Błyszczące Jezioro ⇒ Rozmyślania samotnej duszy
- Abaddon
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 18
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje:
- Kontakt:
Niecodziennie miał do czynienia z innymi istotami, niż anioły. Zapomniał już, jak ziemskie stworzenia potrafią być żywiołowe i nieprzewidywalne. Dlatego widząc taki entuzjazm u Igneii z ust anioła nie znikał ten delikatny uśmiech. Zdecydowanie lubił obserwować jak ktoś się cieszy, choć więcej miał do czynienia raczej z tymi, którzy się smucą. Śmiech smoczycy był wyjątkowo wesoły i Abaddon miał wręcz ochotę jej zawtórować, jednak powstrzymał się.
-Cóż, można rzec, że oboje jesteśmy świetlistymi postaciami na tych terenach.
Oznajmił z rozbawieniem, choć nie śmiał się. Zaraz jednak potem nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem, wyobrażając sobie jakim szokiem musiało być dla biednego czarodzieja, kiedy drobna elfka nagle zamieniła się w wielką gadzinę. Zaraz jednak uspokoił się, choć jeszcze przez chwile nie mógł dojść do siebie.
-Cóż, cieszę się, że ów czarodziej nie dostał zawału, ja zdecydowanie wrósłbym w ziemie, gdybym poznał cię taką....a zaraz potem zamieniłabyś się w trzymetrową smoczycę.
Odparł, po czym pokręcił głową.
-Nieee, nigdy nie pokazałem się zwykłemu człowiekowi.
W zasadzie nie kłamał. Jego wybranka nie była w końcu zwykłym człowiekiem. Wspomnienia o niej jednak były bolesne zwłaszcza, że nie mógł jej już nigdy więcej zobaczyć, nad czym jego dusza ubolewała już kolejny wiek. Ciekawość była normalna, Ignea, tak jak i Lirael była ciekawa tego, jak jest w Niebie i jaki jest On, to chyba była normalna reakcja dla każdego. Pokiwał głową na pierwsze pytanie smoczycy.
-Tak, Pan jest miłościwy, jednak za niesubordynacje karze srogo.
Zaraz jednak potem Ignea nagle wymieniła informacje, zaciekawiło go to, że smoczyca mimo tego, że wciąż kochała swojego opiekuna byłaby w stanie...go zaatakować. Z pewnością nie potrafiłaby go zabić, musiałaby pozbyć się wszelkich uczuć do niego, jednak wiedział, że miłość, potrafi w skrajnych przypadkach doprowadzić nawet do tragedii. Pokiwał jednak głową ze zrozumieniem, posyłając jej delikatny uśmiech, po czym spojrzał w niebo.
-Każda istota jest warta uwagi, mam nadzieję więc że i ty opowiesz mi coś o sobie. Jak zauważyłaś wcześniej...Was smoków jest już niewiele, a to niezwykłe spotkać kogoś takiego jak ty, Igneo.
Wypowiedział te słowa lekko, naturalnie, w zasadzie każda jego wypowiedź taka była, jednak tym razem mówił bez żadnego namaszczenia emocjonalnego, smutku, czy wesołości, a więc wydźwięk tego zdania był na tyle swobodny, by mógł być odebrany jako coś bardzo szczerego. Abaddon zamyślił się na chwilę, więc nie od razu odpowiedział na pytanie smoczycy.
-Cóż, Plany nie różnią się wiele od ziemi. Z tą małą różnicą, że nie ma tam złych istot. Chociaż, w sumie chyba tam jest nieco bardziej malowniczo....
Westchnął, bowiem w zasadzie Plany traktował jak coś zwykłego, w końcu urodził się tam, wychowywał. Ale rozumiał ciekawość, którą się kierowała kobieta.
-Cóż, można rzec, że oboje jesteśmy świetlistymi postaciami na tych terenach.
Oznajmił z rozbawieniem, choć nie śmiał się. Zaraz jednak potem nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem, wyobrażając sobie jakim szokiem musiało być dla biednego czarodzieja, kiedy drobna elfka nagle zamieniła się w wielką gadzinę. Zaraz jednak uspokoił się, choć jeszcze przez chwile nie mógł dojść do siebie.
-Cóż, cieszę się, że ów czarodziej nie dostał zawału, ja zdecydowanie wrósłbym w ziemie, gdybym poznał cię taką....a zaraz potem zamieniłabyś się w trzymetrową smoczycę.
Odparł, po czym pokręcił głową.
-Nieee, nigdy nie pokazałem się zwykłemu człowiekowi.
W zasadzie nie kłamał. Jego wybranka nie była w końcu zwykłym człowiekiem. Wspomnienia o niej jednak były bolesne zwłaszcza, że nie mógł jej już nigdy więcej zobaczyć, nad czym jego dusza ubolewała już kolejny wiek. Ciekawość była normalna, Ignea, tak jak i Lirael była ciekawa tego, jak jest w Niebie i jaki jest On, to chyba była normalna reakcja dla każdego. Pokiwał głową na pierwsze pytanie smoczycy.
-Tak, Pan jest miłościwy, jednak za niesubordynacje karze srogo.
Zaraz jednak potem Ignea nagle wymieniła informacje, zaciekawiło go to, że smoczyca mimo tego, że wciąż kochała swojego opiekuna byłaby w stanie...go zaatakować. Z pewnością nie potrafiłaby go zabić, musiałaby pozbyć się wszelkich uczuć do niego, jednak wiedział, że miłość, potrafi w skrajnych przypadkach doprowadzić nawet do tragedii. Pokiwał jednak głową ze zrozumieniem, posyłając jej delikatny uśmiech, po czym spojrzał w niebo.
-Każda istota jest warta uwagi, mam nadzieję więc że i ty opowiesz mi coś o sobie. Jak zauważyłaś wcześniej...Was smoków jest już niewiele, a to niezwykłe spotkać kogoś takiego jak ty, Igneo.
Wypowiedział te słowa lekko, naturalnie, w zasadzie każda jego wypowiedź taka była, jednak tym razem mówił bez żadnego namaszczenia emocjonalnego, smutku, czy wesołości, a więc wydźwięk tego zdania był na tyle swobodny, by mógł być odebrany jako coś bardzo szczerego. Abaddon zamyślił się na chwilę, więc nie od razu odpowiedział na pytanie smoczycy.
-Cóż, Plany nie różnią się wiele od ziemi. Z tą małą różnicą, że nie ma tam złych istot. Chociaż, w sumie chyba tam jest nieco bardziej malowniczo....
Westchnął, bowiem w zasadzie Plany traktował jak coś zwykłego, w końcu urodził się tam, wychowywał. Ale rozumiał ciekawość, którą się kierowała kobieta.
- Ignea
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 110
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Smok Solarny
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Śmiech Abaddona brzmiał zupełnie nie tak jak się spodziewała. Zdecydowanie był znacznie przyjemniejszy, co bardzo ją zaskoczyło i sprawiło, że jej twarz jeszcze bardziej się rozpromieniła.
- Zapewne byłbyś w ogromnym szoku i pierwsze co przeszłoby przez Twoją głowę, to to, że mogłabym Cię pożreć. - nie przestawała się śmiać, wyobrażając sobie jego zdziwioną minę, choć zapewne reakcja Anioła byłaby znacznie bardziej rozbrajająca.
- Ale tutaj przyznaję, nie pożeram swoich rozmówców. - powiedziała z bardzo szczerym i przyjaznym uśmiechem, zerkając w w oczy Abaddona.
Niebianin odpowiadał kolejno na każde zadane pytanie, co bardzo cieszyło Smoczycę, bo dawno z nikim nie rozmawiała, a teraz trafiła na kogoś, kto nie stroni od niej, od rozmów i szczerości, a do tego dla niej, ten mężczyzna był naprawdę niezwykły i na pewno miał wiele ciekawych rzeczy do opowiedzenia.
- Ja też nie każdemu pokazuję się jako smoczyca, miałeś szczęście, że wpadłeś na mnie akurat, kiedy miałam swoją naturalną formę. - uśmiechnęła się rozumiejąc go poniekąd.
- Chciałabym kiedyś zobaczyć Twoje prawdziwe oblicze. - powiedziała trochę nieśmiało, co bardzo kontrastowało z niedawną wesołością, ale ta niedługo powróciła do Ignei.
- Mam nadzieję, że nie ściągnę na Ciebie żadnych problemów. - uśmiechnęła się znowu, bo naprawdę nie chciała by Pan pomyślał, że Abaddon ignoruje jego polecenia i pozostawia jakąś misję po to, by z rozmawiać ze Smokiem.
- Plany w takim razie muszą być niezwykle pięknym miejscem. - przez moment jej wyraz twarzy stał się bardziej rozmarzony, a z jej ust nie znikał uśmiech.
- Masz niesamowite szczęście być aniołem. Tak mi się wydaje. - powiedziała szczerze.
Ignea ucieszyła się, gdy Anioł uznał ją za niezwykłą, właściwie faktycznie mało kto może mieć takie szczęście by spotkać Smoka i jeszcze zobaczyć jego prawdziwą formę, a jak wiadomo, większość z tych istot zwyczajnie ukrywa swoje prawdziwe oblicze.
- To naprawdę bardzo miłe. - powiedziała do Niebianina, uśmiechając się przy tym wesoło. - Pomimo moich tysiąca sześciuset lat, moje życie nie było usiane ogromną ilością przygód. Co prawda bycie smokiem ma niesamowite plusy, ale jak wiesz jest to również niebezpieczne. - wzruszyła lekko ramionami, ale wciąż wyglądała jak wesołe dziecko, któremu dan coś ciekawego do zabawy. Ten obraz bardzo kontrastował ze smoczą postacią, bo teraz zdawało się, że Elfka jest uosobieniem niewinności i dobra.
- A mimo tego, że jestem jedną z pradawnych, jedną z nielicznych, moje życie często podobne jest do życia zwykłego śmiertelnika, włączając w to wszelkie rozterki i problemy. - spojrzała w anielskie oczy.
- Zapewne wiesz co mam na myśli. - uśmiechnęła się do niego.
- Długo przebywasz już na tych ziemiach? Nie tęsknisz za swoim domem? - zapytała przyjaźnie, ale w jej tonie można było wyłapać sporą dawkę troski.
- Zapewne byłbyś w ogromnym szoku i pierwsze co przeszłoby przez Twoją głowę, to to, że mogłabym Cię pożreć. - nie przestawała się śmiać, wyobrażając sobie jego zdziwioną minę, choć zapewne reakcja Anioła byłaby znacznie bardziej rozbrajająca.
- Ale tutaj przyznaję, nie pożeram swoich rozmówców. - powiedziała z bardzo szczerym i przyjaznym uśmiechem, zerkając w w oczy Abaddona.
Niebianin odpowiadał kolejno na każde zadane pytanie, co bardzo cieszyło Smoczycę, bo dawno z nikim nie rozmawiała, a teraz trafiła na kogoś, kto nie stroni od niej, od rozmów i szczerości, a do tego dla niej, ten mężczyzna był naprawdę niezwykły i na pewno miał wiele ciekawych rzeczy do opowiedzenia.
- Ja też nie każdemu pokazuję się jako smoczyca, miałeś szczęście, że wpadłeś na mnie akurat, kiedy miałam swoją naturalną formę. - uśmiechnęła się rozumiejąc go poniekąd.
- Chciałabym kiedyś zobaczyć Twoje prawdziwe oblicze. - powiedziała trochę nieśmiało, co bardzo kontrastowało z niedawną wesołością, ale ta niedługo powróciła do Ignei.
- Mam nadzieję, że nie ściągnę na Ciebie żadnych problemów. - uśmiechnęła się znowu, bo naprawdę nie chciała by Pan pomyślał, że Abaddon ignoruje jego polecenia i pozostawia jakąś misję po to, by z rozmawiać ze Smokiem.
- Plany w takim razie muszą być niezwykle pięknym miejscem. - przez moment jej wyraz twarzy stał się bardziej rozmarzony, a z jej ust nie znikał uśmiech.
- Masz niesamowite szczęście być aniołem. Tak mi się wydaje. - powiedziała szczerze.
Ignea ucieszyła się, gdy Anioł uznał ją za niezwykłą, właściwie faktycznie mało kto może mieć takie szczęście by spotkać Smoka i jeszcze zobaczyć jego prawdziwą formę, a jak wiadomo, większość z tych istot zwyczajnie ukrywa swoje prawdziwe oblicze.
- To naprawdę bardzo miłe. - powiedziała do Niebianina, uśmiechając się przy tym wesoło. - Pomimo moich tysiąca sześciuset lat, moje życie nie było usiane ogromną ilością przygód. Co prawda bycie smokiem ma niesamowite plusy, ale jak wiesz jest to również niebezpieczne. - wzruszyła lekko ramionami, ale wciąż wyglądała jak wesołe dziecko, któremu dan coś ciekawego do zabawy. Ten obraz bardzo kontrastował ze smoczą postacią, bo teraz zdawało się, że Elfka jest uosobieniem niewinności i dobra.
- A mimo tego, że jestem jedną z pradawnych, jedną z nielicznych, moje życie często podobne jest do życia zwykłego śmiertelnika, włączając w to wszelkie rozterki i problemy. - spojrzała w anielskie oczy.
- Zapewne wiesz co mam na myśli. - uśmiechnęła się do niego.
- Długo przebywasz już na tych ziemiach? Nie tęsknisz za swoim domem? - zapytała przyjaźnie, ale w jej tonie można było wyłapać sporą dawkę troski.
- Abaddon
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 18
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje:
- Kontakt:
Uśmiechnął się rozbawiony tymi słowami, po czym skinął głową.
-Tak, zdecydowanie tak. Wybacz moją wcześniejszą reakcję, ale po prostu wyobraziłem sobie jak ten biedny człowiek rozmawia z tobą, tak jak ja teraz i nagle na jego oczach przeobrażasz się w dość sporą postać gada. Pięknego, jednak śmiertelnie niebezpiecznego.
Oznajmił szczerze, po czym przechylił lekko głowę na bok, przyglądając się jeszcze uważniej elfiej postaci Ignei. W zasadzie było coś w tej postaci, co i tak mówiło, że ma się do czynienia z bystrą i nietypową personą. Oparł się na łokciu, przechodząc do pozycji półleżącej.
-Faktycznie, miałem szczęście, bowiem nie każdorazowo, gdy schodzę na ziemię, mogę już przy pierwszej okazji napotkać tak niezwykłą istotę i jak to zauważyłaś, w swojej prawdziwej formie.
Uśmiechnął się na wspomnienie złocistych łusek smoczej postaci Ignei. Po czym pokiwał głową ze zrozumieniem. To było chyba oczywiste, gdy ujawnił się Lirael, ona również zapragnęła poznać jego prawdziwe oblicze i choć niewiele się różniło, zdecydowanie ze skrzydłami i świetlistej poświacie wyglądał nieco bardziej nieziemsko, niż teraz. Abaddon jednak nie dbał o wygląd i nie wybierał zupełnie odmiennej formy od anielskiej. Dlatego też jego włosy nawet pod postacią człowieka miały niecodzienną, śnieżnobiałą barwę.
-Wraz z nadejściem jutrzejszego dnia wracam do Pana, więc będziesz miała okazję.
Oczywiście anioły nie były widoczne ot tak, dla zwykłych, nie niebiańskich stworzeń, jednak Abaddon zamierzał ukazać się Ignei, jednak nie teraz. Zaraz potem zaśmiał się ponownie wesoło i pokręcił głową.
-Spokojnie, dziś mam wolne, , a dawno już nie byłem na ziemi, więc postanowiłem odwiedzić to miejsce. Westchnął z nostalgią, po czym spojrzał ponownie w niebo, jakby tam widział to, czego nikt inny nie potrafi zobaczyć. Może faktycznie tak było?
-Tak, to piękne miejsce, które każdy pozna, gdy jego dusza będzie czysta. Jednak nie sądzę, by inni, którzy nie są aniołami nie mieli szczęścia. Każda istota ma sobie coś z Pana i każda ma w sobie coś wyjątkowego.
Gdy usłyszał ile lat ma już Ignea jego źrenice rozszerzyły się nieco w zdziwieniu. Wiedział, że te gady są wiekowe, jednak rzadko, naprawdę rzadko spotykał tak wiekowe istoty. Na jej pytanie, a raczej stwierdzenie, skinął głową. Tak, wiedział jak to jest mieć tyle wieków, a i tak zwykłe, codzienne problemy nie omijały takich istot, nawet jego. Przeciętne problemy, czy po prostu troski. To wszystko nakładało się na karby życia. I nie ważne tu było, czy ktoś jest smokiem, aniołem, czy człowiekiem, emocje i dar posiadania własnej woli były czymś co łączyło każdą istotę rozumną. Zaraz potem lekko posmutniał.
-Cóż, na ziemie zszedłem po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna. Głównie przebywam w Planach, choć podczas wolnych dni lubię obserwować ziemię i jej mieszkańców.
Odpowiedział szczerze na pytanie smoczycy. Nie był najmłodszą istotą, ale i też nie najstarszą. Jednak to przede wszystkim młode anioły zajmują się przyziemnymi sprawami, te starsze więcej czasu przebywają w Planach.
-Tak, zdecydowanie tak. Wybacz moją wcześniejszą reakcję, ale po prostu wyobraziłem sobie jak ten biedny człowiek rozmawia z tobą, tak jak ja teraz i nagle na jego oczach przeobrażasz się w dość sporą postać gada. Pięknego, jednak śmiertelnie niebezpiecznego.
Oznajmił szczerze, po czym przechylił lekko głowę na bok, przyglądając się jeszcze uważniej elfiej postaci Ignei. W zasadzie było coś w tej postaci, co i tak mówiło, że ma się do czynienia z bystrą i nietypową personą. Oparł się na łokciu, przechodząc do pozycji półleżącej.
-Faktycznie, miałem szczęście, bowiem nie każdorazowo, gdy schodzę na ziemię, mogę już przy pierwszej okazji napotkać tak niezwykłą istotę i jak to zauważyłaś, w swojej prawdziwej formie.
Uśmiechnął się na wspomnienie złocistych łusek smoczej postaci Ignei. Po czym pokiwał głową ze zrozumieniem. To było chyba oczywiste, gdy ujawnił się Lirael, ona również zapragnęła poznać jego prawdziwe oblicze i choć niewiele się różniło, zdecydowanie ze skrzydłami i świetlistej poświacie wyglądał nieco bardziej nieziemsko, niż teraz. Abaddon jednak nie dbał o wygląd i nie wybierał zupełnie odmiennej formy od anielskiej. Dlatego też jego włosy nawet pod postacią człowieka miały niecodzienną, śnieżnobiałą barwę.
-Wraz z nadejściem jutrzejszego dnia wracam do Pana, więc będziesz miała okazję.
Oczywiście anioły nie były widoczne ot tak, dla zwykłych, nie niebiańskich stworzeń, jednak Abaddon zamierzał ukazać się Ignei, jednak nie teraz. Zaraz potem zaśmiał się ponownie wesoło i pokręcił głową.
-Spokojnie, dziś mam wolne, , a dawno już nie byłem na ziemi, więc postanowiłem odwiedzić to miejsce. Westchnął z nostalgią, po czym spojrzał ponownie w niebo, jakby tam widział to, czego nikt inny nie potrafi zobaczyć. Może faktycznie tak było?
-Tak, to piękne miejsce, które każdy pozna, gdy jego dusza będzie czysta. Jednak nie sądzę, by inni, którzy nie są aniołami nie mieli szczęścia. Każda istota ma sobie coś z Pana i każda ma w sobie coś wyjątkowego.
Gdy usłyszał ile lat ma już Ignea jego źrenice rozszerzyły się nieco w zdziwieniu. Wiedział, że te gady są wiekowe, jednak rzadko, naprawdę rzadko spotykał tak wiekowe istoty. Na jej pytanie, a raczej stwierdzenie, skinął głową. Tak, wiedział jak to jest mieć tyle wieków, a i tak zwykłe, codzienne problemy nie omijały takich istot, nawet jego. Przeciętne problemy, czy po prostu troski. To wszystko nakładało się na karby życia. I nie ważne tu było, czy ktoś jest smokiem, aniołem, czy człowiekiem, emocje i dar posiadania własnej woli były czymś co łączyło każdą istotę rozumną. Zaraz potem lekko posmutniał.
-Cóż, na ziemie zszedłem po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna. Głównie przebywam w Planach, choć podczas wolnych dni lubię obserwować ziemię i jej mieszkańców.
Odpowiedział szczerze na pytanie smoczycy. Nie był najmłodszą istotą, ale i też nie najstarszą. Jednak to przede wszystkim młode anioły zajmują się przyziemnymi sprawami, te starsze więcej czasu przebywają w Planach.
- Ignea
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 110
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Smok Solarny
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Smoczyca siedziała wygodnie na zielonej trawie,rozmawiając w najlepsze z Aniołem. Właściwie jeszcze jakiś czas temu wcale nie myślałaby o tym, że będzie spokojnie siedzieć z kimś, kogo niedawno poznała i będzie jej tak przyjemnie. Relaks był potrzebny, oj tak, szczególnie po niedawnych zdarzeniach, które solidnie ją zmęczyły, nawet sama podróż, która przecież trwała dość długo.
Tymczasem Abaddon odpowiadał na kolejne stwierdzenia i pytania Ignei, ciesząc ją miłą konwersacją.
- Reakcje naprawdę są różne, ale co zrobić. Istoty rozumne nie przywykły do takich niespodzianek. - uśmiechnęła się miło. Na jej policzkach pojawił się niewielki rumieniec, choć nie było to częstym widokiem, czasem faktycznie zdarzało się, że policzki dziewczyny lekko się różowiły. Tym razem powodem był kolejny komplement ze strony Anioła, a Smoczyca dawno nie miała okazji by słuchać tak uprzejmych słów.
- Dziękuję. Miło jest słyszeć, że jest się niezwykłą istotą, naprawdę. W obecnych czasach dobro i bycie uprzejmym często gubi się pośród tego co nas tak naprawdę otacza. - westchnęła i lekko wzruszyła ramionami, bo tak wyglądała rzeczywistość, ale mimo wszystko w jej szarości pojawiały się tak jasne promyki, rozświetlające to co nieprzyjemne.
- Jutro wracasz? - po tych słowach nieco się zdziwiła, bo sama nie wiedziała dlaczego, ale miała nadzieję na wspólną podróż, ale przecież nie padła taka propozycja.
- Zapewne dostaniesz kolejną misję. - tym razem uśmiechnęła się do niego całkiem miło.
- Bardzo ciesze się z tego, że będę miała okazję zobaczyć Twoje prawdziwe oblicze. - tutaj znowu pojawiła się ta niewinna, dziecięca radość, choć kobiecie daleko wiekowo do dziecka.
- To na pewno będzie niesamowity widok! - powiedziała wesoło, ale jakby do siebie.
Widząc nostalgię Anioła, Smoczyca sama spojrzała w niebo, uśmiechając się wesoło, i delektując się przyjemną chwilą.
- Czasem lenistwo jest naprawdę bardzo potrzebne. - powiedziała spokojnym głosem, a jej spojrzenie powróciło do mężczyzny, kiedy opowiadał o swoim domu, o Planach, a na jej ustach widniał uśmiech.
Ignea dostrzegła to, że Anioł jakby posmutniał, co odrobinę ją zmartwiło. Zaczęła zastanawiać się co wywołało smutek tej niebiańskiej istoty. Odrobinę przysunęła się do niego i spojrzała na niego, uśmiechając się przy tym przyjacielsko.
- W takim razie tym bardziej ciesze się, że cię spotkałam, skoro tak mało odwiedzasz ziemię. - ton jej głosu był miły i ciepły.
- To, że nagle posmutniałeś, wskazuje na to, że chciałbyś częściej tutaj przebywać, prawda? - zapytała trochę bezpośrednio, ale bardzo troskliwie.
- Może Pan zleci ci pilnowanie jakiejś istoty i będziesz musiał pozostać tutaj dłużej? - uśmiechnęła się weselej.
Tymczasem Abaddon odpowiadał na kolejne stwierdzenia i pytania Ignei, ciesząc ją miłą konwersacją.
- Reakcje naprawdę są różne, ale co zrobić. Istoty rozumne nie przywykły do takich niespodzianek. - uśmiechnęła się miło. Na jej policzkach pojawił się niewielki rumieniec, choć nie było to częstym widokiem, czasem faktycznie zdarzało się, że policzki dziewczyny lekko się różowiły. Tym razem powodem był kolejny komplement ze strony Anioła, a Smoczyca dawno nie miała okazji by słuchać tak uprzejmych słów.
- Dziękuję. Miło jest słyszeć, że jest się niezwykłą istotą, naprawdę. W obecnych czasach dobro i bycie uprzejmym często gubi się pośród tego co nas tak naprawdę otacza. - westchnęła i lekko wzruszyła ramionami, bo tak wyglądała rzeczywistość, ale mimo wszystko w jej szarości pojawiały się tak jasne promyki, rozświetlające to co nieprzyjemne.
- Jutro wracasz? - po tych słowach nieco się zdziwiła, bo sama nie wiedziała dlaczego, ale miała nadzieję na wspólną podróż, ale przecież nie padła taka propozycja.
- Zapewne dostaniesz kolejną misję. - tym razem uśmiechnęła się do niego całkiem miło.
- Bardzo ciesze się z tego, że będę miała okazję zobaczyć Twoje prawdziwe oblicze. - tutaj znowu pojawiła się ta niewinna, dziecięca radość, choć kobiecie daleko wiekowo do dziecka.
- To na pewno będzie niesamowity widok! - powiedziała wesoło, ale jakby do siebie.
Widząc nostalgię Anioła, Smoczyca sama spojrzała w niebo, uśmiechając się wesoło, i delektując się przyjemną chwilą.
- Czasem lenistwo jest naprawdę bardzo potrzebne. - powiedziała spokojnym głosem, a jej spojrzenie powróciło do mężczyzny, kiedy opowiadał o swoim domu, o Planach, a na jej ustach widniał uśmiech.
Ignea dostrzegła to, że Anioł jakby posmutniał, co odrobinę ją zmartwiło. Zaczęła zastanawiać się co wywołało smutek tej niebiańskiej istoty. Odrobinę przysunęła się do niego i spojrzała na niego, uśmiechając się przy tym przyjacielsko.
- W takim razie tym bardziej ciesze się, że cię spotkałam, skoro tak mało odwiedzasz ziemię. - ton jej głosu był miły i ciepły.
- To, że nagle posmutniałeś, wskazuje na to, że chciałbyś częściej tutaj przebywać, prawda? - zapytała trochę bezpośrednio, ale bardzo troskliwie.
- Może Pan zleci ci pilnowanie jakiejś istoty i będziesz musiał pozostać tutaj dłużej? - uśmiechnęła się weselej.
- Abaddon
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 18
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje:
- Kontakt:
Pokiwał z wolna głową.
-Tak, dlatego też, nie winniśmy się im jawić w swych prawdziwych formach.
Oznajmił, po czym wzruszył barkami.
-Choć są i tacy, którzy posiedli tak dużą wiedzę, iż potrafią rozpoznawać aury i sami zgadują, czasem omylnie, a czasem trafnie nasze pochodzenie. Jednak nie ma ich na szczęście dużo i takie jednostki są ciekawe, a nie bojaźliwe.
Odpowiedział po chwili namysłu po czym ponownie podniósł się do pozycji siedzącej, aczkolwiek oparł ręce za sobą, lekko się odchylając i spoglądając z ciepłem w oczach na elfkę. I jemu i jej najwyraźniej rozmowa dobrze zrobiła. W końcu mogli się odprężyć, choć na chwilę. Nie omieszkał nie zauważyć rumieńców u smoczycy, proszę...tak wiekowa istota, a wciąż czerwieni się, gdy ktoś ją komplementuje? Powinna przywyknąć, iż piękno nagradzane jest pięknymi słowami. Ale nie jego w tym rola. Zaraz potem przyszło mu odpowiedzieć na kolejne pytanie, jednak tym razem ograniczył się jedynie do gestu potwierdzającego, czyli skinienie głową, niż słów. Nie skomentował także "kolejnej misji", bowiem o takich rzeczach nie przywykł mówić z kimś spoza Planów i raczej szybko to nie nastąpi, mimo wszystko Abaddon był dość skrytą osobą, której nie łatwo było przychodzić mówienie o sobie. Zaraz potem jednak zaniósł się dość dźwięcznym śmiechem, po czym mrugnął do Ignei.
-Nie tak, jak twoje świetliste łuski.
Oznajmił rozbawiony jej fascynacją, wszak anioł to zwykła istota, jak każde dziecię Pana.
Obserwował relaksującą się elfkę z radością, bowiem rzadko kiedy schodził na ziemię i jeśli już, szukał tych, których należy pocieszyć, a widząc u nich uśmiech zawsze i on stawał się weselszy. Pytanie smoczycy go zdziwiło, zaraz jednak potem zadumał się nad pytaniem, spoglądając przed siebie na skrzące się jezioro, po czym skinął znów głową.
-Tak, to malownicze miejsce, jednak jak widać, Pan ma inne plany względem mojej osoby.
Odpowiedział zupełnie szczerze, po czym spojrzał z uśmiechem, choć już nie tak szczerym, jak poprzednio.
-Wątpię, by stało się to w najbliższym czasie, spędziłem swoje pierwsze stulecia na opiekowaniu się ludźmi, teraz...teraz mam inne zadania.
Oznajmił, po czym od razu zmienił temat.
-A ty? Jakie masz plany na najbliższe dni? Bo wątpię, byś po prostu leciała to tu, to tam...chyba przez tyle lat, które przeżyłaś znasz te tereny na pamięć?
-Tak, dlatego też, nie winniśmy się im jawić w swych prawdziwych formach.
Oznajmił, po czym wzruszył barkami.
-Choć są i tacy, którzy posiedli tak dużą wiedzę, iż potrafią rozpoznawać aury i sami zgadują, czasem omylnie, a czasem trafnie nasze pochodzenie. Jednak nie ma ich na szczęście dużo i takie jednostki są ciekawe, a nie bojaźliwe.
Odpowiedział po chwili namysłu po czym ponownie podniósł się do pozycji siedzącej, aczkolwiek oparł ręce za sobą, lekko się odchylając i spoglądając z ciepłem w oczach na elfkę. I jemu i jej najwyraźniej rozmowa dobrze zrobiła. W końcu mogli się odprężyć, choć na chwilę. Nie omieszkał nie zauważyć rumieńców u smoczycy, proszę...tak wiekowa istota, a wciąż czerwieni się, gdy ktoś ją komplementuje? Powinna przywyknąć, iż piękno nagradzane jest pięknymi słowami. Ale nie jego w tym rola. Zaraz potem przyszło mu odpowiedzieć na kolejne pytanie, jednak tym razem ograniczył się jedynie do gestu potwierdzającego, czyli skinienie głową, niż słów. Nie skomentował także "kolejnej misji", bowiem o takich rzeczach nie przywykł mówić z kimś spoza Planów i raczej szybko to nie nastąpi, mimo wszystko Abaddon był dość skrytą osobą, której nie łatwo było przychodzić mówienie o sobie. Zaraz potem jednak zaniósł się dość dźwięcznym śmiechem, po czym mrugnął do Ignei.
-Nie tak, jak twoje świetliste łuski.
Oznajmił rozbawiony jej fascynacją, wszak anioł to zwykła istota, jak każde dziecię Pana.
Obserwował relaksującą się elfkę z radością, bowiem rzadko kiedy schodził na ziemię i jeśli już, szukał tych, których należy pocieszyć, a widząc u nich uśmiech zawsze i on stawał się weselszy. Pytanie smoczycy go zdziwiło, zaraz jednak potem zadumał się nad pytaniem, spoglądając przed siebie na skrzące się jezioro, po czym skinął znów głową.
-Tak, to malownicze miejsce, jednak jak widać, Pan ma inne plany względem mojej osoby.
Odpowiedział zupełnie szczerze, po czym spojrzał z uśmiechem, choć już nie tak szczerym, jak poprzednio.
-Wątpię, by stało się to w najbliższym czasie, spędziłem swoje pierwsze stulecia na opiekowaniu się ludźmi, teraz...teraz mam inne zadania.
Oznajmił, po czym od razu zmienił temat.
-A ty? Jakie masz plany na najbliższe dni? Bo wątpię, byś po prostu leciała to tu, to tam...chyba przez tyle lat, które przeżyłaś znasz te tereny na pamięć?
- Ignea
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 110
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Smok Solarny
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Ignea uśmiechnęła się wesoło słysząc śmiech Anioła. Było to tak przyjemne doświadczenie, że zapewne sam nie zdawał sobie sprawy, jak potrafi tym wpłynąć na nastrój drugiej osoby.
- Moje łuski odbijają piękno czegoś zupełnie innego. - powiedziała z uśmiechem, a jej oczy zdawały się być wyjątkowo radosne.
- I masz rację, nie każdy powinien widzieć nasze prawdziwe oblicza, ale cieszmy się, że jednak istnieją istoty, którym zaufać można. - dodała po chwili i skupiła się na kolejnych słowach Abaddona, z którym rozmowa sprawiała jej ogromną przyjemność.
Elfka przyglądała się uważnie swojemu rozmówcy, zastanawiając się przy tym skąd u niego takie zmiany w wyrazie twarzy, spojrzeniu... A może to tylko jakieś przewidzenia? Choć była niemal pewna, że coś nie do końca jest tak jakby chciał i nie mówi jej o wszystkim. Ale w tym wypadku nie było niczego zaskakującego, przecież nie każdy opowiada o każdym szczególe swojego życia, nowo napotkanej istocie.
- Och.. moje plany? - na chwilę poczuła się nieco wybita z rytmu, miała zamiar zadać pytanie, ale zostało one szybko wyparte nowymi myślami.
- Właściwie chciałabym odpocząć trochę. - przyznała szczerze.
- Nie chcę być ścigana, bo to nie jest przyjemne, chciałabym też przemyśleć parę ważnych spraw. - uśmiechnęła się miło do Abaddona.
- Można powiedzieć, że znam wiele terenów, więc gdybyś potrzebował pomocy... Choć wydaje mi się, że sam znasz doskonale ten świat. - zaśmiała się cicho.
Elfka uśmiechnęła się do Anioła, ciesząc się, że w końcu może z kimś spokojnie porozmawiać i ten ktoś nie ma wobec niej podejrzanych planów.
- Nie chciałabym przeszkadzać Ci w twojej misji, bo na pewno jest ona trudna, skoro nie do końca wyjawiasz mi jej cel. - powiedziała, ale bez ani grama żalu czy pretensji.
- Anioły zawsze zdawały mi się takie.. hm.. tajemnicze. - powiedziała lekko mrużąc swoje bursztynowe oczy.
- I jak mówiłeś, posiadanie wiedzy potrzebnej do czytania aur... To naprawdę niesamowity talent, ale Twojej aury nie byłam pewna. - zaśmiała się.
- Tak samo spotkałam niedawno pewną istotę, której aura była dla mnie niejasna. - stwierdziła po chwili.
- Mam wrażenie, że to ulega zmianie tak samo, jak otaczający nas świat. - westchnęła leniwie i lekko przeciągnęła się.
- Tutaj jest zdecydowanie zbyt przyjemnie... - zaśmiała się wesoło, po czym wstała z trawy i lekko odrzuciła włosy na plecy. Ignea spojrzała na jezioro, a potem na Anioła.
- Przez ciebie męczy mnie ochota na małą kąpiel w jeziorze.
- Moje łuski odbijają piękno czegoś zupełnie innego. - powiedziała z uśmiechem, a jej oczy zdawały się być wyjątkowo radosne.
- I masz rację, nie każdy powinien widzieć nasze prawdziwe oblicza, ale cieszmy się, że jednak istnieją istoty, którym zaufać można. - dodała po chwili i skupiła się na kolejnych słowach Abaddona, z którym rozmowa sprawiała jej ogromną przyjemność.
Elfka przyglądała się uważnie swojemu rozmówcy, zastanawiając się przy tym skąd u niego takie zmiany w wyrazie twarzy, spojrzeniu... A może to tylko jakieś przewidzenia? Choć była niemal pewna, że coś nie do końca jest tak jakby chciał i nie mówi jej o wszystkim. Ale w tym wypadku nie było niczego zaskakującego, przecież nie każdy opowiada o każdym szczególe swojego życia, nowo napotkanej istocie.
- Och.. moje plany? - na chwilę poczuła się nieco wybita z rytmu, miała zamiar zadać pytanie, ale zostało one szybko wyparte nowymi myślami.
- Właściwie chciałabym odpocząć trochę. - przyznała szczerze.
- Nie chcę być ścigana, bo to nie jest przyjemne, chciałabym też przemyśleć parę ważnych spraw. - uśmiechnęła się miło do Abaddona.
- Można powiedzieć, że znam wiele terenów, więc gdybyś potrzebował pomocy... Choć wydaje mi się, że sam znasz doskonale ten świat. - zaśmiała się cicho.
Elfka uśmiechnęła się do Anioła, ciesząc się, że w końcu może z kimś spokojnie porozmawiać i ten ktoś nie ma wobec niej podejrzanych planów.
- Nie chciałabym przeszkadzać Ci w twojej misji, bo na pewno jest ona trudna, skoro nie do końca wyjawiasz mi jej cel. - powiedziała, ale bez ani grama żalu czy pretensji.
- Anioły zawsze zdawały mi się takie.. hm.. tajemnicze. - powiedziała lekko mrużąc swoje bursztynowe oczy.
- I jak mówiłeś, posiadanie wiedzy potrzebnej do czytania aur... To naprawdę niesamowity talent, ale Twojej aury nie byłam pewna. - zaśmiała się.
- Tak samo spotkałam niedawno pewną istotę, której aura była dla mnie niejasna. - stwierdziła po chwili.
- Mam wrażenie, że to ulega zmianie tak samo, jak otaczający nas świat. - westchnęła leniwie i lekko przeciągnęła się.
- Tutaj jest zdecydowanie zbyt przyjemnie... - zaśmiała się wesoło, po czym wstała z trawy i lekko odrzuciła włosy na plecy. Ignea spojrzała na jezioro, a potem na Anioła.
- Przez ciebie męczy mnie ochota na małą kąpiel w jeziorze.
- Abaddon
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 18
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje:
- Kontakt:
Patrzył z zainteresowaniem na Igneę, po czym pokręcił rozbawiony głową.
-Nie niedoceniaj się.
Rzucił wesoło, bowiem brak wiary w siebie u tak starej i potężnej istoty był dość rozczulający, a Abaddon ostatnimi czasy rzadko kiedy miał styczność z kimś spoza Planów. Dobrze więc mu zrobi jeden dzień lenistwa, jak to ujęła smoczyca. Na jej kolejne słowa zareagował jedynie skinieniem głowy, nie musiał w końcu powtarzać własnego zdania, a gestem tym przyjął do wiadomości, iż cieszy się i rozumie zdanie elfki. Zaraz jednak potem idealne rysy twarzy anioła zostały zburzone, pomiędzy brwiami bowiem pojawiła się jedna, drobna zmarszczka, wyrażająca konsternację mężczyzny. Zaraz potem spojrzał głęboko w ślepia Ignei.
-Uciekasz? Przed czym, albo kim, jeśli mogę wiedzieć?
Zapytał szczerze zaniepokojonym głosem, bowiem odpoczynek był dobrą sprawą, jednak ucieczka, strach, już nie były tymi emocjami pozytywnymi. Choć trzeba było przyznać, że ziemskie stworzenia pod wpływem strachu i adrenaliny potrafiły zdziałać wręcz cuda, ale niekiedy były one czynami, które jedynie pogrążały ich dusze. I choć uśmiech, jaki posłała mu Ignea był raczej słaby, to krył się za nim smutek, a przynajmniej tak odczytywał to Abaddon z oczu dziewczyny. Na jej kolejne stwierdzenie wzruszył ramionami, wiedząc, że odpowiadając na jej pytania, smoczyca i tak wróci do jego pytania i w końcu mu odpowie, nie była typem osoby, która ignoruje rozmówcę. W zasadzie może i Ignea nie była świadoma, ale i ona dawała mu pewne ukojenie. A co do samego gestu, zaraz potem i on posłał elfce uśmiech.
-Cóż, zwiedziłem kawał świata, no i przy okazji z Planów, świetnie widać co się dzieje tu, na ziemi.
Oznajmił, po czym ponownie oparł się na łokciu w pozycji półleżącej.
-Dziś mam wolne, więc jakbyś mogła mi przeszkadzać? W odpoczynku? Uwierz, sprawiasz mi niemałą radość rozmową.
Odrzekł zupełnie szczerze, po czym zaśmiał się cicho.
-W naszej naturze jest ukrywanie tego, czego nikt poza mieszkańcami Planów wiedzieć nie powinien. Dzierżymy ogromną odpowiedzialność, przez co faktycznie....możemy wydawać się tajemniczymi istotami.
Zaraz potem pokiwał głową i skupił się na emanacji wokół elfiej postaci Ignei i uśmiechnął się widząc tak ciepłe barwy, podobne do jego własnych. Zaraz jednak skupił się ponownie na samej postaci Ignei, a nie jej aurze.
-Aura jako jedyna nie potrafi skłamać. Zawsze ukaże prawdziwą naturę posiadacza owej emanacji. Ale dziwi mnie to, że miałaś problemy z odczytaniem aur, wiem, że nie jest ona identyczna, niczym u każdego anioła, różnie się nieznacznie od moich braci i sióstr, ale ciekawi mnie, za kogo mogłaś mnie jeszcze wziąć?
Ciekawość, pierwszy stopień do piekła powiadają. Ale gdyby nie ona, świat stałby w miejscu i tyczyło się to nie tylko ziemi, ale Nieba i Piekła także, choć stare powiedzenie zostało...Zaraz potem Ignea powstała, a Abaddon mógł zobaczyć piękno jej natury, jej delikatne ruchy. Uśmiechnął się pod nosem, bowiem i jego ukochana była delikatna, niczym płatek róży. Szybko jednak odegnał te myśli. Ona teraz zaznała spokoju, jej dusza wędruje tam, gdzie on nigdy mieć dostępu nie będzie. Zaraz jednak i jego złoto - bursztynowe oczy skierowały się na jezioro.
-Jeśli masz taką ochotę, skorzystaj, obiecuję, że nie będę patrzyć.
Zaśmiał się, dla niego nagość nie była tematem tabu, jednakże wiedział, że inni potrafią być bardzo...skrępowani w takich sytuacjach.
-Nie niedoceniaj się.
Rzucił wesoło, bowiem brak wiary w siebie u tak starej i potężnej istoty był dość rozczulający, a Abaddon ostatnimi czasy rzadko kiedy miał styczność z kimś spoza Planów. Dobrze więc mu zrobi jeden dzień lenistwa, jak to ujęła smoczyca. Na jej kolejne słowa zareagował jedynie skinieniem głowy, nie musiał w końcu powtarzać własnego zdania, a gestem tym przyjął do wiadomości, iż cieszy się i rozumie zdanie elfki. Zaraz jednak potem idealne rysy twarzy anioła zostały zburzone, pomiędzy brwiami bowiem pojawiła się jedna, drobna zmarszczka, wyrażająca konsternację mężczyzny. Zaraz potem spojrzał głęboko w ślepia Ignei.
-Uciekasz? Przed czym, albo kim, jeśli mogę wiedzieć?
Zapytał szczerze zaniepokojonym głosem, bowiem odpoczynek był dobrą sprawą, jednak ucieczka, strach, już nie były tymi emocjami pozytywnymi. Choć trzeba było przyznać, że ziemskie stworzenia pod wpływem strachu i adrenaliny potrafiły zdziałać wręcz cuda, ale niekiedy były one czynami, które jedynie pogrążały ich dusze. I choć uśmiech, jaki posłała mu Ignea był raczej słaby, to krył się za nim smutek, a przynajmniej tak odczytywał to Abaddon z oczu dziewczyny. Na jej kolejne stwierdzenie wzruszył ramionami, wiedząc, że odpowiadając na jej pytania, smoczyca i tak wróci do jego pytania i w końcu mu odpowie, nie była typem osoby, która ignoruje rozmówcę. W zasadzie może i Ignea nie była świadoma, ale i ona dawała mu pewne ukojenie. A co do samego gestu, zaraz potem i on posłał elfce uśmiech.
-Cóż, zwiedziłem kawał świata, no i przy okazji z Planów, świetnie widać co się dzieje tu, na ziemi.
Oznajmił, po czym ponownie oparł się na łokciu w pozycji półleżącej.
-Dziś mam wolne, więc jakbyś mogła mi przeszkadzać? W odpoczynku? Uwierz, sprawiasz mi niemałą radość rozmową.
Odrzekł zupełnie szczerze, po czym zaśmiał się cicho.
-W naszej naturze jest ukrywanie tego, czego nikt poza mieszkańcami Planów wiedzieć nie powinien. Dzierżymy ogromną odpowiedzialność, przez co faktycznie....możemy wydawać się tajemniczymi istotami.
Zaraz potem pokiwał głową i skupił się na emanacji wokół elfiej postaci Ignei i uśmiechnął się widząc tak ciepłe barwy, podobne do jego własnych. Zaraz jednak skupił się ponownie na samej postaci Ignei, a nie jej aurze.
-Aura jako jedyna nie potrafi skłamać. Zawsze ukaże prawdziwą naturę posiadacza owej emanacji. Ale dziwi mnie to, że miałaś problemy z odczytaniem aur, wiem, że nie jest ona identyczna, niczym u każdego anioła, różnie się nieznacznie od moich braci i sióstr, ale ciekawi mnie, za kogo mogłaś mnie jeszcze wziąć?
Ciekawość, pierwszy stopień do piekła powiadają. Ale gdyby nie ona, świat stałby w miejscu i tyczyło się to nie tylko ziemi, ale Nieba i Piekła także, choć stare powiedzenie zostało...Zaraz potem Ignea powstała, a Abaddon mógł zobaczyć piękno jej natury, jej delikatne ruchy. Uśmiechnął się pod nosem, bowiem i jego ukochana była delikatna, niczym płatek róży. Szybko jednak odegnał te myśli. Ona teraz zaznała spokoju, jej dusza wędruje tam, gdzie on nigdy mieć dostępu nie będzie. Zaraz jednak i jego złoto - bursztynowe oczy skierowały się na jezioro.
-Jeśli masz taką ochotę, skorzystaj, obiecuję, że nie będę patrzyć.
Zaśmiał się, dla niego nagość nie była tematem tabu, jednakże wiedział, że inni potrafią być bardzo...skrępowani w takich sytuacjach.
- Keldarshy
- Szukający drogi
- Posty: 35
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Czarodziej
- Profesje:
- Kontakt:
Nauczyciel i zarazem ojciec czarodzieja ni byłby zadowolony z tego iż tak często ufa on wyrokom losu, jednak Kel widział w tym pewnego rodzaju zabawę. Młody, bo w porównaniu do istot, które zdarzy mu się spotkać jest szczeniakiem, czarodziej znowu po teleportacji znalazł się w miejscu, do którego mało kto chciałby trafić. Raz wylądował na środku oceanu, raz między bandytów, którzy szykowali się do rabunku, a raz w jaskini trolla. Tym razem jednak nie było to aż tak straszne, bowiem skończył tylko kilkanaście metrów nad ziemią, w powietrzu. Tak szczerze to sam czarodziej się tym nawet nie przejął. Gdy spostrzegł gdzie jest zawisł w powietrzu przy pomocy swej magii, odwrócił się tak by twarzą być skierowanym ku ziemi i powoli opadał, trzymając kapelusz, by przypadkiem mu nie odleciał. Istoty na ziemi, nieopodal jeziora, zapewne nie zdawały sobie sprawy z tego co, a raczej kto, zaraz wyląduję miedzy nimi. Chociaż jeśli są wyczulone na magię, a nie można tego wykluczyć, to bez problemu wyczują obecność Kela, który nie ukrywa ani swojej aury, ani swej mocy. Zaś czarodziej z daleka już widział, że nie będzie mu pisane spędzać czasu w samotności, i dobrze. Uśmiechnął się, bo nigdy nie był zwolennikiem spędzania czasu bez innych osób, a od tych na dole wyczuwał coś co go intrygowało, a Kel lubił ciekawe towarzystwo.
I stało się, wylądował na nogach, chociaż, czy na pewno można to tak nazwać? Znalazł się zaraz nad wodą, tak blisko niej, że wyglądało to jakby stał na wodzie. Stał prosto między, jak widział, elfką, a człowiekiem. Obejrzał ich i ukłonił się, zdejmując kapelusz.
- Witajcie. - Niemalże wykrzyczał radośnie, a promienny uśmiech nie znikał z jego młodo wyglądającej twarzy. Wyprostował się, zawiesił kapelusz na kosturze, który ciągle znajdował się w jego prawej dłoni. Lewą poprawił włosy i szatę po czym wrócił z nakryciem głowy tam gdzie jego miejsce.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - zaśmiał się czarodziej.
- Znalazłem się tutaj przypadkiem i od razu powiem, że nie jestem groźny! - powiedział obronnie, a zaraz po tym przerwało się jego zaklęcie i w całym swym ubraniu wylądował w wodzie. Westchnął.
I stało się, wylądował na nogach, chociaż, czy na pewno można to tak nazwać? Znalazł się zaraz nad wodą, tak blisko niej, że wyglądało to jakby stał na wodzie. Stał prosto między, jak widział, elfką, a człowiekiem. Obejrzał ich i ukłonił się, zdejmując kapelusz.
- Witajcie. - Niemalże wykrzyczał radośnie, a promienny uśmiech nie znikał z jego młodo wyglądającej twarzy. Wyprostował się, zawiesił kapelusz na kosturze, który ciągle znajdował się w jego prawej dłoni. Lewą poprawił włosy i szatę po czym wrócił z nakryciem głowy tam gdzie jego miejsce.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - zaśmiał się czarodziej.
- Znalazłem się tutaj przypadkiem i od razu powiem, że nie jestem groźny! - powiedział obronnie, a zaraz po tym przerwało się jego zaklęcie i w całym swym ubraniu wylądował w wodzie. Westchnął.
- Ignea
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 110
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Smok Solarny
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Smoczyca pod postacią elfki podeszła powoli do jeziora, uśmiechając się wesoło. Spojrzała na Abaddona, z którym tak przyjemnie spędzało się czasu i odezwała się na jego słowa.
- Po prostu jestem smokiem, ja już tak po prostu mam. - zaśmiała się i spojrzała na jezioro, rozmyślając jak mogłaby do niego wejść. Właściwie na karku ma już tyle lat, że nic nie powinno jej zdziwić czy napawać wstydem, ale teraz jest przy aniele, a te istoty są takie czyste i nie wypada robić takich rzeczy przy nich. A przynajmniej tak uważała Ignea. Elfka zatrzymała się i spojrzała na Anaddona, który zmartwił się wyraźnie tym, że ona musi przed kimś uciekać.
- Nie martw się, my smoki czasem tak mamy. - uśmiechnęła się niewinnie.
- Nie każdy traktuje nas jak partnerów do rozmowy czy przyjaciół. Spotkałam dwóch magów, którzy wyraźnie czuli moją obecność. Akurat przebywałam z mężczyzną, który wpadł w kłopoty, bo przypadkiem wyjawił kim jest... Wilkołaki mają nieco gorzej niż my smoki. - zaśmiała się cicho.
- Wolałam zwyczajnie opuścić tamto miejsce i tak znalazłam się własnie tutaj. - wzruszyła lekko ramionami, jakby zupełnie nic się nie stało. Anioł najwyraźniej nie miał nic przeciwko jej obecności, co bardzo ją cieszyło, na słowa o tym, że miło spędza się z nią czas, rozpromieniła się wesoło i odrzuciła włosy. Postanowiła, że zdejmie sukienkę, ale w bieliźnie zostanie, bo tak będzie zapewne najrozsądniej, ale coś nie pozwoliło jej zrobić tego co zamierzała. Wyraz jej twarzy nagle się zmienił, a postawa jej ciała zmieniła się na gotową do obrony.
- Towarzystwo. - rzuciła do Anioła, wyraźnie czując, że nie przyszedł do nich zwyczajny człowiek.
Ignea widziała co to za istota i wcale nie była zadowolona z tego faktu, szczególnie, że całkiem niedawno musiała uciekać właśnie przed tymi istotami. Gotowa do obrony wlepiła spojrzenie w człowieka, który za pomocą magii pojawił się tuż między nimi. Aura wyraźnie zdradzała, że jest to pradawny, co stanowiło dodatkowe zagrożenie dla niej.
- Witaj.... - powiedziała zaskoczona wesołym tonem mężczyzny. Nie zwlekając dłużej podeszła do Abaddona i stanęła blisko niego, kiedy czarodziej zwyczajnie wpadł do wody. Widząc tę nieporadność, dziewczyna stłumiła śmiech i spojrzała na Anioła.
- Czarodzieje są naprawdę z innego świata. - powiedziała cicho, uśmiechając się znowu.
- Powinieneś potrenować lądowanie, wiem, że nie jest to trudne, ale warto poświęcić temu czas by nie było tak jak teraz. - powiedziała wesoło i zrobiła parę kroków do przodu.
- Jestem Ignea, a to Abaddon. - przedstawiła siebie i swojego towarzysza.
- Po prostu jestem smokiem, ja już tak po prostu mam. - zaśmiała się i spojrzała na jezioro, rozmyślając jak mogłaby do niego wejść. Właściwie na karku ma już tyle lat, że nic nie powinno jej zdziwić czy napawać wstydem, ale teraz jest przy aniele, a te istoty są takie czyste i nie wypada robić takich rzeczy przy nich. A przynajmniej tak uważała Ignea. Elfka zatrzymała się i spojrzała na Anaddona, który zmartwił się wyraźnie tym, że ona musi przed kimś uciekać.
- Nie martw się, my smoki czasem tak mamy. - uśmiechnęła się niewinnie.
- Nie każdy traktuje nas jak partnerów do rozmowy czy przyjaciół. Spotkałam dwóch magów, którzy wyraźnie czuli moją obecność. Akurat przebywałam z mężczyzną, który wpadł w kłopoty, bo przypadkiem wyjawił kim jest... Wilkołaki mają nieco gorzej niż my smoki. - zaśmiała się cicho.
- Wolałam zwyczajnie opuścić tamto miejsce i tak znalazłam się własnie tutaj. - wzruszyła lekko ramionami, jakby zupełnie nic się nie stało. Anioł najwyraźniej nie miał nic przeciwko jej obecności, co bardzo ją cieszyło, na słowa o tym, że miło spędza się z nią czas, rozpromieniła się wesoło i odrzuciła włosy. Postanowiła, że zdejmie sukienkę, ale w bieliźnie zostanie, bo tak będzie zapewne najrozsądniej, ale coś nie pozwoliło jej zrobić tego co zamierzała. Wyraz jej twarzy nagle się zmienił, a postawa jej ciała zmieniła się na gotową do obrony.
- Towarzystwo. - rzuciła do Anioła, wyraźnie czując, że nie przyszedł do nich zwyczajny człowiek.
Ignea widziała co to za istota i wcale nie była zadowolona z tego faktu, szczególnie, że całkiem niedawno musiała uciekać właśnie przed tymi istotami. Gotowa do obrony wlepiła spojrzenie w człowieka, który za pomocą magii pojawił się tuż między nimi. Aura wyraźnie zdradzała, że jest to pradawny, co stanowiło dodatkowe zagrożenie dla niej.
- Witaj.... - powiedziała zaskoczona wesołym tonem mężczyzny. Nie zwlekając dłużej podeszła do Abaddona i stanęła blisko niego, kiedy czarodziej zwyczajnie wpadł do wody. Widząc tę nieporadność, dziewczyna stłumiła śmiech i spojrzała na Anioła.
- Czarodzieje są naprawdę z innego świata. - powiedziała cicho, uśmiechając się znowu.
- Powinieneś potrenować lądowanie, wiem, że nie jest to trudne, ale warto poświęcić temu czas by nie było tak jak teraz. - powiedziała wesoło i zrobiła parę kroków do przodu.
- Jestem Ignea, a to Abaddon. - przedstawiła siebie i swojego towarzysza.
- Abaddon
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 18
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje:
- Kontakt:
Abaddon odprowadził wzrokiem Igneę. A więc jednak zamierzała skorzystać z tego, by ochłodzić się w tak ciepły dzień? Mimochodem, anioł się uśmiechnął. On nigdy nie miał złych zamiarów, a kobiece piękno zawsze należało kontemplować i komplementować. Nie ważne, czy była to smoczyca, elfka, człowiek, czy anielica. Oczywiście tak jak obiecał, odwrócił wzrok, by nie niepokoić osoby kobiety natarczywym spojrzeniem, szanował bowiem prywatność każdej istoty, bo wiedział, że nie wszyscy mają takie samo spojrzenie na świat. Zaraz jednak z jego twarzy zniknął uśmiech, zastępując go raczej zmartwioną miną.
-Powtarzasz się, Igneo. A to znaczy, że próbujesz coś ukryć, pod pretekstem, iż tak już twoja rasa ma.
Zawyrokował zupełnie szczerze, nie oskarżycielsko, a tonem po prostu oznajmującym prawdę. Tak przynajmniej anioł wnioskował po słowach smoczycy. Zaraz jednak potem pokiwał ze zrozumieniem głową. To prawda, ludzie i inne rasy były ograniczone. Nie pojmowały istoty życia, patrząc jedynie na rasę i czyny. A prócz tego, kryje się pod tym wszystkim dusza, która jest u każdego, taka sama. Następnie anioł przeniósł z powrotem wzrok na elfią postać Ignei i przyjrzał się jej uważnie. Wilkołak i dwoje czarodziejów polujących na nich? To było dość, zaskakujące, że ludzie, a zwłaszcza magowie nie pojmowali znaczenia magicznych istot i chcieli je zabić? Schwytać? Nie wiedział tego, bowiem intencje często różne u każdego z ludzi mogą sprowadzać na wyżej wspomnianą duszę cień. A wtedy, niestety nawet Pan nie potrafi wybaczyć. Zamierzał właśnie coś powiedzieć, gdy nagle poczuł zawirowania magii, był wyczulony na te prądy i bez problemu zdołał znaleźć źródło. Człowieka....nie, czarodzieja. Czy to był jeden z tych, którzy ścigali Igneę? Gdy młody mężczyzna opadł zapewne przy użyciu magii powietrza nad tafle jeziora przyjrzał się jego aurze. Nie wydawała się być skażona złem. Ba, wręcz emanowała dobrocią. A sama postać przybysza wydawała się, dziecinnie niewinna. Ignei jednak najwyraźniej to nie uspokoiło. Wiedział, że i ona zapewne odczytała aurę, a mimo to podeszła do niego, zapewne czując się bezpieczniej. A on zamierzał dać jej tą ostoję spokoju. Anioł przysiadł, by po chwili powstać z ziemi, stając nieznacznie przed smoczycą. Wiedział, że i bez niego zdołałaby sama o siebie zadbać, ale do jasnej światłości Pana, on tu był facetem! Tak jak przypuszczał Abaddon, czarodziej, choć z pewnością nie młody nie stanowił zagrożenie, co sam zapewniał, a na jego twarzy nie kryło się nic, prócz szczerości i znów aniołowi przyszło na myśl porównanie do dziecka, nie wiedząc czemu. Spojrzał zaskoczony na powstrzymującą śmiech Igneę, po czym sam się uśmiechnął do przybysza i skinął mu głową, gdy kobieta przedstawiła ich oboje. A więc jednak kryzys zażegnany i mogą normalnie porozmawiać?
-Przypadek na tym świecie nie istnieje, powinieneś raczej powiedzieć, że zrządzenie losu cię tu sprowadziło.
Uśmiechnął się do czarodzieja stwierdzając prawdę tego świata. Bowiem Abaddon nigdy nie wierzył w przypadkowe spotkania.
-Powtarzasz się, Igneo. A to znaczy, że próbujesz coś ukryć, pod pretekstem, iż tak już twoja rasa ma.
Zawyrokował zupełnie szczerze, nie oskarżycielsko, a tonem po prostu oznajmującym prawdę. Tak przynajmniej anioł wnioskował po słowach smoczycy. Zaraz jednak potem pokiwał ze zrozumieniem głową. To prawda, ludzie i inne rasy były ograniczone. Nie pojmowały istoty życia, patrząc jedynie na rasę i czyny. A prócz tego, kryje się pod tym wszystkim dusza, która jest u każdego, taka sama. Następnie anioł przeniósł z powrotem wzrok na elfią postać Ignei i przyjrzał się jej uważnie. Wilkołak i dwoje czarodziejów polujących na nich? To było dość, zaskakujące, że ludzie, a zwłaszcza magowie nie pojmowali znaczenia magicznych istot i chcieli je zabić? Schwytać? Nie wiedział tego, bowiem intencje często różne u każdego z ludzi mogą sprowadzać na wyżej wspomnianą duszę cień. A wtedy, niestety nawet Pan nie potrafi wybaczyć. Zamierzał właśnie coś powiedzieć, gdy nagle poczuł zawirowania magii, był wyczulony na te prądy i bez problemu zdołał znaleźć źródło. Człowieka....nie, czarodzieja. Czy to był jeden z tych, którzy ścigali Igneę? Gdy młody mężczyzna opadł zapewne przy użyciu magii powietrza nad tafle jeziora przyjrzał się jego aurze. Nie wydawała się być skażona złem. Ba, wręcz emanowała dobrocią. A sama postać przybysza wydawała się, dziecinnie niewinna. Ignei jednak najwyraźniej to nie uspokoiło. Wiedział, że i ona zapewne odczytała aurę, a mimo to podeszła do niego, zapewne czując się bezpieczniej. A on zamierzał dać jej tą ostoję spokoju. Anioł przysiadł, by po chwili powstać z ziemi, stając nieznacznie przed smoczycą. Wiedział, że i bez niego zdołałaby sama o siebie zadbać, ale do jasnej światłości Pana, on tu był facetem! Tak jak przypuszczał Abaddon, czarodziej, choć z pewnością nie młody nie stanowił zagrożenie, co sam zapewniał, a na jego twarzy nie kryło się nic, prócz szczerości i znów aniołowi przyszło na myśl porównanie do dziecka, nie wiedząc czemu. Spojrzał zaskoczony na powstrzymującą śmiech Igneę, po czym sam się uśmiechnął do przybysza i skinął mu głową, gdy kobieta przedstawiła ich oboje. A więc jednak kryzys zażegnany i mogą normalnie porozmawiać?
-Przypadek na tym świecie nie istnieje, powinieneś raczej powiedzieć, że zrządzenie losu cię tu sprowadziło.
Uśmiechnął się do czarodzieja stwierdzając prawdę tego świata. Bowiem Abaddon nigdy nie wierzył w przypadkowe spotkania.
- Keldarshy
- Szukający drogi
- Posty: 35
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Czarodziej
- Profesje:
- Kontakt:
Bez dłuższej zwłoki, spokojnym krokiem wyszedł na brzeg. Był cały przemoczony, a masa woda wyleciała z luźnej szaty na ziemię. *Jak tak dalej pójdzie to się przeziębię* pomyślał czarodziej po czym, jak to miało miejsce już wcześniej lecz przy innym jeziorze, wysuszył się, sprawiając, że woda wyparuję przy pomocy magii ognia. Wrócił wzrokiem na nowo napotkane istoty i uśmiechnął się szeroko w ich stronę. Ruszył do nich nieznacznie przyśpieszonym, lecz tanecznym i pełnym gracji krokiem.
- Ja zwę się Keldarshy. - zatrzymał się w pewnej, bezpiecznej odległości od smoka i anioła. Znów oddał ukłon, lecz tym razem pełniejszy niż wcześniej. W trakcie tego gestu Kel zamknął swe oczy i skupił się na magicznych emanacjach dookoła. Czuł dwie potężne aury, które przyćmiewały swą mocą wszystko inne w najbliższej okolicy. Wąchał je, smakował, starał się zobaczyć ich barwę oraz poczuć ich powierzchnie, wsłuchiwał się w ich odgłosy. Te aury były tak zróżnicowane wręcz urzekające dla samego czarodzieja jako istoty ciekawej świata i innych istot. Lecz te emanację nie były niczym mu nieznanym, rozpoznał w nich dokładnie każdy szczegół. Gdy skończył wyczarował u swych stóp piękną, złotą różę, którą bez zwłoki zerwał i wyprostował się. Kwiat, trzymany w dłoni, wyciągnął w stronę smoczycy, która obecnie przebywała w postaci niezwykle urodziwej elfki.
- Ogromny zaszczyt sprawił mi los, że pozwolił mi spotkać dwie wspaniałe istoty, dwie niezwykle potężne istoty. - swe zadowolenie wyraził tonem głosu i niezwykle szczerym oraz szerokim uśmiechem. Można powiedzieć, że pomimo swego wieku, cieszył się jak dziecko, które dostało nową zabawkę z tego co mu się przytrafiło.
- Ja pewnie wiecie, bo tego nie ukrywam, jestem czarodziejem z już długim stażem. A czymże dla czarodzieja jest spotkanie starego anioła i wiekowej smoczycy? Nie wiem. - puścił oczko w ich stronę i położył swe dłonie na flecie zawieszonym na szyi.
- Ja wolę zwać się wędrownym grajkiem. - i nie czekając na reakcję, zamknął swe oczy, przyłożył flet do ust i rozpoczął swą najpiękniejszą melodię, bo inne nie są godne uszu tak dumnych i pradawnych istot z jakimi miał teraz do czynienia. Działo się to co zwykle, gdy grajek odgrywał swe melodie, cała natura budziła się do życia. Rośliny jakby stały się żywsze, a zwierzęta wychodziły ze swych ukryć tylko po to by zbliżyć się do źródła tych pięknych dźwięków.
- Ja zwę się Keldarshy. - zatrzymał się w pewnej, bezpiecznej odległości od smoka i anioła. Znów oddał ukłon, lecz tym razem pełniejszy niż wcześniej. W trakcie tego gestu Kel zamknął swe oczy i skupił się na magicznych emanacjach dookoła. Czuł dwie potężne aury, które przyćmiewały swą mocą wszystko inne w najbliższej okolicy. Wąchał je, smakował, starał się zobaczyć ich barwę oraz poczuć ich powierzchnie, wsłuchiwał się w ich odgłosy. Te aury były tak zróżnicowane wręcz urzekające dla samego czarodzieja jako istoty ciekawej świata i innych istot. Lecz te emanację nie były niczym mu nieznanym, rozpoznał w nich dokładnie każdy szczegół. Gdy skończył wyczarował u swych stóp piękną, złotą różę, którą bez zwłoki zerwał i wyprostował się. Kwiat, trzymany w dłoni, wyciągnął w stronę smoczycy, która obecnie przebywała w postaci niezwykle urodziwej elfki.
- Ogromny zaszczyt sprawił mi los, że pozwolił mi spotkać dwie wspaniałe istoty, dwie niezwykle potężne istoty. - swe zadowolenie wyraził tonem głosu i niezwykle szczerym oraz szerokim uśmiechem. Można powiedzieć, że pomimo swego wieku, cieszył się jak dziecko, które dostało nową zabawkę z tego co mu się przytrafiło.
- Ja pewnie wiecie, bo tego nie ukrywam, jestem czarodziejem z już długim stażem. A czymże dla czarodzieja jest spotkanie starego anioła i wiekowej smoczycy? Nie wiem. - puścił oczko w ich stronę i położył swe dłonie na flecie zawieszonym na szyi.
- Ja wolę zwać się wędrownym grajkiem. - i nie czekając na reakcję, zamknął swe oczy, przyłożył flet do ust i rozpoczął swą najpiękniejszą melodię, bo inne nie są godne uszu tak dumnych i pradawnych istot z jakimi miał teraz do czynienia. Działo się to co zwykle, gdy grajek odgrywał swe melodie, cała natura budziła się do życia. Rośliny jakby stały się żywsze, a zwierzęta wychodziły ze swych ukryć tylko po to by zbliżyć się do źródła tych pięknych dźwięków.
- Ignea
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 110
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Smok Solarny
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Ignea była zaskoczona postawą Abaddona, który jak się okazało, chciał ją chronić. Mimo tego, że doskonale wiedziała, że Anioły takie po prostu są, poczuła się niezwykle miło. Nie każdego dnia ktoś chce dbać o jej bezpieczeństwo, o to by po prostu nie czuła żadnego zagrożenia. I tak właściwie było, obecność mężczyzny i to jak się zachował, bardzo zaimponowało Smoczycy.
Wszystko wskazywało na to, że tym razem nie czeka ich nieprzyjemna konfrontacja z kimś, kto tylko czeka na jakieś potknięcie by wykorzystać je, ale oto stał przed nimi ktoś, kto naprawdę nie miał złych zamiarów. To zdecydowanie uspokoiło Igneę, która nie miała ochoty na nieprzyjemne spotkania i kolejne chwile niebezpieczeństwa. Fakt faktem, mogłaby sobie poradzić z wieloma istotami, ale akurat Czarodzieje nie byli grupą, do której czuła niechęć, było wręcz przeciwnie.
Pradawny był niezwykle przyjaźnie nastawiony do dwójki, do której dołączył. Przedstawił się uprzejmie i najmniejszym gestem nie zdradzał tego, by mógł mieć wobec nich złe zamiary.
- Miło Cię poznać. - Ignea odezwała się przyjaznym tonem, uśmiechając się do mężczyzny. Ten wykonał jeszcze jeden ukłon, okazując im tym samym pewnego rodzaju szacunek. Jakie było jej zdziwienie kiedy tuż pod jego stopami wyrosła śliczna róża w złotym kolorze, którą po chwili zerwał i wręczył jej.
- Och, dziękuję. Bardzo śliczna. - powiedziała kłaniając się lekko, urzeczona tym drobnym, ale bardzo miłym gestem i odebrała kwiat przeznaczony dla niej.
Ze słów Czarodzieja wynikało tyle, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego z kim ma do czynienia. Musiał być dość dobrym magiem, z rozwiniętą umiejętnością czytania aur. Ignea zerknęła na Abaddona dość znaczącym spojrzeniem, ale całkiem przyjaznym, bo oto kolejna osoba, która nie marnowała swojego talentu do odczytywania tego, co dla wielu jest tajemnicą.
- Więc wiesz kim jesteśmy. - powiedziała, zerkając na Czarodzieja i uśmiechając się do niego.
- Aż tak wiekowa nie jestem, choć na pewno starsza od waszej dwójki, ale lepiej wieku nie wypominać. - zaśmiała się przyjemnie i wzruszyła lekko ramionami.
Keldarshy przedstawił siebie jako grajka, co nieco zaskoczyło dziewczynę, ale kiedy udowodnił swoje umiejętności, Ignea była pod jeszcze większym wrażeniem. Dźwięki wydobywające się z instrumentu sprawiły, że wszystko dookoła poczuło tę niezwykłą melodię, która trafiała całą swoją siło do każdego słuchacza, nawet jeśli byłą nim przyroda. Ignea stała wsłuchana w przyjemną melodię i lekko kołysała się w jej rytm. Na jej twarzy malowała się radość i jednocześnie spokój.
- To naprawdę piękne. - powiedziała zachwycona tym co robił Czarodziej.
- Ta melodia jest anielska. - spojrzała z uśmiechem na Abaddona, zastanawiając się co on o tym sądzi.
Wszystko wskazywało na to, że tym razem nie czeka ich nieprzyjemna konfrontacja z kimś, kto tylko czeka na jakieś potknięcie by wykorzystać je, ale oto stał przed nimi ktoś, kto naprawdę nie miał złych zamiarów. To zdecydowanie uspokoiło Igneę, która nie miała ochoty na nieprzyjemne spotkania i kolejne chwile niebezpieczeństwa. Fakt faktem, mogłaby sobie poradzić z wieloma istotami, ale akurat Czarodzieje nie byli grupą, do której czuła niechęć, było wręcz przeciwnie.
Pradawny był niezwykle przyjaźnie nastawiony do dwójki, do której dołączył. Przedstawił się uprzejmie i najmniejszym gestem nie zdradzał tego, by mógł mieć wobec nich złe zamiary.
- Miło Cię poznać. - Ignea odezwała się przyjaznym tonem, uśmiechając się do mężczyzny. Ten wykonał jeszcze jeden ukłon, okazując im tym samym pewnego rodzaju szacunek. Jakie było jej zdziwienie kiedy tuż pod jego stopami wyrosła śliczna róża w złotym kolorze, którą po chwili zerwał i wręczył jej.
- Och, dziękuję. Bardzo śliczna. - powiedziała kłaniając się lekko, urzeczona tym drobnym, ale bardzo miłym gestem i odebrała kwiat przeznaczony dla niej.
Ze słów Czarodzieja wynikało tyle, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego z kim ma do czynienia. Musiał być dość dobrym magiem, z rozwiniętą umiejętnością czytania aur. Ignea zerknęła na Abaddona dość znaczącym spojrzeniem, ale całkiem przyjaznym, bo oto kolejna osoba, która nie marnowała swojego talentu do odczytywania tego, co dla wielu jest tajemnicą.
- Więc wiesz kim jesteśmy. - powiedziała, zerkając na Czarodzieja i uśmiechając się do niego.
- Aż tak wiekowa nie jestem, choć na pewno starsza od waszej dwójki, ale lepiej wieku nie wypominać. - zaśmiała się przyjemnie i wzruszyła lekko ramionami.
Keldarshy przedstawił siebie jako grajka, co nieco zaskoczyło dziewczynę, ale kiedy udowodnił swoje umiejętności, Ignea była pod jeszcze większym wrażeniem. Dźwięki wydobywające się z instrumentu sprawiły, że wszystko dookoła poczuło tę niezwykłą melodię, która trafiała całą swoją siło do każdego słuchacza, nawet jeśli byłą nim przyroda. Ignea stała wsłuchana w przyjemną melodię i lekko kołysała się w jej rytm. Na jej twarzy malowała się radość i jednocześnie spokój.
- To naprawdę piękne. - powiedziała zachwycona tym co robił Czarodziej.
- Ta melodia jest anielska. - spojrzała z uśmiechem na Abaddona, zastanawiając się co on o tym sądzi.
- Abaddon
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 18
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje:
- Kontakt:
Abaddon nie spinał się, ani nie rzucał do ataku. W zasadzie atakował tylko, gdy kogoś bronił, ale Kerdarshy, nie miał złych zamiarów, co potwierdził już nie tylko gestami, czy mową, ale także niewinnym myśleniem. Anioł bowiem zawsze, gdy nie był pewien zamiarów, czy aury kogoś obcego, infiltrował myśli. Nie przesadnie, bowiem szanował prywatność innych i gdy tylko upewnił się w tym, co powiedziała mu aura, wycofał się i zamknął umysł na wszelkie myśli dookoła. Uśmiechnął się też uspokajająco do Ignei. Ale jak już zdążyła sama zauważyć, ten Pradawny nie miał złych zamiarów i jej uśmiech odebrał po prostu jako oznakę ulgi i pewności, że nic jej nie grozi. On sam nie dbał o swoje życie, choć jak każde żywe stworzenie to, co posiadał było największym darem od Pana i należało je szanować, ale gdy chodziło o bezpieczeństwo innych, jego istnienie schodziło na nieco dalszy plan. Abaddon przechylił lekko głowę, gesty uległości, a raczej szacunku były zbędne, nigdy nie uważał się za lepszego od nikogo i choć był to miły gest, należało na niego odpowiedzieć, więc anioł po prostu skinął głową w geście szacunku dla czarodzieja, po czym spojrzał na różę, która nagle wyrosła. A więc magia ognia, powietrza, istnienia..a dźwięk, jaki aura Keldarshyego jeszcze wydawała stawiał, że Pradawny posługuje się jeszcze magią życia. Odsunął się, by cała trójka mogła mieć swobodny dostęp do siebie, po czym grajek, jak się nazwał czarodziej zaczął grać. Tak, faktycznie melodia była piękna, jednak nijak nie dorównywała chórom anielskim, ale to już po prostu może stronniczość ras. Abaddon sam nie był pewien, gdy nagle jednak koło niego pojawiła się łania, lekko się zdziwił. W zasadzie, po rozejrzeniu się, zauważył jeszcze kilka okazów zwierząt, zamieszkujące tutejsze okolice, po czym na jego ustach pojawił się uśmiech. Delikatnie przejechał dłonią po karku zwierzęcia, po czym spojrzał na Keldarshyego, by zakończyć swoją wędrówkę po otoczeniu na smoczycy i skinął jej głową.
-Tak, to piękna melodia.
Oznajmił cichym głosem, nie chcąc przeszkadzać.
-Tak, to piękna melodia.
Oznajmił cichym głosem, nie chcąc przeszkadzać.
- Keldarshy
- Szukający drogi
- Posty: 35
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Czarodziej
- Profesje:
- Kontakt:
Wczuwał się w tę melodię jak nigdy wcześniej, bo nigdy wcześniej nie dawał tak niezwykłego koncertu. Po dłuższej chwili, gdy postanowił skończyć, zagrał jedną nutę, dźwięk niesłyszalny dla większości istot rozumnych, lecz zwierzęta były w stanie to usłyszeć i jakby na ten sygnał spłoszyły się, co oznaczało koniec koncertu, bo czarodziej w tym momencie przestał grać. Puścił flet, który zawieszony na jego szyi, opadł i odbił się od jego klatki piersiowej. Uśmiechnął się szeroko do swych towarzyszy.
- Mam nadzieję, że podobała się wam moja muzyka. - oznajmił radośnie po czym spojrzał w niebo, a potem na rozmówców.
- Jeśli mogę spytać, co waszą dwójkę sprowadza w takie miejsce? Macie jakiś cel? - ciekawość kierowała całym jego życie także i w tym momencie był po prostu ciekaw swych nowych towarzyszy, z którymi nie przyjdzie mu pewnie spędzić wiele czasu więc postanowił dowiedzieć się jak najwięcej.
- Właściwie to czuję się trochę zakłopotany, bo w życiu bym się nie spodziewał, że spotkam dwie takie istoty jak wasza dwójka. Naraz. - powiedział lekko zmieszany, podrapał się po głowie.
- W swym długim życiu spotykałem głównie istoty proste, o niewielkiej potędze lecz i takie były bardzo ciekawe. Jedynie mój ojciec, nauczyciel był potężny, ale ja się od niego różnie, nie ciągnie mnie tak do potęgi jak go. - dodał, właściwie sam nie wiedział czemu opowiada tę historię, nie wiedział, czy to ich zainteresuję.
- Aczkolwiek lubię się rozwijać, więc wybaczcie mi moją następną prośbę, ale... - zrobił krótką przerwę - ... Czy zaszczycilibyście mnie swoim prawdziwym wyglądem. - podrapał się po głowie zakłopotany, miał nadzieję, że nie uraził ich w ten sposób, bo obecnie nie ma zbyt dużo energii i teleportacja mogłaby się nie udać.
- Mam nadzieję, że podobała się wam moja muzyka. - oznajmił radośnie po czym spojrzał w niebo, a potem na rozmówców.
- Jeśli mogę spytać, co waszą dwójkę sprowadza w takie miejsce? Macie jakiś cel? - ciekawość kierowała całym jego życie także i w tym momencie był po prostu ciekaw swych nowych towarzyszy, z którymi nie przyjdzie mu pewnie spędzić wiele czasu więc postanowił dowiedzieć się jak najwięcej.
- Właściwie to czuję się trochę zakłopotany, bo w życiu bym się nie spodziewał, że spotkam dwie takie istoty jak wasza dwójka. Naraz. - powiedział lekko zmieszany, podrapał się po głowie.
- W swym długim życiu spotykałem głównie istoty proste, o niewielkiej potędze lecz i takie były bardzo ciekawe. Jedynie mój ojciec, nauczyciel był potężny, ale ja się od niego różnie, nie ciągnie mnie tak do potęgi jak go. - dodał, właściwie sam nie wiedział czemu opowiada tę historię, nie wiedział, czy to ich zainteresuję.
- Aczkolwiek lubię się rozwijać, więc wybaczcie mi moją następną prośbę, ale... - zrobił krótką przerwę - ... Czy zaszczycilibyście mnie swoim prawdziwym wyglądem. - podrapał się po głowie zakłopotany, miał nadzieję, że nie uraził ich w ten sposób, bo obecnie nie ma zbyt dużo energii i teleportacja mogłaby się nie udać.
- Ignea
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 110
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Smok Solarny
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Smoczyca uśmiechnęła się do Abaddona, któremu melodia też sprawiła przyjemność. Czarodziej po niedługiej chwili zakończył swój koncert i znowu uśmiechnął się do nich tak przyjaźnie jak wcześniej.
- To było naprawdę piękne. - Ignea pochwaliła grajka, uśmiechając się do niego.
- Naprawdę, dawno nie słyszałam czegoś tak przyjemnego. - dodała po chwili.
- Ja po prostu zrobiłam sobie mały odpoczynek. - wzruszyła lekko ramionami, odpowiadając za siebie na pytanie Czarodzieja.
- Zupełnie przypadkiem wpadłam na Abaddona, co okazało się całkiem miłym zbiegiem okoliczności. - zerknęła ciepło na Anioła.
Ignea poczuła się nieco dziwnie, kiedy kolejna osoba zachwycała się jej obecnością, tym razem dopełnioną jeszcze Niebianinem, co faktycznie tworzyło dość nietypowe towarzystwo.
- Każdy z nas jest wyjątkowy na swój sposób. - powiedziała w końcu, posyłając przyjazny uśmiech do Keldarshya.
- A potęgę każdy w sobie gdzieś kryje, lecz ma ona różne formy. - puściła mu oczko.
Kolejna prośba mężczyzny wskazywała na ogromną ciekawość oraz zainteresowanie Aniołem i Smoczycą. Ignea nieco zamyśliła się, bo nie bardzo wiedziała czy powinna pokazywać swoje oblicze, ale z drugiej strony... Przecież i tak wiedział, że jest smokiem.
- Dobrze. Niech będzie. Ale tylko raz. - przewróciła oczami, ale był to całkiem przyjazny gest. Oddała na moment róże Abaddonowi i po chwili odeszła kawałek od swoich towarzyszy i odwróciła się do nich przodem, posyłając przy tym kolejny uśmiech.
- Przynajmniej nikt nie dostanie zawału. - medalion zawieszony na jej szyi zalśnił lekko, po czym cała postać Elfki została otulona przyjemnym światłem. Chwilę potem przed mężczyznami dumnie stał Smok z lśniącymi łuskami o złotawym odcieniu. Pradawna rozpostarła skrzydła, prawie zwalając pobliskie drzewa, ale w porę zorientowała się, że tak się nie da. W bursztynowych oczach Ignei pojawiło się rozbawienie. Jak dobrze, że jednak były miejsca, gdzie mogła prawie spokojnie wylądować.
Smoczyca zaprezentowała swoją prawdziwą postać, licząc, że wcale nie zawiodła wyobrażeń Czarodzieja. Smok podszedł odrobinę do mężczyzn i pochylił się ku nim, po czym dmuchnął mocno ciepłym podgrzanym powietrzem.
- To było naprawdę piękne. - Ignea pochwaliła grajka, uśmiechając się do niego.
- Naprawdę, dawno nie słyszałam czegoś tak przyjemnego. - dodała po chwili.
- Ja po prostu zrobiłam sobie mały odpoczynek. - wzruszyła lekko ramionami, odpowiadając za siebie na pytanie Czarodzieja.
- Zupełnie przypadkiem wpadłam na Abaddona, co okazało się całkiem miłym zbiegiem okoliczności. - zerknęła ciepło na Anioła.
Ignea poczuła się nieco dziwnie, kiedy kolejna osoba zachwycała się jej obecnością, tym razem dopełnioną jeszcze Niebianinem, co faktycznie tworzyło dość nietypowe towarzystwo.
- Każdy z nas jest wyjątkowy na swój sposób. - powiedziała w końcu, posyłając przyjazny uśmiech do Keldarshya.
- A potęgę każdy w sobie gdzieś kryje, lecz ma ona różne formy. - puściła mu oczko.
Kolejna prośba mężczyzny wskazywała na ogromną ciekawość oraz zainteresowanie Aniołem i Smoczycą. Ignea nieco zamyśliła się, bo nie bardzo wiedziała czy powinna pokazywać swoje oblicze, ale z drugiej strony... Przecież i tak wiedział, że jest smokiem.
- Dobrze. Niech będzie. Ale tylko raz. - przewróciła oczami, ale był to całkiem przyjazny gest. Oddała na moment róże Abaddonowi i po chwili odeszła kawałek od swoich towarzyszy i odwróciła się do nich przodem, posyłając przy tym kolejny uśmiech.
- Przynajmniej nikt nie dostanie zawału. - medalion zawieszony na jej szyi zalśnił lekko, po czym cała postać Elfki została otulona przyjemnym światłem. Chwilę potem przed mężczyznami dumnie stał Smok z lśniącymi łuskami o złotawym odcieniu. Pradawna rozpostarła skrzydła, prawie zwalając pobliskie drzewa, ale w porę zorientowała się, że tak się nie da. W bursztynowych oczach Ignei pojawiło się rozbawienie. Jak dobrze, że jednak były miejsca, gdzie mogła prawie spokojnie wylądować.
Smoczyca zaprezentowała swoją prawdziwą postać, licząc, że wcale nie zawiodła wyobrażeń Czarodzieja. Smok podszedł odrobinę do mężczyzn i pochylił się ku nim, po czym dmuchnął mocno ciepłym podgrzanym powietrzem.
- Abaddon
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 18
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje:
- Kontakt:
Gdy melodia ucichła, a zwierzęta odbiegły anioł skinął głową. Tak, podobał mu się ten koncert i wręcz nawet zakrawał na część anielskiego chóru. Zaraz potem jednak padały coraz to nowsze, bardziej krępujące pytania i prośby. Spojrzał na Igneę, która bez problemu wyjawiała wszystko. Była tak...niewinna i szczera, jak dziecko, oboje w zasadzie byli i Abaddon wręcz był zachwycony tym spotkaniem. Zarówno ze smoczycą, jak i czarodziejem. Odwzajemnił uśmiech Ignei, po czym spojrzał ponownie na grajka.
-Ja zaś zrobiłem sobie mały odpoczynek. A ciebie, co też tu sprowadza?
Zapytał uprzejmym tonem, po czym ponownie spojrzał w stronę kobiety, która odeszła spory kawałek od nich, by dokonać przemiany. On już widział jej smoczą postać, ale ile razy się nie zmieni, zawsze będzie podziwiał to, co kryła jej prawdziwa postać. Czyli piękno gada, który przeżył więcej, niż niejeden z zastępów Pana. Gdy ciepłe powietrze owionęło jego ciało uśmiechnął się lekko pod nosem, po czym spojrzał bursztynowymi oczami na czarodzieja.
-Nie ważna jest potęga, a czyny.
Oznajmił po chwili namysłu, po czym przechylił lekko głowę na bok.
-A więc fach pozostał w rodzinie.
Zauważył z ciepłym uśmiechem, po czym spojrzał w niebo, jakby rozmyślając, czy może pokazać się człowiekowi, czy też nie. Nie otrzymał oczywiście żadnej odpowiedzi i sam musiał zadecydować. Po dość długim milczeniu westchnął.
-Wybacz, wędrowny grajku, jednakże nie zmieniam się ot tak, na zawołanie. Acz, jeśli przeczekasz tu do wieczora, zapewne nie będę miał wyboru, jak przemienić się i wrócić tam, skąd przybyłem.
To, czy Keldarshy skorzysta z tej propozycji, czy nie było jego decyzją, a on, miał teraz w zupełności czyste sumienie, bo choć odmówił teraz, czarodziej i tak będzie mógł zobaczyć anioła.
-Ja zaś zrobiłem sobie mały odpoczynek. A ciebie, co też tu sprowadza?
Zapytał uprzejmym tonem, po czym ponownie spojrzał w stronę kobiety, która odeszła spory kawałek od nich, by dokonać przemiany. On już widział jej smoczą postać, ale ile razy się nie zmieni, zawsze będzie podziwiał to, co kryła jej prawdziwa postać. Czyli piękno gada, który przeżył więcej, niż niejeden z zastępów Pana. Gdy ciepłe powietrze owionęło jego ciało uśmiechnął się lekko pod nosem, po czym spojrzał bursztynowymi oczami na czarodzieja.
-Nie ważna jest potęga, a czyny.
Oznajmił po chwili namysłu, po czym przechylił lekko głowę na bok.
-A więc fach pozostał w rodzinie.
Zauważył z ciepłym uśmiechem, po czym spojrzał w niebo, jakby rozmyślając, czy może pokazać się człowiekowi, czy też nie. Nie otrzymał oczywiście żadnej odpowiedzi i sam musiał zadecydować. Po dość długim milczeniu westchnął.
-Wybacz, wędrowny grajku, jednakże nie zmieniam się ot tak, na zawołanie. Acz, jeśli przeczekasz tu do wieczora, zapewne nie będę miał wyboru, jak przemienić się i wrócić tam, skąd przybyłem.
To, czy Keldarshy skorzysta z tej propozycji, czy nie było jego decyzją, a on, miał teraz w zupełności czyste sumienie, bo choć odmówił teraz, czarodziej i tak będzie mógł zobaczyć anioła.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości