Leonia ⇒ [Miasto] Powrót.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Arayo przyglądała się mężczyźnie, który trzymał miecz tuż nad gardłem pirata. Co prawda napastnikowi należała się solidna nauczka, ale czy zasługiwał na śmierć? Na pewno nie, ale to co tutaj własnie przeżywa powinno być dla niego solidną nauczką. Jednak bardziej niż unieszkodliwiony napastnik, interesował ją ów mężczyzna, który przybył jej na ratunek, albo co innego... Właściwie nie potrafiła tego wyjaśnić, bo przecież nikt normalny nie potrafił przemieniać się ot tak, znaczy... Żaden normalny człowiek, więc Lyric może nie był zwykłym człowiekiem? Są różne rasy, które umiejętność przemiany opanowały do perfekcji, ale czy ten mężczyzna należał do takiej rasy? Tego jeszcze nie wiedziała. Najgorsza myśl jednak była zupełnie inna niż wcześniejsze rozważania... Co jeśli Lyric miał podobny problem... Problem z demonem, klątwą albo czymś podobnym? Zupełnie tak jak ona....
- Zostaw go. Mimo, że mnie zaatakował, to nie jest czyn, który zasługuje na taką zemstę. - powiedziała spokojnym głosem, przyglądając się długowłosemu. Ten natomiast spojrzał na nią, widać było zagubienie malujące się na jego twarzy i może odrobinę rozczarowania. Ale kiedy wygiął usta w podkówkę, Ar aż powstrzymała śmiech, bo musiała przyznać, że wyszło mu to niezwykle uroczo.
Długowłosy odpuścił napastnikowi i zabrał sobie jego miecz, a to sprawiło ,że nieco jej ulżyło. Miała również nadzieję, że kapitan zrozumie sytuację i ucieknie na swój statek, by więcej nie wchodzić im w drogę. Młody mężczyzna zbliżył się do Arayo, patrząc jej głęboko w oczy. Elfka natomiast wciąż próbowała wytłumaczyć sobie zniknięcie Lyrica i pojawienie się jej wybawiciela.
- Co robię tutaj? - zapytała zdziwiona tak zwyczajnym pytaniem.
- Oczekiwałam na przyjście mojego znajomego, kiedy ten ktoś mnie zaczepił. - wyjaśniła nadal nieco zdezorientowana całą sytuacją.
- Nie rozumiem skąd się tutaj wziąłeś. - nie powstrzymała swojej ciekawości.
- Wyglądasz prawie jak mój znajomy, który miał tutaj przyjść, właściwie, nie do końca jak on, ale prawie. Poza tym leżał przed chwilą tam, a teraz go nie ma, ale jesteś ty. - zaczęła opowiadać, nie dając mu dojść do głosu i jednocześnie wskazując miejsce, gdzie upadł Lyric.
- Jesteś jakimś zmiennokształtnym, pradawnym, a może jesteś duchem? - cofnęła się o krok.
- Wyjaśnisz mi o co tutaj chodzi? - kolejne słowa uwolniły się z jej ust, a wzrok Elfki nie zmieniał swojego celu.
- Zostaw go. Mimo, że mnie zaatakował, to nie jest czyn, który zasługuje na taką zemstę. - powiedziała spokojnym głosem, przyglądając się długowłosemu. Ten natomiast spojrzał na nią, widać było zagubienie malujące się na jego twarzy i może odrobinę rozczarowania. Ale kiedy wygiął usta w podkówkę, Ar aż powstrzymała śmiech, bo musiała przyznać, że wyszło mu to niezwykle uroczo.
Długowłosy odpuścił napastnikowi i zabrał sobie jego miecz, a to sprawiło ,że nieco jej ulżyło. Miała również nadzieję, że kapitan zrozumie sytuację i ucieknie na swój statek, by więcej nie wchodzić im w drogę. Młody mężczyzna zbliżył się do Arayo, patrząc jej głęboko w oczy. Elfka natomiast wciąż próbowała wytłumaczyć sobie zniknięcie Lyrica i pojawienie się jej wybawiciela.
- Co robię tutaj? - zapytała zdziwiona tak zwyczajnym pytaniem.
- Oczekiwałam na przyjście mojego znajomego, kiedy ten ktoś mnie zaczepił. - wyjaśniła nadal nieco zdezorientowana całą sytuacją.
- Nie rozumiem skąd się tutaj wziąłeś. - nie powstrzymała swojej ciekawości.
- Wyglądasz prawie jak mój znajomy, który miał tutaj przyjść, właściwie, nie do końca jak on, ale prawie. Poza tym leżał przed chwilą tam, a teraz go nie ma, ale jesteś ty. - zaczęła opowiadać, nie dając mu dojść do głosu i jednocześnie wskazując miejsce, gdzie upadł Lyric.
- Jesteś jakimś zmiennokształtnym, pradawnym, a może jesteś duchem? - cofnęła się o krok.
- Wyjaśnisz mi o co tutaj chodzi? - kolejne słowa uwolniły się z jej ust, a wzrok Elfki nie zmieniał swojego celu.
- Lyric
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 81
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Elfka wydała się mężczyźnie całkiem sympatyczna, nie żeby robiło mu to jakąś różnicę, jednak jest to spostrzeżenie warte zanotowania. Chłopak nie miał skrupułów i żadnego rodzaju emapatii, czy czegoś w tym stylu, był aspołeczny, sadystyczny i psychopatyczny, jednak bywały sytuacje, że zwyczajnie nie miał ochoty komuś robić krzywdy, lub tak jak dzisiaj, wręcz kogoś słuchał, nie tylko słuchał w sensie pozwalał mówić, ale wręcz robił to, czego od niego oczekiwano, co było całkowicie dziwne w jego przypadku. Sam nie potrafił wyjaśnić powyższego zjawiska, jednak jako, że był nieco bystrzejszy od swojego drugiego wcielenia, zdawał sobie sprawę, że coś jet po drugiej stronie jego umysłu, jakaś "druga osoba", która kieruje jego ruchami, gdy on śpi, choć nigdy nie znał swojego drugiego JA, nie wiedział skąd się wzięło, jak się między sobą zamieniają... i kim w ogóle ono jest.
- Nie widziałem tu nikogo.
Odparł chłopak na słowa kobiety, podpierając miecz o ziemię i podpierając się na nim.
- Nikogo tu nie widziałem gdy się pojawiłem.
Dodał nieco beznamiętnym tonem, wpatrując się w kobietę tym razem całkiem obojętnie.
- Być może czekasz na mnie... Nazywam się Lyric
Przedstawił się, uśmiechając tajemniczo. Ciężko było odgadnąć jego myśli, błądzące wszystkimi możliwymi drogami, po wyrazie jego ekspresji, która zmieniała się jak w kalejdoskopie.
- Nie widziałem tu nikogo.
Odparł chłopak na słowa kobiety, podpierając miecz o ziemię i podpierając się na nim.
- Nikogo tu nie widziałem gdy się pojawiłem.
Dodał nieco beznamiętnym tonem, wpatrując się w kobietę tym razem całkiem obojętnie.
- Być może czekasz na mnie... Nazywam się Lyric
Przedstawił się, uśmiechając tajemniczo. Ciężko było odgadnąć jego myśli, błądzące wszystkimi możliwymi drogami, po wyrazie jego ekspresji, która zmieniała się jak w kalejdoskopie.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Arayo była coraz bardziej zagubiona w obecnej sytuacji, z której niewiele rozumiała. Mężczyzna pojawił się tak nagle, poniekąd przypominał Lyrica, ale nim nie był. Do tego jej znajomy zniknął, co dodatkowo wprowadzało mętlik w głowie Elfki. O co w tym wszystkim chodzi? Tego właśnie chciała się dowiedzieć, usłyszeć jakieś logiczne wyjaśnienie, ale sytuacja była tak dziwna, że nie kobieta nie spodziewała się usłyszeć czegoś sensownego.
- Przecież tam leżał. - znowu pokazała na miejsce, w którym był Lyric po tym, jak oberwał od napastnika.
- Musiałeś go widzieć, skoro pojawiłeś się tutaj tak po prostu. A nie jesteśmy daleko od tamtego miejsc, a i Ty nie wydajesz się być niewidomy. - przewróciła oczami, choć nie był to negatywny gest.
Potem Elfka usłyszała coś, co niemal zwaliło ją z nóg. Jak to Lyric... Jak to..
- Niemożliwe. - powiedziała, prawie śmiejąc się z całej tej sytuacji.
- To jest aż tak popularne imię? - zażartowała nawet, nie do końca wierząc w to, że jest to możliwe, jak długo żyje, tak nie spotkała się z taką sytuacją.
- Dobrze, a tak naprawdę, mogę poznać Twoje imię? - zapytała z uśmiechem, uznając słowa mężczyzny za żart.
- Nie czekam na Ciebie, bo nie jesteś tym mężczyzną. Powiedz mi jak masz na imię. - dodała po chwili, oczekując, że głupie żarty się skończą.
- Masz podobny styl ubioru jak on, ale nie wyglądasz jak on. Naprawdę, nie chcę grać w jakąś dziwną grę, bo sytuacja zaczyna być nieco dziwna... Właściwie już jest... - wzruszyła lekko ramionami.
- Jesteś jakimś zmiennokształtnym, który chce zrobić mi krzywdę, zamiast tego kapitana, tak? - sama już nie wiedziała co ma zrobić, a nadmiar chaosu w głowie zaczynał wywoływać śmiech.
- Powiedz mi, zrobiłeś coś Lyricowi, prawda? - spojrzała na niego nieco pochmurniejszym wzrokiem, a jej postawa wskazywała na to, że Elfka stała się ostrożniejsza i gdyby została zaatakowana, mogłaby się obronić.
- Nie wierzę w tak dziwne przypadki. Lepiej powiedz co się dzieje, o co chodzi i kim tak naprawdę jesteś. - i w tych słowach tyle uśmiechu już nie było...
- Przecież tam leżał. - znowu pokazała na miejsce, w którym był Lyric po tym, jak oberwał od napastnika.
- Musiałeś go widzieć, skoro pojawiłeś się tutaj tak po prostu. A nie jesteśmy daleko od tamtego miejsc, a i Ty nie wydajesz się być niewidomy. - przewróciła oczami, choć nie był to negatywny gest.
Potem Elfka usłyszała coś, co niemal zwaliło ją z nóg. Jak to Lyric... Jak to..
- Niemożliwe. - powiedziała, prawie śmiejąc się z całej tej sytuacji.
- To jest aż tak popularne imię? - zażartowała nawet, nie do końca wierząc w to, że jest to możliwe, jak długo żyje, tak nie spotkała się z taką sytuacją.
- Dobrze, a tak naprawdę, mogę poznać Twoje imię? - zapytała z uśmiechem, uznając słowa mężczyzny za żart.
- Nie czekam na Ciebie, bo nie jesteś tym mężczyzną. Powiedz mi jak masz na imię. - dodała po chwili, oczekując, że głupie żarty się skończą.
- Masz podobny styl ubioru jak on, ale nie wyglądasz jak on. Naprawdę, nie chcę grać w jakąś dziwną grę, bo sytuacja zaczyna być nieco dziwna... Właściwie już jest... - wzruszyła lekko ramionami.
- Jesteś jakimś zmiennokształtnym, który chce zrobić mi krzywdę, zamiast tego kapitana, tak? - sama już nie wiedziała co ma zrobić, a nadmiar chaosu w głowie zaczynał wywoływać śmiech.
- Powiedz mi, zrobiłeś coś Lyricowi, prawda? - spojrzała na niego nieco pochmurniejszym wzrokiem, a jej postawa wskazywała na to, że Elfka stała się ostrożniejsza i gdyby została zaatakowana, mogłaby się obronić.
- Nie wierzę w tak dziwne przypadki. Lepiej powiedz co się dzieje, o co chodzi i kim tak naprawdę jesteś. - i w tych słowach tyle uśmiechu już nie było...
- Lyric
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 81
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Chłopak wydawał się zdezorientowany, ale jednocześnie niejako pobudzony... chociaż, on chyba zawsze wyglądał choć nieco pobudzony. przypatrywał się kobiecie błędnym wzrokiem, nie wiedząc co sam ma myśleć na ten temat. Wielki miecz opierał był oparty na ziemi, a na jego rękojeści podpierał się mężczyzna, ten widok, razem z zagubionym wzrokiem Lyrica wyglądał dość komicznie.
- Nie znam osoby, którą tu chciałaś zastać.
Odpowiedział w końcu, zupełnie nie zmieniając wyrazu twarzy, w zasadzie w ogóle się też nie poruszał, wyglądał jak beznamiętny posąg, poruszający jedynie wargami.
- Na prawdę nazywam się Lyric
Dodał i choć w głosie wyraźnie było słychać zdziwienie i zagubienie, jego twarz zupełnie tego nie wyrażała. Chłopak przejawiał swoje emocje zupełnie inaczej w formie zachowania i zupełnie inaczej w słowach, tak jakby miał przynajmniej dwa sposoby reagowania, zupełnie od siebie niezależne, tym bardziej nie było wiadomo, o czym tak na prawdę myśli, bo skąd można mieć pewność, że jego myśli są adekwatne do zachowania, czy słów, skoro one same są niezależne od siebie nawzajem?
Dziewczyna była jeszcze bardziej zdziwiona niż on i cały czas mówiła o jakimś innym Lyricu i wskazywała miejsce, gdzie niby leżał.
- Nie jestem osobą, której szukasz i na prawdę gdy się tu pojawiłem, nikogo nie było... choć sam przyznam, że nie wiem skąd się tu wziąłem.
Dodał beznamiętnie, wskazując to samo miejsce, które wskazywała Arayo.
- Głowa mnie już boli od tej rozmowy. -Stwierdził po chwili wpatrywania się w dziewczynę, po czym uśmiechnął się- Idę do domu.
Powiedział szybko i wyprostował się, zarzucił miecz na plecy i odwrócił się od kobiety, jednak niemal w tym samym momencie się zachwiał i upuścił miecz, łapiąc się za głową. Zdaje się, że za szybko się wyprostował i doznał niedotlenienia. Mężczyzna ukucnął, wciąż trzymając się za głowę.
Po chwili, można było wyraźnie zauważyć przemianę, włosy chłopaka skróciły się i zmieniły kolor na blond. Przemiana była wyraźna i gwałtowna, ale wystarczyła chwila nieuwagi, by to przeoczyć. gdy tylko transformacja się zakończyła, Lyric upadł na ziemię. Chłopak niedługo leżał na zimnym podłożu. W końcu się uniósł, jęcząc z bólu i trzymał się za głowę.
- Aj... chyba dostałem za mocno.
Odezwał się, zupełnie normalnie.
- Arayo!
Krzyknął nagle i odwrócił się gwałtownie, rozglądając się wokół. Najpierw dojrzał leżącego pirata, a potem stojącą w osłupieniu elfkę.
- Co... co się tu stało?
Zapytał sam nie wiedząc o co chodzi
- Ty... Ty to zrobiłaś?
Zapytał niepewnie, zdziwiony, wskazując na barczystego oprycha.
- Wszystko w porządku, nic Ci nie jest?
Dodał wstając i zbliżając się do elfki.
- Nie znam osoby, którą tu chciałaś zastać.
Odpowiedział w końcu, zupełnie nie zmieniając wyrazu twarzy, w zasadzie w ogóle się też nie poruszał, wyglądał jak beznamiętny posąg, poruszający jedynie wargami.
- Na prawdę nazywam się Lyric
Dodał i choć w głosie wyraźnie było słychać zdziwienie i zagubienie, jego twarz zupełnie tego nie wyrażała. Chłopak przejawiał swoje emocje zupełnie inaczej w formie zachowania i zupełnie inaczej w słowach, tak jakby miał przynajmniej dwa sposoby reagowania, zupełnie od siebie niezależne, tym bardziej nie było wiadomo, o czym tak na prawdę myśli, bo skąd można mieć pewność, że jego myśli są adekwatne do zachowania, czy słów, skoro one same są niezależne od siebie nawzajem?
Dziewczyna była jeszcze bardziej zdziwiona niż on i cały czas mówiła o jakimś innym Lyricu i wskazywała miejsce, gdzie niby leżał.
- Nie jestem osobą, której szukasz i na prawdę gdy się tu pojawiłem, nikogo nie było... choć sam przyznam, że nie wiem skąd się tu wziąłem.
Dodał beznamiętnie, wskazując to samo miejsce, które wskazywała Arayo.
- Głowa mnie już boli od tej rozmowy. -Stwierdził po chwili wpatrywania się w dziewczynę, po czym uśmiechnął się- Idę do domu.
Powiedział szybko i wyprostował się, zarzucił miecz na plecy i odwrócił się od kobiety, jednak niemal w tym samym momencie się zachwiał i upuścił miecz, łapiąc się za głową. Zdaje się, że za szybko się wyprostował i doznał niedotlenienia. Mężczyzna ukucnął, wciąż trzymając się za głowę.
Po chwili, można było wyraźnie zauważyć przemianę, włosy chłopaka skróciły się i zmieniły kolor na blond. Przemiana była wyraźna i gwałtowna, ale wystarczyła chwila nieuwagi, by to przeoczyć. gdy tylko transformacja się zakończyła, Lyric upadł na ziemię. Chłopak niedługo leżał na zimnym podłożu. W końcu się uniósł, jęcząc z bólu i trzymał się za głowę.
- Aj... chyba dostałem za mocno.
Odezwał się, zupełnie normalnie.
- Arayo!
Krzyknął nagle i odwrócił się gwałtownie, rozglądając się wokół. Najpierw dojrzał leżącego pirata, a potem stojącą w osłupieniu elfkę.
- Co... co się tu stało?
Zapytał sam nie wiedząc o co chodzi
- Ty... Ty to zrobiłaś?
Zapytał niepewnie, zdziwiony, wskazując na barczystego oprycha.
- Wszystko w porządku, nic Ci nie jest?
Dodał wstając i zbliżając się do elfki.
Noah w końcu dopłynął do Leonii. Z ulgą przyjął zejście na suchy ląd, miał już bowiem powyżej uszu statku, oceanu i braku zajęcia. Choć mógł trenować na statku ciągłe chybotanie łodzi i wszędzie kręcący się ludzie poważnie mu to utrudniali.
- Ufff... wreszcie stały ląd... ostatni raz płynąłem statkiem - powiedział przeciągając się. Miasto wyglądało na bardzo żywe i kolorowe. Noah uważnie obserwował to wszytko, wszystkimi zmysłami z Mantrą włącznie. Wyczuł od razu kilka istot silniejszych od niego jeśli nawet nie silniejszych od jego mistrza
- No no... chyba będę musiał się poważnie przyłożyć jeśli chcę zostać najsilniejszym - pomyślał zarzucając tobołek ze swoim dobytkiem i ruszając w drogę w poszukiwaniu jakiejś karczmy. Podróż go nieco wykończyła i chciał odpocząć w miękkim łóżku zamiast w hamaku.
- Ufff... wreszcie stały ląd... ostatni raz płynąłem statkiem - powiedział przeciągając się. Miasto wyglądało na bardzo żywe i kolorowe. Noah uważnie obserwował to wszytko, wszystkimi zmysłami z Mantrą włącznie. Wyczuł od razu kilka istot silniejszych od niego jeśli nawet nie silniejszych od jego mistrza
- No no... chyba będę musiał się poważnie przyłożyć jeśli chcę zostać najsilniejszym - pomyślał zarzucając tobołek ze swoim dobytkiem i ruszając w drogę w poszukiwaniu jakiejś karczmy. Podróż go nieco wykończyła i chciał odpocząć w miękkim łóżku zamiast w hamaku.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Czarnowłosa kobieta stała ze wzrokiem wlepionym w swojego rozmówce, coraz bardziej zastanawiając się nad sensem całej tej sytuacji, jak i rozmowy. Poniekąd zagmatwanie tego wszystkiego zaczynało ją bawić, a z drugiej strony coraz bardziej irytować, bo zdawała sobie sprawę, że nurtujące ją pytania nie znajdą swojej, konkretnej i logicznej odpowiedzi, a cała rozmowa będzie w kółko toczyła się tak samo. Kiedy po raz kolejny usłyszała zapewnienie mężczyzny, że ma na imię Lyric, a przecież nim nie był, zwyczajnie przewróciła oczami, poddając się zupełnie i nie mając zamiaru dalej kontynuować tej zabawy. Z tego co zdążyła wyłapać, sam jej rozmówca wydawał się momentami zagubiony przez to wszystko. Ale w końcu przyznał, że sam nie wie jakim cudem pojawił się właśnie w tym miejscu.
- Ha! Więc nie do końca wiesz co się dzieje, zupełnie jak ja. Może jesteś jakimś opiekunem i nie masz własnej woli? - zaczęła po raz kolejny snuć domysły, choć każdy kolejny pomysł był dziwniejszy.
- Chociaż to by nie pasowało do Twojego zachowania. - szybko poprawiła się, kończąc wymyślanie dalszej części nowej teorii.
Najwyraźniej sam nieznajomy znajomy postanowił poddać się w tej sytuacji, bo oto oznajmił, że wraca do domu. Czyli Ar zostanie bez żadnej odpowiedz, bez prawdziwego Lyrica, po dość nieprzyjemnym spotkaniu z nieznajomym.
- Jak uważasz. - nieco zrezygnowana i podirytowana wzruszyła ramionami, nie mając zamiaru zatrzymywać tego dziwnego człowieka, nawet jeśli wydawał się tak bardzo podobny do tego, na którego czekała póki jej nie przerwano.
W jednej chwili cała ta sytuacja znowu diametralnie się zmieniła. Mężczyzna złapał się za głowę i niemal upadł, co zaskoczyło Elfkę, która od razu do niego podeszła, nie bardzo rozumiejąc co się dzieje.
- Co jes....- zaczęła, ale nie zdążyła dokończyć, bo oto na jej oczach dochodziło do przemiany, o którą podejrzewała mężczyznę. A tak bardzo upierał się, że nie wie o czym mówiła! A to kłamca!
Elfka cofnęła się nieco, bo przemiana wcale nie była jakaś mozolna, a wręcz przeciwnie. Już po chwili leżał przed nią Lyric, ten na którego czekała... Elfka zrobiła wielkie oczy i otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale nie była w stanie, choć ta sytuacja nie powinna jej zaskoczyć, bo przecież spodziewała się jakiejś zmiennokształtności ,ale nie sądziła, że człowiek zmienia się w człowieka, chyba, że "jej wybawiciel" człowiekiem nie był... Arayo pokręciła głową, kiedy znowu usłyszała głos Lyrica. Podeszła do niego, pozbywając się po drodze nawału myśli.
- Wszystko dobrze? - zapytała od razu, a kiedy wstał i nagle odwrócił się do niej, podeszła do niego upewniając się, że nie ma żadnych ran po tym całym incydencie.
- Ja? - zapytała zaskoczona, patrząc na Lyrica jeszcze większymi oczami. do tego tak strasznie się przejął nią i zupełnie nie wiedział co się stało.
- Ale... - zaczęła powoli.
- To... to nie ja. Ja czekałam tutaj na ciebie, kiedy tamten mnie naszedł i zaatakował... Ty chciałeś mi pomóc, ale uderzył cię zbyt mocno .. i ... - Elfka pokręciła głową i westchnęła głośno.
- Przecież doskonale wiesz co tutaj się stało. - powiedziała pewniejszym siebie tonem głosu.
- To ty mnie uratowałeś, mówiłam, że musisz być jakimś zmiennokształtnym czy kimś kto potrafi przybierać inne formy. Pytałam o to to zaprzeczyłeś. - powiedziała niemal z wyrzutem.
- I nawet powiedziałeś, że masz na imię Lyric, więc nie rozumiem czemu nadal udajesz, że nie masz drugiej formy, czy jak wy to nazywacie. - wlepiła wzrok w jego spojrzenie.
- Poza tym... nic mi nie jest. - powiedziała spokojniej.
- Powinniśmy udać się do karczmy i to koniecznie. I Ty, i ja musimy odpocząć, a wypadałoby, byś w końcu powiedział mi prawdę, bo przyznam szczerze, ze ta sytuacja jest irytująca. - uznała w końcu i odrzuciła czarne włosy na plecy, po czym powoli ruszyła w stronę miasta i karczmy, gdzie wcześniej się zatrzymała.
- Chodź. - będąc trzy kroki za nim ,odwróciła się, by upewnić się, że Lyric jej nie ucieknie. Musiała dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi.
-
- Ha! Więc nie do końca wiesz co się dzieje, zupełnie jak ja. Może jesteś jakimś opiekunem i nie masz własnej woli? - zaczęła po raz kolejny snuć domysły, choć każdy kolejny pomysł był dziwniejszy.
- Chociaż to by nie pasowało do Twojego zachowania. - szybko poprawiła się, kończąc wymyślanie dalszej części nowej teorii.
Najwyraźniej sam nieznajomy znajomy postanowił poddać się w tej sytuacji, bo oto oznajmił, że wraca do domu. Czyli Ar zostanie bez żadnej odpowiedz, bez prawdziwego Lyrica, po dość nieprzyjemnym spotkaniu z nieznajomym.
- Jak uważasz. - nieco zrezygnowana i podirytowana wzruszyła ramionami, nie mając zamiaru zatrzymywać tego dziwnego człowieka, nawet jeśli wydawał się tak bardzo podobny do tego, na którego czekała póki jej nie przerwano.
W jednej chwili cała ta sytuacja znowu diametralnie się zmieniła. Mężczyzna złapał się za głowę i niemal upadł, co zaskoczyło Elfkę, która od razu do niego podeszła, nie bardzo rozumiejąc co się dzieje.
- Co jes....- zaczęła, ale nie zdążyła dokończyć, bo oto na jej oczach dochodziło do przemiany, o którą podejrzewała mężczyznę. A tak bardzo upierał się, że nie wie o czym mówiła! A to kłamca!
Elfka cofnęła się nieco, bo przemiana wcale nie była jakaś mozolna, a wręcz przeciwnie. Już po chwili leżał przed nią Lyric, ten na którego czekała... Elfka zrobiła wielkie oczy i otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale nie była w stanie, choć ta sytuacja nie powinna jej zaskoczyć, bo przecież spodziewała się jakiejś zmiennokształtności ,ale nie sądziła, że człowiek zmienia się w człowieka, chyba, że "jej wybawiciel" człowiekiem nie był... Arayo pokręciła głową, kiedy znowu usłyszała głos Lyrica. Podeszła do niego, pozbywając się po drodze nawału myśli.
- Wszystko dobrze? - zapytała od razu, a kiedy wstał i nagle odwrócił się do niej, podeszła do niego upewniając się, że nie ma żadnych ran po tym całym incydencie.
- Ja? - zapytała zaskoczona, patrząc na Lyrica jeszcze większymi oczami. do tego tak strasznie się przejął nią i zupełnie nie wiedział co się stało.
- Ale... - zaczęła powoli.
- To... to nie ja. Ja czekałam tutaj na ciebie, kiedy tamten mnie naszedł i zaatakował... Ty chciałeś mi pomóc, ale uderzył cię zbyt mocno .. i ... - Elfka pokręciła głową i westchnęła głośno.
- Przecież doskonale wiesz co tutaj się stało. - powiedziała pewniejszym siebie tonem głosu.
- To ty mnie uratowałeś, mówiłam, że musisz być jakimś zmiennokształtnym czy kimś kto potrafi przybierać inne formy. Pytałam o to to zaprzeczyłeś. - powiedziała niemal z wyrzutem.
- I nawet powiedziałeś, że masz na imię Lyric, więc nie rozumiem czemu nadal udajesz, że nie masz drugiej formy, czy jak wy to nazywacie. - wlepiła wzrok w jego spojrzenie.
- Poza tym... nic mi nie jest. - powiedziała spokojniej.
- Powinniśmy udać się do karczmy i to koniecznie. I Ty, i ja musimy odpocząć, a wypadałoby, byś w końcu powiedział mi prawdę, bo przyznam szczerze, ze ta sytuacja jest irytująca. - uznała w końcu i odrzuciła czarne włosy na plecy, po czym powoli ruszyła w stronę miasta i karczmy, gdzie wcześniej się zatrzymała.
- Chodź. - będąc trzy kroki za nim ,odwróciła się, by upewnić się, że Lyric jej nie ucieknie. Musiała dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi.
-
- Lyric
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 81
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Dziewczyna wygadywała na prawdę dziwne rzeczy, a chłopak nie był w stanie się w ogóle skupić na jej słowach, które docierały do niego jak przez mgłę, głowa wciąż go bolała po uderzeniu i musiał się za nią złapać, gdyż miał wrażenie, że jak tego nie zrobi, to rozpadnie mu się za chwilę na kawałki.
- O czym Ty mówisz?
Zapytał wyraźnie zdziwiony, słysząc delikatny szum w głowie.
- Ja... zemdlałem, co, jak mogłem zrobić?
Zapytał ponownie, tym razem rozglądając się znów po okolicy i rozmyślając nad sensem słów znajomej. Cała sytuacja była niebywale podobna do wcześniejszych, właśnie tych, które były powodem jego zaszycia się w lesie, ale zeznanie kobiety było co najmniej dziwne.
- Nie potrafię przybierać... innych form...
Przyznał całkowicie szczerze, patrząc elfce głęboko w oczy, ale wierząc, że tak właśnie się jej wydawało. Nie chciał się przyznawać znajomej, ale wierzył w boską opatrzność, czuwającą nad nim, tą samą, która ratowała go z opresji i przynosiła do jego chatki skóry i mięso, które następnie przyrządzał. Prawdopodobnie i teraz opatrzność pomogła i jemu i elfce, w sposób gwarantujący zrozumienie kobiecie, nie każdy bowiem był w stanie ogarnąć rozumem boskość, pomagającą zwykłym śmiertelnikom. Dlatego właśnie, prawdopodobnie, elfka miała wrażenie, że Lyric się przemienił... a przynajmniej tak to sam sobie tłumaczył.
- Przynajmniej... ne robię tego świadomie...
Przyznał szybko, po krótkich przemyśleniach.
- Cokolwiek się stało, jesteśmy już bezpieczni.
Dodał w końcu zadowolony i uśmiechnął się nareszcie.
- No... dobrze, chodźmy chwilę odpocząć.
Zgodził się w końcu i ruszył za elfką. Gdy zrobił trzy kroki, zatrzymał się na chwilę i odwrócił, spojrzawszy na leżący na ziemi miecz, należący do pirata. Mężczyzna miał głębokie wrażenie, że ten miecz jest jego i powinien go zabrać, ale wiedział przecież, że należy do kapitana, a zabranie broni nieprzytomnemu to to samo co kradzież, z drugiej strony, to poczucie własności było tak silne, że zaczęło budzić sentyment do tego kawałka żelaza i stali, a myśl o odejściu bez niej, powodowała tęsknotę. Chłopak odwrócił się jeszcze do elfki, jakby chcąc się jej spytać o zdanie, ale w końcu wrócił bo miecz, a ledwo go uniósłszy, oparł na ramieniu i dołączył do kobiety.
Udali się razem do karczmy.
- O czym Ty mówisz?
Zapytał wyraźnie zdziwiony, słysząc delikatny szum w głowie.
- Ja... zemdlałem, co, jak mogłem zrobić?
Zapytał ponownie, tym razem rozglądając się znów po okolicy i rozmyślając nad sensem słów znajomej. Cała sytuacja była niebywale podobna do wcześniejszych, właśnie tych, które były powodem jego zaszycia się w lesie, ale zeznanie kobiety było co najmniej dziwne.
- Nie potrafię przybierać... innych form...
Przyznał całkowicie szczerze, patrząc elfce głęboko w oczy, ale wierząc, że tak właśnie się jej wydawało. Nie chciał się przyznawać znajomej, ale wierzył w boską opatrzność, czuwającą nad nim, tą samą, która ratowała go z opresji i przynosiła do jego chatki skóry i mięso, które następnie przyrządzał. Prawdopodobnie i teraz opatrzność pomogła i jemu i elfce, w sposób gwarantujący zrozumienie kobiecie, nie każdy bowiem był w stanie ogarnąć rozumem boskość, pomagającą zwykłym śmiertelnikom. Dlatego właśnie, prawdopodobnie, elfka miała wrażenie, że Lyric się przemienił... a przynajmniej tak to sam sobie tłumaczył.
- Przynajmniej... ne robię tego świadomie...
Przyznał szybko, po krótkich przemyśleniach.
- Cokolwiek się stało, jesteśmy już bezpieczni.
Dodał w końcu zadowolony i uśmiechnął się nareszcie.
- No... dobrze, chodźmy chwilę odpocząć.
Zgodził się w końcu i ruszył za elfką. Gdy zrobił trzy kroki, zatrzymał się na chwilę i odwrócił, spojrzawszy na leżący na ziemi miecz, należący do pirata. Mężczyzna miał głębokie wrażenie, że ten miecz jest jego i powinien go zabrać, ale wiedział przecież, że należy do kapitana, a zabranie broni nieprzytomnemu to to samo co kradzież, z drugiej strony, to poczucie własności było tak silne, że zaczęło budzić sentyment do tego kawałka żelaza i stali, a myśl o odejściu bez niej, powodowała tęsknotę. Chłopak odwrócił się jeszcze do elfki, jakby chcąc się jej spytać o zdanie, ale w końcu wrócił bo miecz, a ledwo go uniósłszy, oparł na ramieniu i dołączył do kobiety.
Udali się razem do karczmy.
Noah bez trudu dotarł w okolice karczmy. Nie było mu jednak dane skierować się w stronę tego przybytku. Przed karczmą stała grupa ludzi wyglądająca na piratów koło nich leżało kilka osób, prawdopodobnie jedni z odważniejszych, którzy odważyli się stawić korsarzom czoła. Cała reszta stała i ze strachem obserwowała sytuację. Kapitan - przysadzisty mężczyzna z niechlujną czarną brodą i wielgachną maczugą zaśmiał się
- No dalej! Znajdzie się jeszcze jakiś śmiałek, który spróbuje stawić mi czoło? - wykrzyknął cały czas śmiejąc się i wymachując swoją maczugą jakby była lekka niczym piórko
- Ja spróbuję - powiedział Noah występując przed przerażony tłum. Przywódca Piratów zaśmiał się ponownie najwyraźniej rozbawiony tą sytuacją
- Nie rozśmieszaj mnie cherlaku. Takie chucherko nie jest w stanie unieść mojej maczugi nie mówiąc już o walce ze mną - zaśmiał się pirat
- Mówisz tak ponieważ strach cię obleciał? - powiedział wojownik zaplatając ręce na klatce piersiowej. Celowo chciał sprowokować kapitana i udało mu się to po wkurzony facet rzucił się na niego z maczugą
- Coś ty powiedział kmiocie? - krzykną uderzając wojownika w głowę. Po okolicy rozległ się głośny metaliczny odgłos. Przerażeni ludzie patrzyli na maczugę, która zatrzymała się na głowie Noah-a. Ten wyglądał jednak jakby nic mu się nie stało.
- Hehehe... nie bolało - powiedział z delikatnym uśmiechem Noah. Przywódca piratów patrzył otępiałym wzrokiem na wojownika jakby zobaczył ducha
- Ale jak? - spytał nie mogąc uwierzyć w to co widział. Nikt nie powinien przeżyć ciosu ciężką żelazną maczugą w głowę a tu facet stał sobie jak gdyby nic i do tego się uśmiechał.
- Ramię Utwardzenie - mruknął Noah pod nosem zwijając prawą rękę w pięść. Ramie do łokcia przybrało kolor czarny i przypominało teraz ciemną metalową bryłę. Wojownik szybkim silnym machnięciem wybił piratowi maczugę, następie zebrał całą siłę w ramieniu i uderzył bandziora w brzuch. Ten cofnął się się do tyłu pod wpływem uderzenia. Przywódca piratów poczuł jeszcze dwa równie silne ciosy jednak nie zauważył, by ktokolwiek mu je wymierzył. Uderzenia były tak silne, że kapitan rozwalił pobliski wóz z gnojówką. Wszyscy byli w szoku widząc pokonanego pirata.
- Heh... na szczęście nie wyszedłem z wprawy... - pomyślał Noah zadowolony z wyniku walki. Przerażeni piraci zabrali swojego przywódcę i uciekli gdzie pieprz rośnie. Ludzie zaczęli wiwatować na cześć bohatera, który uwolnił ich od piratów.
- No dalej! Znajdzie się jeszcze jakiś śmiałek, który spróbuje stawić mi czoło? - wykrzyknął cały czas śmiejąc się i wymachując swoją maczugą jakby była lekka niczym piórko
- Ja spróbuję - powiedział Noah występując przed przerażony tłum. Przywódca Piratów zaśmiał się ponownie najwyraźniej rozbawiony tą sytuacją
- Nie rozśmieszaj mnie cherlaku. Takie chucherko nie jest w stanie unieść mojej maczugi nie mówiąc już o walce ze mną - zaśmiał się pirat
- Mówisz tak ponieważ strach cię obleciał? - powiedział wojownik zaplatając ręce na klatce piersiowej. Celowo chciał sprowokować kapitana i udało mu się to po wkurzony facet rzucił się na niego z maczugą
- Coś ty powiedział kmiocie? - krzykną uderzając wojownika w głowę. Po okolicy rozległ się głośny metaliczny odgłos. Przerażeni ludzie patrzyli na maczugę, która zatrzymała się na głowie Noah-a. Ten wyglądał jednak jakby nic mu się nie stało.
- Hehehe... nie bolało - powiedział z delikatnym uśmiechem Noah. Przywódca piratów patrzył otępiałym wzrokiem na wojownika jakby zobaczył ducha
- Ale jak? - spytał nie mogąc uwierzyć w to co widział. Nikt nie powinien przeżyć ciosu ciężką żelazną maczugą w głowę a tu facet stał sobie jak gdyby nic i do tego się uśmiechał.
- Ramię Utwardzenie - mruknął Noah pod nosem zwijając prawą rękę w pięść. Ramie do łokcia przybrało kolor czarny i przypominało teraz ciemną metalową bryłę. Wojownik szybkim silnym machnięciem wybił piratowi maczugę, następie zebrał całą siłę w ramieniu i uderzył bandziora w brzuch. Ten cofnął się się do tyłu pod wpływem uderzenia. Przywódca piratów poczuł jeszcze dwa równie silne ciosy jednak nie zauważył, by ktokolwiek mu je wymierzył. Uderzenia były tak silne, że kapitan rozwalił pobliski wóz z gnojówką. Wszyscy byli w szoku widząc pokonanego pirata.
- Heh... na szczęście nie wyszedłem z wprawy... - pomyślał Noah zadowolony z wyniku walki. Przerażeni piraci zabrali swojego przywódcę i uciekli gdzie pieprz rośnie. Ludzie zaczęli wiwatować na cześć bohatera, który uwolnił ich od piratów.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Arayo pokręciła głową idąc przed siebie. Lyric zabrał miecz pirata, ale Elfce było to wszystko jedno. Idąc w stronę bram miasta rozmyślała nieco o niedawnej sytuacji, słuchając przy tym słów mężczyzny, który sam nie bardzo wiedział co się stało. Kobieta uznała, że jej towarzysz jest naprawdę dziwnym przypadkiem co poniekąd czyniło go bardziej interesującym, ale z drugiej strony mnogość zagadek nieco irytowała.
- Nic z tego nie rozumiem. Nie wiesz zupełnie o tym, że posiadasz drugie wcielenie? - odezwała się do Lyrica po przekroczeniu bram miasta.
- To naprawdę dziwne. Choć zapewne nie jesteś jedynym takim przypadkiem. - wzruszyła lekko ramionami i spojrzała przed siebie. Tłumów na ulicach Leonii było znacznie mniej, najwyraźniej po owocnych zakupach i sprzedażach, wszyscy skupili się na odpoczynku, czy świętowaniu gdzieś w karczmach.
- Nie sądzę abyśmy byli do końca bezpieczni. - powiedziała po chwili, a ton jej głosu był całkiem poważny.
- Twoje drugie wcielenie wydaje się być całkiem...szalone. - spojrzała na mężczyznę, tak innego niż ten, który uratował ją przed nachalnym piratem.
- Obawiam się, że skoro nie potrafisz nad tym zapanować, kiedyś może przysporzyć Ci wielu kłopotów. - ostrzegła go, bo taka sytuacja była całkiem możliwa, a wtedy Lyric miałby bardzo ciężko.
- Musimy o tym porozmawiać. Musisz dowiedzieć się kim stajesz się kiedy tracisz świadomość. - Arayo nadal kierowała się w stronę karczmy, w której się zatrzymała.
Będąc niedaleko budynku, zauważyła grupę piratów, na których niedawno złapała alergię. Wszystko wskazywało na to, że kolejny oberwał całkiem mocno, bo oto jego kamraci zabierali ledwo przytomnego kapitana.
- Nie sądzisz, że zbyt wielu tutaj piratów? - powiedziała, zerkając na Lyrica, potem spojrzała znowu na grupkę piratów i gapiów, z czego ci drudzy byli wyjątkowo zaskoczeni.
- Ciekawe kto go tak urządził, skoro Ty jesteś ze mną. - powiedziała pół żartem pół serio, jednocześnie poszukując w tym małym tłumie osoby, która byłaby zdolna dokonać czegoś takiego. Tłum wiwatował, najwyraźniej zadowolony z małego widowiska, a wśród nich był młody mężczyzna, na cześć którego były te wszystkie oklaski.
- Hm, ciekawe czym mu podpadł ten pirat. - zmrużyła oczy, przyglądając się człowiekowi.
- Chodźmy do środka. - oznajmiła w końcu, kiedy zbliżyli się do wiwatujących gapiów, by ominąć ich i wejść do karczmy. Elfka zastanawiała się czy każdy ma tutaj takie problemy z piratami, bo właściwie wcześniej nie miała do czynienia z nim w takiej ilości... A odkąd zaczęły się dni ze wzmożonym handlem, problemów było coraz więcej.
- Nic z tego nie rozumiem. Nie wiesz zupełnie o tym, że posiadasz drugie wcielenie? - odezwała się do Lyrica po przekroczeniu bram miasta.
- To naprawdę dziwne. Choć zapewne nie jesteś jedynym takim przypadkiem. - wzruszyła lekko ramionami i spojrzała przed siebie. Tłumów na ulicach Leonii było znacznie mniej, najwyraźniej po owocnych zakupach i sprzedażach, wszyscy skupili się na odpoczynku, czy świętowaniu gdzieś w karczmach.
- Nie sądzę abyśmy byli do końca bezpieczni. - powiedziała po chwili, a ton jej głosu był całkiem poważny.
- Twoje drugie wcielenie wydaje się być całkiem...szalone. - spojrzała na mężczyznę, tak innego niż ten, który uratował ją przed nachalnym piratem.
- Obawiam się, że skoro nie potrafisz nad tym zapanować, kiedyś może przysporzyć Ci wielu kłopotów. - ostrzegła go, bo taka sytuacja była całkiem możliwa, a wtedy Lyric miałby bardzo ciężko.
- Musimy o tym porozmawiać. Musisz dowiedzieć się kim stajesz się kiedy tracisz świadomość. - Arayo nadal kierowała się w stronę karczmy, w której się zatrzymała.
Będąc niedaleko budynku, zauważyła grupę piratów, na których niedawno złapała alergię. Wszystko wskazywało na to, że kolejny oberwał całkiem mocno, bo oto jego kamraci zabierali ledwo przytomnego kapitana.
- Nie sądzisz, że zbyt wielu tutaj piratów? - powiedziała, zerkając na Lyrica, potem spojrzała znowu na grupkę piratów i gapiów, z czego ci drudzy byli wyjątkowo zaskoczeni.
- Ciekawe kto go tak urządził, skoro Ty jesteś ze mną. - powiedziała pół żartem pół serio, jednocześnie poszukując w tym małym tłumie osoby, która byłaby zdolna dokonać czegoś takiego. Tłum wiwatował, najwyraźniej zadowolony z małego widowiska, a wśród nich był młody mężczyzna, na cześć którego były te wszystkie oklaski.
- Hm, ciekawe czym mu podpadł ten pirat. - zmrużyła oczy, przyglądając się człowiekowi.
- Chodźmy do środka. - oznajmiła w końcu, kiedy zbliżyli się do wiwatujących gapiów, by ominąć ich i wejść do karczmy. Elfka zastanawiała się czy każdy ma tutaj takie problemy z piratami, bo właściwie wcześniej nie miała do czynienia z nim w takiej ilości... A odkąd zaczęły się dni ze wzmożonym handlem, problemów było coraz więcej.
- Lyric
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 81
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Chłopak szedł nieco zamyślony, towarzysząc kobiecie. Dziewczyna mówiła na prawdę dziwne rzeczy, on sam by nigdy nie przypuszczał, że posiada jakieś drugie wcielenie, wierzył, że to opatrzność przysłała swojego anioła na pomoc, który celowo lub nie, przypominał Lyrica, ale Arayo wierzyła,że to był on i była święcie przekonana, że tak było. Czy tak, czy tak, ważne było, że kryzys był zażegnany.
- Być może faktycznie mam drugie wcielenie.
Powiedział, jakby dał się w końcu przekonać.
- Ale i tak nie wiem, jak to się dzieje.
Dodał szczerze wtóry raz i uśmiechnął się.
Dochodzili już do karczmy, kiedy grupa piratów wynosiła jakiegoś osiłka uliczką, którą dopiero przybyła para.
- Tak, tak... tu jest zdecydowanie zbyt wielu piratów.
Potwierdził przypuszczenia elfki z wyraźną niechęcią, widać jedno spotkanie z piratami wystarczyło mu w zupełności.
- A co tam się dzieje?
Zapytał trochę siebie, trochę Arayo, gdy zobaczył wiwatujący tłum.
- Czyżby do miasta przybył jakiś bohater?
Zapytał ponownie, wyraźnie zaciekawiony.
- Nigdy nie widziałem bohatera... a Ty?
Próbował zerknąć przez tłum na obiekt uznania, ale po chwili zrezygnował, odwracając się w kierunku towarzyszki i ruszając do środka przybytku.
- No, masz rację, odpocznijmy trochę.
Dodał zadowolony i weszli do karczmy, po czym skierowali się do głównej izby.
- W sumie, zjadłbym coś... serwują tu coś zjadliwego?
Zaciekawiony rozejrzał się za jakimś wolnym miejscem do siedzenia, co prawda większość osób wyszła na zewnątrz, przyglądać się powalaniu pirata, ale na prawdę sporo osób wciąż zostało w środku, nie zrażonych zamieszaniem, jakie odbywało się poza budynkiem.
- Być może faktycznie mam drugie wcielenie.
Powiedział, jakby dał się w końcu przekonać.
- Ale i tak nie wiem, jak to się dzieje.
Dodał szczerze wtóry raz i uśmiechnął się.
Dochodzili już do karczmy, kiedy grupa piratów wynosiła jakiegoś osiłka uliczką, którą dopiero przybyła para.
- Tak, tak... tu jest zdecydowanie zbyt wielu piratów.
Potwierdził przypuszczenia elfki z wyraźną niechęcią, widać jedno spotkanie z piratami wystarczyło mu w zupełności.
- A co tam się dzieje?
Zapytał trochę siebie, trochę Arayo, gdy zobaczył wiwatujący tłum.
- Czyżby do miasta przybył jakiś bohater?
Zapytał ponownie, wyraźnie zaciekawiony.
- Nigdy nie widziałem bohatera... a Ty?
Próbował zerknąć przez tłum na obiekt uznania, ale po chwili zrezygnował, odwracając się w kierunku towarzyszki i ruszając do środka przybytku.
- No, masz rację, odpocznijmy trochę.
Dodał zadowolony i weszli do karczmy, po czym skierowali się do głównej izby.
- W sumie, zjadłbym coś... serwują tu coś zjadliwego?
Zaciekawiony rozejrzał się za jakimś wolnym miejscem do siedzenia, co prawda większość osób wyszła na zewnątrz, przyglądać się powalaniu pirata, ale na prawdę sporo osób wciąż zostało w środku, nie zrażonych zamieszaniem, jakie odbywało się poza budynkiem.
Wiwatujący tłum zaskoczył Noah-a, nigdy nie spotkał się z takim entuzjazmem ze strony osób postronnych i prawdę powiedziawszy spodobało mu się to, jednakże zmęczenie i pusty żołądek coraz głośniej domagający się mięsa zmusiły mężczyznę do zaprzestania przyjmowania podziękowań od ludzi i skierowania się ku miejscu docelowemu. Cóż... łatwo powiedzieć gdy nie jest się otoczony przez wiwatujący tłum... no chyba, że umie się poruszać prawie niedostrzegalnie. Wykorzystując Miękki Chód, Noah bardzo szybko i sprawnie znalazł się pod karczmą zostawiając za sobą zaskoczony jego zniknięciem tłum.
- Heh... idealnie - mruknął, następnie wszedł do karczmy, skierował się do głównej izby i podszedł do lady. W brzuchu już tak mu burczało, że co nie którzy mogli, by pomyśleć że zbliża się sztorm.
- Panie karczmarz. - gestem wezwał właściciela - Poproszę mięsa. Dużo mięsa. - powiedział rzucając złotego gryfa. Karczmarz wziął monetę i skierował się na zaplecze. Tym czasem Noah z czystej ciekawości rozejrzał się po lokalu. Zauważył, że kilkoro gapiów z przed karczmy weszło tu prawdopodobnie szukając jego lub po prostu przypadkowo. Na wszelki wypadek wojownik odwrócił się plecami do nich, by go nie rozpoznali. Na szczęście nie rozpoznali go i wyszli z lokalu. Kiedy upewnił się za pomocą Mantry, że będzie miał spokój, wrócił do rozglądania się po karczmie, szybko go to jednak znudziło i dla zabicia czasu zaczął sobie na zmianę utwardzać ramię i przywracać je do pierwotnego stanu.
- Heh... idealnie - mruknął, następnie wszedł do karczmy, skierował się do głównej izby i podszedł do lady. W brzuchu już tak mu burczało, że co nie którzy mogli, by pomyśleć że zbliża się sztorm.
- Panie karczmarz. - gestem wezwał właściciela - Poproszę mięsa. Dużo mięsa. - powiedział rzucając złotego gryfa. Karczmarz wziął monetę i skierował się na zaplecze. Tym czasem Noah z czystej ciekawości rozejrzał się po lokalu. Zauważył, że kilkoro gapiów z przed karczmy weszło tu prawdopodobnie szukając jego lub po prostu przypadkowo. Na wszelki wypadek wojownik odwrócił się plecami do nich, by go nie rozpoznali. Na szczęście nie rozpoznali go i wyszli z lokalu. Kiedy upewnił się za pomocą Mantry, że będzie miał spokój, wrócił do rozglądania się po karczmie, szybko go to jednak znudziło i dla zabicia czasu zaczął sobie na zmianę utwardzać ramię i przywracać je do pierwotnego stanu.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Arayo przeszła przez środek Karczmy, w której tłum nie był aż tak duży jak na zewnątrz. Rozejrzała się w poszukiwaniu wolnego miejsca, a później spojrzała na Lyrica.
- Możesz zamówić tutaj owoce morza, mięso, a i warzywa się znajdą. - powiedziała z uśmiechem. Musiałą przyznać, że sama zrobiła się nieco głodna.
- Chodźmy tam. - wskazała wolny stolik po lewej stronie i ruszyła w jego kierunku, żeby zająć wolne miejsce.
- Szczerze mówiąc widziała bohaterów, ale nie tak przypadkowych jak ten przed karczmą. - odezwała się po chwili do swojego towarzysza, po czym usiadła przy stoliku.
Do Karczmy wszedł młody mężczyzna, niedługo po nim jacyś inni goście, którzy wyraźnie kogoś szukali, Elfka odniosła wrażenie, że chodziło im o owego bohatera, lecz ich poszukiwania szybko się skończyły, bo niedługo wyszli z budynku. Arayo spojrzała na Lyrica i wzruszyła ramionami.
- Mam wrażenie, że zauważyli swojego bohatera. - zaśmiała się cicho i skinęła głową w kierunku mężczyzny rozmawiającego z Karczmarzem.
- Ciekawa jestem jak pokonał pirata, bo tobie poszło to całkiem szybko, a skoro jemu też... Ale przecież nie zawsze są to łatwi przeciwnicy. - powiedziała jakby do siebie, po czym jej wzrok powrócił do Lyrica.
- Pójdę zamówić wino, a dla siebie owoce morza, muszę ci powiedzieć, że smakują przednie. - z tonu jej głosu zniknęła irytacja związana z niedawnymi wydarzeniami.
- Na co masz ochotę? - zapytała Lyrica.
- Nie sądzę by ktoś teraz do nas podszedł, możesz iść ze mną jeśli chcesz. - dodała jeszcze i wstała od stolika, po czym skierowała się do lady, przy której stał miejscowy bohater. Kidy znalazła się w jego pobliżu, wydawało się jej, że poczuła coś dziwnego. Przyjrzała się mu uważnie, zastanawiając się kim tak naprawdę jest.
- Ciężki dzień? - zapytała uprzejmie, po czym spojrzała w miejsce, gdzie poszedł karczmarz, oczekując jego powrotu.
- Możesz zamówić tutaj owoce morza, mięso, a i warzywa się znajdą. - powiedziała z uśmiechem. Musiałą przyznać, że sama zrobiła się nieco głodna.
- Chodźmy tam. - wskazała wolny stolik po lewej stronie i ruszyła w jego kierunku, żeby zająć wolne miejsce.
- Szczerze mówiąc widziała bohaterów, ale nie tak przypadkowych jak ten przed karczmą. - odezwała się po chwili do swojego towarzysza, po czym usiadła przy stoliku.
Do Karczmy wszedł młody mężczyzna, niedługo po nim jacyś inni goście, którzy wyraźnie kogoś szukali, Elfka odniosła wrażenie, że chodziło im o owego bohatera, lecz ich poszukiwania szybko się skończyły, bo niedługo wyszli z budynku. Arayo spojrzała na Lyrica i wzruszyła ramionami.
- Mam wrażenie, że zauważyli swojego bohatera. - zaśmiała się cicho i skinęła głową w kierunku mężczyzny rozmawiającego z Karczmarzem.
- Ciekawa jestem jak pokonał pirata, bo tobie poszło to całkiem szybko, a skoro jemu też... Ale przecież nie zawsze są to łatwi przeciwnicy. - powiedziała jakby do siebie, po czym jej wzrok powrócił do Lyrica.
- Pójdę zamówić wino, a dla siebie owoce morza, muszę ci powiedzieć, że smakują przednie. - z tonu jej głosu zniknęła irytacja związana z niedawnymi wydarzeniami.
- Na co masz ochotę? - zapytała Lyrica.
- Nie sądzę by ktoś teraz do nas podszedł, możesz iść ze mną jeśli chcesz. - dodała jeszcze i wstała od stolika, po czym skierowała się do lady, przy której stał miejscowy bohater. Kidy znalazła się w jego pobliżu, wydawało się jej, że poczuła coś dziwnego. Przyjrzała się mu uważnie, zastanawiając się kim tak naprawdę jest.
- Ciężki dzień? - zapytała uprzejmie, po czym spojrzała w miejsce, gdzie poszedł karczmarz, oczekując jego powrotu.
- Lyric
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 81
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Lyric sam nie wiedział co chciałby zjeść, ale głód zaczął stawać się na prawdę doskwierający. Tłum przed karczmą powoli zaczął zbierać się do środka, choć i tak było tu jeszcze dość pustawo i nie było większego problemu ze znalezieniem miejsca i chłopak udał się za elfką, by usiąść przy wolnym miejscu. Po chwili dziewczyna zaproponowała, że podejdzie zamówić coś do jedzenia.
- Dla mnie? Hm... może skosztuję tych owoców z morza.
Odezwał się w końcu z uśmiechem, gdy elfka się go zapytała, na co ma ochotę.
- Czyli to niby jest ten bohater? Nie wygląda zbyt groźnie.
Zauważył. Nigdy nie miał wątpliwości, że okładka zawsze zdradza książkę, nie zdarzyło mu się spotkać wyjątków od tej reguły, jednak chłopak chciał poznać tego bohatera, więc poszedł zaraz za elfkę, w kierunku lady.
- Pokonałeś tego pirata?
Zapytał wprost, bez żadnego przywitania, jak to chłopak bez ogłady, choć jego ton nie był natarczywy.
- Jestem ciekaw, jak mogło ci się to udać.
Dodał po chwili przyglądając się uważnie chłopakowi. Nie był pewien co to jest, ale czuł dziwne napięcie, gdy przebywał obok chłopaka.
- Dla mnie? Hm... może skosztuję tych owoców z morza.
Odezwał się w końcu z uśmiechem, gdy elfka się go zapytała, na co ma ochotę.
- Czyli to niby jest ten bohater? Nie wygląda zbyt groźnie.
Zauważył. Nigdy nie miał wątpliwości, że okładka zawsze zdradza książkę, nie zdarzyło mu się spotkać wyjątków od tej reguły, jednak chłopak chciał poznać tego bohatera, więc poszedł zaraz za elfkę, w kierunku lady.
- Pokonałeś tego pirata?
Zapytał wprost, bez żadnego przywitania, jak to chłopak bez ogłady, choć jego ton nie był natarczywy.
- Jestem ciekaw, jak mogło ci się to udać.
Dodał po chwili przyglądając się uważnie chłopakowi. Nie był pewien co to jest, ale czuł dziwne napięcie, gdy przebywał obok chłopaka.
Nagłe pytanie zaskoczyło go i to na tyle, że zapomniał przywrócić ręki do pierwotnego stanu po utwardzeniu. Początkowo myślał, że został zaczepiony przez gapiów z przed karczmy, jednak krótkie sprawdzenie elfki i jej towarzysza za pomocą Mantry wystarczyło, by uspokoić mężczyznę.
- Cóż jeśli przez ciężki dzień szanowna pani ma na myśli zejście na suchy ląd po długiej morskiej podróży, potyczkę z piratem i ucieczkę przed gapiami to tak, to jest ciężki dzień - odpowiedział kładąc utwardzone ramię na ladę. To z głuchym brzdękiem uderzyło o drewno zwracając uwagę kilku bywalców karczmy.
- Ups... - szepnął Noah przywracając ramię do naturalnego stanu. W tym czasie karczmarz przyniósł wielką stertę mięsa na tacy i postawił ją przed wojownikiem. Ten z zapałem zabrał się za pałaszowanie posiłku.
- Taaa... to ja go załatwiłem - odpowiedział po przełknięciu kilku kęsów mięsa, po czym powrócił na chwilę do spożywania posiłku. Gdy zaspokoił częściowo głód odpowiedział na drugie pytanie.
- Heh... tymi rękami go pokonałem - powiedział wystawiając rękę, która znowu została utwardzona. - Wybaczcie nie przedstawiłem się. Zwą mnie Noah. - dodał po chwili.
- Cóż jeśli przez ciężki dzień szanowna pani ma na myśli zejście na suchy ląd po długiej morskiej podróży, potyczkę z piratem i ucieczkę przed gapiami to tak, to jest ciężki dzień - odpowiedział kładąc utwardzone ramię na ladę. To z głuchym brzdękiem uderzyło o drewno zwracając uwagę kilku bywalców karczmy.
- Ups... - szepnął Noah przywracając ramię do naturalnego stanu. W tym czasie karczmarz przyniósł wielką stertę mięsa na tacy i postawił ją przed wojownikiem. Ten z zapałem zabrał się za pałaszowanie posiłku.
- Taaa... to ja go załatwiłem - odpowiedział po przełknięciu kilku kęsów mięsa, po czym powrócił na chwilę do spożywania posiłku. Gdy zaspokoił częściowo głód odpowiedział na drugie pytanie.
- Heh... tymi rękami go pokonałem - powiedział wystawiając rękę, która znowu została utwardzona. - Wybaczcie nie przedstawiłem się. Zwą mnie Noah. - dodał po chwili.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Arayo uśmiechnęła się do Lyrica, który uznał, że skusi się również na owoce morza. Dobry wybór, wszak Leonia była znana właśnie z takich potraw. Oboje stali teraz przy rzekomym bohaterze, oczekując na powrót karczmarza, który zniknął zapewne by przynieść zamówienie mężczyzny stojącego obok nich. Elfka przyglądała się mu uważnie, bo było w nim coś, co wyróżniało go od zwykłego człowieka. Uwagę Ar przykuła ręka, która zdecydowanie nie była zwyczajną kończyną i może właśnie dzięki niej, pirat został pokonany bez żadnego problemu. Arato spojrzała na Lyrica, który zasypał człowieka pytaniami, które sama chciała zadać, a jak się okazało, nieznajomy od razu wdał się z nim w konwersację.
- Tak właśnie myślałam, że nie jesteś tutejszy. Też należysz do piratów? - zapytała, choć nie zdawało się jej, że był jednym z nich. Po chwili jego ręka znowu stała się…. Całkiem zwyczajna, co zaciekawiło dziewczynę. Kolejny zmiennokształtny? Klątwa? Czy może jeszcze coś innego?
- Co to za magia? - zapytała widząc jak ręka zmieniła swój stan. Swoją droga wyglądało na to, że mężczyzna zaufał im pokazując swoją zdolność, albo było to coś na tyle naturalnego dla niego, że nie krępował się niczym.
- Jestem Arayo, a to jest Lyric. - przedstawiła ich, wskazując też na jej towarzysza. Potem jej spojrzenie znowu wróciło do Noah.
- Co dzieje się z twoją ręką? - zadała kolejne pytanie, będąc ciekawą o co tutaj chodzi.
Tymczasem karczmarz, który wyszedł na jakiś czas, powrócił z jedzeniem zamówionym przez bohatera. Arayo odwróciła się od mężczyzny, by zamówić dwa dania z owoców morza dla niej i dla Lyrica, a do tego postanowiła zamówić jeszcze wino, które tutaj było bardzo dobre.
- Tak właśnie myślałam, że nie jesteś tutejszy. Też należysz do piratów? - zapytała, choć nie zdawało się jej, że był jednym z nich. Po chwili jego ręka znowu stała się…. Całkiem zwyczajna, co zaciekawiło dziewczynę. Kolejny zmiennokształtny? Klątwa? Czy może jeszcze coś innego?
- Co to za magia? - zapytała widząc jak ręka zmieniła swój stan. Swoją droga wyglądało na to, że mężczyzna zaufał im pokazując swoją zdolność, albo było to coś na tyle naturalnego dla niego, że nie krępował się niczym.
- Jestem Arayo, a to jest Lyric. - przedstawiła ich, wskazując też na jej towarzysza. Potem jej spojrzenie znowu wróciło do Noah.
- Co dzieje się z twoją ręką? - zadała kolejne pytanie, będąc ciekawą o co tutaj chodzi.
Tymczasem karczmarz, który wyszedł na jakiś czas, powrócił z jedzeniem zamówionym przez bohatera. Arayo odwróciła się od mężczyzny, by zamówić dwa dania z owoców morza dla niej i dla Lyrica, a do tego postanowiła zamówić jeszcze wino, które tutaj było bardzo dobre.
- Lyric
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 81
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Noah był bardzo swobodny w rozmowie i opowiadaniu o swoim bohaterstwie, można by rzec, że nawet zbyt spokojny. Choć Lyric nigdy nie spotkał żadnego bohatera, zdarzało się, że widywał niezwykłe istoty, obdarzone jakimiś mocami, ale żadna z nich nie opowiadała o sobie w podobny sposób, jak ten wojownik, co zaniepokoiło nieco chłopaka. Gdzieś w głębi duszy blondyn czuł, że mężczyzna przed nim nie jest zwyczajny, ale w ty mniej pozytywnym znaczeniu, zdawało się, że mówił niejako przechwalając się, jakby wszystko co mówił, czy roił było na pokaz, jakby jego zachowanie wręcz krzyczało: "Patrzcie na mnie i podziwiajcie mnie!", ale proste rozumowanie Lyrica - dzikusa niejako - nie dopuszczało do świadomości tak głębokich przemyśleń i nie przeszkadzało mu zachwycać się niezwykłością osobistości.
- Łał... to musisz być na prawdę silny, jak udało ci się go pokonać.
Stwierdził po chwili i zwrócił uwagę na utwardzoną rękę mężczyzny, odruchowo sięgając by dotknąć jego skóry.
- Nie wyglądasz na zbyt silnego... ale co się dzieje z twoją ręką?
Zaptał, gdy rozmówca zajął się jedzeniem. Wtedy dopiero chłopak przypomniał sobie, że sam też tu jest z tego właśnie powodu. Już miał coś powiedzieć, kiedy elfka go uprzedziła i zamówiła jedzenie, co chłopak skomentował miłym uśmiechem wobec elfki. Karczmarz zniknął na zapleczu, a wzrok blondyna powrócił na Noah.
- Łał... to musisz być na prawdę silny, jak udało ci się go pokonać.
Stwierdził po chwili i zwrócił uwagę na utwardzoną rękę mężczyzny, odruchowo sięgając by dotknąć jego skóry.
- Nie wyglądasz na zbyt silnego... ale co się dzieje z twoją ręką?
Zaptał, gdy rozmówca zajął się jedzeniem. Wtedy dopiero chłopak przypomniał sobie, że sam też tu jest z tego właśnie powodu. Już miał coś powiedzieć, kiedy elfka go uprzedziła i zamówiła jedzenie, co chłopak skomentował miłym uśmiechem wobec elfki. Karczmarz zniknął na zapleczu, a wzrok blondyna powrócił na Noah.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości