Danae[Poza murami] Polana u granic miasta

Jedno z trzech elfich królestw znajdujących się w szepczącym lesie. Otoczone murami rozległe miasto wtopione w leśną gęstwinę magicznego lasu.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Gdy dowiedział się do jakiej potęgi się odwołał i co mogłoby się stać, Trenaas zbladł. Nigdy by mu przez myśl nie przeszło, że natura tej istoty jest taka... zła. Innego określenia nie mógł na nią znaleźć... choć i ono nie oddawało w pełni grozy sytuacji. Jenak Rennkar mógł się mylić... ileż to jest legend opowiadających jak "podłe" i "bestialskie" są istoty, które padły ofiarą fałszu... tego, by odwróci uwagę faktycznego zła. Może ta istota jest więźniem kogoś, kto obawiał się jej potęgi, kogoś kto chciał ją wykorzystać, ale nie mógł, więc pozbył się jej, nadając temu bytowi otoczkę "największego zła", by tym samym mieć pewność, że nikt ją nie uwolni. Lecz to były wszystko domysły... więc postanowił być bardziej ostrożny i na razie nie używać pomocy tej istoty.

Nagle pojawiła się jeszcze jedna osoba.
- Co do cholery ? - posłał komunikat do pozostałych magów. Zaklęcie które użył, musiało osłabić ten wymiar... czy jak nazywało się to miejsce, gdzie się aktualnie znajdowali i pozwoliło to intruzowi, wtargnąć i przystosować się. Wyczuł od niego magię, dość silną... ale jeszcze coś. Nie potrafi tego zdefiniować, jakby coś maskującego, lecz to mogły być tylko pozory. Był przygotowany do rzucenia zaklęcia. W jednym momencie mógł otworzyć każdą ranę, jakiej w swoim życiu nabawił się ten chłopak. Kosztowałoby go to, nawet bardzo, ale młodzieniec znalazłby się w znacznie gorszej sytuacji...

I wtedy dostrzegł, że z Rennkarem dzieje się coś dziwnego. Nie potrafił odczytywać aur, ale zdołał wyczuć, że nemorianin zaczął promieniować jakąś dziwną energią... podobną do tej, jaka wydziela się podczas próby opętania. Trenaas się zaniepokoił, ale... Tak zdecydowanie temu czemuś poszło za łatwo z demonem, więc istniało tylko jedno wyjaśnienie... poddał się temu dobrowolnie. Mag krwi nie miał pojęcia, dlaczego jego towarzysz tak postąpił. Według niego było to nierozsądne... oddawać się jakiemuś bytowi, nie wiedząc, co on może zrobić, gdy zyska władzę... nie, to jest niedorzeczne. Gdy czarodziej bardziej zaznajomił się z tym promieniowaniem odkrył, że to opętanie nie jest całkowite.
"Więc może Rennkar wie co robi." - przez umysł przeszła mu taka myśl. Cóż... zostawało tylko czekać na dalszy rozwój zdarzeń.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Szok. To właśnie czuł młody smokołak, gdy usłyszał słowa swego mistrza. Ten obcy czarodziej znał jego imię, mówił dokładnie jak mistrz i, co najważniejze, posiadał w sobię jego aurę. Nigdy o czyms takim nie słyszał. Mogło to być oszustwo, sztuczka... jednak tym razem Nehlon zaufał instynktowi. Tuż przed nim stoi jego prawdiwy mistrz... choć nie w swoim ciele.
-Kłopoty, tak? - spytał się, spoglądając jeszcze kątem oka na pozostałą dwójkę magów. Byli silni, czuł to, jednak nie musiał sie ich w tej chwili obawiać, chociarz każdy z nich był gotowy rzucić czar, który mógłby przemienić go w pył. Zahihotał, prawie wszystko wydało mu się teraz jasne. Spojrzał uwarznie na czarodzieja, przez którego przemawiał Macruel.
-Rozumiem, czyli przez przypadek uruchomiliście bombę, która mogła w każdej chwili wybuchnąć i urzyliście telepatycznego kontaku, by przemyleć, co zrobić z tym fantem. Mam również rozumieć, że w tym pseudowymiarze czas płynie.. wolniej? - spytał się.
Awatar użytkownika
Rennkar
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rennkar »

W umyśle Varnaell'a pojawił się ciąg myśli przedstawiający analizę jego pomysłu z punktu widzenia Nemorianina. Udowadnia on w nim, że skoro miejsce obrzędu samo wypełniło się magią poza granice tolerancji to ta najprawdopodobniej wypełni każdą dostępną przestrzeń również poza granice tolerancji. A więc przyzwanie chłonącego gigantyczne ilości energii golema tylko zwiększyło by skalę problemu bo i on przeładowałby się natychmiast stanowiąc ognisko dla podziemnych astronomicznych wręcz rezerwuarów energii. Tą samą analizę Demon wysłał również do Trenaas'a prosząc o komentarz i reanalizę.
-Tak naprawdę nie znajdujemy się w innej płaszczyźnie. To wszystko jest projekcją naszych umysłów. A czas nie płynie wolniej tylko nasze mózgi pracują szybciej - Odpowiedział Rennkar ustami Woźnicy po czym ten uśmiechnął się przepraszająco do swojego ucznia.
-A tak, mój gospodarz upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu... I przypomniał kto tu rządzi i sprostował twoje spostrzeżenia - Powiedział stary mistrz Nehlona stając o kilka kroków od niego - Pamiętasz nasze mentalne walki? Od kiedy odkryłeś swój dar niemal codziennie razem ćwiczyliśmy... - Mówił swobodnym tonem uważnie spoglądając w oczy smokołakowi - To były czasy... Opowiadaj, opowiadaj... Co tam u Ciebie się później działo? - Kontynuował swobodnie choć miałeś wrażenie, że najważniejsza część i sugestia odnośnie pewnego działania została już zawarta w poprzednich słowach.
Projekcja Rennkara o wyglądzie, aurze i świadomości Marcuel'a pokonała te kilka kroków dzielącą ją od swojego ucznia i z ciepłym uśmiechem położyła mu dłoń na ramieniu.
Nie można zrozumieć procesu przez zatrzymanie go. Zrozumienie musi podążać z biegiem procesu, musi przyłączyć się i płynąć razem z nim.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

-Pojekcja, tak? Cóż, nie wiele się pomyliłem. Umysł sam w sobie jest innym wymiarem.
Przez cały czas, jak mistrz do niego mówił, nie mrugnął ani razu. Mentalne walki, co? Skoro zwyczajna magia tu w pewnym sensie działa, to moze również wykorzystac swoje zdolności telepatyczne, pomyślał. I zdaje się, że zakapturzony czarodziej dał Macruelowi jak na razie wolną ręke w działaniu. Trzeba to będzie wykorzystać.
-Wiele się zmieniło od twojego odejścia, jakimś sposobem udało się nam przeżyć przez te kilka lat, jednak przez moją impulsywność, ja i moja matka musieliśmy uciec. - przez ten czas, jak opowiadał, Nehlon skupił się również na swoich telepatycznych zdolnościach. Miał nadzieje, że uda mu się uzyskać połączenie. Zaraz jak skończył mówić, nawiązał myślowy kontakt ze swiadomością mentora.
-Puźniej opowiem, co się wydarzyło. Rozwiąrzmy ten problem, na którym dosłownie stoicie. - przesłał informacje do świadomości Macruela.
-Jaki jest plan?
Awatar użytkownika
Rennkar
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rennkar »

Kiedy tylko Nehlon dotknął umysłu swojego mistrza ten przemknął przez ustanowione łącze niczym ładunek dążący do wyrównania potencjałów.
Runął do umysłu Smokołaka i znalazł tam skrawek miejsca dla siebie.
-Wybacz Nehlonie, ale tylko tak mogę naprawdę Tobie pomóc. - Rozległo się w głowie Adpeta magii Energii.

W tym samym czasie projekcja Rennkara przybrała swój pierwotny wygląd. Poorana zmarszczkami twarz, czarne krótko przycięte włosy i lekki, krzywy uśmiech na ustach oto to co zastąpiło wygląd Marcuela.

-Bardzo dobrze, jeśli uznajesz to za konieczne... - Powiedział ten spoglądając w oczy Nehlona, zdejmują dłoń z jego ramienia i cofając się o krok - Ale nie do końca uwolniłeś się ode mnie... - Dodał a jego umysł rozciągnął się i oblał Smokołaka. Lecz nim ten próbujący dojść do ładu z swoim mistrzem wewnątrz własnego umysłu zdołał zareagować wola Nemorianina cofnęła się i znów przybrała formę podobną do tej realnej. Nehlon i jego mistrz poczuli pewnego rodzaju wieź z Rennkar'em. Wyczuwali jego obecność, nastrój oraz powierzchowne myśli. To samo działało i w drugą stronę.
-A teraz... Marcuelu... Liczę, że opiszesz mi to magiczne rozwiązanie... - Zakończył i zamilkł przyglądając się Nehlonowi wyczekująco.
Czekając nadal starał się pozbierać po ciosie mentalnym zadanym mu mimochodem przez ignorancję Trenaas'a. Jeszcze chwilka... I będzie gotowy.
Nie można zrozumieć procesu przez zatrzymanie go. Zrozumienie musi podążać z biegiem procesu, musi przyłączyć się i płynąć razem z nim.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Nagłe wejście mistrza do świadomości Nehlona chwilowo wytrąciło go z równowagi, dodatkowo wola Rennkara (jak się dowiedział dzięki szybkiemu przekazaniu przez mistrza informacji, gdy ten wparował do jego umysłu) która chwilowo otoczyła czerwonowłosego, również nie była na jego ręke. Chciał automatycznie wznieść barierę, jednak jego mistrz powstrzymał go krótką informacją, że jest w porządku. W krótce poczuł więź, która, miał nadzieje, chwilowo połączyła go z... kurcze, demonem.
W umyśle Nehlona szybko pojawiła się zarówno pełny opis tego magicznego wybuchu, jak i rozwiązanie, jak się z tym czymś uporać.
-Dobra, zaraz będziemy bohaterami tego miasta. - powiedział bardzo optymistycznym tonem Nehlon na głos.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Gdy tylko usłyszał pytanie demona, co powedział o tym sądzi. Starał się jakoś uprzejmie wyrazić swoją dezaprobatę... Nie za bardzo mu to wyszło. Ten pomysł był tak niedorzeczny, że nie potrafił nic innego zrobić, jak tylko zaśmiać się prosto w twarz Varnaellowi.
- Cholera jasna, to jest tak głupie, że nie wiem, jak w ogóle przyszło ci do tej głowy... - skrytykował czarodzieja, kończąc swoją wypowiedz. Rennkar też to słyszał. Ogólnie sytuacja była dość śmieszna. Przez co najmniej pięć minut Trenaas udowadniał Varnaellowi, jak idiotyczny jest jego pomysł i co mogło by się stać, gdyby tak postąpili. Sam mag nie specjalizował się w wykorzystywaniu czystej energii... jednak nawet przy swojej ignorancji wiedział, co by się wydarzyło gdyby "coś poszło nie tak".
- A uważam cię za inteligentnego mężczyznę, więc proszę... nie zmuszaj mnie żebym zmienił o tobie zdanie - dodał po chwili. Był szczery, wiedział, że Varnaell to potężny mag, że wiele mógłby się od niego nauczyć...

Nagle spojrzał na Nehlona... wyczuł to, bardzo wyraźnie. Do ciała smokołaka wtargnął jakiś umysł... A Rennkar, znów wrócił do swojej naturalnej postaci. Coraz mniej zaczynały się mu podobać wydarzenia, które tu miały miejsce.
- A więc słuchamy... - zwrócił się w stronę młodzieńca. - W jaki sposób chcesz zapanować nad taką ilością energii - spytał z powątpiewaniem, ale też z pewną dozą ciekawości. Kto wie... może ten wyrostek wpadnie na jakiś sensowny pomysł...
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Varnaell
Szukający drogi
Posty: 43
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varnaell »

- Trenaasie, chciałbym kiedyś z tobą porozmawiać, ale w innych okolicznościach, więc kiedy to wszystko się skończy zapraszam do mojej wieży - powiedział do maga krwi z lekkim uśmiechem na twarzy.

Spojrzał się na Rennkara i z tego co słyszał jego ucznia choć nie był do końca pewien tego co słyszał w tym pseudo-wymiarze.'

-Przejdźmy do głównego celu naszej rozmowy. Co mamy zrobić z tą energią, której co chwila jest więcej, bo jak sądze mój plan nie ma prawa bytu? - zapytał tutaj obecnych wyczekując szybkiej odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Rennkar
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rennkar »

- Cóż... Sądzę, że teraz już sam wiem - Stwierdził zdecydowanym tonem Nemorianin wykonując dłonią lekki gest.
I oto wszyscy stali na polance otaczając pulsujące w niesamowicie zwolnionym tempie miejsce mocy. Zarys pentagramu wydawał się lekko zamazany a jednocześnie środek każdej z linii mocno odcinał się od otoczenia emitując silne czerwone światło oraz spore ilości energii. Które jednak były niczym wobec widocznej kuli o średnicy główki od szpilki unoszącej się pół metra nad środkiem pentagramu. Jej rozmiar wyraźnie rósł w oczach, a proces ten coraz bardziej przyspieszał.
- Niedobrze... Przez Interwencje nasze mózgi nie były w stanie utrzymać niezbędnej koncentracji. Energia wchodzi w fazę preeksplozywnej ekspansji. Gdy ta kulka dotknie linii pentagramu w ułamku setnej sekundy całe to miejsce wyparuje - Powiedział tonem swobodnej pogawędki mierząc spojrzeniem wszystkich obecnych.
- Jeśli chcecie żyć znieście wszystkie osłony. Musimy działać jako jeden byt będący czymś ponad sumę naszych mocy - Kontynuował poważniej lekko marszcząc brwi i wpatrując się w kulę rozmiaru pięści tak jakby samym tym aktem mógł ją powstrzymać - Plan jest prosty. Ukierunkujemy ten strumień energii w kierunku w którym nikomu nie zrobi krzywdy. W niebo.
Ruszył ku kuli stając w jednym z rogów pentagramu i zachęcając gestem wszystkich innych aby uczynili podobnie. Na piątym miejscu pojawił się Marcuel wytworzony przy współpracy Nemorianina i Smokołaka z sumy ich woli. Na tę chwile pozwolono mu przybrać odrębną formę, w zamian miał ukierunkować ich moc swoim doświadczeniem.
I znów wola Nehlona i Rennkar'a splotły się w jedno. Stali na polance i stali gdzieś zupełnie indziej. Rozumieli się doskonale, jak nigdy przedtem i nigdy później nikt nikogo nie zrozumie. Zlali się w jedno a następnie wcielili w siebie innych.
Demon wyrzucił przed siebie na poziomie oczu obie rozwarte dłonie zamknął oczy i oto...
Byli jednością.
Rennkar zaginał przestrzeń i czas tworząc zamkniętą od dołu i rozszerzająca się ku górze tubę.
Nehlon i jego Mistrz zbierali z otoczenia i tym samym zapewniali energię niezbędną do tego potężnego aktu.
Varnaell izolował tubę od otoczenia oplatając ją woalem czystej pustki.
Trenaas stabilizował stan organizmów reszty magów poddanych tak potężnym przeciążeniom i pływom energii.
To była ich jedyna szansa. Albo wszystko pójdzie tak jak powinno, albo nie ma dla nich przyszłości. Jeśli choć jeden upadnie wszyscy są już zgubieni.
Nie można zrozumieć procesu przez zatrzymanie go. Zrozumienie musi podążać z biegiem procesu, musi przyłączyć się i płynąć razem z nim.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Trenaas stał się więc jednym ciałem z Varnaellem, Rennkarem, Nehlonem i jego mistrzem Marcuelem. Razem mieli szansę, razem mogli zapanować nad tymi ilościami energii magicznej. Każdy miał swoje zadanie i wiedział, że jeśli zawiedzie, to będzie koniec nas wszystkich. Mag krwi wytężył wszystkie swoje siły. Tak skupiony nie był od wielu lat... Musiał otoczyć opieką każdego czarodzieja, a to było bardzo trudne zadanie. Cztery ciała... Na każde z osobna działała olbrzymia siła. Starzec musiał sprawnie przelewać energię witalną tam, gdzie była najbardziej potrzebna, kontrolować prace narządów i niejednokrotnie stymulować organizmy, do bardziej wytężonej pracy. Tatuaże na jego ciele zaczęły się jarzyć rdzawo-brązowym światłem. Coraz jaśniej i jaśniej, aż w końcu nie można było patrzeć na maga... To światło było tak ostre, że każde zerknięcie w jego stronę sprawiało ból.

To było trudne... bardzo trudne. Każdy z czarodziei miał własne potrzeby, a on musiał zapewnić im na tyle sprawności, aby mogli dalej kontynuować rytuał. Trenaasowi kilka razy przechodziło przez myśl, że nie da rady... Ale świadomość tego, co mogłoby się stać gdyby zawiódł i zwyczajna duma, bo jeśli oni jakoś sobie radzą, to on nie może być gorszy, dodawała mu sił.

Nagle zaczęło coś się dziać z Nelhonem. Widać, że chłopak jeszcze się uczy kontrolować swoją magię i zadanie jakie mu przypadło, w pewnej chwili go przerosło. Magia którą miał kontrolować zrobiła się chaotyczna i jakaś część przedostała się do jego ciała, a ono niemal natychmiast wygięło się w spazmie bólu. Energia, którą musiał wchłonąć, paliła go od środka. Starał się to przezwyciężyć, lecz ten ból trawiący jego wnętrze, nie pozwalał mu na to.

Trenaas i Marcuel zareagowali natychmiast. Mag krwi poprzez manipulację energii witalnej, znieczulił tą część mózgu, która odpowiada za odbieranie bólu, dzięki temu Nelhon mógł zacząć pozbywać się nadmiaru energii. Nauczyciel smokołaka zaś nie dość, że dalej kontrolował strumień magii, to jeszcze pomagał swojemu uczniowi, wyzbyć się jego brzemienia.

Energia w jednej chwili stała się bardzo niestabilna. Każdy z magów musiał choć trochę odstąpić od swojego zadania, by ratować sytuację. Ledwo się udawało... zwłaszcza, że ani Trenaas, Rennkar, czy Varnaell nie mieli pojęcia o dziedzinie energii. Potrafili kontrolować magię w własnym ciele i ta wiedza musi im wystarczyć. Nelhonowi zaczynały wracać siły. Niebezpiecznej energii było już w nim tak niewiele, że mógł normalnie funkcjonować. Jedynym skutkiem ubocznym były nudności i zawroty głowy, które zostały spowodowane interwencją Trenaasa. Lecz to i tak była mała cena, za uratowanie go, przed zostaniem żywą bombą. Wraz z swoim mistrzem powrócili do kontrolowania strumienia magii... smokołak ze zdwojona koncentracją. Teraz już nie ma miejsca na błędy, kolejny mógłby skończyć się tragicznie.

Byli znów w realnym świecie. Udało im się. Skierowali energię prosto w niebo. Wokół pentagramu nie było ani jednej rośliny, tylko spalona ziemia. Chociaż wyczerpani, byli szczęśliwi. Bezpieczeństwo... Trenaas nigdy nie przypuszczał, że tak zatęskni za tym uczuciem. Świadomość tego, że już nie musi walczyć o przeżycie była niesamowita. Pomimo swojego zmęczenia, chciało mu się skakać z radości. Stracił jednak za dużo sił życiowych. Pozostali magowie mogli zauważyć, że ich towarzysz postarzał się, co najmniej, o piętnaście lat. Z wielkim trudem trzymał się na nogach, lecz nie chciał pokazać, że jest słaby, więc trwał. Rennkar wiedział co mu jest i jak można mu pomóc. Gdyby choćby każdy z nich oddał mu część swojej energii życiowej, szybko wróciłby do formy.

Jednak jeszcze to nie był koniec. Niespodziewanie z pentagramu w stronę maga krwi wystrzelił ładunek energii magicznej. To było dziwne. Wyglądało to na to, że był specjalnie nakierowany na maga, jakby jakaś inteligentna istota nim kierowała. Byli zbyt zmęczeni by zareagować. Uderzenie wytrąciło starca z równowagi i upadł. Trenaas stracił przytomność. Lecz było coś jeszcze, prócz przygaszających tatuaży, na jago twarzy widać było jakiś bardzo skomplikowany znak, jaśniejący błękitem. Mag zaś spał, a to co zobaczył we śnie zaszokowało go i sprowadziło na niego jeszcze większy głód wiedzy.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Energia, dużo energii, wręcz niewyobrażalna ilość. Pierwszy raz młody smokołak zetknął się z taką duża ilością energii w jednym miejscu. Nemorianin wpadł na ten sam pomysł co on, tak więc znał swoje miejsce w drużynie. Wraz se swoim mistrzem gromadzili energię, by posłac to cholerstwo w niebo. Podczas rytuału miał zamknięte oczy. Był młody i pełen własnej energii, dzieki czemu przyjmował najmniej leczniczej magii Treenasa.
Wszystko szło jak na razie dobrze, czuł jednak, że energia szuka innego ujścia niż tuba, jaką tworzą czarodzieje. mimo, iż Nehlon się starał jak tylko mógł, a nawet bardziej, jednak ta złośliwa magia znalazła najsłabsze ogniwo - jego. Spora część magii z tej, jaką zgromadził, w jednej chwili zaczeła buzować.
Przez umysł Nehlona przeszła wiązka najprzeróżniejszych przekleństw. Jeśli ta energia wybuchnie wcześniej od reszty, to koniec! Chcąc naprawić swój błąd, podzielił energię na dwie części na więkrzą i mniejszą. To jednak sporo go kosztowało. Mniejsza część energii, wykorzytując małą lukę, która na ćwierć sekundy pojawiła się, przedotała się prosto w ciało czarodzieja.
Nehlon był prawie odporny na ból fizyczny i psychiczny, jednak w trakcie grupowego rytuału stracił wiele sił, zaś jego wola była urzywana głównie do utrzymania tej więkrzej energii. W jednej chwili ogromny ból zawładnął ciałem Nehlona. Magia trawiła go od środka. Żadne zwyczajne, ludzkie tortury nie mogyby równać się z tymo, co magia robiła teraz ze smokołakiem. Utrzymać energię i jednocześnie wytrzymać z jej częścią w swoim ciele. Dla czerwonowłosego było to niemożliwe.
Wtedy przyszła kawaleria, Treenas i Macruel. Treenas rzucił jakiś czar, który zlikwidował ból, natomiast Macruel pomagał mu pozbyć sie dzikiej magii z jego ciała. udało się... jakoś. Zwalczył mdłości, które pojawiły ię nie wiedzieć czemu.
Jednak ten mały błąd zniestabilizował cały proces. Teraz każdy skupiał się na podtrzymaniu tej struktury, która swoją wytrwałością przypominała domek z kart. Tym razem Nehlon nie został w tyle. Spojrzał w oczy śmierci, nie miał nic do stracenia. Jednoczesnie z Rennkarem posłali strumień woli, który podtrzymał strukturę, po krótkiej chwili zrobił to Treenas, następnie Varnaell.
Potem coś poczuł. Prawy kącik jego ust uniósł się. Wraz z Macruelem wiedzieli, że się udało. Niemalże cała dzika magia wystrzeliła w górę, on zaś powrócił do swojego ciała.
Leżał, był cały zlany potem, dyszał, z trudem powstrzymywał zwrot swojego śniadania, lecz było dobrze. Na twarzy smokołaka pojawił się uśmiech, jak ze swojej kryjówki zauwarzył ogromny wybuch magii. Żadne fajerwerki nie zrobiłyby takiego efektu.
W jednej chwili przestał się śmiać. Poczuł coś. Zagrozenie. Spojrzał w lewo. W tym mniejscu coś sie działo.
Spróbował wstać. Uniósł się dzięki łokciom, jednak upadł. Spróbował jeszcze kilka razu, zanim ustał na nogach. Opierając się o drzewa, udał się w miejsce, gdzie najprawdopodobniej było czarodziejskie trio.
Awatar użytkownika
Rennkar
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rennkar »

Te ilości energii były wprost niewyobrażalne. Cała misternie tkana struktura leja ledwie utrzymywała spójność pomimo potężnych strumieni mocy wpompowanych w nią przez Nehlona i jego Mistrza.
A właśnie, Nehlon, młody smokołak. Najsłabsze ogniwo jako Mag jednocześnie istota obdarzona niesamowicie wręcz potężną wolą. Jednak sama wola nie wystarczy, o czym doskonale wiedział Rennkar którego demoniczne ciało ledwie było w stanie wytrzymać pływy energii pomimo wspomagania Trenaas'a odczuwając je wyjątkowo boleśnie. Siła jego magii była o wiele większa, lecz i tak niemal niewystarczająca - balansował na granicy. W takim wypadku niemal na pewno Nehlon w pewnym momencie się potknie.
Przewidując to Rennkar niepostrzeżenie przejął na siebie niemal w całości podtrzymywanie bytności mistrza smokołaka w formie umożliwiającej mu samodzielną manipulację energią. Więc gdy w końcu doszło do tego, do czego dojść musiało ów mógł bez problemu i zakłóceń istnienia pomóc swojemu wychowankowi.
Varnaell spisał się doskonale. Jego wieloletnie doświadczenie jak i drugorzędna w porównaniu z innymi rola w całym planie sprawiły, że był teraz najmniej wykończonym z wszystkich obecnych.
Rennkar leżąc na plecach i spoglądając przez zamknięte powieki na straszliwie jasną powódź energii powoli znikającą w niebiosach czuł całkowite wykończenie zarówno psychiczne, fizyczne jak i magiczne. A zestawienie tych dwóch ostatnich w jego przypadku mogło mieć niezbyt przyjemne skutki.
Z trudem uniósł się i rozwarł powieki ciężkie jak z ołowiu. Cała polana nadal skąpana była w ostrym świetle, a migoczące potencjały energetyczne nie do końca się jeszcze rozproszyły.
Rennkar powoli, ledwie panując nad drżąca dłonią sięgnął po naszyjnik w którym zgromadził energię mogącą przywrócić mu część sił fizycznych jak i uspokoić rozchwianą gospodarkę sił magicznych.
Wtedy zauważył to co wydarzyło się Trenaasowi, lecz nie potrafił na to prawidłowo zareagować. Pracujący ponad siły mózg odmawiał posłuszeństwa. Myśli rozpraszały się, nie potrafił zogniskować swojej uwagi. Jedynym czego pragnął był posiłek.
W końcu chwycił amulet, ten rozjarzył się delikatnym blaskiem o nieokreślonej barwie. Przez palce do ciała Nemorianina spłynęła ożywcza energia.
Po czym wszystko znów trafił szlag.
Całą polanę zalała dokładnie taka sama poświata jak ta otaczająca amulet. Po czym podłoże straciło materialność i wszyscy obecni wraz z Nehlonem zaczęli spadać. Daleko pod nimi malował się wzburzony ocean niebieskich sił.
Nie można zrozumieć procesu przez zatrzymanie go. Zrozumienie musi podążać z biegiem procesu, musi przyłączyć się i płynąć razem z nim.
Awatar użytkownika
Varnaell
Szukający drogi
Posty: 43
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varnaell »

Pomimo tego, że jego rola była drugorzędna to i tak czuł jak jego ciało przeszywa ogromne zmęczenie. Zastanawiał się czy całość tego co zrobili udało się czy wszystko spełzło na niczym, czas pokaże.
Jego uwadze nie ominęło także co się przytrafiło Trenaasowi, i było to strasznie dziwne zjawisko, Varnaell tego nie zrozumiał i nie przejmował się tym.
Nagle pojawiła się niebieska poświata dobiegającą z amuletu Rennkara i po chwili podłoże straciło materialność, a oni spadali.
- Co się teraz stało?! - zapytał pozostałych magów.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

***

Trenaas spadał. Ogarniała go ciemność. Nieprzenikniony mrok, który wyrywał z jego serca każdy promyk nadziei. Nagle nastąpił wielki wybuch. W jego oczy uderzyła fala białego światła, którego intensywność wywoływała ból. Wtem, jego oczom ukazała się dziwna scena. Wspomnienie, które nie było jego wspomnieniem. Były to równiny. Ziemia skalista, która nosiła na sobie piętno wojny. Wojny okrutnej, wydzierającej wszystko co piękne, wartościowe. Został tylko szary pył... namiastka tego, co zostało z tej urodzajnej krainy. Na środku tego ogołoconego z życia kraju stał pałac... a może świątynia, nie wiadomo. Samo nasuwało się to pytanie... jak tak piękny budynek, może się tam znajdować? Cztery kopuły ustawione na rogach pałacu, których dachy były wykonane z czystego złota i srebra. Miały one chyba imitować wieże strażnicze. Mury solidne, pokryte jarzącymi się w kolorze purpurowym symbolami, zrobione chyba z... obsydianu ? Nie znał się na skałach, ale coś mu podpowiadało, że to prawda. Zastanowiło go to. Obsydian nie jest twardą skałą, przynajmniej z tego co wiedział. Wykorzystywano go do wyrobu ozdób, rzeźb... więc musiał być łatwy do obróbki, a przez to miękki. Budynki w środku muru, były wykonane jakimś dziwnym i nieznanym stylem architektonicznym. Pomniejsze domy wyglądały jak piramidy za ściętym wierzchołkiem. Wszytko było wykonane z obsydianu, który przypominał szkło, na tyle przyciemnione, by nie było widać, co znajduje się w środku. Lecz gmach pałacu był inny. Wielka piramida, nad którą lewitowały trzy mniejsze. Czysty przepych. W życiu nie widział tyle złota, srebra i innych drogocennych kruszców. Budynek ten był przepełniony symbolami. Nie sposób by odgadnąć, co one przedstawiają. Ten natłok powodował taki chaos, że człowiek po prostu nie wiedział, na co patrzeć. Nagle znalazł się w środku piramidy.

Olśnił go przepych panujący wewnątrz. Wszystko opływało w zdobieniach, szlachetnych metalach i innych minerałach. Były tam różne postacie, które wydawały się taki zamglone, nieważne i jedna, która zwracała na siebie całą uwagę. Anioł o krwawych skrzydłach, siedzący na bogato zdobionym tronie, który w porównaniu do reszty sprzętów, wydawał się zwykłym złomem. Głębokie, błękitne oczy, które widziały więcej niż powinny. Twarz, z której wieku nijak nie można by było odczytać. Miało się wątpliwości, czy to kobieta, czy mężczyzna, bo jego rysy były tak delikatne, że żadna ziemska istota po prostu nie mogła takich mieć. Włosy koloru czystej bieli, które zakrywał po części kaptur. Jego twarz dosłownie lśniła jakimś dziwnym blaskiem. Miał na sobie nałożoną jakąś misternie wykonaną zbroję, zdobioną tajemniczymi symbolami. Zrobiona była z jakiegoś metalu, którego nie potrafił określić.
"A może to nie jest metal" - przemknęła mu przez głowę taka myśl. Cóż to było możliwe, w końcu nie znał wszystkich cudów tego świata.

Ludzie składali aniołowi ofiary... z własnej krwi. Nie było to jakieś rytualne samobójstwo, ale oddanie mu części swojej krwi, części swojego życia. Odnosili się do niego z szacunkiem, najwidoczniej spowodowanym lękiem, lękiem o własny los... Najwidoczniej był dla nich jakimś bogiem.

I ujrzałem walkę. To nie był ten sam wymiar, w którym znajdował się poprzednio. Wszędzie mrok i małe, świecące punkciki, które znajdywały się wszędzie i opadały powoli. Płatki śniegu? A może gwiazdy? Trenaas nie mógł tego określić. Z jednej strony ten anioł z mieczem... którego klinga była cała we krwi, a z drugiej wojownik... mag... już sam nie wiedział. W jednej ręce buława, a w drugiej trzymał ognistą kulę. Twarzy nie było widać, być może chodziło o to, że to sytuacja, a nie osoby, jest najważniejsza.

Walka się rozpoczęła, a mag krwi nie był w stanie tego śledzić... działo się to diabelsko szybko. Jakby ktoś celowo przyśpieszył czas, by przejść od razu do wyniku konfrontacji... albo rzeczywiście po prostu zmysły starca nie ogarniały, tego co właśnie się działo.
Koniec... anioł został pokonany i strącony do mroku. Towarzyszył temu krzyk, taki sam krzyk jaki rozległ się w pseudowymiarze Rennkara, gdy wezwał na pomoc byt... olśniło go, to ten anioł, to on jest tą starożytna istotą, do której się odwoływał. Nie miał zbyt wiele czasu na rozmyślanie, ponieważ i jego pochłonęła ciemność.

Usłyszał w umyśle tysiące głosów i jeden przewodzący, którzy skandowali taką oto litanie:

- Krwawy miecz
- Krwawy miecz
- Krwawy miecz
- Na klindze krwawego miecza widnieją znaki, które skrywają tajemnice mądrości
- Krwawy miecz
- Krwawy miecz
- Krwawy miecz
- Runy, które pokrywają Krwawy miecz, spływają krwią
- Krwawy miecz
- Krwawy miecz
- Krwawy miecz
- Gdy Krwawy miecz zostanie podniesiony, musi odebrać swoją zapłatę
- Krwawy miecz
- Krwawy miecz
- Krwawy miecz
- Na ostrzu miecza jest krew Słońca
- Krwawy miecz
- Krwawy miecz
- Krwawy miecz
- Krwawy miecz i jego wybraniec stanowią jedność.


***

Trenaas obudził się. Znak jaki widniał na jego twarzy zaczął blednąć. Spadał w jakąś otchłań, ale był zbyt zmęczony tymi wszystkimi wydarzeniami, by się tym przejąć. Nawet nie mógł przyjąć raportu od Arderiana. Z elfkami coś się działo, ale to też zepchną na dalszy plan. Po prostu zasnął, nie przejmując się tym, że za chwilę może zginąć.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Z patelni w ogień. Pozbyć się jednego niebezpieczeństwa i wpaść w drugie. Żeby w tej dziurze była woda, ale nie, musi być to kolejna niebezpieczna siła, przeciwko której nie mieli żadnych szans.
Spadając, Nehlon szybko odszukał nowych towarzyszy. Sam może by uciekł, ale ich zostawić na pastwę losu? Zamknął oczy, wyciszył umysł i wyrównał oddech. Jego ciało zaczęło szybciej zbliżać do dna od reszty. Czarodzieje spadali jeszcze kilka sekund, nim nie pojawił się pod nimi dziwny kształt. Czarna istota o długiej szyi, skrzydłach i ogonie zaczęła wyłapywać czarodziejów jednego po drugim. Trenaas jako pierwszy wylądował (jeśli można w tym przypadku takiego słowa użyć) na plecach bestii z ciężkim impetem, (Jeszcze nie tak źle) potem Varnaell, obok Treenasa (Trochę ciężko) na końcu zaś Rennkar (Jasna cholera!), który wylądował niezgrabnie na obu czarodziejach.
Nehlon w postaci smoka machnął skrzydłami kilka razy, zanim przestali padać i unosili się w mniej więcej w tym samym miejscu. Nehlon dyszał. Nigdy nie brał trzech osób naraz, dodatkowo był wykończony magicznym rytuałem. Tylko dzięki swojej woli ignorował ból i starał się jakoś utrzymać w powietrzu. Wiedział, że nie zdoła w takim stanie odlecieć od tego pandemonium.
-Wy... wymyślcie... coś. - z trudem wydyszał przez smocze zęby, z trudem utrzymując przytomność.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Trenaas wylądował na grzbiecie... smoka. Może gdyby był przytomny, bardziej by się tym przeją. Pod Nelhonem widać było olbrzymi wir magii. Nie ma takich słów, by opisać to zjawisko. Wszystkie kolory tęczy, wyładowania magii, a to wszystko spowijała ni to mgła, ni to chmura, która wciągała do siebie każdą materię. Smokołak wyczerpany rytuałem, niosący trzech mężczyzn na grzbiecie, nie był w stanie się temu oprzeć. Walczył, z tym nadaremnie... Z minuty na minutę coraz bardziej przybliżał się do tego wiru. Wiedział, że walka nie miała już sensu... poddał się temu, mając nadzieję, że jego decyzja nie stanie się ich zgubą.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Zablokowany

Wróć do „Danae”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość