Las Driad ⇒ [Skraj lasu] Wilk w skórze człowieka
- Rhian
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 19
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Zakapturzona skinęła elfce głową w odpowiedzi. Widocznie ta nie chciała kontynuować tematu. Rhian musiała się pomylić stwierdzając, że Jane chce jakoś rozpocząć rozmowę. Widocznie było to tylko luźnym stwierdzeniem.
Zerknęła w stronę nowo przybyłego. Chłopak usiadł w lekkim oddaleniu pod drzewem i zaczął jeść bułkę. Elfka spojrzała na kawałek chleba, który trzymała w dłoniach.
- Trzymaj! Nie jest może świeższy od twojej bułki, ale jest go trochę więcej. - Po tych słowach precyzyjnie rzuciła bochenek w stronę chłopaka. Ona nie była już głodna, więc co jej szkodziło podzielić się z nim, tak jak robiła to z innymi towarzyszami tej nocy?
Pytanie chłopaka postawiło ją w dziwnej pozycji, ponieważ przez swoją ignorancję nie znała ani jego imienia, ani powodu dla jakiego tutaj jest. Jednak postanowiła nie informować innych o swojej niewiedzy. Prędzej czy później uda się jej wyłapać z rozmów jego imię. Teraz będzie starać się o to, aby je usłyszeć.
-Jestem Rhian. Podróżnik - odpowiedziała wzorem reszty kompanii, jednak w przeciwieństwie do nich jej zawód nie był tak imponujący, bo zwyczajnie go nie posiadała. Nigdy nie parała się jakąś profesją dłużej i nie zdobyła w niej jakichś imponujących zdolności. Jedyne czego nauczyła się bardzo dobrze, to posługiwanie się łukiem i polowanie. To wszystko dzięki temu, że w dzieciństwie mieszkała w wiosce, która żyła ze skór i ryb.
W tej chwili spojrzała na warczącego wilka. Jednak nie mogła zrozumieć co mogło wywołać tak nagłą reakcję.
- Coś się stało? - zapytała zdezorientowana.
Zerknęła w stronę nowo przybyłego. Chłopak usiadł w lekkim oddaleniu pod drzewem i zaczął jeść bułkę. Elfka spojrzała na kawałek chleba, który trzymała w dłoniach.
- Trzymaj! Nie jest może świeższy od twojej bułki, ale jest go trochę więcej. - Po tych słowach precyzyjnie rzuciła bochenek w stronę chłopaka. Ona nie była już głodna, więc co jej szkodziło podzielić się z nim, tak jak robiła to z innymi towarzyszami tej nocy?
Pytanie chłopaka postawiło ją w dziwnej pozycji, ponieważ przez swoją ignorancję nie znała ani jego imienia, ani powodu dla jakiego tutaj jest. Jednak postanowiła nie informować innych o swojej niewiedzy. Prędzej czy później uda się jej wyłapać z rozmów jego imię. Teraz będzie starać się o to, aby je usłyszeć.
-Jestem Rhian. Podróżnik - odpowiedziała wzorem reszty kompanii, jednak w przeciwieństwie do nich jej zawód nie był tak imponujący, bo zwyczajnie go nie posiadała. Nigdy nie parała się jakąś profesją dłużej i nie zdobyła w niej jakichś imponujących zdolności. Jedyne czego nauczyła się bardzo dobrze, to posługiwanie się łukiem i polowanie. To wszystko dzięki temu, że w dzieciństwie mieszkała w wiosce, która żyła ze skór i ryb.
W tej chwili spojrzała na warczącego wilka. Jednak nie mogła zrozumieć co mogło wywołać tak nagłą reakcję.
- Coś się stało? - zapytała zdezorientowana.
- Feliks
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 96
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Eravallian
- Profesje: Najemnik , Skrytobójca , Wędrowiec
- Kontakt:
Więc ruda nazywała się Jane i byłą skrytobójczynią -"możliwe, no cóż nie mnie oceniać. Na przykład ze względu na to, że sam nie wyglądam na groźnego", powiedział w myślach.
Następnie przedstawił się Wilkołak: miał na imię Luka Swering i był płatnym zabójcą - oj, w to Feliks uwierzył w kilka sekund ze względu na groźny wygląd Luki.
Już miał się wziąć do pałaszowania bułki, gdy wtem dziewczyna przy ognisku powiedziała "Trzymaj" i w tym samym momencie rzuciła chleb w jego stronę mówiąc, że może nie jest świeższy, ale jest go więcej. Po złapaniu chleba zorientował się, że elfka się przedstawia,
- Jestem Rhian. Podróżnik - powiedziała z wyraźną skromnością.
- Miło mi, a ja Feliks sabotażysta. A, i dziękuję za chleb, przy okazji masz bardzo ciekawy zawód pewnie już dużo widziałaś? - uśmiechną się i rozłożył się wygodnie pod drzewem jedząc wcześniej dany mu chleb.
Następnie przedstawił się Wilkołak: miał na imię Luka Swering i był płatnym zabójcą - oj, w to Feliks uwierzył w kilka sekund ze względu na groźny wygląd Luki.
Już miał się wziąć do pałaszowania bułki, gdy wtem dziewczyna przy ognisku powiedziała "Trzymaj" i w tym samym momencie rzuciła chleb w jego stronę mówiąc, że może nie jest świeższy, ale jest go więcej. Po złapaniu chleba zorientował się, że elfka się przedstawia,
- Jestem Rhian. Podróżnik - powiedziała z wyraźną skromnością.
- Miło mi, a ja Feliks sabotażysta. A, i dziękuję za chleb, przy okazji masz bardzo ciekawy zawód pewnie już dużo widziałaś? - uśmiechną się i rozłożył się wygodnie pod drzewem jedząc wcześniej dany mu chleb.
- Jane
- Szukający Snów
- Posty: 177
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
- Kontakt:
Jane wysłuchiwała kolejno przedstawiających się osób. Zakapturzona kobieta miała na imię Rhian. Natomiast Lukę i Feliksa już znała, pozostał jeszcze drugi wilkołak. Reiter ponownie skupiła swój wzrok na nim. Warknął, kiedy Luka wyciągnął bukłak z winem. W odróżnieniu od Sweringa, ten nie przyjął człowieczej formy ani razu. Jane zaczęła się tym interesować. Nie zamierzała jednak zapytać wilka o to otwarcie, gdyż nie znała zwierzęcej mowy i zapewne nie zrozumiałaby odpowiedzi. Zrezygnowała z tego pomysłu i spojrzała na Lukę.
- Fargoth? To dość daleko – powiedziała. Nie chciała wyłączyć się z rozmowy. Nie pamiętała, kiedy ostatnio rozmawiała z kimkolwiek, nie licząc jej zleceniodawcy. Rozejrzała się po ekipie. Musiała przyznać, że to całkiem barwna grupka. Sabotażysta, podróżnik i dwóch wilkołaków, z czego jeden jest płatnym zabójcą. "No nieźle" pomyślała.
- Fargoth? To dość daleko – powiedziała. Nie chciała wyłączyć się z rozmowy. Nie pamiętała, kiedy ostatnio rozmawiała z kimkolwiek, nie licząc jej zleceniodawcy. Rozejrzała się po ekipie. Musiała przyznać, że to całkiem barwna grupka. Sabotażysta, podróżnik i dwóch wilkołaków, z czego jeden jest płatnym zabójcą. "No nieźle" pomyślała.
- Skierra
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 58
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
- Profesje:
- Kontakt:
Wilkołak całkowicie zignorował fakt, że otwierając wino wręcz sprawił mu ból. Luka przechylił bukłak i napił się śmierdzącej cieczy. Skierra skrzywił się z niesmakiem i odsunął jeszcze krok wstecz. Dopiero gdy trucizna została szczelnie zamknięta, odważył się przysunąć z powrotem, do ogniska.
- Ja? - odpowiedział pytaniem na pytanie wilka. Był zaskoczony faktem, że teraz zainteresowano się nim, chociaż wcześniej jakoś jego obecność uznano za całkiem normalną i nie trudzono się by z nim porozmawiać.
- Ja... Dokładnie od dwudziestu sześciu pełni księżyca - powiedział do Luki. Nareszcie nadarzyła się okazja, by opowiedzieć, po co tu jest. Jeszcze raz przeleciał w myślach co powinien oznajmić. Jeżeli się nie uda, to ucieknie, i to od razu. Pozostanie tutaj dłużej byłoby zbyt niebezpieczne. Najpierw wbiegnie do jakiejś rzeczki, żeby zmyć z siebie zapach, a potem pobiegnie jak najdalej, byle tylko uciec. Nie mógłby tu zostać.
- Jest jeszcze coś. Jestem bardzo... - zatrzymał się, szukając odpowiedniego określenia - młodym wilkiem. A, jak sam dobrze wiesz zbliża się pełnia. I... potrzebuję twojej pomocy. Wiem, to brzmi głupio, ale ja nie potrafię się powstrzymać. Potrzebuję kogoś, kto każe mi zostać, alfy, który nie pozwoli, bym kogoś dopadł. Albo chociaż kogoś, kto przypnie mnie łańcuchem do drzewa i nie pozwoli się stamtąd ruszyć. - Zamknął oczy i cofnął się lekko, spodziewając się negatywnej odpowiedzi. Bał się co usłyszy, bo już dzisiaj księżyc powinien być bliski osiągnięcia okrągłej, świecącej tarczy. A ściemniało się szybko i nie wiedział, czy zdąży zatrzeć za sobą zapach obozowiczów. Gdyby nie zdążył, wiedziony głodem innym niż wszystkie zawróciłby i po zapachu z powrotem trafiłby tu. Tyle że, miałby zamiar zabić wszystko co się rusza.
Zaskomlał cicho, patrząc na Rhian i poszukując u niej wsparcia. Wiedział, że ani ona, ani nikt poza Luką nie zrozumiał co powiedział. Ale miał nadzieję, że w jakiś sposób go poprze, jednocześnie pomagając samej sobie. Był niebezpieczny i musiał być szybko okiełznany, zanim coś komuś się stanie z jego powodu. Nie zniósłby, gdyby rano obudził się z transu i zobaczył tu martwe postacie.
- Ja? - odpowiedział pytaniem na pytanie wilka. Był zaskoczony faktem, że teraz zainteresowano się nim, chociaż wcześniej jakoś jego obecność uznano za całkiem normalną i nie trudzono się by z nim porozmawiać.
- Ja... Dokładnie od dwudziestu sześciu pełni księżyca - powiedział do Luki. Nareszcie nadarzyła się okazja, by opowiedzieć, po co tu jest. Jeszcze raz przeleciał w myślach co powinien oznajmić. Jeżeli się nie uda, to ucieknie, i to od razu. Pozostanie tutaj dłużej byłoby zbyt niebezpieczne. Najpierw wbiegnie do jakiejś rzeczki, żeby zmyć z siebie zapach, a potem pobiegnie jak najdalej, byle tylko uciec. Nie mógłby tu zostać.
- Jest jeszcze coś. Jestem bardzo... - zatrzymał się, szukając odpowiedniego określenia - młodym wilkiem. A, jak sam dobrze wiesz zbliża się pełnia. I... potrzebuję twojej pomocy. Wiem, to brzmi głupio, ale ja nie potrafię się powstrzymać. Potrzebuję kogoś, kto każe mi zostać, alfy, który nie pozwoli, bym kogoś dopadł. Albo chociaż kogoś, kto przypnie mnie łańcuchem do drzewa i nie pozwoli się stamtąd ruszyć. - Zamknął oczy i cofnął się lekko, spodziewając się negatywnej odpowiedzi. Bał się co usłyszy, bo już dzisiaj księżyc powinien być bliski osiągnięcia okrągłej, świecącej tarczy. A ściemniało się szybko i nie wiedział, czy zdąży zatrzeć za sobą zapach obozowiczów. Gdyby nie zdążył, wiedziony głodem innym niż wszystkie zawróciłby i po zapachu z powrotem trafiłby tu. Tyle że, miałby zamiar zabić wszystko co się rusza.
Zaskomlał cicho, patrząc na Rhian i poszukując u niej wsparcia. Wiedział, że ani ona, ani nikt poza Luką nie zrozumiał co powiedział. Ale miał nadzieję, że w jakiś sposób go poprze, jednocześnie pomagając samej sobie. Był niebezpieczny i musiał być szybko okiełznany, zanim coś komuś się stanie z jego powodu. Nie zniósłby, gdyby rano obudził się z transu i zobaczył tu martwe postacie.
- Luka
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 23
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Lukan uśmiechnął się gdy Jane powiedziała, że do Fargoth jest daleko.
- Nie dla wilkołaka. W wilczej formie mogę podróżować równie szybko co rączy koń - powiedział wysłuchując tego co ma do powiedzenia Skierra. Gdy drugi wilkołak wyjaśnił mu swoją sytuację, Luka skinął ze zrozumieniem głową. Doskonale rozumiał położenie Skierry. On sam choć był wilkołakiem od urodzenia miał problemy z kontrolowaniem samego siebie, do czasu aż się tego nauczył. A wilkołak, który nie panuje nad dziką naturą jest niebezpieczny zarówno dla innych jak i dla siebie.
- No to widzę, że masz duży problem - odpowiedział tym razem po ludzku by reszta towarzystwa go zrozumiała. Aby uprzedzić pytania Swering od razu udzielił odpowiedzi.
- Ten tutaj wilkołak zwany Skierra, ma dość delikatny... problem, że tak to określę. W czasie pełni nie jest w stanie nad sobą zapanować, co sprawia że jest niebezpieczny dla otoczenia czyli i dla nas - wyjaśnił wskazując pobratymca.
- Wygląda na to, że będę musiał mu pomóc. Inaczej może się skończyć to tragicznie - dodał przy okazji odpowiadając na pytanie wilka. Jednakże musiał ustalić pewną rzecz.
- Pamiętaj. To, że ci pomagam nie czyni mnie alfą. Pomogę ci gdy wyrwiesz się spod kontroli, a nawet spróbuję nauczyć jak kontrolować swoją dziką naturę, ale nic więcej. Pasuje ci taki układ? - skierował te słowa do Skierry.
- Nie dla wilkołaka. W wilczej formie mogę podróżować równie szybko co rączy koń - powiedział wysłuchując tego co ma do powiedzenia Skierra. Gdy drugi wilkołak wyjaśnił mu swoją sytuację, Luka skinął ze zrozumieniem głową. Doskonale rozumiał położenie Skierry. On sam choć był wilkołakiem od urodzenia miał problemy z kontrolowaniem samego siebie, do czasu aż się tego nauczył. A wilkołak, który nie panuje nad dziką naturą jest niebezpieczny zarówno dla innych jak i dla siebie.
- No to widzę, że masz duży problem - odpowiedział tym razem po ludzku by reszta towarzystwa go zrozumiała. Aby uprzedzić pytania Swering od razu udzielił odpowiedzi.
- Ten tutaj wilkołak zwany Skierra, ma dość delikatny... problem, że tak to określę. W czasie pełni nie jest w stanie nad sobą zapanować, co sprawia że jest niebezpieczny dla otoczenia czyli i dla nas - wyjaśnił wskazując pobratymca.
- Wygląda na to, że będę musiał mu pomóc. Inaczej może się skończyć to tragicznie - dodał przy okazji odpowiadając na pytanie wilka. Jednakże musiał ustalić pewną rzecz.
- Pamiętaj. To, że ci pomagam nie czyni mnie alfą. Pomogę ci gdy wyrwiesz się spod kontroli, a nawet spróbuję nauczyć jak kontrolować swoją dziką naturę, ale nic więcej. Pasuje ci taki układ? - skierował te słowa do Skierry.
- Rhian
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 19
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Po chwili już miała odpowiedź na to kim jest młody mężczyzna - Feliks, sabotażysta. Wygląda na to, że pierwsze wrażenie bezbronnego było mylące, sabotażyści raczej umieją o siebie zadbać. Może nie miałby szans przeciwko dwóm skrytobójcom, ale stojąc twarzą w twarz z Rhian na pewno by sobie poradził. Uśmiechnęła się lekko na słowa podziękowania. Czy dużo widziała? To chyba pojęcie względne. Według niej samej to, co widziała to zaledwie maleńki kawałek, w podrównaniu do reszty świata. Jednak dla tych, którzy wciąż mieszkają w tym samym miejscu, cała Równina Andurii mogła być imponująca.
- Trochę -odpowiedziała na pytanie z uśmiechem. Nie chciała drążyć tego tematu. Nie miała ochoty by osoby, których prawie nie znała były obeznane ze szczegółami jej życia.
Dosłyszała wymianę zdań siedzących obok niej elfki i wilkołaka. "Fargoth? Niedaleko? Przecież żeby się tam dostać trzeba przejść przez przełęcz, albo okrążyć całe góry. Chyba, że Obozowicz zna inne przejścia, o których nie wiem..." W myślach zanotowała sobie, że wilkołaki są bardzo szybkie.
"Cudownie..." - to było pierwsze słowo jakie przyszło jej na myśl po monologu Luki. Wilkołak, pełnia, niebezpieczny, dzika natura - i takie słowa wypowiadał najsilniejszy i najgroźniejszy, jak się wydawało Rhian, członek grupy. Jeśli wilkołak miał być niebezpieczny dla Sweringa, to dla elfki był zabójczy. Zakapturzona przestraszyła się nie na żarty, jednak starała się nie dać tego po sobie poznać. Spojrzała na Skierrę w momencie, gdy on patrzył na nią. Nie wiedziała czy to co zobaczyła było desperacką prośbą, strachem czy czymś jeszcze innym.
- Czy... - zawahała się na chwilę i spojrzała ja Lukę. - Czy dziś mamy już pełnię?
- Trochę -odpowiedziała na pytanie z uśmiechem. Nie chciała drążyć tego tematu. Nie miała ochoty by osoby, których prawie nie znała były obeznane ze szczegółami jej życia.
Dosłyszała wymianę zdań siedzących obok niej elfki i wilkołaka. "Fargoth? Niedaleko? Przecież żeby się tam dostać trzeba przejść przez przełęcz, albo okrążyć całe góry. Chyba, że Obozowicz zna inne przejścia, o których nie wiem..." W myślach zanotowała sobie, że wilkołaki są bardzo szybkie.
"Cudownie..." - to było pierwsze słowo jakie przyszło jej na myśl po monologu Luki. Wilkołak, pełnia, niebezpieczny, dzika natura - i takie słowa wypowiadał najsilniejszy i najgroźniejszy, jak się wydawało Rhian, członek grupy. Jeśli wilkołak miał być niebezpieczny dla Sweringa, to dla elfki był zabójczy. Zakapturzona przestraszyła się nie na żarty, jednak starała się nie dać tego po sobie poznać. Spojrzała na Skierrę w momencie, gdy on patrzył na nią. Nie wiedziała czy to co zobaczyła było desperacką prośbą, strachem czy czymś jeszcze innym.
- Czy... - zawahała się na chwilę i spojrzała ja Lukę. - Czy dziś mamy już pełnię?
- Feliks
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 96
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Eravallian
- Profesje: Najemnik , Skrytobójca , Wędrowiec
- Kontakt:
Po zjedzeniu posiłku otrzymał odpowiedź na wcześniej zadane pytanie, uśmiechną się.
- Nie chcesz, nie mów, do niczego cię nie zmuszam. Ale mam do was pytanko: czy ktoś wybiera się w stronę Rapsodii, bo aktualnie tam zmierzam ?
Krótko potem usłyszał jak Luka wypowiedział w swojej wypowiedzi słowo Fargoth.
- Fargoth? Czyli to tam zmierzasz, pewnie masz jakieś zlecenie czy może będziesz dopiero szukał? - zapytał z zaciekawieniem małego dziecka, bo w końcu nie zawsze zdarza się okazja na porozmawianie z miejską legendą.
- Chwila, pełnia? - Feliks nabrał powagi. - To Skierra nie potrafi nad sobą panować? Mało się znam na wilkołakach, ale czy świadomość, że jesteś tu ty nie powinna go uspokajać?
Nagle Rhian zapytała, czy dziś jest pełnia.
- Dobre pytanie. - Nie ukrywając odpowiedź Luki miała znaczenie i to ogromne.
Feliks podrapał się po głowie.
- Czuję, że coś złego się zbliża - po kilku sekundach milczenia cicho dopowiedział. - Oby nie było dziś burzy.
- Nie chcesz, nie mów, do niczego cię nie zmuszam. Ale mam do was pytanko: czy ktoś wybiera się w stronę Rapsodii, bo aktualnie tam zmierzam ?
Krótko potem usłyszał jak Luka wypowiedział w swojej wypowiedzi słowo Fargoth.
- Fargoth? Czyli to tam zmierzasz, pewnie masz jakieś zlecenie czy może będziesz dopiero szukał? - zapytał z zaciekawieniem małego dziecka, bo w końcu nie zawsze zdarza się okazja na porozmawianie z miejską legendą.
- Chwila, pełnia? - Feliks nabrał powagi. - To Skierra nie potrafi nad sobą panować? Mało się znam na wilkołakach, ale czy świadomość, że jesteś tu ty nie powinna go uspokajać?
Nagle Rhian zapytała, czy dziś jest pełnia.
- Dobre pytanie. - Nie ukrywając odpowiedź Luki miała znaczenie i to ogromne.
Feliks podrapał się po głowie.
- Czuję, że coś złego się zbliża - po kilku sekundach milczenia cicho dopowiedział. - Oby nie było dziś burzy.
- Jane
- Szukający Snów
- Posty: 177
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
- Kontakt:
Kiedy Luka oznajmił, że dla wilkołaka podróż stąd do Fargoth nie jest wcale tak daleka, na twarzy Jane wyraz zdziwienia był aż nadto widoczny. „Szybki jest...” pomyślała. Wówczas Feliks rzekł, że on zmierza do Rapsodii.
- To też kawał drogi – skomentowała. Co prawda nie miałaby nic przeciwko dalekiej podróży, lecz najpierw musiała odnaleźć mężczyznę, który zlecił jej zabicie pewnego oszusta. W końcu powinna zgłosić się do niego po pieniądze. Jest jej teraz winien całkiem pokaźną sumkę. Jane postanowiła zastanowić się nad pytaniem Feliksa. Podróż w towarzystwie nie przeszkadzała jej. Dawno nie miała okazji z kimś porozmawiać.
W pewnym momencie zmarszczyła brwi, słysząc słowa Luki. Wilkołak wyjaśnił sytuację drugiego wilka, wymawiając przy okazji jego imię.
Jane spojrzała na Skierrę. Skoro nie potrafi nad sobą panować podczas pełni, był bardzo niebezpieczny dla wszystkich tu obecnych. Elfka poczuła to okrutne ukłucie strachu, którego tak nienawidziła. Gdy Rhian zadała pytanie odnośnie pełni, Reiter szybko spojrzała na niebo. Ściemniało się. Czasu było bardzo mało.
- To też kawał drogi – skomentowała. Co prawda nie miałaby nic przeciwko dalekiej podróży, lecz najpierw musiała odnaleźć mężczyznę, który zlecił jej zabicie pewnego oszusta. W końcu powinna zgłosić się do niego po pieniądze. Jest jej teraz winien całkiem pokaźną sumkę. Jane postanowiła zastanowić się nad pytaniem Feliksa. Podróż w towarzystwie nie przeszkadzała jej. Dawno nie miała okazji z kimś porozmawiać.
W pewnym momencie zmarszczyła brwi, słysząc słowa Luki. Wilkołak wyjaśnił sytuację drugiego wilka, wymawiając przy okazji jego imię.
Jane spojrzała na Skierrę. Skoro nie potrafi nad sobą panować podczas pełni, był bardzo niebezpieczny dla wszystkich tu obecnych. Elfka poczuła to okrutne ukłucie strachu, którego tak nienawidziła. Gdy Rhian zadała pytanie odnośnie pełni, Reiter szybko spojrzała na niebo. Ściemniało się. Czasu było bardzo mało.
- Skierra
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 58
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
- Profesje:
- Kontakt:
- Tak, o...oczywiście - oznajmił. Nie podejrzewał, że Luka okaże tak wiele pomocy. Spodziewał się co najwyżej, że pomoże mu dzisiaj nikogo nie zabić, ale to wszystko. On natomiast zaproponował mu również pomoc w opanowaniu tego, co już dwadzieścia sześć razy całkowicie pozbawiło go świadomości. Nie wiedział, jak miałby tego dokonać, ale spróbować zawsze było warto. - I nie martw się, traktowałem cię w ten sposób, by łatwiej przekonać cię do pomocy i... - zdał sobie wtedy sprawę, jak głupio to musiało zabrzmieć. Już i tak wydawało mu się, że cała ta sytuacja jest okropnie dziwna, a on jeszcze musiał ją udziwniać. Skoro już miał otrzymać pomoc, to nie musiał już przecież się z niczego tłumaczyć, przynajmniej do czasu.
Na twarzy zakapturzonej samicy zobaczył strach, widział i czuł jak bardzo przeraziła ją taka perspektywa. Dla niej było to pewnie tak, jakby z własnej woli miała przespać się w nawiedzonym lesie. Nie dziwił się jej. Wiedział, że powinna się bać, bo była to naturalna reakcja. Sam miałby podobnie, gdyby się dowiedział, że na przykład Luka w rzeczywistości też nad sobą nie panuje.
Zresztą, niepokój, poważny niepokój okazywała też pozostała dwójka. Spoglądali na niego nerwowo, ale nie chcieli nawiązać kontaktu wzrokowego, tak jakby bali się, że zaraz zacznie szaleć i rozrywać wszystko na kawałki. Nie było to stwierdzenie całkiem bezpodstawne, ale zrobiło mu się przykro, że nie może być taki jak oni i zostać tu z nimi, opowiadając sobie nawzajem historie.
- Oddalmy się lepiej - oznajmił. - To tak, dla bezpieczeństwa.
Nie uważał, że wiele to może pomóc, bo dalej będzie mieć na futrze zapach obozu. Słusznym rozwiązaniem byłoby usunięcie zapachu, ale miał wątpliwości, że w pobliżu akurat znajduje się jakaś rzeka, jeziorko, czy źródło. Ale jeżeli się oddalą, to w razie potrzeby Luka miałby czas na reakcję, którego w innym wypadku by zabrakło.
Przesunął się na skraj obozu, drepcząc w miejscu. Musieli się stąd ruszyć już teraz, bo z każdą chwilą robiło się coraz ciemniej, a ryzyko rosło. Nie chciał już dłużej nikogo narażać. Szczeknął cicho, lekko poganiając Lukę.
Na twarzy zakapturzonej samicy zobaczył strach, widział i czuł jak bardzo przeraziła ją taka perspektywa. Dla niej było to pewnie tak, jakby z własnej woli miała przespać się w nawiedzonym lesie. Nie dziwił się jej. Wiedział, że powinna się bać, bo była to naturalna reakcja. Sam miałby podobnie, gdyby się dowiedział, że na przykład Luka w rzeczywistości też nad sobą nie panuje.
Zresztą, niepokój, poważny niepokój okazywała też pozostała dwójka. Spoglądali na niego nerwowo, ale nie chcieli nawiązać kontaktu wzrokowego, tak jakby bali się, że zaraz zacznie szaleć i rozrywać wszystko na kawałki. Nie było to stwierdzenie całkiem bezpodstawne, ale zrobiło mu się przykro, że nie może być taki jak oni i zostać tu z nimi, opowiadając sobie nawzajem historie.
- Oddalmy się lepiej - oznajmił. - To tak, dla bezpieczeństwa.
Nie uważał, że wiele to może pomóc, bo dalej będzie mieć na futrze zapach obozu. Słusznym rozwiązaniem byłoby usunięcie zapachu, ale miał wątpliwości, że w pobliżu akurat znajduje się jakaś rzeka, jeziorko, czy źródło. Ale jeżeli się oddalą, to w razie potrzeby Luka miałby czas na reakcję, którego w innym wypadku by zabrakło.
Przesunął się na skraj obozu, drepcząc w miejscu. Musieli się stąd ruszyć już teraz, bo z każdą chwilą robiło się coraz ciemniej, a ryzyko rosło. Nie chciał już dłużej nikogo narażać. Szczeknął cicho, lekko poganiając Lukę.
- Luka
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 23
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Luka skinął głową, gdy pobratymiec uznał, że najlepiej będzie opuścić obóz.
- Co racja to racja, lepiej będzie oddalić się kawałek - powiedział po wilczemu, podnosząc się z miejsca. Nie zabrał jednak swego dobytku, gdyż miał zamiar wrócić tu jeszcze.
- My dwaj oddalimy się na pewną odległość, by zminimalizować zagrożenie. Nie interweniujcie, cokolwiek by się nie działo. Nie chcę, by ktoś postronny ucierpiał - powiedział do reszty po czym wraz ze Skierrą oddalili się od obozu. Im dalej się przemieszczali, tym robiło się ciemniej. Dało się wyczuć narastające napięcie, które można by kroić nożem. Gdy Swering uznał, że odeszli wystarczająco daleko, zdjął swoją pelerynę i odwrócił się przodem do wilka.
- Nadszedł czas na twoją pierwszą lekcję. Za moment pełna i wiesz co za tym idzie - powiedział, nie oczekując odpowiedzi na swoje pytanie.
- Postaraj się opanować zwierzęce podniecenie i nie daj się mu ponieść. To jest główna przyczyna, przez którą tracimy nad sobą kontrolę. Jeśli uda ci się zapanować nad zwierzęcymi instynktami będziemy mieć z górki, choć nie łudzę się, że uda ci się to od razu, więc nie zniechęcaj się, gdy stracisz nad sobą kontrolę - powiedział, zaplatając ręce na klatce piersiowej.
- Co racja to racja, lepiej będzie oddalić się kawałek - powiedział po wilczemu, podnosząc się z miejsca. Nie zabrał jednak swego dobytku, gdyż miał zamiar wrócić tu jeszcze.
- My dwaj oddalimy się na pewną odległość, by zminimalizować zagrożenie. Nie interweniujcie, cokolwiek by się nie działo. Nie chcę, by ktoś postronny ucierpiał - powiedział do reszty po czym wraz ze Skierrą oddalili się od obozu. Im dalej się przemieszczali, tym robiło się ciemniej. Dało się wyczuć narastające napięcie, które można by kroić nożem. Gdy Swering uznał, że odeszli wystarczająco daleko, zdjął swoją pelerynę i odwrócił się przodem do wilka.
- Nadszedł czas na twoją pierwszą lekcję. Za moment pełna i wiesz co za tym idzie - powiedział, nie oczekując odpowiedzi na swoje pytanie.
- Postaraj się opanować zwierzęce podniecenie i nie daj się mu ponieść. To jest główna przyczyna, przez którą tracimy nad sobą kontrolę. Jeśli uda ci się zapanować nad zwierzęcymi instynktami będziemy mieć z górki, choć nie łudzę się, że uda ci się to od razu, więc nie zniechęcaj się, gdy stracisz nad sobą kontrolę - powiedział, zaplatając ręce na klatce piersiowej.
- Rhian
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 19
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
- Ja ruszam w stronę Rubidii - odpowiedziała sabotażyście. Zaplanowała to już dawno i nie miała ochoty zmieniać planów. Chociaż mogłaby to zrobić, ponieważ nic szczególnego nie czekało na nią w tym mieście. Szła tam jedynie z chęci zwiedzenia tego zakątka świata. Ciekawiło ją to o tyle, że miasto leżało nad oceanem, a Rhian nigdy nie widziała w swoim życiu większego zbiornika wodnego od Kryształowego Jeziora. Wytężając mocno wzrok dawało się tam, co prawda, ujrzeć drugi brzeg, jednak w mniemaniu elfki było to ogromne jezioro.
Spoglądała na oba wilkołaki. Uważnie obserwowała ich zachowanie i słuchała ich szczeknięć. Bała się. A co jeśli Luce nie uda się mu pomóc? Co się z nią stanie? Przez chwilę rozważała ucieczkę. Myślała o podniesieniu się i ruszeniu biegiem przed siebie, jak najdalej od tego miejsca.
Nagle przed oczami ukazał się jej obraz Skierry, który jeszcze nie dawno konsumował sarnę. Czy to samo spotkałoby ją? Zadrżała mimowolnie i lekko objęła się ramionami, jednak zaraz opanowała się. Nie mogła uciekać. Przypomniała sobie słowa Luki o prędkości wilkołaków. Nie miałaby szans gdzieś w środku lasu, w dodatku sama. Tutaj było ich czworo. Tutaj miała szanse na przeżycie w razie niebezpieczeństwa, nikłe, ale jakieś miała. W lesie nie zostałoby jej nic.
Jeszcze raz spojrzała w oczy Skierry.
- Powodzenia - powiedziała bezgłośnie, tak żeby tylko wilkołak mógł odczytać to słowo z ruchu jej warg.
Skinęła głową wstającemu Luce i spoglądała jak obaj oddalają się szybko. W głowie miała lekki chaos, który dodatkowo był podsycany strachem. "Co z nami będzie? Czy Luce uda się zapanować nad Skierrą? A jeśli nie to uda mu sie nas obronić? Czy nam uda się to zrobić?"
Wzięła głęboki oddech i starała się uspokoić bicie serca.
Spoglądała na oba wilkołaki. Uważnie obserwowała ich zachowanie i słuchała ich szczeknięć. Bała się. A co jeśli Luce nie uda się mu pomóc? Co się z nią stanie? Przez chwilę rozważała ucieczkę. Myślała o podniesieniu się i ruszeniu biegiem przed siebie, jak najdalej od tego miejsca.
Nagle przed oczami ukazał się jej obraz Skierry, który jeszcze nie dawno konsumował sarnę. Czy to samo spotkałoby ją? Zadrżała mimowolnie i lekko objęła się ramionami, jednak zaraz opanowała się. Nie mogła uciekać. Przypomniała sobie słowa Luki o prędkości wilkołaków. Nie miałaby szans gdzieś w środku lasu, w dodatku sama. Tutaj było ich czworo. Tutaj miała szanse na przeżycie w razie niebezpieczeństwa, nikłe, ale jakieś miała. W lesie nie zostałoby jej nic.
Jeszcze raz spojrzała w oczy Skierry.
- Powodzenia - powiedziała bezgłośnie, tak żeby tylko wilkołak mógł odczytać to słowo z ruchu jej warg.
Skinęła głową wstającemu Luce i spoglądała jak obaj oddalają się szybko. W głowie miała lekki chaos, który dodatkowo był podsycany strachem. "Co z nami będzie? Czy Luce uda się zapanować nad Skierrą? A jeśli nie to uda mu sie nas obronić? Czy nam uda się to zrobić?"
Wzięła głęboki oddech i starała się uspokoić bicie serca.
- Feliks
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 96
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Eravallian
- Profesje: Najemnik , Skrytobójca , Wędrowiec
- Kontakt:
"Nie interweniujcie, cokolwiek by się nie działo. Nie chcę, by ktoś postronny ucierpiał." To były ostatnie słowa Luki jakie Feliks usłyszał, chwilę potem Luka i Skierra zaczęli oddalać się od obozowiska. Następnie Feliks usłyszał odpowiedz od Rhian - "Ruszam w stronę Rubidii". Feliks spojrzał na nią z lekkim uśmiechem na ustach.
- Dobrze, powodzenia i żebyś bezpiecznie dotarła do celu.
Po czym wstał, dopiął swój płaszcz, założył miecz na plecy i szybkim krokiem przeszedł koło ogniska mijając Rhian, oparł się ręką o drzewo i odwrócił w stronę Jane.
- A ty idziesz ze mną? Czy może masz inne plany?
Zaczął małymi kroczkami oddalać się od obozu.
- Dobrze, powodzenia i żebyś bezpiecznie dotarła do celu.
Po czym wstał, dopiął swój płaszcz, założył miecz na plecy i szybkim krokiem przeszedł koło ogniska mijając Rhian, oparł się ręką o drzewo i odwrócił w stronę Jane.
- A ty idziesz ze mną? Czy może masz inne plany?
Zaczął małymi kroczkami oddalać się od obozu.
- Jane
- Szukający Snów
- Posty: 177
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
- Kontakt:
Jane obserwowała jak dwójka wilkołaków oddala się od ogniska. Luka oznajmił, aby pod żadnym pozorem nikt się do nich nie zbliżał. Elfka wzruszyła ramionami, po czym zaczęła spoglądać na Skierrę. Młody wilkołak, który nie potrafił panować nad swoimi instynktami był wielkim zagrożeniem. Jeżeli Luka nie nauczy go kontroli, ten może pozabijać wszystkich tu obecnych.
Jane westchnęła, po czym spojrzała na Rhian. Nie zamierzała siedzieć tutaj w kompletnej ciszy i czekać, aż wrócą wilkołaki. Jednakże Reiter zauważyła, że zakapturzona kobieta zbladła.
- Ej, w porządku? - zapytała, marszcząc brwi. „Nie najlepszy temat, jak na rozpoczęcie rozmowy...” pomyślała. Po chwili spostrzegła, jak Feliks przechodzi obok z mieczem na plecach. Odwrócił się do niej i zapytał, czy pójdzie z nim.
Jane musiała przyznać, że zaskoczył ją tym. Tak otwarcie zaproponował jej podróż...
- Mogłabym... - powiedziała powoli. Zastanawiała się nad tym. Jeżeli pójdzie, czy wilkołaki nie uznają, że po prostu uciekła z obawy o własne życie? Z drugiej strony i tak nic jej tu nie trzymało. Jak już wcześniej wspomniała, musi również znaleźć jej zleceniodawcę, który teraz mógł być wszędzie.
- Dobrze – oświadczyła, odchodząc od ogniska. - Pójdę z tobą.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Szybkim krokiem ruszyła za sabotażystą.
Ciąg dalszy: Jane i Feliks
Jane westchnęła, po czym spojrzała na Rhian. Nie zamierzała siedzieć tutaj w kompletnej ciszy i czekać, aż wrócą wilkołaki. Jednakże Reiter zauważyła, że zakapturzona kobieta zbladła.
- Ej, w porządku? - zapytała, marszcząc brwi. „Nie najlepszy temat, jak na rozpoczęcie rozmowy...” pomyślała. Po chwili spostrzegła, jak Feliks przechodzi obok z mieczem na plecach. Odwrócił się do niej i zapytał, czy pójdzie z nim.
Jane musiała przyznać, że zaskoczył ją tym. Tak otwarcie zaproponował jej podróż...
- Mogłabym... - powiedziała powoli. Zastanawiała się nad tym. Jeżeli pójdzie, czy wilkołaki nie uznają, że po prostu uciekła z obawy o własne życie? Z drugiej strony i tak nic jej tu nie trzymało. Jak już wcześniej wspomniała, musi również znaleźć jej zleceniodawcę, który teraz mógł być wszędzie.
- Dobrze – oświadczyła, odchodząc od ogniska. - Pójdę z tobą.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Szybkim krokiem ruszyła za sabotażystą.
Ciąg dalszy: Jane i Feliks
Ostatnio edytowane przez Jane 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
- Skierra
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 58
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Wilkołak, niegdyś ludzki kapłan
- Profesje:
- Kontakt:
Chciał dodać otuchy pozostającym na polanie i uświadomić, że to dalej będzie on, że będzie się starał i nic się nie powinno stać. Jednakże, zdawał sobie sprawę, że to wszystko z jego powodu i jakoś odebrało mu to tę chęć. Luka w końcu zebrał się i wyruszyli.
Powoli, zdecydowanie zbyt wolno mijali drzewa. Ściółka chrzęściła pod łapami i stopami obu wilków. Zdawał sobie sprawę, że przebyta przez nich odległość nic nie znaczy, ale sam czułby się lepiej, gdyby zwiększyli dystans. Nie widać było, ani nie czuć żadnych oznak życia, tak jakby wszystkie żyjące istoty schowały się przed tym, co grasuje podczas pełni.
Gdy zatrzymali się, niedaleko skały i starego legowiska borsuka, Luka zdjął pelerynę i opowiedział mu co powinien zrobić. Szczerze powiedziawszy to Skierra już parokrotnie starał się opanować wszystko, co przynosiła pełnia. Nigdy jeszcze mu się to nie udało. Zawsze świecąca tarcza zyskiwała nad nim władzę, nie pozwalając mu na nic. To co robił do tej pory podczas pełni było zwykłym instynktem, zwierzęcym odruchem. Człowieczeństwo ulatywało i wracało dopiero za dnia. Nie potrafił nic na to zaradzić. A Luka, kazał mu najzwyczajniej w świecie się opanować, tak jakby myślał, że nigdy tego nie spróbował.
Postanowił stać w miejscu, tak jak stał, niewzruszenie czekając, aż pokaże się księżyc. Oczekując na ten moment, nieustannie starał się zmotywować, by zachować to czym jest i nie dać sobie tego wyprzeć. Musiał wytrzymać, to było tylko w jego interesie, by sobie poradzić.
Wtedy chmura odsłoniła niemal w pełni okrągłą tarczę księżyca, która zalała bladą poświatą cały świat.
Skierra poczuł narastającą w nim falę podniecenia. Fala ta nie byłaby sama w sobie zła, gdyby tylko dało się ją zatrzymać. Próbował z całych sił zdusić to uczucie, stłamsić je. Ale ta fala była jak narkotyk. Rozchodziła się po żyłach, powoli i nieubłaganie, zatruwając umysł. Z całych sił zmusił się do powstrzymania jej, wbijając pazury głęboko w ziemię.
Nagle poczuł na całym ciele ból, tak jakby ktoś nacinał go ze wszystkich stron żyletkami, nasączonymi narkotykowym podnieceniem i instynktem. Przyspieszały jeszcze działanie tego wszystkiego, a paraliżujący ból niemal uniemożliwiał zatrzymanie go. Wiedział już, że na pewno nie utrzyma kontroli. Nie był w stanie.
Luka mógł wtedy zobaczyć, jak wilk wił się na ziemi, starając się powstrzymać ból. Widział, jak rzucał się, to zawracał, obijał o drzewa. Wreszcie, zobaczył jak Skierra przyparł się do skały, od strony, z której nie mogły dosięgnąć promienie księżyca i usłyszał cichy, zbolały charkot:
- Po..móżż...
Powoli, zdecydowanie zbyt wolno mijali drzewa. Ściółka chrzęściła pod łapami i stopami obu wilków. Zdawał sobie sprawę, że przebyta przez nich odległość nic nie znaczy, ale sam czułby się lepiej, gdyby zwiększyli dystans. Nie widać było, ani nie czuć żadnych oznak życia, tak jakby wszystkie żyjące istoty schowały się przed tym, co grasuje podczas pełni.
Gdy zatrzymali się, niedaleko skały i starego legowiska borsuka, Luka zdjął pelerynę i opowiedział mu co powinien zrobić. Szczerze powiedziawszy to Skierra już parokrotnie starał się opanować wszystko, co przynosiła pełnia. Nigdy jeszcze mu się to nie udało. Zawsze świecąca tarcza zyskiwała nad nim władzę, nie pozwalając mu na nic. To co robił do tej pory podczas pełni było zwykłym instynktem, zwierzęcym odruchem. Człowieczeństwo ulatywało i wracało dopiero za dnia. Nie potrafił nic na to zaradzić. A Luka, kazał mu najzwyczajniej w świecie się opanować, tak jakby myślał, że nigdy tego nie spróbował.
Postanowił stać w miejscu, tak jak stał, niewzruszenie czekając, aż pokaże się księżyc. Oczekując na ten moment, nieustannie starał się zmotywować, by zachować to czym jest i nie dać sobie tego wyprzeć. Musiał wytrzymać, to było tylko w jego interesie, by sobie poradzić.
Wtedy chmura odsłoniła niemal w pełni okrągłą tarczę księżyca, która zalała bladą poświatą cały świat.
Skierra poczuł narastającą w nim falę podniecenia. Fala ta nie byłaby sama w sobie zła, gdyby tylko dało się ją zatrzymać. Próbował z całych sił zdusić to uczucie, stłamsić je. Ale ta fala była jak narkotyk. Rozchodziła się po żyłach, powoli i nieubłaganie, zatruwając umysł. Z całych sił zmusił się do powstrzymania jej, wbijając pazury głęboko w ziemię.
Nagle poczuł na całym ciele ból, tak jakby ktoś nacinał go ze wszystkich stron żyletkami, nasączonymi narkotykowym podnieceniem i instynktem. Przyspieszały jeszcze działanie tego wszystkiego, a paraliżujący ból niemal uniemożliwiał zatrzymanie go. Wiedział już, że na pewno nie utrzyma kontroli. Nie był w stanie.
Luka mógł wtedy zobaczyć, jak wilk wił się na ziemi, starając się powstrzymać ból. Widział, jak rzucał się, to zawracał, obijał o drzewa. Wreszcie, zobaczył jak Skierra przyparł się do skały, od strony, z której nie mogły dosięgnąć promienie księżyca i usłyszał cichy, zbolały charkot:
- Po..móżż...
- Luka
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 23
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Gdy tylko tarcza księżyca wychyliła się za chmur, pobratymiec zaczął się wić z bólu. Cóż... nie oczekiwał cudów, bo sam długo dochodził do opanowania zwierzęcych instynktów. Nie trzeba więc było mu powtarzać dwa razy co ma robić. Niemal od razu znalazł się przy wilku i przygwoździł go do ziemi na tyle mocno, by się nie wyrwał, ale by go nie skrzywdzić.
- Uoh... źle to wygląda... - syknął czując, że może mieć problemy z utrzymaniem Skierry do czasu aż mu przejdzie. Postanowił przemówić mu do rozsądku.
- Opanuj się do cholery! Pomyśl o swojej przeszłości jako człowiek! Przypomnij sobie coś bliskiego ze swojego ludzkiego życia! - krzyknął na całe gardło do lykana. Miał raczej marne szanse na to, że coś to da ale zawsze warto spróbować.
- Uoh... źle to wygląda... - syknął czując, że może mieć problemy z utrzymaniem Skierry do czasu aż mu przejdzie. Postanowił przemówić mu do rozsądku.
- Opanuj się do cholery! Pomyśl o swojej przeszłości jako człowiek! Przypomnij sobie coś bliskiego ze swojego ludzkiego życia! - krzyknął na całe gardło do lykana. Miał raczej marne szanse na to, że coś to da ale zawsze warto spróbować.
- Rhian
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 19
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Rhian przez chwilę obserwowała oddalającą się dwójkę. Strach ją sparaliżował. Nie wiedziała czy powinna ruszyć za nimi, czy uciekać w inną stronę. Teraz wszystko się jej pomieszało. Była zagubiona. Zerknęła w kierunki, gdzie niedawno zniknęły oba wilkołaki i zaraz spojrzała w górę. Poświata księżyca delikatnie błyszczała zza chmur.
Niewiele się zastanawiając złapała za swój plecak i ruszyła w stronę Luki i Skierry. Szła dość szybko, uważnie rozglądając się na boki. Robiło się coraz ciemniej, elfka nie słyszała jednak odgłosów jakie wydają nocne stworzenia. Nie było pohukiwania sowy, ani szelestu ściółki potrącanej przez nieuważnego lisa czy borsuka. Nawet wiatr przestał poruszać liśćmi. W lesie zapanowała absolutna cisza, tak jakby cała natura została zahipnotyzowana przez srebrny glob. Elfka ostrożnie stawiała kroki, by nie przerwać tego nienaturalnego, ale jakże fascynującego bezgłosu.
Cisza... Rhian skradała się pośród drzew. Nie była pewna czy dróżka, którą obrała była tą właściwą. Nie zauważyła ani śladu wilkołaków. Powoli traciła nadzieję, że ich odnajdzie. Zaczęła nawet zastanawiać się nad powrotem do obozu. Tam mogłaby poczekać do świtu. Ruszyła w lewo, lekko odbijając od ścieżki, którą cały czas kroczyła. Rozejrzała się jeszcze raz, uważnie nasłuchując. Cisza...
Nagle coś usłyszała. Nie była pewna czy było to skomlenie czy warkot, jednak śmiało mogła stwierdzić, że odgłos wydał któryś z wilkołaków. Ruszyła w stronę krzaków zza których wydawał się ten dźwięk wydobywać.
Na niewielkiej polanie, która kończyła się skałą znajdowały się wilkołaki, których szukała. Światło księżyca, który zdążył już wychylić się zza chmur, nie dosięgało ich. Głaz szczelnie ukrywał oboje w cieniu, jednak Rhian nie miała problemu by ich rozpoznać. Skierra był przygwożdżony do skały, a Luka z całych sił go do niej przyciskał. Ten drugi szczekał bardzo głośno, wydawało się, że rozkazuje pierwszemu. Elfka spojrzała na unieruchomionego, w momencie gdy odwrócił pysk w jej stronę. Ich oczy ponownie się spotkały, tak jak przy ognisku, jednak w tej chwili Rhian dostrzegła małe ogniki szaleństwa czające się w kącikach złotych ślepi.
Stanęła w bezruchu, tak jakby jego wzrok potrafił zamieniać w kamień, jedynie jej oczy rozszerzyły się, a plecak, który do tej poty trzymała w dłoniach upadł na ziemię z cichym brzękiem.
Niewiele się zastanawiając złapała za swój plecak i ruszyła w stronę Luki i Skierry. Szła dość szybko, uważnie rozglądając się na boki. Robiło się coraz ciemniej, elfka nie słyszała jednak odgłosów jakie wydają nocne stworzenia. Nie było pohukiwania sowy, ani szelestu ściółki potrącanej przez nieuważnego lisa czy borsuka. Nawet wiatr przestał poruszać liśćmi. W lesie zapanowała absolutna cisza, tak jakby cała natura została zahipnotyzowana przez srebrny glob. Elfka ostrożnie stawiała kroki, by nie przerwać tego nienaturalnego, ale jakże fascynującego bezgłosu.
Cisza... Rhian skradała się pośród drzew. Nie była pewna czy dróżka, którą obrała była tą właściwą. Nie zauważyła ani śladu wilkołaków. Powoli traciła nadzieję, że ich odnajdzie. Zaczęła nawet zastanawiać się nad powrotem do obozu. Tam mogłaby poczekać do świtu. Ruszyła w lewo, lekko odbijając od ścieżki, którą cały czas kroczyła. Rozejrzała się jeszcze raz, uważnie nasłuchując. Cisza...
Nagle coś usłyszała. Nie była pewna czy było to skomlenie czy warkot, jednak śmiało mogła stwierdzić, że odgłos wydał któryś z wilkołaków. Ruszyła w stronę krzaków zza których wydawał się ten dźwięk wydobywać.
Na niewielkiej polanie, która kończyła się skałą znajdowały się wilkołaki, których szukała. Światło księżyca, który zdążył już wychylić się zza chmur, nie dosięgało ich. Głaz szczelnie ukrywał oboje w cieniu, jednak Rhian nie miała problemu by ich rozpoznać. Skierra był przygwożdżony do skały, a Luka z całych sił go do niej przyciskał. Ten drugi szczekał bardzo głośno, wydawało się, że rozkazuje pierwszemu. Elfka spojrzała na unieruchomionego, w momencie gdy odwrócił pysk w jej stronę. Ich oczy ponownie się spotkały, tak jak przy ognisku, jednak w tej chwili Rhian dostrzegła małe ogniki szaleństwa czające się w kącikach złotych ślepi.
Stanęła w bezruchu, tak jakby jego wzrok potrafił zamieniać w kamień, jedynie jej oczy rozszerzyły się, a plecak, który do tej poty trzymała w dłoniach upadł na ziemię z cichym brzękiem.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości