Szepczący Las ⇒ [Polana niedaleko skraju lasu] Zmęczone skrzydła
- Tantlak
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 54
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Chochlik
- Profesje:
- Kontakt:
Chochlikowi bardzo spodobało się jej podejście do Lasu. To, ze go nie skrzywdzi i że czuje z nim więź równie silną jak on sam. Dręczyło go jednak coś co powiedziała wcześniej. Coś czego nie potrafił zrozumieć...
- Jak to Las być drugi dom? Dom być jeden. I jak to nie zwykły człowiek? - Podleciał do niej i wylądował w odległości około pręta od niej. - Czemu ty być tak daleko od pierwszy dom? Kraniec Las daleko. Las niebezpieczny dla nie swoim mieszkańcy.
- Jak to Las być drugi dom? Dom być jeden. I jak to nie zwykły człowiek? - Podleciał do niej i wylądował w odległości około pręta od niej. - Czemu ty być tak daleko od pierwszy dom? Kraniec Las daleko. Las niebezpieczny dla nie swoim mieszkańcy.
- Vanja
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 13
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Panterołak
- Profesje:
- Kontakt:
- To nie tak Tantlaku - odpowiedziała cierpliwie Vanja. - Dom jest w tym miejscu, gdzie ktoś czuje się szczęśliwy. Tak więc domów może być wiele. Ja od kilku dni swoje szczęście odnajduję w lesie. W szumie drzew, zapachu rosy na trawie o poranku, smaku leśnych owoców, śpiewie ptaków... To wszystko daje mi poczucie, że jestem w domu. A tam, u ludzi na skraju też jest mój dom, murowany, z wielkim ogrodem. Tam też jestem szczęśliwa.
Powiedziawszy to Vanja wstała i odwróciła się tyłem do Tantlaka. Palcem wskazała kraniec swojej sukienki, spod którego wystawał koniec czarnego, puszystego ogona.
- To sprawa podwójnej natury, mój przyjacielu.
Powiedziawszy to Vanja wstała i odwróciła się tyłem do Tantlaka. Palcem wskazała kraniec swojej sukienki, spod którego wystawał koniec czarnego, puszystego ogona.
- To sprawa podwójnej natury, mój przyjacielu.
- Tantlak
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 54
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Chochlik
- Profesje:
- Kontakt:
Słuchał jej wywodu uważnie. miała rację, on czuł się szczęśliwy w lesie. Może dla tego nie potrafił zrozumieć czemu można kochać dwa miejsca równocześnie. Choć rozumiał jej miłość do lasu, nie potrafił pojąć uczucia jakim darzyła zamkniętą przestrzeń jaką wydawał mu się dom.
- Ty mieć kot pod ubranie? - był zdziwiony tym, że kobiecie wystaje ogon. - Jak to podwójna natura? Ty mieć natura człowiek i natura mieszkaniec Las?
- Ty mieć kot pod ubranie? - był zdziwiony tym, że kobiecie wystaje ogon. - Jak to podwójna natura? Ty mieć natura człowiek i natura mieszkaniec Las?
- Vanja
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 13
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Panterołak
- Profesje:
- Kontakt:
- Tak. Mam w sobie naturę człowieka i naturę dziczy. Nie, to nie kot. To ja. Mój ogon, a tu - Vanja odgarnęła na bok swoje długie, lśniące włosy i oczom chochlika ukazały się drobne uszy - tu są moje uszy. Nie słyszałeś o Panterołakach, Tantlaku?
Vanja poprawiła swoją fryzurę i spojrzała na chochlika z zaciekawieniem. Nie zwykła tego ujawniać tak szybko. Swojej odmienności. Jednak tu, w Lesie się tego nie wstydziła. Czuła się równa każdemu. Szczególnie, że dbała o innych. Chroniła ich przed napastnikami, a sama nie polowała. Żywiła się jedynie w ludzkiej postaci, zjadając owoce, warzywa, zboża. Rzadko jadła mięso, mogła uznać się za swego rodzaju wegetariankę. Nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie - cieszyło.
Vanja poprawiła swoją fryzurę i spojrzała na chochlika z zaciekawieniem. Nie zwykła tego ujawniać tak szybko. Swojej odmienności. Jednak tu, w Lesie się tego nie wstydziła. Czuła się równa każdemu. Szczególnie, że dbała o innych. Chroniła ich przed napastnikami, a sama nie polowała. Żywiła się jedynie w ludzkiej postaci, zjadając owoce, warzywa, zboża. Rzadko jadła mięso, mogła uznać się za swego rodzaju wegetariankę. Nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie - cieszyło.
- Tantlak
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 54
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Chochlik
- Profesje:
- Kontakt:
- Tantlak słyszeć o panterołaki, ale nigdy nie myśleć, że spotkać. - W tym momencie ciche burczenie w brzuchu przerwało chochlikowi.
- Tantlak nie jeść nic dzisiaj. Polecieć coś znaleźć dla siebie i przynieść cos dla ciebie. Ty poczekać? Tantlak zaraz wrócić.- Nie czekając na odpowiedź wzniósł się w powietrze i znikną miedzy drzewami. Niestety nie znalazł dość jedzenia w okolicy, musiał więc polecieć znacznie dalej niż zamierzał...
- Tantlak nie jeść nic dzisiaj. Polecieć coś znaleźć dla siebie i przynieść cos dla ciebie. Ty poczekać? Tantlak zaraz wrócić.- Nie czekając na odpowiedź wzniósł się w powietrze i znikną miedzy drzewami. Niestety nie znalazł dość jedzenia w okolicy, musiał więc polecieć znacznie dalej niż zamierzał...
Aeryon cicho prychnęła pod nosem. Od dłuższego czasu odpoczywała ukryta w trawie, ale ciszę przerwała rozmowa dwojga obcych istot. Westchnęła ciężko i przekręciła się na brzuch. Naciągnęła kaptur niżej nad czołem i zaczęła się uważnie przyglądać Vanji.
Panterołak... Nie jest człowiekiem, ale też nie zwierzęciem... To może być interesujące.
Zawiał lekki wiatr i trawa połaskotała Aeryon w nos. Elfka nieuważnie kichnęła.
Panterołak... Nie jest człowiekiem, ale też nie zwierzęciem... To może być interesujące.
Zawiał lekki wiatr i trawa połaskotała Aeryon w nos. Elfka nieuważnie kichnęła.
- Vanja
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 13
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Panterołak
- Profesje:
- Kontakt:
Gdy Tantlak odlatywał Vanja nie zdążyła powiedzieć nawet słowa w jego kierunku nim zniknął za drzewami. Dziewczyna wzruszyła jedynie ramionami i skierowała twarz ku słońcu. Nagle usłyszała za sobą szelest trawy. Zerknęła w kierunku poprzedniej towarzyszki chochlika - stała dalej tam, gdzie stała. Więc dźwięk musiał pochodzić od kogoś innego. Vanja spróbowała węszyć.. powietrze delikatnie unosiło w sobie drobinki zapachu. Jednak nie musiała długo czekać na odpowiedź, gdyż owy Ktoś kichnął. Natychmiast odwróciła się w stronę tego dźwięku.
- Czy to ty mnie ciągle obserwowałaś? Nie chowaj się... Tak, Ty, widzę Cię - zwróciła się do nieznajomej.
- Czy to ty mnie ciągle obserwowałaś? Nie chowaj się... Tak, Ty, widzę Cię - zwróciła się do nieznajomej.
Przeklinając pod nosem własną nieostrożność, Aeryon uklękła w trawie. Jeszcze raz poprawiła kaptur na głowie, mimo że ukrywanie się nie miało już sensu. Nie chciała jednak od razu odkrywać wszystkich kart.
- Nie obserwowałam cię. To twoja wina, twoja i tego chochlika, że zakłóciliście mój odpoczynek.
Mówiąc to, elfka wstała i oparła dłonie na biodrach. Miała ochotę obrócić się na pięcie i ukryć się w lesie, gdzie z pewnością nikt jej nie zaczepi, ale mimo wszystko postanowiła jeszcze chwilę poobserwować Vanję.
- Nie obserwowałam cię. To twoja wina, twoja i tego chochlika, że zakłóciliście mój odpoczynek.
Mówiąc to, elfka wstała i oparła dłonie na biodrach. Miała ochotę obrócić się na pięcie i ukryć się w lesie, gdzie z pewnością nikt jej nie zaczepi, ale mimo wszystko postanowiła jeszcze chwilę poobserwować Vanję.
- Vanja
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 13
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Panterołak
- Profesje:
- Kontakt:
- Twój odpoczynek? - zdziwiła się Vanja. - Ta polana jest tak duża, że na drugim jej krańcu nie byłoby nas słychać. Są też inne polany w Lesie. Nie wiń nas za brak snu.
Mówiąc to również wstała. Były mniej więcej równe wzrostem. Nieznajoma zakrywała swą twarz częściowo kapturem i jego cieniem, Vanja więcj poprawiła włosy, by upewnić się że uszy są zakryte. Wtem zorientowała się, że jej ogon wesoło merdał pod sukienką kilka minut wcześniej. Nic więc już nie mogła zrobić by próbować ukryć swoją naturę. Tamta wyglądała na spostrzegawczą, pewnie sama ułożyła już wszystkie puzzle z układanki.
- Jak Ci na imię? - zapytała chcąc przełamać pierwsze lody. Źle zaczęła znajomość z nowo poznaną dziewczyną.
Mówiąc to również wstała. Były mniej więcej równe wzrostem. Nieznajoma zakrywała swą twarz częściowo kapturem i jego cieniem, Vanja więcj poprawiła włosy, by upewnić się że uszy są zakryte. Wtem zorientowała się, że jej ogon wesoło merdał pod sukienką kilka minut wcześniej. Nic więc już nie mogła zrobić by próbować ukryć swoją naturę. Tamta wyglądała na spostrzegawczą, pewnie sama ułożyła już wszystkie puzzle z układanki.
- Jak Ci na imię? - zapytała chcąc przełamać pierwsze lody. Źle zaczęła znajomość z nowo poznaną dziewczyną.
Aeryon ponownie prychnęła i machnęła ręką.
- Wiem, że nie jesteś zwykłym człowiekiem. Masz to wypisane na twarzy, poza tym sposób, w jaki się poruszasz, jest bardzo specyficzny. Świadczy też o lekkim zdenerwowaniu. Niewątpliwie z powodu ogona, którego nie zdążyłaś ukryć.
Pomimo wrodzonej nieufności, elfka zrzuciła kaptur na plecy. Luźne kosmyki jej ognistych włosów wymknęły się z misternie zaplecionego warkocza i tańczyły wokół jej twarzy. Intensywnie niebieskie oczy odszukały tęczówki Vanji.
- Imię brzmi Aeryon, jeśli to cię tak ciekawi. A w tym miejscu polany byłam pierwsza. Dlaczego mam się stąd wynosić tylko dlatego, że rozpoczęłaś pogawędkę z chochlikiem?
- Wiem, że nie jesteś zwykłym człowiekiem. Masz to wypisane na twarzy, poza tym sposób, w jaki się poruszasz, jest bardzo specyficzny. Świadczy też o lekkim zdenerwowaniu. Niewątpliwie z powodu ogona, którego nie zdążyłaś ukryć.
Pomimo wrodzonej nieufności, elfka zrzuciła kaptur na plecy. Luźne kosmyki jej ognistych włosów wymknęły się z misternie zaplecionego warkocza i tańczyły wokół jej twarzy. Intensywnie niebieskie oczy odszukały tęczówki Vanji.
- Imię brzmi Aeryon, jeśli to cię tak ciekawi. A w tym miejscu polany byłam pierwsza. Dlaczego mam się stąd wynosić tylko dlatego, że rozpoczęłaś pogawędkę z chochlikiem?
- Vanja
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 13
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Panterołak
- Profesje:
- Kontakt:
Vanja była w szoku tej oceny. Przyszło jej to tak łatwo!
- W porządku... Eee... - zająknęła się i nerwowo zagarnęła włosy na lewe ramię. - Ja jestem Vanja. A jeśli byłaś tu pierwsza to nikt nie bronił ci się odezwać, abyśmy byli ciszej. Uszanowalibyśmy twoją prośbę Aeryon.
Po tych słowach intensywniej wpatrywała się w oczy dziewczyny. Błękitne jak niebo, otoczone włosami jak ogień, a na dodatek kaptur i płaszcz jak pokrywa ziemi.
- Jesteś leśnym elfem, prawda?
- W porządku... Eee... - zająknęła się i nerwowo zagarnęła włosy na lewe ramię. - Ja jestem Vanja. A jeśli byłaś tu pierwsza to nikt nie bronił ci się odezwać, abyśmy byli ciszej. Uszanowalibyśmy twoją prośbę Aeryon.
Po tych słowach intensywniej wpatrywała się w oczy dziewczyny. Błękitne jak niebo, otoczone włosami jak ogień, a na dodatek kaptur i płaszcz jak pokrywa ziemi.
- Jesteś leśnym elfem, prawda?
Elfka przyjęła obronną postawę.
- Jestem, i co z tego? Razi cię to?
Dłoń lekko powędrowała w stronę jednego z niewielkich mieczy, przypiętych do pasa. Ostrożności nigdy za wiele, Aeryon często miała do czynienia z osobami, którym nie podobał się nietypowy styl życia leśnej elfki. Niekiedy były to naprawdę okropne typy, do których przemawiało tylko ostrze. Vanja nie wyglądała na jedną z nich, jednak wciąż należała do obcych. Należało mieć się na baczności.
- Przynależność do tej rasy nie nakłada na mnie żadnych ograniczeń co do wyboru miejsca zamieszkania czy sposobu bycia. - powiedziała nieco łagodniej.
- Jestem, i co z tego? Razi cię to?
Dłoń lekko powędrowała w stronę jednego z niewielkich mieczy, przypiętych do pasa. Ostrożności nigdy za wiele, Aeryon często miała do czynienia z osobami, którym nie podobał się nietypowy styl życia leśnej elfki. Niekiedy były to naprawdę okropne typy, do których przemawiało tylko ostrze. Vanja nie wyglądała na jedną z nich, jednak wciąż należała do obcych. Należało mieć się na baczności.
- Przynależność do tej rasy nie nakłada na mnie żadnych ograniczeń co do wyboru miejsca zamieszkania czy sposobu bycia. - powiedziała nieco łagodniej.
- Sevilasi
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 19
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Elf górski
- Profesje:
- Kontakt:
Sevilasi obudziła się zmęczona i wyczerpana. Leżała na twardych kamieniach strumienia z nagimi stopami zanurzonymi w tafli jeziora.Całe jej ciało przebiegł zimny dreszcz. Dziewczyna szybko wstała, czując jak woda ścieka po jej przemarzniętych nogach. Biorąc stojące obok niej skórzane buty, i wyszła ana trawę obok strumienia. Zaczęła wcierać nogi w cieplejszą ziemię. Gdy nogi jej chodź wyschły, włożyła stopy w buty, i otrzepała się z piachu. Z ziemi podniosła sioło razem z kulbakami i kiełznem. Włożyła palce do ust, i gwizdnęła.
Dziewczyna ziewnęła szeroko, po czym podrapała się za uchem, i szybko zaczęła mrugać by się rozbudzić. Mięśnie miała zesztywniałe, a oczy przymrużone. Po chwili przetarła twarz dłońmi. Po pewnym czasie usłyszała głośny trzask i łopot skrzydeł. podniosła twarz do słońca i dostrzegła potężną sylwetkę nieumarłego rumaka. Zdjęła uzdę z ramienia i wciąż przyglądała się zbliżającemu si wierzchowcowi. Al'sevel miękko wylądował w trawie. Elfka zbliżyła się do niego, przyglądając się lśniącej, lekko przezroczystej sierści. Ogier szturchnął ja głową. Dziewczyna pogładziła go po jego w połowie materialnej głowie. Po chwili założyła mu kiełzno, które wyglądało jak namalowane markerem na bladej głowie. Zapięła wszystkie paski, po czym zarzuciła siodło, podpięła popręg i kulbaki. Odetchnęła głęboko i zwinnie weszła na grzbiet olbrzymiego konia. Wtedy karus ponownie rozłożył skrzydła i odbił się od ziemi.
Gdzie lecieć? odezwał się cichy szept w języku zwierząt. Dziewczyna spojrzała na szyję ogiera i odpowiedziała tak samo cicho, i delikatnie:
Leć przed siebie...
Spojrzała na małe zarysy drzew, po czym wkładając twarz w rozwiana grzywę, dała ogierowi lecieć przed siebie
Ciąg dalszy
Dziewczyna ziewnęła szeroko, po czym podrapała się za uchem, i szybko zaczęła mrugać by się rozbudzić. Mięśnie miała zesztywniałe, a oczy przymrużone. Po chwili przetarła twarz dłońmi. Po pewnym czasie usłyszała głośny trzask i łopot skrzydeł. podniosła twarz do słońca i dostrzegła potężną sylwetkę nieumarłego rumaka. Zdjęła uzdę z ramienia i wciąż przyglądała się zbliżającemu si wierzchowcowi. Al'sevel miękko wylądował w trawie. Elfka zbliżyła się do niego, przyglądając się lśniącej, lekko przezroczystej sierści. Ogier szturchnął ja głową. Dziewczyna pogładziła go po jego w połowie materialnej głowie. Po chwili założyła mu kiełzno, które wyglądało jak namalowane markerem na bladej głowie. Zapięła wszystkie paski, po czym zarzuciła siodło, podpięła popręg i kulbaki. Odetchnęła głęboko i zwinnie weszła na grzbiet olbrzymiego konia. Wtedy karus ponownie rozłożył skrzydła i odbił się od ziemi.
Gdzie lecieć? odezwał się cichy szept w języku zwierząt. Dziewczyna spojrzała na szyję ogiera i odpowiedziała tak samo cicho, i delikatnie:
Leć przed siebie...
Spojrzała na małe zarysy drzew, po czym wkładając twarz w rozwiana grzywę, dała ogierowi lecieć przed siebie
Ciąg dalszy
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości