Od najmłodszych lat nauka spędzała Urii sen z powiek. Całe jej dzieciństwo poświęcone było niekończącym się wykładom, lekcjom i ćwiczeniom, które miały sprawić, że młoda dziewczyna wyrośnie na wspaniałego władcę lub godną kandydatkę na żonę jakiegoś wpływowego szlachcica. Ta druga opcja przez długi czas wydawała się bardzo mało prawdopodobna ze względu na to, jakim przywiązaniem wobec niej wykazywał się jej ojciec. Polityka Otchłani może być dla niektórych skomplikowana, ale może to właśnie dzięki niej Uria miała raczej dobre relacje ze swoim ojcem. Ze względu na zawarte pakty, umowy i inne przyrzeczenia jej ojciec Abgandar mógł posiadać tylko jedno dziecko, mimo że miał wiele żon. Oczywiście sprawiło to też, że oprócz przywiązania, jakie czuł do niej jej rodzic, czuła również zawistne spojrzenia innych dam dworu, które liczyły na to, że to one będą nosić dziecko władcy Gwydionu. W porównaniu do ojca, matka Urii czuła do niej typowe Nemoriańskie przywiązanie, czyli żadne bądź jak kto woli: polityczne. Nie sprawiało to jednak jakichś większych problemów w trakcie jej dojrzewania.
Uria zgłębiała wiedzę na temat wielu dziedzin, uczyła się także sztuk wojennych oraz magii, która dla jej rasy była wręcz naturalna. Była pojętną uczennicą, ale niekoniecznie pilną. Uwielbiała spontanicznie odrywać się od nauki, żeby wraz ze swoim ojcem mogli przeżyć jakąś wspólną przygodę. Jako że oboje mieli dużo obowiązków, nie mogli oni pozwolić sobie na zbyt częste wypady. Przez to większość czasu Uria męczyła kolejne zagadnienia z jakiejś dziedziny, która ją w ogóle nie interesowała, zamiast korzystać z życia. Głównie co ją fascynowało w nauce to walka i wiedza tajemna. Tak bardzo lubiła te dwie rzeczy, że w mgnieniu oka stała się wyśmienitym szermierzem, który potrafił dorównać niejednemu znakomitemu wojownikowi, jednak nie tylko dlatego, że dobrze władała mieczem. Była równie uzdolnionym magiem umiejącym wykorzystać emocje przeciwnika przeciwko niemu, co dawało jej znaczną przewagę. Uria wprawnie władała magią emocji i magią umysłu. Nawet magiczni przeciwnicy nie potrafili dostrzec, gdzie popełnili błąd, gdyż jej zaklęcia były bardzo trudne do wykrycia. Na dodatek tradycją wśród niektórych rodów, tak jak i jej, jest maskowanie aury, by nikt nie mógł odczytać umiejętności danej osoby.
Tak mijały kolejne lata młodości Urii. Wieczna nauka, polityka, zazdrość i nienawistne spojrzenia. Zaczęto wymagać od niej więcej i więcej, a jej swoboda i wolna wola zaczęły być ograniczane. Myśl o byciu następcą tronu Gwydionu pogrążała ją jeszcze bardziej, gdyż nie sądziła, że się do tego nadaje. Nie czuła, żeby obracanie się wśród fałszywych arystokratów było dla niej. Często myślała, czy naprawdę tak miałoby wyglądać jej życie. Ale nie chciała zawieść ojca. Kochała go i dla niego znosiła wszelkie szlacheckie bzdury i etykietę oraz wszystkie knowania i spiski. Tak długo, jak nie był przeciw niej, tak długo zamierzała być u jego boku.
*******************
-Wzywałeś mnie, ojcze? - Rozległ się kobiecy głos, kiedy uchyliły się drzwi prowadzące do komnaty. Zza nich wyszła Uria, która podeszła do widocznie zafrasowanego ojca.
-Nie wyglądasz najlepiej. Czy coś się stało?
-Uria, córko moja kochana… Wiesz, że marzyłem o tym, żebyś pewnego dnia przejęła po mnie na tron. Przygotowywałem cię do tego od dnia twoich narodzin – zapadła na chwilę cisza, a Abgandar przetarł twarz dłonią – ale również przygotowywałem się do dnia, w którym będę musiał się z tobą rozstać. Wybacz mi, nie chciałem tego robić, ale musiałem. Obiecałem twoją dłoń dla syna Orgeva. Wiesz jakim są wpływowym rodem i wiesz, że nie możemy sobie pozwolić na konflikty. To za sprawą Orgeva mogłem mieć tylko jednego potomka. I tak jak mi na ciebie pozwolił, teraz ma prawo cię również zabrać…
Uria na moment zapatrzyła się gdzieś przed siebie pustym wzrokiem, nie wiedziała, co powiedzieć. Zmartwiony ojciec nie chciał na nią spojrzeć. Żadne słowa nie chciały przejść przez jej gardło. Poczuła się zdradzona. Dawniej dopuszczała do siebie myśl, że może przyjść taki dzień, ale liczyła na to, że będzie wtedy na tyle znaczącą osobą, że będzie mogła jakoś temu zaradzić.
Nie chcąc obciążać ojca swoją reakcją na tą wiadomość, delikatnie wpłynęła na jego emocje, uspokajając go i doprowadzając go powoli do snu. Nawet on nie wiedział, co potrafiła jego córka. Zaraz po tym stworzyła sen w głowie śpiącego mężczyzny, jakoby Uria przyjęła przekazaną od niego wiadomość bez najmniejszego problemu. Po tym zdarzeniu wymknęła się cicho z komnaty i udała się do siebie.
Jakiś czas później nadszedł dzień, w którym miała opuścić Gwydion. Uradowany ojciec uściskał ją serdecznie na pożegnanie. Była pewna, że widziała nawet łzy w jego oczach. Ale nie dziwiła mu się. Sama czuła się, jakby miała się zaraz rozpłakać. Trochę ze smutku, a trochę z żalu w wyniku zaistniałej sytuacji. Wraz ze swoim dobytkiem podeszła do kręgu teleportacyjnego i przeniosła się do innej lokacji. W komnacie, w której się pojawiła, czekała już służba, która od razu po pojawieniu się dziewczyny zaczęła zabierać jej rzeczy. Czekali na nią również, jak się domyślała, Orgev i jej przyszły mąż.
-Witam w moich skromnych progach. Nigdy nie mieliśmy okazji się poznać, choć znam twojego ojca bardzo dobrze. Jestem panem tego dworu. Moje imię już pewnie znasz. Natomiast obok mnie stoi wybrany dla ciebie kandydat na męża, mój syn Regar.
Po tych słowach obaj mężczyźni delikatnie się ukłonili. Cała trójka nie zamieniła ze sobą dużo słów, a raczej wymieniła się tylko między sobą grzecznościami, po czym poprowadzono Urię do jej nowej sypialni. Od razu zakładano, że będzie już spać z Regarem, co wcale jej się nie podobało, jednak, na jej szczęście, w nocy do niczego nie doszło.
Następny dzień zleciał na oprowadzaniu przez służbę kobiety po nowym domu. Mówiono jej, gdzie wolno, a gdzie nie wolno chodzić. Pokazywano wszystkie sypialnie, sale bankietowe i jadalne i inne najróżniejsze zakamarki. Zamek był naprawdę spory i mógł robić wrażenie. Uria jednak była niezadowolona, gdyż nie posiadał on takich lasów i ogrodów jak te w Gwydionie, za którymi tak bardzo tęskniła. Częściowo dlatego, że lubiła przebywać na dworze, ale i przez wspomnienia o ojcu.
Dni mijały powoli. Związek, który jej narzucono, nie miał się zbyt dobrze, a raczej nie istniał. Regar był wobec niej obojętny, ale z wzajemnością. Widać, że on też sobie tego nie planował. Jednej nocy natomiast, wyglądając przy tym dosyć poważnie, podszedł do niej i powiedział:
-Mój ojciec cię wzywa. Jest często dosyć zajęty, więc nie każ mu długo czekać. Lepiej go nie denerwować. -Były to jedne z nielicznych do tej pory słów wypowiedzianych przez niego, jakie słyszała, a zdążyły ją znowu wprawić w stres podobny temu, który towarzyszył jej pierwszej nocy w nowym i obcym miejscu. Bez słowa wstała z łóżka i skierowała się do komnaty Orgeva.
Po dotarciu na miejsce zapukała delikatnie do drzwi, po czym weszła do środka.
Orgev siedział pochylony nad biurkiem, przeglądając stosy dokumentów, kiedy do pokoju weszła Uria.
-Cóż to za niespodziewane odwiedziny? Moja droga, co robisz tutaj o tak późnej porze i to niezapowiedziana?
Dziewczyna zdziwiła się na moment.
-Mój panie, Regar mówił, że chciałeś się ze mną widzieć, czyż nie?
-Coś musiało mu się pomieszać. Nie posyłałem po ciebie, a jeśli bym chciał, to nie robiłbym tego przez mojego syna. Mam swoją służbę, której powierzam takie rzeczy. Wracaj do łóżka i odpocznij. Jutro z nim porozmawiam.
Dziewczyna ukłoniła się, obróciła na pięcie i wyszła.
Wróciła z powrotem do swojego pokoju, a raczej pokoju jej męża, którego zniknięcie nie uszło jej uwadze. Korzystając z okazji, postanowiła położyć się i zasnąć. Jednak jej smaczny sen z samego rana zakłócił dziwny hałas. Nim zdążyła się przysłuchać, drzwi do komnaty otworzyły się z impetem, a do środka weszli żołnierze. W ich towarzystwie stał Regar i kilka osób ze służby. Okazało się, że zeszłej nocy Orgev został zamordowany, a obecni w komnacie świadkowie, łącznie z jej mężem, potwierdzili, że widzieli w nocy Urię, która wymykała się gdzieś z pokoju. Oczywiście zeznania były nieprawdziwe, ale nikt nie miałby zamiaru wysłuchiwać obcej dziewczyny, nawet jeśli wżeniła się w tą rodzinę.
Nemorianka została zamknięta w lochu. Warunki, w których przyszło jej żyć w następujących dniach, były koszmarne. W celi była tylko pewna niewielka ilość magicznej energii, którą była w stanie pobierać, co sprawiło, że przez cały pobyt w więzieniu strasznie się osłabiła. Nikt jej nie odwiedzał, po jakimś czasie miała wrażenie, że naprawdę o niej zapomniano. Nie wiedziała już nawet, ile czasu minęło od całego zdarzenia. Jednak pewnego dnia w końcu ktoś po nią przyszedł. Pod okiem strażników i z pomocą służby, Uria została wykąpana oraz ubrana, po czym w kajdanach zaprowadzono ją do komnaty władcy. W środku czekał na nią Regar siedzący przy biurku.
-Śmiało, usiądź i rozgość się. Jedz i pij, ile zapragniesz. Chyba ostatnio brakowało ci takiego luksusu -rzucił uszczypliwie jej „mąż”, po czym roześmiał się.
Dziewczyna usiadła do stołu, nie odzywając się ani słowem. Patrzyła tylko na mężczyznę wzrokiem pełnym nienawiści. Nie potrafiła jednak utrzymać kontaktu wzrokowego na długo, gdyż Regar po chwili wstał i zaczął przemawiać:
-Podobno zostawiłaś tutaj niezły bałagan po tym, jak rozprawiłaś się z moim ojcem. Wysprzątanie tej komnaty zajęło trochę mojej służbie, ale udało im się wyszorować wszystko na błysk. Nawet nie widać, żeby ktoś tu tragicznie umarł… achh racja. Co do tragicznej śmierci. Myślę, że jako twój mąż to w moim obowiązku leży przekazanie ci tej smutnej wiadomości. - Podszedł do stołu, na którym leżała do tej pory przykryta taca i podniósł jej pokrywę, ukazując w ten sposób odciętą głowę. - Twój ojciec również stracił życie. Biedaczek kiedy usłyszał, że zamordowałaś Orgeva, nie mógł w to uwierzyć. Ja natomiast domagałem się zadośćuczynienia w zamian za to, że nie zabiję ciebie. Poprosiłem więc go o to, żeby oddał swoje życie za twoje.
Kiedy tylko Regar podniósł pokrywę, Uria stanęła jak wryta. Nie wierzyła własnym oczom. Ojciec, którego darzyła wielkim szacunkiem i miłością, właśnie leżał przed nią martwy. A raczej tylko jego głowa. Wezbrała w niej wściekłość. Jej „mąż” kontynuował swój wywód na temat tego, jak dla zabawy chciał ją upokorzyć i jak bardzo cieszy się, że udało mu się wrobić ją w mord, ale ta już tego nie słuchała. Mimo magicznego osłabienia zaczęła wczuwać się w emocje mężczyzny. Znalazła to, czego szukała. Poczucia winy. Ten Nemorianin nie był kompletnie go pozbawiony, a to dawało jej szansę. Skupiając się na tym uczuciu, sprawiała, że zaczęło rosnąć i coraz bardziej ogarniać jej rozmówcę. Przyniosło to oczekiwany skutek, gdyż Regar sprawiał coraz większe wrażenie przygnębionego, a jego monolog zmienił się z mówienia o swojej wspaniałości, chytrości i intelekcie na nagły żal za uczynioną zbrodnię i krzywdę. Żal zamienił się w lament, a lament przyczynił się do chęci odkupienia swoich win… poprzez własną śmierć.
Kiedy było już po wszystkim, Uria wycieńczona padła na ziemię. Nie wie, ile tak leżała, choć zdawało jej się, że była tam wieczność. W końcu jednak podniosła się resztkami sił i poszukała klucza do kajdan. Na szczęście znalazła go przy nowo powstałych zwłokach. Nie wiedziała, czy chciał ją uwolnić, lub co gorsza poniżyć w jeszcze jakiś inny sposób. Rozwiała jednak te myśli, gdyż musiała uciekać. W pośpiechu przeszukała pokój w celu znalezienia kosztowności, które pomogą jej po ucieczce, i ruszyła w stronę kręgu teleportacyjnego. Wiedziała mniej więcej, jak się z niego korzysta, gdyż miała taki w Gwydionie. Wystarczyło, że pomyślała o tym, że chce znaleźć się jak najdalej stąd i…
*******************
Alarania
...pojawiła się zupełnie gdzie indziej. Nie wiedziała, gdzie konkretnie się znajduje. Nie przypominało jej to niczego, co dotąd widziała. Miejsce nie przywodziło jej niczego na myśl. Odetchnęła z ulgą.
*******************
Nie wiedziała, gdzie dokładnie jest, choć domyślała się już, że nie jest to Otchłań, a Alarania. Była na tyle wykształcona, że szybko spostrzegła różnice. Wiedziała, że musi się ukryć w tym nowym świecie, żeby już nikt jej nie znalazł. Ludzie często niestety wytykali jej Nemoriańską urodę, co odnosiło trochę odwrotny skutek, więc aby skutecznie ukryć się w tłumie, odnalazła czarodzieja parającego się magią życia. Wręczając mu skradzione kosztowności, poprosiła go o zmianę wyglądu. Tak oto przybrała biały kolor włosów, jej oczy stały się koloru niebieskiego, a jej twarz otrzymała zupełnie inny kształt. Niestety, ta ostatnia z rzeczy nie powiodła się całkowicie, gdyż przez swoje regeneracyjne moce zaczęły na jej twarz wypływać czarne linie. Mag życia zatrzymał ten proces, na ile mógł, ale nie mógł odwrócić skutków, przez co dziewczyna posiada czarne blizny już na stałe. Tej samej nocy, kiedy już wszyscy spali, wyczyściła pamięć biednemu mężczyźnie, który pomógł jej zmienić wygląd. Na szczęście dla niego, zostawiła kilka wartościowych monet.
Teraz Urii pozostało już jedynie zacząć swoje nowe życie w obcym świecie.