Równina MauratGdzieś, lecz nie wiadomo gdzie

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie

Post autor: Death »

        Death rozejrzała się dookoła oszołomiona. Przed chwilą znajdowała się w podziemiu, przesiąkniętym pradawną magią, a teraz drzewa, kwiaty, niebo... "Może to następna iluzja?" - zastanowiła się. Ale nie, nigdzie w pobliżu nie wyczuwała magii. No to gdzie właściwie się znalazła? Powoli usiadła; czuła się już całkiem dobrze, więc wstała. Obok leżał jej miecz i inne drobne przedmioty, które trzymała przy sobie, jednak jej ubrania i książki musiały zostać w Elisii, w chatce Morgrima... Świetnie. Będzie musiała po to wszystko wrócić. Na razie jednak myślała przede wszystkim o jedzeniu. W pobliżu rosło trochę ziół, które rozpoznała za jadalne. Tak, to na pewno one, właśnie takie wskazała jej Tejla kilka tygodni temu...

        Zjadła je (nic się nie stało) i zaczęła się rozglądać za wodą. Niestety, nigdzie w pobliżu nie widziała wody. "No ale to w końcu las, gdzieś musi płynąć jakiś strumyczek" - pomyślała i zagłębiła się między drzewa.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Centaur szedł powoli między drzewami, pilnie patrząc pod kopyta. Było tu dużo luźnych, ostrych kamieni i patyków, które z łatwością mogłyby wejść mu między kopyta. A to boli. Generalnie konie nie biegają po lasach, tylko po zielonych polach, dużych otwartych przestrzeniach, bo w lesie, właśnie w takim jak ten, łatwo się na coś nadziać. Podkowy byłyby dobrym rozwiązaniem, gdyby nie to, że kiedyś zakładano je jedynie zniewolonym centaurom. No i oczywiście trzeba było je co parę tygodni zmieniać.
"Wielka szkoda", pomyślał Yorino z zadumą. "Podkowy są pewnie wygodne. I kopyto się nie zdziera tak łatwo, a jak i z dobrego materiału zrobione, to "wstrząsy" amortyzuje. Co za szkoda, że teraz to symbol niewolnictwa, czy bycia jeńcem wojennym. To tak, jakby człowiekowi piętno wypalić. Ale zaraz, przecież nam też się wypalało piętna na zadach. Co za niesprawiedliwość."
I kiedy tak szedł naprzód, starając się omijać co większe kępy drzewa, gdzie nie wszedłby całym sobą, bo w końcu ten koński tułów nie przeciśnie się wszędzie, dostrzegł kogoś. Ktoś tam szedł całkiem niedaleko, rozglądając się, jakby czegoś szukał, albo też nasłuchiwał. Przez chwilę się zastanawiał czy podejść. Postać nie wydawała się wielka i barczysta, ani też nie przypominała wojownika czy myśliwego, więc uznał, że może warto spytać czego tu szuka. Może będzie mógł pomóc. Podszedł bliżej, pomachał nieśmiało wędrowcowi. Kiedy już zorientował się, że to kobieta, odwróciła głowę tak, że w końcu mógł spojrzeć jej w twarz.
- Och! To pani... - wymamrotał podchodząc bliżej Death. Ostatnio widział ją przed jaskinią Klanu Wiatru.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

- Och! - W pierwszej chwili się przestraszyła, ale zaraz rozpoznała centaura. Przez chwilę szukała w pamięci jego imienia. - Yorino! - Zastanowiła się, co dalej powiedzieć. Przecież nie coś w stylu "Kopę lat". W końcu zdecydowała się na może nieco napastliwie brzmiące: - Co ty tu robisz?
        Była tak zdumiona spotkaniem z centaurem, że nie zauważyła, jak weszła do małego strumyczka. Szybko wyskoczyła na brzeg i przyjrzała się wodzie. Wydawała się być zdatna do picia, więc napełniła nią bukłak. Na wszelki wypadek dodała parę kropel jodyny i odstawiła bukłak na bok. Spojrzała na centaura, teraz już bardziej ciekawa niż zdziwiona.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Przyglądając się Death, która najwidoczniej uzupełniała swoje zapasy, zrobił nieokreślony ruch ręką w powietrzu. Właśnie, co on tu robi? A niech to - zapomniał. Po coś tu przyszedł, do licha, ale po co...? Zastanówmy się. Był w lesie i szukał czegoś. A tak. Ziół! No przecież. I tych, no, owoców lasu i grzybów. Czegoś do przyprawienia i urozmaicenia mięsiwa. Oczywiście dla siebie musi znaleźć coś innego do jedzenia, ponieważ był wegetarianinem. Więc pasowałoby rozglądnąć się za czymś pożywnym i jednocześnie nie-mięsnym, co wydawało się niemożliwe w takim lesie jak ten. Cóż, brokuły, sałata i inne warzywa nie rosną zazwyczaj dziko. Co za szkoda.
- Szukam. Owoców lasu, jakichś ziół i takie tam rzeczy... - wyjaśnił rozglądając się dookoła. Zioła zazwyczaj rosną na obrzeżach lasów, pól oraz w cudzych ogródkach. Nie był przekonany, że znajdzie tutaj coś sensownego.
- A... ty? Robisz tu coś sensownego? Znaczy się, chciałem spytać, co robisz. Tak w ogóle. Idziesz gdzieś?
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

- Hm, chyba zmierzam do Elisii - mruknęła. - Zostawiłam tam swoje rzeczy... - Zastanowiła się. - E, nie. Nie chce mi się tam wracać. Parę ciuchów nie jest dostatecznym powodem - uznała. - Więc wychodzi na to, że tylko włóczę się po lesie i szukam czegoś do zjedzenia. - Znów urwała na moment. - Może poszukamy razem? - zaproponowała. - Wodę już mam, ale brakuje mi zapasów, a przecież nie zostanę tu na zawsze.

        Rozejrzała się naokoło unosząc ręce, jakby chcąc pokazać, że to nie jest dla niej najlepsze miejsce. Jednocześnie spróbowała sobie przypomnieć skąd przyszła. Rosło tam sporo roślin, może co mogłoby się dla nich nadać? Szczególnie że centaur na pewno lepiej się na tym znał niż ona.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

- Elisia? Hm, to nie tak znów daleko... - stwierdził i kiwnął jej głową na znak, że chętnie przyłączy się do niej w poszukiwaniach. Las nie był szczególnie gęsty, więc może będą mieli jakąś szansę na udane zbiory. Yorino wszedł jeszcze tylko w strumyk, żeby przepłukać kopyta z ziemi i pyłu, i oboje skierowali się w stronę z której przybyła Death. Już po chwili pilnego poszukiwania można było wypatrzeć krwawnik. Centaur wyrwał parę łodyg i podał czarodziejce, a potem wziął jeszcze trochę dla siebie. Schował je do plecaka.
- Ich młode liście są jak dla mnie zbyt gorzkie, ale mają przynajmniej przyjemny korzenny smak. No i są idealne do zup - stwierdził już myśląc o tym, jak by tu zrobić coś smacznego i pożywnego, a także jak mógłby urozmaicić mięso, które upoluje A-kaea.
- Ale pewnie o tym wiesz - powiedział wzruszając ramionami. Nie on jeden przecież zna się na ziołach. Może i nie jakoś wybitnie, ale ostatecznie się jeszcze niczym nie zatruł na śmierć, więc nie jest tak źle.
- O, popatrz. Kasztanowiec. Wiesz, że z nasion można robić paszę? Mam o tyle łatwiej, że mam dwa żołądki, więc spokojnie mógłbym zjeść coś takiego. Nie jest takie złe, na jakie wygląda - westchnął. Szkoda tylko, że to jeszcze nie pora na kasztany...
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

        Przyjrzała się drzewu, starając się zapamiętać jak najwięcej z tego, co jej powiedział. Wciąż szukała okazji do nauki zielarstwa.
- Mów dalej - poprosiła.
        Ruszyli przed siebie. Death nie miała pojęcia, dokąd zmierzają; miała nadzieję, że to Yorino poprowadzi. Nagle poczuła się dziwnie, jakby... obserwowana. Odwróciła się i rozejrzała uważnie, jednak niczego nie dostrzegła. Wzruszyła ramionami. Pewnie tylko jej się zdawało. Skupiła się na powrót na słowach centaura. Nie zauważyła przez to lśniących czerwienią oczu, który wyjrzały zza jednego krzaka.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Haike
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Haike »

- Hmm, jesteś pewna, że to dobra droga? – niebieskooki brodacz zwrócił się do swojej klaczy, rozglądając się po otaczających go kniejach, a wierny wierzchowiec odpowiedział mu wymownym machnięciem głowy, które spokojnie można było zinterpretować jako „nic mnie to nie obchodzi, póki jest wiele zielonego, a co poprawności drogi, to ty nas tutaj ściągnąłeś”.
- Jak zawsze jesteś nieoceniona, Luno, niemalże jak moja żona… - skomentował jakże pomocną i rozwiązującą wszelkie wątpliwości dotyczące ich obecnego położenia „odpowiedź” Luny. Następnie nabrał głębszego wdechu, po czym westchnął i raz jeszcze rozejrzał się po okolicy, ale widok lasu niespecjalnie rozwiązywał kwestię położenia, no może poza obrastającym pnie drzew mchem. Ten w odróżnieniu od wierzchowca podpowiadał jakiś kierunek, w tym przypadku północ.
W pewnej chwili Haike poczuł, jak Luna, pozwalając sobie na pewną samowolkę, schodzi kilka kroków z traktu, po czym schyla się do młodych krzaczków jagód, na których pojawiły się już owoce.
- Głodna? – mężczyzna ponownie zwrócił się do klaczy, po czym usłyszawszy radosne rżenie zwierzątka uśmiechnął się nieznacznie i sprawnym ruchem zsiadł z jej grzbietu, a uradowane zwierzę zajęło się skubaniem roślinek.
Posiłek klaczy nie przeszkadzał naszemu bohaterowi w jego planach, w chwili obecnej nie wiedział gdzie jest, więc te parę minut postoju nic nie zmieni, za to można ten czas jakoś pożytecznie wykorzystać, ot chociażby zająć się "pracą". Tak więc kiedy ona rozkoszowała się leśnymi owocami, on wyciągnął swój amulet i wbił w niego wyczekujące spojrzenie. Metalowy liść nie zamierzał jednak zaświecić, co było swego rodzaju pocieszeniem, bowiem oznaczało to, że w okolicy nie było żadnych yomadurn.
- Chociaż tyle dobrego… - zagubiony saukka mruknął do siebie chowając magiczny przedmiot, po czym do jego uszu doszedł jakiś głos. Na chwilę zmrużył oczy i skupił uwagę na swoim ponadprzeciętnym słuchu, który podpowiadał mu, że niedaleko są jakieś inteligentne istoty.
- Luna, kończ powoli… - wydał polecenie swojej klaczy, po czym dał jej jeszcze kilka minut na ostatnie skubnięcie i ująwszy jej lejce zaczął ją powoli prowadzić w stronę skąd dobiegły do niego głosy, z nadzieją, że nieznajomi pomogą mu określić jego położenie, ewentualnie spróbują zabić i okraść, ale cóż poradzić, takież to perfidne czasy nastały, że bez miecza nie należy wychodzić z domu. Oczywiście klacz nie byłaby sobą, gdyby raz po raz nie próbowała skubnąć jakiejś roślinności, ale cóż, taki jej urok…
W końcu Haike wraz z Luną zbliżyli się do źródła głosu na tyle, by nawiązać kontakt wzrokowy z obydwiema istotami - kobietą i centaurem? Połączenie konia i mężczyzny było dla niebieskookiego ciekawym zjawiskiem, bowiem wiele księżyców minęło, od kiedy widział ostatniego takiego stwora, a biorąc pod uwagę fakt, że były one wyśmienitymi wojownikami i łowcami, lepiej było zachować ostrożność.
„Ostrożność” ta polegała na tym, że wędrowny wojownik ani myślał dłużej pozostawać w cieniu listowia i nieco bardziej hałaśliwym krokiem począł zbliżać się do zastanej pary. Celem tego zabiegu było ostrzeżenie Yorimo i Death, że ktoś się zbliża, a kiedy ci spojrzeli w jego stronę, brodacz posłał im pogodne spojrzenie i ukłoniwszy się zagadał.
- Witam, mam nadzieję, że nie przeszkadzam… - po tych słowach zatrzymał się, czekając na jakąś reakcje ze strony zastanych. I stałby tak spokojnie, gdyby nie Luna, która naglę mocniej się szarpnęła, ciągnąc za sobą mężczyznę.
- Spokojnie, Luna, to tylko centaur i kobieta – zwrócił się do swojej klaczy próbując ją uspokoić, po czym rzucił w stronę nieznajomych
– Ona jest troszkę nieśmiała – co nie było prawdą. Luna była jednym z odważniejszych koni, tak więc cóż mogło ją zaniepokoić? Tego nasz bohater nie wiedział, ale nauczył się, że kiedy klacz jest poddenerwowana, lepiej mieć się na baczności i pomny o tę wiedzę spojrzał kątem oka na swój wiszący przy boku miecz, bo przecież nigdy nic nie wiadomo…
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

        Przyjrzała mu się uważnie. Nie wyczuwała w nim magii, a jedynie bardzo silny przedmiot magiczny... hm, dwa. Z drugiej strony mężczyzna nie wyglądał na takiego, co potrzebuje magii do walki. Mimo wszystko Death uznała, że nie warto się uprzedzać, więc zapewniła:
- Nie, nie przeszkadzasz. Właściwie to chyba lepiej przebywać w towarzystwie kogoś, komu miecz nie jest obcy. - Nie dodała: "Jeśli ten stoi po tej samej stronie".

        Zerknęła na Yorino, ciekawa, jak centaur zareaguje na obecność człowieka. Jednocześnie poczuła, że włoski na karku stają jej dęba. Może gdzieś obok przechodzi niedźwiedź? Siłą woli zmusiła się, by stać bez ruchu i sprawiać wrażenie, jak gdyby nigdy nic.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Opowiadał coś o trawach, pyłkach i liściach, kiedy szuranie ściółki i gałęzi odwróciło jego uwagę. Początkowo zmarszczył brwi i cofnął się o krok. Zastanawiał cię, co lepiej krzyknąć: "Proszę, nie zjadaj mnie, konina z centaura jest niesmaczna!" czy też może "Death, jak słowo daję, nie jestem tchórzem, ale chodźmy stąd..." Ostatecznie jednak przełknął ślinę i wetknął niespokojne spojrzenie w przybysza, który nie dość że był znacznego wzrostu, wyglądał na wyćwiczonego, to jeszcze miał miecz.
Uspokoił się jednak bardziej, kiedy pokojowo się przywitał. Jednak klacz wędrowca przyciągnęła jego uwagę. Kiepsko bo kiepsko, ale umiał rozmawiać ze zwierzętami. I zamiast przywitać się jak na kulturalnego centaura przystało, zwrócił się do Luny, zamiast do jej właściciela. Zarżał coś cicho do niej, a ona odpowiedziała. Kiwnął głową. O ile zrozumiał, bo wyrażała się w uproszczonym dialekcie koni pochodzących ze wschodu, nie musieli obawiać się ich przybycia, chyba że zrobią coś niespodziewanego i niebezpiecznego. Zwierzęta nie kłamią. Bo i po co? Yorino nie był pewien, czy w ogóle znają koncepcje kłamstwa. Znów się do niej zwrócił, jednak teraz mówił już normalnie.
- Co nie tak? Obawiać się czego...? - spytał nie rozumiejąc, bo coś zaszeleściło znów niedaleko nich. Machnął niespokojnie ogonem, a kopytami zaszurał o ziemię. Spojrzał spode łba na Haike. Co on tu do nich przywlókł? Może coś za nim się przypełzło i przez niego wszyscy będą mieli tu kłopoty?
- Death, co się dzieje? - spytał. Szkoda, że nie ma przy sobie broni. Chociaż... i tak to nie miało to żadnego znaczenia, bo i tak nie umiał poprawnie trzymać żadnego sprzętu bojowego, a ranny to zostawał zazwyczaj on sam przy próbach nauczenia się czegokolwiek.
Awatar użytkownika
Haike
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Haike »

Pierwsze lody można uznać za przełamane. Haike wyszedł ze swojego ukrycia i nie został napadnięty przez napotkanych współmieszkańców tegoż jakże malowniczego świata, a sytuacja w jakiej się wraz z nimi znalazł zaczęła ulegać coraz dalej idącej polaryzacji, rozdzielając pomiędzy dwa skrajne bieguny pozytywne, jak i negatywne aspekty dziejącej się rzeczywistości.
Dobrym dla saukka atrybutem teraźniejszości było to, że zarówno kobieta, jak i centaur nie zdradzali wrogich zamiarów, ani takowych zapędów względem niebieskookiego przybysza, ba, naturianin wydawał się być nawet zaniepokojony obecnością przybysza, tak w każdym razie wskazywały jego emocje.
Co do emocji Death, to dla Haike pozostały one tajemnicą. Saukka nie był w stanie czegokolwiek od niej wyczuć, a biorąc pod uwagę jej strój pasujący do czarodziejki, mogło to wynikać z mistrzowskiego panowania nad umysłem lub też z jakiegoś zaklęcia, czy też jej wrodzonej odporności. Jakby jednak nie było, dla brodatego szermierza pozostawała ona pusta wokół emocji lasu, a to nadal sugerowało zachowaniem względem niej ostrożności – z magami i im podobnym nigdy nic nie wiadomo.
Skoro już ustaliliśmy pozytywy, przejdźmy do tych gorszych atrybutów teraźniejszości, a tych jak zwykle było troszkę więcej.
Uwadze niebieskookiego nie umknęła krótka rozmowa między Luną, a Yorino, co było ciekawym zjawiskiem, nie każdy może rozmawiać ze zwierzętami, z drugiej strony centaur to w połowie koń, więc czemu się tu dziwić?
Co do odgłosów lasu, to Haike podobnie jak Yorino usłyszał kolejne szuranie nieopodal nich, tym razem jakby bliżej? Rozejrzał się wokoło, ale nie zauważył niczego, no może poza oskarżającym go wzrokiem centaura, na który odpowiedział własnym spojrzeniem mówiącym mniej więcej tyle co „Ja o niczym nie wiem”.
Kolejne słowa „szpiczastouchego” również nie napawały optymizmem, mają się obawiać, ale czego? Lista znanych stworzeń zamieszkujących Alaranię była długa, a faktyczny skład flory i fauny jeszcze kilkadziesiąt (jak nie kilka tysięcy) razy dłuższy, tak więc Haike, pomimo swojej wiedzy z tego zakresu, nie zamierzał nawet próbować zgadywać cóż to stworek ich podchodzi. Zamiast tego wolał przeprowadzić szybką analizę sytuacji, kierując się dedukcją, najpierw jednak sięgnął raz jeszcze po swoją empatię, starając się przynajmniej w przybliżeniu określić z czym ma do czynienia.
W tym celu na chwilę zmrużył oczy i wsłuchał się w dobiegające z puszczy emocje. Czuł zaniepokojenie zarówno Luny, jak i Yorino, Death stale pozostawała dla niego zagadką, tak więc rozciągnął granice swojego zmysłu nieco dalej, odnajdując w końcu to, czego szukał. Wojownik wyczuł coś na kształt bardzo silnego zaciekawienia, wręcz podniecenia. Niestety nie był w stanie tego określić dokładniej, bowiem emocje istot „niższych”, chociaż silne, nie były dla niego tak łatwe w odczycie jak te stworzeń stojących nieco wyżej na ewolucyjnej drabince.
Po próbie odczytania emocji, Haike wyjął swój medalion dla pewności, że w pobliżu na pewno nie ma yomadurn. Brak świecenia od przedmiotu jednoznacznie odsuwał groźbę ataku od strony tych zmutowanych potworów, tak więc pozostawało już tylko połączyć wszystkie fakty.
Przechodząc zatem do analizy, obserwowało ich jakieś zwierzę (albo zdziczały człowiek), niewysokie i dobrze się maskujące, bowiem nie byli w stanie go dostrzec, zaniepokojenie Luny sugerowała drapieżnika, ale równie dobrze mogła po prostu „wyolbrzymiać” swoje lęki. To co się do nich zbliżało zachowywało się całkiem cicho, zdradzając się jedynie szelestem. Wniosek? Podchodziło ich stworzenie raczej mięsożerne, może spory kuroliszek, albo samotny i zagubiony gajłak, albo wiewiórka i wszyscy wyjdą na panikarzy...
- Jeśli wie pani, co to za stworzenie się do nas zbliża, byłbym wdzięczny gdyby się pani z nami tym podzieliła – Haike zwrócił się do Death, słysząc jak Yorino zadaje jej pytanie, bo w końcu skoro wygląda jak czarodziejka, to może coś z magii umie i już wie, jakaż to straszliwa bestia niepokoi spokojnych ludzi, centaurów, konie i przemienionych w środku puszczy, po czym jakby doznawszy olśnienia zwrócił się do człowieko-konia:
– Zna pan mowę zwierząt, prawda? Mógłby pan zapytać naszego podglądacza, czego chce i kim jest? – Co prawda prośba ta była nieskończenie naiwna, bowiem wojownik podejrzewał, że każdy gatunek ma swój własny język i trudno mu było uwierzyć w istnienie jakiegoś jednego, wspólnego wszystkim stworzeniom dialektu, a zgadnięcie tego, jakim posługiwał się nieznany stwór graniczyło z cudem, ale nic nie zaszkodzi spróbować.
Niezależnie od odpowiedzi kobiety i Yorino, saukka klepnął lekko Lunę w bok, a ta podeszła do centaura, a sam Haike pozostał na swoim miejscu składając dłonie na katana, tak by być gotów błyskawicznie dobyć miecza, jeśli zajdzie taka potrzeba i nie prędzej. Jakby dla poparcia jego przygotowań, kilka, a może kilkanaście metrów od nich usłyszał kolejny szelest i łamaną gałązkę – to co ich obserwowało nie było myszą, ani też wiewiórką…
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

        Gdyby nie niepokój, odetchnęłaby z ulgą. Więc nie tylko ona to poczuła! Niestety, nie wiedziała co dokładnie chowa się w krzakach, ale i tak było jej raźniej, że nie jest jedyna. Miała właśnie oznajmić, że niestety, ale nie zna się nad tym, kiedy nagle wyczuła zbierającą magię. Nim zdążyła krzyknąć, z krzaków wyprysnął promień nie-światła, celujący w Haike'a. Cokolwiek czaiło się w krzakach, najwidoczniej jego uznało za największe zagrożenie i zdecydowało się wyeliminować najpierw.

        Death udało się jednak odepchnąć wojownika tak, że promień celował teraz w nią. Nie-światło zatrzymało się jednak na kilka centymetrów od jej skóry, wezbrało i znikło. Magia energii połączona z magią sił... paskudny pocisk. Dziewczyna otrząsnęła się szybko i rozejrzała, jednak nie mogła dojrzeć ani wyczuć tego, co wysłało magię. Albo więc potrafiło doskonale ukrywać swoje zdolności, gdy ich nie używało, albo po prostu znikło. Mimo wszystko Death sięgnęła po Czarny Miecz. Może i nie potrafiła nim zbyt dobrze władać, ale i tak czuła się pewniej.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Yorino objął ramieniem szyję Luny i przysunął się do niej, szepcząc coś jej do ucha. Najwyraźniej dobrze się rozumieli.
- Czy znam mowę zwierząt? Sam nie wiem. Urodziłem się z tym, ale dawno już tego nie używałem. Trochę się to zapomina... - mruknął nadal nieprzekonany do nieznajomego wędrowca. I nim zdążył dodać coś jeszcze, promień czegoś, co zasadniczo przypominało mu magię, świsnęło w powietrzu. Szczęściem, że Death była blisko, dzięki czemu wszyscy nadal żyli. Choć bardzo zastanawiało go jak ona to zrobiła. Jasne, podejrzewał, że ma wiele ukrytych talentów, ale to na prawdę było coś. On jednak, nie bardzo wiedząc co robić, po prostu cofnął się wraz z Luną do tyłu, wchodząc w jakieś krzaki. Bezpieczeństwo przede wszystkim, tak?
- Co się dzieje?! - zdenerwował się wyraźnie. - Jesteśmy gdzieś, nie wiadomo gdzie, może nawet wyszliśmy już z Równin Maurat, bo tu się łatwo zgubić, a granice są zatarte przez lasy, a jaskinie Klanu Wiatru to już pewnie mamy dlatego za sobą, jak ja znajdę potem A-kae, ja chcę do domu, nic nie wiem, co ja tu w ogóle robię... - jego rozhisteryzowana paplanina zamieniała się powoli w niewyraźny mamrot, cichnąc coraz bardziej. Patrząc na ich trójkę można już było dojrzeć przetarte schematy - wojownik i jego koń, czarodziejka i palant, którego trzeba co pięć minut ratować, bo ciągle włazi tam gdzie nie trzeba.
Yorino parsknął niezadowolony, bo coś zahaczyło o jego tylne nogi. I zanim sobie uświadomił, że to coś nadal za nim stoi i najwyraźniej gotuje się do skoku, Luna stanęła dęba głośno rżąc. Centaur szybko się odsunął, zanim tylne kopyta klaczy wystrzelił w tył, sięgając cielska potwora, który zapewne nie spodziewał się najzwyklejszego ataku zdenerwowanego konia. Stworzenie zatoczyło się do tyłu, a cztery pary kopyt zgodnie ruszyły do przodu, zrobiły zgrabny skręt pomiędzy drzewami i ustawił się za Haike.
- Zrób coś...! - na wpół jęknął, na wpół wydyszał Yorino i lekko pchnął człowieka w stronę kreatury, która ukryta za krzakami właśnie wracała do siebie po uderzeniu. Ciemna sylwetka zawarczała. Centaurowi zdawało się, że widzi coś, co wygląda jak mutacja wilkołaka z człowiekiem, co było niezwykłe samo w sobie, bo wilkołak humanoidalny jest przecież wilkiem stojącym w miarę prosto, więc jakby na wpół człowiekiem. Było coś w nim dziwacznie nienaturalnego, aż strach było jednak stwierdzać co. Ten tutaj wyglądał na całkiem inteligentnego, choć wydawał się niechętnydo jakichkolwiek rozmów. Może przez przypadek wkroczyli na jego teren, albo co...
Awatar użytkownika
Haike
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Haike »

No cóż, pozwólmy sobie na małe podsumowanie sytuacji. Plan ściągnięcia na siebie uwagi tajemniczej istoty powiódł się w pełni, w każdym razie jego początek. Haike zgodnie ze swoimi założeniami został wybrany na cel przez nieznanego napastnika i w tym miejscu wszelkie sukcesy się kończą. Ku zaskoczeniu naszego bohatera, niewidzialny stwór władał magią i to całkiem nieźle. Nie tylko potrafił miotać energetyczne pociski, ale nawet sztuczki z czasoprzestrzenią nie stanowiły dla niego problemu, w każdym razie tylko tym ciemnowłosy potrafił wyjaśnić nagłe zniknięcie nieprzyjaciela.
Zanim jednak owy coś zniknął, Haike odnotował fakt ocalenia go przez Death, był jej za to wdzięczny, co wyraził porozumiewawczym kiwnięciem głowy i bezgłośnym „dziękuje”, którego nie wypowiadał, skupiając się na zlokalizowaniu zagrożenia, mogącego się zgodnie z jego przeczuciami pojawić dosłownie wszędzie.
Jakby na potwierdzenie tych przypuszczeń, kolejny stwór pojawił się za plecami zdenerwowanego centaura i klaczy, która jako jedyna zamiast rozpatrywać czym jest nieznany napastnik, wolała zrobić coś pożytecznego i wymierzyć mu porządnego kopniaka z dwóch kopyt.

Yorimo nie musiał dwa razy nakłaniać szermierza do podjęcia jakiegoś działania. Haike był zwarty i gotowy i w momencie, kiedy centaur i klacz znaleźli się za jego plecami wybił do przodu jak torpeda, biegnąc wprost na wilkopodobne coś, jednoczenie dobywając miecz z pochwy, tak by ciąć skośne od dołu do góry. Stwór wydał się być zdziwiony prędkością z jaką poruszał się mężczyzna, ale zamiast stać nieruchomo i dać się przeciąć, tuż przed trafieniem zniknął i pojawił się tuż za plecami wojownika z jarzącą się prawą dłonią. Na tę sztuczkę, Haike wykonał błyskawiczny obrót tnąc pionowo niemalże na oślep wyuczonym ruchem. Był to bardziej odruch niż zaplanowany manewr – wszak każdy zna stare przysłownie mówiące, „że jeśli ktoś ci z oczu znika, masz za plecami przeciwnika”.
Wilkopodobny magiom władający zwierz nie spodziewał się tak szybkiej reakcji, nie zdążył się w pełni zdematerializować, w efekcie czego stracił jedną z rąk, która teraz leżała na ziemi. Około sekundę później, trzydzieści stóp dalej pojawił się stwór, przeraźliwie rycząc i zaciskając drugą dłoń na kikucie, starając się zatrzymać upływ krwi.
Co do oprawcy mieszkańca leśnych ostępów, to jedynie płynnym ruchem uniósł miecz wyżej i nie robił nic więcej, bo oto pojawiły się, dosłownie z nikąd, jeszcze 4 podobne istoty, nie wyglądały na zadowolone.
- No dobrze, mój błąd… - powiedział swoim mocnym głosem Haike upuszczając powoli miecz, bynajmniej bez zamiaru wypuszczenia go z rąk, jedynie przybrania bardziej defensywnej pozycji.
Sytuacja zrobiła się jeszcze bardziej nieprzyjemna…
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

        Nie, zdecydowanie nie było przyjemnie. Teraz, kiedy bestie były tak blisko, Death wyczuwała ich magię - dwie dziedziny. Nie była harmonijna czy spokojna, jak na przykład magia czarodziei. Była dzika. Wyczuła zbliżający się pocisk, więc zablokowała go. Zwierz zakwiczał, zdezorientowany. Próbował się zdematerializować, ale to zaklęcie również zostało zneutralizowane. Jednak choć bestie chwilowo nie mogły posługiwać się magią, wciąż były śmiertelnie niebezpieczne.

        Zaatakowały jednocześnie, w milczącym porozumieniu. W Death celowały aż dwa - chyba zorientowały się, że to ona blokuje magię. Spotkały się jednak z przykrą niespodzianką - przeleciały przez ciało dziewczyny, jakby było z dymu. Death nie traciła czasu - z powrotem wróciła do materialnej postaci i niewprawnie cięła jedno zwierzę w bok. Udało się - zwierz zakwiczał i legł na ziemi. Dziewczynie udało się jeszcze zadrasnąć drugą bestię, kiedy nagle rzuciła się na nią trzecia.

        Death dała się jej zaskoczyć. Przewróciła się pod ciężarem zwierza, a miecz wypadł jej z ręki. Straciła przytomność. Beastia strzeliła do niej pociskiem, który ponownie rozproszył się na parę centymetrów od jej ciała. To jednak nie zmieniało faktu, że na pozostałych magia działała.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Haike
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Haike »

Widząc, jak stwory zaatakowały Death, Haike postanowił wykorzystać to, że przez chwilę straciły zainteresowanie jego osobą. Co więcej, uwadze saukka nie uszedł ani fakt tego, że dziewczyna zdematerializowała się w celu uniknięcie ataku dwóch napastników, ani to, że przez chwilę stworki straciło zdolność do teleportacji.
Tak więc, kiedy w stronę demona pobiegły trzy zwierze, Haike wystrzelił niczym błyskawica w stronę pozostałych dwóch. Ten który był bliżej skoczył na człowieka, szeroko rozkładając swoje zakończone szponami łapy z zamiarem pochwycenia napastnika, ale ciemnowłosy okazał się być szybszy. Jego miecz niemalże zamienił się w błysk tnąc szeroko przez korpus stwora, dzieląc go na dwie połowy w czasie krótszym niż potrzebny do opisania tego.
Kolejnym celem szermierza stał się „wilk”, który przygwoździł kobietę do ziemi. Błędem leśnej istoty było ponowne sięgnięcie po magię, kiedy miał okazję przebić Death pazurami. Cóż, ten błąd był jego ostatnim. Bowiem kiedy zorientował się, że magiczne sztuczki nie zdają się na nic przeciwko ciemnowłosej, za jego plecami pojawił się Haike, biorący głębokie skośne cięcie na jego szyję. Wilkopodoby stwór zdołał jedynie unieść nieco łapę i wykręcić kręgosłup w szalonej próbie uniku ataku wojownika, jednak ten trud okazał się być daremny. Kayou niczym błyskawica odnalazła drogę poprzez mięśnie i kości istoty dekapitując ją.
Kiedy bezwładne ciało stwora padło na Death, pozostałe dwa „wilki” przez kilka sekund analizowały sytuację, złowrogo powarkując raz po raz. Haike czuł ich gniew, oraz strach. Strata trzech członków stada, oraz poważne poranienie pozostałych dwóch musiało być dla watahy silnym ciosem, co jednak nie zmieniało faktu, że pozostałe przy życiu drapieżniki nadal pozostawały niebezpieczne. Tak więc saukka uniósł miecz na wysokość twarzy i obniżył swoją pozycję zmniejszając im obszar w jaki mogły celować. Między walczącymi w lesie zapadła cisza, raz po raz przerywana parsknięciem podenerwowanej klaczy.
W końcu mieszkańcy lasu zdecydowali się wykonać ruch. W jednej chwili oba stwory zniknęły bez śladu, pozostawiając mężczyznę, centaura, klacz i demona samych w puszczy.
Przez pierwszych kilka sekund Haike trwał w swojej obronnej pozycji, nie będąc do końca pewnym, czy ich zniknięcie to poddanie się, czy może tylko taktyczny odwrót. Kiedy jednak zza krzaków nie wystrzelił w jego stronę żaden magiczny pocisk, ani żadne bestia nie zmaterializowała się za jego plecami, a on sam nie wyczuwał emocji dziwacznych zwierząt, powoli opuścił miecz i schowawszy go do pochwy ściągnął z Death korpus jednego z wilko-ludzi, który pozbawił ją przytomności.
- Hej, słyszysz mnie? – zwrócił się do kobiety pochylając się nad nią, jednak stale zachowując czujność. Miał prawo podejrzewać, że jest ona demonem i całkiem możliwe, że to z jej powodu mieszkańcy tej puszczy ich zaatakowali. Właściwie to się im nie dziwił, co prawda nie wiedział wiele o przybyszach z otchłani, ale to co o nich słyszał nie było niczym pozytywnym.
Jakby jednak nie było, Death uratowała go, więc chociażby z tego powodu był jej coś winny, chociaż motywy jakimi się kierowała pozostały dla niego nieznane. A jako, że coś czynić należy, nie usłyszawszy odpowiedzi raz jeszcze pochylił się nad nią, tym razem przykładając ucho do jej mostka, co prawda nie znał się zbyt dobrze na anatomii demonów, to jednak wygląd dziewczyny sugerował coś podobnego do człowieka, co pozwalało zakładać, że posiada serce. Założenie to okazało się słusznym i Haike swoim czułym słuchem usłyszał wyraźny stukot, oraz miarową pracę płuc, podobną do dźwięków wydawanych przez kuźnicze miechy.
- Żyje – podjął podnosząc się znad jej swoją głowę, a słowa swe skierował do centaura. Następnie uważnie przyjrzał się jej głowie, poszukując śladów uderzenie, które tłumaczyłyby utratę przytomności. Nie musiał szukać długo, po chwili bowiem znalazł na jej prawej stronie porządnego guza. – Niedobrze... – mruknął ponownie, szybko sięgając po swój nóż myśliwski, którego zimne metolowe ostrze przyłożył do jej głowy w celu zmniejszenia obrzęku po czym znów zwrócił się do Yorino.
- Pomożesz mi – wydał polecenie mocnym głosem, po czym dodał kolejną instrukcję – Musimy ją stąd zabrać, możliwe że te stwory powrócą. Będziesz ją niósł, dobrze? – zapytał odstawiając ostrze od jej głowy i razem z nią podnosząc się z ziemi. Miał nadzieję, że Death szybko dojdzie do siebie, bowiem póki jest nieprzytomna nie mogą specjalnie szybko się przemieszczać, a wizja ponownego spotkania z „wilkoczłekami” nie była dla Haike zachęcająca…
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość