Góry Dasso[Las] Stary Las Gór Dasso

Rozciągające się od Równin Andurii aż po Równinę Maurat góry z wierzchołkami pokrytymi wiecznym śniegiem, przeplatane zielonymi dolinami i niebezpiecznymi przełęczami, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta i legendarne potwory. Góry otaczają i chronią przed niebezpieczeństwami Szepczący Las, dając mu w ten sposób spokój.
Awatar użytkownika
Dannyl
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf morski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dannyl »

Dannyl patrzył w zarośla przyglądając się rozmawiającym osobom. Poczuł dziwne uczucie. To była...... samotność. Nie wiem czemu nagle ogarnęła go rozterka , ale po chwili poczuł jedną chęć.
- Chce się z nimi spotkać.- powiedział do siebie nawet tego nie zauważając. Popatrzył na swojego towarzysza. Młody smok patrzył się na niego .
,, Popilnuje paleniska.. idź do nich. '' - powiedział w myślach. Dan więc wstał z krzesła i otrzepał ubranie z pyłu. Nałożył kaptur i popatrzył w kierunku nieznajomych.
-Raz kozie śmierć- powiedział pocieszając się i ruszył na spotkanie. Gdy zbliżył się do zarośli, które odgradzały go od towarzystwa całe napięcie wyleciało z niego. Po czym przedarł się przez nie i spotkał się oko w oko z podróżnikami. Myślał że są trochę dalej.... N o cóż....
- Witajcie.. Jestem Dannnyl z rodu wodnych elfów. Zaniepokoiło mnie że ktoś jest obok mojego obozowiska, ale teraz już wiem że to nie żaden zwierzak... -powiedział i popatrzył na konie .
- Może chcielibyście do mnie dołączyć? - zapytał.
Awatar użytkownika
Lilly
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lilly »

Odruchowo dygnęła, delikatnie skłaniając głowę tak jak podczas najzwyklejszego przywitania.
- Zwą mnie Lilly McLoretain. - Na chwilę obecną wolała nie wyjawiać kim jest i nie zależnie czy chodziło o jej zdolności.
W końcu każdy człowiek inaczej reagował na rasę do której należała. Zresztą niewielu się ujawniało...
Wskazała dłonią Paula, chcąc przedstawić mężczyznę, lecz uświadomiła sobie, iż wzajemnie się nie przedstawili. Uchyliła usta, lecz nagle gwałtownie się odwróciła wstrzymując oddech. Z gąszczu wyszedł mężczyzna, witając ich i od razu się przedstawił.
Lilly w tej chwili miała ochotę uciec, wręcz się rozpłynąć w powietrzu. W sumie... Mogła wrócić do swej tradycyjnej postaci w której nikt by ją nie dojrzał, a jedynie magowie mogliby wyczuć jej obecność.
Postarała się opanować swój napad histerii i skłoniła lekko głową w stronę przybysza, sądząc iż słyszał jak się przedstawiała Angeli.
Przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.
- Wybacz Panie, ale nie mogę przyłączyć się do obozowiska. Zależy mi by jak najszybciej dotrzeć do celu. - Mimowolnie rozejrzała się po obecnych, chcąc ujrzeć ich reakcję.
Rosario wciąż gdzieś błądził po okolicy, troszkę się tym zaniepokoiła. Najwidoczniej rumak nie lubił przebywać w obecności Klątwy. Bo jakby na to nie patrzeć, oba wierzchowce mogły by ze sobą zacząć walczyć lub co gorsza, próbowały by siebie nawzajem pozabijać. Z tym że Klątwa oprócz kopyt miała ostre jak brzytwa zęby, natomiast Rosario wykorzystywał swój ciężar i możliwość lotu do silniejszego uderzenia kopytami, które dla wielu ludzi okazywało się śmiertelne, zarówno jak i dla zwierząt.
Jedyna piosenka, którą potrafi zagrać Lilly

Marzenia istnieją tylko po to,
aby móc żyć i tworzyć,
dzięki rzeczywistości
powstałej z fantazji...

Lilly McLoretain
Awatar użytkownika
Paul
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Paul »

Czuł się obserwowany i słyszał dźwięki od strony odległego obozowiska. Nagle z zarośli wyłonił się mężczyzna, zapraszający ich do przyłączenia się. Było to co najmniej podejrzane w takim miejscu i Paul uniósł wysoko brwi. Zanim zdążył powiedzieć choćby słowo, ubiegła go... Lilly. Widział panikę w jej oczach. Nie lubi dużego towarzystwa.
Paul przesunął wzrok na Angelę, później zaś na elfa. Klątwa nie ufała albo nowemu przybyszowi...albo komuś lub czemuś innemu, czemuś, co mogło znajdować się w pobliżu. W jakiś sposób chłopak przeczuwał kłopoty. Gdy uniósł twarz ku niebu, kapnęła na nią kropla deszczu. Nie umiał wytłumaczyć swoich podejrzeń, ale z pewnością coś było nie w porządku.
Prędkie oddalenie się z tego miejsca byłoby bardzo rozsądnym wyjściem.
- Ja również proszę o wybaczenie - przemawiał powoli, tonem spokojnym z lekką nutą chłodu - lecz jeśli panna McLoretain się śpieszy, zmuszony jestem odmówić. Wybacz, pani, iż jeszcze się nie przedstawiłem.
Ostatnie zdanie skierował do czerwonowłosej.
- Nazywam się Paul Christian Vollar. Poznanie pań, jak i szanownego pana jest dla mnie niezmierną przyjemnością.
Mówił gładko, acz w jakiś sposób dało się wyczuć, iż owa przyjemność być może nie jest aż tak niezmierna.
Nagle zorientował się, co stanowi problem. Klątwa! Nie zważając na pozostałych, rzucił się w zarośla. Dopadł do wierzchowca, daremnie próbując uspokoić coraz bardziej agresywną klacz.
- Uspokój się - syczał, kątem oka zerkając na przygodnie spotkane osoby i bez większych rezultatów próbując sprowadzić zwierzę z powrotem do nich. Jego zniknięcie musiało zadziwić resztę.
poczekaj, poczekaj no
już ja cię urządzę
powtarzasz to
to wszystko co robię
już mam cię dość
tych oczu pustych
poczekaj zaraz zbiję lustro
Awatar użytkownika
Ita
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ita »

Niespodziewanie zza krzaków rozniósł się głośny śmiech. Kiedy Paul złapał za uzdę by poprowadzić zwierzę z powrotem do towarzystwa, poczuł niespodziewany opór. Nie było jednak widać nikogo, gdyż trzymająca konia demonica była niewidzialna za pomocą swego magicznego kamienia. Niewidzialna i dla oczu, i dla osób wyczuwających aury - gdyż nawet odrobina magicznej energii nie przedostawała się na zewnątrz jej niezbyt skromnie odzianego ciała.
- No szlag, przerwałam wam tak piękny moment - zaśmiała się ironicznie, zręcznie wskakując w siodło - No ale leśne ścieżki to przecież wymarzone miejsce dla salonowego języka i wysokiej, psiamać, kultury.
Język miała ordynarny, wygląd wcale nie lepszy. W dodatku całe niemal ciało pokryte dziwnymi tatuażami i magicznymi pieczęciami. Na końcu jeszcze oczy, niebezpieczne, głęboko zielone, jakby mieniące się w półcieniu nieludzkim blaskiem. Kiedy jeszcze nie było dla nich jasne, jaki jest powód jej nagłego pojawienia się, niespodziewanie złapała Paula za koszulę i wciągnęła za siebie, dając popis siły, która także człowiekowi nie pasowała.
- Heeeej hop. Pozwolicie, że ukradnę mojego kochasia? W tak wspaniałym i zacnym towarzystwie leśnych dziadów i lafirynd z pewnością czuje się wspaniale, ale mam dla niego nieco ambitniejsze plany - uśmiechnęła się szeroko, nie nie czekając na jakiekolwiek protesty chłopaka którego przecież nie znała, ścisnęła konia pod boki i wystrzelili przed siebie.
Oczywiście nie chciała po prostu ryzykować, że ktoś będzie próbował ją atakować. W tej chwili gdyby próbowali coś zrobić, trafiliby przede wszystkim nieznajomego człowieczka, którego posadziła celem obrony swoich pleców. Niby mogła się zregenerować, ale po co zbierać skaleczenia?
- Nie stresuj się kolego, jak będziesz grzeczny to cię niedługo wypuszczę... - zapewniła z szelmowskim uśmiechem, znikając tamtym zupełne z oczu.

[ciąg dalszy: Ita, Paul]
Awatar użytkownika
Angela
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Angela »

- Skoro tak, to ja chyba też się nie zatrzymam - mruknęła Angela. Nie śpieszyło jej się co prawda z jakiegoś konkretnego powodu, ale nie lubiła zwlekać. - Miło było poznać. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
        Po tym uprzejmym pożegnaniu młoda czarodziejka ruszyła swoją drogą.

Ciąg dalszy: Angela
Awatar użytkownika
Dannyl
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf morski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dannyl »

Dannyl spojrzał na Paula. Po czym poczuł gniew Klątwy. Po czym poczuł to coś. Zdechły odór. Po czym spojrzał przed siebie . Po czym zobaczył demonicę. Po czym uciekli. Po czym czarodziejka odeszła. Po czym.... Tego było za wiele. Popatrzył zdziwionymi oczyma na Lilly.
- Ty też nie możesz zostać? - zapytał siadając obok. Mimo że nie przepadał za towarzystwem, nienawidził takiego zamętu. Dobra, weź się w garść. Wstał i dotknął Lilly. Po czym przesłał ku niej trochę mocy magicznej i w ten sposób mogła odnaleźć. Po czym spojrzał na nią łagodnym wzrokiem.
- Jak chcesz, możesz do mnie dołączyć... - mówiąc to wrócił do obozowiska.
Awatar użytkownika
Lilly
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lilly »

Lilly z szeroko otwartymi oczami obserwowała to co się działo dookoła. Szybkie tempo zmiany zdarzeń natychmiast nakazały jej wstrzymać oddech. Zacisnęła drobne dłonie w pięści, chcąc zrozumieć, gdzie zniknął Paul, a chwilę później dlaczego odeszła Angela. Trochę czasu zajęła jej analiza zdarzeń, aż w końcu zaczerpnęła płytki oddech, a ciało zadrżało.
Nie lubiła tłoku i zamieszania. Zastanawiała się, czy to nie był efekt zdarzeń, które poprzedziły utratę jej pamięci sprzed dwudziestu czterech lat.
Gdy Dannyl do niej podszedł coś mówiąc, mimo iż na twarzy widniał stoicki spokój w oczach widniało lekkie zagubienie i rozgoryczenie.
- Ludzie... Chyba nigdy ich nie zrozumiem... - pomyślała z lekkim przerażeniem, wiedząc do czego są zdolni.
Wewnątrz była rozdygotana i zniechęcona, lecz gdy Dannyl ją dotknął, przesyłając nieco magii, zaczęła się uspakajać. Natychmiast jej umysł stał się jaśniejszy, a myśli proste i logiczne.
- Ale Panie... - zaczęła trochę nieśmiało i z dystansem. - Zależy mi na czasie. - Dodała po chwili spokojnym głosem, lecz mimo to ruszyła za mężczyzną.
W chwili obecnej najwidoczniej potrzebowała nieco stabilizacji i spokoju. Najwidoczniej zdrowy rozsądek podpowiadał jej, iż przy tym mężczyźnie może to znaleźć podczas tej krótkiej przerwy.
Gdy dotarła do obozowiska ujrzała małego smoczka. Z zainteresowaniem przyglądała się jego postaci, lecz po chwili straciła zainteresowanie i rozejrzała się dookoła.
Wciąż jej pegaza nie było w okolicy. Zatrzymawszy się przy ognisku i utkwiwszy swój wzrok w płomieniach, zaczęła się zastanawiać, czy nie wyciągnąć flet i go nie przywołać jedyną znaną jej melodią.
Jedyna piosenka, którą potrafi zagrać Lilly

Marzenia istnieją tylko po to,
aby móc żyć i tworzyć,
dzięki rzeczywistości
powstałej z fantazji...

Lilly McLoretain
Awatar użytkownika
Loki
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Loki »

        Loki, po wielu dniach wędrówki, przedzierał się znowu między krzakami. Był już trochę zmęczony. ,,Napił bym się piwa"- pomyślał. ,,Jak tylko znajdę miasto to pójdę do tawerny." Miasto. Ale jak dotychczas nie był widać żywej duszy, pomijając parę saren, królików, i kilku innych zwierząt. Krasnolud rozglądał się za miejscem na obóz. Niestety - wszędzie drzewa ciasno rosły.

        Po kolejnych minutach wędrówki, Loki wreszcie przedarł się na jakąś dróżkę. Omal się nie przewrócił wychodząc na nią. Rozejrzał się i zobaczył dwoje istot humanoidalnych. Uznał, że może warto się dołączyć, aby chociaż spytać się o drogę i miejsce na jakiś dobry obóz. Zaczął kierować się w ich stronę szybkim krokiem. W końcu ich dogonił. Miał szczęście, że nie szli zbyt szybko.
- Dzień dobry. Jestem Loki - powiedział swym grubym głosem.
Awatar użytkownika
Lilly
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lilly »

Lilly spojrzała przez ramię. Dopiero teraz zauważyła, że ktoś podążał za nią i Dannylem.
- Witam Panie. - Skłoniła lekko głową, wykonują tradycyjne kobiece dygnięcie. - Zwą mnie Lilly McLoretain. - Dodała po chwili.
Przyjrzała się uważnie krasnoludowi i w duchu się skarciła, że ostatnimi czasy była zbyt rozkojarzona. Wciąż nowe osoby i zdarzenia ją zaskakiwały.
- Niesiesz Panie ze sobą jakieś wieści? - łagodnym tonem zapytała, patrząc prosto w oczy krasnoluda.
Rozejrzała się dookoła, szukając wzrokiem swego rumaka, ale jego wciąż nie było. Wyciągnęła swój czarny flet i zaczęła nim grać spokojną z lekka melancholijną, ale za to śliczną melodię. Pieśń nie była zbyt długa, a na ten czas kobieta zamknęła oczy. Gdy skończyła wyraźnie się rozejrzała. Zaczęła nasłuchiwać. Jak dotąd Rosario przybywał na jej "zawołanie", a teraz nawet nie było słychać jego rżenia z dali.
Zrezygnowana włożyła flet do skórzanej torby, po czym usiadła na pobliskiej kępie mchu. Skrzętnie poprawiała długą suknię i rozejrzała się po obecnych nieco smutnym wzrokiem. Najwidoczniej swojego pegaza traktowała jak najlepszego przyjaciela o którego się martwiła, nie wiedząc co się z nim dzieje.
Jedyna piosenka, którą potrafi zagrać Lilly

Marzenia istnieją tylko po to,
aby móc żyć i tworzyć,
dzięki rzeczywistości
powstałej z fantazji...

Lilly McLoretain
Awatar użytkownika
Loki
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Loki »

        Loki cieszył się. Wreszcie spotkał kogoś po za sarnami i królikami. Po za tym, kobieta wydawała się być miła. Wysłuchał melodii, która była bardzo miła, i uspokajająca.
- Piękna melodia. Czy niosę wieści? Nie. Nic nowego nie słyszałem przez ostatni tydzień. Przyszedłem pytać o wasze wieści i o drogę. Chcę dostać się do jakiegoś miasta, lecz nie wiem jak. Czy wy może wiecie? - spytał. Zastanawiał się, po co grała melodię. Czyż by kogoś przyzywała?
Awatar użytkownika
Dannyl
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf morski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dannyl »

Dannyl spojrzał przez ramię. Lilly podążała zza nim. Wyprostował się i rozluźnił. Po czym spojrzał na Kawirego. Popatrzył na niego przyjaznymi oczami i popatrzył na towarzyszkę. Uśmiechnął się i podpełzał do niej. Jednak nim to zrobił dostrzegł krasnoluda biegnącego w ich kierunku.
,, Mamy towarzystwo .'' - szepną Dannylowi w myślach i popatrzył na Lilly.
Dannyl spojrzał na dróżkę. Rzeczywiście zmierzał do nich krasnolud. Wbrew pozorom lubił krasnoludów. Uważał ich za wartościowych i pełnych poszanowania. Gdy ów przybysz podszedł i się przedstawił Dannyl ruszył w ich kierunku. Lecz w pół kroku zatrzymał się słysząc pierwsze nuty melodii. W niej płynęła czysta magia. Poczół to i zdziwienie zagościło na jego twarzy. Po czym zaniepokoił się , ale skrył to uczucie. Troche oszołomiony podszedł do reszty.
- Witaj - powiedział - Jestem Dannyl. Elf morski. Chciałbyś zagościć w naszych skronych progach?- zapytał.

Tymczasem Ksawiri podpełzał do Lilly pod nogi i zaczął się ... łasić. Mrucząc.
,, Witaj o PANI.. '' - powiedział jej w myślach akcentując ostatni wyraz z szacunkiem i podziwem.
Awatar użytkownika
Loki
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Loki »

        Loki spojrzał na elfa.
- Witaj, Dannylu. Oferujesz swą pomoc... - zastanowił się chwilę. - Dobrze, chętnie zagoszczę u was.
Wtedy zobaczył smoczka. Wcześniej widział jednego. Był olbrzymi i krwiożerczy. Razem ze swym kolegą stoczyli z nim walkę, gdzie o mało nie stracił życia. Taka przynajmniej jest jego wersja historii. Jak było naprawdę, nie wie nikt po za ich dwójką. Loki planował opowiedzieć kilka mrożących krew historii tego wieczoru. Miał nadzieję, że to koniec tułaczki po lesie, przynajmniej na razie.
Awatar użytkownika
Lilly
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lilly »

Lilly spojrzała na smoczka. Na jej twarzy zagościł promienny uśmiech. Nie spodziewała się iż Ksawiri do niej podejdzie i zacznie się łasić.
Uklękła przy zwierzęciu i delikatnie palcami przejechała od czubka głowy, aż po sam ogon.
- Witaj. - Cicho szepnęła tak, by tylko smoczek ją usłyszał. - Jak się nazywasz? - Kątem oka przyglądała się rozmowie mężczyznom i mimochodem słuchała ich rozmowy.
Chwilę później zwróciła głowę w stronę Lokiego i Dannyla, obojga uważnie obserwując.
- Odpoczynek zawsze dobrze wpływa na ciało i duszę, Panie. - spokojnie dodała z tym jej łagodnym uśmiechem na twarzy i spokojnym tonem. Sięgnęła do swej skórzanej torby i wyciągnęła z niego skórzaną sakiewkę. Otworzyła ją, starając się nie zgnieść zawartości, a gdy uchyliła brzegi ukazały się w niej różnorodne, suszone, leśne owoce.
- Może się posilicie jagodami? - wyciągnęła dłonie z woreczkiem, zawierającym borówki, jarzyny i maliny. Owoce były starannie wysuszone i dodatkowo owinięte w czystą szmatkę, by nie nasiąknęły zapachem skórzanego woreczka.
- A ty również chcesz? - zapytała smoczka.
Jedyna piosenka, którą potrafi zagrać Lilly

Marzenia istnieją tylko po to,
aby móc żyć i tworzyć,
dzięki rzeczywistości
powstałej z fantazji...

Lilly McLoretain
Awatar użytkownika
Lori
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Królewska Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lori »

        Nieopodal w lesie było jeziorko. Lori naturalnie skorzystała z okazji od razu. Upewniła się tylko, że nikogo nie ma w pobliżu, i wślizgnęła się do wody. Pływała ponad godzinę, kiedy wreszcie uznała, że wystarczy. Nie spieszyła się nigdzie, ale z każdą minutą rosło ryzyko, że ją ktoś nakryje. Wyszła więc z wody i kiedy jej ogon zmienił się na nogi, wróciła na drogę. Ale tym razem coś się zmieniło. Stały tu dwie, nie, trzy osoby. I smoczek. Oczywiście, taki z krwi i kości, a nie dla dzieci. Lori zawahała się, zatrzymując się na skraju linii drzew. Może mogłaby jeszcze zawrócić, ale jednak... pewnie by ją usłyszeli i mogliby ruszyć za nią. Lepiej mieć to wszystko za sobą.
- Dzień dobry - powiedziała nieśmiało.
Awatar użytkownika
Dannyl
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf morski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dannyl »

Dannyl popatrzył na krasnoluda. Po czym wskazał pobliską kłodę wokół już żarzącego się ogniska. Miał nadzieje że będzie mógł mu zaufać. Miał już styczność z krasnoludami i wiedział że pomimo ich wielkiej wiedzy o skałach i minerałach i ich zdolności w posługiwaniu się młotem , są one bardzo przebiegłe . Nagle zobaczył Ksawirego. Łasił się !! On !!!! to nie możliwe . Miał taką wrodzoną wrogość do obcych a tu nagle ona bez trudu głaszcze go po grzbiecie a do tego z jego nozdrzy wybucha raz po razie malutki obłoczek dymu oznaczający zadowolenie. Dannyl popatrzył znacząco na Lilly. Nie spotkał się jeszcze z taką osobą. Miała po prostu zdolność do zjednoczenia ze sobą stworzeń. Co on by dał za taką skłonność. Wszystkooo... Po czym z transu obudziło go nagłe pluśnięcie wody. Otworzył szeroko oczy i przywołał dawno już nieużywany zmysł Morskiego Elfa. Rozpoznawanie.. Po czym złączył się dusza z wodą i zobaczył niewyraźną postać. Miała ogon !. Syrena w środku lasu- Pomyślał zastanawiając się. Lecz nie widział jej twarzy. Po czym wrócił do ciała . Gdy tylko usiadł na pobliskim pieńku z krzaków wyłoniła się postać kobiety. Po jej przywitaniu elf wstał i odparł.
- Witaj. Co cię tu sprowadza w nasze progi?- zapytał z nutką podejrzenia.

,, Jestem Ksiwari o pani"- odparł smoczek do Lylli ..
,, Czy pozwolisz bym usiadł ci na kolana i pozwolił dalej głaskać po grzbiecie?" - zapytał Podchodząc bliżej.
Awatar użytkownika
Lilly
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lilly »

Lilly z największą dokładnością zawiązała woreczek, po czym spokojnie włożyła do torby.
Nie zauważyła obecności Lori, gdyż całą uwagę poświęciła Ksiwari. Słysząc myśli smoczka, uśmiechnęła się promiennie.
- Ależ oczywiście - i wygładziła sobie suknie, by zwierzątko mogło wejść na jej kolana.
Póki co się całkiem zapomniała, nie zdając sobie sprawy, iż obserwując z boku ową sytuację, może to nader dziwnie wyglądać.
- Długo już podróżujecie? - zapytała dość cicho Ksiwari'ego, lecz każda z obecnych osób mogła odnieść wrażenie, że może mówić właśnie do niej.
Jedyna piosenka, którą potrafi zagrać Lilly

Marzenia istnieją tylko po to,
aby móc żyć i tworzyć,
dzięki rzeczywistości
powstałej z fantazji...

Lilly McLoretain
Zablokowany

Wróć do „Góry Dasso”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości