Oglądasz profil – Ginnie

W tej karcie postaci zostały wprowadzone zmiany i wymagają one ponownej akceptacji
Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Ginevra "Ginnie" Braun
Rasa:
Błogosławiony
Płeć:
Kobieta
Wiek:
26 lat
Wygląda na:
26 lat
Profesje:
Rozbójnik, Włóczęga, Uzdrowiciel
Majątek:
Ubogi
Sława:
Nieznany

Aura

Aura ta, choć nie silna, już na wstępie oślepia cię swoim blaskiem. Ciepłym, kojącym… którym zasłania się gwałtownie przed światem, uginając się i unikając dotyku. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się iście niebiańska, całe to słoneczne skrzenie przybiera kolor bursztynu, a jego barwa, przez nieprzyjemny kontrast podkreśla jedynie panujący tu chłód. Lodowate powietrze o nieopisanie kwaśnym smaku przesiąknięte jest wypalającą zmysły pikanterią i lepi się z goryczą do podniebienia, mącąc w osądach i zostawiając nazbyt silny posmak. Puls przyspiesza, gdy jasność zmienia się w noc i wśród jej mroku czujesz zapach fiołków. Nadal coś jest nie tak. Cynowe drogi wiją się prowadząc donikąd, a gładkie kobaltowo-barachitowe źdźbła ranią stopy zamieniając się w ostrza skierowane w twą stronę. Płatki kwiatów, liście drzew, oczy ptaków - wszystko jest przeciw tobie. Uciekaj. Już!

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Ginnie
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Ginnie

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
5
Rejestracja:
5 lat temu
Ostatnio aktywny:
4 lat temu
Liczba postów:
7
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Thenderion
(Posty: 5 / 71.43% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Widma
(Posty: 5 / 71.43% wszystkich postów użytkownika)

Podpis

Połączone profile

Brak profili posiadających połączenia.

Atrybuty

Krzepa:przeciętna
Zwinność:zręczny, szybki, dokładny
Percepcja:dobry słuch, wyostrzony zmysł magiczny
Umysł:bystry, błyskotliwy, silna wola
Prezencja:piękny, nieokrzesany, przekonywujący

Umiejętności

KamuflażEkspert
Aby przetrwać lub nie dać się złapać, Ginnie potrafi wtopić się w otoczenie i schować się przed wścibskimi spojrzeniami.
Walka bronią białą [nóż]Ekspert
ŚpiewBiegły
MedycynaBiegły
Walka wręczBiegły
ZiołolecznictwoBiegły
OrnitologiaZaawansowany
JeździectwoZaawansowany
AnatomiaZaawansowany
Skradanie sięOpanowany
GotowanieOpanowany
Czytanie i pisaniePodstawowy
GimnastykaPodstawowy
WspinaczkaPodstawowy
PolowaniePodstawowy

Cechy Specjalne

Naśladowanie ptasich odgłosówZaleta
Sposób komunikowania się grupy na odległość. Jako że Puszczyki wiodą dość ryzykowne życie, musieli ustalić kod, którym posługiwaliby się z ukrycia, nie zwracając niczyjej uwagi. Takim sposobem nocą wydają odgłosy sowie, a za dnia naśladują wróble czy sikory.
Odporność na choroby i truciznyRasowa
Aura światłościRasowa
NyktofobiaWada
Panicznie boi się ciemności. Wynika to przede wszystkim z tego, że głównie podczas nocy doświadczała brutalnej przemocy. W czterech ścianach nie jest w stanie wysiedzieć, jeśli nie ma zapalonej świecy. Przebywanie na zewnątrz nie wpływa na nią źle, a nawet jej w tym pomaga, uspokaja.
Lęk przed dotykiemWada
Głęboko zakorzeniona fobia z czasów sprzed ucieczki z domu. Jej ciało reaguje na próbę spoufalania się automatycznie: odrzuceniem, a nierzadko również rękoczynami.

Magia: Intuicyjna

ŻyciaUczeń
DobraNowicjusz

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

	Ginnie nie wpisuje się w ramy, ona wychodzi daleko poza nie. Błogosławieni kojarzeni są z naturalną dobrocią, życzliwością i serdecznością, uchodzą za osoby miłe, pomocne, spokojne. Ginnie... nie posiada żadnej z tych cech. Przez wzgląd na to, jak wyglądało jej życie, nie można się dziwić, że dziewczyna jest chodzącą burzą emocji. Paradoksalnie, jest nad wyraz ostrożna. I nikogo nie lubi. Jest bardzo trudna w obejściu, toleruje tylko swoje własne towarzystwo, a każdego z osoba traktuje tak samo - w głównej mierze od siebie odpycha. Prawie nigdy nie prosi o pomoc, stara się być niezależna, przy czym jest niezwykle opryskliwa, a Puszczyki nierzadko nazywają ją wrzodem na tyłku. 
Mężczyzn szczerze nienawidzi, co jest jej najbardziej charakterystyczną cechą, i prędzej wskoczy do aktywnego wulkanu, niż poda takiemu rękę. Jest w stanie zrobić krzywdę za najmniejszy błąd, obelgę czy gest, i to tylko dlatego, że ktoś jest przeciwnej płci. Chłopaków ze swojej grupy musi jakoś znosić, lecz niepowiedziane, że ich toleruje. Z przywódcą co chwilę się kłóci, a podczas ich żywych dyskusji w powietrzu latają nie tylko talerze. Swojemu bratu zaś odcięła palec wskazujący prawej dłoni za to, że ją zostawił. Nie pozwala nikomu siebie dotknąć, sama opatruje swoje rany, sama nauczyła się walki nożem tylko poprzez obserwację innych. Każdego, kto chce ją dotknąć, spotyka bardzo nieszczęśliwy los.
Wobec wszystkich nowo poznanych jest albo niewyobrażalnie agresywna, albo makabrycznie obojętna - w żadnym razie nie targają nią pozytywne emocje. Wydaje się być wiecznie naburmuszona, spięta i nieufna. I owszem, w odniesieniu do ludzi tak jest; inaczej ze zwierzętami - przy nich Ginnie się wycisza, uspokaja, sprawia wrażenie nieobecnej i melancholijnej.
Puszczyki pomagają tym, którzy sami nie potrafią się obronić: wykradają żywność ze spichlerzy bogaczy, kradną konie wraz z wozami, zabierają broń strażnikom. Wszystko to przekazują biednym. Ginnie robi w grupie za medyka, opatruje rannych, leczy chorych, więc ma w sobie gdzieś głęboko jakieś pokłady współczucia i empatii, lecz nie są one widoczne dla niewprawionego oka, bowiem dziewczyna skrzętnie ukrywa wszelkie emocje upodabniające ją do człowieka. Nie chce ukazywać swoich słabości, nawet brat nie wie o niej praktycznie nic tak naprawdę, bo każda próba zagajenia rozmowy kończy się złym spojrzeniem lub siniakiem na ramieniu, jej autorstwa.
Ginnie została skrzywdzona, jej liczne fobie potrafią się nałożyć na siebie w jednym momencie, przez co jest jednym wielkim chodzącym kłębkiem nerwów. Wszelkie próby zbliżenia się do niej kończą się fiaskiem, a ona zamyka się coraz bardziej i bardziej. Przez to nie cierpi przebywać w tłumie, zwykle przesiaduje gdzieś sama, na uboczu, tak, by nikt nie zwracał na nią uwagi. Ale jej zewnętrzna powłoka kryje ogromne pokłady żądzy mordu i zemsty na tych, którzy kiedykolwiek ważyli się ją tknąć.

Wygląd

	Ginnie, gdyby więcej się uśmiechała, byłaby niezwykle urodziwą kobietą. Los nie poskąpił jej urody, ale i nie darował upokorzeń. Przez lata jej delikatna, śniada cera zmagała się z siniakami, krwiakami, ranami ciętymi i kłutymi, przez co jej ciało pokryte jest wieloma bliznami i śladami wielokrotnej przemocy. Kiedyś marzyła o ładnie krótko ściętych włosach, teraz jednak nie może sobie na to pozwolić, bowiem jej kark pokrywają jasne blizny sprzed lat, dlatego zapuszcza włosy, którymi się tak wszyscy zachwycają. Śnieżnobiałe, naturalnie gęste, piękne. W jej ciemnych oczach tli się iskierka zaradności; wiele z nich można wyczytać - gdy Ginnie na kogoś patrzy, nie da się po prostu odwrócić głowy. Jej spojrzenie hipnotyzuje, czasem napawa obawą. 
Najbardziej przyciągają oczy ciekawskich jej piegi w kolorze złota rozproszone po całym ciele, dobrze umięśnionym zresztą. Dziewczyna całe życie musiała sama wszystko robić, więc chcąc nie chcąc formę jakąś zdołała wyrobić, choć za silna nie jest. Ale zderzenie się z jej pięścią boli jak sto smoków. Nie jest za wysoka, ale za niską też nie można jej uznać. Prawie każdy cal jej ciała jest przykryty, nawet rękawiczki nosi w czasie ładnej pogody. Ukrywa swoją figurę, choć zdecydowanie nie ma się czego wstydzić - prawie że idealna klepsydra zakryta jest przez warstwy podróżnych ubrań i rzadko kiedy te warstwy znikają.
Dziewczyna wstydzi się swojego ciała, mimo że cały czas jej się mówi, że jest piękna. A może właśnie dlatego? Nie nosi się z gracją, zamiast tego chodzi przygarbiona, a kiedy siedzi, podciąga kolana aż pod brodę. Już po jej prezencji można przypuszczać, że ona nikogo do siebie nie dopuszcza.

Historia

	Ginnie jest bękartem i wszyscy skrzętnie ukrywają przed nią ten fakt. Może to i lepiej? Bo co by zrobiła, dowiedziawszy się, że jej matka jest królową egzotycznego państwa znajdującego się gdzieś w głębi Wielkich Borów Sariańskich? Co, gdyby dowiedziała się, że królowa zdradziła męża, by uwieść Anioła Światła? Najważniejsze pytanie jednak było inne: jak bardzo wściekłaby się, gdyby dotarło do niej, że przez głupotę matki została porzucona i wystawiona na wszelkie niebezpieczeństwa, które spotkały ją w zatrważającej ilości w ciągu jej krótkiego życia? Jak bardzo?
Anioł, którego królowa raczyła wykorzystać, nie wiedział o istnieniu córki. Nieświadomy, że jego kochanka jest w ciąży, udał się w podróż, by wypełnić Rozkaz i już nigdy nie wrócił. Władczyni nie mogła więc odpuścić, by córka z nieprawego łoża przebywała na dworze królewskim. Zaraz po urodzeniu dziecka wysłała jedną ze służek, które towarzyszyły jej przy porodzie, by pozbyła się bękarta, wyrażając się przy tym niezwykle dosadnie. Kobieta jednak nie mogła pozwolić, by dziecko umarło — udała się więc do dawnej przyjaciółki w Środkowej Alarani, aby prosić ją, by przyjęła dziewczynkę pod swój dach. Służka była świadoma, że Aldona nie tonęła w luksusach, ale nie znała nikogo innego, kto by zaopiekował się małą księżniczką. Tak się stało. Ginnie uznano za martwą, podczas gdy dorastała gdzieś na prowincji.
Lecz jej błogie dzieciństwo nie trwało długo, zaledwie pięć lat. Po tym czasie jej życie zamieniło się w piekło na ziemi.
Aldona miała syna, Daniego, wówczas pięcioletniego, gdy Ginnie trafiła pod jej dach. I męża. Nie warto wspominać jego imienia. Walczył na wojnie, przez wiele lat nie było go w domu. Ale gdy wrócił... Kiedy Ginnie miała pięć lat, Dani miał dziesięć. Dogadywali się, bawili ze sobą, brat zajmował się i opiekował młodszą siostrą. Przestał, kiedy sam potrzebował opieki. Mężczyzna nie szczędził sił, by dać synowi nauczkę, nieważne, czy coś przeskrobał, czy nie. Po prostu się na nim wyżywał. Na nim i na żonie. Dziewczynką również postanowił się zainteresować. W bardziej perwersyjny sposób.
Ginnie nienawidziła „ojca”. Przychodził do niej w nocy, cuchnąc gorzałą i potem. Po którymś razie już nie płakała. Przestała się też opierać. Cierpiała w milczeniu, dusząc głęboko w sobie wszelką złość, wstyd i strach. Raz chciała uciec: wyskoczyła przez okno i pobiegła przez ogród do furtki, ale nie udało jej się do niej dotrzeć — mężczyzna zdążył ją złapać, a gdy zaprowadził ją z powrotem do domu, pobił dziewczynkę do nieprzytomności. Już więcej nie próbowała uciekać.
Matki również nienawidziła. Aldona doskonale wiedziała, co jej mąż wyprawia z małą księżniczką. Nie ruszyła jednak palcem, by jej pomóc. Bała się, ignorując wszelkie krzyki i błagania o litość dziewczynki. A Dani? Dani uciekł, mając piętnaście lat. Zostawił ją na pastwę brutala, by ocalić swoją skórę. Był jej jedyną opoką w tym domu, i zniknął. Pewnego ranka po prostu zniknął.
Ginnie nie miała sił, by jakkolwiek protestować, przez kolejne pięć lat. W międzyczasie miała zamiar sprawy zakończyć w inny sposób. Na swój sposób. Jedna lina nie wytrzymała, a drugą przecięła jej matka w ostatniej chwili; trucizna nie była tak toksyczna, jak by chciała i nie miała dostępu do ostrych przedmiotów. Podjęła w końcu decyzję, że ucieknie. Nie mogła stracić przez niego życia. Ona chciała żyć, jak nigdy dotąd. Udało jej się sprawić, by ojciec upił się do nieprzytomności, matkę zaś potraktowała mlekiem z maku, odpowiednio stężonym, by się nie zatruła, choć Ginnie bardzo chciała do tego doprowadzić. Nie miała jednak na tyle odwagi. Miała teorię, że matka uczyła ją ziołolecznictwa tylko po to, by uśmierzać ból po napaściach ojca. Ale nic nie było w stanie zniwelować cierpienia, które rozrywało ją od środka. Nie zabrała ze sobą wiele, jedynie jedzenie i trochę wody. Wyszła z chaty, nie oglądając się za siebie, lecz w duszy poprzysięgła się zemścić.

Najpierw trafiła do lasu, tam żyła przez kilka tygodni, marznąc i głodując. Całkowitym przypadkiem trafiła do niewielkiego miasteczka, gdzie miejski medyk, po wielu jej prośbach, łaskawie postanowił pomóc jej w pozbyciu się groźnej infekcji płuc. Później wyleciała na bruk z tym, co miała przy sobie, czyli niczym. Przez rok szwendała się po miasteczku, podejmując się pracy to tu, to tam, czy też - o wiele częściej - żebrząc o jedzenie. Nie było dobrze... Ale też mogło być gorzej. I po pewnym czasie tak się stało. Przez miasteczko przejeżdżała karawana, ale nie byli to kupcy. Kilkunastu mężczyzn poczęło nagle zabierać z ulicy kobiety, nie obchodząc się z nimi łagodnie. Wiązali je i wsadzali na wozy, jak owce prowadzone na rzeź. Ginnie broniła się jak mogła, ale nie miała sił, by pokonać dwóch rosłych mężczyzn, więc również i ją wrzucono na pakę, niczym salceson. Tym sposobem trafiła do domu publicznego, dzień drogi od miasteczka. Ile i czym zapłaciła za nią burdel mama? Jedną kurą. Życie Ginnie było warte tyle, co życie kury.
Wytrzymała tam niecały miesiąc. Ledwie. Upokarzana, bita, brutalnie wykorzystywana. Kobiety były tam ściśle pilnowane, wszystkie wyjścia obstawione były przez strażników wyjętych spod prawa. Wiedziała to, bo ich gęby wisiały porozwieszane po miasteczku na listach gończych. A ona ma doskonałą pamięć do twarzy. Jedynym elementem niewoli, który odwodził jej myśli od samobójstwa, była Cynthia, jej przyjaciółka, którą poznała w tych tragicznych okolicznościach. Planowały razem uciec. Pewnego wieczoru, gdy obsługiwały we dwie jednego klienta ze średniej klasy społecznej, wcieliły swój plan w życie. Ginnie udusiła mężczyznę jego własnym paskiem od spodni, a Cynthia okradła go ze wszystkich kosztowności. Wyskoczyły z drugiego piętra przez balkon, prosto na żywopłot. Nie minęło kilkanaście minut, gdy zaczęli je gonić. Uciekły do lasu - miały nadzieję zgubić strażników, lecz wycieńczone i osłabione nie miały szans. Cynthię zabili bełtem z kuszy, gdy trzymała biegnącą przed nią Ginnie za rękę. Przerażona błogosławiona, cała we łzach, błocie i z listowiem we włosach, pół naga, posiniaczona i brudna od krwi przyjaciółki próbowała ją ratować. Ale nie potrafiła. Choć serce pękło jej na pół, musiała zostawić Cynthię i biec dalej. Nie mogła porzucić ich wspólnego marzenia o wolności. Ucałowała dziewczynę w czoło, wstała i zniknęła wśród drzew.
Puszczyki znalazły ją nieprzytomną niedaleko Fargoth, przed jedną z wielu małych wsi. I zostawiłyby ją tam, by wyzionęła ducha, gdyby jeden z członków jej nie rozpoznał. Chłopak nie mógł mieć więcej jak dwadzieścia jeden lat. Zabrali więc Ginnie do siedziby, by tam doszła do siebie. Na szczęście przywódca Puszczyków, półelf o imieniu Zhayin, robił wcześniej za medyka wojskowego, zatem wiedział, jak zająć się ranną. Dziewczyna zdrowiała wiele tygodni, zanim swobodnie zaczęła się poruszać. A kiedy już nic jej nie przeszkadzało, by wśród członków bandy rozpoznać swojego brata... chwyciła w szale za nóż i bez namysłu ucięła mu palec wskazujący, stwierdzając, że są teraz kwita.
Została z Puszczykami. Od Zhayina nauczyła się medycyny, a od jego kobiety, Mirrae, również półelfki, gotowania i jazdy konnej. Brata ignorowała na ile mogła go ignorować. Puszczyki specjalizowały się przede wszystkim w walce na noże, a jako że chciała się umieć sama bronić, przyglądała się im treningom i powtarzała po nich ruchy. Później, bardzo często, swoje umiejętności wykorzystywała w praktyce, gdy dochodziło w grupie do spięć. Głównie za jej pośrednictwem. Ale to również dzięki niej mogą porozumiewać się bez używania słów. Ptasich odgłosów nauczyła się, ślęcząc całymi dniami poza siedzibą i wsłuchując się w trele najrozmaitszego ptactwa, tego dziennego, jak i nocnego. Mimo że do dziś żyje z Puszczykami, nie planuje zostać z nimi do końca życia, swojego lub ich. Nie. Ona chce czegoś więcej. Czego? Tego dopiero się dowie.

Posiadłość

Lokalizacja: Fargoth
	Zrujnowana kamienica na obrzeżach, dwupiętrowa, zabita deskami. Jasnozielony tynk już dawno poodpadał w wielu miejscach, a ogrodzenie, niegdyś stalowe, zdobione motywami roślinnymi, teraz jest przeżarte rdzą i powyginane w wielu miejscach. Budynek odstrasza już samym wyglądem, a gdy doda się do tego opowieść, że jest nawiedzony, od razu przechodzi chęć odwiedzenia tego miejsca.
  • Najnowsze posty napisane przez: Ginnie
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Widma
            Schowała się za wąską szafą przykrytą prześcieradłem. Już prawie byli u celu, kiedy usłyszeli kroki strażników, w dodatku dosyć nierytmiczne. Przełknęła ślinę. Mirrae siedziała skulona za jednym z fotel…
    17 Odpowiedzi
    14319 Odsłony
    Ostatni post 4 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Widma
            Po cichu ruszyła za innymi, rozglądając się po piwnicy, która prawdopodobnie była dwa razy większa od ich siedziby w Fargoth. Skrzywiła się z niesmakiem. Kurzące się karykaturalne rzeźby z marmuru kłuły…
    17 Odpowiedzi
    14319 Odsłony
    Ostatni post 4 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Widma
            Weszła do gospody w idealnym momencie, by ujrzeć na twarzy Zhayina walkę pomiędzy zazdrością a byciem ponad nią. Uniosła złośliwie kącik ust, skrzyżowała ramiona, nie racząc zdjąć kaptura z głowy. Wybra…
    17 Odpowiedzi
    14319 Odsłony
    Ostatni post 4 lat temu Wyświetl najnowszy post