Równina DriviiCzerwone i czarne

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Do Leny dopiero po słowach Irme dotarło, dlaczego panterołak tak nagle uciekł, widać było jak się zmieszała i zmartwiła. Co chwilę zerkała w miejsce, gdzie między drzewami zniknął Yastre i gładziła przy tym nerwowo włosy - pewnie chciała już, teraz iść go przeprosić za swoje zachowanie. W którymś momencie powiedziała cicho "nie chciałam", ale nie kierowała swoich słów do nikogo konkretnego.
        - Ja też popilnuję - zaoferowała się, gdy poruszona została kwestia wart. - Mogę być po Novusie, tylko proszę, obudźcie mnie, naprawdę chcę się przydać.

        Yastre ze swojego miejsca wśród gałęzi dobrze widział, jak elf i kotołaczka wchodzą między drzewa. Dziewczyna kilkakrotnie wezwała go po imieniu, on jednak nie zareagował i nie zszedł na ziemię, nie ujawnił się. Nadal miał żal do całego świata, włączając w to oczywiście siebie. Co gorsza jego irytację podsycał głód - panterołak wcześniej był tak pochłonięty medytacją, że nie myślał o jedzeniu, później zaś wszystko się pomieszało i wylądował tu, w lesie. Cały czas powtarzał sobie, że później zapoluje, tylko niech nabierze pewności, że w obozie wszystko w porządku. To byli w końcu jego towarzysze i chociaż można by pomyśleć, że ich zostawił, wcale tak nie było, on się tylko oddalił. Gdyby coś się wydarzyło, mógł zareagować w każdej chwili. Teraz jednak wszystko było pod kontrolą, więc nie zamierzał zejść. Siedział bez ruchu i patrzył, jak Novus siada na ziemi i zaczyna odprawiać jakieś czary. Gdy elf w końcu podniósł wzrok, Yastre w mgnieniu oka zorientował się, że został zdemaskowany. Zmrużył oczy, położył uszy i warknął gniewnie. Podniósł się ze swojej gałęzi i zaczął bardzo szybko się oddalać. Nie uciekał, gdyż poruszał się zaledwie truchtem, chciał tylko dać im do zrozumienia, że nie chce mieć teraz towarzystwa. Ani elf ani kotołaczka nie uszanowali tego - pobiegli za nim, a on wtedy przyspieszył. Nagle jednak coś złapało go za tylne łapy. Pantera, jak to dzikie zwierzę, przeraziła się, gdy została pochwycona. Obróciła się gwałtownie i zaatakowała. Z wielką siłą machnęła łapą z wysuniętymi pazurami, zmarszczyła pysk i wydała z siebie donośny, mrożący krew w żyłach ryk. Lena aż cofnęła się i skuliła, przerażona tym napadem agresji, Novus zaś miał wiele szczęścia, że nie podszedł jeszcze krok bliżej - gdyby to zrobił, jego trzewia zostałyby rozerwane przez ostrzejsze od brzytew pazury. Yastre zaraz się przemienił.
        - Nie atakuj mnie od tyłu! - krzyknął. W jego głosie słychać było jednocześnie gniew, strach, rozpacz i prośbę. - Mogłem cię zabić!
        Yastre usiadł na ziemi, przyciągnął nogi do piersi, oplótł je ogonem i oparł czoło o kolana. Pięknie. Najpierw ta sytuacja z Ashem, a teraz to. Chyba po prostu nie było mu dane zaznać bliskości innych osób, faktycznie był złym, krwiożerczym stworzeniem i powinien zostać w lesie i nie wyściubiać z niego nosa. Słowa Novusa do niego nie docierały tak długo, aż elf go nagle nie dotknął. Panterołak wzdrygnął się wyraźnie i podniósł przestraszony wzrok na niego i na Lenę. Jego uszy były oklapłe, wyraźnie widać było smutek na jego twarzy.
        - Wcale tak nie powiedziałem - burknął, gdy został mu zarzucony brak wiary w elfa. Na szersze wyjaśnienia nie miał czasu - Novus powiedział, co miał do powiedzenia i zwyczajnie sobie poszedł. Yastre został sam z Leną. Kotołaczka patrzyła na niego ze współczuciem, po czym uklęknęła obok i przytuliła go, jego głowę przygarniając do swojej piersi. Panterołak poddał się jej gestom, chociaż nadal widać było, że jest bardzo spięty, jednak jego natura pieszczocha nie była wcale tak łatwa do przezwyciężenia. Westchnienie Leny sprawiło, że podniósł na nią wzrok.
        - Naprawdę wziąłeś na poważnie to, jak powiedziałam, że jesteś okropny? - upewniła się, a zmieszany zmiennokształtny zdobył się tylko na pojedyncze skinienie głową.
        - Głuptasie, wcale nie to miałam na myśli. Jesteś słodkim kociakiem, naprawdę.
        - To czemu powiedziałaś, że jestem okropny?
        - Bo nie powinniście się tak zachowywać - odpowiedziała zaraz Lena, mając też na myśli łowczynię, która popierała stanowisko panterołaka. - Ash to biedny, zagubiony chłopak, nie zrobił ci przecież krzywdy.
        - Ale... Ale co jakby mnie rozpoznał? Jakby wezwał straże? Lena, ja... Nie mam nikogo oprócz was - wyznał, spuszczając przy tym łeb. - Ja nie chciałbym przez niego musieć uciekać, stracić was, zostawić. A on mi się nie podoba. Jest tchórzem podszyty, na pewno by spanikował i miałbym kłopoty. Wiem, że narobiłem zamieszania, że pewnie wszyscy teraz jesteście na mnie źli, ale pomyślałem, że tak będzie lepiej. Że jak się przyczaję na chwilę, on mnie nie zobaczy i później wrócę i będzie wszystko w porządku. Ja nie odszedłem daleko, widziałaś? Byłem cały czas w pobliżu, zamierzałem być w pobliżu. W razie czego bym wrócił, gdyby działo się coś złego.
        - Nie możesz cały czas uciekać - zauważyła Lena, powtarzając słowa Novusa.
        - Łatwo ci mówić - burknął Yastre.

        Lena wróciła do obozu długo po Novusie. Jeszcze stojąc między drzewami obróciła się i powiedziała kilka słów do kogoś za sobą, po czym podeszła do ogniska. Westchnęła, po czym spojrzała na Irme.
        - Nie dał się przekonać do powrotu - oświadczyła, gdyż była przekonana, że łowczyni chce znać wynik pertraktacji. - Ale przynajmniej dał sobie wytłumaczyć, że nie uważam go za potwora. Co było dość trudne, bo przypadkowo zaatakował Novusa i ma teraz olbrzymiego kaca moralnego. Ech, czasami chyba nawet on sam nie wie, czy jest bardziej panterą czy człowiekiem. A jak nasza przyczyna całego zamieszania? Śpi jak niewiniątko?
        Lena spojrzała na Asha, który faktycznie bardzo spokojnie wypoczywał i był tylko trochę blady na twarzy. Kotołaczka westchnęła po raz kolejny, po czym udała się na spoczynek. Mruknęła coś, że jest wykończona tym całym dniem.

        - Nie przemieniaj się tak często - poprosiła go Lena, gdy dotarli już na skraj obozu. - Im dłużej przebywasz w kociej formie, tym trudniej jest później stać się z powrotem człowiekiem.
        Pantera spojrzała na kotołaczkę bardzo mądrym wzrokiem. W tej postaci nie mogła jej wyjaśnić, że jest chroniona przed utratą osobowości. By nie przedłużać zaległej między nimi ciszy, zmiennokształtny obrócił się i odszedł między drzewa. Musiał zapolować, bo w kiszkach piszczało mu już marszem żałobnym. Jednak już na samym początku wiedział, że nie będzie łatwo - jego ryk wypłoszył drobną zwierzynę z najbliższej okolicy i by cokolwiek złapać, musiał bardzo dokładnie szukać. Szukał jednak całą noc i nie znalazł nawet głupiego zająca. Niepocieszony tuż przed świtem wrócił w okolice obozu, gdyż obiecał Lenie, że będzie gdzieś w pobliżu. Z zaskoczeniem spostrzegł, iż to ona była akurat na warcie. Reszta jeszcze spała. Yastre poczuł nagle bardzo słabą woń pieczonego mięsa. Był już tak głodny, że przestało mu robić różnicę to, że musi wyjść z zarośli i się ujawnić. Pojawił się w zasięgu wzroku kotołaczki, wywołując tym samym uśmiech na jej twarzy, ale nie podszedł do niej, od razu skierował swe kroki w kierunku zimnych już resztek kolacji z zeszłego wieczoru. Zaczął je łapczywie pochłaniać, był tak głodny, że nawet nie zwrócił uwagi na to, że Lena podeszła i zaczęła go głaskać po karku. Gdy w żołądku przestało go już ssać, rozejrzał się po obozie. Wszyscy już praktycznie wstali, Novus patrzył na niego z jakimś takim dziwnym wyrazem twarzy, a Ash kręcił się na posłaniu przed przebudzeniem. "Pora wracać", uznał panterołak. Nie był z tego powodu zadowolony, ale cóż poradzić. Szybko dokończył resztki mięsa, wylizał miskę, po czym oblizał pysk, trącił Lenę pyskiem w policzek i poszedł. Kotołaczka patrzyła za nim smutno, ale nic nie powiedziała. Jak to się mówi, nie warto kopać się z koniem.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Leżąc wygodnie, Łowczyni podziwiała nocne niebo, co jakiś czas zerkając na Novusa i jego nietypowego przyjaciela. Przez chwilę rozmyślała o tym, jak ona poradziłaby sobie z takimi klątwami, ale nie była w stanie wyobrazić sobie czegoś tak poniekąd okropnego. Elf odezwał się do niej, od razu przyciągając jej spojrzenie, dziewczyna podniosła się i usiadła, patrząc na niego i uważnie słuchając.
- I tylko tyle możesz zrobić? – zapytała zaskoczona tym co wskazał jej Novus.
- W takim razie zdecydowanie lepiej dla ciebie jeśli go tam zostawisz. – Wzruszyła ramionami, bo skoro nic innego nie pomagało, nie chciałaby być w skórze Novusa, który zastanawia się nad zabiciem Asha...
- Kto wie.. – odpowiedziała jeszcze na komentarz Elfa, a potem i on, i Lena poszli do lasu gdzie uciekł Yastre.
- Za wcześnie – powiedziała głośniejszym tonem głosu, kiedy dwójka zmierzała już tą samą droga, którą wcześniej szedł Panterołak. Ale, że żadne z nich nie posłuchało jej, wzruszyła ramionami i znowu spojrzała w niebo. Była przekonana, że tak szybka ingerencja w spokój Yastre nie jest zbyt dobrym pomysłem. Ciche stęknięcie, które dobiegło jej uszu, dodatkowo uświadomiło jej, że własnie została sam na sam z człowiekiem, którego pojawienie się tak ją zirytowało. I oto własnie została obozową niańką...
- Cudowny wieczór – burknęła niezadowolona i skupiła się na swoich rozmyślaniach, o dziwo pierwsze co wpadło jej do głowy to wspomnienie zabaw z Novusem. Musiała przyznać, że polubiła Elfa, z resztą tak samo jak Yastre, właściwie... Gdyby oboje zniknęli zdecydowanie w jej życiu czegoś by zabrakło.

Czas mijał i mijał, a ani jeden z jej towarzyszy jeszcze nie wrócił. Ash spał jak zabity, nie robiąc jej żadnego kłopotu.... Irme zdążyła nawet zjeść swoją porcję mięsa, które smakowało iście wybornie, a ich wciąż nie było.
Nagle usłyszała okropny dźwięk, głośny, przerażający ryk, który sprawił, że Łowczyni zerwała się na równe nogi. Była pewna, że to był Yastre, musiało stać się coś niedobrego, ale nie była pewna co. Postanowiła poczekać kilka minut i jeśli nic więcej nie usłyszy, pójdzie zobaczyć co się stało. Po niedługim czekaniu z lasu wyłoniła się postać Elfa, który własnie wracał do obozu. Nie zapytała go co się stało, on jedynie życzył jej dobrej nocy i poszedł spać. Łowczyni westchnęła cicho, nie mając zamiaru wnikać w to co zaszło, ale to co słyszała nie wróżyło niczego dobrego.
- A mówiłam... poczekajcie – burknęła pod nosem i usiadła na swoim miejscu, czekając na powrót reszty ekipy.
Znowu minęło sporo czasu, a nikt się nie pojawiał... Irme spodziewała się tego, że zaraz Yastre wpadnie zadowolony do ich obozu i znowu będzie najszczęśliwszym kotem na świecie. Ale tym razem się przeliczyła. Długo musiała czekać, aż w końcu pojawiła się Lena, której mina wskazywała na to, że nie wszystko poszło jak należy. Kotołaczka od razu zaczęła wyjaśniać jak to wygląda, a Irme słuchała uważnie, robiąc nieco zawiedzioną minę.
- Przykro mi. Tak właśnie myślałam, że potrzebuje więcej czasu. Mam nadzieję, że szybko zrozumie co się dzieje. Novus nie wyglądał źle jak wrócił... - spojrzała na mężczyznę śpiącego smacznie, ale nie zobaczyła by coś było nie tak.
- Cóż, trzeba uważać na Yastre, kiedy jest w kociej formie, wtedy górę biorą instynkty i odruchy, zapewne u ciebie jest podobnie. – Uśmiechnęła się lekko do Leny, trochę współczuła jej tej sytuacji, ale tak to już bywa. Może temu Irme nie wiązała się z nikim i miała święty spokój.
- Odpocznij sobie, zdecydowanie przyda ci się trochę snu - powiedziała cicho i skupiła się na swojej warcie, zerkając w las i zastanawiając się nad tym co robi Yastre.
Przez całą swoją część warty Irme nie zobaczyła Panterołaka, co uświadomiło jej jak parszywie musi się czuć. Nie chciała za bardzo ingerować w jego samotność, może sam boi się po tamtym leśnym incydencie? Łowczyni westchnęła cicho i pozostawiła tę sprawę Lenie, która była dla niego najważniejsza, mimo tego, że była młoda, a przynajmniej tak uważała Łowczyni, to powinna poradzić sobie ze swoim ukochanym.
Kiedy skończyła się jej warta, Irme przeciągnęła się lekko i postanowiła obudzić Novusa. Sięgnęła po dłuższe źdźbło trawy i podeszła do śpiącego Elfa, po czym zaczęła delikatnie łaskotać go po twarzy. Oj niewiele trzeba było, żeby Elf zirytował się przez sen i mruknął coś niewyraźnie. Dziewczyna zachichotała cicho i raz jeszcze zaczęła go łaskotać. Elf w końcu zerwał się gwałtownie, mając dziwny wyraz twarzy, zupełnie jakby śniło się mu coś interesującego. Irme ledwo stłumiła śmiech , zasłaniając usta dłonią, ale zaraz potem wstała i poklepała Novusa po ramieniu.
- Skoro już wstałeś, twoja kolej – powiedziała rozbawiona i udała się na spoczynek, bo zmęczenie dawało już o sobie znać.

Noc przebiegła całkiem spokojnie, nic nie obudziło dziewczyny, która pogrążona w sennych marzeniach, odpoczywała leżąc na boku. Pierwsze promienie słońca oświetliły lekko jej twarz zmuszając do otworzenia oczu. Łowczyni wstała leniwie i przeciągnęła się w niemal kocim ruchu i rozejrzała się po obozie.
- Dzień dobry – przywitała się ze wszystkimi, ale jeszcze nie do końca była rozbudzona.
- Jak sytuacja? Kto nie przetrwał? Wszyscy pogodzeni? Ktoś dalej obrażony? – zaczęła zadawać pytania, ale przy tym robiła inne rzeczy, typu poprawianie ubrania, zerkanie gdzie ma łuk, czesanie włosów.
Yastre również był w obozie, najwyraźniej wciąż gryzło go to co działo się poprzedniej nocy, przeprosił ich a to było dowodem, że naprawdę nie czuł się komfortowo. Irme spojrzała na niego ze współczuciem, ale mimo wszystko powinien też zrozumieć, że nikt nie chce dla niego źle.
- Wiecie co, naprawdę musicie się napić – rzuciła w końcu i rozłożyła bezradnie ramiona. Co jak co, każdy z towarzyszy w obozie był dziwny na swój sposób, a w tym momencie każde z nich reprezentowało inny problem, co nieco ją rozbawiło.
- Jestem przy rzece gdyby ktoś miał zamiar martwić się o mnie – powiedziała z uśmiechem i na wszelki wypadek zabrała ze sobą łuk. Zdecydowanie marzyła o chłodnej wodzie otulającej jej twarz i rozbudzającej po tak dziwnej nocy. W końcu dotarła nad brzeg rzeki , w której wcześniej miała okazję kąpać się z Elfem. Łowczyni przykucnęła na brzegu i zaczęła przemywać sobie twarz, po czym wypiła nieco zimnej wody i od razu poczuła się lepiej.

Cichy szelest liści odwrócił jej uwagę od spokojnie płynącej rzeki. Łowczyni odwróciła się ostrożnie, wsłuchując się w odgłosy, ale nic więcej nie usłyszała. W końcu zza krzaków wyskoczył zając, który od razu pokicał najszybciej jak mógł, by uciec od Irme wzdłuż brzegu rzeki. Dziewczyna od razu sięgnęła po łuk i strzałę, by upolować uciekające zwierzę. Zaraz potem pojawił się jeszcze jeden zając, który zaalarmowany przez poprzedniego, zaczął pędzić co tchu w sobie znanym kierunku, ale jemu również nie udało się uciec. Irme zadowolona z siebie podeszła do zajęcy i wyrwała strzały z ich ciał, a później oba zabrała ze sobą do obozowiska.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Cóż, takiego obrotu spraw na pewno nie przewidział, Ash mimo że elf próbował go powstrzymać odszedł twierdząc, iż nie chce im się narzucać. Właściwie to było może odrobinę nie na miejscu, ale Novusa ucieszyła ta wiadomość. W obozie zostali tylko on i Lena, więc zabrali się do składania rzeczy i usuwania śladów ich pobytu. Wkrótce wszystko było już gotowe, a co najważniejsze Yastre w końcu wylazł z lasu, kotołaczka podeszła, aby z nim porozmawiać. Irme również wkrótce, wróciła po porannej kąpieli, teraz skierowała się w stronę elfa, radośnie wymachując upolowanym zającem.
- I jak? Czy tym razem zając postanowił mnie zastąpić w topieniu cię? - Dobry humor łowczyni o polowaniu udzielił się też i jemu.

Stali naprzeciw gospody o dumnej nazwie Złota Gęś i wyglądało na to, że trzeba będzie zaciągać panterołaka do środka siłą, ale kilka słodkich słówek zmiennokształtnej uratowało sytuację. Elf zapukał głośno, gdyż drzwi z niewyjaśnionych przyczyn były zamknięte, kiedy się rozwarły ujrzeli korpulentnego mężczyznę z zawzięciem ściskającego wyszczerbiony miecz. Jednakże, gdy ujrzał kto przed nim stoi, rozluźnił się.
- Wybaczcie mi to powitanie, ale ostatnio w okolicy zrobiło się niebezpiecznie, Drisso rozpal w komiku. Novusie tak długo się nie widzieliśmy. To twoi przyjaciele? Zapraszam, wchodźcie.
Słowa wylewały się z ust barmana jak rzeka, jego tubalny głos było słychać w całym budynku. Po chwili czwórka przyjaciół siedziała już przy okrągłym stoliku, a karczmarz zniknął za ladą w poszukiwaniu kufli na piwo. W tym czasie z góry zeszła jego równie gadatliwa małżonka.
- Novus! Ty długouchy przygłupie, już dawno obiecałeś, że nas odwiedzisz! - To powiedziawszy chwyciła go boleśnie za szpiczaste ucho. Szybko straciła nim jednak zainteresowanie i przerzuciła się na parę zmiennokształtnych. - Och! A cóż to za wspaniała parka, mamy dla takich specjalny pokój, gwarantowana całkowita prywatność. - Zaraz jej wzrok powędrował w stronę Irme. - Cóż to za strój? Jesteś łowczynią, biedaczko tak młodej kobiecie to dzieci rodzić, a nie na polowania chadzać!
Novus widząc minę łowczyni, oraz to jak bardzo zaczerwieniła się ze złości, chwycił ją pod stołem za rękę, na znak żeby się uspokoiła i sam odpowiedział za nią.
- Moja droga, to że twoim ulubionym zajęciem jest płodzenie dzieci nie znaczy iż każdy tak ma.
Kobieta tylko prychnęła z irytacją na te słowa, obróciła się na pięcie i odeszła do swego męża, aby mu pomóc. Jednak całej czwórce nie dane było długo cieszyć się ciszą. Na schodach rozległ się dźwięk, jakby toczono tamtędy kamienną lawinę, Do sali wbiegła DZIEWIĄTKA! dzieci. Dwóch chłopców wyglądających na bliźniaków usiadło przy kominku grając w kości, co szybko skończyło się tym, że ich starsza siostra musiała obu powstrzymywać przed bójką. Najmłodsza z dziewczynek z zachwytem wpatrywała się we włosy Leny i gadała jak najęta. Jedna z dziewczynek podeszła do Yastre i zaczęła rozmowę, a właściwie monolog.
- Musisz być strasznie silny, a uniósłbyś mnie? - Nie czekając na odpowiedź, zaczęła się na niego wspinać, przy czym zerwała mu chustę z głowy, jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki. - Kotek! Jesteś kotkiem. To musi być wspaniałe, powiedz jak to jest, musi być wspaniale, ja uwielbiam zwierzaczki wiesz? - To powiedziawszy wtuliła się w panterołaka, w tym czasie zaczął się na niego wspinać kolejny chłopiec.
Irme przyglądał się młodzik o bujnej rozczochranej czuprynie, z jego oczu można było wyczytać prawdziwą fascynację.
- Jesteś łowczynią? Opowiedz mi jak to jest, proszę, proszę, bardzo proszę. - Teraz przybrał błagalną minkę i aż zaczął podskakiwać. - Ja też kiedyś chcę polować.
Do Novusa podeszła tylko jedna niepozorna dziewczynka, opowiadając mu o czymś z dumą. Na jej policzkach pojawiły się wypieki, gdy usłyszała pochwałę z ust elfa.
- No tak, na początku rodzice byli przeciwni, ale w końcu pozwolili mi, założyć ten ogródek z ziołami i nawet mam nową książkę o różnych ich rodzajach.
Novus czuł się tutaj świetnie wśród tych roześmianych i rozkrzyczanych dzieci, które niczym się nie przejmowały. Tylko przez chwilę pomyślał o tym, że nie ma wśród nich Asha, ale szybko zdusił niepokój, aby nie psuć sobie i innym dobrego humoru.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Lena siedziała na swoim miejscu i już trochę z rozpaczą patrzyła, jak cała grupa się rozchodzi. W końcu jęknęła, aby dać upust swojej frustracji, zerwała się i pobiegła za panterołakiem.
        - Yastre, wracaj tu natychmiast! - zawołała za nim. - Yastre! Wróć, proszę cię, zostań!
        Panterołak usłyszał nutę rozpaczy w głosie swojej ukochanej i to wystarczyło, by roztopić mu serce. Przystanął, obrócił się, po czym opuścił łeb, jakby przepraszał. Kotołaczka uklęknęła naprzeciw niego i wyciągnęła ręce, jakby chciała go objąć, ale zatrzymała się wpół gestu.
        -Co ty wyprawiasz, co? - zapytała go już ze łzami w oczach. - Nie rozumiem o co ci chodzi, nie wiem dlaczego uciekasz. Przecież wszystko ci wczoraj wytłumaczyłam, nic ci nie grozi. Zostań, proszę. Martwię się, gdy nie ma cię obok mnie. Gdzie byłeś całą noc, czemu teraz odchodzisz?
        Yastre trącił ją pyskiem na pocieszenie, po czym przemienił się w człowieka. Uklęknął naprzeciw Leny, a w jego oczach widać było wielką troskę. Pochylił się, by patrzeć na dziewczynę z dołu, z pozycji podporządkowanej.
        - Mówiłem, że byłbym w pobliżu - zauważył, ale mówił bardzo niepewnie. - Ja... Nawarzyłem piwa, tak się mówi? Nie wiem, boję się wrócić. Tamten typek to jedno, ale Novus... Zaatakowałem go. No i ty...
        - Gdybyś tak często się nie przemieniał, nie zachowywał byś się tak - odpowiedziała kotołaczka. - Panterołaki mogą stracić swoją ludzką naturę, jeśli będą za często przebywać w ciele pantery...
        - Ale mnie to nie grozi! - przerwał jej Yastre, majstrując coś przy swoich włosach. - Patrz! Mam takie coś, to mnie chroni, czarodziejka mi powiedziała kiedyś. Mogę się przemieniać ile razy chcę i kiedy chcę.
        Lena wzięła do ręki fragment zerwanego naszyjnika, który panterołak wyplątał z włosów. Przyjrzała mu się, po czym mu go oddała, zamykając palce bandyty na jego skarbie.
        - Ja po prostu taki jestem - burknął Yastre. - Duży kot w ciele człowieka. Nic na to nie poradzę, Lenuś, nie zmienię swoich zachowań, to jest silniejsze ode mnie. Mogę się tylko bardzo starać.
        - Wystarczy - odpowiedziała kotołaczka i po raz pierwszy od początku rozmowy się uśmiechnęła. Chyba przez to, jak panterołak spieścił jej imię. - Widzę, że się starasz. Wracamy?
        - Wolę zostać w ciele kota. Mogę?
        Lena zgodziła się na kolejną przemianę i do obozu wróciła z panterą przy boku. Od razu zauważyła brak Asha i bardzo ją to zmartwiło, ale nie zamierzała go gonić, skoro grupa dopiero zaczęła odzyskiwać spokój, który utraciła poprzedniego wieczoru. Yastre w międzyczasie podszedł do swego elfiego mentora i z impetem legł u jego nóg. Położył się na plecach, odsłaniając w ten sposób brzuch - przepraszał najlepiej jak umiał w tym ciele. Na tę scenę trafiła wracająca z porannej toalety i polowania Irme. Yastre widząc krwawą zdobycz w jej rękach zapomniał o tym, że powinien czekać na wybaczenie. Zerwał się i podszedł, aby obwąchać upolowane króliki. Byłby w stanie zjeść je oba, w całości i to na dodatek surowe, ale domyślił się, że to zapasy, dlatego jakoś powstrzymał swój apetyt. Oblizał tylko wymownie pysk.

        Yastre jeszcze długo przebywał w swoim zwierzęcym ciele i tak podróżował z resztą grupy. Gdy się przemienił, Lena była wyraźnie ucieszona i by jakoś nagrodzić go za to, że znów był "sobą", pocałowała go nie zważając na to, że panterołak był zupełnie nagi. Dopiero po tym czułym geście wręczyła mu ubranie, które bandyta o dziwo przyjął bez słowa i zaraz na siebie włożył. Gdy nie znalazł wśród rzeczy sakiewki od Novusa spanikował nie na żarty i kręcił się wkoło jak bąk, całe szczęście nie było powodu do obaw - zguba znalazła się w torbie Leny, kotołaczka schowała mieszek, aby nie zapomnieć o nim przy zwijaniu obozu. Tym razem to ona dostała buziaka od swojego ukochanego, w nagrodę za mądrość i przezorność.
        Yastre faktycznie miał pewne opory przed pójściem do karczmy, zwłaszcza gdy dowiedział się, że zajazd należy do rodziców chłopaka, którego tak nie lubił, ale szybko dał się spacyfikować. Wystarczyła jedna słodka prośba Leny i rzucona w odpowiednim momencie przez łowczynię wzmianka o alkoholu - panterołak uległ od razu i tylko ze zdjęcia kaptura nie zamierzał rezygnować. Wchodząc do karczmy ani na moment nie puścił dłoni swojej ukochanej, szedł jednak za nią jak po sznurku, a w jego postawie widać było pewną obawę. Rozglądał się czujnie, z czasem jednak jego niepokój topniał. Gdy usiedli przy stoliku, Yastre przysunął swoje krzesło bardzo blisko tego zajmowanego przez Lenę i przytulił się, kładąc głowę na jej ramieniu.
        - Nie uciekłem - zauważył cicho, a w jego głosie było słychać, że domaga się pochwały.
        - Zauważyłam. Jestem z ciebie dumna - zapewniła Lena, a w nagrodę pocałowała panterołaka w czoło. Na tę scenę trafiła karczmarka, która jednak najpierw wytargała Novusa za ucho. Yastre takie traktowanie jego towarzysza się nie spodobało, zaraz mina mu stężała i miał wziąć elfa w obronę, ale kobieta już zdążyła zmienić obiekt swojego zainteresowania. Padło na nich, a propozycja przez nią rzucona sprawiła, że bandycie zaświeciły się oczy i jeszcze mocniej przytulił Lenę. Zaczął bardzo głośno mruczeć.
        - Tak, Yastre, rozumiem - westchnęła kotołaczka, gdyż doskonale wiedziała, że zaraz z jego ust padnie jakaś niedwuznaczna propozycja i wolała ją uprzedzić. Sama jednak nie wyglądała wcale na zniesmaczoną ani niezadowoloną.
        I nagle do karczmy wpadł kataklizm. Dzieci właścicieli były wszędzie i panterołak miał problem, by ogarnąć je wszystkie wzrokiem. Gdy jakaś mała się nim zainteresowała, on poświęcił jej całą swoją uwagę, bo wbrew pozorom bardzo lubił szczenięta, ba, chętnie dorobiłby się własnych. Tym bardziej, gdy patrzył na tak energiczną małą - pod tym względem byli do siebie podobni.
        - Jasne! - zapewnił ją radośnie, gdy zapytała czy byłby w stanie ją unieść. Gdy rozpoczęła wspinaczkę, on dzielnie jej pomagał, ale niczego nie ułatwiał, niech się szczenię uczy. Po chwili jednak wydarzyło się nieszczęście - Yastre stracił swoją chustę. Już się bał, że będzie płacz i panika, ale tak się nie stało, mała była wręcz zachwycona. A panterołakowi w to mi graj! Dokazywał z dziećmi niczym najlepsza niańka, jakimś cudem zawsze wiedział, gdy któreś traci równowagę i je łapał, jego ogon i uszy nieustannie się poruszały, wywołując tym samym śmiech i piski maluchów. Odpowiadał na wszystkie pytania jakie padły i pokazywał co tylko chcieli, robił miny, wygłupiał się. Właśnie odstawiał na ziemię jednego dzieciaka, który dosłownie wlazł mu na głowę, gdy Lena nachyliła się do jego ucha i szepnęła mu "byłbyś dobrym ojcem". Nikt nigdy nie widział, by panterołak w jednej chwili zrobił się aż tak czerwony! Jego szczęściu nie było końca, rzucił się na Lenę i zasypał ją pocałunkami, na co dzieci zareagowały głośnym "fuj!" i rozpierzchły się do swoich zabaw. Wtedy Yastre złapał za jeden z przyniesionych kufli.
        - Irme! - krzyknął rozradowany. - Napij się ze mną, napij! Stuknij się!
        Tak, panterołakowi wznoszenie toastów i stukanie się kuflami sprawiało olbrzymią radość, teraz więc z szeroko otwartymi z ekscytacji oczami, chodzącym na boki ogonem i uśmiechem jak rogal czekał, aż łowczyni sięgnie po swoje piwo.
        - Ale jestem głooodny - poskarżył się, gdy już opróżnił połowę swojego kufla.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

- Czyżby wszystko wróciło do normy? – roześmiała się wesoło, kiedy zobaczyła Yastre leżącego przed Novusem. Ta scena szczerze ją rozbawiła, aż sama miała ochotę podejść do Panterołaka i pogłaskać go po brzuchu. Łowczyni była zadowolona, że postanowił wrócić do obozowiska, wszystko wskazywało na to, że mały kryzys został zażegnany.
- Dobrze, że wróciłeś – powiedziała z niemałym uśmiechem, widząc Kota, który z ogromnym apetytem patrzył na jej zdobycz.
- Och, można tak to nazwać, ale poległy równie szybko jak ty - odezwała się do Novusa, który nie powstrzymał się przed skomentowaniem jej powrotu z dwoma zającami. Kolejne chwile spędzone w obozie były zdecydowanie przyjemniejsze, wprowadziły również nieco luźniejszą atmosferę, a to było potrzebne całej ekipie.

Grupa towarzyszy dotarła pod drzwi karczmy, do której zabrał ich Novus, Irme spojrzała na szyld i przeczytała głośno nazwę.
- Całkiem chwytliwe – rzuciła cicho, wzruszając ramionami. Drzwi do Karczmy otworzyły się i przywitał ich mężczyzna, który po chwili wpuścił ich do środka. Oczywiście Yastre stawiał trochę oporu, ale Lena doskonale wiedziała jak poradzić sobie w tej sytuacji i całkiem szybko przekonała go do przekroczenia progu tego przybytku. Młoda dziewczyna weszła za Elfem i rozejrzała się po wnętrzu, już nawet zapomniała kiedy ostatni raz miała okazję do przebywania w jakiejś karczmie. Takie obrót sytuacji zdecydowanie przypadł jej do gustu!
Mężczyzna, który wpuścił ich do budynku, był niezwykle gadatliwy, ale to nie przeszkadzało Irme, bo skupił się głównie na Novusie, więc nie musiała zbyt wiele mówić, co było jej na rękę. Do towarzystwa dołączyła również kobieta, która zeszła po schodach i od razu podeszła do Elfa, który wraz z całą resztą siedział już przy stole. To co zrobiła, tak bardzo rozbawiło Łowczynię, że tym razem nie powstrzymała śmiechu, przysłaniając usta dłonią. Już lubiła tę kobietę!
- Ale się dałeś! – szepnęła cicho do Elfa, spoglądając na niego z rozbawieniem w oczach, kiedy kobieta skupiła się na parze zmiennokształtnych. Wszystko było całkiem przyjemne, Irme rozluźniła się, a z jej ust nie znikał uśmiech, ale ten szybko znikł, kiedy spojrzenie kobiety przywędrowało i do niej, a potem usłyszała komentarz na swój temat, z początku nie wiedziała czy ma odpalić coś złośliwego czy zwyczajnie roześmiać się w głos... Ona? Dzieci? Miała dopiero osiemnaście lat! Nie w głowie jej takie sprawy, właściwie nigdy nie myślała o założeniu rodziny, nie widziała w tym najmniejszego sensu, poza tym, bycie łowczynią to co kochała najbardziej na świecie!
Wybór padł na złośliwość, już chciała coś odpalić tej babie, ale Novus złapał pod stołem dłoń dziewczyny i mocno zacisnął, dziewczyna spojrzała na niego z irytacją, zaciskając przy tym usta.
- No wiesz co! – mruknęła do Novusa, kiedy kobieta poszła sobie od nich.
- Nikt nie będzie mówić mi co mam robić – powiedziała oburzona jak małe dziecko, wciąż nie zabierając dłoni z uścisku Elfa.
Łowczyni poczuła ulgę, kiedy cała czwórka została sama i mogli wrócić do rozmowy bez nikogo kto by im przeszkadzał. Niestety ta ulga nie trwała długo... Irme zwróciła głowę w kierunku hałasu, który dobiegł jej uszu, a zaraz potem zobaczyła dziewiątkę małych dzieciaków, które z wrzaskiem zbiegły z góry, żeby przywitać się z wędrowcami.
- No to się nie dzieje... - Tylko tyle była w stanie powiedzieć, bo oto cała ta gawiedź dopadła do ich stolika i zasypała swoimi piskliwymi głosami. Irme rozejrzała się po towarzyszach, którzy zostali opanowani przez dzieciaki, w końcu musiała przyznać, że jej towarzysze zabawnie wyglądali z tymi swoimi zaskoczonymi minami i dziećmi, które zasypywały ich swoimi pytaniami i towarzystwem. Łowczyni spojrzała na Lenę, po chwili śmiejąc się cicho, bo jak to kobieta, zapewne łatwiej zniesie ten napad.
- Hm? – Dziewczyna odwróciła spojrzenie, słysząc cichy głosik chłopczyka, który spojrzał na nią z taką fascynacją, że Łowczyni zupełnie zmiękła. Przypomniała sobie samą siebie w jego wieku, jak tak samo patrzyła na łowców, do których tak bardzo chciała dołączyć, ale zawsze była odpychana. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, którego nikt nigdy nie widział, było w nim tyle czułości, że Irme nawet nie zdawała sobie sprawy ze swojego wyrazu twarzy.
- Oczywiście! Jesteś bardzo spostrzegawczy! – powiedziała wesoło i poczochrała młodego po głowie. Potem przyciągnęła go do siebie i z pasją zaczęła opowiadać o swoim fachu, o tym jak to wszystko się zaczęło, opowiedziała również o tym jak wyglądają polowania, choć pomijała najbardziej krwawe momenty. Chłopczyk miał nawet okazję potrzymać w małych dłoniach jeden ze sztyletów, które zawsze miała przy sobie, dostał nawet łuk, choć nieco za duży dla niego. Irme widziała w nim tyle zainteresowania, tyle dziecięcej ciekawości, powiedziała mu, że jeśli tylko chce, zostanie łowcą, ale to będzie kosztowało go wiele lat pracy nad sobą. Młoda dziewczyna nawet nie spodziewała się, że rozmowa z dzieciakiem będzie taka przyjemna, z jej ust nie znikał uśmiech, a po wszystkim, postanowiła wyjąć z kieszeni małą, króliczą łapkę zawieszoną na rzemyku, to był prezent od jednego z łowców, tak więc postanowiła dać go chłopczykowi, żeby zachował to dla siebie. Chłopiec wręcz zapiszczał z radości i podskoczył kilka razy, a potem wyciągnął ręce do kobiety, żeby mocno ją przytulić. Zaskoczona Łowczyni przytuliła go do siebie, a potem wypuściła z objęć, żeby mógł pobiec do rodzeństwa i pochwalić się zdobyczą.
Cała grupa dzieciaków w końcu pobiegła zająć się swoimi sprawami, Irme odetchnęła głęboko i zaśmiała się wesoło.
- Tego się nie spodziewałam – powiedziała rozbawiona niedawną sytuacją, przez chwile zastanawiała się jak matka daje sobie radę z taką wielką gromadką. Rozmyślania nie trwały długo, Yastre sięgną po kufel piwa i już zachęcał ją by zrobiła to samo.
- Z ogromną przyjemnością! – Oj tak, dobre piwo to to czego teraz potrzebuje. Dziewczyna wzięła kufel i stuknęła nim o kufel chłopaka, po czym wypiła kilka łyków, co niezbyt pasowało do kobiety.
- Mmm pyszne! – powiedziała zadowolona i przetarła usta wierzchem dłoni.
- Napijcie się z nami. – Zerknęła na Lenę, potem na Novusa, zachęcając ich do picia. Sama znowu wypiła kilka łyków i odstawiła kufel na stół, po czym przeciągnęła się leniwie.
- I to mi się podoba – powiedziała zadowolona, rozsiadając się wygodnie.
- Mam nadzieję, że to koniec niespodzianek na dziś? – odezwała się pół żartem pół serio, kątem oka zerkając na Elfa.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Uniósł brwi ze zdumienia, nie spodziewał się po Irme takiego entuzjazmu, a nawet czułości na widok dzieci. Radość towarzyszy udzieliła mu się i za namową przyjaciół uniósł kufel do góry w kolejnym toaście, cały czas śmiejąc się swoim dźwięcznym głosem, ponieważ nie mógł się pozbyć z głowy przedziwnej wizji. Kiedy pociągnął kilka łyków zwrócił się do Yastre.
- Właśnie wyobraziłem sobie ciebie jako szacownego zielarza w małej wiosce i z gromadką dzieciaków.
Ponownie napił się piwa i westchnął z zadowoleniem, już dawno nie pozwolił sobie nawet na jeden kufel piwa, niestety gdy podróżuje się samemu, nie ma przyjaciół, którzy pomogliby ci potem wtoczyć się do łóżka. Skończyli dopiero późną nocą, po obfitej kolacji wszyscy powlekli się do pokoi na piętro, Novus wepchnął po drodze karczmarzowi sakiewkę i nieco chwiejnym krokiem ruszył do swojego pokoju popatrzył za Leną i Yastre, którzy mieli wspólny pokój, a potem wkroczył, do oświetlonego paroma świecami pokoju z całkiem wygodnym łóżkiem, niewielką komódką oraz skrzynią na rzeczy. Zwalił się na posłanie i zasnął niemal natychmiast.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Leny nie trzeba było namawiać do tego, by napiła się z drużyną - gdy i Novus sięgnął po kufel, ona zrobiła to samo, piła jednak odrobinę niechętnie, chyba jej nie smakowało. Za to Yastre to zupełnie co innego. Pierwszy kufel wychylił na dwa razy, a radochy miał z tego tyle, jakby było to już jego szóste piwo. Za każdym razem chciał się z kimś stuknąć. "Nie piłem tak piwa od... Nie, nigdy nie piłem tak piwa. Tylko banda dawała mi alkohol, a wtedy siedzieliśmy gdzieś w lesie albo jaskini, przy ognisku. I z reguły mieli bimber, brrr", na samo wspomnienie nielubianego samogonu Yastre się wzdrygnął. Całe szczęście Novus swoją uwagą o świetlanej przyszłości panterołaka szybko poprawił mu humor. Zmiennokształtny kwiknął ze szczęścia i zaklaskał.
        - Podoba mi się! - zawołał. - Ale moich dzieciaków, prawda? Ja chcę mieć swoje, uczyłbym je polować, kołysałbym je do snu, bawił się z nimi...
        - Yastre? - przerwała mu Lena.
        - Tak? - Panterołak czule objął kotołaczkę, pewny, że zaraz usłyszy coś miłego. Zamiast tego jego ukochana spojrzała na niego z lekkim pobłażaniem.
        - Nie pij już - poprosiła żartobliwym tonem, po czym pocałowała go w policzek. Yastre przez moment siedział bez ruchu, z szeroko otwartymi oczami jakby nie umiał otrząsnąć się z szoku, po czym zmarszczył nos i obrócił się od Leny. Strzelił focha jak rasowa królewna, nie sposób było się nie śmiać. Kotołaczka zachichotała, zasłaniając usta dłonią, by go jeszcze bardziej nie obrazić, po czym wyszeptała mu coś na ucho. Cokolwiek to było, zadziałało jak zaklęcie - Yastre miał z powrotem dobry humor. I faktycznie do końca wieczoru pił już raczej zachowawczo, za to bardzo dużo jadł. Był w stanie wybrać coś nawet komu innemu z talerza i dopiero trzymając kąsek w palcach albo wręcz wkładając go do ust zapytać "będziesz to jadł?". Gdy cała grupa zdecydowała się udać na spoczynek, on był najedzony, zadowolony, a alkohol przyjemnie rozgrzewał go od środka, nie mógł wyobrazić sobie lepszego zakończenia dnia. Nie, mogło być jeszcze lepiej. Karczmarka gdy tylko zobaczyła go z Leną, ponowiła swoją propozycję.
        - To co, gołąbeczki, chcecie dla siebie osobny, romantyczny pokoik? - zapytała z uśmiechem. Pewnie nie musiała słyszeć odpowiedzi, wystarczył jej błysk w oczach panterołaka, ale i tak podała klucz dopiero wtedy, gdy Lena wyraziła na głos swoją zgodę.

        Pokoik był faktycznie bardzo dyskretny - znajdował się na końcu korytarza, za zakrętem, nikt nie mógł podsłuchiwać ani przypadkiem wejść do środka. Yastre był już tak podekscytowany na myśl o wspólnej nocy z Leną, że prawie zapomniał się pożegnać z resztą i dopiero "dobranoc" kotołaczki skierowane w stronę towarzyszy przypomniało mu, że nie są jeszcze sami.
        Jak wyglądał pokój, tego panterołak nie zarejestrował, liczyła się tylko jego ukochana, której po przekroczeniu progu ani na moment nie wypuścił z objęć. Jakiekolwiek pochlebne plotki nie słyszałoby się o libido i kondycji zmiennokształtnych, prawdopodobnie ta parka byłaby w stanie wszystkie je potwierdzić. Zwłaszcza Yastre bardzo wykazał się tej nocy, bo chociaż nie miał fantazji w tych sprawach, nadrabiał ogromnym zaangażowaniem. Kochał Lenę całym swoim kocim sercem.
        Rano panterołak obudził się równo o świcie - jak na jego rasę przystało, nawet bardzo zmęczony nie potrzebował wiele snu. Jego ukochana za to nadal słodko spała, a on nie miał serca jej budzić. Chwilę leżał obok niej, ale szybko zaczął się wiercić i niecierpliwić - nie był osobą, która mogła długo trwać w bezruchu. W końcu wstał, poprzeciągał się jak to miał w zwyczaju i ubrał się. Wyszedł nie budząc Leny i zszedł do głównej sali karczmy, aby może z kimś pogadać. Nie zastał tam żadnego ze swoich znajomych, za to trafił akurat na moment, gdy właścicielka karczmy wracała z podwórza niosąc dwa pełne wiadra wody. Zaraz był przy niej.
        - Pomogę! - zapewnił gorliwie.
        - Aj, przestań! Jesteś gościem, nie powinien robić takich rzeczy, zajmij się lepiej swoją śliczną dziewczyną - próbowała go zbyć kobieta, panterołak był jednak nieustępliwy.
        - Pomogę! - powtórzył, po czym uderzył się w pierś, aby zaprezentować swoją siłę i hart ducha. - Jestem silnym samcem, to dla mnie nic takiego! Raz dwa zaniosę te wiadra gdzie trzeba!
        - Dobrze, już dobrze - uległa mu karczmarka, śmiejąc się pod nosem. Entuzjazm tego chłopaka był bardzo pozytywny, potrafił wywołać uśmiech nawet na najsmutniejszym obliczu. A kobieta miała swoje troski, poważne troski, o których jednak nie zamierzała mówić przy gościu, obcym, nie zamierzała też dać mu odczuć, że coś jest nie tak.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Wieczór minął wszystkim całkiem przyjemnie na rozmowach, żartach i oczywiście piciu piwa, którego ilość była całkiem spora. Irme piła kolejny kufel, czując działanie alkoholu szumiącego jej w głowie. W końcu uznała, że czas przestać, jeśli chce utrzymać się na nogach i dojść do pokoju o własnych siłach. Było już bardzo późno, kiedy wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Yastre i Lena dostali jeden pokój, a Irme i Novus dostali osobne pomieszczenia. Łowczyni pożegnała się wesoło ze swoimi towarzyszami i nieco chwiejnym krokiem ruszyła na piętro gdzie znajdowały się pomieszczenia sypialniane. Zatrzymała się przed drzwiami prowadzącymi do jej pokoju i otworzyła je powoli by wejść pomieszczenia. Jak się okazało dostała średniej wielkości sypialnię, z małym, wygodnym łóżkiem, oprócz niego była tu również szafa, komoda, stolik z dwoma krzesłami, a za oknem rozpościerał się całkiem przyjemny widok, ale na to nie zwróciła już uwagi. Dziewczyna rozebrała się i od razu pomaszerowała do łóżka, w którym położyła się wygodnie i niemal od razu zasnęła.
Noc minęła jej całkiem spokojnie, nie wydarzyło się nic co wyrwałoby ją ze snu, rano nawet nie pamiętała czy w ogóle miała jakieś sny. Przez jakiś czas leżała jeszcze, leniwie przeciągając się i ziewając co chwilę. W końcu zwlokła się z łóżka, wciągnęła na siebie ubranie i poprawiła włosy, zaplatając na nich warkocza. Po drobnych przygotowaniach zeszła na dół, by dołączyć do reszty towarzystwa, ale kiedy znalazła się w głównej części karczmy, nikogo jeszcze nie było.
Będąc jeszcze trochę zaspaną, usiadła przy stoliku, gdzie wszyscy spędzili poprzedni wieczór. Właściciel tego przybytku uśmiechnął się na jej widok i przywitał wesoło, na co równie miło odpowiedziała, a zaraz potem otrzymała od niego wodę, by mogła ugasić pragnienie. Z jedzeniem postanowiła poczekać na resztę grupy, choć obecnie nie czuła jeszcze głodu. Dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie, promienie słońca wpadały przez okna, delikatnie oświetlając wnętrze, które póki co było jeszcze puste, ale to kwestia czasu kiedy pierwsi goście zaczną pojawiać się w progu.
Irme odetchnęła głęboko, miała całkiem dobry humor, od poprzedniego wieczora, dawno nie miała okazji by tak przyjemnie spędzić czas w towarzystwie, które naprawdę polubiła.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Pobudka była nader nieprzyjemna, miał wrażenie, jakby przez głowę przegalopował mu oddział zbrojnych jeźdźców w pełnym oporządzeniu. Kilka przydatnych ziół pomogło uśmierzyć ból, ale wciąż czuł suchość w gardle, więc zszedł na dół, gdzie niemal od razu karczmarz wcisnął mu w dłoń kubek wody, Novus przyjął go z wdzięcznością i opróżnił natychmiast. W drodze do stolika, przy którym siedziała Irme, minął się z panterołakiem pomagającym Drissie, obaj powitali się przyjaźnie.
- Pachnie Leną ciekawe czemu? - zwrócił się z szerokim uśmiechem do łowczyni i usiadł naprzeciw niej. Widok przyjaciół wprawił go w dobry nastrój. Oboje zaczęli rozmowę na temat ich ostatnich przygód, oraz planów na przyszłość, do której szybko dołączył Yastre, po chwili z góry zeszła jak zwykle radosna kotołaczka. Dyskusje przerwał im płacz dziecka, wszyscy obrócili się w stronę, z której dobiegł ich dźwięk. Zobaczyli Asha z najwyżej kilkumiesięcznym dzieckiem na rękach, co dziwne miał na sobie granatowe szaty maga, a koło niego stała równie młoda co on kobieta o ciemnej cerze oraz kruczoczarnych włosach. Novus był szczerze zdumiony.
- Drissa nic nie mówiła, więc zakładam, że to... - Chłopak nie dał mu dokończyć.
- Tak to nasze dziecko. - Ash spojrzał wzrokiem przepełnionym miłością na nieznajomą i przyciągnął ją bliżej siebie. Potem spojrzał na gości i spłonął rumieńcem.
- Wiem co sobie myślicie po wczorajszym, ładny mi ojciec, raczej pijak. Jednak teraz nauczyłem się lepiej kontrolować swoje ataki niż kiedyś, jedynie w dzień rocznicy rzucenia na mnie klątwy tracę nad sobą panowanie, akurat nasze spotkanie przypadło na ten moment. Przyznaję, że w większości jest to zasługą Tris. - Tu ponownie popatrzył na ukochaną, a ona zmierzwiła mu czuprynę i pogładziła po policzku, z którego znikły wszelkie ślady zarostu. - Ona trzyma mnie w świecie żywych, teraz też i dziecko.
Elf patrzył na parkę z zadumaną miną, potem się rozpromienił i zaśmiał do własnych myśli. Ta dwójka bardzo przypominała mu Yastre i Lenę.
- Jeszcze trochę i zacznę wierzyć w te brednie poetów, że miłość to najpotężniejsza magia świata.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre zabrał od kobiety oba wiadra i poszedł za nią na zaplecze, gdzie miał je zostawić. Po drodze minął Novusa, uradowany widokiem towarzysza przywitał się z nim głośnym "cześć!". Zaraz spostrzegł, że elf ma jakąś nietęgą minę, a okrzyk sprawił, że odrobinę się skrzywił. "Kac!", doszedł do wniosku panterołak, potakując sobie samemu głową. Kac to poważna sprawa, Yastre doskonale wiedział jak na drugi dzień może boleć głowa i jak może okropnie boleć brzuch i suszyć w gardle. Dla niego jeszcze taka nieprzyjemna pobudka wiązała się z reguły z odkryciem na ciele jakiś sińców, zadrapań albo czymkolwiek w tym stylu - zawsze narozrabiał po pijaku.
        W drodze powrotnej Yastre usłyszał uwagę o tym, że czuć od niego zapach Leny, Novus jednak zdawał się być tym zaskoczony.
        - Ej, no! - oburzył się panterołak. - Pewno, że czuć mnie Leną, spaliśmy ze sobą!
        Oj tak, zmiennokształtny nie miał wstydu. Uwaga elfa uraziła jego samczą dumę więc musiał się bronić, nie był w końcu szczeniakiem, który nie wie co zrobić z ukochaną kobietą. Całe szczęście nie wchodził w szczegóły. Zadowolony po przyjemnie spędzonym wieczorze i jeszcze przyjemniejszej nocy, uśmiechając się szeroko dosiadł się do swoich towarzyszy. Dyskutował z nimi zawzięcie i z typowym dla siebie entuzjazmem, w pewnym momencie jednak obrócił się gwałtownie, jakby go piorun raził. Usłyszał znajomy krok i poczuł znajomy zapach - Lena się obudziła i postanowiła do nich dołączyć. Yastre wyszedł jej na spotkanie, objął ją i pocałował, a był przy tym tak rozanielony, że aż karczmarce zdarzyło się westchnąć na ten widok. Cudowna parka.
        Rozmowa trwała w najlepsze, panterołak żywo gestykulował za każdym razem gdy się odezwał, chociaż jedną ręką cały czas trzymał Lenę za dłoń. Nie zamierzał je puścić, w końcu była jego największym skarbem, zwłaszcza teraz, gdy spędzili ze sobą noc. Wszystko układało się dobrze, aż do momentu, gdy dało się słyszeć płacz dziecka na zapleczu. Yastre zastrzygł uszami i spojrzał w tamtą stronę. W jego nozdrza uderzył znajomy zapach, a w zasięgu wzroku zaraz pojawiła się osoba, która ten zapach wydzielała - Ash. Uszy panterołaka uciekły na boki, a on sam miał dość nietęgą minę. Lena mocniej ścisnęła go za rękę, obawiając się kolejnych scen takich jak tamtego wieczoru w obozie. Yastre jednak siedział i słuchał, nie odzywał się, chociaż pionowa zmarszczka nad nosem jasno świadczyła, że nad czymś intensywnie główkuje. Nagle bez słowa wstał i przekroczył ławę, idąc w kierunku Asha. Kotołaczka spróbowała go przytrzymać, zapytała "co ty robisz?", ale panterołak najwyraźniej coś sobie postanowił i zamierzał to zrealizować choćby nie wiadomo co. Podszedł do pary z dzieckiem. Poruszał się swobodnie, lecz Ash i Tris mogli dostrzec na jego twarzy wyraz zakłopotania. Yastre stanął naprzeciw nich i lekko trącił mężczyznę kułakiem w ramię.
        - Wybacz, stary, że tak się zachowywałem - zaczął, przeciągając samogłoski, aby nadać swoim słowom swobodny ton, od razu jednak widać było, że jest mu strasznie głupio. Nie był mistrzem przepraszania, wolałby się przemienić i położyć przed Ashem brzuchem do góry, to było jego zdaniem najbardziej sensowne, treściwe i łatwe do okazania. A słowa dobiera się dużo trudniej.
        - Ja taki jestem, no - kontynuował, nie patrząc jednak mężczyźnie w oczy. - No dzikie koty są nieufne, a ty mi się nie podobałeś. Myślałem, że jesteś tchórzem i narobisz nam kłopotów. No dobra, że mnie narobisz kłopotów. No i dlatego takie sceny... Namieszałem, przepraszam. Teraz widzę, że źle myślałem. No ale tak mi się zdarza, nie jestem za mądry. Przepraszam.
        Yastre podrapał się z zakłopotaniem po głowie i w końcu podniósł wzrok na Asha. Starał się nie rozglądać, nie widział więc, jak Lena uśmiecha się na widok tej sceny. Nie spodziewała się, że panterołak zdecyduje się przeprosić mężczyznę, którego wcześniej tak niemiło potraktował, a tymczasem Yastre wpadł na to sam i na pewno mówił szczerze. Zdawało się, że zmiennokształtny po prostu nie potrafi kłamać i udawać - co w sercu to i na języku.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Łowczyni siedziała przy stoliku, delektując się cudownym smakiem chłodnej wody, która miała tak bardzo kojące działanie. Nie musiała długo czekać na przybycie towarzyszy, co zdecydowanie poprawiło jej humor. Pierwszy przyszedł Elf, który od razu oznajmił, że Yastre pachnie Leną, co dla dziewczyny nie było czymś zaskakującym, sądząc po tym co miała okazję widzieć wcześniej.
- Gdyby było inaczej, uznałabym go za idiotę. – Wzniosła ku Novusie wodę i wypiła całą resztę jednym haustem. Elf usiadł naprzeciwko niej, wyglądało na to, że skutki wczorajszego picia były całkiem porządne, choć maskował to wesołym uśmiechem.
Do towarzystwa dołączył również Yastre, jak zawsze żywiołowy, radosny i zarażający uśmiechem. Irme posłała mu znaczące spojrzenie, bo wszyscy już wiedzieli co takiego działo się ubiegłej nocy. Przyszła również Kotołaczka, której mina mówiła wszystko.
- Czyli noc wszystkim minęła całkiem przyjemnie, u niektórych z drobnymi problemami o świcie – skwitowała wszystko i posłała im zaczepny uśmiech. Później rozmowy toczyły się własnym torem, wszystkim dopisywał humor, co było całkiem relaksującym zjawiskiem.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, Irme usłyszała płacz dziecka i od razu spojrzała w stronę, z której dobiegał. To co zobaczyła sprawiło, że z zaskoczenia otworzyła usta, nie mogąc wypowiedzieć ani słowa.
- A to ci dopiero... – szepnęła po dłuższej chwili, widząc jak Ash trzymał na rękach małe dziecko, a obok niego stała kobieta. Jak się okazało, było to jego dziecko, jego kobieta... A to przecież tak bardzo nie pasowało do obrazka, który Irme widziała poprzednim razem. Szczerze zdumiona taką sytuacją, musiała przyznać, że o wiele lepiej mu kiedy jednak nie jest pijany, a dziecko dodawało mu swego rodzaju uroku. Yastre pomimo wcześniejszego spłoszenia, upomniany przez Lenę poprawił się, a zaraz potem podszedł do mężczyzny i przeprosił go za swoje zachowanie, a to był kolejny moment, który wprawił Łowczynię w osłupienie. Co jak co, ale ona akurat nie ma zamiaru podchodzić i mówić, jak to go źle oceniła. Nie żeby życzyła mu źle, ale nie miała zamiaru spotykać go kolejny raz w takim stanie jak ostatnio.
Po chwili z zamyślenia wyrwały ją słowa Novusa, który skomentował obecną sytuację słowami, które brzmiały dziwnie w jego ustach.
- Pewnie, a potem pójdziesz na polowanie i zobaczymy jak ta magia zadziała – mruknęła pod nosem, zerkając na niego kątem oka, a dopiero po chwili zwróciła twarz w jego stronę i uśmiechnęła się nieco zaczepnie.
- Jesteś zbyt wybredny na takie coś – rzuciła do niego pół żartem, pół serio, a potem spojrzała na Yastre i Lenę, dla których było za późno, bo oboje wpadli jak zwierzyna w sidła.
- Za dużo amorów w powietrzu – westchnęła po chwili i prawie przewróciła oczami, ale ten gest był raczej zabawny niźli złośliwy, a przynajmniej tym razem.
- Jakie plany na najbliższy czas? - zwróciła się do Elfa, tym razem zwyczajnym tonem głosu.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Elf już zaczynał się poważnie martwić, że Yastre skoczy na Asha, ale na szczęście okazało się to zupełnie bezpodstawne. Panterołak wyglądał na naprawdę skruszonego. Najwyraźniej jednak młodzieniec nie chował urazy, o ile w ogóle pamiętał coś z tamtego dnia, bo szybko wybaczył, a potem musiał się zająć uspokojeniem dziecka, które najwyraźniej zrobiło mu niemiły prezent, gdy para zniknęła, Novus nakreślił wszystkim jakie mają możliwości wędrówki.
- Planowałem utrzymać obecny kierunek, a następnie przejść Przełęczą na drugą stronę gór i oczywiście odnaleźć Szlak Ziół. W innym wypadku konieczne stałoby się ominięcie Gór Dasso przez Równinę Maurat lub bezpośrednia przeprawa, ale po drodze jest sporo miast elfów, a to zapewne nie spodobałoby się Yastre.
- Zapomniałeś podać trzecią możliwość - odezwał się z szelmowskim uśmieszkiem Ash tuż za plecami elfa. - Mogę was tam przenieść, jak byś nie zauważył zostałem magiem, a teleportacja to moja specjalność.
- Wolałbym tylko zachować wszystkie swoje kończyny po tych twoich wyczynach - odparł zaczepnie.
- No wiesz co? To że jestem zdrowo rąbnięty prze tę klątwę nie robi ze mnie od razu zupełnego nieudacznika.
- W porządku, nie gorączkuj się tak. Dziękuję za propozycję, ale muszę to omówić z pozostałymi.
Twarz każdej osoby z trójki wyrażał co innego, Irme siedziała jak zazwyczaj z obojętną miną, Yastre wyraźnie nie podobał się pomysł podróży sposobem którego nie rozumiał, a Lena wyglądała z kolei na zafascynowaną taką możliwością, więc zapowiadały się długie negocjacje na temat jak mają dotrzeć na miejsce. Novus ze znużeniem oparł głowę na ręce, to wszystko zaczynało go naprawdę przerastać, panterołak uważał go za niezwykle mądrą osobę i może faktycznie tak jest, ale on również tak jak pozostali tutaj nigdy wcześniej nie był odpowiedzialny za kogokolwiek oprócz siebie.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Gdy tylko Ash zapewnił, że nie chowa urazy do panterołaka, ten momentalnie się rozluźnił i wrócił do swojego małego stada. Pewnie nie czmychnąłby tak szybko, gdyby nie to, że rodzice musieli zająć się swoją pociechą.
        - To było miłe - zauważyła cicho Lena. Te słowa momentalnie poprawiły Yastre humor, przytulił się do kotołaczki z czułością i otarł się twarzą o jej szyję, chociaż i tak dziewczyna była cała pokryta jego zapachem, nie musiał jej znaczyć. Zaraz zresztą panterołak się odsunął i tylko trzymał swoją ukochaną za rękę. Plany kreślone przez Novusa wywołały u Yastre ogromną ekscytację - czekała ich nie lada wyprawa. Zmiennokształtny znał większość miejsc, o których była mowa, w końcu sam często się przemieszczał i nie było chyba rejonu Alaranii, którego jeszcze by nie zwiedził, ale tak cieszył się na samą myśl o wędrówce. Tylko te wszystkie miasta po drodze... To mu się trochę nie podobało. Okazał to marszcząc nos i opuszczając uszy.
        - Ale na pewno da się jakoś inaczej - zaoponował. - Sam tam byłem, to wiem. A... Ale wam chodzi by iść drogą? A to faktycznie kiszka...
        Tak rasowy dzikus, jakim był Yastre, czasami zapominał, że większość osób jest przyzwyczajona do chodzenia po traktach i spania w łóżkach. On tam z reguły szedł na azymut, przez łąki, lasy, góry. Tak było szybciej, bezpieczniej, no bo co mogło mu zagrać w dziczy oprócz zwierząt? Z tymi mógł się łatwo uporać, większość i tak schodziła z drogi dużemu drapieżnikowi, najgorsi byli zawsze ludzie - ich nie wystraszy woń siły i agresji, zresztą nawet jej nie czują, potrafią zaatakować w grupie, podstępem. Tak, na ludzi trzeba było uważać.
        Nagle do rozmowy wtrącił się Ash. Yastre nie zauważył, gdy chłopak podszedł do stolika, dlatego gdy usłyszał jego głos, podskoczył w miejscu i postawił uszy. Jego propozycji wysłuchał z prawdziwą fascynacją, która momentalnie przerodziła się w wątpliwości. Z zakłopotaniem podrapał się między uszami.
        - Naprawdę może urwać ręce przy teleportacji? - upewnił się, gdy zostali już sami. On nie do końca wiedział jak działają takie zaklęcia, dlatego słowa elfa o zachowaniu wszystkich kończyn wywołały w nim niepokój. Nie chciałby dotrzeć na miejsce bez rąk albo bez nóg. Albo bez ogona! Jak mógłby stracić ogon? Nie byłby wtedy pełnowartościowym samcem, nie poruszałby się tak zwinnie i nie wspinał z taką łatwością jak dotychczas. Nie, absolutnie mu się to nie podobało. Już nawet nie myślał o tym, jak wszystko będzie go swędzieć po magicznej podróży. Jakoś tak miał, że jeśli wkoło niego było za dużo magii, jego mózg interpretował to jako coś drażniącego skórę i aż nie umiał się powstrzymać od drapania. To było jednak do przeżycia, nawet nie warto o tym wspominać.
        - Nie, głuptasie - uspokoiła go zaraz Lena. - Ash z pewnością wie co robi, przeniesie nas na miejsce w jednym kawałku, nic nam się nie stanie po drodze.
        - Serio? - upewnił się zmiennokształtny. - A o co chodzi w sumie? Jak to działa?
        Lena pokrótce wyjaśniła Yastre ideę teleportacji, używając najprostszych słów jak to tylko możliwe. Widać było, jak panterołakowi coraz bardziej się ten pomysł podoba, jak jego ogon wyraźnie podryguje, a oczy robią się wielkie z fascynacji.
        - Ale to fajne! - oświadczył w końcu. - Od razu bylibyśmy na miejscu? Ja tak chcę! Novus, zgódź się, zgódź. To jest fajne!
        Tak, zmiennokształtny zdecydowanie palił się do tego typu podróży i nawet przestał myśleć o wszystkich wątpliwościach, jakie dopadły go wcześniej. W jednej chwili przeniesie się tak daleko! Ta droga zajęłabym im pewnie kilka tygodni, w tym czasie musieliby spać w różnych dziwnych miejscach, na pewno mieliby jakieś kłopoty w miastach, a dzięki teleportacji mogli sobie tego wszystkiego oszczędzić. Dla niego rachunek był prosty - korzystają z pomocy Asha i nie ma dyskusji.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Plany na podróż nakreślone przez Novusa wydawały się naprawdę interesujące, pomimo tego, że Irme nie znała wszystkich miejsc, a to właśnie był dodatkowy plus całej wyprawy. Zdawała sobie sprawę z tego, że czeka ich długa droga, może nawet momentami niebezpieczna, ale to jedynie podsycało cały entuzjazm jaki rozpalał się w Łowczyni. Z radością pokiwała głową, ciesząc się na taką podróż, choć tym razem Yastre nie był do końca przekonany, a wszystko ze względu na miasta, które mieli mijać.
- Ale zobacz ile możliwości polowania! – próbowała go przekonać, chwytając się czegoś co oboje bardzo lubili, a wizja wspólnego polowania była naprawdę pociągająca, biorąc pod uwagę poprzednie doświadczenia.
Pomimo tak solidnego argumentu, Panterołak zdawał się być nieprzekonany co do pieszej podróży. Irme poddała się, bo właściwie nie znała lepszego sposobu, jak taka podróż, dla niej było to coś na co pisze się bez gadania. Dziewczyna spojrzała na Novusa, zastanawiając się jak poradzi sobie z tym problemem, ale zaraz otrzymała odpowiedź i to nie od niego, a od Asha...
- Zaraz, zaraz! – Podniosła dłoń przerywając rozmowę na temat teleportacji, starając się wypchnąć z umysłu słowa Elfa o porozrywanym ciele...
- Jesteś pewien, że teleportacja to dobry pomysł? – Spojrzała na Asha, niepocieszona takim pomysłem, szczególnie po słowach Novusa.
- Nie możemy skorzystać z czegoś normalnego? Piesza wędrówka może być znacznie ciekawsza – powiedziała mając nadzieję, że towarzysze jednak wybiorą tradycyjną formę podróży, ale jak się okazało nawet wątpliwości Yastre rozwiały się niczym chmury na niebie...
- Naprawdę? – spojrzała na niego z odrobiną wyrzutu w oczach, jej spojrzenie powędrowało do Elfa, a nadzieja wciąż tliła się w jej oczach.
- No proszę cię, nie chcę stracić rąk, jak ja będę polować? – Nie chciała przyznać, że boi się stosowania magii na swoim ciele, bo nigdy nie miała okazji doświadczyć czegoś podobnego.
Irme uświadomiła sobie, że nie ma co dyskutować z grupą, właśnie została w zupełnej mniejszości, bo jak i Panterołak, tak i Kotołaczka z ochotą przystali na ten pomysł.
- Ja się już nie odzywam. – Podniosła dłonie w geście poddania, po czym ciężko oparła się o tył krzesła, nie mając zamiaru dłużej dyskutować, bo to i tak nie miało sensu.
- Róbcie jak chcecie, ale jak coś się stanie, powyrywam resztę, która zostanie z waszych ciał – mruknęła niezadowolona i posłała zdenerwowane spojrzenie pomysłodawcy.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Przez pewien czas pozwolił wydarzeniom, aby toczyły się same. Entuzjazm Yastre rósł z każdym słowem kotołaczki, a Irme wydawała się coraz bardziej zrezygnowana, próbowała jeszcze oponować, ale niewiele jej z tego przyszło. Novus zanim jej odpowiedział przeniósł się za jej plecy, cały czas trzymając się poza zasięgiem jej ramion. Zanim się do niego obróciła, mrugnął do pozostałych i zaczął tkać swój właściwie dość prosty podstęp.
- Rozumiem, skoro się boisz, nie będę cię do niczego zmuszał.
Uniósł ręce jakby mówił: Twój wybór. Efekt był niemal natychmiastowy, łowczyni zwymyślała go tak, że przy okazji nauczył się co najmniej kilku nowych określeń, żadne z nich nie należało do przyjemnych. Elf nawet nie słuchał, ze spokojną miną przeczekał atak wściekłości, po czym delikatnie odsunął dziewczynę, wyminął ją i powiedział z zadowoloną miną.
- Czyli jednomyślnie zdecydowaliśmy, przeniesiemy się tam teleportacją.
Najwyraźniej do Irme zaczęło docierać co właściwie się przed chwilą stało, jedyną jego odpowiedzią na mordercze spojrzenie, była mina niewiniątka. Zrobiło mu się jednak trochę głupio, gdy zobaczył jak się naburmuszyła zakładając ręce na pierś i wydymając z irytacją policzki. Novus podszedł do niej i od razu zarobił w szczękę, specjalnie jej na to pozwolił, aby mogła rozładować gniew, musiał jednak cofnąć się odrobinę, ponieważ dziewczyna uderzała tak jak zwykłego człowieka, co przy jego kanciastej twarzy skończyłoby się wybitym palcem. Rozmasował szczękę, to był idealny moment na rozmowę, Lena i Yastre rozmawiali z zapałem o szczegółach teleportacji z Ashem.
- Należało mi się - powiedział rozmasowując szczękę. - Ale w końcu cię ostrzegałem pamiętasz? Dlatego teraz, jeśli chcesz możesz spełnić swoją wcześniejszą groźbę i przywiązać mnie do drzewa. Przy okazji: z tą utratą rąk to był tylko żart.
Cóż teraz zostało mu czekać, Irme przejdzie złość albo on faktycznie skończy przywiązany do jakiegoś pnia w lesie. Miał szczerą nadzieję, że to będzie ta pierwsza ewentualność.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        - Ale wiesz, jak to daleko? - zaczął miauczeć Yastre, gdy Irme próbowała przeforsować tradycyjny środek transportu. On już się zapalił do pomysłu teleportacji i teraz był gotów zbić każdy argument. - Jak Novus i Lena mówią, że nic nam nie urwie, to ja im wierzę, a mam więcej do stracenia, o, patrz, ja mam ogon, też mi go może urwać. A zaryzykuję.
        Dla poparcia swojej argumentacji panterołak złapał się za ogon i podniósł go wysoko, aby łowczyni na pewno go widziała. Lena zaśmiała się na ten widok - Yastre zachowywał się tak, jakby Irme mogła w ostatnich dniach przeoczyć coś tak prozaicznego, jak długi, ruchliwy ogon zmiennokształtnego.
        - Ej, nie bądź taka - obruszył się panterołak na wieść, że łowczyni dokończy dzieła zniszczenia, jeśli teleportacja nie zadziała prawidłowo. Widać tym razem umknęło mu to, że dziewczyna może wyolbrzymiać albo tylko ich straszyć. - Nic się nie stanie, weź.
        Panterołak mógł tak miauczeć dalej, ale wtedy Novus zaczął wprowadzać swój plan w życie. Lena ścisnęła Yastre mocniej za rękę, aby ten się nie wtrącał, bandyta pojął jej zamysł i siedział cicho, chociaż parokrotnie podskoczył w miejscu, gotowy wkroczyć między kłócącą się dwójkę. W końcu kotołaczka musiała go do siebie przygarnąć i przytrzymać, tak dla świętego spokoju, bo bójka z rana nie jest dobrą reklamą dla karczmy.
        - Yastre, spokojnie, oni się tylko droczą - zapewniła go. Panterołak wydął z niezadowoleniem wargi, po czym burknął coś pod nosem i wyswobodził się z ramion swojej ukochanej.
        - Idę po twoje rzeczy - oświadczył, zerkając kątem oka na Irme i Novusa. - Pilnuj, by się nie pobili, dobra? Wołaj w razie co, dobra?
        Lena z uśmiechem przystała na prośbę Yastre, dzięki temu mógł on pójść na górę bez wyrzutów sumienia. Jednak gdy wszedł do pokoju, zupełnie zapomniał, po co tam wszedł. Długo kręcił się w kół, próbując pozbierać myśli. Zapach, który zalegał w pomieszczeniu po całej nocy, zupełnie pomieszał mu w zmysłach, był jak pijany. Odruchowo założył maskę, by materiał chociaż trochę tłumił tę woń - pomogło. Dał radę pozbierać wszystko, co do nich należało, po czym szybko opuścił pokój i zszedł do głównej sali. Kotołaczka na jego widok zrobiła bardzo zaskoczoną minę.
        - Yastre? Czemu masz chustę na twarzy? I masz czerwone policzki. Co się stało? - zapytała z troską. Wstała i podeszła, aby przekonać się, że wszystko z panterołakiem w porządku, wtedy on szybkim ruchem zdjął maskę z twarzy i ją pocałował. Lena szybko pojęła, co było przyczyną jego pobudzenia. Wyswobodziła się z jego ramion i jakoś dała radę go okiełznać.
        - Yastre musi trochę pooddychać świeżym powietrzem - oświadczyła reszcie, już ciągnąc swojego chłopaka na zewnątrz. - Poczekamy tam na was, a w razie czego wołajcie. No, chodź, no!
        Panterołak niespecjalnie się zapierał - gdy to Lena go gdzieś prowadziła, szedł za nią jak cielak na powrozie. Jego myśli dalej były zamglone przez feromony, ale trochę trzeźwiał. Na dworze szybko mu przeszło - wkoło było tyle innych bodźców, tyle zapachów, tyle dźwięków. Odetchnął kilka razy pełną piersią, po czym obrócił już w pełni przytomny wzrok na Lenę. Dziewczyna usiadła na ławce obok rzuconego przez niego plecaka. Wyciągnęła z niego szczotkę i zaczęła czesać nią włosy.
        - Ale jesteś piękna - zamruczał Yastre, podchodząc do niej i kucając tuż przy jej nogach.
        - Dziękuję - odpowiedziała mu Lena z uśmiechem. - Hej, może spróbuj poszukać jakiś ziół w okolicy? Na pewno zrobisz na Novusie wrażenie, jeśli przyniesiesz coś ciekawego.
        - Idę! - oświadczył zaraz panterołak z ogromnym entuzjazmem. Nie zastanawiając się długo, obrócił się, przebiegł w poprzek traktu i znikną, wskakując w krzaki po jego drugiej stronie. Jeszcze chwilę było słychać szelest liści, po czym po zmiennokształtnym nie było już śladu.
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość