo bardziej go interesowały.
Przerośnięty kocur jednak nie poprzestał na próbach zastrzaszenia go samymi słowami, próbował również mimiki, która w jego obecnej formie wyglądała drapieżnie, choć po części przypominała Ferrenowi coś zupełnie odwrotnego. Być może gdyby przyjął jedną z pełnych form, to wyglądałoby to w pełni groźnie, ale tak nie wydawało się to aż tak przerażające. Fakt faktem, Ferren obawiał się tygrysa, lecz bardziej tego, że zaatakuje go znienacka, niż rzuci na niego z krzykiem. Potrafił być czujny, lecz na pewno nie przez cały czas.
- Nie mam pieniędzy, jak już wspominałem. - odpowiedział ponownie na zaproszenie tygrysołaka. - Ale bardzo chętnie się tam z wami wybiorę.

Bardzo zaciekawiła go reakcja Farico. Gdy usłyszała o mieście wyglądała na autentycznie przestraszoną. Skuliła uszy, po czym spojrzała na swoją towarzyszkę. Wyraźnie bała się tego miasta. Albo kogoś, kto w tym mieście mieszkał. Tak czy owak, nie wyglądała na chętną na spacer w stronę miasta. Utwierdziło go to tylko w przekonaniu, że to jest na niego jakaś pułapka. Jaka? Trudno stwierdzić. Może chcieli go zaprowadzić do jakiegoś wrednego czarodzieja, albo czarodziejki? Albo, co gorsza, do jakiejś wiedźmy? Jakkolwiek by nie patrzeć, sytuacja nie prezentowała się różowo.
- Farico? Boisz się? - spytał, chociaż z góry znał odpowiedź. Machnął lekko ogonem, po czym dokończył. - Spokojnie, jakby ktoś chciał was skrzywdzić, to na pewno mu na to nie pozwolę. - oświadczył z lekką dumą, spowodowaną tak bardzo szarmanckim zachowaniem. Poczuł potrzebę, by wyjaśnić te słowa, więc dodał: - W końcu, nie pozwolę, by ktoś miał zaszkodzić jedynym lisiczkom jakie znam.

W pewnej chwili starsza lisołaczka przestała trzymać się w ryzach i wybuchła nagłą serią oskarżeń skierowanych w jego stronę, po czym zaczęła zwracać mu uwagę.
- Po prostu nie znoszę tej... - tutaj musiał powstrzymać się, aby znowu nie splunąć. - tej magii. Nie rozumiem tego, a boję się tego, czego nie potrafię zrozumieć. Magia tylko jeden raz w moim życiu uczyniła mi coś dobrego. To było wtedy, gdy pewien czarodziej odprawił rytuał na mnie i na lisie. To jedyne, co dobrego magia mi przyniosła. A możesz mi wierzyć, stykałem się z nią nie jeden raz. - tym razem to on trochę się zdenerwował. Co jak co, ale ten komentarz trochę go zabolał, ale raczej nie dał tego po sobie poznać.
Ami, jak nazywała ją młodsza lisiczka, wkrótce ochłonęła, a potem wyraźnie zażądała od niego wyjaśnień, chociaż opowiedział już wszystko, a co najmniej znaczna większość z tego co mówił, była prawdziwa. Amertin przedstawiła mu siebie, swoją siostrę, oraz tygrysa po imieniu. Potem pokrótce wyjaśniła mu, w jakiej są sytuacji. Chciała, by on zrobił to samo.
Chwilę potem powiedziała, że jeżeli on grzecznie opowie im o sobie, co tu robi i po co do nich przyszedł, to rozejdą się w pokoju.
- Nie! - powiedział lisołak gdy tylko usłyszał o rozchodzeniu się. Było dla niego rzeczą nie do pojęcia, że lisiczka chce ot tak po prostu rozstać się, bez choćby krótkiej, zwyczajnej rozmowy. Wszyscy we trójkę byli lisołakami. I one naprawdę chciały zakończyć to spotkanie? - Znaczy... po co mamy się rozchodzić? Nie możemy się najpierw lepiej... hmm no nie wiem... poznać? - zapytał niepewnym tonem.

- Ech... no dobrze... Powiem wam całą prawdę. Ale musicie wiedzieć, że okłamałem was nie dlatego, że sam tego chciałem, lecz dlatego, że wiąże mnie obietnica. Nie powinienem zdradzać tego nikomu, a już tym bardziej nieznajomym. Ale ja wam zaufałem. - oświadczył Ferren. - Powiem wam, o ile nie rozpowiecie tego i zachowacie to co powiem w tajemnicy. To dla mnie bardzo ważne, bo jak ktoś się dowie, że się wygadałem, to niechybnie skończę jako dywan pod czyimś kominkiem. - powiedział, po czym wzdrygnął się na samą myśl.
Awatar użytkownika
Ragnvald
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ragnvald »

Ragnvald słysząc odpowiedź lisołaka poczuł w sobie gniew. Wiedział jednak, że nie zaatakuje bo przestraszyłby tym kobiety. Miał za to inny, o wiele lepszy pomysł. Miał jeszcze kilka sztuczek w zanadrzu, a ta konkretnie wydawała mu się najlepsza. Gdy pozostała trójka cały czas rozmawiała tygrysołak zaczął... gwizdać. Jednak nie było to ani pogwizdywanie, ani żaden konkretny rytm do jakiejś pieśni. Był to pewien wybity takt, który składał się z dźwięków różnej długości. Kiedy skończył nadstawił uszy. W pewnym momencie wiedział już, że to co planował jest gotowe.
- Widzę, że lubi się pan bawić w kogoś z manierami. Jednak etos chyba nie jest panu znany- Po tych słowach na chwilę przerwał, chrząknął i powiedział to najbardziej doniośle jak mógł, wręcz cytują- Nie liczą się słowa. Liczą się czyny.
Potem spojrzał na kobiety i uśmiechnął się do nich szczerze.
-A wie pan, że one też się mnie kiedyś bały? Ale dałem świadectwo, z Twojej Ferrenie jakoś tego póki co nie doświadczyliśmy.
-Wiewiórki umieją się odgryźć? Brzmi jak tania bajka kogoś kto nie ma zbyt dużych możliwości- Na chwilę się zatrzymał myśląc- Bojowych? Tak to chyba dobre słowo.
Kiedy skończył rozmawiać lisołakiem, nachylił się do Ami. Objął ja delikatnie i cicho powiedział:
-Uspokój się. Mimo, że chcesz to rozwiązać to nie wolno nam się śpieszyć. Jedno potknięcie, a ty i twoja siostra możecie być zagrożone. Mam coś w zanadrzu na niego ale nie będę na razie się zdradzał. Chodźmy z nim. Ta stara kobieta z miasta to tylko jedna osoba. Nie ma możliwości, że naśle na nas całe miasto, a my mamy tam miejsce. Poza tym wszystko było za szybko musimy się przygotować. Porozmawiamy z nim w drodze.
Odwrócił się znowu do lisołaka i powiedział:
-Jeśli chcesz się udać razem z nami to radziłbym wyruszyć już teraz. Po lesie szlajają się różne bestie i nie mówię tutaj o sobie. Pora iść. Jednak niech pan wyjdzie na przód. Nie chce mieć nieznajomego za plecami.
Na zakończenie swojej wypowiedzi puścił oczko do lisołaka. Znowu podszedł do kobiet i poprosił je, aby ruszyły już teraz, a o wszystko wypytają go po drodze.
Awatar użytkownika
Farico
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Farico »

Amertin w końcu nie wytrzymała i zaczęła zwracać uwagę Ferrenowi w sposób bardzo charakterystyczny dla niej. W tym momencie Fari widziała ją jako dorosłą lisołaczkę, która doskonale wie czego chce i nie pozwoli na to, by komukolwiek z jej towarzystwa stała się krzywda. Farico zawsze mogła liczyć na wsparcie i obronę ze strony swojej starszej siostry. Przez ten moment, młodsza ze zmiennokształtnych stała spokojnie i przyglądała się całej sytuacji. W pewnym momencie Amertin postanowiła zrobić coś, co wywołało uśmiech na twarzy młodej zmiennokształtnej. To była chwila, w której Ferren dostał szansę by zbliżyć się do całej trójki i zacząć wszystko od nowa, bez kłamstw, bez knowań, tak jak należy. Farico niemal klasnęła w dłonie z radości, że ten ruch będzie odczytany tak jak należy i w końcu zaprzyjaźnią się z przedstawicielem tak rzadkiej rasy, do której należały.
Z uśmiechem skinęła głową, spoglądając na lisołaka, któremu została przedstawiona. Z takim samym wyrazem twarzy spojrzała na Ragnvalda, którego ostrożność nie opuszczała, chciała tym miłym gestem przełamać jego bojową postawę i pokazać, że przecież nic im nie grozi.
- to bardzo dobry pomysł Ami. – powiedziała do siostry, która zaproponowała pokojowe rozwiązanie. Tego właśnie chciała również młodsza z nich.
- Tacy jak my to nieczęsty widok. Miło zatem cię poznać. – posłała uśmiech do Ferrena, licząc na to, że właśnie od tego momentu wszystko zacznie układać się w przyjemniejszy sposób.

W momencie gdy Ragnvald wypalił z pomysłem powrotu do miasta, emocje Farico były widoczne jak na dłoni. Również Ferren odczytał je tak jak powinien był zrobić. Jego pytanie sprawiło, że Fari spuściła wzrok i nie odpowiedziała, bo przecież przez jej reakcję zepsuła plan Tygrysołaka. Dziewczyna pokręciła głową i przysunęła się do siostry, by czuć się bezpieczniej.
- Ja nie chcę tam wracać, za wcześnie na to. – szepnęła jej do ucha, mając sobie za nic, że jest w towarzystwie i nie wypada robić czegoś takiego.

Szybko okazało się, że Ragnvald ma swój plan, którego nie potrafiła zrozumieć Farico. Tygrysołak objął Amertin i powiedział jej coś niemal niesłyszalnie, ale mimo to Farico wyłapała kilka słów. Nie podobało jej się to, że planuje jakąś zasadzkę na Ferrena, który póki co nie zrobił im żadnej krzywdy.
Zaraz potem zmiennokształtny wydał polecenie i ruszył w stronę miasta. Młodsza lisołaczka stała jak wryta, przez dłuższą chwilę walczyła z ochotą nakrzyczenia na Tygrysa, który zaczynał uciekać się do podłych rozwiązań, a przynajmniej tak to widziała.
- Tak przecież nie można. – zawołała za nim, nie potrafiąc się powstrzymać.
- Ami powiedz mu coś… - spojrzała na siostrę bezradnym wzrokiem, a potem truchtem podbiegła do Ragnvalda.
- Dlaczego nie możemy po prostu spędzić razem czasu, żeby dowiedzieć się o nim jak najwięcej? – zapytała z odrobiną wyrzutu w głosie, choć jej wyraz twarzy wyglądał bardziej jak u szczeniaka, który nie rozumie, że dzieje się coś niedobrego. Zaraz potem jej spojrzenie powędrowało do Ferrena, który zapewne czuł się bardzo źle w tej sytuacji i przez to było jej żal tego samca.
Awatar użytkownika
Amertin
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amertin »

- Nie, Ragnvald, nie wracamy do miasta. Ktoś szuka druida, już zapomniałeś? - powiedziała spokojnie, ale cicho, tak by Ferren nie mógł wszystkiego usłyszeć.
- Zostawił nas, żeby nas chronić, powrót tam, teraz to zły pomysł. Przecież ustaliliśmy, że tak będzie lepiej - w pokojowym geście położyła mu dłoń na ramieniu, a jednocześnie dała mu znak żeby cofnął się o kilka kroków w tył. Chciała odejść na moment od nieznajomego. Fari chwyciła za rękę, by oddaliła się z nimi.
- Proszę - dodała.
- Nie ma sensu tam wracać, nie teraz. Niech sprawa przycichnie. A ten tu... nie, nie mam do niego zaufania, ale gdyby był szpiegiem, to na pewno kłamałby dużo lepiej, a oprych już dawno sprowadziłby tu swoją bandę. To tylko zwykły podróżnik, może jakiś drobny złodziejaszek, który obrobił komuś pole, szlaja się po lesie i wątpię żeby szukał zwady. Zaraz powie nam o co tu naprawdę chodzi i jeśli nie okaże się zbrodniarzem, ani mitomanem - tak, było takie słowo, a Ami była taka z siebie dumna, że je zna, że nie mogła się doczekać, kiedy będzie mogła go użyć. Przeczytała je kiedyś w jakiejś książce i zapamiętała - to po prostu zabierzemy go ze sobą. Może nie jest taki zły na jakiego nam wygląda. Przecież ciebie też się bałam, my też się nie znaliśmy. Dajmy mu szansę się wytłumaczyć, co jeśli to prawdziwy lisołak? Może już nigdy nie będziemy miały szansy zobaczyć kogoś takiego jak on? Ja i Fari żyjemy w izolacji, ale nie możemy w każdym widzieć wroga. Co jeśli jest naszym krewnym? Jeśli znał naszych rodziców? To jedyna szansa, żeby się dowiedzieć - przekonywała. Nie chciała awantury ani z nowym, ani z tygrysołakiem. Nie chciała też żeby się rozdzielali, to był zły pomysł, bo chciała, czy nie chciała, zaczęło jej zależeć na tygrysie.
- Nie bój się Fari - lisiczka przyciągnęła siostrę do siebie i przytuliła, kładąc sobie jej głowę na ramieniu - wszystko będzie dobrze. Nie wracamy do miasta. Nie bój się. Zaraz wszystko się wyjaśni, obiecuję - przez kilka sekund tuliła do siebie dziewczynę, a potem rozluźniła objęcia i chwyciła Fari za rękę.
- Będzie dobrze - powtórzyła odwracając się przodem do lisołaka.
- Nikt tutaj nie zamierza nikomu nic paplać - rzekła głośniej i dość stanowczo.
- Słuchamy więc, co masz do powiedzenia - zwracała się, rzecz jasna, do Ferrena.
- Wyjaśnij nam co się tak naprawę dzieje.
Awatar użytkownika
Ferren
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ferren »

Lisołak nie czuł się najlepiej. Cała ta rozmowa zaczynała powoli jakby schodzić na coraz dziwniejsze tory. Jeszcze brakowało tu tylko tego, by się teraz pobili, albo zaczęli obrzucać kamieniami. Bardzo mu się to nie podobało i gdyby to nie były lisołaczki, to na pewno już dłuższą chwilę temu już by go tu nie było. Zadecydował jednak, że spróbuje kontynuować rozmowę, gdyż to mogła być jedyna taka dla niego okazja w życiu. Szkoda tylko, że tygrysołak prezentował sobą aż tak zaborczą postawę. Nie przyjmował żadnych wyjaśnień i niezależnie od wszystkiego co usłyszał, lisołak w jego mniemaniu był co najmniej zły. Nie miał żadnych wątpliwości, że gdyby nie obie lisołaczki, to Ragnvald rzuciłby mu się do gardła.

W pewnym momencie tygrys zaczął gwizdać. Było to trochę tak, jakby wygwizdał kawałek jakiejś melodii. Ferren jednak podejrzewał co innego. Mógłby się założyć, że mężczyzna nie jest w nastroju do gwizdania. To na pewno nie była melodia. To mogłaby być komenda wydana ludziom, sygnał, w którym miejscu się znajdują. Albo po prostu kolejna pułapka, mająca na celu sprawdzenie jego reakcji. Ferren udał, że nie zwrócił na to wcale uwagi, jednak uszy skierował na obie strony, chcąc w razie czego dosłyszeć, gdyby ktoś tamtędy się skradał. "W co ty grasz..." - zastanawiał się.
- Tak, masz rację. - stwierdził po prostu, gdy tygrysołak zapytał go o etos. Uznał, że nie jest to absolutnie żadne oskarżenie, a szczera odpowiedź w niczym mu nie może zaszkodzić. - Nie jestem rycerzem i nie znam tych zasad, ale właściwie po co?
- Świadectwo powiadasz? A w jakiej formie? Formułka zacytowana z etosu, czy raczej szczere, własne słowa? - zapytał, zaciekawiony. Naprawdę zaciekawił go ten fakt, bo zabrzmiało to tak, jakby po wypowiedzeniu magicznej formuły od razu został najlepszym przyjacielem lisołaczek.
- Jak brzmi, tak brzmi i tyle w temacie. Nie ukrywam, wojownikiem nie jestem. Walczyć wręcz nie potrafię. Ale wierz mi, moje strzały są równie groźne co ostrze miecza. - zakończył, chociaż korciło go, by powiedzieć mu coś więcej. W zasadzie wszystko jedno, bo tygrysa i tak do siebie nie przekona.

Tygrys na chwilę potem podszedł do Amertin, mówiąc jej coś na ucho. Lisołaczce chyba niezbyt się to spodobało, bo wkrótce zaczęli się kłócić. Do tego dołączyła również i Farico, która podzielała zdanie swojej siostry. Poszło chyba o to, czy zamierzają pójść do miasta, czy też nie. Ostatecznie w wyniku tej konwersacji tygrysołak zarządził wymarsz, z czym lisołaczki się nie zgodziły. Farico podbiegła do tygrysa, próbując go zatrzymać.
- Niech idzie. - skomentował Ferren. - może nie wie, że zdobywanie wyjaśnień siłą jest nieuprzejme, gdy można zwyczajnie poprosić.

Lisołak spoglądał jeszcze chwilę na Ragnvalda, który zdążył już kawałek odejść. Potem odwrócił wzrok, zdecydowawszy o zignorowaniu jego nieobecności. Chciał, żeby ominęły go wyjaśnienia? Dobrze. Nawet bardzo dobrze, bo on i tak nie uwierzy w ani jedno słowo. Jeżeli sobie teraz pójdzie, to świetnie, ale jeżeli nie, to lisołak jakoś to przeboleje. W każdym razie teraz dużo bardziej zależało mu na tym, by wszystko jasno i klarownie wytłumaczyć lisiczkom. Usiadł wygodnie, opierając się o pień drzewa. Do jednej z łap wziął jakiś patyk z ziemi, którym bawił się potem podczas mówienia.
- Jakieś trzydzieści lat temu gdzieś daleko stąd, w odosobnieniu mieszkał pewien czarodziej. Był dla mnie tatą. W każdym razie, gdy byłem jeszcze bardzo młody, przyniósł do domu lisa. Nie pamiętam tego, ale on mi opowiadał o wszystkim. To właśnie tam odprawił ten rytuał, czy jak to się tam zwie i od tamtej pory jestem lisołakiem. Ponoć wprowadził pewne zmiany w tym czymś, przez co jestem trochę inny niż reszta lisołaków, a przynajmniej tak mi się wydaje. Byłem dla niego jak syn. Uczył mnie, dorastałem u niego, w ogóle nie był dla mnie niemiły. Nie wiem, dlaczego, ale gdy byłem prawie dorosły, uznał, że byłbym bardziej szczęśliwy jako człowiek. Myślałem że to żart, ale chyba nie żartował. Dopiero jakimś miesiącu się zorientowałem. Nie chciałem, żeby zmienił mnie w człowieka. Obawiałem się, że i tak będzie próbował, więc uciekłem. To że stałem się lisołakiem, to najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Jakiś czas potem trafiłem do miasta. Miałem problemy z odnalezieniem się tam, ale wtedy przygarnęły mnie Wiewiórki. W zasadzie, to prawie wszyscy znają ich jako leśnych strażników i tajemnicze osoby, trzymające się na uboczu. Ale to nieprawda. Wiewiórki to tak naprawdę grupa kilku szpiegów, którzy przyjmują zlecenia od najbogatszych i samej rady, za pośrednictwem posłańców. - zatrzymał się, by przyjrzeć się reakcji lisołaczek. To co mówił w zasadzie nie było kłamstwem. Raz na jakiś czas przychodził do nich jakiś mężczyzna z listami od różnych osób, w których zapisano zlecenia. On sam na zadaniach szpiegowskich był co prawda tylko trzy, lub cztery razy, lecz praktycznie niczym się to nie różniło od zwyczajnego włamania, no chyba że trzeba było pokonać mur miejski, co ponoć czasami się trafiało. Trzeba było potem zebrać informacje, o jakie chodziło i zniknąć zanim ktokolwiek zauważy. - Pracowałem dla nich przez paręnaście lat, ale teraz już najwyraźniej nie pracuję. Skoro się wygadałem, to już nie mogę wrócić, bo mnie powieszą i oskórują. Reszta była tak, jak mówiłem wcześniej. Spotkałem takie coś w lesie i naprawdę nie mam zielonego pojęcia, dlaczego znalazłem się tu. Podbiegłem, bo usłyszałem krzyk. Resztę znacie. - zakończył swoją przemowę lisołak, po czym powiódł oczami po swoich słuchaczach, starając się zgadnąć, czy uznali jego historię za kłamstwo.
Awatar użytkownika
Ragnvald
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ragnvald »

-A myślisz, że on nic nie ma w zanadrzu?- Tygrysołak zwrócił się jak najciszej do Farico- Nie jest to pomysł najlepszy, żeby tu z nim zostawać. Może i mam tutaj pewne wsparcie, ale za małe na pułapki.
Po tych słowach puścił uśmiechnął się do Farico. Tygrysołak poddał się woli kobiet i zatrzymał się. Kiedy się odwrócił od razu wzrok jego spoczął na nowo przybyłym. Wiedział, że niedługo jego cierpliwość może się skończyć, ale nie chciał tego dać po sobie poznać. Teraz zmiennokształtny obrócił się do Amertin. Jej twarz uspokoiła go w jakiś sposób.
-Rozumiem. Nie pójdziemy, ale słyszałaś co powiedziałem twojej siostrze- Mówił to jeszcze ciszej niż przed chwilą- Nie pozwolę, żeby stała się jakakolwiek krzywda tobie, czy twojej siostrze.

Postanowił jednak, że wróci do pominiętej na chwilę istoty w tym towarzystwie.
-Panie Ferren!- Krzyknął z radością co przyprawiło o zdziwienie nie tylko lisołaka, ale też kobiety za Ragnvaldem- Więc tak pan mówi? Nie zna etosu, a chce według niego postępować.
Zaczął powoli iść w kierunku słuchacza z otwartymi ramionami, i otwartymi dłońmi, których spód skierowany był w stronę Ferrena. Każdy krok stawiał powoli.
-A jeśli chodzi o świadectwo. Masz na prawdę dziwne mniemanie, o udowadnianiu swojej wartości. Trzymasz łuk, więc jesteś wojownikiem, a chcesz swoją dobroć- tu zrobił charakterystyczny gest cudzysłowia- udowadniać słowami. Chodziło mi o czyny. Na przykład ten.
W tym momencie tygrysołak odpiął pas od pochwy miecza, która okalała jego tors wokół.
-Czy to nie jest gest, który o czymś świadczy?
I tak powoli szedł, aż w końcu zatrzymał się w odległości około dwóch metrów od lisołaka. Nagle wykonał jeden szybki, niezauważalny dla nikogo sus, w stronę rozmówcy. Jego twarz zatrzymała się o dosłownie milimetry od twarzy Ferrena. Przysunął jeden palec pod żuchwę mężczyzny i powoli zaczął wysuwać z niego pazur.
-Ale wiesz czego nie cierpię? Hipokryzji. Mam słabą cierpliwość. A jeśli insynuujesz mi, że ja robię coś nie tak to sam najpierw się zastanów nad tym co robisz- w oczach tygrysołaka zaczynały się świecić czerwone iskry. Wydawało mu się, że słyszał którąś z lisołaczek za plecami, ale był zbyt skupiony na czymś innym- Mam nadzieję, że oduczysz się kłamać i wiedz, że nie jesteśmy sami.
Wyciągnął drugą rękę i nie ruszając głową, zacisnął wargi tak żeby zostawić tylko mały otwór i z całej siły gwizdnął. W ciągu zaledwie paru sekund na jego ręce wylądował nie kto inny jak sokół należący do tygrysołaka.
-Zaczniemy od początku. Ale najpierw zacznie pan mówić prawdę, gdy skończę odsunę się.

Ragnvald zaczął słuchać z dwulicowym uśmiechem tego co opowiadał lisołak. Nie reagował w żaden sposób, a jego wypowiedź czasem tylko przerwał sokół swoimi artykułowanymi dźwiękami. Kiedy Ferren skończył mówić odezwał się lisołak.
-No widzi pan, nie można tak było od początku? Schował gwałtownie z powrotem pazur i odwrócił się idąc powoli do lisołaczek. Po drodze podniósł jeszcze tylko miecz i stanął za kobietami obserwując jak teraz zachowa się lisołak.
Awatar użytkownika
Farico
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Farico »

Jak się okazało, Ami zareagowała tak, jak chciała tego Farico. Lisiczka uśmiechnęła się, bo gdy ona wpadała w panikę, Amertin zawsze wiedziała jak postąpić, by wszystko było jak należy. Nie owijając za bardzo w bawełnę, przypomniała Ragnvaldowi dlaczego uciekli z miasta, lecz mówiła na tyle cicho, by Ferren nie mógł dosłyszeć ani słowa.
Fari poczuła dłoń, to był znak, by odeszła razem z pozostałą dwójką, by lisołak nie mógł wyciągnąć z ich rozmowy jakichkolwiek informacji.
- Ragnvald, Ami ma rację, proszę, nie możemy tam wrócić, nie wiemy z czym lub z kim się spotkamy. Jeśli ktoś faktycznie poluje na druida, mógł widzieć nas w jego towarzystwie i co wtedy? – poruszyła nerwowo uszkami.
- Ami, a może on wymyślił tę historyjkę, bo on jest jeden, a nas jest trójka? Może to on się tutaj boi? – spojrzała na starszą siostrę. Może faktycznie tak było? Może nie chciał zwady, a to oni do niej dążyli?
Kolejne słowa starszej lisołaczki sprawiły, że młodsza zrobiła wielkie oczy , a w nich pojawiły się wesołe iskierki.
- Tak! Może on faktycznie będzie ich znać! To byłoby cudowne! – niemal klasnęła w dłonie z radość. Tak dobrze byłoby poznać kogoś, kto znał ich rodziców, może Ferren będzie znał opowieści, o których one nie miały pojęcia? Co to by było!
Amertin przytuliła Fari, na co młodsza od razu zareagowała ciepłym objęciem siostry. Lisiczka westchnęła cicho i przymknęła oczy, tak bardzo cieszyła się, że Ami jest przy niej. Dzięki niej nic nie było tak straszne jakby mogło się wydawać.
- Dziękuję. Nie chcę tam wracać, nie chcę się bać. – powiedziała cichutko. Gdy odsunęły się od siebie, Fari z uśmiechem spojrzała na Ragnvalda, a potem na Ferrena, który właśnie dostał szansę na wyjaśnienie całej tej sytuacji.
Lisołak najwyraźniej nie miał zamiaru marnować okazji i zaczął opowiadać swoją historię. Farico uwierzyła we wszystko co powiedział, nawet zrobiło jej się żal tego lisołaka. Jej uszka nieco przyklapnęły, o mały włos, a podeszłaby do niego, by pocieszyć i zapewnić, że nic złego mu nie grozi. Spojrzała na Ragnvalda, na Amertin, jakby chciała powiedzieć „widzicie? On nie jest zły”.
Tygrysołak cały czas zdawał się trzymać ogromny dystans do Ferrena, Fari miała wrażenie, że gdyby nie one, mógłby rzucić się na lisołaka i porachować jego kości, a tego raczej nie chciała.
- Widzisz? On nie chce źle… Przygarnijmy go do siebie, pomóżmy mu..I proszę, nie rób mu krzywdy, ani nie rozkazuj swoim towarzyszom tego samego… – spojrzała na Tygrysołaka, a potem na Amertin.
-Podejdę do niego. Na pewno czuje się źle w tej sytuacji… - szepnęła do siostry i ścisnęła jej rękę. Potem postanowiła podejść powoli do lisołaka, a gdy znalazła się dwa kroki od niego, wyciągnęła dłoń w jego kierunku.
- Myślę, że to dobry początek. Ja nie chcę by działo się tutaj coś złego, chcę ci zaufać. – powiedziała z miłym uśmiechem. Nie bała się, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że ma Ami i Ragnvalda, gdyby coś poszło nie tak.
Awatar użytkownika
Amertin
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amertin »

Wyjaśnienia Ferrena wydały się Ami prawdziwe. Oczywiście nie mogła mieć pewności, że mówi prawdę, ale postanowiła mu zaufać. Atmosfera trochę zelżała i wydawało się, że nie wisi już nad nimi groźba walki. Ragnvald się uspokoił i przystał na to by nie wracać do miasta, poza tym i on uwierzył w wyjaśnienia lisołaka. Ami odetchnęła z ulgą, że udało się im uniknąć wielkiej kłótni i rozlewu krwi. Na razie jeszcze nie była w stanie skupić się na tym, że właśnie poznały innego lisołaka, ale jego opowieść była naprawdę ciekawa. Chciała usłyszeć ją raz jeszcze ze szczegółami. Znał czarodzieja, on go stworzył, może znał też ich rodziców... Jednak teraz nie mogła go o to spytać, trzeba było iść dalej, a na rozmowy przyjdzie czas później.
- Dziękuję, że powiedziałeś nam prawdę - rzekła.
- Proszę, nie kłam więcej. Nie mamy złych zamiarów. Jesteś... jesteś lisołakiem jak my, nigdy wcześniej nie widziałyśmy nikogo takiego jak ty, nigdy nie spotkałyśmy na swojej drodze innego lisołaka. Musimy się wzajemnie chronić, jest nas tak niewielu, nie warto się okłamywać. Musimy się trzymać razem, bo może już nigdy nie będzie okazji żeby zobaczyć kokoś takiego jak nasza trójka.

Kiedy Fari chciała podejść do Ferrena, nie zatrzymywała jej. Widziała jak bardzo siostra zafascynowana jest ich nowym towarzyszem. Sama była go ciekawa, ale nie chciała tego na razie zdradzać. Uśmiechnęła się tylko pod nosem i dotknęła ramienia siostry w czułym geście.
- Powinniśmy iść na północ - rzekła spokojnie.
- Chodź z nami - dodała zwracając się do lisołaka.
Awatar użytkownika
Ferren
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ferren »

- No pewnie. - stwierdził Ferren, ale bez większego entuzjazmu. - Skoro tak bardzo mi na tym zależy, to może zapiszę się do jakiejś szkoły rycerskiej, czy czegoś podobnego, żeby mnie tego etosu nauczyć. - odpowiedział lisołak, choć dość spokojnie. Jego ogon ruszył się parę razy na obie strony. - Pozwól, że teraz ja zapytam, nie żebym chciał urazić twoją dumę, czy coś podobnego, ale często tak napadasz na niczemu nie winnych podróżnych, czy po prostu dzisiaj masz taki dzień?
- O takim świadectwie mowa? - zapytał lisołak, kiedy zobaczył jak Ragnvald odpina miecz i zostawia go w trawie. Szczerze, to nie sądził, by coś takiego miało czemukolwiek służyć. Było to raczej zwykłe działanie na pokaz, bo chociaż tygrysołak nie posiadał teraz ostrza, to prawie na pewno mógł doskoczyć do broni i dobyć jej w jednej chwili. On natomiast swojego łuku ani myślał zostawiać. - Muszę cię rozczarować, ale mój łuk należy do mnie, a skoro i tak dopadłbyś mnie zanim zdążyłbym go chociaż zdjąć z pleców, to nie widzę żadnego sensu w odkładaniu broni. Może i o czymś to świadczy, ale powiedz, z jakiej racji miałbym uznać, że gdy zostawię broń nie będziecie chcieli mnie zabić? Dlaczego miałbym ci zaufać? Przecież nie jesteś rycerzem, bo oni mają złotą zasadę by bronić niewinnych, a u ciebie wcale tego nie zauważyłem.

Nim jeszcze Ferren zaczął opowiadać, zorientował się, że tygrysołak podchodzi bliżej niego. Niespecjalnie podobał mu się ten fakt. Przeczuwał już wcześniej, że coś jest nie w porządku. Ragnvald skoczył na niego z dużym impetem i gdyby się nie zatrzymał, to Ferrena zabiłoby pewnie samo uderzenie. Gdy to się wydarzyło, lisołak niemal odruchowo zaczął wykonywać unik w prawo, jednak w trakcie tego ruchu łuk przewieszony przez plecy zaczepił o jeden z korzeni drzewa, o które się opierał. Wciąż miał szansę, by wywinąć się atakującemu, lecz wiązałoby się to z możliwym uszkodzeniem łuku, lub w lepszym wypadku wyrwaniem korzenia. Lisołak zadecydował jednak, że pozostanie w tej pozycji, gdyż łuk był dla niego bardzo cenny i zdecydowanie wart możliwych odniesionych ran. Na szczęście tygrysołak zatrzymał się w ostatniej chwili, dysząc mu prosto na twarz. Właśnie wtedy zdecydował się na wygłoszenie lisowi kazania na temat hipokryzji oraz insynuacji, chociaż Ferren sądził, że nawet jeżeli posłużył się czymś takim przeciwko niemu, to Ragnvald zdecydowanie na to zasłużył.
- To już jest napad, wiesz? - zapytał lisołak, czując pazur na gardle. - Kazać mi rzucić cały dobytek na ziemię, a potem skakać z pazurami. - oznajmił, ale nie odważył się już dodać niczego więcej. Co jak co, ale samobójcą nie był. Tak czy inaczej, lisołaka, który wciąż miał wolne łapy, aż korciło, żeby wyciągnąć ukryty w kołczanie nóż, aby chociaż odsunąć tygrysa kawałek dalej. Zabić go nie chciał, ale pogrożenie mu trochę może dałoby Ferrenowi chociaż trochę powietrza do oddychania, gdyż twarz tygrysołaka znajdowała się naprawdę blisko. Po upływie kilku nieznośnie długich sekund Ragnvald odsunął się trochę, jednak Ferren wciąż czuł pazur na swoim gardle. W zasadzie to był zmuszony, żeby opowiedzieć wtedy swoją historię. Nie miał za bardzo innego wyboru. Zobaczył jak na drugiej ręce tygrysa ląduje sokół. Ten widok przypomniał mu pewną balladę, zasłyszaną w karczmie. Jej główny bohater również miał sokoła albo orła, który zachowywał się w ten sposób. Tyle że nie było tam nawet wzmianki o tym, że to tygrysołak, a jeśli wierzyć słowom był to jakiś półbóg.

Gdy nareszcie go puścił, Ferren momentalnie wstał i odsunął się od tygrysołaka. Nie chciał przebywać w jego pobliżu. Szybko otrzepał swoje rude futro z brudu, które teraz trochę oklapło pod wpływem wilgoci. Zorientował się, że w miejscu, w którym Ragnvald go przyciskał, leciała nieduża strużka krwi, która zabarwiła mu już prawie całe futro na szyi. Nie bolało bardzo, ale krew leciała nadal, co było irytujące. Ferren skomentował to jedynie słowem: "Au", podczas gdy łapą pocierał lekko tamto miejsce.

- Możemy już zakończyć ten sąd polowy? Umieram z głodu. - oświadczył, co było w pełni prawdziwe. Nie jadł od co najmniej pół dnia, może nawet więcej, bo nie wiedział jak działała ta magia. Co więcej, nie zdążył niczego upolować, a teraz pewnie będzie miał okropny problem ze złapaniem czegokolwiek. Najgorsze było to, że musiał zjeść coś zrobionego głównie z mięsa, bo po większych ilościach roślin, owoców i warzyw miał okrutnie nieprzyjemne bóle brzucha. - Nie macie może przy sobie jakiegoś mięsa?

Wkrótce, po dłuższej naradzie lisołaczek i długim przytulaniu, młodsza z nich, Farico, podeszła do niego i wyciągnęła rękę, niczym na zgodę. Powiedziała wtedy, że nie ma wrogich zamiarów i że chce mu zaufać.
- Ja również nie chcę tutaj walki. - oświadczył, po czym nie wiedząc co jeszcze mógłby dodać, po prostu uścisnął jej dłoń.

- Północ? Nie wiem, gdzie to jest, całkiem straciłem orientację. To tam, w stronę gór, prawda? - zapytał Amertin. - Jeszcze nigdy tam nie byłem, tu zresztą też nie. Ale chętnie się z wami wybiorę. A tak właściwie, to dokąd zmierzamy?
Awatar użytkownika
Ragnvald
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Tygrysołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ragnvald »

Tygrysołak sięgnął ręką do sakwy, którą miał przy sobie. Wyciągnął z niej kawałek czerwonego surowego mięsa. Wyciagnął mały nożyk, który miał ukryty gdzieś przy pasie i przekroił owe danie na cztery. Jeden rzucił Ferrenowi prosto w ręce, sam zjadł drugi, pozostałe dwa natomiast podał na ręcę, w kierunku swoich towarzyszek:
-Wybaczcie, że z ręki ale nie mam żadnego talerzyka przy sobie- powiedział to, krzywiąc się przy tym ze swojego niezachowania kultury.
-Na razie musi Ci starczyć tyle- rzuciłdo Ferrena- Reszta później, pod warunkiem, że pomożesz mi wykorzystując ten swój oręż.

Potem poprawił miecz na swoich plecach i przywołał swojego sokoła. Dał mu resztkę mięsa jaka została po czym wysłał go w powietrze. Stojąc plecami do grupy powiedział:
-Północ to zły pomysł. Nie wytrzymamy za długo tam tym bardziej, że czają się tam teraz podobno potwory gorsze, niż ta wiedźma z miasta. Chciałbym żebyśmy się udali na zachód. Będziemy cały czas w lesie. Myślałem o tym, żebyśmy dotarli do miasta, w którym znam więcej niż tylko kilka osób. Tam możemy zadbać o siebie. A jeśli drogie panie mają tutaj coś cennego to możemy zaczekać w tym miejscu na was a wy się po to udajcie. Jeśli mamy ruszyć musimy być przygotowani na to, że może nam się nie udać wrócić.

Kiedy skończył mówić, zauważył zachowanie młodszej z sióstr. Nie mówił nic. Stwierdził, że nie będzie się w żaden sposób do tego wtrącać. Mimo, że Amertin wydawało się, że jej reakcja pozostanie bez echa, również udało mu się to dostrzec w ostatniej chwili. W związku z tym stwierdził, że teraz najlepiej będzie przygotować się do dalszej podrózy.

Rozejrzał się wokół i zerwałkilka ziół, które włożył do swojej sakwy. Następnie kiedy tamci dalej rozmawiali wyłożył przed sobą wszystko co miał przy sobie, a służyło mu jako broń w celu sprawdzenia czy przy jakimkolwiek niebezpieczeństwie, nie zawiodą go. Przeczyszcił również pas i pochwę na miecz z brudu, który nagromadził się tam w trakcie podróży. Następnie przyklęknął tak że jego pośladki leżały swobodnie na łydkach i zamknął oczy. Wprowadził się w pewien trans, medytacje w celu wyciszenia swoich zmysłów, aby móc lepiej strzec podróżnych. Potem wstał, założył wszystko i w milczeniu stał i czekał na pozostałych i na to co zadecydują.
Awatar użytkownika
Farico
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Farico »

Fari patrzyła spokojnym wzrokiem na lisołaka, ten uścisnął jej dłoń przyznając, że również nie chce walki. Uśmiechnięta lisołączka spojrzała na pozostałą dwójkę wzrokiem sugerującym słowa „ widzicie? On jest dobry!”. Zaraz potem ponownie spojrzała na Ferrena i wyszczerzyła się do niego wesoło.
- Ami, on jest uroczy. – zaśmiała się gdy podeszła do Amertin.
Tygrysołak postanowił poczęstować towarzystwo kawałkami mięsa. Młodsza z sióstr nieco niepewnie sięgnęła po mięso, ale gdy wzięła kawałek do ust, jakoś dalej poszło i wcale nie było to najgorsze.
- Miło z twojej strony. – odezwała się do Ragnvalda, który wcale nie był taki zły, mimo, że przed chwilą można było odnieść zupełnie inne wrażenie.
Wkrótce padły propozycje, w którą stronę powinni udać się, by znaleźć jakieś bezpieczne miejsce. Farico spojrzała na Amertin, nie będąc do końca przekonaną, czy to dobry pomysł.
- Zostawimy nasz dom? Na zawsze? Wrócimy tutaj jeszcze? – zapytała trochę zatroskana, bo jednak niedaleko był ich dom, a nieczęsto wybywały w długie podróże, choć tym razem było w tym coś, co napawało ją niemałą ekscytacją.
- Chyba nikt go nie znajdzie… - powiedziała do siebie, bo przecież ich polana była tak ukryta, że tylko one wiedziały jak dostać się do tego pięknego miejsca.
Uszy Farico poruszały się żywo, była podekscytowana, a jednocześnie niepewna tego co powinni zrobić. Jeśli Amertin oznajmi, że nie mogą zbyt bardzo oddalać się od domu, zrozumie to i nie będzie się sprzeciwiać. Z drugiej strony nie chciała stracić towarzyszy, który tak jak one, byli zmiennokształtnymi, a jak wiadomo, im ich więcej tym lepiej. Przynajmniej tak to teraz widziała. Przez długi czas były zdane same na siebie, a teraz miały idealną okazję, by zdobyć nowych przyjaciół.
- Jeśli zechcesz udać się w podróż, ja ruszę razem z tobą. – powiedziała do siostry, uśmiechając się do niej ciepło. Jeśli wyruszą, będą miały wiele okazji by odwiedzić przeróżne miejsca, poznać inne kultury czy cały świat!
- Możemy też zabrać ich w pobliże naszego domu, mamy tam trochę zapasów, a oni mogą być głodni. – szepnęła na ucho siostrze, a jej ogon poruszył się w prawo i lewo.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Dalsze losy tej czwórki potoczyły się zupełnie inaczej niż planowali. Bo kto mógłby się spodziewać, że siostry mające do tej pory tylko siebie rozdzieli chęć tak odmiennego życia...

Mimo oporów Ami zgodziła się by ruszyli w pobliże kryjówki lisołaczek. Koniec końców jednak pozwoliła nawet na to by ich nowi przyjaciele poznały dom, którego tak bardzo strzegły. Spędzili tam kilka długich dni, jednak wszystkich prócz Ami coś ciągnęło w stronę lasu i nowej przygody. Nawet Farico pragnęła wreszcie wyrwać się z jaskini i ruszyć gdzieś daleko, daleko by poznawać inne miejsca. Ami nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Przecież tu był ich dom, ich życie...

Nigdy nie pokłóciły się tak jak wtedy. Były krzyki i łzy, Ami nie była w stanie zrozumieć siostry. Płacząc patrzyła jak Farico odchodzi wraz z Ferrenem. Młodsza z sióstr zdecydowała się odejść, chciała poznać świat, a teraz miała ku temu okazję i opiekuna. Choć bardzo kochała Amertin zdecydowała się opuścić jaskinię. Zabrała swoje rzeczy, książki i ulubione przedmioty, a potem, choć z bólem serca, odeszła wraz z nowo poznanym lisołakiem. Ami została w jaskini wraz z Ragnvaldem. Przepłakała cała noc wtulona w tygrysa. Nie potrafiła się uspokoić. Następny dzień nie był lepszy. Nie potrafiła sobie wyobrazić życia bez siostry, a jednak musiała... Jej również już nic nie trzymało w tym miejscu, nie potrafiła jednak jeszcze zdecydować co dalej...
Zablokowany

Wróć do „Jaskinia Farico i Amertin”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości