Pustynia NanherNa szlaku 2

Ta kiedyś niesamowicie żyzna ziemia została spustoszona przez magię jakiej świat nie widział od tysięcy lat. Pięciu Przodków Czarodziejów próbujących zawładnąć czasem sprawiło iż Ziemie Nanheru pokryły tony piasku wyniszczając wszystko wokół, a ich samych pogrzebały w swoich otchłaniach.
Zablokowany
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Świt zaczynał malować wschód nieba. Stary centaur zaciągnął po raz ostatni kościaną igłą rzemyk na swoim dziele. Uniósł przed sobą i przypatrywał się chwilę po czym podszedł do śpiącej Elianan i położył futrzaną tunikę koło jej twarzy. Zanim ktokolwiek zdążył to zauważyć już był po drugiej stronie paleniska i dokładał drew do żaru. Rozdmuchał go żeby pokazały się płomienie. Poukładał przy ogniu ostatnie kawałeczki suszonego mięsa, wziął swój ogromny łuk, gestem przywołał Szangrin i ruszyli razem w stronę południa mają nadzieję że króliki które widzieli przed wczoraj nie zrezygnowały z mieszkania w oazie.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Śniła, a w tym śnie była wilkiem. Biegała po lesie polując na króliki.
Początkowo na niczym nie mogła się skupić – tyle dźwięków, zapachów. Później jednak przywykła i tylko czasami przystawała, nie mogąc nadziwić się, że spotkał ją taki cud.
Mon-adhur miał rację, myślała wtedy, a wuj się mylił – nie ma tu zła, jest pulsujące w każdym kawałku jej ciała życie.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Nim słońce wstało na dobre wrócili oboje, polowanie nie było zachwycające. W ręku Mon-Adhura, przewiązane rzemieniem dyndały trzy króliki. Centaur nawet nie chciał ich oporządzać. Czuł się zmęczony, wiele się zdarzyło w tak krótkim czasie. Szangrin usiadła po środku obozowiska i przyglądała się badawczo wszystkim śpiącym. Pobieżnie zbadała sen Yorina i Darena. Kiedy wniknęła w marzenia senne Elianan zatrzymała się na chwile i obserwowała uważnie ich przebieg. Podeszła do zdobyczy i wzięła jednego z królików, po czym szybko położyła go kolo Elianan. Popatrzyła jeszcze na poprawiony przez Mon-Adhura tatuaż który na gołym barku wystawał spod tygrysiej skóry. Stojąc nad dziewczyną popatrzyła na śpiącego Yorina i coś kazało jej do niego podejść. Usiadła nad nim i przejrzała znów jego sen. Coś tam się zaczynał dziwnego dziać.... .
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Centaur niespokojnie wierzgnął nogą i mruknął ciche "nie" przez sen. Jego klatka piersiowa wznosiła się i opadała szybko. Na pierwszy rzut oka było widać, że śni jakiś koszmar.
Biegł niekończącą się krawędzią urwiska. W dole widać było jedynie ciemną mgłę. Krzyk. Szept. Biel, czerń i nade wszystko dominująca czerwień. Znów krzyk. Wszystko zszarzało.
- Yorino! - krzyknął ktoś głośno. Przepaść przez chwile odbijała końcówkę imienia. Chciał się odezwać, ale z krtani wydobyła się jedynie cisza. - Yorino! Szukałam cię! Masz! - nagle obok niego pojawiła się centaurzyca. Wcisnęła mu do ręki sztylet. Długi. Ostry. Z piękną rękojeścią. - Zabij mnie! - krzyknęła i zatrzymała się. On też. Miała oczy pełne łez.
- Ja... ja...

Krople potu wystąpiły mu na czoło. Yorino nie miał żadnych koszmarów poza tym. W ogóle rzadko miewał jakiekolwiek sny, a nawet jeśli je miał, błyskawicznie zapominał ich treść zaraz po przebudzeniu. Ale te zawsze pamiętał. Dokładnie. Zwłaszcza twarz siostry. Na przemian zrozpaczoną, spokojną, czasem lękliwą, a niekiedy pełną radości. Raz nienawidziła go, a potem znów chciała obejmować i wszystko mu wybaczała.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

- Ty nie możesz Yorino. - głos dotarł z boku. Yorino dostrzegł kolo siebie Szangrin, wilczyca mieniła sie odcieniami szarości w swojej widmowej formie. Zatrzymała się pomiędzy nimi i zaczęła się zmieniać. Całe ciało wilczycy zdeformowało się momentalnie i przybierając rożne dziwne i niesamowite formy skupiło się wreszcie w kształcie centaurzucy z burza rudych włosów oczach w kolorze czerwieni.
- Oddaj to. - rzuciła centaurzyca do Yorina i odebrała mu sztylet z dłoni. Spojrzawszy na jego siostrę powiedziała.
- Nie. Nie dziś dzisiaj ty jego zabijesz. - po tych słowach podała sztylet rozmówczyni rękojeścią do przodu.
- Nie. Nie mogę. - odpowiedziała i cofnęła się o krok.
- Dlaczego? On zawsze to robi dla ciebie, teraz twoja kolej. - podeszła do siostry Yorina wyciągając przed siebie dłoń z ostrzem. - Na co czekasz? -
Zmora senna cofnęła się po raz kolejny a z jej gardła wydarł się krzyk - Nie!!! Nie!!! -
- Zrób to! - krzyknęła Szangrin. Zmora senna, siostra Yorina zawarczała nagle i jej kształt t zmienił się diametralnie. Po chwili nie przypominała już centaura, nie przypominała żadnej żywej istoty.
- Ciebie zabiję a potem on zabije swoja siostrę. - wycharczała zjawa i rzuciła się na Szangrin. Szangrin zrobiła dokładnie to co robią w takich wypadkach centaury, szybko się obróciwszy kopnęła obydwoma tylnymi kopytami napastnika. Cios był celny i bolesny, zmora zawyła a Szangrin szybko odwróciła się i zarzuciła na nią worek. Zadając kilka ciosów pięścią zawiązała worek i postawiła go na ziemi.
- No Yorino. Nic tu po nas. - uśmiechnęła się do centaura i zmieniła swoja formę ponownie w widmowego wilka.
- No na co czekasz? Zmykaj. Obudź się. Chyba że chcesz nadal uczestniczyć w tym absurdzie. -
Yorino poczuł na twarzy mokre dotknięcie, potem drugie, trzecie....

Otworzył oczy i próbował się zasłonić przed wilgotnym językiem Szangrin która mu nie żałowała lizania twarzy. Do jego uszu docierały powoli odgłosy poranka.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Chłopak zbudził się, sam nie wiedział czemu. Nieco zaspany usiadł i przetarł oczy dłońmi. Następnie podszedł do bajorka i chlapnął wodą w swoją twarz, przez co lada moment się rozbudził. Podszedł do Mon-Adhura i rzekł półgłosem, uśmiechając się:
- Byłeś na polowaniu? I nie zabrałeś mnie? - po chwili jego uśmiech przerodził się w donośny śmiech. Zakrył prędko usta dłonią, a jego twarz oblał pąs. Mógł przecież obudzić Elianan...
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

- O mamo... - szepnął zaskoczony widząc Szangrin. Ona naprawdę była w jego koszmarze. Akcja potoczyła się tak szybko, że nie zdołał wypowiedzieć ani słowa więcej. Patrzył tylko bezradnie na cały senny spektakl. Gdy senna zjawa została pokonana, wydawało się, że to już koniec. Ale z oddali ktoś go zawołał cicho. To była prawdziwa Sasim. Jej usta ułożyły się w nieme "dziękuję". Końcówka snu nieco go zdziwiła. Było... mokro.
- Co? - wymamrotał otwierając oczy. - Widmowa wilczyca! - westchnął z ulgą i objął jej pysk przerywając natarczywe lizanie. Przytulił się do niej jakby nie była ogromną wilczycą, a szczeniakiem. Jego palce wplotły się w jej sierść. - Dziękuję... - szepnął i puścił ją. Przez chwilę patrzył w jej oczy. Uśmiechnął się słabo i jeszcze raz zatopił się w jej futrze, nawet nie starając się ukryć ogromnej ulgi. - To koniec? Co to w ogóle było? Skąd wiedziałaś? - pytał cicho.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Szangrin siedząc z wywieszonym ozorem przyjmowała pieszczoty Yorina ze stoicka cierpliwością, kiedy centaur wtulił się wreszcie w jej potężny bark, polizała jego ręke. "Mon-adhur nauczył mnie kochać każdego kto potrzebuje pomocy. Domyśliłam się kto jest mieszkańcem twojego snu. Yorinie nikt ale to nikt nie ma koszmarów co noc. Domyśliłam się że to złośliwa istota która albo była efektem klątwy albo wybrała sobie ciebie na ofiarę z własnej woli."


Centaur oparłwszy się o swój głaz osunął się na brzuch i będąc w takiej pozycji rzekł szeptem do Darena. - Daren oporządź proszę te królik ja czuje się zmęczony. - wyjąwszy woreczek z ziołami których nazw on sam nie znał a rozpoznawał je po zapachu podał je elfowi. - Tym możesz przyprawić. I nie zapomnij proszę napełnić miseczki Szangrin. - oprawszy siwa głowę o kamień zamknął oczy.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Chłopak skinął głową i zabrał się do oporządzania danego mu mięsa. Suma sumarum nie znał się na tym tak nie wiadomo jak bardzo, ale parę razy widział jak jego matka przyrządza obiad a i z ojcem często bywał nocą na łonie natury. Oskórował więc króliki, a zdobyte futerka położył na kamieniu opodal. Następnie pooddzielał mięso od kości, flaków i krwi. Posokę wlał do miski przeznaczonej dla Szangrin. W ręku trzymał sporych rozmiarów, jak na należącą do królika, kość. Uśmiechnął się, po czym rzekł do Szangrin, podsuwając ku niej naczynie z czerwoną cieczą: "Czy widmowe wilki lubią gryźć kości?" - psy? Na pewno! Ale czy wilki? I do tego widmowe? Wolał spytać, niźli narażać się na urażenie ze strony ducha. Oczekując na odpowiedź, zabrał się do przyrządzania mięsa.
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Yorino uśmiechnął się i wstał. Odszedł trochę od ogniska i zapatrzył się na horyzont. Jak długo tu jeszcze będą? Pustynia wydawała się nie mieć końca. Po dłuższej chwili stania w bezruchu odwrócił się i wrócić na swoje miejsce.
- Przepraszam... mamy coś... bezmięsnego? Bo wiecie, nie jadam mięsa. - Zrobił zakłopotaną minę, ale cóż mógł na to poradzić? Od bidy może coś dzióbnąć, ale w większych ilościach mogło mu zaszkodzić, zawłaszcza, że jego żołądek przystosowany był do diety warzywno-owocowo-zielenianej.
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Zanim otworzyła oczy przeszła jej przez głowę jedna myśl, która później nie chciała dać spokoju.
Kim była? Do tej pory była dziewczyną obciążoną klątwą. Teraz, kiedy wszystko się zmieniło a klątwa przestała jej przesłaniać obraz siebie… Kim była Elianan? Lub kim chciała być?
Cóż, będzie musiała znaleźć odpowiedź na to pytanie… - uśmiechnęła się do siebie.

- Dzień dobry – powiedziała pogodnie.
Leżąca przed nią tunika, która była przygotowana najwyraźniej dla niej – przez kogo? – przypomniała jej o kłopocie, jaki miała. Czerwieniąc się niemiłosiernie, wsunęła ubranie pod ogromną tygrysią skórę i podjęła próbę założenia jej.
- Dziękuję – mruknęła pod nosem, gdy już skończyła, nie adresując podziękowania do kogokolwiek konkretnego, za to uparcie wpatrując się we własne, dobrze znane kolana. Uszy Elianan płonęły czerwienią.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Szangrin popatrzyła na Darena jakby zastanawiając się nad czymś. "Nie dziękuje. Nie gustuje w kosatkach, krew mi wystarczy za wszystko. Ale dziękuje." po czym podeszła do Elianan i powąchała jej twarz machając ogonem. "Witaj" pomyślała do Elainan "Wspaniale że czujesz się lepiej." trąciła ją nosem i odeszła do swojej miseczki. Zajęła się chłeptaniem.

Mon-adhur spał jak dziocko z głową oparta o głaz, z otwartymi ustami a na brodzie zawisła mu strużka śliny. Wyglądał słaby i stary a jednak drzemała w nim moc Łuczników Wiatru.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Emitiel
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Emitiel »

po pustyni podróżowała już od jakiegoś miesiąca, obładowana bukłakami z wodą i torbą z ziarnami maszerowała cierpliwie, kopyto za kopytem. Z dnia na dzień miała coraz mniej sił. Poszukiwała Martwego Kwiatu Motyli, to bardzo rzadkie ziele, występuje tylko na tej pustyni. Zasuszony i połączony z innymi składnikami, daje eliksir, który ulecza lepiej niż jakakolwiek magia Pradawnych.
Koło niej dzielnie jak zwykle dreptał Esmodeusz, jej wierny przyjaciel. On również był już na skraju wyczerpania.
Od kilku dni Emitiel nie napotkała żadnego źródła, żadnej niecki ... Jej bukłaki powoli stawały się puste, oszczędzała jak mogła, ale nie wiedziała za ile dni spotka jakieś źródełko. Wiedziałam że będzie to trudna wyprawa, ale za wysoko oceniała swoje możliwości, a tym bardziej nie powinna brać ze sobą Esmodeusza.
Coraz częściej traciła wiarę w odnalezienie rośliny, a podejrzewała najgorsze ...
W pewnym momencie ujrzała obozowisko, ale wszystko zdawało się takie zamazane ... Esmodeusz zaczął szczekać ostatkiem swych sił ... Umysł płata mi figle, to tylko fatamorgana, muszę iść dalej Z kolejnym krokiem upadła, nie miała już siły się podnieść, wszystko w okół zaczęło znikać, stawać się wielką jednolitą czernią ... Ostatnie co widziała to wciąż ten sam obraz obozowiska ... i jakąś istotę która rozgląda się za dobiegającym ją z oddali szczekaniem Esmodeusza ... A może jednak oni są prawdziwi ...
Zapadła w ciemność ...
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Szangrin zastrzygła uszami. Uniosła łeb i zaczęła węszyć. Warknęła krótko i to wystarczyło aby zapoczątkować mlaskanie u Mon-adhura. Warknęła jeszcze raz i Mon-adhur otworzył oczy. Teraz i on poruszył uszami. - Pies? - potarł oczy. - Na pustyni? - podniósł się ociężale. Szangrin prysnęła do przodu a on ruszył za nią. - Daren pilnuj wszystkiego. - ruszył kłusem.

Wilczyca po ujadaniu odnalazła coś co leżało na piasku i pachniało podobnie do jej ukochanego pana. Wokoło kręcił się pies i szczekał jakby prubujac swoim jagotem obudzić to cos. Zatrzymała się i poczekała na Mon-adhura. Wkrótce stali oboje przyglądając sie znalezisku. Pierwszy ruszył centaur, zatrzymał sie nad ...nią. - Bogowie Wiatru i Deszczu. - wyszeptał. Przysiadł na ziemi i dotknął jej twarzy niepewnym ruchem, cofnął dłon i obejrzal palce jakby obawiając sie ze je stracił. - Klacz. - wyszeptał. Ocknął się szybko przystawił ucho do jej piersi. Kiedy uslyszal ciche bicie zerwal prawie bukłak z pleców, trzęsącymi sie dłońmi otworzył go i moczac dłon obmył jej twarz. Kiedy zaczęła dawać oznaki zycia pozwolil sie napić. - Dzięki wam Bogowie wiatru i Deszczu. -
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Emitiel
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Emitiel »

Na swych wargach poczuła kroplę wody smakowała jak ambrozja. Czyżbym była już w niebie? Przez nozdrza wciągnęła obca, aczkolwiek znany zapach ... Centaur ... Tylko jak to możliwe ? Podobno wszystkie centaury już wyginęły ... Miała być ostatnią ...
Powoli otworzyła oczy, na początku widziała jakby przez mgłę , dopiero po chwili wyostrzył jej się obraz ... ukazał się jej centaur o karej maści. Jego tors był pokryty symbolami żywiołów ... Kim on do diabła jest? Spojrzała na centaura z wyraźnym zapytaniem w oczach. Do końca jeszcze nie odzyskała świadomość , nie wiedziała co począć ... Esmodeusz ...
- Esmodeusz?! - zawołała z wyraźnym niepokojem
Jej przyjaciel z wielkim trudem przydreptał do niej. Postanowiła nadużyć uprzejmości nieznajomego . Nachyliła lekko bukłak i wylała trochę wody na swoją rękę podtykając ją psinie pod pysk. Esmodeusz od razu odżył ...
- Dziękuję - powiedziała nieśmiało ...
Próbowała się podnieść ... ale sama nie dała rady ...
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Chłopak kiwnął głową, gdy Mon-Adhur rozkazał mu pilnować obozowiska. "Czyżby kolejna osoba cudem uratowana an pustyni przez Adhura?" - pomyślał, widząc z daleka, iż centaur nad kimś klęczy. Po kilku minutach przyglądania się sytuacji, elf zwrócił się do Yorina:
- Mon-Adhur powinien mieć chyba gdzieś kukurydzę... Spytaj go, jak wróci - uśmiechnął się do przyjaciela. Mięso było już gotowe, toteż Darenowi nie pozostało nic innego, tylko chwycić za lutnię i począć na niej grać. Po kilku minutach przygrywki, w melodię wplótł jeszcze swój miękki głos, co dało przepiękny efekt.
Zablokowany

Wróć do „Pustynia Nanher”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości