MenaosZebranie Grupy w karczmie "Ukryty Skarb"

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Zebranie Grupy w karczmie "Ukryty Skarb"

Post autor: Varlein »

Słońce dopiero zaczynało swoją leniwą podróż po niebie. Większość ludzi dopiero budziła się, aby znowu wypełniać swoje obowiązki. A tymczasem ubrany na biało człowiek stał przed karczmą i chwilę przyglądał się mu. Nazwę lokalu uznał za ironię losu. "A może celowo ktoś wybrał to miejsce, ze względu na nazwę ?" - zastanowił się, uznał tą możliwość za prawdopodobną. Nie zastanawiając się dłużej i wszedł do środka. Został przyjemnie zaskoczony. Podłoga była czysta, nie dostrzegł nawet najmniejszej plamy. Blaty stołów i krzesła, aż lśniły. Sufit był uwolniony od wszelkich pęknięć. Natomiast karczmarz ani trochę nie przypominał kolegów po fachu. Zazwyczaj byli mężczyznami w średnim wieku, ich ręce były grubsze od ud Varleina, a ich ubranie wypychał piwny brzuch. Ten tutaj włosy miał już stalowo szare, a nad górna wargą elegancki wąsik. Jego ubranie, tak jak reszta lokalu, nie posiadało żadnej skazy.
- Witam klienta - rozległ się jego szlachetny energiczny głos, gdy tylko Upadły przekroczył próg. Twarz właściciela karczmy rozjaśniła się w miłym uśmiechu, a obok oczu i ust pojawiły się zmarszczki mimiczne. Instynktownie odwzajemnił uśmiech. Karczmarz był rodzajem mężczyzny, którego chętnie widziałbyś w roli swojego teścia. Zawsze uśmiechnięty, służący dobrą radą, optymistycznie nastawiony do świata.
- W pańskim lokalu mam się spotkać z moimi przyszłymi towarzyszami podróży. Czy któryś z nich jest już na miejscu ? - uprzejmie spytał Upadły Anioł, po tym jak już się przywitał. Twarz mężczyzny posmutniała.
- Przykro mi, ale jest Pan pierwszy - odpowiedział karczmarz i zaraz dodał.
- Proszę za mną - po czym ruszył do niewielkiej alkowy na końcu lokalu. były w niej ustawione dwie ławki oddzielone stołem.
- Tutaj nikt nie będzie Was niepokoił, a także będzie mogli rozmawiać nie obawiając się podsłuchania - powiedział srebrnowłosy mężczyzna.
- Jestem Panu wdzięczny. Czy mógłbym prosić o kieliszek półwytrawnego wina ? - poprosił Varlein. W czasie, gdy karczmarz oddalił się po zamówienie anioł rozsiadł się na jednej w ławek. Po chwili stało przed nim wino, za które uiścił odpowiednią zapłatę. Rozkoszując się jego smakiem czekał na swoich towarzyszy. "Ciekawe jacy oni są ?" - zastanawiał się. Miał nadzieję, że te całe poszukiwanie nie zaciekawią żadnego nieokrzesanego typa. Wyprawa zapowiadała się trudna, a Varlein miał nadzieję, że nie będzie musiał użerać się z jednym z takich ludzi.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Desire
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Desire »

Te kilka chwil pierwszych promieni wschodzącego słońca wprawiały Desire zawsze w dobry nastrój. Tak było i tym razem kiedy zamyślona spacerowała po tym dziwnym mieście. Na ulicy nie było jeszcze żywego ducha, miasto powoli wybudzało się ze snu. Przed sobą dostrzegła Karczmę. Jej nazwa wydała jej się na tyle interesująca, aby do niej wejść. Lokal na pierwszy rzut oka wyglądał na jeden z tych bardziej eleganckich, chociaż wydawało się, że o tej porze nikogo tu nie zastanie. Wtem z końca sali wyłonił się karczmiarz. Jego wzrok powędrował od razu w kierunku dziewczyny, a konkretniej w kierunku głębokiego rozcięcia jej sukni, które odsłaniało smukłe udo. Mężczyzna przyjrzał się jej uważnie i może ciut dłużej niż wypadałoby gentelmenowi na jakiego wyglądał. Dopiero napotkawszy ciemne oczy Demonicy speszył się lekko i zarumieniony pośpiesznie ukłonił. Desire odpowiedziała uśmiechem.
-Witam, co mogę zaproponować Łaskawej Pani?
- Ja... ni... - już miała odpowiedzieć, ale jej wzrok przykuł właśnie jakiś jasny kształt w kącie sali. Bez żadnych wyjaśnień zwróciła się ku niemu i podeszła bliżej. Karczmiarz już miał ją powstrzymać, lecz uznał, że jest ona jedną z osób, na które oczekuje ten dziwny jegomość i tylko machnął ręką. Dziewczyna podeszła już na tyle blisko, aby dostrzec piękne, zamyślone oczy mężczyzny, których kolor na chwilę przywiał zamglone wspomnienia Otchłani. Nieco oszołomiona, ale też ogromnie zaciekawiona przekrzywiła lekko głowę (jak zawsze kiedy napotkała coś nader ją interesującego), nadal bez skrepowania przyglądając się tej białej postaci o niepokojących oczach.
Fuego, camina conmigo.
Dairen
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dairen »

Nagle drzwi do karczmy otworzyły się z takim impetem, że aż uderzył o ścianę, wywołując niemały hałas.
- Znalazłem! - wrzasnął do towarzyszy wlekących sie gdzieś z tyłu, po czym jakby nigdy nic szybkim krokiem ruszył w kierunku najbliższego stolika. Dwa dni na trakcie i żadnej dziczyzny. Czas to nadrobić.
- Karczmarz! - wrzasnął z teatralną wyższością i zaczął się rozglądać za owym jegomościem, jednak jego wzrok natrafił tylko na parę cudownych oczu i nie wyhamował przez krzesłem. Zachwiał się i złapał obrusu najbliższego stołu, zrzucając na siebie całą zastawę. Między innymi stłukł butelkę dobrego wina pozostawioną najprawdopodobniej dla gości, którzy mieli się tu niebawem zjawić.
Złapał się za głowę, kiedy usłyszał dźwięk lutni uderzającej o ziemię, a potem rozejrzał się.
- Pardon - wypalił, zlizując z twarzy to, co zostało z wina. Tak, dobre to było wino.
30 RN
Raymond
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raymond »

- Dairen! - zdążył jedynie krzyknąć za wpadającym do karczmy bardem. Chwilę później już był w drzwiach owego dobytku. Akurat zdążył na niemałe przedstawienie ze strony barda. Takiego bałaganu spowodowanego przez jednego człowieka nie widział od ostatniego karnawału. Karczemka wyglądała na całkiem zadbaną i porządną, ale po występie grajka już można powątpiewać. Szkody jakich dokonał, niemałe w kosztach będą. Najprawdopodobniej będzie musiał nawet wesprzeć go monetą. W każdym bądź razie podszedł do niego uważając, aby nie poślizgnąć się na rozlanym wini czy rozbitym szkle.
- Jesteś chociaż cały? - zapytał się Dairena, pomagając mu wstać z podłogi. Davon powinien dołączyć do nich w każdej chwili. On to z pewnością
będzie miał sporo do powiedzenia co do zaistniałego wypadku.
Davon
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Davon »

Davon został nieco w tyle za towarzyszami, gdyż musiał jeszcze zostawić konia i rynsztunek w dobrych rękach. Wkrótce jednak dostojnym krokiem, godnym szlachcica, wkroczył do karczmy, dumnie unosząc podbródek i trzymając lewą rekę na rękojeści miecza. Drugą walnął się w pierś, trafiając centralnie w łeb herbowej, oplecionej wokół miecza wiwerny.
- Na honor! - zagrzmiał, rozglądając się po karczmie i uprzejmie skinął głową wszystkim gościom.
W końcu najważniejsze jest sprawić dobre wrażenie...
Wypracowany ceremoniał prysnął jednak, gdy rycerz zobaczył zamieszanie wywołane przez barda.
- Bogowie! Co za niezguła! - dramatycznie załamał ręce. Ostatecznie miał jednak zbyt dobry humor, by się wściekać naprawdę. Dzień był piękny, świeciło słońce, a i sama podróż w towarzystwie uczonego i grajka nie była uciążliwa, a nawet przyjemna, wyjąwszy może momenty, gdy bard wymyślał głupie wierszyki. Podszedł bliżej.
- Cały? On? On nigdy nie będzie cały. Obawiam się, że większa część jego rozumu krąży gdzieś wysoko w chmurach i ani myśli zejść. - parsknął jadowicie, jednakże pochylił się nad bardem, żeby się upewnić, czy nic mu nie jest. W końcu był towarzyszem podróży, a o towarzyszy należy dbać. Po chwili Raymond ustawił go na nogi, więc wszystko było w porządku.
- Ja umywam ręce. Nie będe pokrywał strat. - burknął.
Desire
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Desire »

Gwałtownie, z zamyślenia wyrwał dziewczynę dźwięk drzwi z impetem uderzających o ścianę. Natychmiast spojrzała w ich kierunku, a jej oczom ukazał się energiczny młodzieniec, który śpiesznie ruszył w stronę stolika. Z niewiadomych demonicy przyczyn, chłopak nagle zatrzymał się robiąc przy tym niesamowity rozgardiasz w karczmie. Zaraz za nim pojawili się jego dwaj towarzysze, tak przynajmniej wywnioskowała z toku ich rozmowy. Ta dziwna trójka ludzi wydała jej się całkiem interesująca, a w dodatku dostarczała takiej rozrywki! Całe zdarzenie sprawiło, że Desire roześmiała się szczerze, a jej dźwięczny głosu rozniósł się po sali. Nadal jeszcze lekko się uśmiechając, przyjrzała się tej jakże zróżnicowanej grupie - Czego oni mogą tutaj szukać? - pomyślała, a instynkt podpowiadał jej, że niebawem się tego dowie.
Fuego, camina conmigo.
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

Gdy wspominał dawne dzieje, przy okazji rozkoszując się winem do lokalu weszła piękna kobieta. Mimo jej urody, nikt nie pomyślałby, że nie jest człowiekiem. Varlein miał to szczęście lub pecha, że dzięki swoim magicznym zmysłom od razu rozpoznawał prawdziwą tożsamość. "Demony chyba pomyliły ten świat ze swoją Otchłanią" - pomyślał, miał jedynie cichą nadzieję, że ta demoniczna pani różni się od swoich pobratymców i nie dąży do walki. Po czym znów zapatrzył się w ścianę naprzeciwko.
Drugim razem przerwał mu wesoły mężczyzna, który swoim zachowaniem wywołał parsknięcie śmiechem nawet u Upadłego. "Zapewne bard" - skwitował tylko. Zaraz za nim wszedł na pierwszy rzut oka wątły mężczyzna. Pomógł swojemu znajomemu pozbierać się z podłogi. Potem wszedł kolejny, a Varlein od razu się zorientował, że jest zaprawiony w walce. Swoim dumnie podniesionym podbródkiem skłonił Anioła do wniosków, że jest arogancki. Ponoć w innych najbardziej przeszkadzają nam własne wady. Jednak wojak skinął wszystkim gościom, czym zyskał w oczach białowłosego anioła.
Wstał i dostojnym krokiem zbliżył się do trójki towarzyszy, podbródek miał uniesiony, a z każdego gestu biła pewność siebie, ocierająca się o arogancję. Mijając Panią, Demon puścił jej oczko i lekko się uśmiechnął. Ściągnął rękawiczkę i wyciągnął rękę do mężczyzn.
- Witam, nazywam się Varlein. Przypuszczam, że to z Panami jestem umówiony - powiedział, lustrując swoimi czarnymi jak węgiel oczami każdego z nich.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Dairen
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dairen »

- Czyżbyś zazdrościł mi mojego lotnego umysłu? - rzucił do Davona, poprawiając kamizelę i zadzierając dumnie podbródek do góry. W połączeniu z dojrzałą już śliwą na lewym oku przyniosło to komiczny efekt. Ręką zaczesał skropione winem włosy do tyłu i zaczął oglądać plamy na ubraniu.
- Sądzicie, że uda nam się to doprać? - rzucił do towarzyszy, ale w pół słowa wszedł mu jakiś ulizany gbur. Dairen łypnął tylko na jego rękę i wcisnął mu w nią swoją lutnię.
- Raczy pan potrzymać... - rzucił lekceważąco i zabrał się do zbierania całego przybytku, który wyleciał mu z plecaka.
30 RN
Raymond
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raymond »

Tak jak sądził, Davon dołączył chwilę po nich i nie obszedł się bez kąśliwego komentarza. Znaczy, iż wszystko jest jak być powinno. Dairen powoli zaczął ogarniać się po całym bałaganie jaki wywołał. Uczony podświadomie nie miał nawet zamiaru odwrócić się w stronę szynkwasu, aby nie napotkać przeszywającego wzroku karczmarza. Mając sytuację względnie pod kontrolą, przeniósł swoją uwagę na osoby znajdujące się w karczmie. Oprócz ich trójki w izbie znajdowała młodo wyglądająca dziewka oraz jegomość o śnieżnobiałych włosach. "Albinos?" przeszło mu przez głowę na widok owego pana. Jakby tego było mało, miał jeszcze czarne oczy. Znamiona po poważniejszej magi, o ile się nie mylił... W każdym bądź razie jegomość wyglądał na niezłego dostojnika. Nawet chciał się przywitać, w czym bard mu nie najgorzej przeszkodził. Chyba należy mu się drobne sprostowanie:
- A tak, tak, pewnie chodzi o nas - odpowiedział białowłosemu. - Jestem Raymond Fox, do usług - przedstawił się, skinając lekko głową. Chciał uścisnąć jegomościowi dłoń, jednak ta była zajęta przez lutnię barda.
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

Upadły zirytował się, jakoś nigdy nie lubił tych śpiewaków, już wolał słuchać wycia wilków do księżyca. Na szczęście mężczyzna obok miał tyle taktu, aby się przedstawić. Jednak nie zamierzał puścić płazem zajście jakie miało miejsce przed chwilą. Upuścił na podłogę lutnię, a za pomocą magii zerwał jedną strunę. Na twarz wypłynął mu krzywy uśmiech. "Nie będę robił za służącego, wyjcu" - pomyślał z satysfakcją spoglądając na instrument.
- Przepraszam, dzisiaj jakoś wszystko leci mi z rąk - powiedział to tonem, który sugerował, że wcale mu nie jest przykro. Po czym zignorował barda i zwrócił uwagę na pozostałą dwójkę. "Zapowiada się ciekawa podróż..." - pomyślał z przekąsem.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Davon
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Davon »

Machnął ręką słysząc ripostę barda, dając do zrozumienia, iż nie chce mu się z nim kłócić. Spojrzał na osobliwego jegomościa, który do nich podszedł. Zobaczył jego śnieżnobiałe włosy i nieco się zdziwił, gdyż wyglądał on bardzo młodo. Większe wrażenie wywarły jednak czarne oczy, matowe i po prostu bardzo dziwne. Ki diabeł? Ha! Może właśnie diabeł? "Diabeł" ubrany był raczej elegancko, miał nawet szykowne rękawiczki. Na twarzy wykwitł mu lekceważący uśmieszek, nie miał bowiem najlepszego zdania o takich elegancikach. Wkrótce jednak na jego twarzy ponownie zagościła powaga.
- Witam. - powiedział i uprzejmie skinął głową, choć ręki "diabła" nie miał jak uścisnąć. - Jestem Davon Ernil aep Dalamir Caeram, prawowity lord Dalemorne.
- Waszmość wybaczy temu idiocie. - wskazał podbródkiem na grajka - Sam go później spiorę rzemieniem. - zapewnił.
W następnej chwili jednak lutnia barda już leżała na ziemi, a struna jakby sama się zerwała. A to czarownik przeklęty! Westchnął tylko cicho. Nie skomentował jednak.
- Panowie wybaczą. - rzekł i udał się w stronę karczmarza, nabierając wielkiej ochoty na piwo.
Desire
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Desire »

Dziewczyna z zainteresowaniem obserwowała towarzystwo. Kątem oka dostrzegła jak mężczyzna przy stoliku wstaje. Na oczko puszczone przez jasnego jegomościa odpowiedziała lekkim uśmiechem. Kiedy przyglądała się jego wyprostowanej postawie i szlachetnym rysom powoli zaczynało docierać do niej z kim ma do czynienia "Anioł!". Dlaczego więc wydawał jej się bliższy czymś na kształt pochodzenia niż ta trójka ludzi, tego nie wiedziała, jednak barwa jego oczu skłaniała ją do pewnych przypuszczeń.
Myśli Desire rozproszył dźwięk upadającej lutni. Spojrzała na Anioła z uwagą. "No cóż... Muzyk powinien był się tego spodziewać zadzierając z arystokracją. Arogancja, duma, sarkazm oraz iście diabelska inteligencja, a wszystko to ukryte pod satynową powłoką dobrych manier i podszytej jadem uprzejmości."- pomyślała Demonica. Jednak postanowiła nie osądzać go zbyt wcześnie, ale też mieć się na baczności.

Z dalszego toku rozmowy mężczyzn zrozumiała jedynie, że człowiekiem odpowiedzialnym za to zebranie jest nieco starszy od reszty, wyglądający na uczonego jegomość. Kiedy zauważyła, że Rycerz o groźnym wyglądzie, który jakby panował nad pozostałą dwójką oddalił się w stronę karczmarza, dziewczyna postanowiła skorzystać z okazji i pomówić z pozostałymi. Cicho westchnęła. Nie przepadała za dyplomacją, dlatego też zaczęła otwarcie:
- Witam Szanownych Panów, jestem Desire. - tu skłoniła się lekko w ich stronę - Przebywam w tej krainie od jakiegoś czasu podróżując i zwiedzając. Los pokierował moje kroki ku tej karczmie i postawił Wasze Zacne Osoby na mej ścieżce. Wybaczcie zatem moją bezpośredniość, ale ośmielę się zaoferować Panom moje towarzystwo, wszak uważam Was za istotnie bardzo intrygujących.
Fuego, camina conmigo.
Dairen
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dairen »

Gdyby nie to, że Dairen był odwrócony do nich plecami, mogliby zauważyć nagły wytrzesz oczu u niego w momencie uderzenia instrumentu o ziemię i silny tik w oku, kiedy usłyszał żałosny odgłos pękającej struny. W jednej chwili rzucił plecak na ziemię i odwrócił się robiąc przy tym komicznie wyglądające grymasy wściekłości.
- Raymond, do cholery jasnej, trzymaj mnie, bo jak do niego podejdę, to będzie miał większe problemy niż niedowład kończyn górnych.
Sam nie wiedział, skąd zna takie sformułowanie. Dni spędzone w towarzystwie Myszowatego nie działały na niego zbyt dobrze. Doskoczył do instrumentu, podniósł go i usiadł na przewróconym krześle, głaszcząc gryf ze łzami w oczach.
- Nieee no... Ta zniewaga krwi wymaga! - tu łypnął ostrzegawczo na ulizanego jegomościa.
30 RN
Raymond
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raymond »

Całe to zgrupowanie w karczmie tworzyło nie najgorszy harmiderek. Raymond nie był przyzwyczajony jednak do pobytu wśród takich grup ludzi. Chyba jednak zbyt długo przesiadywał w towarzystwie książek. Odsunął okulary na czoło i zaczął masować się po nasadzie nosa. Po chwili już uśmiechał się półgębkiem w stronę barda potakując mu. Zaraz po tym zwrócił się w kierunku nieznajomej. Nie miał zamiaru jej odmawiać podróży, skoro dobrowolnie chciała. Podobno im więcej, tym weselej. Ciekawiło go czy i w tym wypadku to powiedzenie będzie miało rację.
- Oczywiście jeżeli pani tak pragnie, może pani z nami podróżować. Z mojej strony nie widzę żadnych przeciwwskazań - powiedział jej, kłaniając się delikatnie. Teraz z kolei przeniósł swoją uwagę na siwowłosego mężczyznę. Trochę niegrzecznie z jego strony, że wywołuje wśród swoich przyszłych towarzysz podróży niechęć do jego osoby. W każdym bądź razie, wypadałoby jakoś odwrócić uwagę od konfliktu.
- No dobrze, dobrze. Może usiądziemy przy stole i bliżej omówimy naszą wyprawę, co pan na to, panie Varlein? - zapraszającym gestem skierował go na miejsce, na którym uprzednio przesiadywał. Kątem oka spojrzał jeszcze w stronę Davona. Był mu wdzięczny za to, że przynajmniej on trzymał się z dala od całego tego chaosu.
Davon
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Davon »

Westchnął i pokręcił lekko głową słysząc aferę za swoimi plecami. Tak to jest, gdy wpuścić chamstwo między ludzi... Ale cóż, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej skończy się to żałosne rzępolenie na lutni, a może i bard w końcu się zamknie, choć na chwilę?
Wrócił do swoich towarzyszy po chwili, po krótkiej rozmowie z karczmarzem, z kuflem piwa w prawej dłoni i michą parzonego grochu w lewej. Bezceremonialnie zasiadł przy stole, akurat wskazywanym przez Raymonda i zaczął w milczeniu raczyć się posiłkiem, dając wszystkim do zrozumienia, że nie ma ochoty na rozmowy.
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

- Doskonale - powiedział Upadły i gestem zaprosił poznaną kobietę do stolika. Sam usiadł naprzeciw Davona, na swoim starym miejscu i sięgnął po swój kieliszek z winem. Skinieniem ręki przywołał karczmarza i z uśmiechem na ustach powiedział:
- Poproszę jeszcze jedną butelkę tego wspaniałego wina - mężczyzna z niewiarygodną szybkością powrócił z ciemną butelką w dłoni i czterema kieliszkami w drugiej. Pociągnął mały łyczek ze swojego wina. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę ze swojego nietaktu. Z przepraszającym uśmiechem zaczął nalewać wina swoim towarzyszą, poczynając od Desire. Podając jej napełniony kieliszek, uniósł jedną brew dając do zrozumienia, że później chciałby usłyszeć powody jej towarzystwa oraz nieco podstawowych informacji o niej. Tak różniąca się do swojego rodzaju kobieta, zaintrygowała go.
Westchnał i popatrzył na mężczyznę o imieniu Raymond.
- Sam mam raczej mgliste pojęcie o celu naszej wyprawy. Niewiele wiem o jego właściwościach czy mocach. Nawet Mroczny Klasztor posiadał mało informacji. A Ty co wiesz ? - spytał, bezceremonialnie przechodząc na "Ty". Skoro mieli spędzić następne parę tygodni w podróży, uznał to za wygodne posunięcie.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości