Szepczący Las[Gdzieś w Lesie] Wyprawa przeciwieństw

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Scarlett
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Scarlett »

- Przy Ołtarzu nie, ale w zasięgu kilometra bądź dwóch od niego to już tak! - ponownie krzyknęła. Włosy, które jeszcze jakoś się trzymały przymocowane wstążką, nagle opadły wprost na jej twarz. Czyżby Srdan aż tak ją wyprowadził z równowagi? W sumie to i tak od akcji w karczmie była odrobinkę nerwowa, ale nie wiedziała, że może to doprowadzić do czegoś takiego.
Odgarnęła kosmyki, zaczesując je palcami do tyłu i gwałtownie odwróciła się do elfa tyłem, a następnie... a następnie ruszyła w to miejsce, gdzie został Barius, Marduk, konie i tamta dziewuszka. Nie wiedziała czy ma się cieszyć, czy wręcz przeciwnie. Znała przecież powód, dla którego zmiennokształtni wpadli w szał i chcieli ją zabić. W sumie, to im się nawet nie dziwiła, bo gdyby ktoś w tak obrzydliwy sposób zbezcześcił miejsce kultu jej bożków, to też by miała ochotę ukatrupić pierwszego lepszego przedstawiciela tej rasy, ale że tamci mierzyli aż w arystokrację, to już inna sprawa. Mimo to, jakoś tak smutno jej się robiło za każdym razem, kiedy uświadamiała sobie, że to ktoś kogo zna wydał na nią taki wyrok. Nieświadomie, ale jednak.

Szybkim krokiem dotarła na wspomniane wcześniej miejsce i niemalże w szale zdjęła całą swoją biżuterię - naszyjnik, bransolety i pierścionek. Wszystko rzuciła na ziemię, dając Bariusowi do zrozumienia, że to jest dla niego. Do błyskotek dołączyła po chwili sakiewka.
- Twoja zapłata. Elfia biżuteria jest warta więcej niż nasze konie razem wzięte, nawet jesli w poprzednim życiu były ptakami czy ludźmi. Dlatego nie patrz się na mnie jak na idiotkę tylko bierz - powiedziała, próbując się uspokoić, jednak jej serce waliło jak nienormalne, a oddech Scarlett bił właśnie rekordy szybkości.
Musiała znaleźć jakiś sposób, aby się zrelaksować, ale nie potrafiła, zwłaszcza, że nigdzie nie było Marduka i zakapturzonej elfki. Ba, w pobliżu nie było też zmiennokształtnego! Pięknie, czyli cały czas gadała sama do siebie. Nieważne. Barius zostawił konia, więc prędzej czy później tu wróci i wtedy weźmie sobie swoją zapłatę. Aby czasem żaden złodziej nie miał łatwej zdobyczy, podniosła kosztowności z ziemi i schowała do sakiewki, ją zaś z kolei przymocowała do klaczy kudłacza.

Skoro Misaki poszła, to on też musiał się za nią udać. Nie. Wcale nie musiał, bo przecież umówił się z elfem, że będzie ją chronił przed tamtym kudłaczem, a skoro ona sobie poszła, a on został tam... Mimo to, wolał nie mieć na sumieniu swojego pobratymca, więc szedł za nią jak cień. Miał świadomość, że nieznajoma potrafiła się obronić, ale jednak trochę pomocy ze strony królewskiego ochroniarza nikomu nie zaszkodziło.
Gdy ta zbierała zioła, on usiadł na gałęzi jednego z drzew i obserwował jej ruchy z wysokości. Dziewczyna miała naprawdę piękny głos i chociaż mógł za to stracić życie to był w stanie zaryzykować stwierdzeniem, że piękniejszy od Scarlett. Nie. On był dużo piękniejszy.
Słuchał jej uważnie i sam stracił rachubę czasu. Dopiero widok zasypiających ptaków uświadomił go, że zbliża się wieczór.
- Panienko, dość długo nas nie ma. Srdan z pewnością się martwi. Myślę, że ziół wystarczy na tego króliczka.Wracajmy - odezwał się pierwszy raz, od kiedy oddalili się od miejsca postoju.
Ostatnio edytowane przez Scarlett 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Barius
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: hienołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Barius »

(Scarlett - pw )

Przytaknął i zabrał się za preparowanie zawiniątka. Mistrzem w tworzeniu skrętów nie był, ale kształt jakiego w jego dużych palcach nabrała używka zdawał się być w miarę odpowiedni do palenia i narzekać na technikę mogli jedynie prawdziwi koneserzy. Zwitek wysuszonych liści odpalił od swojego niedopałka, tak było po prostu szybciej. Bez słowa przyglądał się elfce kiedy ta zaproponowała zebranie ziół.
- Yhym… - pokiwał głową, niech będzie i tak. On sam znał się na tego typu roślinach dość dobrze, ale chyba szkoda było mu czasu na przygotowywaniu smacznej strawy okraszonej odpowiednio dobranymi przyprawami. Ważne było się najeść, to jak smakowało, było już efektem przypadku, a brzuchowi hienołaka nie trudno było dogodzić.

Króliczki… gdyby był chłopczykiem to może taki króliczek byłby szczytem kulinarnych pragnień… Niestety wraz z dojrzewaniem, u mężczyzn powiększają się nie tylko pewne organy, ale i żołądek, o czym wiele kobiet zwykło zapominać. Przynajmniej wiedział na co miała ochotę. Królik… i gdzie on ma tych pokurczonych tchórzy szukać w ilości, którą się naje? Króliki zeszły na drugi plan, trzeba było znaleźć coś zdecydowanie większego.

Wystarczyło wyruszyć, gdy elfka zaskoczyła go ciekawym stwierdzeniem. Więc miał upolować zwierzynę, nazbierać drewna, rozpalić ognisko i jeszcze oprawić zdobycz… czyli w sumie zrobić wszystko, a ona po prostu stanie przy ciepłym płomieniu przerzucając mięso z lewa na prawo udając jakie to męczące zajęcie? Czyżby w królestwach elfów, kobiety wyzwoliły się do tego stopnia, że zaprowadziły matriarchat i teraz to samce fruną na każde ich skinienie. Myślami popłynął do podporządkowanego niezrównoważonej elfiej księżniczce Marduka i nieznajomego włócznika, który prawie narobił w portki na widok tej samej kobiety. Wystarczyło dodać i uzyskać wynik. Barius spojrzał na dziewczynę w kapturze i bez żadnych ceregieli powiedział co też chodziło mu po głowie.

- Chyba ci się coś pomyliło, jeśli chcesz mięsa, radzę szukać drewna i garów. - I tyle, poszedł w swoją stronę, bo wdawanie się w dyskusje na temat podziału obowiązków wręcz nie mieściło mu się w głowie. Jeśli ktoś tu zachował zdrowy rozsądek to pieczę nad tym rzadko używanym artefaktem sprawował właśnie hienołak. Popierdoliło do reszty… Pokręcił głową w bezgranicznym niedowierzaniu. Gdzieś ty się urodziła? Pfff… Elfy… Nie miał pozytywnego zdania o elfach, ale antypatia z każdą chwilą przebywania z nimi przeradzała się w coś dużo gorszego. Pociąg fizyczny do ich ładnych buziek to jedno, ale tolerowanie takich zwyczajów – wolałby uciąć sobie pewną część ciała niż być zmuszony dzielić życie z przedstawicielem tej rasy.

Stąpając ostrożnie pośród roślin wypatrywał tropów zwierzyny. By nie zdawać się jedynie na łaskę śladów widocznych tylko dla wzroku, zaciągnął głęboko powietrza w płuca węsząc za pożywieniem. Faktycznie, las był obfity w króliki, przynajmniej w tej części, bowiem już teraz wyczuł pozostałości po parze długouchych ssaków, ale to co wywoływało przebiegły uśmiech to woń sarny. Całkiem świeża, musiała być całkiem nadaleko. Oblizał się na samą myśl o obiedzie i ruszył za śladem.

W momencie, gdy usłyszał jej wycie długo nie mógł wyjść z niemego podziwu i chyba cudem, żaden insekt nie postanowił wpaść z ciekawską wizytą do jego szeroko otwartej gęby.

- Co do… - Zacisnął pięść czując wzbierającą w nim agresję widząc uciekającą w podskokach łanię. Zginiecie chędożone dendroluby… czym wy się do kurwy nędzy żywicie? Światłem? Gryziecie korę drzew? Cedzicie w japach torf? Jak on miał polować i tropić czujną zwierzynę, skoro spiczastoucha darła się na pół lasu? Nie wiedziała, że w dziczy trzeba przymknąć jadaczkę i siedzieć cicho? Jebane rykowisko… Oto jak wygląda wasze życie – pieprzenie się na łonie natury, albo prezentowanie godowych śpiewów, mających sprawić, że chyba każdy pierdolony elf w tej ciemnej jak dupa puszczy zemdleje z wrażenia, kiedy cała krew spłynie do sztywnego kutasa… o ile w ogóle go ma. Plunął na mech z obrzydzeniem. Co on tu robił? Dokąd, psia mać zmierzał? Przebywanie mu wśród tej wesołej gromady pasowało jak świni siodło. Powinien czym prędzej zostawić ich w głuszy licząc, że zabiją się własną ręką albo zdechną z głodu, co byłoby z pożytkiem i dla gleby użyźnionej ich tępymi głowami, jak i dla zamieszkujących lasy zwierząt, nie muszących tak bezsensownie ginąć, by własnym mięsem nakarmić coś, co nie zasługuje by żyć dłużej jak mucha. Ironia losu… Niestety niezauważony już nie ucieknie, bo musiał zostawić tam swego konia. Ta rasa była skazana na powolne wyginięcie, albo nie miał szczęścia i spotykał osobniki o puli genowej tak słabej, że gdyby miał postawić pieniądze na elfa albo chorą małpę - wybrałby małpę.

- MORDA!!! – warknął a jego ryk przeszył knieje jak grzmot. Wszystko co mogło być spłoszone, już teraz spieprzało ile sił w nogach, ptactwo z krzykiem uleciało z wysokich gałęzi. Z pewnością hałas dotarł też do niej, a może i do pozostałej reszty również. Dama nocy kurw@ twoja mać… Żebym ja ci nie zaśpiewał o wkurwionym myśliwym, który zeżarł trójkę elfów…

Liczył, że obejdzie się bez rozbierania, ale nie tym razem i nie przy tej felernej kompanii. Mógłby ją niezauważenie podejść i szybko skręcić kark, albo poderżnąć gardło, ale tak musiał gonić sarnę przez całą gęstwinę. Rozeźlony w mig zrzucił z siebie okrycie, ciskająć butem w pień starego jesionu i przybierając postać straszliwego potwora ruszył za uciekającym łupem. Amok i instynt polowania zawładnęły całym jego ciałem, 200 metrów i szyja zwierzęcia już duszona była w jego silnym pysku. Ciepła, walcząca o życie łania, jeszcze przez moment szaleńczo kopała chudymi nogami, zanim przestała dawać oznaki życia. Wracając odzyskał dawną postać, ubrał się i skierował do obozowiska.

Był blisko, widział już uwiązane konie. Paręnaście kroków i będzie z powrotem. Miał nadzieję, że zajęła się przygotowaniem polowej kuchni, bo w innym wypadku wypcha swe usta co najwyżej ziołami, które nazbierała.
Ostatnio edytowane przez Cerau 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: "(...) wypowiedzi zamieszczamy zwykłą czcionką od myślnika"
Awatar użytkownika
Srdan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 91
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Srdan »

Już kiedy mu odpowiedziała... Albo raczej wykrzyczała w twarz, zrozumiał i się lekko zaczerwienił. No dobra, oskarżenie było celne... Wpatrywał się w nią nie wiedząc co ma odpowiedzieć, widział jak włosy nagle opadły jej na twarz. O ile widział wcześniej po niej, że jest zdenerwowana - co najmniej - to teraz po prostu była wściekła. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, ona odgarnęła kosmyki zaczesując je do tyłu, gwałtownie się odwróciła do niego tyłem i ruszyła w drogę powrotną. Stał chwilę patrząc się na jej PLECY. Pokręcił głową, no tak, po prostu wspaniale. Sytuacja była prawie tragiczna... Tylko na chwilę obecną nie rozumiał co księżniczkę tak bolało w tym co się stało w okolicach Ołtarza. No bo w pierwszej chwili nie połączyła faktów, to znaczy, że ona nie była świadkiem ich aktu. Więc... Nie miał najbledszego pojęcia o co do końca jej chodziło. Stał tak jeszcze chwilę i uznał, że lepiej dla niego będzie, jak o to nie zapyta. Gdyby zapytał co ją to obchodzi, albo dlaczego to przeżywa, na pewno rozpętałby burzę, skoro już sama jej myśl o tym wywoływała u niej tak mocne i zdecydowanie negatywne emocje, jaką jest wściekłość.

Więcej już na ten temat nie myśląc, ruszył za nią w drogę powrotną do zmiennokształtnego, Marduka i Misaki. Był niewiele w tyle za Scarlett, która nagle zaczęła zdejmować całą swoją biżuterię, na ułamek sekundy zainteresowało go to, co właśnie wyprawiała, jednakże coś zwróciło jego większą uwagę. Nie było tu ani Marduka, ani nieznajomego mężczyzny ani, co go zmartwiło najbardziej, Misaki.

Zerknął na Scarlett która chyba się już wyzbyła całej biżuterii i do tego sakiewki. Teraz odezwała się, tylko do kogo ona mówiła, skoro tu nikogo nie było. Widział po niej, że nie zdała sobie sprawy z tego nawet. Ogólnie, łatwo było po niej zauważyć, że jest roztrzęsiona, co na to wskazywało? Chociażby oddech, oddychała strasznie szybko. Przygryzł dolną wargę i rozejrzał się. Gdzie wszyscy się do cholery podziali? Ufał Mardukowi, że ten starałby się zadbać o Misaki, skoro o to prosił. Jednakże... Ten nieznajomy, jemu nie ufał w najmniejszym razie. Widział po nim, że to nie jest nikt dobry. Zmarkotniał nagle, chociaż w sumie wcześniej wcale nie był uśmiechnięty to teraz na twarzy pojawiło mu się zmartwienie. Albo raczej powiększyło, bo już wcześniej było widoczne. Popatrzył na Scarlett, która teraz pakowała kosztowności do sakiewki którą następnie przymocowała do klaczy.
- Gdzie oni poleźli... - Powiedział w przestrzeń, ani do siebie, ani do Scarlett... Pokręcił głową.
- Scarlett... - Odezwał się po chwili do niej, może uda mu się załagodzić jakoś relacje między nimi... Ale... Nie wiedział za co do cholery ma przeprosić. Więc początkowo zmieszany, postanowił zmienić temat, ostatecznie, gdyby nic nie powiedział, wyszłoby na to, że coś chciał powiedzieć, ale zrezygnował.
- Skąd ta rana na policzku? To przez tego faceta? - To go w sumie trapiło. Oczywiście, skąd miał wiedzieć, że to wcale nie było trafne pytanie. I to nie dlatego, że zapytał czy to przez zmiennokształtnego... W końcu poniekąd bardzo pośrednio był on sprawcą tego, że miała tą ranę na policzku. A coś mu mówiło, że zostanie blizna.
Awatar użytkownika
Misaki
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 90
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Misaki »

Gdy oddała się swemu hobby prawie zapomina kim jest i co się stało. Zwierzęta z różnych stron przychodziły by posłuchać jej głosu. Zapewne zabrała zwierzynę sługusowi księżniczki, ale jakoś nie przyjęła się tym zbytnio. Wiedziała, że jest niedaleko ten przydupas księżniczki. W końcu się odezwał. Wieczór to nienajlepsza chwila na spotkanie się z nią sam na sam.
-Po co za mną łazisz głupia istoto?-odpowiedziała mu, nie patrząc się na niego.
Musiała szybko wrócić do innych. Jej druga zaletą to szybki i bezszelestny chód, dlatego przebiegła kilka metrów w zaledwie kilka sekund.
Tam już była księżniczka z Srdanem. Wrócili z randki.
-Srdan, przynieś drewno.-powiedziała w jego stronę trochę głośniej.
Nie zbierała tylko ziół, ale także grzyby i liście herbaty. Szybko położyła wszystko obok i zwróciła się do księżniczki.
-Wybacz mi Pani za przerwanie rozmowy, mam lecz pytanie czy nie masz ze sobą jakiś garnków?-zapytała się.
Nie miała w tej wypowiedzi nic sarkastycznego po prostu była miła, a tego potrzebowała.
Wystarczyło poczekać teraz aż przyniesie drewno Srdan, a nieznajomy zwierzynę jaką to już nie wiadomo.
Poczuła smutek na myśl o tym jak Elf ją zostawił, ale starała się tego nie pokazywać. Zwierzołaka jeszcze nie było, dlatego na spokojnie poradzi sobie z czasem.
-Pani czy twój przyjaciel może także przynieść drewno?-zapytała po chwili.
W sumie zeszło by szybciej a ona przygotowała by resztę. Podeszła do drzewa oderwała korę i wzięła zioła i zaczęła je mielić, ciąć liście i obierać grzyby.
Próbowała siebie oszukać, ale myślała co robili wtedy w lesie. Gdy tak siedziała na zimnej ziemi i kroiła to wszystko z prędkością światła czekała też w podświadomości na odpowiedź księżniczki.

W jej głowię był mrok, a serce zalewała ciemność. Jeszcze chwilę, gdy zamknie oczy, pokaże swoje przekleństwo....
Awatar użytkownika
Scarlett
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Scarlett »

Usiadła nad brzegiem rzeki, wpatrując się w taflę wody, a dokładniej swoje odbicie. Ktoś kiedyś powiedział, że złość piękności szkodzi... Miał rację. Z roztrzepanymi włosami, rozchylonymi ustami i rozszerzonymi źrenicami wyglądała jak dzikuska i to wcale nie taka ponętna jak te w opowieściach starych Elfów..
Rozczesała palcami swoje brązowe kosmyki, doprowadzając je do porządku, a następnie część z nich związała bladoniebieską wstążką. Teraz wystarczyło się tylko uspokoić... Śpiew nocnych ptaków zdecydowanie jej to ułatwiał, tylko one potrafiły pomóc Scarlett w zrelaksowaniu się.
Nagle jednak usłyszała głos Srdana. Nie, nie chodziło o to pytanie odnośnie miejsca pobytu jego ukochanej i pozostałej dwójki. Później zapytał jeszcze o ranę na jej policzku. Jej się tak łatwo nie pozbędzie, nawet z pomocą magii życia.
- Bariusa spotkałam w Danae, w jednej z karczm. Tam doszło do ataku, kilkunastu zmiennokształtnych tak po prostu rzuciło się na naszą trójką. Jeden z nich drasnął mnie mieczem. Gdyby nie Marduk, a przede wszystkim Barius... już by mnie nie było. Uratował mi życie - odpowiedziała spokojnie. Nie miała ochoty wspominać o powodach, przyczynach owego ataku. Jakby nie patrzeć, kilki minut temu wykrzyczała mu je w twarz. Nie chciała się bardziej denerwować, bo w końcu da mu w twarz i na tym się skończy.

- Głupia istoto? Widzę, że mam do czynienia z hipokrytką. - Marduk wywrócił oczami na słowa dziewczyny, ale kiedy ta zawróciła w stronę miejsca postoju, ruszył za nią.
Nie była taka milutka za jaką ją uważał. Co prawda, jadem nie dorastała Scarlett do pięt, ale potulna niczym króliczek również nie była. Kiedy dotarli na miejsce, wszyscy już się tam znajdowali. Wszyscy oprócz Bariusa, czym się za specjalnie sam Elf nie zmartwił.

Srdan dostał polecenie zebrania drewna, a ona zapytanie o garnki.
- Pierwszy raz jesteś poza ciepłym domkiem, że bez garów nie potrafisz sobie poradzić? - Ona zaś nie siliła się nawet na odrobinkę uprzejmości. Wstała jednak z trawy i z paska swojego opiekuna odczepiła ostrą żyletkę. Nie wiedziała po co Marduk ją nosi przy sobie, ale tym razem przyda się do czegoś innego.
Księżniczka podeszła do wielkiej kłody drzewa, pociachała ją mieczem na kilka kawałków, a następnie żyletką i wcześniej wspomnianą bronią zaczęła nadawać im kształt misek.
- Nie jestem jego niańką, zapytaj się go - odpowiedziała na kolejne pytanie Elfki. Marduk najwyraźniej nie chciał brać udziału w sporze dwóch kobiet, gdyż od razu udał się w głąb lasu na poszukiwania drewna.
W końcu pięć półmisków było gotowe. Nie wyglądały jak te z królewskiej zastawy, ale do podtrzymania jedzenia się nadawały. Podglądanie jak jej kuzyni dłubią w drzewie na coś się wreszcie przydało.
- Może być? - Wcale nie oczekiwała jakiegoś uznania ze strony nieznajomej. Jeśli miałaby jakieś zastrzeżenia, to nie musiała wcale z nich jeść. Zgadywała, że Barius poszedł na polowanie, a zwierzynę można upiec na patyku, wiec żaden garnek nie był potrzebny. Gorzej z liśćmi herbaty, które nazbierała elfka... ale na to też miała pewien sposób.
Awatar użytkownika
Barius
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: hienołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Barius »

Wrócił widząc gromadę zajętą no właśnie. Bez słowa zajął miejsce pomiędzy wszystkimi zrzucając sarnę na ziemię. Głuchy odgłos upadającej zwierzyny przerwał chwilę ciszy. Wzbite w powietrze liście opadły dookoła martwego pyska o wywalonym jęzorze. Podszedł jeszcze do zebranych ziół, ale ogniska nie widział. Widział za to komplet drewnianych naczyń i masę trocin na ściółce. Dopiero kiedy zauważył ścinki drewna na ostrzu miecza księżniczki westchnął tak jakby miał to być ostatni oddech w jego życiu. Mieczem… drewno. Mieczem… Zerknął na księżniczkę i niemo pokręcił w bezsilności głową. Wymrą… wszyscy wymrą. I oczami wyobraźni widział widmo ich śmierci w okrutnych męczarniach, długiej i bezlitosnej za skrajną głupotę. Miecz to nie kozik, nie siekiera i nie miotła. Został stworzony do cięcia mięsa przeciwnika, nie rąbania twardego drewna. W ten sposób można było go bardzo łatwo stępić, a stępionym mieczem można najwyżej nabić komuś guza.
- Dosyć dzieci… - warknął mając dość tego cyrku. Nakarmi ich, napoi, wytrze nosek i znajdzie plaster na rankę. Jeśli jacyś bogowie istnieli na tym świecie, to niech teraz patrzą i uważnie notują, bo taka sytuacja drugi raz się nie powtórzy.

Poszedł za jakimiś suchymi gałęziami i po paru minutach wrócił trzymając pod ramieniem całe mnóstwo patyków różnej grubości i długości. Kucnął na ziemi i gołymi rękami wyrwał darń z ziemi. Kłęby trawy, korzonków i ziemi poustawiał dookoła docelowego miejsca ogniska, zwałami brunatnej mokrej gleby w kierunku centrum okręgu. Brudne od tego łapy obtarł o pień najbliższego drzewa i podszedł do najbliższej brzozy zrywając całe garście kory z jej pnia. Okrycie tego drzewa było idealne na rozpałkę, suche i cienkie jak pergamin, oraz tak samo dobrze zajmowało się ogniem. Kilka zgrabnych ruchów ramion i ognisko było gotowe do podpalenia. Większe szczapy drewna zostawił na później, kiedy ogień będzie już dostatecznie mocny. Nadszedł czas na oprawianie zwierzyny. Nożem szybkimi wprawnymi ruchami podcinał skórę ściągając ją z mieśni, a potem bezceremonialnie zapakował po samą rękojeść w sarnim brzuchu tnąc po całej długości tak by krwawą dłonią wywalić na zewnątrz jej wnętrzności. Przyprawienie zostawił już elfom, a sam wyrwał jak gdyby nigdy nic język sarnie i zapakował do ust żując jak najlepszą wędlinę. Krew spływała po brodzie, starł ją wierzchem dłoni, jakby to miało w czymś pomóc i położył się w cieniu drzewa przymykając oczy.
Ostatnio edytowane przez Cerau 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: "(...) wypowiedzi zamieszczamy zwykłą czcionką od myślnika"
Awatar użytkownika
Srdan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 91
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Srdan »

Uniósł tylko wyżej brwi po wypowiedzi Scarlett, no cóż... Tego sobie nie wyobrażał. Myślał, że ten mężczyzna to ktoś, kto wcale nie pomyślał by o tym, żeby komuś innemu pomóc. Ale... Scarlett chyba jemu właśnie te kosztowności wyrzucała wcześniej i to może do jego wierzchowca przytroczyła je później. A za tym by szło to, że zrobił to dla zarobku. A co na to Marduk? Powinien też wtedy tam być, pomóc... A zrobił to ten... Niby Marduk jak powiedziała też miał swoje zasługi, ale to Barius ją uratował. Dobra, plus dla niego. Co nie zmienia faktu, że Srdan nadal mu nie ufał, ot co.

W końcu wróciła Misaki z ziołami i Marduk jej towarzyszący. Odetchnął z ulgą, nic jej nie groziło. Rzucił krótkie spojrzenie Mardukowi i skinął mu głową, jakby w podzięce za ochronę Misaki.Odezwała się. Po prostu... Przynieś drewno. Dobra, żaden problem. Już miał ruszyć, kiedy warknął coś ten nieznajomy. "Dzieci"... Prychnął mimowolnie. 290 lat ponad przeżył i właśnie został nazwany dzieckiem. No dla niego zabrzmiało to cholernie absurdalnie. Zwłaszcza, że sam nieznajomy nie wyglądał za staro. Już gdyby popatrzeć na Srdana i z powrotem na tamtego, każdy by uznał elfa za tego starszego. Ale... Co to w ogóle za myśli, wzruszył ramionami, niech on sobie myśli co chce. Nieznajomy wstał i sobie poszedł. Nie minęło wiele czasu i wrócił trzymając pod ramieniem całe mnóstwo patyków różnej grubości i długości. Dobra, przydał się na coś. Za to Srdan? Stał jak ten ciołek w miejscu. Przyglądał się patrzeniu z ukrywanym zaciekawieniem na to co robiła Scarlett oraz właśnie ten nieznajomy. Zajął się nawet oprawieniem zwierzyny czym zajął się nader sprawnie. Mimo wszystko, delikatnie się skrzywił, kiedy zakrwawioną dłonią wywalił na zewnątrz wnętrzności. Dobra, nie był to miły widok, ale mimo wszystko widział gorsze rzeczy. Przybrał niemalże od razu, zwykły wyraz twarzy i dalej patrzył. Resztę roboty chyba chciał zostawić im. Popatrzył mimo wszystko jak ten jak gdyby nigdy nic wyrwał język zwierzęciu i włożył do ust. Spływającą krew po brodzie starł wierzchem dłoni, chociaż na niewiele się to zdał bo sama dłoń już wcześniej była niemalże cała zakrwawiona. Ohyda, o. Dobrze, że nie był głodny bo i tak nie zabrałby się do jedzenia tego. Nieznajomy jak gdyby nigdy nic teraz znowu położył się w cieniu drzewa przymykając oczy. No tak... Zrobił co miał zrobić i resztę zostawił im. Ale... Do czego miał się tu szczerze mówiąc przydać Srdan? O, ognisko, nie rozpalił a było gotowe do rozpalenia. Zamknął oczy i głośno westchnął, chyba pierwszy raz od dłuższego czasu czuł się bezużyteczny. Zbliżył się do ogniska i przykucnął przy nim. Jak dobrze, że kiedyś tam opanował w niewielkim zakresie magię ognia. To dawało mu teraz możliwość spokojnego rozpalenia go, przy pomocy magii. Skupił się na tym, wyciągając delikatnie dłoń w stronę ogniska, chociaż tak na prawdę na niewiele się to miało zdać. Skupił się i po chwili ognisko ładnie zajęło się ogniem, było na prawdę dobrze przygotowane.
Awatar użytkownika
Scarlett
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Scarlett »

Oho... widziała ten wzrok Bariusa. Czepiał się, że użyła miecza do cięcia drewna. On się w sumie tylko czepiał i to głównie jej.
Masz siekierę? To mi ją daj, a nie kręcisz tym swoim zapchlonym nosem, pomyślała, patrząc uważnie na zmiennokształtnego. Tak właściwie, to nawet nie wiedziała, dlaczego nie wypowiedziała tych słów na głos. Powodem na pewno nie był strach przed jego nieokiełznaną osobą. Jeśli jeszcze nie zdążył zauważyć, to nie należała do tchórzliwych. No ale do lekkomyślnych już tak.
- Przy koniu masz swoją zapłatę, więc jak skończycie jeść, to możesz sobie iść - powiedziała cicho. Miała jednak taką nikłą nadzieję, że kudłacz zostanie, chociaż aby trochę ją podenerwować swoją osobą. Mimo to, nie zamierzała go cały czas trzymać jako swojego pracownika. Jeśli czuł taką potrzebę, to mógł jej pomóc, ale już za darmo.
Widząc jednak, co ten zmiennokształtny przyniósł, dość mocno się wzdrygnęła. I właśnie dlatego została wegetarianką, aby uniknąć takich widoków. Oni będą jeść mięso, a Scarlett zadowoli się jagodami, których rosło w tym miejscu od groma.

Marduk usiadł obok niej i najwidoczniej to był błąd, bowiem od razu z roli ochroniarza zmienił się w osobistą poduszkę panienki Faelivrin. No cóż... jak pech to pech.

Dziewczyna zmęczonym wzrokiem patrzyła jak Srdana rozpala ognisko. Czyżby znał magię ognia? Nie miała o tym pojęcia.
- Władca ognia się znalazł - mruknęła pod nosem, ale wystarczająco głośno, aby każdy mógł ją usłyszeć. Nie miała zamiaru z tym się kryć. - Będziemy jechać dalej czy zrobimy tu przerwę? Już zapada noc...
Awatar użytkownika
Barius
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: hienołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Barius »

Barius czując nagły przypływ ciepła otworzył oczy. To widać elf rozpalił magicznie ognisko, które dawało przyjemną temperaturę. Uśmiechnął się nieomal odruchowo przesuwając podeszwy butów bardziej w kierunku ognia. Przynajmniej w tym go wyręczono, to miło, teraz wystarczyło czekać, aż ktoś zajmie się przyrządzaniem posiłku. W zasadzie było mu wszystko jedno, jadł bowiem często rzeczy surowe i nie poddane jakiejkolwiek kulinarnej obróce tak więc każde urozmaicenie budziło w nim większą lub mniejszą ciekawość. I już niemal czuł na języku smak dziczyzny gdy… z zamyślenia wyrwała go królewna. Zmrużył oczy, raczej średnio zadowolony z przerwania mu drzemki, dlatego też pierwszym co przywitało wytworną elfkę był wykrzywiony grymas. Dopiero słowa o zapłacie podziałały na niego jak zastrzyk witamin. Mruknął cicho podejrzliwie patrząc w kierunku elfki, podszedł ostrożnie do Maliki, która nie wydawała się specjalnie niespokojna. Barius czubkiem noża podważył klapę torby spodziewając się chyba prędzej jadowitej żmii . Dopiero kątem oka dostrzegł błyszczący kształt w trawie. Pochylił się w zdumieniu oglądajac kosztowności, jednak jego mina wskazywała na bezmierne zdziwienie.

- E… Coś nie tak? – zapytał głupkowato spoglądając po zebranych nie wiedząc dokładnie o co chodziło. No chyba nie odsyłała go z tą biżuterią, dlatego, że uraczył się świeżym sarnim językiem? W zasadzie wydawało mu się, że problem tkwi w jego nieokrzesanym zachowaniu. Raz jeszcze otarł ręką brodę, starając się tym niechlujnym ruchem zmazać całe złe wrażenie jak za dotknięciem różdżki, nie ma co – solidna toaleta. Nie wiedział dokładnie czego jest świadkiem. Przecież nie zapłaciła mu tyle za to, że upolował zwierzynę? Zdaje się sama nie jadła mięsa, ale hienołak widział już tak dziwaczne indywidua, że dziwacy tego pokroju nie robili na niego większego wrażenia. Czyżby chodziło o pomoc tam w karczmie? Zamyślenie nie schodziło z jego twarzy. Raz jeszcze zerknął na biżuterię i schował ją w przepastnej kieszeni swego ubioru uśmiechając się nieśmiało.
- Ma księżniczka gest… wiem, że moje towarzystwo z pewnością różni się od tego do jakiego jesteś przyzwyczajona, ale hojności nie mogę odmówić. - A to ci komplement… Niespodzianka. Było nie było, dostawał i mniejsze kwoty za poważniejsze zadania niż obicie paru pachołom pysków. W zasadzie jeśli mogła płacić takimi sumami za byle pierdołę, byłby w stanie zjeść Marduka wraz z jego pełnym rynsztunkiem by przejąć jego rolę. Z drugiej strony po chwili namysłu, z skrajnego omamienia naglym przypływem bogactwa wyrwały go obrazy z paru chwil wcześniej. Nie… nie ma takich pieniędzy, dla których musiałbym dzień w dzień chodzić przy jej dupie. Był ostatecznie hieną nie salonowym pieskiem. Spojrzal jeszcze po włóczniku i reszcie wracając na swoje miejsce pod drzewem. Póki co zje i pomyśli co dalej.
Ostatnio edytowane przez Cerau 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: "(...) wypowiedzi zamieszczamy zwykłą czcionką od myślnika"
Awatar użytkownika
Misaki
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 90
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Misaki »

Misaki siedziała ze smutnym wyrazem twarzy. Zostawiła sobie liście herbaty i zaczęła je przeżuwać. Nie czuła obrzydzenia gdy ten jadł język sarny czy też przed mięsem nieszczęsnego zwierzęcia. Wiele razy taki obraz miała przed oczami. Teraz na spokojnie przyprawiła zwierzynę. Nie była jedną z tych delikatnych w końcu klątwa nie pozwalała jej na to. Gdyby potrafiła nad nią panować, mogła stać się naprawdę silna, ba- czasem można rzec nie pokonana. Lecz nie było o czym gdybać. Klątwa to czyste zło, a nad tym, nigdy nie będzie nikt dobry, wstanie zapanować.
Wbiła w sarnę gruby kawał drewna. Ułożyła go nad ogniskiem by zwierzołak miał swoją kolację.
-Smacznego- powiedziała w jego stronę.
Gdy zauważyła swoje dłonie we krwi uśmiechnęła się, a raczej jej drugie ‘’ja’’. Klątwa dawała o sobie znać nawet na jawie. Ciągle myślała nad czym czy nie odpuścić sobie tej bezsensownej wędrówki zwanej życiem. Lecz jej celem było osiągnięcie bycia złym, bo morderstwo jest czymś zamieniającym w złego.
Odetchnęła głęboko, wstała. Ukłoniła się do rozkapryszanej i nieokrzesanej księżniczki oraz do nieznajomego. Kultura musi być. Dlatego też po patrzyła się w stronę Srdana. Odwróciła się poszła przed siebie.
-Po co miałam mówić, że idę na spacer- zapytała samą siebie w myślach.
Awatar użytkownika
Srdan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 91
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Srdan »

        Rzucił lekko poirytowane spojrzenie księżniczce, której jak już się domyślił, ciężko było dogodzić. Władca ognia, phew, z ogniem za pomocą magii potrafił zrobić chyba tylko tyle ile właśnie im zademonstrował. Każdy ma jakieś ograniczenia. On miał te umysłowe, przez które najzwyczajniej świecie kontakty interpersonalne - te zwyklejsze, w miarę - sprawiały mu trudności, no i we władaniu magią ognia, ale to ostatnie wynikało raczej z braku zgłębienia się w tajniki arkan tej magii. Wyprostował się, rzucając jeszcze jedno krótkie spojrzenie w stronę Scarlett, następnie lustrując hienołaka, po czym odwrócił się w stronę Misaki.
        Co go zdziwiło? Ano to, że ona po prostu ruszyła przed siebie, nawet nie mówiąc kompletnie nic. Patrzył tak osłupiały na elfkę, myśląc co ma zrobić. Rozejrzał się jeszcze raz, rzucając spojrzenie Scarlett i Bariusowi, po czym ruszył za Misaki mrucząc coś niezrozumiale pod nosem. Wiedział bardzo dobrze, że już powoli zapada noc, no i rozumiał to co się z tym wiąże, spędził z nią wystarczająco czasu, no i doświadczył na własnej skórze jej klątwy, by wiedzieć, że lepiej żeby był blisko w razie czego. Sam się do tego tak na prawdę zobowiązał.
         No i cóż, dość sprawnie podążał za nią, więc nie uszła tak na prawdę paręnaście metrów od ich prowizorycznego obozowiska, gdy już znalazł się obok niej. Byli już mimo wszystko poza widokiem Scarlett i Bariusa, zresztą o tym to on nawet nie myślał.
        - Stało się coś? - rzucił spokojnym tonem, kiedy już tylko był obok niej, przeszli jeszcze parę metrów i położył dłoń na jej ramieniu zatrzymując elfkę i obracając ją w swoją stronę, tak, by móc bezproblemowo spojrzeć jej w oczy, no i oczywiście, żeby ona również mogła mu w te oczy spojrzeć, kontakt wzrokowy jest ważny, czy coś takiego. Dobrze widział po niej, że coś jest nie tak i jakimś sześćset sześćdziesiątym szóstym zmysłem czuł, że to on za tym stoi, więc z chęcią by to wyjaśnił. No i nawet być może naprawił jak już będzie w stanie, no oczywiście o ile się dowie co trapi elfkę.
Awatar użytkownika
Scarlett
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Scarlett »

Oczywiście, że jej było ciężko dogodzić. Najpierw ją zostawił w Danae i poleciał za tamtą blondyną w zbroi, pomijając już fakt, że złamał dane słowo, bowiem obiecał nauczyć ją posługiwać się włócznią. No a teraz chędożył się z drugą blondwłosą Elfką w miejscu kultu zmiennokształtnych. W sumie, miałaby to w głębokim poważaniu, gdyby nie fakt, że to ją chcieli zabić, Bogu winną księżniczkę. Dlaczego nie rzucili się na nich, hm? Tak, to było bardzo ciekawe.
- Och, ktoś tu się zirytował - mruknęła pod nosem, widząc spojrzenie Srdana, które jej rzucił po usłyszeniu komentarza, co do jego zdolności związanych z magią ognia.

Robiło się zimno, ciemno, więc nie miała zamiaru się stąd ruszać. Było ognisko, które odstraszy dzikie zwierzęta, a jeśli nie, to przecież od czegoś był Marduk, a jesli Barius postanowi zostać, to także i on. A właśnie, skoro o nim mowa... Zbierał w tym momencie jej biżuterię z ziemi. Miał dość zabawny wyraz twarzy, kiedy tak podważał swoją sakiewkę. Przez biżuterię przybrała nieco na wadzę, ale nie aż tyle, aby mógł podejrzewać, iż schowała do niej węża! Tak, ten kudłacz był naprawdę zabawny.
- Nie musisz dziękować. Znaj moją łaskę i dobre serce. - Dobra równie co skromna. Zarozumiała, pyskata... dość sporo negatywnych cech by się uzbierało przy opisywaniu tej "odmiennej" księżniczki. - wolałabym, żebyś nie zwracał się do mnie "księżno". Jeśli kręci się tu gdzieś jakiś zmiennokształtny, to znów spróbuje odrąbać mi moją cenną głową. - Westchnęła ciężko. Już sama nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że gada bzdury. Ech, była chyba zbyt zmęczona.
Nagle nieznajoma - nadal - Elfka gdzieś sobie poszła, nie mówiąc nikomu ani słowa. No a co mógł zrobić Srdan? Biedaczysko skakało sobie z jednego kwiatka na kwiatek. Przecież przed chwilą poszedł za Scarlett, teraz za Misaki... żeby tylko kolejność mu się nie pomyliła.
- No i znów została nasza trójka. Co robimy? Bawimy się w chowanego? Powalczymy na miecze? - zapytała z dziwnym entuzjazmem. Tak jakby dostała nowy zastrzyk energii.
Elfy... dziwne to stworzenia.
Awatar użytkownika
Barius
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: hienołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Barius »

Się szczęści – odpowiedział elfce w kapturze, co chyba miało być skróconą wersją „niech się szczęści” albo czegoś w tym rodzaju, co na Bariusa i tak było rzeczą niebywałą, hienołak nie zwykł bowiem do stosowania jakiejkolwiek grzeczności. Zaraz kiedy tylko ogień podpiekł zwierzynę, oderwał kawał nogi jedząc z iście dziką manierą kogoś, kto stronił od cywilizacji dużo dłużej niż to konieczne. Jadł z apetytem nie przejmujać się zanadto obecnością reszty.

Uwagę spiczastouchej księżniczki skomentował niczym więcej jak znużonym wyrazem twarzy, niemniej darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda toteż zamiast zwyczajowo się odszczeknąć po prostu zamilknął.

Kiedy ostatnie kawałki żarła wpadły w przepastną otchłań zwierzoczłeczej gardzieli, położył się na trawie bezczelnie ziewając. Dopiero propozycja księżnej wydusiła z niego ciche sapnięcie. W gruncie rzeczy miała rację, co napełniło jego myśli prawdziwym zdumieniem, nie spodziewał się bowiem krzty pomyślunku po tej arystokratycznej trzpiotce.

- Dobra – burknął nie siląc się nawet na lakoniczne dysputy. Chciał pewnie trochę odpocząć. Sprawdźże, czy nie ma cię w jakiejś niedźwiedziej gawrze, albo na dnie rzeki… błagam, tylko zamknij jadaczkę i daj w spokoju zasnąć. Mardukiem, Srdanem i Misaki nie zawracał sobie głowy. Sen hienołaka był zawsze nad wyraz czujny i dość płytki, dlatego nie obawiał się zasadzki, choć postawienie warty byłoby dobrym rozwiązaniem. Malika pewnie też pozostanie w gotowości, więc tak czy inaczej jeśli coś będzie chciało zajść ich podczas nocy, istniała szansa na zaalarmowanie reszty. Barius nie potrzebował koca, trzeba było przyznać, chłopem był twardym i przyzwyczajonym do trudów wędrówki jak mało który. Wymościł się tam gdzie siedział powoli zasypiając.
Awatar użytkownika
Misaki
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 90
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Misaki »

Szli kilka metrów, choć nie chciała jego towarzystwa była skazana na to.
-Nie podoba mi się to towarzystwo. Jak mogłeś mnie zostawić? Zresztą…-powiedziała chaotycznie.
Nie mogła znieść tego, jak zachowuję się przy księżniczce. Dlatego zapytała wprost:
-Kim ona była dla Ciebie? Albo kim nadal jest?....
Wtedy spuściła głowę w dół, załamując się bezsensownym tokiem rozmowy. Nie było, po co odpowiadać, wiadomo, tylko że była zazdrosna.
-Szlak, tak nie będziemy rozmawiać- dodała, nie czekając na jego odpowiedź.
-Nie wiem, co to jest? Kim dla Ciebie jestem?! – dodała i wyrwała się z jego uścisku.
Poszła znów przed siebie. Nie rozumiała jak jeden incydent, mógł spowodować w niej taki mętlik. Zdenerwowana nie miała ochoty z nim rozmawiać, choć chciała usłyszeć odpowiedź.
Awatar użytkownika
Srdan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 91
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Srdan »

        Przez krótką chwilkę czekał na jej odpowiedź, kiedy w końcu się odezwała aż uniósł zdziwiony brwi, przez chwilę nie wiedząc co ma odpowiedzieć. W tej chwili, jak zdał sobie sprawę, było to kolejnym jego błędem, bo ta nie czekając nawet na jego odpowiedź zadała dwa pytania. Dla niego kompletnie irracjonalne, ale nie wiedział nawet skąd się w jej głowie wzięły takie podejrzenia, że coś między nimi było, lub między nimi jest. Tak lekko oszołomiony, nadal nie wiedząc co ma tak na prawdę powiedzieć, spuściła głowę i dodała kolejne słowa. Znowu nie czekała na jego odpowiedź i zadała dwa kolejne pytania, na pierwsze nawet nie znał odpowiedzi, bo pytania najzwyczajniej w świecie nie rozumiał i nie wiedział co to ma na celu.
        - Jak to zostawić? Dlaczego Ci się nie podoba? Znaczy... Ten mężczyzna, to zwierzę, też mi się nie podoba. Nie ufam mu. - Mówił to szczerze, chociaż... - No ale z tego co m powiedziała księżniczka, to on ją uratował, więc mimo wszystko zasłużył sobie na to, żeby nie oceniać go zbyt pochopnie. - Pokiwał głową po tych słowach, na krótką chwilkę milknąc, ale nie chcąc dostać kolejnej serii pytań.
        - Nie zostawiłem Cię, cały czas byłem blisko, ochroniłbym Cię. Poza tym, Marduk tam był cały czas. - Tak, razem ze Scarlett w końcu nie odeszli daleko. Byli tak na prawdę w zasięgu głosu prowizorycznego obozu. Wystarczył krzyk, zawołanie, cokolwiek i Srdan od razu ruszyłby na odsiecz. Znowu na chwilkę zamilkł, kim była dla niego księżniczka? Była... znaczy, nadal jest, księżniczką, nic więcej ich nie łączyło, zwykła znajomość, poznali się, w niezbyt fortunnych okolicznościach co prawda i postanowił wtedy ją opuścić, łamiąc obietnicę - o czym właśnie sobie przypomniał - no i to tak na prawdę wszystko.
        - Nic nas nie łączy i nic nas nie łączyło. Spotkałem ją kiedyś przypadkiem jak zgubiła gdzieś w lesie tego swojego opiekuna, no i przylazło dwóch rabusiów chcących ją okraść to jej pomogłem. Później się sporo działo, bo pomogłem jej trafić do miasta, bo obiecałem jej nauczyć walki włócznią. No, ale z pewnych przyczyn musiałem opuścić miasto i... na tym się nam ta znajomość skończyła. Niczego między nami nie było, jeżeli o to Ci chodzi. - Opowiedział, zresztą, zgodnie z prawdą.
        Nie pozwolił jej tak na prawdę wiele odejść, bo od razu postąpił kilka szybkich kroków zaraz za nią, znowu się z nią równając i zatrzymując ją.
        - Wiesz dobrze kim dla mnie jesteś, już Ci to mówiłem, kilka razy. Misaki, o co chodzi? - Zmusił ją dłońmi do spojrzenia sobie w oczy, no i czekał na odpowiedź, o.
Awatar użytkownika
Scarlett
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Scarlett »

Naprawdę została olana? Naprawdę? Barius zaczął ziewać i układać się do snu, Marduk zaś się nic nie odzywał tylko przeczesywał swoimi długimi palcami włosy elfki. Cóż, na jedni wychodzi, olewał ją.
W końcu nie wytrzymała i wstała.Wzięła swój miecz, który i tak został w pewien sposób stępiony podczas rzeźbienia naczyń. No, skoro i tak nadawał się do wyrzucenia, więc mogła go jeszcze bardziej zmasakrować. Tak więc przepasała go sobie i ruszyła w przeciwną stronę niż poszły tamte elfy. Miała w sobie tak dużo negatywnej energii, że mogła teraz zabić każdego i to nawet nie mrugnąwszy okiem. Tak, całe Danae zalałoby się krwią mieszkańców, a ona chciałaby więcej trupów. W tym momencie Marduk i Barius byli jej potrzebni, więc musiała ich oszczędzić. Misaki i Srdan... gdyby ich zabiła, to pokazałaby, że jest zazdrosna, a przynajmniej tak to by wyglądało, a wcale tak nie było! No własnie, dlatego musiała iść się wyżyć na drzewach.
Odeszła kilkadziesiąt a może nawet kilkaset metrów od miejsca postoju i tam się zaczęło.
Cięcie, cięcie, krzyk, pisk, cięcie. Gałęzie latały w promieniu ośmiu metrów od niej. Musiała się jakoś wyładować, było jej tak źle...
- Nienawidzę ich. Nienawidzę, nienawidzę! - krzyczała jak opętana, próbując dać upust wszystkim złym emocjom, ale to nic nie dawało, bowiem stawała się jeszcze bardziej wkurzona. Wianek, który do tej pory spoczywał na jej głowie, leżał gdzieś teraz w trawie i to w kawałkach. Splecione włosy wydostały się spod wstążki i teraz opadały na jej spoconą, bladą twarzyczkę.
Oddech znacznie przyspieszył, ale z czasem się uspokoiła i jedyne na co miała ochotę to się rozpłakać. Czuła się taka bezradna... Spojrzała jeszcze na zmasakrowaną polanę, po czym zabrała miecz i wróciła na miejsce, gdzie się zatrzymali na odpoczynek. Bariusa zastała w tej samej pozycji, co gdy odchodziła. Miał cały czas zamknięte, może już poszedł spać? A może zbierał siły, aby jej przyłożyć za tamte krzyki? Nie wiadomo. Marduk też cały czas siedział pod drzewem, ale nigdzie nie widziała elfów.
- Znowu się gdzieś chędożą? Mam nadzieję, że z dala od zmiennokształtnych - warknęła, siadając przy swoim opiekunie.
- Scarlett, zważaj na słowa - upomniał ją Marduk. Nic mu jednak nie odpowiedziała. Położyła tylko głowę na jego kolana i po chwili usnęła.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości