-To ty nie chcesz mojej pomocy – powiedział donośnie Ortin – wyleczyłem cię a ty chciałaś wynająć go żeby tobie pomógł w czym? W zabiciu mnie, w ucieczce. - powiedział pogardliwie – Nie wziąłem od ciebie zapłaty za moje usługi. I masz jeszcze czelność mówić że nie jesteśmy pomocni.
Ortin nie mógł już wytrzymać jeszcze trochę i znowu pokaże swoje piekielne ja. Powinien się trochę uspokoić.
Zaczyna robić się ciekawie. Może jednak będzie bójka, uzdrowiciel zaraz pewnie znowu wybuchnie. Noel mógłby pójść teraz za róg i wrzucić już w cielesnej postaci ale bał się że kobieta pomyśli że on ja śledzi. Teraz nie ma żadnych szans zwinąć pierścień. Wszyscy są skupieni na niej, gdyby jednak odwrócili swoja uwagę przyszedł by.
Valladon ⇒ [Karczma "Zapchlony kundel"] Pomoc
- Eryviel
- Szukający drogi
- Posty: 44
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Elf nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Wiedział jedynie, że nie zamierza pomóc zmiennokształtnej. Nie kierowała nim żadna niechęć, czy złość. Po prostu obojętność. Przesadna obojętność. Obserwował zaistniałą sytuację coraz bardziej podirytowany. Swój na swego trafił. - stwierdził w myślach Eryviel. Jeden nie lepszy od drugiego. Kłócili się. Skrytobójca był pewien, że gdyby kobieta nie była w takim stanie, w jakim się teraz znajduje to skoczyliby sobie do gardeł. Chociaż być może mężczyzna zaraz zaatakuje ją mimo, że to on ją uzdrowił.Wyglada na to, że się nie wyśpi. Trudno. I tak wykona zlecenie. Póki co trzeba czekać. Nie wiedział czemu nie chciał śmierci kobiety. Jakby ktoś ją zaatakował, nieważne czy to nieznajomy, czy jakiś pijany klient speluny, on ją obroni. Wtedy jej pomoże. Być może to nie chęć pomocy, a chęć bójki. Elf sam nie wiedział czego chciał.
- Sena
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 68
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtny
- Profesje:
- Kontakt:
Sena wreszcie dała sobie spokój z próbą wstania i uznała, że klęczenie jak na razie musi wystarczyć. Po prostu miała wrażenie, że miała za dużo nóg. Oraz rąk. Ogólnie zbyt wiele kończyn do kontrolowania. Była też głodna. A gdy była głodna, była zła. W normalnej sytuacji już z samego tego powodu na jej skórze pojawiłyby się łuski, a w ślinie pojawiłaby się nutka jadu. Zmiennokształtna postanowiła sprawdzić, czy miała wszystko, co było jej potrzebne. I tak niewiele więcej mogła zrobić. Zaczęła od góry. Obroża była na swoim miejscu, a zapięcie trzymało mocno. Przesunęła skórzany pasek wokół szyi tak, by zapięcie znajdowało się z tyłu. Sztylety poukrywane pod ubraniem też były tam, gdzie powinny. Jednego brakowało przy pasie, ale ten leżał na bruku, tuż poza zasięgiem Seny. Wystarczyło o nim pamiętać. Wężowata zaczęła sprawdzać sakiewki. Balsamy, olejki oraz trucizny nie zniknęły. Tak samo, jak pieniądze. W jednej z sakw wyczuła coś, czego nie pamiętała. Z lekkim zdziwieniem wyjęła spory pierścień oraz bogato zdobioną kolię i dopiero, gdy te odbiły światło z karczmy, przypomniała sobie, po co je kupiła. Naszyjnik do zasłonięcia obroży, a pierścień miał sztuczne oczko, pod którym mogła ukryć truciznę. Schowała biżuterię i westchnęła ciężko. Wyglądało na to, że będzie siedzieć tak na bruku i wyglądać, jakby czekała na jakiegoś napastnika, albo klienta. W końcu nawet blada była dość ładna, a i w pełni sił musiała czasem wyjaśniać dobitnie pijanym mężczyznom, że nie zamierza spędzić z nimi nocy. Zrezygnowana wyjęła z sakwy wodę różaną i skropiła nią delikatnie dłonie, a po wtarciu zabrała się za metodyczne wklepywanie balsamu w szyję oraz dekolt. W końcu, kto powiedział, że ma siedzieć bezczynnie.
- Czy ktokolwiek raczyłby mi chociaż przynieść wodę, albo piwo, skoro i tak muszę tu siedzieć?
- Czy ktokolwiek raczyłby mi chociaż przynieść wodę, albo piwo, skoro i tak muszę tu siedzieć?
- Pani Losu
- Splatający Przeznaczenie
- Posty: 649
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Ortin sśmiał się tak sam do siebie. Ludzie mijający go znacząco się mu przyglądali, myśląc, że oszalał. Wiele z nich mijało go szerokim łukiem bojąc się, iż jest niezrównoważony psychicznie albo pijany. Gdy śpiewał pewną melodię w języku eflicmik, podświadomie i niekontrolowanie wypowiedział zaklęcie. Czar o ogromnej mocy, potrafiącej załamywać czas...
Gdy zaklęcie zaczęło działać Ortin spostrzegł, że wszyscy dookoła niego stoją w bezruchu. Czas dla nich się zatrzymał. Upadly tylko westchnął i wyruszył na zachód. Istoty pod wpływem czaru obudzą się za parę minut i nie będą nic pamiętać o tym wydarzeniu...
Gdy zaklęcie zaczęło działać Ortin spostrzegł, że wszyscy dookoła niego stoją w bezruchu. Czas dla nich się zatrzymał. Upadly tylko westchnął i wyruszył na zachód. Istoty pod wpływem czaru obudzą się za parę minut i nie będą nic pamiętać o tym wydarzeniu...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości