Błyszczące Jezioro ⇒ Polana w pobliżu Błyszczącego Jeziora
- Amandia
- Szukający drogi
- Posty: 25
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Maia Płomienia
- Profesje:
- Kontakt:
Polana w pobliżu Błyszczącego Jeziora
Nogi pokierowały Maię Płomienia nad jezioro znajdujące się na równinie Maurat. Spodobało jej się to miejsce. Kochała spokój, naturę i zieleń. Ten kolor ją uspokajał. Na polanie w pobliżu Błyszczącego Jeziora dostrzegła bardzo duże drzewo z szeroko rozgałęzioną koroną, która dawała cień i schronienie. Postanowiła właśnie tam przysiąść i odpocząć. Onir zataczał w powietrzu koła bawiąc się z wiatrem. Amandia natomiast drzemała spokojnie wiedząc, że czuwa nad nią jej przyjaciel.
Jinzey podróżował już od wielu dni. Szedł przed siebie, czasem starając się zdobyć jakieś jedzenie. Nie wiedział, gdzie idzie. Z początku miał plany, jednak porzucił je w momencie, gdy się zgubił. Teraz szedł, by trafić gdziekolwiek. Nie miał najmniejszego pojęcia, gdzie może teraz się znajdować. Jednak nie przejmował się tym. W końcu trafi do jakiejś mieściny czy osady. Dotarł w okolice jakiegoś jeziora. W oddali zobaczył jakąś osobę i skierował się ku niej. Starał się poruszać cicho. Nie wiedział jednak, że nie ma to większego sensu, bo jest obserwowany przez pomocnika tej osoby. Kiedy w końcu dotarł, usiadł niedaleko kobiety czekając, aż ta go zauważy. Nie chciał jej od razu przerywać odpoczynku.
- Amandia
- Szukający drogi
- Posty: 25
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Maia Płomienia
- Profesje:
- Kontakt:
Słysząc trzask ognia pochodzący od Onira otworzyła oczy. Przestraszyła się. W trawach ujrzała nieznanego jej osobnika. Była ciekawa, a zarazem bała się. Nie chciała tejże osobie nic zrobić. Wyprostowała się i schowała w swojej dłoni Onira.
- Podejdź bliżej, proszę... - powiedziała nieco chwiejącym się głosem. - Powiedz mi kim jesteś - dodała. Oczekiwała z niecierpliwością na ruch nieznajomego.
- Podejdź bliżej, proszę... - powiedziała nieco chwiejącym się głosem. - Powiedz mi kim jesteś - dodała. Oczekiwała z niecierpliwością na ruch nieznajomego.
- Witaj, jestem Jinzey. Jestem podróżnikiem. Znaczy, tylko w teorii. W praktyce, to się trochę zagubiłem w tych, jakże... miłych okolicach.
Jin usiadł niedaleko rozmówczyni. Kątem oka przyglądał się jej. Bawiła go jej nieśmiałość, jaką słyszał w jej głosie. Ktoś taki zazwyczaj nie podróżuje samotnie. Łatwo o guza. Szczególnie, jak się jest kobietą. No, zawsze można liczyć na szybkość. Właściwie, to nieważne w czym się człowiek specjalizuje. Szybkim trzeba być. Siła, magia, spryt, wiedza, wyszkolenie... To wszystko może zawieść. A wtedy trzeba umieć wziąć dupę w troki i wiać póki sił starczy. W trakcie ucieczki dopiero można pozwolić sobie na zastanowienie się gdzie zwiać, jak się ukryć, i czemu przywalenie, poderżnięcie gardła, czy ognista kula nie zadziałały. Myślenie zbyt wcześnie prowadzi do zbyt wczesnego zgonu. Ta kobieta nie wyglądała na osobę, która wygrywa w biegach na choćby sto metrów... Nie wyglądała też na silną, ale żyła ciągle. A to znaczy, że lepiej uważać i być miłym.
- Byłbym niezmiernie wdzięczny za jakiekolwiek informacje na temat mojego obecnego położenia i rady względem obrania dalszego kierunku...
Jin usiadł niedaleko rozmówczyni. Kątem oka przyglądał się jej. Bawiła go jej nieśmiałość, jaką słyszał w jej głosie. Ktoś taki zazwyczaj nie podróżuje samotnie. Łatwo o guza. Szczególnie, jak się jest kobietą. No, zawsze można liczyć na szybkość. Właściwie, to nieważne w czym się człowiek specjalizuje. Szybkim trzeba być. Siła, magia, spryt, wiedza, wyszkolenie... To wszystko może zawieść. A wtedy trzeba umieć wziąć dupę w troki i wiać póki sił starczy. W trakcie ucieczki dopiero można pozwolić sobie na zastanowienie się gdzie zwiać, jak się ukryć, i czemu przywalenie, poderżnięcie gardła, czy ognista kula nie zadziałały. Myślenie zbyt wcześnie prowadzi do zbyt wczesnego zgonu. Ta kobieta nie wyglądała na osobę, która wygrywa w biegach na choćby sto metrów... Nie wyglądała też na silną, ale żyła ciągle. A to znaczy, że lepiej uważać i być miłym.
- Byłbym niezmiernie wdzięczny za jakiekolwiek informacje na temat mojego obecnego położenia i rady względem obrania dalszego kierunku...
- Amandia
- Szukający drogi
- Posty: 25
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Maia Płomienia
- Profesje:
- Kontakt:
Uspokoiła się nieco, kiedy otrzymała odpowiedź. Nie tylko ona ale i Onir przestał być zaniepokojony.
- Witaj, Jinzey ... - powiedziała posyłając delikatny uśmiech w stronę nowo poznanego mężczyzny - miło mi Cię poznać. Mnie zwą Amandia. - Przerwała na chwilę i rozejrzała się po polanie. - Tak ... bardzo miłe okolice, o ile nie było w tym jakiegoś sarkazmu. - Uśmiechnęła się ponownie. Jej humor uległ znacznej poprawie. Płomyki Onira przepłynęły oplatając na ułamki sekundy jej dłonie. Nie parzyło jej to. Skóra Amandii była przyzwyczajona do ognia. W końcu była Maią płomienia.
Zaczęła się przyglądać nowo poznanemu towarzyszowi. Był inny niż wszyscy, których do tej pory spotkała. W niektórych miejscach jego ciało pokrywała gęsta sierść, były nawet miejsca, w których znajdywały się dość specyficzne wybrzuszenia pod skórą. Zaciekawiło to dziewczynę. Jednak nagle jej przemyślenia przerwało pytanie Jinzey'a. Spojrzała najpierw na niego a później na swoje dłonie.
- Obecnie znajdujemy się na równinie Maurat, dokładniej jesteśmy w pobliżu Błyszczącego Jeziora. Cóż, twój dalszy kierunek jest zależny od twoich zamiarów i chęci. - Uśmiechnęła się. Spojrzała na swojego przyjaciela, który zawisnął w powietrzu jakby drzemał i chwyciła go w swoją dłoń, w której mógł spokojnie odpocząć.
- Jakiej jesteś rasy? - zadała pytanie.
- Witaj, Jinzey ... - powiedziała posyłając delikatny uśmiech w stronę nowo poznanego mężczyzny - miło mi Cię poznać. Mnie zwą Amandia. - Przerwała na chwilę i rozejrzała się po polanie. - Tak ... bardzo miłe okolice, o ile nie było w tym jakiegoś sarkazmu. - Uśmiechnęła się ponownie. Jej humor uległ znacznej poprawie. Płomyki Onira przepłynęły oplatając na ułamki sekundy jej dłonie. Nie parzyło jej to. Skóra Amandii była przyzwyczajona do ognia. W końcu była Maią płomienia.
Zaczęła się przyglądać nowo poznanemu towarzyszowi. Był inny niż wszyscy, których do tej pory spotkała. W niektórych miejscach jego ciało pokrywała gęsta sierść, były nawet miejsca, w których znajdywały się dość specyficzne wybrzuszenia pod skórą. Zaciekawiło to dziewczynę. Jednak nagle jej przemyślenia przerwało pytanie Jinzey'a. Spojrzała najpierw na niego a później na swoje dłonie.
- Obecnie znajdujemy się na równinie Maurat, dokładniej jesteśmy w pobliżu Błyszczącego Jeziora. Cóż, twój dalszy kierunek jest zależny od twoich zamiarów i chęci. - Uśmiechnęła się. Spojrzała na swojego przyjaciela, który zawisnął w powietrzu jakby drzemał i chwyciła go w swoją dłoń, w której mógł spokojnie odpocząć.
- Jakiej jesteś rasy? - zadała pytanie.
Jinzey usiadł w pobliżu, by móc wygodnie kontynuować rozmowę. Wysłuchiwał odpowiedzi i przyglądał się małemu ognistemu czemuś, z czym bawiła się kobieta. Wysłuchał o swoim położeniu. Postarał się zapamiętać nazwy miejsc, jednak wiele mu to nie dało. Geografia była tak ciekawa, że nie potrafił równin Maurat zlokalizować względem reszty świata. Przydałaby mu się żywa mapa albo globus, co by go oprowadzał.
- Jeśli o moje chęci i zamiary chodzi, to szukam jedynie miast, gdzie zarobić mogą wszelkiej maści najemnicy i szubrawcy. Nie robi mi różnicy, w jakiej roli odwiedzam dane miasto.
Jinzey szczerze postawił sprawę, gdy usłyszał pytanie. Zazwyczaj wymaga się od historii, by w momencie, gdy ktoś zadaje tak niewygodne pytanie lykantropowi, powinien zapytany coś pić lub jeść, by się zachłysnąć. To ta sama zasada, która sprowadza grzmoty i błyskawice podczas wejścia mrocznych bohaterów. Wyjątkowo nieskuteczna zasada, poza opowieściami bajarzy.
- No wiesz, byłem człowiekiem. Teraz jestem, jakby to wyjaśnić, wilkołakiem. Ale nie bój się, jeszcze nie zmierzcha, a nawet jeśli, przeważnie nie sprawiam problemu.
- Jeśli o moje chęci i zamiary chodzi, to szukam jedynie miast, gdzie zarobić mogą wszelkiej maści najemnicy i szubrawcy. Nie robi mi różnicy, w jakiej roli odwiedzam dane miasto.
Jinzey szczerze postawił sprawę, gdy usłyszał pytanie. Zazwyczaj wymaga się od historii, by w momencie, gdy ktoś zadaje tak niewygodne pytanie lykantropowi, powinien zapytany coś pić lub jeść, by się zachłysnąć. To ta sama zasada, która sprowadza grzmoty i błyskawice podczas wejścia mrocznych bohaterów. Wyjątkowo nieskuteczna zasada, poza opowieściami bajarzy.
- No wiesz, byłem człowiekiem. Teraz jestem, jakby to wyjaśnić, wilkołakiem. Ale nie bój się, jeszcze nie zmierzcha, a nawet jeśli, przeważnie nie sprawiam problemu.
- Amandia
- Szukający drogi
- Posty: 25
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Maia Płomienia
- Profesje:
- Kontakt:
- Hmm... więc może ta mapa Ci pomoże? - Amandia podała Jinzeyowi mapę ze szlakami handlowymi. - Niekoniecznie musisz korzystać z tych szlaków, mapa sama w sobie jest. - Uśmiechnęła się w stronę mężczyzny.
Po chwili jednak wsłuchała się w jego historię na temat swojej rasy. Kiedy skończył, zaczęła mówić.
- Myślę, że jesteś godny zaufania. Wynika to albo z mojej łatwowierności, lub twojego podejścia do mojej osoby. W zasadzie trudno jest mi stwierdzić, czy to dobrze czy źle, lecz myślę, że dobrze. - Uniosła kącik ust, powoli się topiąc w morzu słów. - Jeśli potrzebujesz jakiejkolwiek pomocy, bardzo chętnie ci nią posłużę. Wystarczy, że poprosisz. A zresztą, skoro już przy rasach jesteśmy ... Ja jestem naturianinem, a dokładniej Maią. Maią płomienia. Stąd też wziął się Onir w postaci ognia, ale jego dostałam od mojej zmarłej matki. Jednakże to już inna historia - skończyła. Muskała opuszkami palców płomienie Onira, które falowały delikatnie w powietrzu.
Po chwili jednak wsłuchała się w jego historię na temat swojej rasy. Kiedy skończył, zaczęła mówić.
- Myślę, że jesteś godny zaufania. Wynika to albo z mojej łatwowierności, lub twojego podejścia do mojej osoby. W zasadzie trudno jest mi stwierdzić, czy to dobrze czy źle, lecz myślę, że dobrze. - Uniosła kącik ust, powoli się topiąc w morzu słów. - Jeśli potrzebujesz jakiejkolwiek pomocy, bardzo chętnie ci nią posłużę. Wystarczy, że poprosisz. A zresztą, skoro już przy rasach jesteśmy ... Ja jestem naturianinem, a dokładniej Maią. Maią płomienia. Stąd też wziął się Onir w postaci ognia, ale jego dostałam od mojej zmarłej matki. Jednakże to już inna historia - skończyła. Muskała opuszkami palców płomienie Onira, które falowały delikatnie w powietrzu.
Jinzey przyjrzał się mapie, po czym ją oddał. Wysłuchał krótkiego wyjaśnienia o sobie Amandii i przyjrzał się Onirowi. Pierwszy raz widział takie stworzenie. Nie wyglądało groźnie.
- Spokojnie, zazwyczaj jak planuję kogoś posłać do piachu, nie przedstawiam mu się wcześniej - powiedział uśmiechając się. Grzebał po kieszeniach jakby czegoś szukał, po chwili wyciągnął coś długiego i futrzastego.
-To mój kompan, Drei. To jakaś fretka, łasica czy kuna. Nigdy nie robiło mi różnicy co to, podobne zwierzęta. Wszystkie one to małe diabły. Ale ta jest sprytna. Zawsze wie kiedy wiać. Znaczy, jak nie mam jej w kieszeni, i nie planuję się zmieniać, to znaczy, że i ja powinienem wiać, hahaha!
- Spokojnie, zazwyczaj jak planuję kogoś posłać do piachu, nie przedstawiam mu się wcześniej - powiedział uśmiechając się. Grzebał po kieszeniach jakby czegoś szukał, po chwili wyciągnął coś długiego i futrzastego.
-To mój kompan, Drei. To jakaś fretka, łasica czy kuna. Nigdy nie robiło mi różnicy co to, podobne zwierzęta. Wszystkie one to małe diabły. Ale ta jest sprytna. Zawsze wie kiedy wiać. Znaczy, jak nie mam jej w kieszeni, i nie planuję się zmieniać, to znaczy, że i ja powinienem wiać, hahaha!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości