OpowiadaniaBeztytułowe

Opowiadania waszego autorstwa o dowolnej tematyce.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Sunniva
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mai lasu
Profesje:
Kontakt:

Beztytułowe

Post autor: Sunniva »

Świeże, dopiero co napisane, nie ma jeszcze tytułu, na razie rozdział bez poprawek, postaram się je w niedługim czasie dodać, ale chyba da się przeczytać xD Będę je jakby co dodawać rozdziałami co jakiś czas ;)


[naglowek]Rozdział 1[/naglowek]


Emilia otworzyła oczy i zamrugała kilkakrotnie, czekając aż oczy przyzwyczają się do światła, a źrenice się zmniejszą. Podniosła się na łóżku i spojrzała za okno. Zielono.
Tak, wiosna, pora, którą wszyscy uwielbiają. Jej rodzice się cieszą, wszak powszechnie znana jest opinia, że ta pora roku sprzyja zakochaniu. Znowu będzie ta sama paplanina: „Musisz wyjść Emilio! Z ojcem czekamy już wystarczająco długo! Nie, 19 lat to jest naprawdę późny wiek”. Na nic zdawały się te drobne napomknienia że przecież nie jest jeszcze taka stara, że wiele z jej znajomych, które mieszkają w dobrych domach także nie wyszło jeszcze za mąż. Nie, one ich nic nie obchodzą, to Emilia jest ich córką.
Wstała pośpiesznie i usiadła przy toaletce. Spojrzała w lustro i uśmiechnęła się krzywo do swojego odbicia, które oczywiście jak pajac powtórzyło ten gest. Czy ona jest taka ładna? No może nie należy do najbrzydszych, ale nie ma w niej nic specjalnego. Długie brązowe loki, wszak wiele panien je posiada. Może są niezwyczajnie gęste i lśnią, ale nic poza tym. Mama martwi się że nie chce ich pudrować. Ale jak można używać tego świństwa? Tylko od niego kicha, a na dodatek zauważyła, że po ostatnim zetknięciu z tym „świństwem” pojawiła jej się niezbyt dobrze wyglądająca wysypka. Niestety musi je spinać w kok, bo „inaczej nie wypada”. Tylko czasami uda się jej wyjść w rozpuszczonych, ale wielu osobom się to nie podoba. „Nie po chrześcijańsku!” mawiają… Czy coś przyciąga w niej uwagę? Nos całkiem zwykły, mały, delikatnie zakrzywiony. Usta takie nijakie. Nie wiadomo od czego biorą się te sprośne komentarze o ich „zmysłowości”. Cera mleczna, bez rumieńców. Och, różane policzki zawsze tak jej się podobały, nigdy jednak nie chcą wypełznąć na jej policzki. Może tylko patrzeć zazdrośnie na inne panie, które uroczo pąsowieją, gdy się je komplementuje. Chyba jedyną godną uwagi rzeczą w niej są oczy. Ładnie ukształtowane, duże, oprawione w długie, czarne wachlarze rzęs. Najbardziej jednak wzrok przyciąga ich kolor. Zielonożółte, słyszała, że niektóre złośliwe panny mówią, że godne są czarownicy. Ona jednak jest zdania, że przypominają oczy kota, odbija się w nich pewność siebie, radość z życia.

Westchnęła i już miała włożyć ręce do miski z wodą, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Zaklęła brzydko w myślach.
- Proszę… - powiedziała cichym, nie wyrażającym zbytniego entuzjazmu, wręcz przeciwnie. Do środka wsunęła się młoda dziewczyna. Miała na imię Melissa. Nie to że Emilia jej nie lubiła, po prostu męczyło ją czasem jej zachowanie. Szesnastoletnia dziewczyna, należała do osób dość nieśmiałych. Była jednak hojnie obdarzoną, pulchną dziewczyną i jej kształty przyciągały spojrzenia wielu mężczyzn. Wiele razy zdążyła zasmakować (może nie wyszukanych…) igraszek w stodole, a parobkowie często klepnęli ją w pośladek, co ona przyjmowała z chichotem i rumieniła się (ach te rumieńce…). Ogólnie była dość prostoduszna, Emilia lubiła ją, choć Melissa często nie nadążała za jej bystrym tokiem myśli.
Pokojówka podeszła do niej i ukłoniła się lekko.
- Witam panienko Emilio.
- Och, mówiłam ci, żebyś nie zwracała się do mnie tak oficjalnie. – zaśmiała się młoda kobieta
- Nie wolno mi, jeszcze pani by się dowiedziała… - powiedziała lekko przestraszonym tonem i rozglądała się co jakiś czas na boki, jakby bojąc się, że pani domu wyskoczy zza rogu i zacznie jej udzielać kolejnej reprymendy.- A teraz poz…wól- przymknęła oczy, jakby zrobiła coś niedopuszczalnego, ale zaraz się opanowała – że pomogę ci w porannej toalecie.
Emilia z cichym westchnieniem skinęła głową.
Melissa wzięła szczotkę i zaczęła miękkimi ruchami przeczesywać jej włosy, które były wzburzone po nocy. Zaraz wzięła też myjkę i delikatnie obmywała twarz swojej pani, która miała teraz przymknięte oczy.
Melissa szybko podbiegła do szafy i wydobyła stamtąd bieliznę i suknie dla Emilii. Ta zdążyła w tym czasie wstać i czekała teraz, aż pokojówka ją ubierze. Najchętniej ubrałaby się sama, ale mogłaby wtedy urazić tą dobroduszną dziewczynę. Pokojówka ściągnęła z niej nocną koszulę i pomogła jej założyć bieliznę. Po koszuli z rękawami to łokci przyszła kolej na gorset. Emilia spojrzała wtedy na nią i pokręciła stanowczo głową.
- Nie mam zamiaru nigdzie dzisiaj wychodzić. Nie muszę znowu ubierać tego cholerstwa! – służąca przyglądała jej się przestraszonymi oczami, zbulwersowana nie wypadającym kobiecie zachowaniem Emilii.
- Ależ nie wolno przeklinać! Gdyby tylko Twoja matka się dowiedziała… - znów rozejrzała się nerwowo. Posłusznie jednak odłożyła gorset i zdjęła z młodej kobiety koszulę, po czym wyjęła z szafy lekką sukienkę koloru zielonego, zdobioną w delikatne listki. Pomogła ją założyć Emilii i skinęła głową, by ta znów usiadła na krześle.
Następnie wyjęła z szuflady toaletki ozdobne pudełeczko, w którym znajdowały się różnorakie gumki, spinki i Bóg wie jeszcze co. Emilia najchętniej by je spaliła… Melissa zabrała się za układanie misternego koka. Wprawne ręce poradziły sobie z tym zadaniem w niecałe 15 minut. Spytała jeszcze tylko czy kobieta sobie jeszcze czegoś życzy, po czym dygnęła lekko i wyszła, zabierając z pokoju wczorajsze ubranie kobiety, by je uprać.

Emilia została sama w pokoju. Siedziała jeszcze chwilę przyglądając się krytycznie przedmiotom z feralnego pudełeczka. Zobrazowana była na nim tańcząca para, która ckliwie patrzyła sobie w oczy . Autor idealnie uchwycił moment, który poprzedza pocałunek. Umiejętna ręka oddała całą atmosferę, wspaniale bawiąc się barwami. Emilia nie wrażliwa na całe piękno tego diabelstwa odepchnęła je od siebie tak, że z trzaskiem uderzyła w lustro, które na szczęście wytrzymało nacisk.
Kobieta wstała i podeszła do okna. Norwegia o tej porze wyglądała niezwykle. Ze swojego pokoju miała idealny widok na stajnie należącą do dworu, a także wybieg dla koni znajdujący się niedaleko. Parobek właśnie wyprowadzał pięknego konia, maści palomino. Jego sierść pięknie błyszczała w słońcu. Mężczyzna jak widać miał nie małego kłopoty, gdyż koń nie był zadowolony z tego, że ktoś nim kieruje. Szybko przeszedł kawałek od stajni do wybiegu i puścił go. Koń bryknął jeszcze dziko i zagalopował.
Emilia odwróciła wzrok. Mały dzwoneczek niedaleko drzwi obwieszczał, że śniadanie jest już gotowe. Nie daj Bóg tylko, żeby się spóźniła. Pośpiesznie podeszła do drzwi i zabrała się za zakładanie butów. Były najwygodniejsze ze wszystkich, które posiadały. Ich obcas był naprawdę mały, sięgały do kostki, były sznurowane. Szybko zawiązała rzemyki i podniosła się z ziemi. Co by było gdyby jej mama to widziała! Nacisnęła klamkę i wyszła z pokoju, kierując się do jadalni, z której dochodziło krzątanie się służących.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości