Liken[Wioska] A gdzież ta zima?

Gdzieś na terenie księstwa leży zagubiona wioska, której nazwy mało kto zna. Z pozoru wydaje się być zwykłą, lecz szybko zda się sprawę, że można tu spotkać przedstawiciela niemal każdej rasy w Alaranii. Szybko także się przekona, jak bardzo bratnio żyją tu mieszkańcy. I nikt nie podejrzewa nawet, jaką tajemnicę skrywają.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Vergirn zgodził się na małe polowanie, co zdecydowanie ucieszyło Rish, która przez głód przestawała myśleć, a właściwie myślała... jedynie o krwi i solidnym polowaniu. Wampirzyca skinęła głową, po czym sama zaczęła rozglądać się za jakimś tropem.
- Ten próbował uciekać, tak przynajmniej wygląda, napastnicy musieli przekroczyć rzekę. - zerknęła na Vergrina.
- Dziwne, że nie ma tutaj niczego co by dało konkretną wskazówkę. - z lekkim zirytowaniem wzruszyła ramionami. Po chwili Wilkołak poczuł coś, co nie pasowało do całego tego obrazka, kobieta poszła za nim, musiała przyznać, że zaskoczył ją tym, że wyczuł ten nietypowy zapach, którego nie poczuła ona.
- Masz rację, ale... - spojrzała na Vergrina z wyraźnym zaskoczeniem na twarzy.
- To przecież typowy zapach dla Piekielnych. Czego mogliby tutaj szukać?- rozejrzała się dokoła, jakby chciała znaleźć coś, co zbliżyłoby ją do odpowiedzi na to dosyć trudne pytanie.
- Albo ktoś wie jak maskować swój naturalny zapach. - parsknęła śmiechem i zaczęła przechadzać się wzdłuż linii drzew. Głód wciąż dawał o sobie znać, zaburzając działanie zmysłów, które nie były przydatne w polowaniu.
W pewnym momencie usłyszała szelest liści jednego z krzewów znajdujących się w głębi leśnej gęstwiny. Wampirzyca odwróciła się w stronę Vergrina upewniając się czy słyszał to samo co ona, ale w końcu uznała, że nie ma na co czekać. Była pewna, że ma do czynienia z człowiekiem, który właśnie chował się wśród liści i obserwował ich z ukrycia. Rishann zwinnie wbiegła do lasu i bez wahania zaatakowała szpiega, który nawet nie zdążył wrzasnąć, a już był wyprowadzany z ukrycia.
- Leżeć. - warknęła na niego, popychając go na ziemię, tak, że teraz klęczał, cały umorusany leśnym igliwiem, błotem i jakimiś innymi rzeczami. Rish zaczęła obchodzić go, przyglądać się mu jak drapieżnik obserwujący swoją ofiarę. Pomimo tego całego brudu, bez trudu można było dostrzec, że mężczyzna jest uzbrojony, miecz, sztylety... Nie był to zwykły obdartus, który włóczy się po lesie. Całkiem dobra budowa ciała wskazywała na to, że jest zwinny, obyty z walką, a blizna na jego policzku, ledwo widoczna spod warstwy brudu, była dowodem na to, że stoczył niejedną walkę.
- Spójrz, mamy gościa. - rzuciła do Vergrina, nie spuszczając oczu z mężczyzny, którego znalazła.
- Kim jesteś, co tutaj robisz? - zapytała uprzejmie, choć doskonale wiedziała co czeka tego opryszka, który teraz klęczał, zaszczycając ją obleśnym spojrzeniem, drwiącym uśmiechem, a może i złością?
- Nic ci do tego, psia mać. - warknął na Rish, po czym splunął jej pod nogi.
- Skończysz jak ten tam! - zarechotał głośno, będąc bardzo pewnym siebie, wskazując na ciało, które leżało w pobliżu.
Rish podeszła do mężczyzny, zamachnęła się i wymierzyła solidne uderzenie prosto w jego twarz, co sprawiło, że prawie stracił równowagę i prawie upadł na bok.
- Radze uważać na słowa. Zacznij mówić co wiesz, co tutaj się stało. - powiedziała jakby nigdy nic, dając mu jeszcze jedną szansę na przedłużenie życia.
- Jeśli chcesz, jest Twój, możesz zrobić z nim co zechcesz, ale zostaw mi trochę... - uśmiechnęła się do Vergrina, dając mu możliwość przesłuchania bandyty, a później? Później chciała pozbyć się uczucia głodu.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

”Żeby od razu mieszać do tego Piekło? W porządku, ktoś taki może być w to zamieszany, nawet u nas znajdzie się z jeden diabeł, ale przecież nie tylko Piekielni pachną siarką. Oj, jak ja dobrze to wiem. Choć z drugiej strony ich obecność jest najbardziej możliwa z wszystkich pozostałych opcji. Hmm.” Vergrin podążył za Rishann, jednocześnie rozglądając się za jakimikolwiek wskazówkami. Zapach co chwila to słabł, to się wzmacniał, zupełnie jakby jego źródło krążyło wokół głowy wilkołaka. Coś tu było zdecydowanie nie tak, nie potrafił zlokalizować miejsca, z którego się dobywał. W dodatku był to czysty zapach siarki. Albo ktoś obsypał się nią albo nie było w tym miejscu niczego innego. Vergrin wiedział, jaki zapach wydają Piekielni, ów oprócz woni siarki posiadał jeszcze wiele różnych pomniejszych aromatów.
- To nie ma najmniejszego sensu – mruknął do siebie. Nie chodziło jedynie o dziwny zapach, w pobliżu, nawet szukając niezwykle dokładnie, nie dało się odnaleźć żadnych tropów.
        Szelest liści nie był czymś, co w wysokim stopniu przykuło uwagę wilkołaka. Już przedtem dało się słyszeć przynajmniej kilka zwierząt, które powoli zbliżały się w kierunku trupa. A przynajmniej Vergrin je słyszał, nie był pewien, czy wampirzyca także ma na tyle czuły słuch. Szelest w krzakach był dla wilkołaka oznaką, że jakiś mięsożerca zbliżył się na tyle, aby móc ich dostrzec. Wątpił, że zwierze zaatakowałoby ich, leśne stworzenia zazwyczaj umykały przed nim, wyczuwając siedzącego wewnątrz niego wilka, obecność wampirzycy powinna tym bardziej je przerażać. Dlatego też zdziwił się, kiedy kobieta pobiegła w stronę szelestu i po chwili wyciągnęła stamtąd człowieka. Spodziewał się usłyszeć warknięcie jakiegoś zwierzęcia.
        Vergrin podszedł do człowieka, jedną ręką przytrzymał mu ramię tak, aby nie mógł nawet zareagować, drugą odpiął miecz i odrzucił na bok. Następnie zajął się zabieraniem mu sztyletów, aczkolwiek to już nie było takie proste. Człowiek zaczął się z całych sił bronić, ale nie mógł w nijaki sposób powstrzymać o wiele silniejszego wilkołaka. Po kilku chwilach mężczyzna był rozbrojony, a przynajmniej na takiego wyglądał. Vergrin nigdy nie znał się na kryjówkach, w których można ukryć broń, wątpliwym było, aby zdołał cokolwiek znaleźć. O ile rzeczywiście człowiek miał przy sobie coś jeszcze.
        Odsunął się w idealnym momencie, aby Rishann mogła go uderzyć w twarz. Zdołał także zauważyć, że mężczyzna nie jest zbytnio wystraszony. ”To źle. Nie znam się na przesłuchiwaniu kogoś, kto nie trzęsie się jak Zoyel na zimnie. Wątpię, abym coś z niego wyciągnął. Ale co zaszkodzi spróbować?”
- Albo zaczniesz odpowiadać na pytania, albo zabierzemy cię do wioski, a tam każdy był torturowany co najmniej przez kilka lat, wszyscy znają mnóstwo sposobów na sprawienie bólu, wierz mi.
- Śmiało, nie wierzę.
        ”Cholera, nie mogę go tam zabrać, za długo by to wszystko trwało. Już sama droga wte i wewte... Trzeba znaleźć jakiś inny sposób. Mogę go bić, ale raczej się nie zda to na dużo. Ech...”
- Mogłabyś ty się tym zająć? - spytał Rishann. - To nieco zbyt finezyjne jak dla mnie. \
        Nawet jeżeli kobieta nie znała się na sprawianiu bólu, to przecież pozostawała kobietą. Vergrin wiele razy widział, jak sprytnie przedstawicielki tej płci potrafiły wydobyć z mężczyzn prawdę, nie posuwając się do tak radykalnych sposobów jak tortury. Poza tym każdy sprawiłby się w tej roli lepiej od wilkołaka.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Bandyta nie był szczególnie skory do rozmowy z Vergrinem, stawiając się i poddając wątpliwości wszelkie groźby, które padły z ust Wilkołaka. Rish przyglądała się mężczyźnie, który teraz był zupełnie bezbronny, chociaż sam nie zdawał sobie z tego sprawy. Nawet nie wiedział z kim ma do czynienia, a zachowywał się w ten sposób, czy to byłą odwaga z jego strony? W jego mniemaniu może i tak, ale tak naprawdę wykazywał się niezwykłą głupotą myśląc, że ma jakąkolwiek przewagę nad dwójką poszukiwaczy. Vergrin oddał w jej ręce tego rzezimieszka, sądząc, że Wampirzyca wyciągnie z niego wszelkie potrzebne im informacje. Kobieta spojrzała na swojego towarzysza, później uśmiechnęła się do niego, choć ten uśmiech nie należał do najprzyjemniejszych.
- Jesteś tego pewien? - zapytała, choć odpowiedź była jasna. Rish spojrzała na klęczącego mężczyznę, który patrzył na nią pewnym siebie spojrzeniem i nie bardzo miał ochotę odpowiadać na jakiekolwiek pytania, był pewny tego, że nic złego go nie spotka, a dwójka "napastników" odejdzie z kwitkiem, zostawiając go samego.
- W takim razie, z miłą chęcią wydobędę potrzebne informacje. - powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem, podchodząc powoli do mężczyzny, a ten również uśmiechał się, tylko jedno grymas był bardziej związany z czymś obleśnym.
Bandyta słabej woli, podatny na wszelkie wdzięki kobiecego ciała i głosu, nie wydawał się zbyt trudnym celem dla Wampirzycy. Kobieta jednak nie chciała bawić się w długie wyciąganie potrzebnych informacji, dlatego postanowiła wykorzystać to, w czym dzieci nocy są całkiem dobre. Rishann pochyliła się nad mężczyzną i spojrzała mu w oczy, ten od razu skierował swój wzrok na nią, jakby licząc na coś ciekawego.
- Teraz będziesz robić to o co cię poproszę. - powiedziała spokojnym, hipnotycznym głosem, intensywnie patrząc w jego oczy.
- Dlaczego? - zapytał, opierając się jeszcze jej mocy, lecz po chwili jego wzrok stał się mętny, a obleśny grymas znikł z jego twarzy, zastąpiony przez obraz wszelkiego oddania. Cóż, dobrze, że trafiło na człowieka pozbawionego zdrowego rozsądku.
- Tak moja pani. - powiedział automatycznie, klęcząc przed Rishann jak oddany niewolnik.
- Powiedz mi, co stało siew tym miejscu, kto zabił tamtego mężczyznę? - zapytała od niechcenia, wciąż patrząc mu w oczy.
- Byłem z moim szefem i jego ludźmi tutaj, w lesie. - zaczął mówić powoli, ale bez żadnego zająknięcia.
- Jak zawsze, szukaliśmy odpowiednich ofiar do rytuału, który miał być przeprowadzony jutrzejszej nocy. - jego głos brzmiał aż nadto spokojnie, Rish spojrzała na Vergrina, a później znowu na bandytę.
- Mów dalej. - poleciła ostrzejszym tonem głosu.
- Nie rób mi krzywdy! - jęknął przerażony mężczyzna, Rish pstryknęła palcami, a ten na powrót uspokoił się i wpatrzył w jej oczy.
- Zmierzaliśmy do wioski znajdującej się niedaleko stąd, nikt nawet nie poznałby, że mamy złe zamiary. Mój szef jest surowy, nie znosi sprzeciwów, robiliśmy to co nam kazał. Na jednej ze ścieżek zobaczyliśmy tamtego mężczyznę, napadliśmy go, zaczął uciekać, nie chciał współpracować, dlatego on zabił go, zabierając to co potrzebne. - wyrecytował z pamięci kolejne wydarzenia.
- Ktoś go zobaczył, widział zbrodnię, jakiś mężczyzna, zaczął uciekać ,nie wiem czy go dopadli, ja zostałem tutaj. Trójka z nas zaczęła polowanie. - dodał po chwili, jakby zmęczony cała sytuacją, lecz wciąż był pod wpływem Wampirzycy.
- Kim jest twój szef? - zapytała, chcąc dowiedzieć się więcej na jego temat.
- Mężczyzna, niewiele nam mówił, ale dobrze płacił, więc robiliśmy co kazał. - Rish zmarszczyła brwi, bo nie o taką odpowiedź jej chodziło.
- Kim jest! - niemal krzyknęła na niego, ten skulił się i jęknął, że nie wie, że chce żyć w spokoju.
Rishann warknęła coś pod nosem i spojrzała na Wilkołaka.
- Może jest piekielnym? A może to przypadek? - jej spojrzenie wróciło do bandyty.
- To człowiek? - zapytała, choć nie była przekonana, że uzyska satysfakcjonującą odpowiedź.
- Nie wiem! Wygląda jak człowiek! - powiedział niemal płacząc.
- Gdzie jest reszta? - zapytała po chwili, zaraz potem uzyskała odpowiedź, mężczyzna pokazał palcem w stronę rzeki.
- Czyli są za rzeką. - powiedziała bardziej do siebie i nieco odsunęła się od przesłuchiwanego mężczyzny, wciąż utrzymując go pod wpływem hipnozy.
- Jeśli masz jakieś pytania, śmiało. Jeszcze trochę może pośpiewać. - powiedziała spokojnym tonem głosu.
Podczas swoich podróży miała okazję spotkać różne grupy ludzi, różnych ras, które napadały innych w celu wykonania jakiegoś starego rytuału czy po prostu dla zysku, to całkiem normalne w wielu kręgach, ale żeby zapuścili się aż tutaj? Nie wszystko było jasne, tak jak być powinno.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

Vergrin potaknął w odpowiedzi na pytanie Rishann. Może i nie ufał jej dostatecznie, aby powierzyć w jej ręce los swój bądź kogoś, na kim mu zależało, ale schwytany mężczyzna nie należał do żadnego z tych kryteriów. Może i nieco niepokoił go bynajmniej nie sympatyczny uśmiech wampirzycy, ale przesłuchiwany człowiek nie był kimś, komu należałoby czegokolwiek oszczędzać. Głównie bólu.
        Ton głosu Rishann był wyjątkowo pocieszny. Wampirzyca widocznie doskonale wiedziała, w jaki sposób ma dowiedzieć się tego, czego potrzebuje. Uspokoiło to Vergrina, który obawiał się, że przed chwilą poprosił kobietę o zrobienie czegoś, na czym się kompletnie nie znała. Sugerowanie, że ktoś potrafi wydusić z kogoś wiadomości kojarzyło się wilkołakowi z torturami, co mogło być niezbyt przyjemnym zarzutem. Tak czy owak, wampirzyca przystąpiła do przesłuchania. Vergrin przyglądał się temu z zainteresowaniem, pragnąc nauczyć się czegoś nowego. To jednak, co po chwili wydarzyło się przed jego oczami, zadziwiło go. Kobieta tak po prostu nakazała mężczyźnie odpowiedzieć na wszystkie swoje pytania. Wilkołak nie potrafił zrozumieć, jaki ma to sens, przesłuchiwany nie okazywał chęci współpracy. Po chwili jednak zmienił stanie i przybrał niewolniczą postawę. ”To magia?! Zrobiła z tym człowiekiem to, co Kusza niezliczonym niewolnikom przez wiele lat! I to w dodatku w kilka chwil! To... to takie... nieprawidłowe. Samo krzywdzenie ludzi rozumiem, ale naginanie jego woli w taki sposób... Lepiej, żebym uważał na Rishann. Skoro mogła w taki prosty sposób uczynić sobie niewolnika z dopiero co poznanego człowieka... brrrr. Tolerancja tolerancją, ale coś takiego jest naprawdę przerażające. Nie boję się niczego, z czym mogę walczyć, ale to? Jak można się temu oprzeć?”
        Jakkolwiek Vergrin nie kwestionował sposobów działania wampirzycy (pośrednio także i dlatego, że czegoś takiego absolutnie nie mógłby się nauczyć), musiał jednak przyznać, że były skuteczne. Wyjątkowo skuteczne. Okazało się, że to wszystko miało tło religijne. Wilkołak zaczął się zastanawiać, czy to po raz kolejny ta dziwna sekta paląca wampiry. O ile dobrze pamiętał, ostatnio nie bawiła się w żadne rytuały, napadła na wioskę, pozabijała wszystkich krwiopijców, także tych rzekomych, po czym podpaliła ich ciała i wystawiła na widok. Później Vergrin nie widział zbyt wiele, zbyt zajęty był walką o życie.
        Wilkołak otrzymał praktycznie wszystko, czego potrzebował. Liczbę napastników, ich lokalizację... Raczej nie miał żadnych pytań. Już miał odpowiedzieć wampirzycy, jednak po chwili naszła go pewna myśl. Chciał się upewnić.
- Dla kogo jest ten rytuał?
- Dla Bogini.
        ”Kurwa, no to jest stracony na wieki wieków. Już żadna racjonalna myśl nie zdoła się przebić przez zbroję fanatyzmu. Trzeba zapolować. I ocalić Zoyela. Na szczęście te ćwoki najpewniej nawet nie pomyślą, aby wziąć go jako zakładnika i zasłaniać się nim. Zoyel najpewniej uciekał w losowym kierunku, nie przyszło mu do głowy, żeby skierować się do wioski. Czyli pewnie są daleko. Nie dogonię ich jako człowiek.
        Vergrin zaczął zdejmować z siebie górne części ubrania z zamiarem przybrania hybrydowej formy. O dolne nie musiał się tak martwić, przemiana zazwyczaj była dla nich łaskawa. No i nie było mowy, aby całkowicie się obnażał przed Rishann. Do tego dochodził chłód. Zima nawet bez śniegu pozostawała zimą. Wilkołak spojrzał jeszcze na zahipnotyzowanego mężczyznę.
- Długo będzie w tym stanie? - Chciał wiedzieć, czy mógłby mu zostawić do popilnowania ubranie. W przeciwnym wypadku po prostu gdzieś by się je schowało. Vergrin wolał nie uszczuplać wioski z jej dóbr przez jedną przemianę. Co prawda po tym lesie rzadko kto chodził, ale ostatnio dało się dostrzec drastyczną zmianę.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rishann z nieco złośliwym uśmiechem patrzyła na Vergrina, który zdawał się być nie do końca pocieszony sposobem wyciągania informacji z tego bandyty. Cóż, wszystko poszło łatwo i przyjemnie, przynajmniej dla samej Wampirzycy. Ludzie pokroju tego tutaj nie byli zbyt trudni do zahipnotyzowania, z tak słabą wolą i brakiem magicznych zdolności, szło to całkiem szybko, obywało się również bez większych problemów, dlatego Rish tym razem była z siebie dumna.
- Nie masz za co dziękować. – puściła oczko Vergrinowi i zaczęła przechadzać się tuż przy obu mężczyznach, a Wilkołak własnie miał okazję by zadać własne pytania.
Odpowiedź na zadane pytanie aż przykuła wzrok kobiety, która teraz przyglądała się Vergrinowi.
- A jednak rytuał… - powiedziała cicho, a zaraz potem zabrała bandytę i poszła z nim w las, by zniknąć z oczu Wilkołaka. Kobieta wróciła po niedługim czasie, a kolor jej oczu był zdecydowanie jaśniejszy…
- Tyle wystarczy. – spojrzała na swojego towarzysza, który powoli pozbywał się swojego ubrania, najwyraźniej miał zamiar przeprawić się przez rzekę.
- Aaach, no mogłeś chociaż poczekać aż znajdziemy Zoyela, na zabawy przyjdzie jeszcze czas. – przeszła obok niego, lustrując go wzrokiem i trochę zaczepiając, ale wiedziała, że Wilkołak kombinuje coś, by w końcu odnaleźć swoją zgubę.
- Nic się nie martw. To była tylko hipnoza, szybko się podniesie, nie będzie tego pamięta, a leżąc w krzakach uzna, że zachlał się do nieprzytomności. – wzruszyła ramionami, a potem spojrzała na rzekę.
- Nie, nie podoba mi się to. – powiedziała w końcu i odwróciła się do Vergrina, uśmiechając się do niego całkiem miło, jak nie ona.
- Na pewno nie chcesz zostawić mnie tutaj na pastwę losu. – powiedziała niewinnie.
- Nie uśmiecha mi się przeprawa przez wodę. – dodała po chwili, po czym jej ciało zaczęło się zmieniać, nie była to jakaś efektowna przemiana, pełna fajerwerków, światła, blasku i wszelkich innych ozdóbek. Może pojawiło się nieco jasnego dymu, ale to tyle…
Do Wilkołaka podeszła czarna kotka o jasnym spojrzeniu, która za chwilę zamruczała cicho i otarła się o nogi Vergrina. Po chwili zwierzę usiadło na zadku i zaczęło powoli lizać swoją łapkę, a jej ogon przesuwał się powoli w prawo i lewo.
Teraz wszystko powinno być dla niego jasne, kotka chciała zostać przeniesioną na drugi brzeg.
Awatar użytkownika
Vergrin
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergrin »

- Eee, no tak, dziękuję, dobra robota – powiedział wilkołak wbrew temu, co ogłosiła Rishann. Odebrał jej słowa bardziej jako uwagę niż szczery przekaz. A może wydawało mu się tak przez jego strach do kontaktów z innymi osobami? Tak czy owak liczyło się teraz to, że wampirzyca zdołała zmusić mężczyznę do mówienia w zaskakująco krótkim czasie. A za coś takiego tak czy owak należała się jej pochwała.
        Wilkołak popatrzył z lekkim niepokojem, jak Rishann odchodzi w las razem z zahipnotyzowanym mężczyzną. Vergrin czuł się trochę niepewnie, albowiem kobieta nie powiedziała, co takiego chce z nim zrobić, a przecież nie uciekałaby z jego widoku z byle powodu. Dodatkowo działał fakt, że była ona wampirzycą. I chociaż w wiosce nie istniały jakiekolwiek uprzedzenia do jakiejkolwiek rasy, to jednak do każdej z nich były przypisane jakieś określone, stereotypowe cechy. W zasadzie, to tolerancja tylko w tym pomagała, osadnicy codziennie żartowali sobie z pochodzenia innych, w przeciwieństwie do innych miejsc tutaj stereotypy traktowane były jako zabawne. Choć i tak istniały. Jeden z nich przypomniał sobie właśnie wilkołak.
        Wampirzyca wróciła jednak niedługo, już bez towarzystwa fanatyka. Vergrin posłał jej pytające spojrzenie, ale ta nie powiedziała, co się z nim stało, zamiast tego coś, od czego wilkołak poczuł, że się lekko rumieni.
- Nie, ja po prostu... po prostu chcę się zmienić. Ci porywacze pewnie są już daleko, na czterech łapach szybciej ich dogonię. I będzie większa szansa, że Zoyel dożyje tej chwili.
        Co prawda trochę się obawiał, czy kupiec nie wpadnie w panikę na jego widok. W dodatku jeżeli po chwili rozerwie na kawałki tych, którzy go uprowadzili. Zoyel nie miał jeszcze okazji widzieć Vergrina w formie odmiennej od ludzkiej a co dopiero podczas walki. W dodatku zawsze miał wyjątkowo słabe nerwy.
        Wilkołak pokiwał głową, słysząc wyjaśnienia wampirzycy. No nic, pozostawało narzucić ubrania na jakąś grubszą gałąź. To właśnie Vergrin zrobił, a po chwili ze zdziwieniem przysłuchiwał się słowom Rishann. Nie do końca rozumiał, o co jej chodzi. Zwłaszcza kiedy zamieniła się w kota i podeszła do niego. Wilkołak czuł się niezręcznie. Niby miał za przyjaciela kotołaka, który nieraz zamieniał się w zwierzę, ale świadomość, że tym razem była to kobieta, nieco go rozpraszała. W końcu doszedł do wniosku, że powinien przenieść Rishann na drugą stronę rzeki. Wziął ją na ręce (czuł się wtedy jeszcze bardziej niezręcznie) i ruszył w kierunku pływu.
        Rzeka nie była zbyt głęboka, sięgała wilkołakowi do kolan. Kiedy już znalazł się na drugim brzegu, odłożył kotkę na ziemię, po czym się odsunął. Uznał, że nie ma już na co czekać. Skupił się i wziął głęboki oddech. Jego ciało zaczęło się zmieniać, głowa się zdeformowała, ręce wydłużyły, klatka piersiowa powiększyła, zmienił się kształt kręgosłupa. Przemiana odbywająca się w inny czas niż pełnię zawsze była bolesna. Ale po chwili Vergrin stał już na ziemi w swej hybrydowej formie. Kichnął i pokręcił łbem. Zawsze po przemienieniu oszałamiały go jego wyczulone zmysły. Zwłaszcza węch. Byli zdecydowanie za blisko wsi. Nawet tutaj czuł zapach gnoju i szczyn. Ale oprócz tego również każdego stworzenia w dość dużym promieniu. Przy okazji mógł lepiej powąchać Rishann. Pachniała jak typowy kot, ale dało się wyczuć coś jeszcze. Ledwo odczuwalny zapach trupa.
        Wilkołak czuł także drogę, którą zahipnotyzowany człowiek przybył w to miejsce. Gdyby podążyć jego śladem, mógłby odnaleźć trop każdego innego z tych, którzy porwali Zoyela. Ale to nie byłoby dobre, nie wiedziałby, który jest tym właściwym. Pozostawało mu tylko podążać w kierunku wskazanym przez człowieka, aż poczuje ludzki zapach. Póki co czuł jedynie tego niedźwiedzia, śpiącego w jaskini kilkadziesiąt stóp od nich. Vergrina naszła ochota upolowania go, ale szybko to od siebie odrzucił. Teraz trzeba było ratować kupca, pozbyć się tych wszystkich odruchów typowych dla wpół wilczego ciała. Spojrzał jeszcze na Rishann, nie był pewien, co ona chce zrobić. On sam najchętniej pognałby przed siebie, aż nie znalazłyby zapachu Zoyela. A kot raczej nie nadążyłby za rozpędzonym wilkołakiem. Tak mu się przynajmniej wydawało. Chociaż z drugiej strony... Z Lirem nigdy się nie ścigał, nie miał pojęcia, jak szybko kot może biegnąć.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Tak naprawdę Rish nie interesowała się opinią Vergrina dotyczącą sposoby żywienia. Każda rasa ma typowe dla siebie cechy, których zwyczajnie nie zmieni. Każdy chce też przeżyć, więc i sposoby jakimi posługuje się by tak było, bywają różne.
Zachowanie Wilkołaka było tak inne niż mogła się spodziewać, że na swój sposób było to urocze. Kotka otarła się kilka razy o nogi mężczyzny, wiedziała doskonale jak to na niego działa, temu robiła to z czystej przekory. W końcu wziął ją na ręce, a ta zamruczała cicho i potarła łbem o jego tors, po czym jej jasne oczy spojrzał na niego, a mały koci język wysunął się by nieco oblizać futro przy pyszczku. Przeprawa przez rzekę nie była szczególnie trudnym wyczynem, Kotka nie dokuczała Vergrinowi podczas przechodzenia przez rzekę, było jej całkiem wygodnie na rekach towarzysza. Po dotarciu do brzegu, w końcu dotknęła ziemi swoimi małymi, kocimi łapkami, podreptała kilka kroków w miejscu, po czym usiadła i wpatrzyła się w człowieka, by potem miauknąć głośno kilka razy, ot tak, bez powodu.
Rish przyglądała się przemianie, jaka dokonywała się na jej oczach, musiała przyznać, że bardzo dawno nie widziała osobnika z tej rasy, szczególnie w postaci hybrydy. Ciało Vergrina bardzo zmieniło się, stał się zdecydowanie większy i oczywiście wyglądał na lepiej zbudowanego. Przez dłuższą chwilę dała mu przywykną do tej postaci, skupić się na odbieraniu bodźców, ale po chwili podeszła do niego po raz kolejny otarła się o jego nogi. Właściwie wciąż czuła się całkiem bezpiecznie w jego towarzystwie, temu ten gest może nie spotka się z jakąś gwałtowną reakcją.
- Ładna z ciebie bestyjka. – odezwała się w jego myślach, po czym z kociego gardła dobiegł cichy pomruk.
- Zostanę w tej formie przez jakiś czas, małego zwierzaka nikt nie zobaczy, a jak już, kot nie będzie czymś podejrzanym. – usiadła przed Vergrinem i spojrzała na niego, mały różowy języczek wysuwał się co jakiś czas.
- I będziesz musiał znieść taką komunikację, w kociej formie ciężko mówić na głos.. – na dowód tego zamiauczała, choć to bardziej przypominało jaki skrzek niż śliczne kocie odgłosy.
- Ruszaj przodem, będę biec za tobą, w razie czego usłyszysz mnie w swoich myślach, a ja będę czuła twoją obecność. – może i brzmiało to jak wydanie polecenia, ale była pewna, że Vergrin zrozumie co miała na myśli.
- Musimy się pospieszyć, kto wie jak teraz wygląda sytuacja Zoyela. – kot spojrzał w kierunku lasu, a potem na Wilkołaka.
- Chodź. – rzuciła w jego myślach po raz kolejny, po czym szybko wskoczyła w las i rozglądała się szukając tropu, choć to zapewne o wiele lepiej pójdzie Vergrinowi.
- Dawno nie byłam w tej formie, wszystko mnie rozprasza. – powiedziała z lekką irytacja, bo kocie zmysły jednak robiły swoje.

- Wybacz, muszę uciekać. - kotka zdawała się być niezwykle nerwowa, nie wiedziała co się stało, nie była pewna, ale wyczuła coś co nie pozwoliło jej zostać z Vergrinem. Spojrzała na niego i kiwnęła tylko łebkiem, bo wiedziała, że on i tak nie było zadowolony z jej towarzystwa. Była pewna, że sam poradzi sobie z odnalezieniem swojego towarzysza, dlatego czmychnęła w las i tyle ją widział.


Ciąg dalszy: Rish
Zablokowany

Wróć do „Liken”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość