Smocza Przełęcz ⇒ [Gdzieś na skraju wąwozu] Spotkanie?
-
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 22
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
[Gdzieś na skraju wąwozu] Spotkanie?
Meara wędrowała przez wiele krain. Szła samotnie, na noc znajdując nocleg w gospodach, zaś w dzień grzejąc się w ciepłych promieniach słońca. W końcu nogi i intuicja przywiodły ją do Gór Druidów, na Smoczą Przełęcz. Czuła się dziwnie nieswojo w tej okolicy. Jej zaklęta peleryna przybrała barwę brązu, zaś dziewczyna spacerowała samotnie wśród smoczych posągów, znajdujących się po obu stronach tej przełęczy. Uśmiechając się lekko, dotknęła dłonią smoczego ogona, bo tylko jego mogła dosięgnąć. Drżała, gdy jej skóra stykała się z zimnym kamieniem. Mimo wszystko podobały jej się te figury, takie majestatyczne - po prostu piękne. Postanowiła okryć się swoją peleryną i odpocząć tutaj przez noc, gdyż nie miała sił, by iść dalej. Usiadła w nogach smoka i zamknęła oczy.
- Tirra
- Szukający drogi
- Posty: 42
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek - Bard
- Profesje:
- Kontakt:
Tirrę przechodziły ciarki, gdy omijała posągi smoków. Pierwszy raz podróżowała w górach i to całkiem sama. Musiała odpocząć od wydarzeń, które wydarzyły się w Rubidii. Góry to wyśmienite miejsce na odpoczynek i odnalezienie weny na nowe utwory muzyczne. Bardka musiała tylko przejść ten przeklęty wąwóz. Nie lubiła wysokości, więc zdziwiła się kiedy pomysł narodził się w jej głowie. Aby umilić sobie, swoją podróż, wyjęła zza passa swój flet i cicho zaczęła na nim brzdąkać. Miała nadzieję, że nie dźwięk nie przywoła żadnych straszydeł. Jak na tak długą podróż, dziewczyna była słabo zaopatrzona. Ot, zwykły sztylet, harfa, flet i gitarka. Żadnego śpiwora, jedzenia ani picia, nic. Tirra miała nadzieję, że niedługo znajdzie jakąś osadę lub miasteczko wysoko w górach, aby uzupełnić swoje zapasy. Po drodze tutaj, niefortunnie zgubiła swoją mapę, na której miała zaznaczony swój szlak. Od tamtej pory parła cały czas przed siebie z nadzieją odnalezienia jakiegoś bezpiecznego miejsca, gdzie mogłaby zaopatrzyć się w potrzebne rzeczy i przede wszystkim konia. Nogi bardzo ją bolały od tej przebieżki, toteż stwierdziła, że gdy tylko nadarzy się okazja, wykupi konia. Nie była jednak pewna, czy te stworzenia poradzą sobie ze stromymi pagórkami, które w górach występowały bardzo często. Wnet, bardka zmarła i przestała grać. Zobaczyła jakąś kobietę siedzącą u stóp jednego z posągów smoków. Posągi były monumentalnej wielkości, dlatego też Bardka, powstrzymywała się aby na nie, nie spojrzeć i nie wybuchnąć głośnym krzykiem. Była bardzo strachliwa, dlatego też ponownie dziwiła się sama sobie, że wybrała się w tą podróż w pojedynkę. Musiała zagadnąć do kobiety w celu uzyskania odpowiedzi. Może znała najbliższą okolicę?
- Hej. Nie bój się, nie mam złych zamiarów. Szukam jakiegoś miasta lub osady. W każdym bądź razie, bezpiecznego miejsca, gdzie będę mogła uzupełnić swoje zapasy. Zgubiłam mapę i nie wiem gdzie jestem. Mogłabyś mi pomóc? Znasz tutejszą okolicę? Prawdę mówiąc, pierwszy raz podróżuję po górach. - wydusiła.
- Hej. Nie bój się, nie mam złych zamiarów. Szukam jakiegoś miasta lub osady. W każdym bądź razie, bezpiecznego miejsca, gdzie będę mogła uzupełnić swoje zapasy. Zgubiłam mapę i nie wiem gdzie jestem. Mogłabyś mi pomóc? Znasz tutejszą okolicę? Prawdę mówiąc, pierwszy raz podróżuję po górach. - wydusiła.
- Kai
- Szukający Snów
- Posty: 171
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Myśliwy , Wędrowiec , Żołnierz
- Kontakt:
Minęło kilka dni od kiedy rozstał się z Sylwaną niedaleko łączenia Rzeki Motyli z rzeką Dihar. Kai kierował swoje kroki w kierunku Valladonu, jednak w drodze zmienił decyzje. Postanowił wyjaśnić niezrozumiałe dla niego wydarzenia. Podróżował w kierunku Mrocznych Dolin, aby znaleźć odpowiedzi. A najkrótsza droga prowadzi przed Góry Druidów. Nieprzygotowany na trudne warunki terenów górskich uznał, iż najbezpieczniej będzie przejść przez Smoczą Przełęcz, tak jak planował jeszcze na początku, gdy nieznana siła przeniosła go do Sylwany. A wędrując przez przełęcz, uda mu się prawdopodobnie znaleźć Kiera. Załatwi dwie pieczenie na jednym ogniu.
Zbliżał się już do posągów skrzydlatych istot ziejących ogniem. Przeszedł go dreszcz. Blondyn spojrzał na dwa, ogromne jak same góry, posągi i ledwo powstrzymał się od ucieczki. Bał się smoków, ich obecność, nawet jako rzeźb, przerażała go do szpiku kości. Spojrzał na ścieżkę prowadzącą na Opuszczone Królestwo i ujrzał, iż u stóp potworów stoją dwie kobiety.
"Znowu kłopoty..."
Nie zważając na złe przeczucia, które dręczyły go od rozstania z Katherine, ruszył przed siebie, wchodząc pomiędzy dwa monumenty. Było około południa. Łucznikowi skończyły się już dawno zapasy pożywienia i wody. Po drodze oczywiście upolował jelenia, ale przez te kilka dni spałaszował go. Czysta woda skończyła mu się dzisiaj rano, więc przez te kilka godzin wędrował o suchym gardle. Na szczęście niedaleko od smoczych posągów płynął mały, zimny, górski potoczek. Krystalicznie czysta woda aż wołała, a samo spojrzenie już orzeźwiało strudzonego elfa. Postanowił przystać na krótki odpoczynek i zagadać do kobiet. Dopiero gdy zbliżał się do przedstawicielek płci pięknej domyślił się, że przecież ten "górski potoczek" to rzeka Dihar, wzdłuż której wcześniej chciał podróżować. Znalazł się jakieś 15 stóp od dziewczyn z zamiarem przywitania się, jednak coś w nim zabroniło mu, a otwarte usta świadczyły o intencjach chłopaka. Przez chwilę zawahał się, po czym ruszył w stronę wody. Przykucnął nad taflą strumyka i napełnił bukłak, po czym ruszył dalej na północ w kierunku Opuszczonego Królestwa.
Ciąg dalszy - Kai
Zbliżał się już do posągów skrzydlatych istot ziejących ogniem. Przeszedł go dreszcz. Blondyn spojrzał na dwa, ogromne jak same góry, posągi i ledwo powstrzymał się od ucieczki. Bał się smoków, ich obecność, nawet jako rzeźb, przerażała go do szpiku kości. Spojrzał na ścieżkę prowadzącą na Opuszczone Królestwo i ujrzał, iż u stóp potworów stoją dwie kobiety.
"Znowu kłopoty..."
Nie zważając na złe przeczucia, które dręczyły go od rozstania z Katherine, ruszył przed siebie, wchodząc pomiędzy dwa monumenty. Było około południa. Łucznikowi skończyły się już dawno zapasy pożywienia i wody. Po drodze oczywiście upolował jelenia, ale przez te kilka dni spałaszował go. Czysta woda skończyła mu się dzisiaj rano, więc przez te kilka godzin wędrował o suchym gardle. Na szczęście niedaleko od smoczych posągów płynął mały, zimny, górski potoczek. Krystalicznie czysta woda aż wołała, a samo spojrzenie już orzeźwiało strudzonego elfa. Postanowił przystać na krótki odpoczynek i zagadać do kobiet. Dopiero gdy zbliżał się do przedstawicielek płci pięknej domyślił się, że przecież ten "górski potoczek" to rzeka Dihar, wzdłuż której wcześniej chciał podróżować. Znalazł się jakieś 15 stóp od dziewczyn z zamiarem przywitania się, jednak coś w nim zabroniło mu, a otwarte usta świadczyły o intencjach chłopaka. Przez chwilę zawahał się, po czym ruszył w stronę wody. Przykucnął nad taflą strumyka i napełnił bukłak, po czym ruszył dalej na północ w kierunku Opuszczonego Królestwa.
Ciąg dalszy - Kai
-
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 22
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Meara błyskawicznie podniosła się z ziemi, wystraszona nagłym najściem. Spojrzała na kobietę z lekka nieprzytomnym wzrokiem, gdyż ta wyrwała ją z niespokojnego snu.
- Gospoda? Tutaj? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia - przyznała nieco speszona. - Jestem w Górach Druidów po raz pierwszy, nie orientuję się tutaj. Sądzę jednak, że jeśli już, znajdziemy ją na samym końcu wąwozu. Chcesz tam iść? - Spojrzała na nią bystro. - Jeśli tak... Możemy pójść razem. Tu i tak jest zimno. Zimno i strasznie.
Okryła się szczelniej peleryną i spoglądała wyczekująco na rozmówczynię.
Ta jednak nie odpowiedziała. Nie wyglądało na to, żeby miała zamiar odpowiedzieć. Wydawało się, że zastygła w miejscu, nie mogąc się poruszyć. Meara pomachała dłonią przed jej oczami.
- Halooo...
Wobec braku odzewu wzruszyła ramionami i sama ruszyła do karczmy.
Ciąg dalszy: Meara
- Gospoda? Tutaj? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia - przyznała nieco speszona. - Jestem w Górach Druidów po raz pierwszy, nie orientuję się tutaj. Sądzę jednak, że jeśli już, znajdziemy ją na samym końcu wąwozu. Chcesz tam iść? - Spojrzała na nią bystro. - Jeśli tak... Możemy pójść razem. Tu i tak jest zimno. Zimno i strasznie.
Okryła się szczelniej peleryną i spoglądała wyczekująco na rozmówczynię.
Ta jednak nie odpowiedziała. Nie wyglądało na to, żeby miała zamiar odpowiedzieć. Wydawało się, że zastygła w miejscu, nie mogąc się poruszyć. Meara pomachała dłonią przed jej oczami.
- Halooo...
Wobec braku odzewu wzruszyła ramionami i sama ruszyła do karczmy.
Ciąg dalszy: Meara
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość