Rzeka Motyli[Nad Rzeką] Chata Druida

Rzeka wije się i przedziera przez najróżniejsze zakątki Andurii, Wypływa z gór i ciągnie się równiną, przepływając przez Valladon, oplatając lasy i pradawne kryjówki smoków. Odwiedza też miejsce gdzie mieszkają motyle, miejsce którego nikt nigdy nie widział a istnieje ono tylko w mitach... może Tobie uda się je odnaleźć.
Awatar użytkownika
Cari
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cari »

Driada cierpliwie patrzyła jak druid łaskawie chowa zwłoki. Normalnie pewnie pozwoliłby im gnić, ale z jakiegoś dziwnego powodu postanowił ją zadowolić.
Może to dlatego, że robił to za pomocą pracy łap swego wilka, cudzym trudem. Westchnęła. Normalnie już dawno odeszłaby z miejsca kaźni, ale jakoś nie miała przekonania, że sprawy potoczą się należycie.

Nagle mężczyzna zbliżył się do niej z kawałkiem papieru w dłoni. Nie sposób było się nie zastanowić, dlaczego to zrobił. Czyżby świat zszedł na psy aż tak bardzo, że druid nie potrafił czytać? Czy też miał jakieś złe zamiary?
Wkrótce jednak zrozumiała. List był niemalże niemożliwy do przeczytania. Krew właściciela oblepiała go gęsto pozostawiając tylko nieliczne fragmenty względnie czystymi. A druid najwyraźniej lubił wysługiwać się innymi. Nie zadając sobie trudu by ukryć odrazę, Carienne chwyciła dwoma palcami wyciągniętą w jej stronę kartkę.

Jako że nie miała najmniejszej ochoty na trzymanie tego poplamionego ludzkimi wnętrznościami skrawka zbrodni, podeszła do jednego z pobliskich drzew i dotykając go zmusiła korę do zmiany kształtu. Drzewna materia pochwyciła kartkę przytrzymując ją na poziomie oczu dziewczyny. Wraz z faktem iż nie zasłaniała liter, było to prawdziwym wybawieniem od dotykania plugawej szmaty, jaką podarował jej nowo odkryty "przyjaciel".

- Wygląda jak coś na kształt listu od zleceniodawcy - powiedziała. - Pewnie coś w stylu umowy o pracę, pieczęć pochodzi chyba z jakiejś okolicznej gildii najemników. Co by znaczyło, że ten twój mag-odwieczny wróg nie działał sam, ani też nie był najpotężniejszą z osób pragnących twojej zguby. - Nie odczuwała mimo wszystko satysfakcji mówiąc mu o jego śmierci. Ostatecznie ktokolwiek zechciałby go odwiedzić następnym razem, nie będzie bawił się w czcze pogróżki. Po prostu podpali dach i wydobędzie róg ze zgliszcz.
- Tyle zamętu o głupią zabawkę... - Cari westchnęła.
Przyzwyczajamy się do krwi
Odzwyczajamy od cierpienia
Po latach powie o nas ktoś:
Ludzie z żelaza i kamienia!
Awatar użytkownika
Theddeus
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Theddeus »

Spojrzał na zakrwawiony list i coś go ruszyło. Jakby znał już tę pieczęć i nie mylił się.
- To jest pieczęć Spaczonych - powiedział. - Spaczeni to klan druidów, którzy stawiają na pierwszym miejscu potęgę, a nie dobro innych - wytłumaczył. - Mają oni swoją kryjówkę na Mglistych Bagnach - dodał.

Chwilę wyczekał na reakcje driady, czego się nie doczekał.
- Ja mam zamiar się tam udać, a ty rób jak uważasz. I przepraszam, że pokazałem ci się z tej "złej" strony - powiedział zamieniając się w kruka i odlatując nisko nad ziemią. Natomiast Ophiel jeszcze nie wyruszył, tylko spojrzał głęboko w oczy driady i powiedział:
- Wybacz mu jego zachowanie, on zwykle taki nie jest i proszę cię, zrób to dla mnie i wyrusz za nim. Nie chcę, by zrobił coś głupiego.
Po chwili jednak sam ruszył w stronę odlatującego kruka powolnym krokiem.

Wilk nie miał najmniejszego problemu z wyczuciem, gdzie poleciał jego właściciel.

Ciąg dalszy: Theddeus
Zablokowany

Wróć do „Rzeka Motyli”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość