Sady[Wieś Sady] Będę na ciebie czekała

Niewielka wioska leżąca z dala od dróg handlowych i dojazdowych do większych miast. Otaczają ją niskie pagórki i pola z drzewkami owocowymi, a w niedużej odległości od wioski znajduje się także las. Tutaj także ma swój dom alchemiczka Sanaya Tai.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Antresola w domu Sanayi była bardzo solidnie zbudowana, na zasadach pełnowartościowego drugiego piętra, dlatego też alchemiczka nie słyszała, że Fenrir wstał i spaceruje wokół łóżka w poszukiwaniu swoich rzeczy - jego kroki zostały odpowiednio wytłumione. Nie wiedziała też, że schodzi po schodach - cały czas była odwrócona plecami do pokoju, bo była zajęta przygotowywaniem śniadania. Nie stanowiło też żadnej tajemnicy to, że panna Tai była trochę przygłucha, bo - jak sama częstokroć powtarzała - usłyszała w życiu o jeden wybuch za dużo. Na dodatek skupiała się w tym momencie przede wszystkim na gotowaniu i nawet przez myśl jej nie przeszło, że jej ukochany mógł się już obudzić. Planowała nawet, że zaniesie mu śniadanie do łóżka... Cóż, przeliczyła się. Ale jeszcze o tym nie wiedziała. W każdym razie zakradnięcie się do niej było łatwiejsze niż zabranie dziecku lizaka.

        Sanaya akurat odłożyła nóż i wycierała blat, gdy zaatakował ją Fenrir. Alchemiczka odruchowo skuliła ramiona i pisnęła - zupełnie nie spodziewała się takiego ataku, a wystraszyła się tym mocniej, że przez większość czasu mieszkała sama i jeszcze nie miała okazji przyzwyczaić się do tego, że ktoś tu oprócz niej jest. Spróbowała odskoczyć, ale przed sobą miała blat, a z boków obejmował ją silne ramiona zmiennokształtnego, więc tylko niemrawo się szarpnęła.
        - Wystraszyłeś mnie! - poskarżyła się, rzucając Fenrirowi w twarz ścierką, która całe szczęście jeszcze nie została wybrudzona, była co najwyżej lekko wilgotna po wycieraniu naczyń. Jej wyrzuty nie były specjalnie poważne, można było poznać to nie tylko po tonie jej głosu, ale również tym, że nie trzepnęła go tą szmatką mocniej. Zaraz zresztą przymiliła się do niego i umościła w ramionach, uśmiechają się od ucha do ucha.
        - Dzień dobry, kochanie - przywitała się, po czym zdjęła mu z twarzy ścierkę i nim zdążył cokolwiek powiedzieć dała mu buziaka na powitanie. - A co jakbym miała nóż w ręce? - zapytała rezolutnym tonem, chociaż chyba wiedziała jaka będzie odpowiedź. W końcu Fenrir znał ją na tyle dobrze by wiedzieć, że nawet uzbrojona nie byłaby w stanie się obronić.
        - Postaram się ze względu na ciebie - zapewniła, słysząc miłe słowa o apetycznym zapachy przygotowywanego przez nią śniadania. Z racji tego, że poprzedniego wieczoru Silas przyniósł jej solidny kawałek domowego chleba, Sanaya zdecydowała się na zrobienie z niego grzanek z ziołowym masłem i serem, do tego trochę wędlin, jajka, pomidory. Na płycie słonecznego marmuru właśnie kończyły się smażyć grube placki z twarogiem, bo alchemiczka od początku nosiła się z zamiarem zrobienia czegoś i na słono i na słodko. Chociaż tej kwestii akurat nie poruszali, spodziewała się, że Fenrir zamierza ruszyć zaraz po śniadaniu więc chciała, by posiłek był konkretny, obfity i dał mu dużo energii.
        - A, właśnie! - zreflektowała się nagle Sanaya. - Tam na stole są mikstury dla ciebie razem z instrukcją jak je używać, wszystkie już skończyłam i popakowałam je tak, że nie ma szans, by którakolwiek ci się stłukła - oświadczyła z niejaką dumą, wskazując stos skórzanych futerałów. - Siadaj do stołu, zaraz będzie śniadanie - dodała jeszcze, a na zachętę, by smokołak nie miał problemów z puszczeniem jej, dała mu kolejnego buziaka. Później zajęła się śniadaniem - zdjęła z marmuru placki oraz grzanki, rozkładając je na osobne talerze. To, co było do podania na zimno, miała już wcześniej gotowe, teraz wystarczyło więc tylko przestawić wszystko na stół, w czym smokołak mógł jej pomóc o ile miał taką ochotę.
        - Smacznego - zachęciła Fenrira, gdy już zasiedli do stołu. - Jak tam, wyspałeś się? Mam nadzieję, że nie obudziłam cię przedwcześnie tym, że tłukłam się tu na dole naczyniami?
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Ścierkę, która wylądowała na jego twarzy, przyjął tak, jak prawdziwy mężczyzna, czyli z godnością i bez skarżenia się na to, że kawałek materiału zasłonił mu oczy. Co prawda, Sanaya nie zdążyła go niczym wybrudzić, jednak nawet gdyby nie był czysty, smokołak najpewniej zachowałby się podobnie.
Sam chciał poradzić sobie z problemem, którym była ścierka leżąca na jego twarzy, jednak alchemiczka wyprzedziła go, a on już po chwili widział coś więcej niż ciemność. Chciał ją przestraszyć na początku, jednak myślał, że jego pocałunki jasno dadzą jej do zrozumienia, kto za nią stoi. Tak się nie stało, o czym powiadomił go pisk Sanayi i, oczywiście, szmatka, która szybko zmieniła miejsce pobytu z dłoni dziewczyny na twarz zmiennokształtnego. Na szczęście, nie była na niego zła, o czym szybko się przekonał.
         – Wtedy poczekałbym, aż go odłożysz – odparł i nie mógł powstrzymać się przed uśmiechnięciem się, więc nawet nie próbował tego zrobić.
         – Zanim cię dotknąłem, najpierw spojrzałem ci przez ramię, czy nie trzymasz niczego niebezpiecznego w dłoni – dopowiedział, a uśmiech nadal gościł na jego twarzy. Chciał wspomnieć o tym, że nie wziął pod uwagę tego, iż ścierka także może być niebezpieczna, bo w końcu oślepiła go na chwilę, jednak powstrzymał się, nie wiedzieć czemu. Taka uwaga na pewno nie byłaby odebrana negatywnie, ale Fenrir i tak jej nie wypowiedział.
         – Nie musisz się dla mnie starać… Nawet gdybyś dała mi zwykłe warzywo, i tak powiedziałbym, że jest ono najlepsze z tych wszystkich, które w swoim życiu zjadłem – zapewnił ją. Dodatkowo pocałował ją w usta, dbając o to, aby nie trwało to krótko.

         – W takim razie miksturami zajmę się po śniadaniu – odparł, podchodząc do stołu i zajmując przy nim miejsce. Był głodny, bardziej niż wcześniej przypuszczał, a zapachy, które teraz czuł, w ogóle nie ułatwiały mu oderwania myśli od jedzenia… Dołączył do nich także brzuch, który wydał z siebie charakterystyczny dźwięk nazywany burczeniem.
         – Dziękuję. Wzajemnie – odpowiedział, gdy jedzenie wylądowało już na stole, a oni mogli zabrać się za spożywanie go.
         – Wyspałem się i nie zbudziłaś mnie, chociaż możliwe, że słyszałem cię przez sen – odparł, gdy zjadł pierwszy kęs. Uśmiechnął się przy tym, co miał oznaczać, że danie jest naprawdę dobre i mu smakuje.
         – Też się wyspałaś, prawda? Musiałaś wstać trochę wcześniej tak, jakby z mojego powodu, w końcu te mikstury są dla mnie – zapytał, a czas, w którym słuchał jej odpowiedzi, poświęcił na zjedzenie pewnej części śniadania.

Śniadanie dobiegło końca, a on postanowił zająć się sprawą mikstur, które przygotowała mu Sanaya. Podejrzewał, że używanie mikstur nie może być takie trudne, więc może instrukcja nie była, aż tak, potrzebna, jednak i tak postanowił, że weźmie ją ze sobą. Zawsze może się mylić i wtedy skutki tego mogą być naprawdę złe. Przywołał uzbrojenie, a także torbę, do której spakował wszystko to, co przygotowała mu alchemiczka.
         – Im szybciej wyruszę, tym szybciej wrócę… - powiedział, podchodząc bliżej dziewczyny, a także pocieszając się nieco tymi słowami.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        - Spryciarz - oceniła, gdy Fenrir zdradził jej jaką strategię obrał podczas podkradania się do niej. - A w kwestii śniadania nie dyskutuj, bo jak by to świadczyło o moich uczuciach względem ciebie, gdybym tak po prostu dała ci miskę pomidorów? Chcę o ciebie dbać... I lubię, gdy komplementujesz moją kuchnię - dodała, nim smokołak ją pocałował. Jego czułości sprawiły, że z tym większym zaangażowaniem wróciła do przygotowywania posiłku.

        - Wyspała - zgodziła się, gdy i Fenrir ją o to zapytał. - I spokojnie, nie zrywałam się skoro świt ze względu na mikstury, tak po prostu udało mi się wcześniej wstać. Nie miałam z nimi zresztą dużo roboty, bo najgorsze zrobiłam wczoraj - dodała. - A wszystko wyszło podręcznikowo, po prostu jestem w tym dobra - pochwaliła się, po czym ugryzła spory kęs grzanki. Chwilę jedli w milczeniu, lecz Sanaya uznała, że nie ma sensu czekać na nie wiadomo co z poinstruowaniem smokołaka w kwestii stosowania mikstur. Alchemiczka wytarła więc dłoń o ścierkę, którą wcześniej zaatakowała swojego ukochano, po czym sięgnęła po kartkę i przysunęła bliżej siebie cały stos fiolek.
        - Tutaj masz napisane co jest do czego - wyjaśniła, pokazując spis. - A w razie czego butelki też są opisane. Te najmniejsze to ta odtrutka, o której wczoraj rozmawialiśmy. Podzieliłam ją na porcje na jeden raz, dostosowane do twojej wagi. Na słabe zatrucia bierzesz jedną porcję, na silniejsze dwie, a na takie najgorsze trzy. Tylko uważaj, bo przy braniu trzech mogą wystąpić skutki uboczne w postaci gwałtownego detoksu... Domyślasz się pewnie o co chodzi - zauważała by nie zagłębiać się w ten temat. - To tutaj jest na dezynfekcję ran...
        Sanaya przygotowała dla Fenrira poręczny przegląd najbardziej niezbędnych mikstur przydatnych w podróży, włącznie z taką, która poprawiała wzrok w ciemności czy ze zwykłą rozpałką w płynie. Świetlika barwy złota, którego zażyczył sobie poprzedniego wieczoru, również przygotowała, lecz nie zaprezentowała jego działania, bo za dnia i tak by niczego nie dostrzegł, obiecała jednak, że na pewno daje odpowiedni odcień światła. Wyjaśniła, że gasi się go wodą, ale lepiej pozwolić, by sam zgasł, bo rozcieńczony zaczynał słabiej świecić.
        - I jeszcze mam dla ciebie prowiant - oświadczyła, sięgając po pakunek, który został gdzieś na blacie roboczym. W środku był kawałek chleba, niepsująca się sucha kiełbasa, ser, trochę suszonych warzyw, kandyzowane owoce. Gdyby Fenrir żywił się tylko tym, starczyłoby mu na jakieś trzy-cztery dni.
        Gdy już smokołak pozbierał wszystkie swoje rzeczy i stał przed alchemiczką gotowy do drogi, ona wyraźnie posmutniała, ale mimo wszystko starała się uśmiechać.
        - Rozumiem - zgodziła się wychodząc mu naprzeciw i mocno go przytulając. - Powodzenia, najdroższy, obyś szybko odnalazł to, czego szukasz. Będę czekała... na wieści i na twój szczęśliwy powrót. Kocham cię - dodała na koniec i pocałowała go na pożegnanie. Później w milczeniu odprowadziła go do drzwi frontowych. Stojąc przed domem powiedziała jeszcze kilka miłych słów na powitanie, a gdy jej ukochany odchodził, jeszcze jakiś czas nie wracała do środka tylko odprowadzała go wzrokiem, machając jeśli obrócił na nią wzrok. Była trochę smutna, że odchodził, ale jednocześnie szczęśliwa, że mogła go zobaczyć i że on jeszcze do niej wróci. Bała się o niego i w myślach zaklinała rzeczywistość, by wszystko dobrze się skończyło.
        - Powodzenia, najdroższy - szepnęła jeszcze ostatni raz, gdy Fenrir znikał za drzewami, po czym weszła z powrotem do domu.

Ciąg dalszy: Sanaya
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

         – Alchemia nie jest jedyną rzeczą, w której jesteś dobra – odparł, uśmiechając się do niej. Chwilę przed tym zjadł kolejny kęs śniadania, a nawet sam fakt tego, że powiedział to właśnie teraz, mógł dość dobrze świadczyć, że chodzi mu także o umiejętności kulinarne Sanayi.
Po śniadaniu oboje udali się w miejsce, w którym alchemiczka wcześniej zostawiła mikstury. Oprócz nich była tam też instrukcja, jak Fenrir ma je używać. Poza tym, gdy był w trakcie chowania ich do torby podróżnej, dziewczyna zaczęła tłumaczyć mu to, jak ma stosować tą, która przeciwdziała truciznom. Osobiści wątpił w to, żeby znalazł się w sytuacji, w której będzie musiał użyć trzech porcji, jednak zawsze warto było mieć je w zanadrzu. Lepiej być przygotowanym na najgorsze, żeby później nie mieć do siebie pretensji, gdy rzeczywiście dojdzie do sytuacji określonej mianem tej najgorszej.
         – Zapamiętam to. A w razie, gdyby zdarzyło mi się zapomnieć, to jest to opisane w instrukcji użycia. Prawda? - zapytał dla pewności. Właściwie nie sprawdzał co też Sanaya napisała na pergaminie, który później określiła instrukcją, więc nie wiedział też, co się na nim znajduje. Fenrir miał zamiar sięgnąć po niego dopiero wtedy, gdy będzie musiał używać jednej z mikstur, który dla niego przygotowała. Wyraźnie uśmiechnął się też, gdy alchemiczka powiedziała mu, że w jego ręce trafił także świetlik o kolorze, o którym wspomniał jej wczoraj. Prowiant także przyjął. Teraz nie będzie musiał zahaczać o jakieś miasto lub wioskę po drodze, aby uzupełnić zapasy jedzenia. Chociaż najpewniej będzie musiał zrobić to w drugą stronę, gdy już będzie podążał drogą powrotną. Cały czas starał się być dobrej myśli, więc liczył na to, że wszystko się uda i sama wyprawa także nie będzie się przedłużać.

Był już gotowy do drogi, a jedyne co pozostało mu przed wyruszeniem, to pożegnanie się z Sanayą. Widział, że dziewczyna posmutniała, chociaż i tak starała się tego nie okazywać. Objął ją smoczą łapą, gdy przytuliła się do niego.
         – Ja ciebie też… Postaram się wrócić jak najszybciej – powiedział szczerze, zapewniając ją. Specjalnie przedłużał pożegnalny pocałunek, aby on także dał jej do zrozumienia, że Fenir do niej wróci. Podziękował też za miłe słowa, którymi uraczyła go chwilę przed tym, jak ruszył. Będąc w połowie drogi między linią drzew a domem alchemiczki odwrócił się jeszcze w jej stronę, a gdy pomachała do niego, on odmachał jej smoczą łapą. Później wszedł pomiędzy drzewa i zniknął z oczu Sanayi. Nie był uradowany tym, że ją opuszcza, jednak musiał to zrobić. Nie chciał mieć sobie za złe tego, że nie spróbował odzyskać tego, co stracił.

Ciąg dalszy: Fenrir
Zablokowany

Wróć do „Sady”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość