TrytoniaKarczma "Serce Posejdona"

Wielkie miasto portowe. To tutaj poszukiwacze przygód wynajmują statki, wyładowują je po brzegi i wypływają na niebezpieczne wytrawy. Miasto położone na szlaku handlowym, roi się tu od przybyszów z innych krain. Tutaj spotykać mażesz wszystkie istoty chodzące po ziemi... i nie tylko...
Niall
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-Fellarian Pół-Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niall »

Sekundy zmieniały się w minuty, minuty w pełne nudy, niepewności i oczekiwania godziny. Nic nie szło po jego planie. Kiedy w końcu udało mu się namówić jego motyle, aby odwiedzili jakieś miasto, musiał wpakować się w coś za co wypłaty nie przewidywano. Pieniądze nie były jego bogiem, ale za coś musiał żyć. Jeszcze długo bieda nie pocałowałaby go w kark, ale lepiej mieć więcej monet, niż ma się w chwili obecnej.

Teraz tymczasem patrzył się na kobietę, o której wiedział dwie rzeczy. Ktoś ma coś jej za złe, oraz ma na imię Naeve. Na początku podejrzewał, że może się zatruła, osłabła z przemęczenia czy jakiś problemów zdrowotnych, ale im dłużej się jej przyglądał tym dalszy był od uwierzenia w swoje domysły. Jej mimika nawet na chwilę się nie zmieniła, nie wydała żadnego dźwięku, nawet nie poruszyła chociaż jednym palcem. Oddech miała płytki. Dokładnie starał się przeanalizować chwilę przed tym jak straciła przytomność. Twarz miała normalną, nie była blada, nie miała podkrążonych oczu. Wyglądała na w pełni zdrową, aż nagle bach i kobieta zemdlała. "Albo magia jest za to odpowiedzialna, albo ja mam skrzydła" - wysilił się na ironie. Mimo przynależności rasowej nie posiadał skrzydeł, co wiele w jego wiosce bardzo dosadnie mu o tym przypominało.

Dzień przeszedł w noc. Słońce oddało miejsce księżycowi, a on nadal siedział i nie wiedział co robić. Nagle hałas rozległ się zza drzwi, aby po chwili i one rozsypały się pod wpływem uderzenia. Do pokoju weszła piątka mężczyzn z niezbyt miłymi wyrazami twarzy. Widoczne części ciał mieli pokryte kiepskiej jakości tatuażami, a trzymane w rękach przedmioty też nie wskazywały na to, aby przyszli na herbatę i ciastka. "Tak, mam szczęście, nawet wielkie. W każdym mieście muzę kogoś zabić lub poturbować " - pomyślał zrezygnowany. Nie czekał aż Ci zaatakują pierwsi, a przekonywanie ich do odpuszczenia, było zbędne. Zapewne zostało im obiecane wysokie honorarium za głowę kobiety, a przy okazji jego i sokoła. Pierwszy mężczyzna skończył z głową w wodnej bańce.
- Woda to samo życie - powiedział i odkorkował bukłak z woda, który zawsze mu towarzyszył. Woda zaczęła wypływać, ale nie tak jak powinna. Ona się unosiła, aby po chwili ukształtować wokół mediatora trzy wirujące elipsy. Tymczasem Niall nawet na chwilę nie spuszczał wzroku z napastników, których na widok magii trochę spuścili z tonu i stali się niepewni.
- Zacznijmy od tego, że przyszliście tu po głowę moją i mojej nowej znajomej - jeden z wyrostków chciał coś powiedzieć, ale i jego głowa znalazła się w bańce z wodą. Po chwili przestał się ruszać. Chyba nie miał zbyt dobrej pojemności płuc.
- Wyjaśnijmy sobie coś, panowie. Nie toleruję kiedy mi się przerywa. Nie lubię kiedy rozwala się drzwi do mojego pokoju, a przede wszystkim, nienawidzę kiedy ktoś mi grozi, więc macie dwa wyjścia. Opuścicie te pałki, a najlepiej od razu wyjdziecie, albo skończycie jak wasi koledzy - powiedział i w milczeniu czekał na odpowiedź. Draby popatrzyli na siebie, ale zrezygnować ani myśleli, najwidoczniej porażka i tak zostałaby wynagrodzona śmiercią. Więcej nie potrzebował. Jednemu zatrzymał przepływ krwi w żyłach, a dwaj pozostali zostali posiatkowani przez jego wodne elipsy.

Z krzywym wyrazem twarzy popatrzył na krew, która zaczęła zalewać podłogę, oraz tą na ścianach.
- To dlatego, nie lubię przemocy - powiedział z wyrzutem i smutkiem. Zastanowił się co robić. Nie pomyślał, a mógł jednego oszczędzić, po czym wypytać o zleceniodawce, ale i bez tego sobie poradzi. Tylko co zrobić z kobietą ? Zostawić jej nie może, w czasie kiedy on poszedłby załatwić sprawę z szefem martwych mężczyzn, kolejni mogli się tu zjawić. "Sam sokół nie da rady piątce dorosłych mężczyzn" - pomyślał i opcja jaka mu zostawał wcale mu się nie podobała.

Kobietę zarzucił sobie na plecy, po czym ruszył do drzwi i na spotkanie z karczmarzem. Mężczyzna z mięśniem piwnym wylewającym się spod poplamionej koszuli, próbował udawać, że o niczym nie wie, ale złota moneta przekonała go, że wyjawienie kilku tajemnic Niallowi jemu nie zaszkodzi. Po chwili był już w drodze do posiadłości niejakiego Leduna. Wyklinał niosąc Naeve.
- Zabiję gościa - mruczał pod nosem. "Najpierw dowiedz się jak uwolnić kobietę" - przypomniała mu jedna z motylic.
- Dowiem się jak ją uwolnić i wtedy wypatroszę gościa - wymamrotał gniewnie patrząc się na siebie. Nie było łatwo wyprowadzić go z równowagi, ale owy facet, zdążył to zrobić, chociaż się nie znali. Zmusił go do zabicia pięciu osób, a za takie coś był gotowy zabić jeszcze raz.
Po półgodzinie marszu dotarł przed piękny i duży marmurowy dom. Uśmiech sam pojawił się na jego ustach. Mężczyzna na pewno nie był biedny, a po tym jak go zabije, będzie mógł przywłaszczyć sobie część z jego bogactw. "Może ma jakiś artefakt ?" - pomyślał z nadzieją. Po czym zebrał wodę z okolicy w wielki okrąg wokół niego, po czym cisnął nim w bramę.

- Puk puk oraz przepraszam za najście - powiedział z krzywym uśmieszkiem przechodząc nad szczątkami bramy.
Awatar użytkownika
Naeve
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek/Pradawny (czarodziejka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Naeve »

Zastanawiała się, jakie ma wyjścia z sytuacji i niestety nie widziała żadnych. Ledun ponownie zajął się pisaniem czegoś i Naeve zastanawiała się po co, skoro to i tak jest tylko jego sen.
- No dobrze - mężczyzna odłożył ponownie pióro i wstał. - Czas brać się do pracy.
Naeve obserwowała, jak chodzi po komnacie. Jego ruchy były miękkie i zwinne, pełne gracji, jakiej nie widziała nigdy u któregokolwiek z ludzi, których spotkała.
- Długo zastanawiałem się, co z tobą zrobić. Wbrew temu, co mogłabyś w tej chwili o mnie myśleć, nie lubię rozwiązań siłowych. Dużo bardziej - mówił, rozkładając na wcześniej uprzątniętym stole kawałki potłuczonego lustra - wolę subtelniejsze sposoby przywoływania innych do porządku. Jednak sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy oboje nie dała mi niestety wyjścia.
Naeve rozpaczliwie próbowała skontaktować się z Yornem. Nie dbała o środki ostrożności krzycząc mentalnie do ptaka by uciekał. Albo sprowadził pomoc. Jednak uśmieszek, jaki pojawił się na twarzy Leduna mówił jej, że albo powinna przestać albo jej wysiłki nie przyniosą żadnych rezultatów. Zamilkła więc.
- A teraz, moja droga, nie bądź głupia i nie opieraj się - wyciągnął otwartą dłoń w jej kierunku. - Podaj mi dłoń, no, bez ociągania. Nie mamy czasu.
Zrobiła to, co kazał - w jego oczach wyczytała, że zrobi to, co chce zrobić z jej pomocą lub bez niej.
Uchwycił jej rękę w nadgarstku i przyciągnął do siebie.
- A teraz... - rzekł wyciągając z niej złotą nić - czeka nas najtrudniejsza część. Podzielimy twoją duszę na części i każdy z nich zamkniemy w jednym kawałków, które widzisz. Tutaj, w moim śnie, są one razem. Jednak w rzeczywistości leżą rozrzucone po świecie. Byłoby więc dość kłopotliwym odnalezienie ich i połączenie w całość...
Naeve słabła. Miała wrażenie - i tak zapewne było - że mężczyzna wyciąga z niej życie. W pewnym momencie urwał złotą nić, którą wyciągnął z jej nadgarstka i ostrożnie wpuścił w lustro. Czynność ponawiał pięć razy.
- Już, już kończymy - mówił spokojnym, uspokajającym głosem. - Jeszcze tylko chwilka i będzie po wszystkim. A może i nie... - westchnął, prostując się i jakby czegoś nasłuchując. - Ktoś chyba chce nam przeszkodzić. No dobrze. To i tak wystarczy - puścił jej rękę, a ona opadła na fotel i o mało się z niego nie zsunęła - bo twojej duszy nie wystarczy teraz dla twojego ciała. Do którego zaraz wrócisz...
Nie słyszała już co mówił - chyba traciła przytomność.


Gdyby nie zniszczenia, wnętrze domu robiłoby zapewne niezwykłe wrażenie.
Kiedy Niall wszedł po schodach na górę, dowiedział się od jednego ze służących - który informacji udzielił w zamian za oszczędzenie życia - że pan Ledun znajduje się w pokoju na końcu korytarza.
Zachowując ostrożność wszedł do środka.
- Och, witaj chłopcze - powiedział siwy mężczyzna, poprawiając czarny, pięknie zdobiony płaszcz, który miał na sobie. - I żegnaj chłopcze - rzekł teleportując się w sobie tylko znane miejsce.

Niall, kiedy tylko spróbował sprawdzić, co z kobietą odkrył, że jej ciało umarło.

Ciąg dalszy Naeve...
Niall
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-Fellarian Pół-Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niall »

Zawiódł na całej linii, nie spodziewał się, że ma do czynienia z czarodziejem. Jednak mógł się domyślić, że ktoś tak wpływowy, zainteresuje się w końcu tajnikami magii. Pozwoliłoby mu to na zyskanie jeszcze większej władzy. Skorzystał i z tego fortelu. Niestety, Naeve umarła, a bynajmniej jej ciało. Całkowicie zły, przeszukał jego gabinet, znalazł jedynie złoto i klejnoty. "Nie ma ani jednego artefaktu ?!" - pomyślał wściekły, nie znalazł również żadnych wskazówek dotyczących miejsca teleportacji mężczyzny. Nie miał też czasu na przeszukanie całego domu, niedługo powinna zjawić się tutaj straż, a wolał uniknąć zabijania ludzi dbających o porządek i bezpieczeństwo. Zawinął więc ciało kobiety w dywan i zarzucił sobie na plecy. "Albo zrobiła się cięższa, albo ja słabszy" - pomyślał ruszając do bram miasta, nie chciał spędzić tu ani chwili dłużej niż było to konieczne.

W lesie nieopodal miasta znalazł idealne miejsce na pochówek kobiety. Ułożył ciało na ziemi, po czym w jego ręce pojawiła się wodna łopata, która zaraz zamarzła. "Przynajmniej grób będzie w miarę porządny" - przeszło mu przez myśl. Gdy skończył kopać grób, położył w środku zwłoki kobiety. Dotknął jej policzka.
- Przykro mi, że to się tak skończyło - powiedział i wydostał się z dołka. Zasypywanie go nie było rzeczą strasznie wyczerpującą. Gdy skończył tą czynność wylał całą wodę ze swojego bukłaka a także zaczerpnął resztę potrzebnej cieczy z pobliskich roślin. Po chwili cała mogiła była mokra, a następnie zamarzła. Teraz miał pewność, że przez najbliższe dni żaden padlinożerca lub drapieżnik nie ruszy jej ciała. Obok grobu stał spory kamień. Mediator uciął za pomocą wody jeden jego brzeg, aby był on prosty i gładki, po czym wyrył w nim słowa : "Tutaj spoczywa Naeve. Opuściła nas przedwcześnie z winny Leduna". Uśmiechnął się krzywo, to powinno starczyć.

Ruszył w swoją stronę, byle jak najdalej od tego miejsca i miasta. Następny obszar, którego będzie unikał.
Yorn
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Sokół
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorn »

Zatoczył kilka kręgów nad miastem leczy obydwoje zniknęli z jego oczu. Wieczorem zupełnie wyczerpany i zmęczony usiadł na jednym z miejskich dachów i z nastroszonymi piórami zapadł w nerwowy letarg. Noc nie przyniosła wytchnienia. Kiedy zaczynał się zastanawiać nad przebiegiem wypadów i próbował analizować dzień poprzedni zauważył nieznajomego niosącego długi pakunek. Mężczyzna wyszedł z drzwi budynku do którego wczoraj wnosił nieprzytomną Naeve. Zerwał się natychmiast do lotu i zataczając koła podążył za nim. Mężczyzna opuścił miasto i podążył w kierunku pobliskiego lasu. Yorn unosił się w powietrzu obserwując go cały czas. "Dziwne. Zostawił Naeve i wyszedł?" Miał zamiar zawrócić i poszukać dziewczyny w oknach tamtego budynku lecz coś mu podpowiadało aby tak nie uczynić. Krążył nad lasem próbując wypatrzeć dokąd podąża młodzieniec lecz on mu zniknął z oczu, a kiedy dostrzegł go ponownie, szedł już bez bagażu który wyniósł z miasta. Szybko wyprzedził go, co nie było trudne i zasiadł na gałęzi nad ścieżką którą szedł mężczyzna. "Gdzie jest Naeve?" pomyślał. Jedyną osoba która to wiedziała był właśnie ten który powoli zbliżał się do miejsca w którym wylądował Yorn. Zeskoczył na niższą gałąź i krzyknął żałośnie na Nialla.
Yorn
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Sokół
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorn »

Mężczyzna minął go jakby ignorując. Yorn chwilę zastanawiał się nad zaatakowaniem Nialla. Potrząsnął głową zdając sobie sprawę ze ma ważniejsze rzeczy na niej niż zatarg z Niallem. Zerwał się i odleciał w stronę miasta. Chwilę potem szybował nad jego ulicami a wzrok wyłowił dom z którego poprzednio wychodził Niall. "Chyba tu ja zostawił." pomyślał i wleciał do budynku przez otwarte okno. Zasiadł na biurku i rozejrzał dookoła. Obraz pobojowiska nie wnosił nic w jego poszukiwania. Krzyknął kilka razy i nasłuchiwał odpowiedzi Naeve. Cisza jaka panowała w domu tylko go zmartwiła. Obrócił swoje ciało i dostrzegł na ziemi odłamek lustra. Ruch w lustrze go zaintrygował więc zeskoczył na ziemię aby dokładniej zbadać sprawę. W lustrze dostrzegł skuloną postać kobiecą. "Naeve!" pomyślął. Chcwilę zastanawiał się jak ona dostała się do środka? Dla niego sprawa była poprostu niemożliwa. Zrobił to co podpowiedział mu instynkt. Uderzył dziobem w powierzchnię lustrzanego odłamka.
- Niepoprawny Yorn. Nawet jako ptak. - Głos totalnie go zaskoczył, odwrócił się aby zobaczyć właściciela głosu. - Dałem ci szanse żyć jako ptak. A ty niewdzięczny nie doceniłóeś tego. - Yorn zobaczył twarz i w pamięci mignęły mu obrazy z przeszłości, sam nie wiedział czy to jego pamięć. Ta sama twarz szybki bieg akcji, światło, ból rozpadającego się ciała i nagłe przebudzenie ... w ciele jastrzębia. Dopiero teraz zrozumiał kim właściwie jest. - Nie dam ci drugiej szansy mój drogi kochany uczniu. - Pan Ledun wyciągnął dłoń w jego kierunku. - Oddaj ciało ptakowi. - świadomość zawirowała i już nie widział jak obraz Pana Laudena znika z złowrogim śmiechem.

Awatar użytkownika
Avallach
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 146
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Avallach »

Temat zamykam, z powodu braku aktywności w nim przez co najmniej miesiąc. W razie czego, proszę o kontakt na PW.
Zablokowany

Wróć do „Trytonia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość