-Wykrzycz to jeszcze na całą karczme, idioto.-syknęła na Chorsa, piorunując go wrokiem. Cudem powstrzymując się od innego słownictwa, i od zaprzestania, ukrywania swej prawdziwej postaci. Spojrzała na elfa, zauważyła jego oszołomienie. Zabiję tego Chorsa, zabije go! Pomyślała w gniewie.
-Chors, nie przyszło Ci do tej zakutej głowy, że może dlatego nie wparadowałam do miasta w prawdziwej postaci, bo nie chciałam aby ktokolwiek wiedział, czym jestem?-powiedziała ostrym jak nóż głosem. Na pytanie elfa na jej twarz powrócił kamienny, dawny wyraz, a ton nie wyrażał ani jednej emocji;
-Stare porachunki, ze starym znajomym.-powiedziała zaciskając pięści, żeby zachować nijaki głos i wyraz twarzy. Za nic nie chciała tłumaczyć kogo i dlaczego szuka. Nie elfowi, nie teraz, kiedy tak łatwo mógłby ją wydać w impulsie straży, nie chciała mieć na "koncie" kolejnych trupów, już i tak jej historia często wywołuje u elfów nie miłe uczucia do smoczycy. Teraz chciała tego uniknąć.
Nowa Aeria ⇒ [W mieście] Samotny u celu
-może przyszło, ale morze jest szerokie i głębokie. Ze mną nie masz żadnych porachunków no przynajmniej nie wisisz nic z pieniędzy, a uratowaniu ci życie nie wspomnę. Miło mi cię poznać Berni i twoją panterę. - rzekł. W karczmie było coraz weselej. Ludzie zaczęli śpiewać coraz to nowsze pijackie piosenki. Pewnie jutro nic nie będą pamiętać z tej popijawy - pomyślał.
Usłyszał na dworze szczęk zbroi i gwar. Pewnie rycerze przeszukiwali każdy budynek. Chors pobiegł po butelkę gorzałki i wziął pochodnie.
Podszedł do Wachareny i Berniego.
Słuchajcie plan jest taki, że uciekacie bocznym wejściem, a ja ubezpieczę tyły i pobawię się z rycerzami i nie protestujcie, bo sobie poradzę dzięki temu proszkowi co rozsypałem. - rzekł.
Usłyszał na dworze szczęk zbroi i gwar. Pewnie rycerze przeszukiwali każdy budynek. Chors pobiegł po butelkę gorzałki i wziął pochodnie.
Podszedł do Wachareny i Berniego.
Słuchajcie plan jest taki, że uciekacie bocznym wejściem, a ja ubezpieczę tyły i pobawię się z rycerzami i nie protestujcie, bo sobie poradzę dzięki temu proszkowi co rozsypałem. - rzekł.
Berni wysłuchał planu. Uznał że facet jest szalony, ale skoro uważa że mu się uda, to niech tak będzie.
- "Dagor, idziesz pierwszy, ja na końcu" - wysłał myśli do pantery. Dagor nie odpowiedział, skinął tylko głową Berniemu.
- Dagor pójdzie przodem, Ty druga, ja zamknę - powiedział Wacharenie. Nie pytał czy nie ma nic przeciw temu, nie było na to czasu.
- Powodzenia - rzekł jeszcze do Chorsa, i ruszyli.
- "Dagor, idziesz pierwszy, ja na końcu" - wysłał myśli do pantery. Dagor nie odpowiedział, skinął tylko głową Berniemu.
- Dagor pójdzie przodem, Ty druga, ja zamknę - powiedział Wacharenie. Nie pytał czy nie ma nic przeciw temu, nie było na to czasu.
- Powodzenia - rzekł jeszcze do Chorsa, i ruszyli.
- Pani Losu
- Splatający Przeznaczenie
- Posty: 641
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Najwyraźniej jednak Chorsowi coś poszło nie tak, bo po kilku chwilach Berni i Wacharena usłyszeli nieludzki, potworny ryk, czy może raczej wycie. W każdym razie, był to odgłos, jaki mógł z siebie wydać wściekły, naprawdę bardzo wściekły wilkołak. Później zagłuszyły go okrzyki wpadających do karczmy rycerzy i szczęk oręża. A jeszcze później zrobiło się gorąco - i to dosłownie. We wnętrzu gospody wybuchł ogień. Wybuchła również panika.
Ewakuujący się bocznym wyjściem Berni i Wacharena też nie mieli zbyt dużo szczęścia. Już myśleli, że spokojnie umkną, jednakże przy zewnętrznych drzwiach zostali przywitani przez... a jakże, dwójkę rycerzy z obnażonymi mieczami. Na jednego z nich skoczyła pantera Berniego, obalając go na ziemię i w mgnieniu oka rozszarpując mu gardło. Jego kolega, obdarzony większym refleksem, chwycił smoczycę, unieruchomił jej ręce i zasłonił się nią przed szczerzącym kły zwierzęciem.
Berni był rozsądnym elfem. Medykiem, a nie mistrzem walk i bohaterem. Widząc, że zza węgła wyłania się jeszcze trzech kolejnych zbrojnych, którzy zaraz ruszą w jego stronę, postanowił dać nogę. Była to słuszna decyzja.
Co się stało z Chorsem i Wachareną? Berniemu pozostawało mieć nadzieję, że wilkołak faktycznie skorzystał jakoś z tego swojego dziwnego, szarego proszku i nie spłonął wewnątrz gospody. Natomiast co do smoczycy, to elf zdążył jeszcze usłyszeć, że rycerze zamierzają zamknąć ją w celi i postawić przed sądem za obrazę osoby wyższej stanem, przyczynienie się do zamętu w mieście, zniszczenie wystawionych na sprzedaż dóbr oraz spowodowanie śmierci paru osób. Jednak dziewczyna na pewno sobie poradzi - w końcu to smoczyca, tak? A Berni, cóż, lepiej żeby prędko umknął z tego miasta, zanim i jego złapią i będą chcieli sądzić.
Ewakuujący się bocznym wyjściem Berni i Wacharena też nie mieli zbyt dużo szczęścia. Już myśleli, że spokojnie umkną, jednakże przy zewnętrznych drzwiach zostali przywitani przez... a jakże, dwójkę rycerzy z obnażonymi mieczami. Na jednego z nich skoczyła pantera Berniego, obalając go na ziemię i w mgnieniu oka rozszarpując mu gardło. Jego kolega, obdarzony większym refleksem, chwycił smoczycę, unieruchomił jej ręce i zasłonił się nią przed szczerzącym kły zwierzęciem.
Berni był rozsądnym elfem. Medykiem, a nie mistrzem walk i bohaterem. Widząc, że zza węgła wyłania się jeszcze trzech kolejnych zbrojnych, którzy zaraz ruszą w jego stronę, postanowił dać nogę. Była to słuszna decyzja.
Co się stało z Chorsem i Wachareną? Berniemu pozostawało mieć nadzieję, że wilkołak faktycznie skorzystał jakoś z tego swojego dziwnego, szarego proszku i nie spłonął wewnątrz gospody. Natomiast co do smoczycy, to elf zdążył jeszcze usłyszeć, że rycerze zamierzają zamknąć ją w celi i postawić przed sądem za obrazę osoby wyższej stanem, przyczynienie się do zamętu w mieście, zniszczenie wystawionych na sprzedaż dóbr oraz spowodowanie śmierci paru osób. Jednak dziewczyna na pewno sobie poradzi - w końcu to smoczyca, tak? A Berni, cóż, lepiej żeby prędko umknął z tego miasta, zanim i jego złapią i będą chcieli sądzić.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości