Pustynia NanherNa szlaku 2

Ta kiedyś niesamowicie żyzna ziemia została spustoszona przez magię jakiej świat nie widział od tysięcy lat. Pięciu Przodków Czarodziejów próbujących zawładnąć czasem sprawiło iż Ziemie Nanheru pokryły tony piasku wyniszczając wszystko wokół, a ich samych pogrzebały w swoich otchłaniach.
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Yorino cenił umiejętność grania i śpiewania, głównie dlatego, że sam jej nigdy nie posiadał. Rozluźnił się trochę, jednak nadal był w stanie na wpół przytomnego przerażenia. Bezwzględne szakale z pustynnych odmętów z długimi i oblepionymi krwią zębiskami wpadają do twojego obozowiska? Nie ma problemu! Pewnie chcą się tylko napić wody...
Ta, jasne. Muzyka mimo wszystko była na swój szczególny sposób bardzo odprężająca i przytępiała nieco jego zmysły. Słaby umysł centaura dał się ponieść melodii. Widząc jednak podchodzących kuzynów psów cofnął się parę kroków do tyłu, wychodząc po za światło rzucane przez żarzące się ognisko.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Mon-adhur niestrudzenie przewracal na ogniu mieso. Szakale obwachaly teren i Darena poczym spokojnie podeszly do źródła i zaspokoiwszy pragnienie ułożyły się wygodnie w cieniu wielkiej palmy. Szangrin przygladala sie temu ze spokojem. Kiedy centaur wreszcie uporal sie z potrawa i poukladal kawalki na wielkim lisciu ktory sluzyl mu za stol. wydobyl kilka suszonych skrawkow miesa i rzucil je szakalom nucac jakas piesn. Zwierzeta ze spokojem przyjely poczestunek. Przywodca szakali polizal olbzrymie dlonie Mon-adhura a ten poklepal go lekko po glowie. Szakale obeszly jeszcze raz obozowiska z zainteresowaniem przewracajac naczynia i zagladajac do bagazy podroznikow, po czym obojetne na nich odeszly w kierunku z ktorego przybyly.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Gdy szakale opuściły ich obozowisko, Daren przestał grać.
- I co? - uśmiechnął się do Yorina. - Mówiłem, że Mon-Adhur się na tym zna. Lecz i mnie to nieco zdziwiło. Normalnie by nas zaatakowały, czemu tego nie zrobiły? To obecność Szangrin czy pragnienie sprawiły, że nas prawie zignorowały? - pytanie skierował oczywiście do starego centaura. "Dziwny ten Yorino. Zawsze wydawało mi się, że centaury to wojowniczy lud, a tu proszę..." - pomyślał, nie zwracając większej uwagi na fakt, że Szangrin słyszy jego myśli.
- Kiedy wyruszamy? - zapytał po chwili ciszy.
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Wymamrotał coś niewyraźnie pod nosem i podszedł do ogniska. Najpierw te harpie, upiory, demoniczne ptaki, potem nagonka na centaura, wypad na pustynie, żeby ich zgubić, prawie-śmierć-z-odwodnienia, znów koszmary, a teraz jeszcze te szakale.
- To nie na moje nerwy... - westchnął cicho odgarniając włosy z czoła. Czy był jakiś odcinek w jego życiu nieusłany niepowodzeniami, irytującymi wydarzeniami, nieszczęściami?... A tak. Ta śliczna centaurzyca znad jeziora. Yorino uśmiechnął się do swoich myśli.
Była naprawdę ładna. Uśmiechnął się do niej, a zaraz potem przyszedł jej chłopak i skopał mu zad za wszystkie czasy. Od tej pory Yorino postanowił unikać cudnych, powabnych osobniczek nad jeziorami dla własnego zdrowia fizycznego.
Ale mogło być gorzej, prawda? Mogło go coś po drodze zjeść. Centaur starał się myśleć pozytywnie. "O tak, mogło być o wiele gorzej. A tu popatrz. Siedzisz przy ognisku z wybajerowanym centaurem-wojownikiem i utalentowanym elfem, który zapewne, jak to mają elfy, zna magię i w ogóle."
Parsknął wesoło do siebie i pokręcił głową. Czy to z politowaniem do siebie, czy też z przyjemnej myśli, kto wie...?
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Mon-adhur przysluchiwal sie przez chwile oddalajacemu sie stadu jakby nie slyszac pytania elfa. Usmiechnal sie i odwrocil swa twarz w jego strone.
- Po trosze i obecnosc Szangrin i to ze byly spragnione. Szakale nie sa z natury wojownikami i wola latwa zdobycz. Pozatym jak zauwazyles Darenie mam calkiem niezle z nimi uklady. - Zasmial sie wesolo.

Szangrin obeszla ognisko wokolo i podeszla do źrodla. Pochylila leb i kilka razy zanurzyla jezyk pijac powoli.
"Wiec myslisz Darenie ze bycie centaurem wszystko zalatwia?" elf uslyszal kobiecy glos w swoich myslach. "Na chlopcu ciazy klatwa. Nie wiem jeszcze kto ja rzucil i dlaczego, ale dzis postaram sie dowiedziedź i mu pomoc. Ladnie grales. " Szangrin wrocila do ogniska i oczekiwala na swoja miseczke krwi. Mon-adhur podzielil jedzenie kazdemu wobec potrzeb, po czym oparlwszy sie o ogromny glaz na ktorym uprzednio suszyl mieso, i jadl powoli jakbyu z namaszczeniem.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Słyszała muzykę. Nie była pewna, czy słyszy ją naprawdę, czy może są to jedynie oznaki opętującego ją od gorąca szaleństwa, ale nie mając niczego innego, czego mogłaby się chwycić szła w jej kierunku.
Chociaż nie znała się na tym zupełnie, musiała przyznać, że muzyka była ładna.

Samotne wyruszenie na pustynię było wielką głupotą. Być może największą, jaką popełniła w życiu. Ale czy miała inne wyjście? Zdaniem kobiety z wioski, w której zaopatrzyła się w wodę i inne – zdaniem kobiety – potrzebne rzeczy, mieszkał tu gdzieś czarodziej będący w stanie zdjąć z niej klątwę.
Jako wskazówki dostała gwiazdy, z których co prawda nie potrafiła czytać, ale przecież zawsze odnajdywała drogę. Więc poszła.

Teraz zaś, resztkami sił, szurając nogami szła do przodu. Wiedziała, że nie starczy jej sił na powrót, więc nie zawracała.
Najbardziej jednak było jej żal konia, którego zabrała ze sobą.
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Elf całkowicie zapomniał, że Szangrin słyszy jego myśli. "Klątwa? Jaka?" - pierwszy raz w życiu obcował z osobami obłożonymi klątwami. Po chwili wilczyca pochwaliła jego granie. "Dziękuję..." - pomyślał lekko zmieszany i zarumienił się nieco, ale było to tylko chwilowe i jego towarzysze mogli tego nie dostrzec. Odwracając się dookoła, dostrzegł kolejną sylwetkę malującą się na tle piasków pustyni. Daren wbiegł na wysoki kamień i wziął w łuk w pogotowie. W drugiej zaś ręce dzierżył strzałę. Nie wymierzył jednak nawet.
- Mon-Adhur... Mamy kolejnego gościa... - rzekł do starego centaura.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Mon-adhur wyprostwal sie i gestem przyzwał wilczyce.
- Szangrin moje oczy chodź tu, potrzebuje ciebie. -
Szangrin jednym susem wskoczyła na kamien kolo Darena jej oczy z koloru czerwieni staly sie biale tak jak Mon-adhura. Stary zmarszczyl czolo chwile widac bylo skupienie na jego twarzy. Po czym bez zadnych tlumaczen po prostu wybiegl w stronę postaci lapiac po drodze swoj wielki buklak. Szangrin warknęła i skoczyla za swoim ukochanym panem. Zostawiajac oaze za plecami obydwoje szybko, na tyle na ile pozwalal mialki piasek, dobiegli do wedrowca. Zatrzymali sie przed kobieta. Szangrin zjerzyla śerść i cicho zawarczala ostrzegawczo.
- Cicho Szangrin. Widzę. - polozyl swoja ogromna dlon uspakajajaco na lbie wilczycy.
- Witaj pani. Jestem Mon-adhur. Potrzebujesz pomocy? - podal jej buklak otwierajac uprzedni go wprawnym ruchem. Szangrin zamigotala cicho warczac zmienila swa aparycje w kształt widmowy.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Koń do niej mówił. Co prawda nie tak, jak robią to ludzie, ale rozumiała jego mowę dość dobrze. Strach zwierzęcia potęgował tylko jej odrazę do siebie samej ponieważ – ze względu na działanie klątwy – ona sama się nie bała.
Sto razy bardziej wolałaby więc, aby koń milczał.

Muzyka ucichła, a Elianan stanęła zdezorientowana. Bez muzyki nie wiedziała, dokąd powinna iść.
Osłoniła oczy wierzchem dłoni i rozejrzała się dookoła, a zobaczywszy to, co zobaczyła, pomyślała, ze tym razem zwariowała już na pewno.
W jej kierunku biegł mężczyzna, który człowiekiem był jedynie do połowy. W drugiej, dolnej swej części był koniem. Przypatrywała mu się zrezygnowana, jakby z każdym jego krokiem przybliżało się do niej szaleństwo, a ona i tak nie mogłaby nic na to poradzić.

Jednak, z czego zdała sobie sprawę dopiero po chwili, u jego boku biegł ogromny wilk.
Pojawienie się wilka tchnęło w nią nadzieję, więc kiedy mężczyzna zbliżył się mówiąc coś i wyciągając w jej kierunku bukłak, była w stanie myśleć tylko o jednym.
- Czy jesteś czarodziejem? – zapytała i wyciągnęła niepewnie dłoń, chcąc sprawdzić, czy pół człowiek – pół koń jest prawdziwy.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Stary westchnal. Widzac w jakim stanie sie znajduje nieznajoma a Szangrin podpowiadala mu o obecnosci ducha wilczego w jej ciele dotknał jej wyciagnietej dloni i wcisnal w nia buklak. Popatrzyl swoimi prawie ślepymi oczami na twarz dziewczyny.
- Jetsem Łucznikiem Żywiołów. Coś pomiedzy wojownikiem a czarodziejem. Ale najpierw napij sie prosze. Jezeli jestes glodna tu .- wskazal reka na oaze - mamy zywnosc i wode. Dzis napeno sie z tad nie ruszamy wiec jezeli chcesz mozesz byc naszym gosciem. Mysle ze jak sie posilisz i zaspokoisz pragnienie, wtedy podzielisz sie z nami opowiescia co cie wygnalo na pustynie. - Centaur usmiechnała sie i doadal - Zwe sie Mon-adhur. A jak ciebie zwac pani? -
Szangrin migotala wszystkimi barwami szarości nie chcac powrocic do formy cielesnej. Bacznie obserwowala przybyłą.
Ostatnio edytowane przez Mon-adhur 14 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Ścisnęła mocno podany jej bukłak i napiła się łapczywie.
Chciała zapytać, czy mężczyzna zdejmie z niej klątwę, ale on w tym czasie zaczął mówić. Spodobał się sposób, w jaki mówił – pewność zawarta w jego głosie sprawiała, że świat wydawał się być bardziej bezpiecznym miejscem. Słuchała więc w milczeniu.
Nie zrozumiała wszystkiego, co usłyszała – kim byli Łucznicy Żywiołów? – ale to, co zrozumiała brzmiało sensownie. Zwłaszcza, że Mon-adhur, jak sam przyznał, okazał się być także czarodziejem – być może nawet tym, którego szukała?
- Dziękuję – powiedziała, uśmiechając się blado. – Ojciec nazwał mnie Elianan.
Zerknęła niepewnie na wilczycę, nie za bardzo wiedząc, jak rozumieć jej obecność. Czy Mon-adhur zdawał sobie sprawę z jej istnienia? Pewnie tak, skoro biegli tutaj razem…
Nie mając wielkiego doświadczenia w kontaktach „międzyludzkich” i nie wiedząc, co właściwie powinna w takiej sytuacji powiedzieć, poklepała uspokajająco konia po szyi. Wydawało się jej, że od czasu pojawienia się pół mężczyzny-pół konia strach zwierzęcia zelżał.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Centaur poklepał wilczyce po głowie uspokajająco. Druga reka poglaskal po chrapach wierzchowca a ten uspokoil sie zupelnie.
- Chodźmy. - w sumie w tym jednym słowie zamknął wszystko, to ze mogla poczuć sie bezpiecznie, to ze bedzie mogla sie nasycić i nadzieje na pomoc. Mielac piasek nogami doszli do osady, Mon-adhur nie odzywal sie po drodze czasem usmiechajac sie do wlasnych mysli. Kiedy juz byli blisko dodal - No i jestesmy. - wskazal Elianan ognisko, potem kiedy przysiadkla przy nim bezceremonialnie wreczyl jej kawalek miesa opieczonego i przyprawionego jakimis ziolami. Kawalek akurat na miare potrzeby dziewczyny.
- No zapoznajcie sie. To jest Elianan, córka człowiecza. -
Odszedl od ognia i stanal twarza pod wiatr, zaczal szeptac modlitwy. U jego kopyt zasiadla Szangrein węsąc wiatr, zdawaloby sie uczestniczy w modlach swojego ukochanego pana.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Yorino uśmiechnął się zakłopotany, ale zaraz oprzytomniał. Wszystkie wydarzenia tej i poprzedniej nocy zupełnie go wyczerpały, a jego zapłon był bardzo opóźniony.
- "Córka człowiecza"? Rety, jego mowa mnie czasem przeraża, z całym szacunkiem - w końcu jest ode mnie dużo starszy i silniejszy i w ogóle... Elianan? Bardzo ładne imię. Więc zgubiłaś się na pustyni, tak? Witam w klubie. Mnie też tu uratowano. Bardzo sympatycznie, prawda? Czemu tu wyruszyłaś sama? Łatwo tu... no właśnie, utknąć i zginąć. Cud, że ja żyję. Ciężko znoszę upały. Och, wybacz, że tak paplam, ale to chyba z nerwów, dość rzadko przeprowadzam jakiekolwiek rozmowy. Większość czasu spędzam na uciekaniu przed nieszczęściami i tak dalej. Och, to jest Daren. Jest elfem, wiesz? I świetnie gra na swoim instrumencie. Naprawdę warto posłuchać. - Uśmiechnął się znów, tym razem z jeszcze większym zakłopotaniem. Mruknął coś jeszcze zawstydzony swoją gwałtowną przemową i odsunął się o krok do tyłu.
- Jej... Masz konia! Mogę z nim porozmawiać? - zapytał podchodząc do wierzchowca. - Dawno z żadnym zwierzęciem nie rozmawiałem, poza wilczycą Mon-adhura, ale ona jest nadzwyczaj inteligentna i w ogóle. Niby porozumiewanie się ze zwierzętami to cecha wrodzona, ale mam wrażenie, że gdzieś ją zatraciłem... - mruknął i delikatnie pogładził konia dziewczyny po szyi.
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Pozwoliła się poprowadzić do obozowiska, gdzie ze zdziwieniem odkryła kompanów „Czarodzieja”, jak zaczęła w swojej głowie nazywać pół mężczyznę-pół konia. Chociaż, z drugiej strony, nie powinna się dziwić – przecież Czarodzieje, jak słyszała, otaczają się niezwykłymi istotami.
Ten, z resztą, sam także był niezwykły.

Kiedy poczuła zapach mięsa musiała uruchomić całą posiadaną siłę woli by nie rzucić się na nie niczym zwierzę. Nie chciała, by domyślili się kim jest. Przynajmniej nie od razu.
Podziękowawszy więc skinieniem głowy, zaczęła jeść powoli, dokładnie gryząc odrywane palcami kęsy.
Gdy „Czarodziej” ją przedstawiał, nie wiedząc, jak w takim towarzystwie powinna się właściwie zachować, spuściła wzrok i kiwnęła ponownie głową.

Pół chłopiec-pół koń zalał ją potokiem słów. Przypatrywała się mu uważnie, słuchając w milczeniu. Zanim zdążyła odpowiedzieć na którekolwiek z zadanych pytań, on już stał przy jej koniu i głaskał go po szyi.
Co – czując zadowolenie zwierzęcia – zupełnie jej nie przeszkadzało.
I dopiero po chwili dotarło do niej to, co pół chłopiec-pół koń powiedział o rozmawianiu ze zwierzętami.
Zmarszczyła lekko brwi i nie przestając żuć, opuściła głowę zastanawiając się jak powinna zrozumieć jego słowa.
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

- Hm. Milczysz. Tak wiem, jestem jakiś "inny", ale nie przeszkadza mi to za bardzo. Właściwie, bardzo się cieszę, że jestem właśnie sobą, a nie kimś... innym. Wiem, wiem, brzmi to beznadziejnie, ale mogło być gorzej. Mogłem być na przykład... trójnogim pegazem z zaburzeniami psychicznymi i jednym okiem. Ale wtedy, jeśli miałbym ten sam charakter co teraz, też by mi to nie przeszkadzało. Hm. - Pogładził konia i spojrzał mu w oczy.
- Słuchaj, chciałbym z tobą nawiązać jakiś kontakt, więc nie opieraj się za bardzo, dobrze? - zapytał. Miał wrażenie, że wierzchowiec coś rzeczywiście mówi, stara się przekazać, ale Yorino nie mógł się skupić. Westchnął więc tylko.
- Cóż, przynajmniej próbowaliśmy - stwierdził i przeczesał palcami grzywę zwierzęcia Elianany. - Mogło być gorzej.
Centaur odwrócił się do dziewczyny.
- Wiesz, tak mówię i mówię... a ty nic. Nie chcę nikogo do niczego zmuszać, zwłaszcza, że nie umiem wywrzeć na nikim żadnego wpływu, ale... cóż. To może... powiedz, jak tu się znalazłaś, dobrze? - spytał podchodząc. Miał dziwne odczucie, że jest coś z nią nie tak. Jakby coś ukrywała. Usunął jednak te myśli z głowy, bo wydawały mu się tak absurdalne w takiej sytuacji, że... och, nie ważne.
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Słowa uwięzły jej w gardle. Miała nadzieję, że uda się trochę odwlec moment, gdy będzie musiała powiedzieć, po co właściwie szukała Czarodzieja, a tu, proszę, pytanie zostało zadane tak, że nie zostawiało żadnej możliwości nieodpowiedzenia na nie.
Nie chciała też kłamać – w końcu, jej wybawiciele mieli prawo wiedzieć z kim mają do czynienia.
Nie wiedziała tylko, jak ma to powiedzieć by nie zrazić ich do siebie.
Zerknęła niepewnie po zgromadzonych i wytarła usta wierzchem dłoni.
- Szukam Czarodzieja, który mógłby zdjąć ze mnie klątwę – tutaj spojrzała na Mon-adhura, ale ponieważ ten nadal stał odwrócony, kontynuowała. – Ludzie z wioski powiedzieli, że znajdę takiego na pustyni. Podobno mieszka w jej sercu, otoczony świtą… Więc poszłam.
Przerwała, wyraźnie bijąc się z myślami. Ale w końcu musieli wiedzieć, czyż nie?
- Ciąży na mnie wilcza klątwa – wyrzuciła z siebie po chwili, patrząc Yorinowi wyzywająco w oczy, jakby oczekując z jego strony ataku.
Zablokowany

Wróć do „Pustynia Nanher”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości