Efne[Karczma] Dni odpoczynku.

Miasto założone na cześć córki króla Bedusa, która w wieku dziesięciu lat oddała swój wzrok za lud. Uratowała go od zniszczenia. Efne otaczają liczne lasy, góry oraz wzgórza graniczące z Pustynią Nanher.
Awatar użytkownika
Jasmira
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jasmira »

- To zależy od tego jak umierał - odpowiedział jej kobiecy, dość surowy głos zza jej pleców.
Gdy się obejrzała zobaczyła, że w pomieszczeniu jest pięciu aniołów i jeszcze dwóch właśnie wchodziło drzwiami. Czyżby zapomniała je zamknąć za sobą? A może aniołowie zdołali je jakoś niezauważalnie sforsować? Wszyscy mieli na sobie długie, ciemne szaty i kaptury na głowach. Ich skrzydła nie były ukryte, lecz dumnie wznosiły się z pleców przez rozcięcia płaszczy. Spod okryć wystawały miecze. Anielica stojąca na przedzie zdawała się dowodzić grupie.
- Jeżeli umierał w Łasce Pana i wypełniając Jego Wolę, wówczas staje się niematerialnym Duchem, cząstką Jasności i cieszy się bliskością Najwyższego. Jeżeli zhańbił swoją duszę, zdradził lub stchórzył, czekają go czyśćcowe męki lub wieczne potępienie.
Brązowe, falujące kosmyki wystawały spod ciemnobrązowego kaptura. Muskały czerwone wargi i wiły się po bladej długiej szyi anioła. Cień okrywał jej oczy. Mówiła tonem, którym wydaje się wyrok i chociaż nikt z obecnych nie widział jej oczu, wszyscy byli pewni, że spoczywają ona na leżącym w łożu Upadłym.

Postawiła dwóch swoich aniołów na warcie u wylotu korytarza i dwóch na dole zabezpieczało wyjście. Uzbrojona grupa wzbudziła dostateczny respekt wśród obsługi karczmy, by nikt ich nie zatrzymywał. Byli wszakże aniołami, nie bandytami, chociaż niekiedy nazywano ich oddział Aniołami Zemsty. Pozostawali jednak w służbie Pana i ich miecze mogły spaść tylko na nikczemników.
Kiedy równym krokiem przechodzili pod kolumnadą, serce Jasmiry wyprzedzało każdy jej krok dwoma uderzeniami.
Minął już ponad rok, jak kazała wypytywać w każdej karczmie, w każdym mieście o anioła, którego rysopis znała niezwykle szczegółowo. W Efne nie potrafili podać imienia, ale opis pasował dokładnie. Był ciężko ranny, co znaczyło, że nie będzie zdolny stawiać większego oporu. A jednak Jasmira sie bała. Bała się tak bardzo, że momentami robiło jej się słabo.

Stała teraz w tym samym pokoju... i widziała go na jawie. Drżała i zaciskała dłoń na rękojeści rapiera, by nie było tego widać. Ostrzejszym i głośniejszym głosem odezwała się już wprost do mężczyzny.
- Jesteś zatrzymany za zdradę, obrazę Majestatu Bożego, dezercję, niesubordynację i rozliczne grzechy pychy oraz agresję przeciwko Sługom Pana.
Skinęła głową i dwójka aniołów stanęła z boków Aileen, w razie gdyby się sprzeciwiała. Druga dwójka wraz z Jasmerin postąpiła do łoża Varleina. Anielica wyciągnęła rękę nad chorym władczym gestem i wokół jego ciała zacisnęły się grube powrozy.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

        Ciszę przerwał ostry kobiecy głos, dochodzący zza pleców Aileen. Ta niewiele myśląc, zerwała sie z fotela, wyciągnęła jeden ze sztyletów i odwróciła się, spoglądając na przybyszkę. W dłoni elfki zamigotała złocista energia ziemi. Obraz Varleina w jej myślach rozpłynął się w mgiełkę i rozwiał, jego obecność przestała być namacalna.
        Zamarła, gdy zobaczyła, na kogo patrzy. W drzwiach stało siedmiu skrzydlatych aniołów uzbrojonych i ubranych w ciemne szaty. Twarze mieli zasłonięte kapturami, co w połączeniu z ubraniem i orężem sprawiało dosyć złowieszcze wrażenie. Aileen cała grupa skojarzyła się z plutonem egzekucyjnym. Tak czy inaczej - kłopoty.
        Anielica która odpowiedziała na pytanie zadane Varleinowi wydawała się być kapitanem. Jeszcze zanim skończyła mówić, Aileen uświadomiła sobie, że z perspektywy Varleina cała ta sytuacja stawia ją na niezbyt dobrej pozycji. Poczuła nieprzyjemny uścisk w żołądku.
        - Nie mam z tym nic wspólnego, przysięgam! - w myślach kłamanie jest prawie niemożliwe, a dla niej całkowicie niewykonalne. Z resztą, miała niemiłe wrażenie że kłamanie Varleinowi równa się szybkiej podróży na tamten świat.

        Elfka schowała sztylet, złociste rozbłyski również zniknęły. Mogła miec tylko nadzieję, że owa kobieta nie ma do niej jakiejś "sprawy", starcie z siedmioma aniołami również mogło szybko ukrócić jej żywot. Odpowiedź anielicy zupełnie do niej nie dotarła, Aileen stała jak sparaliżowana, przyglądając się jak poszczególni niebianie zajmują stanowiska. Mogłaby przysiąc, że ukryte pod kapturem oczy anielicy wpatrują się w leżącego na łożu Upadłego. Mogła mieć kamienną twarz stać spokojnie i mówić opanowanym głosem - jednak jej własne ciało ją zdradziło. Czy tak bardzo bała się tego co robi, czy też drżała z gniewu lub czegoś innego - tego ocenić nie mogła bez próby ataku na jej umysł. Niemniej jednak, atmosfera była doprawdy nieprzyjemna. Cienka żyłka na jej szyi pulsowała w rytm przyspieszonego tętna.
         - Jesteś zatrzymany za zdradę, obrazę Majestatu Bożego, dezercję, niesubordynację i rozliczne grzechy pychy oraz agresję przeciwko Sługom Pana. - usłyszała jej głos. Nie drżal, ale był wyraźnie ostrzejszy niż przed chwilą. Dwóch aniołów stanęło po bokach elfki. Spodziewała się sprzeciwu z jej strony?
        Kobieta stanęła nad łożem i wyciągnęła rękę. Znikąd pojawiły się grube powrozy, które oplotły ciało Upadłego. Usłyszała jak jęknął.
        Chwila, nie po to z Niarą ratowałyśmy mu życie, żeby teraz kilku aniołków pozbawiło go głowy. Elfka jednak w obecnej sytuacji niewiele mogła zrobić. Jedynym aniołem, poza tym całym oddziałem, do którego mogła się zwrócić była Niara, zapewne od pewnego czasu smacznie śpiąca w pokoju. Niemniej jednak, powinna się stąd wydostać. Może właśnie Niara będzie w stanie wyjaśnić, o co tu chodzi.
        - Chwilę... nie chcę na to patrzeć... - powiedziała, tak cudownie nienaturalnym głosem, że sama nie wiedziała, jak jej się udało taki wydać. Podeszła do drzwi, chcąc opuścić pomieszczenie. Jeden z aniołów ruszył za nią.
        Trzeba będzie się go pozbyć - pomyślała, mijając dwóch stojących na straży aniołów. Raczej nie spodobałaby mu się ta jej wycieczka. Skręciła, wybierając nieco dłuższą drogę do pokoju Niary. Spojrzała w oczy eskortującemu ją aniołowi.

        - Nie musisz mnie pilnować, sama trafię na miejsce - powiedziała miękko, jakby z lekkim smutkiem. Anioł spojrzał na jej twarz. Wezbrało się w nim współczucie - biedna, musiała siedzieć z tym piekielnym pomiotem bardzo długo. Jakież straszne rzeczy musiała od niego usłyszeć! Wyglądała doprawdy smutno. Tak, wymogiem kultury z jego strony było zostawianie jej w spokoju. Ona nie może planować niczego złego, jest przecież elfem. Uśmiechnął się do niej, I cudownie rozsądny odszedł zostawiając elfkę samą na korytarzu. Aileen, jak tylko kroki jej "eskorty" ucichły w oddali pobiegła na piętro do pokoju Niary, modląc się w duchu, by anioł nie połapał się co zrobiła.

Ciąg dalszy - Aileen
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

Nie zdążył nawet odpowiedzieć na pytanie gdy drzwi otworzyły się a do środka weszło siedmiu aniołów w ciemnych szatach w kapturach skrywających twarze w cieniu. "Pewnie mają tak paskudne mordy, że wstydzą się je pokazać" - pomyślał złośliwie, choć wiedział, że to niemożliwe. Anioł mógł mieć aparycję niewiele lepszą od orka z powodu blizn i innych czynników zewnętrznych. Wyjątkiem były wystarczająco przesiąknięte złem upadłe Anioły, które fizycznie również upodabniały się do demonów i reszty diabłów.

- Jesteś zatrzymany i resztę głodnych kawałków zostaw dla siebie i Twoich skrzydlatych psów. Dobrze wiem co zrobiłem, a robiłem to z własnej woli, a nie tak jak ty, uwięziona na przepięknym łańcuchu posłuchu. Ślepiec więcej widzi niż wy - powiedział z nieukrywaną pogardą. Takie anioły na prawdę działały niekorzystnie na jego nerwy. Z postawy wesołego wujka nie pozostało nic. Oczy ciemne i gniewne wyglądały, jakby wszystko widział, nawet to co te istoty miały w sercach. I słusznie tak było, już siedział w umysłach szóstki aniołów. Miał zamiar doprowadzić do szaleństwa całą grupkę, jednak dziwna bariera powstrzymywała jego wysiłki w stosunku do dowódcy tej jakże wesołej gromadki.

Roześmiał się lekko, choć trochę świszczącym głosem.
- Czy ty myślisz, że pozwolę się związać i zaciągnąć na rzeź ? - spytał rozbawiony, a w tym samym momencie powrozy zniknęły za sprawą magii mocy. Niestety coś sprawiało, że były odporne na magię chaosu. Jednak nie zmieniało to faktu, że było to dziecinnie proste, a jego takie igranie magią tylko nużyło. "Przynajmniej mogliby się postarać" - pomyślał rozczarowany tak słabymi splotami magii.
Anioły miały już zareagować, tylko nawet nie podejrzewały, że on teraz panuje nad ich umysłami, w przeciwieństwie do Anielicy nic nie powstrzymywało Varleina. Siedzenie w sześciu umysłach na raz było dość trudne, a jednoczesne przestawiania kilku rzeczy było jeszcze trudniejsze. Całe szczęście zdążył osiągnąć poziom arcy-mistrzowski w magii umysłu przed tym niemiłym uśmiechem. Jakże proste było rozwalanie ich na prędko postawianych barier. Nie czuł nic po kolei rozwalając ich umysły. W dwóch umysłach idąc przez nie zostawiał za sobą zgliszcza, wspomnienia, wszystkie nauki wyczyścił, aż do momentu w którym zamiast umysłu mieli pustą przestrzeń. Następnie odciął od umysłu wszystkie zmysły. Dwójka aniołów zwaliła się na ziemie a z ich ust poczęła spływać ślina. Teraz ta parka była tylko pustymi skorupami, a samo tylko ciało podtrzymywało funkcje życiowe. Aż chciał potrzeć o siebie dłonie aby pogratulować sobie dobrze wykonanej roboty.
Dla następnej czwórki przygotował coś innego, może nawet pod względem moralnym gorszego. Otóż usunął ich wspomnienia związane z towarzyszami, a zastąpił je fałszywymi, które utwierdzały ich w przekonaniu, że kolega po prawej czy lewej wyrządził mu wielka krzywdę. "Teraz tylko podsycić chęć zemsty i zniwelować wszelkie opory związane z atakowanie innego anioła" - pomyślał i tak też wykonał. Cudownie było obserwować jak wzajemna wrogość rosła, a żądza krwi swoich pobratymców stawała się silniejsza. "Chyba po takim uczynku czeka mnie piekło" - przemknęła mu myśl, a wydała mu się ona przezabawna.

Roześmiał się radośnie w tym samym momencie w którym czwórka aniołów rzuciła się na siebie, a metaliczny dźwięk rozdarł powietrze. A on dalej radośnie się śmiejąc obserwował nagie miecze zataczające łuki i wgryzające się w ciało. Już po chwili każdy z walczących miał pierwsze rany z których sączyła się krew. Dla niego świetną zabawą było obserwowanie ich opętanych gorączką umysłów.
- Wydaje mi się, że zostałaś specjalnie wybrana do wytropienia mnie i zaprowadzenia przed oblicze Boga. Jesteś odporna na moją magię umysłu, a twoje pęta są odporne na magię chaosu, tak samo ja pewnie i ty jesteś - powiedział nadal rozbawiony, tonem który mówił, że nie uważał tego za wielką przeszkodę, a jedynie skromny problem, który może obejść.
- Magia emocji także na niewiele się przyda w twoim przypadku - powiedział zamyślony.
- Na prawdę mocne i splątane zaklęcia. Chciałbym wiedzieć kto je stworzył, zaprawdę musiał być mistrzem w swojej dziedzinie. Czyżby był to Nieden ? - powiedział jakby do siebie.
- Nieważne, a więc jeszcze raz powiedz, jakież to masz zamiary wobec mojej skromnej osoby ? - powiedział już bez cienia rozbawienia.
Ostatnio edytowane przez Varlein 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Awatar użytkownika
Jasmira
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jasmira »

Znów drgnęła, gdy usłyszała jego szyderczy głos. Przerażał ją. Nie swoją mocą i złem, tylko tym jaką mógłby mieć nad nią władzę. Gdyby tylko znał jej uczucia. Jej umysł i serce były jednak dla niego niedostępne. Ponownie zacisnęła palce na głowicy rapiera słysząc jak zarzuca jej bezmyślne wykonywanie rozkazów. Oblał ją zimny pot. "Boże przebacz mi..." Robiła to bez rozkazu. Robiła to wyłącznie dla siebie.

Poczuła silny powiew magii od Varleina. Patrzyła ze zgrozą jak znikają powrozy. Nie doceniła go. Był słaby na ciele, ale jego umysł stanowił śmiertelne niebezpieczeństwo. Po chwili dwóch aniołów padło bez zmysłów.
- Nie! - jęknęła. Skoczyła między aniołów, którzy podnieśli na siebie miecze. Sparowała kolejny cios. - Przestańcie!
Jej bron rozjarzyła się silnym strumieniem Dobra. Wokół niej powstała sfera promieniującego światła, które łagodziło wszelkie złe emocje. Niestety... dobro mogło tylko chwilowo złagodzić skutki ingerencji w umysły współbraci. Nie mogło ich odwrócić.

Nagle wpadła na pomysł genialny w swojej prostocie. Magia Upadłego była nieposkromiona, ale ciało pozostawało materialne i podległe prawom natury. Rzuciła się do jednego z leżących na ziemi aniołów i zaczęła przetrząsać jego torbę. Znalazła flakonik roztworu używanego w szpitalach do usypiania pacjentów. Nasączyła kawałek bandaża. Jak przez mgłę docierały do niej jego kolejne słowa. Serce waliło jej jak szalone. Dręczyło ją poczucie winy względem współbraci. A jednocześnie czuła przejęcie i szczęście, że Varlein do niej mówi. Nie ważne, że był zły i pogardliwy. Nareszcie wiedział o niej, zauważał ją, zwracał się do niej. Nie cofnęłaby się teraz, choćby miało zginąć jeszcze dziesięciu aniołów.
Podeszła szybko do łoża i przytknęła Upadłemu do twarzy. Opadła na skraj łóżka i pochyliła się nad nim, nie odejmując odurzającego preparatu od jego nosa. Spojrzała głęboko w oczy, które zaczęły zachodzić mgłą. Były wściekłe. W jej oczach natomiast mógł zobaczyć lęk, ból i jakieś silne poruszenie, którego nie zdążył zidentyfikować. Była tak wzruszona, że głos uwiązł jej w gardle. Nie przygotowała się na patrzenie mu w oczy i nie z tak bliska.

Dopiero po chwili nieco się otrząsnęła, gdy jego powieki opadły. Odpowiedziała mu, lecz właściwie mówiła już do siebie, tylko wpatrując się w twarz anioła.
- Nikt nie życzy Ci śmierci... - widziała już, że stracił przytomność więc ton jej głosu złagodniał i stał się niemal czuły - Odpokutujesz zło, które uczyniłeś. Za grzech należy się kara... lecz Pan jest Łaskawy i zanim zacznie karać - upomina. Wzywa Cię do opamiętania. Chce otworzyć twoje oczy. Chce Cię odzyskać... - ostatnie słowa szepnęła miękko i nie mogąc się powstrzymać musnęła palcami włosy na jego skroni.
Reszta aniołów albo była otępiona, albo zajęła się pacyfikowaniem i pętaniem tych agresywnych. Nikt więcej nie zwracał więc uwagi na Jasmirę i jej więźnia.
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

Uważnie obserwował ruchy Anioła, a intuicja mówiła mu, że skutki jej działań wcale mu się nie spodobają. I tym razem miał racje. Podczas gdy ta "dobra" istota szybko podchodziła z namoczoną czymś ścierką, choć w pierwotnym odruchu wstać i wymknąć się od zasięgu jej rąk. Ból ciała przypomniał mu, że nie jest gotowy na takie ruchy. W następnej chwili było już za późno na cokolwiek, gdyż już wdychał dziwną substancję. "Cholera jasna" - pomyślał już otumaniony, a mgła zaczęła przysłaniać mu umysł i oczy. Ostatnim co zapamiętał były jej oczy, choć był pod zbyt dużym działaniem nieznajomej substancji, aby zrozumieć co w nich widział. Jednak te oczy nie triumfowały z powodu zwycięstwa nad nim, tak tego jednego był pewien.
W następnej chwili stracił przytomność, a jego głowa jakby mocniej wcisnęła się w poduszkę.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Połapał się mniej więcej w momencie gdy Aileen była już na schodach.
- Stój, przeklęta...! - chyba zabrakło mu odpowiedniego słowa na określenie jej osoby. Aileen skoczyła za jedną z pięknych kolumienek na korytarzu. Sekundę później obok przebiegł anioł. Elfka niewiele myśląc minęła go i pobiegła w przeciwnym kierunku. Usłyszała za sobą wściekłe (zupełnie nieanielskie) warknięcie i wiedziała już że upierdliwy skrzydlaty zaczął ją gonić. Magia emocji tym razem nie wchodziła w grę - nie byłaby w stanie na tyle się skupić, w dodatku z całą pewnością nie da sie nabrać na ten sam numer. Wbiegła na korytarzyk gdzie znajdował się pokój Varleina. Na jego końcu zobaczyła dwóch aniołów. Biegli w jej kierunku.
- Łapcie ją! Ona mu pomaga! - zawył ten za nią. Tamci owszem, biegli, ale ku jego zdziwieniu wpadli do pokoju. Chwilę później drzwi minęła Aileen. Anioł zatrzymał się skonsternowany, czy nadal gonić elfkę czy pomóc kapitan. Ewidentnie potrzebowała pomocy - rozległ się jęk, potem bulgot a następnie łomot ciała uderzającego o podłogę. Niebianin wpadł do pokoju... by po chwili runąć na podłogę jak jeden z jego towarzyszy. Oczy stanęły mu w słup a z ust pociekła mu ślina.
Aileen cofnęła się przestraszona. Czyżby każda konfrontacja z Varleinem kończyła się w ten sposób? Teraz z pokoju dobiegały odgłosy walki - ale elfka nie miała ochoty przechodzić obok jeszcze raz.

- Niara! - wywołała imię towarzyszki przebywającej piętro wyżej, po czym wysłała do jej umysłu niedawne wspomnienia. - Mam nadzieję że cię nie obudziłam, ale wygląda na to, że będzie więcej trupów. - dodała spokojnie i wycofała się.
Odgłosy z pokoju ucichły. Aileen stłumiła przemożną chęć ucieczki gdzie pieprz rośnie i podkradła się do drzwi.

- ...Odpokutujesz zło, które uczyniłeś. Za grzech należy się kara... lecz Pan jest łaskawy i zanim zacznie karać - upomina. - wychwyciła kilka słów wypowiedzianych przez kobietę. Potem ściszyła głos i nie mogła zrozumieć nic więcej. Wyglądało na to że jakimś cudem pokonała Upadłego i, jak na razie, nie zamierza pozbawić go głowy.
Co oznacza, że albo jest od niego potężniejsza albo miała szczęście. W obu przypadkach - nie powinna wiedzieć, że elfka stoi tuż za drzwiami.
Z pokoju wychylił się jeden z aniołów. Spojrzał na nią nieco nieprzytomnym wzrokiem, coś mruknął i uniósł wyżej miecz. Mały magiczny impuls sprawił, że zachwiał się i zemdlał.
Elfka uciekła starając się robić jak najmniej hałasu i wybiegła z karczmy na dziedziniec.

Ciąg dalszy
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Zablokowany

Wróć do „Efne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość