Oglądasz profil – Phoebe

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Sapphira la Phoebe n'Amidale; Inicjator Wypraw, Krzyżowiec, Patronka Więzi (Surowego Splotu).
Rasa:
Utożsamiana z Czarodziejką.
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
520 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Srebrzysta barwa aury łagodnie łączy się z kobaltowym odcieniem, wszystko otacza niepokojąca rubinowa poświata. Spokojną melodię zakłócają nagłe i głośne trzaski płomieni, w oddali szmer wody miesza się z krzykami agonii, pod koniec wszystkie dźwięki toną w tajemniczej ciszy. Woń kadzideł działa w relaksujący sposób przy tej dziwnej muzyce złożonej z różnych odgłosów. Miękka powierzchnia o ostrych zarysach charakteryzuje się również niezwykłą aksamitnością. Na języku pozostaje suchy posmak, jednakże jest tu jakiś nikły ślad lepkości.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Phoebe
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Phoebe

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
9
Rejestracja:
9 lat temu
Ostatnio aktywny:
9 lat temu
Liczba postów:
6
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Księga Boskich Praw
(Posty: 3 / 50.00% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Prośby o sprawdzenie KP
(Posty: 2 / 33.33% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:słaby, niezbyt wytrwały, delikatny
Zwinność:przeciętna
Percepcja:kiepski węch, przytępiony smak, wyczulony na magię
Umysł:bystry, błyskotliwy, b. silna wola
Prezencja:piękny, charyzmatyczny

Umiejętności

Wybraniec MocyMistrz
Splot... Niezbadane są ścieżki jego przepływu. Choć niekiedy czuje... Jak przemieszcza się po moim organizmie, niczym delikatnie piórko sięga moich najskrytszych zmysłów. Ja, przewodniczka jak i pośredniczka tego źródła, której powierzono niegdyś dostęp do surowej Mocy obiecuję, że niebawem zgłębię jej całość - stanę się Córką jak i Bratem Mocy, a z rozumem wykorzystam wszystkie jej aspekty. Bowiem to przeznaczenie wybrało mnie, żebym tkała Sztukę. Jestem jego najczystszą powierniczką - być może jako jedyna dostałam szansę zmiany Splotu na lepsze. Aczkolwiek wiem, że to moja determinacja, zaangażowanie oraz wielki potencjał wykształciły w mojej rzeczywistości wspaniałą magię. Czy więc nazwać siebie mogę Wybrańcem? Przez niezliczone lata studiowałam dokładnie poszczególne arkany magii, w tym te, które dotychczas używam. Cieszę się, spędziłam moje życie mniej więcej na naukę magii. Dzięki tej wiedzy, moja Moc wzrasta z każdym razem, kiedy wyzwalam jej materialną postać. Zawsze powinniśmy się jej nauczać, i w miarę możliwości tworzyć nową. Ale to nie wszystko, czego zgłębiłam na granicy Splotu. Choć moje zaklęcia wywoływane są najczęściej poprzez zwyczajne emocje, to potrafię również balansować na ostrzu pomiędzy odmianą rytualną, Mocy czy nawet inkantacji - niestety, tej w dość mniejszym już stopniu. Nie jestem w stanie teraz określić, jakie księgi zawierały tą wiedzę. Przewinęło ich się sporo od ostatniego czasu. Nauczyłam się także, jak nią posługiwać się na wszelakie sposoby. Umożliwiło mi to na szerokie spectrum w tej dziedzinie mocniejsze efekty zaklęć, zwiększone obrażenia zadawane przez nań. Inni po prostu mówią, że to zwyczajna umiejętność czarodziejów - Wiedza Tajemna - ale ja wierze, że to coś więcej niż tylko puste słowa. Wdzięczna losowi jestem za dar ten. I nadal mam nadzieję, że zajdę daleko w tej dziedzinie.
AlchemiaBiegły
Sporządzanie TruciznBiegły
ZielarstwoBiegły
NekromacjaBiegły
Pismo RuniczneBiegły
Czytanie AurBiegły
Czytanie i PisanieOpanowany
RytualizmOpanowany
Broń bojowa - katanaOpanowany
AktorstwoOpanowany
SzpiegostwoPodstawowy
TorturowaniePodstawowy
Wiedza o światachPodstawowy
DemonologiaPodstawowy
HistoriaPodstawowy
GeografiaPodstawowy
Fizyka i MatematykaPodstawowy
Strategia i TaktykaPodstawowy
Wiedza o duchachPodstawowy
Niebianologia i PiekielnologiaPodstawowy
BestiologiaPodstawowy
KreomagowanieMistrz

Cechy Specjalne

Senne MarzeniaKlątwa
Bezustannie czuje się zagubiona. Na granicy marzeń czy to koszmaru, oraz iluzyjnej jawy. Zatracona w niezbyt przyjemnych snach, nie zdolna jest do jego przerwania. Dopóki nie zakończy on się wraz z jej świadomością. Lecz ona nie śni. Widzi w nich przeszłość jak i przyszłość oraz sny innych. Czy to zaprawdę jest dar? Ona w to wątpi, i uważa to za klątwę. Po obudzeniu wszak traci niekiedy energie witalne i magiczne, przez co w walce okazać się może zbyt słaba. A co się stanie, gdy już pozna prawdę? Prawdę tak okrutną, jak istoty w jej snach? Wykorzysta to jak klątwę czy dar - już zapewne na zawsze będzie zatracona we snach.
Wrażliwość na żywioł: WodaSkaza
Jak to w zwyczaju, ród Czerwonych Czarodziejów od wieków cierpieli na tą przypadłość. Nic tego niestety nie rekompensowało i podczas starcia z magiem tego żywiołu, niezwykle ciężko byłoby przeżyć.
Tatuaże Rash MeiDar
Od narodzin, każde z Czerwonych Czarodziejek posiadało znamiona na różnych częściach ciała. W tym przypadku, Sapphira ma wytatuowany symbol po prawej stronie twarzyczki oraz na plecach. Symbolizują one zazwyczaj czystość magii, jak i skuteczne posługiwanie się Mocą. Fakt, iż je posiada pozwala jej na rzucenie mocniejszych zaklęć leczniczych, a czasem również tych zadawających ból. Niekiedy, promieniują one czystą esencją, która nie pozwala drugiej istocie odkryć swej aury.
Dziedzictwo ThalaranuDar
Będąc wiecznym dzieckiem potężnego bractwa Thay, odziedziczyła po swych przodkach niezwykły dar, który nie jest przeznaczony dla każdego z nich. Sapphira będąca pod wpływem przeznaczenia, jakie ją splotło, potrafi bez trudu nawiązać kontakt z Mocą i wykorzystać ją do nasycenia broni. Umożliwia jej także wykonywanie uniwersalnych akrobacji, które poniekąd wpływają na rzeczywistość Mocy i umożliwiające rzucanie skomplikowanych zaklęć.
Srebrzysty KoszmarSkaza
Podatność na materiał srebrny oraz jego inne działania.

Magia: Intuicyjna

UmysłuMistrz
Niezmierzone lata spędzone na zgłębianiu tajemnic magii, oraz jej praktykowaniu wykształciło u Sapphiry arcymistrzowskie podejście co do jednej z arkan. Wiele nauczyła się w Thay pod okiem potężnych nauczycieli, więc opanowała w końcu do perfekcji posługiwanie się magią umysłu. Również zgłębianie się w umiejętności Wiedzy Tajemnej podwyższyło jej kwalifikacje co do tej magii. Opanowanie to jest tak silne, iż niekiedy wywołuje czystą Kwintesencję Mocy.
OgniaMistrz
WodyAdept
ŚmierciAdept
PustkiAdept

Przedmioty Magiczne

Pieczęć Azgatha DulBaśniowy
Omówienie historii tego obiektu byłoby bezcelowe. Właścicielka owego przedmiotu sama nie zdaje sobie sprawy, jakie ma ono pochodzenie. Czy został stworzony na archipelagu, na którym była? Jedno jest wiadome - pozwala jej na teleportacje w inne miejsca.
Amulet SabatuZaklęty
Wytworzony niegdyś w Thalaranie - umożliwia właścicielce odpowiednie strzeżenie swojego umysłu, przy tym wzmacniając swoją silną wolę. Przedmiot również współgra z jej arkanami - dzięki niemu zaklęcie okazują się coraz to potężniejsze w walce. Lecz to nie wszystko - zawiera w sobie taką Moc, iż udostępnia wykonywanie magii także w sposób rytualny
ŻuchwołamaczZaklęty
Z pozoru najzwyklejsza katana - ale tak naprawdę zawarte w niej właściwości magiczne pozwalają czarodziejce precyzyjne zadanie ciosu, a także wysysania częściowej (minimalnej) energii witalnej z oponenta. Skutkiem ubocznym długotrwałego wojowania tym narzędziem jest zwiększona podatność na ataki bronia siepającą i kłutą. (jeszcze dłuższe owocuje podatnością na strzały).

Charakter

"Przedwieczny jest jej gniew nieposkromiony. Prastara również jest chęci jej sługa - bowiem kto ośmielić się temu podważyć, niechaj przepadnie na milenia i tysiące więcej w Rdzeniu Trayi Nieskończonej. Taki ona odrzekła do ofiary pierwszej, więc zapamiętaj, następny ty na liście grozy jesteś."

"Drzemiący w niej potencjał światła dziennego ujrzeć nie może, ponieważ to ona jest
starożytnym kluczem. Otworzy bowiem dziewoja ta - wrota do czeluści piekła." - Aevahh Sjin.
Wciąż nie możesz zapomnieć jej paskudnego widoku, tak okropnego, aż zachciało ci się momentalnie zwrócić śniadanie, prawda? Nie obawiaj się kruchy człowiecze, to była tylko i wyłącznie twoja wyobraźnia, która wciąż płata ci rozmaite figle. Ukazała ci szczególną prawdę - miej to na uwadze, ponieważ nie spotyka to wszystkich. Słuszność która jednak okazała się zwyczajną iluzją... Niczym stanowiące poważne zagrożenie wichura, fałszywe jej oblicze rozwiało wszelakie wątpliwości co do jej postępowania. Aczkolwiek objawienie tychże faktów nie zaspokoiło żądnych wiedzy stworzeń - bardziej doświadczenie to przeraziło ich zmarzlinę serca niżeliby pozwoliło odsłonić jej lepsze karty życia. Więc cóż takiego dowiedzieli się ów Ujarzmieni?
Żadne słowa czy to zwykłe, czy runiczne nie zdołają opisać zgrozy, jaką emanuje ta pusta pod względem emocji istota. Nasycenie strachem przeciwnika to jej główny charakterny atrybut. Lecz jeśli komuś uda się na tyle opanować swoje zbytnie podniecenia aby stanąć z nią twarzą w twarz, być może będzie miał przyjemność lub nie ją bardziej poznać. Jednakże niezwykle rzadko napotyka ona takie osoby, które miałyby z nią coś do ugadania. Wyłącznie z kim prowadzi dysputę lub krótką rozmówkę, to ze swoimi akolitami lub uczniami wyższej rangi. Nikim więcej. "Nie warto jest tracić drogocennego czasu na imbecyli i głupców, których na tym świecie niestety nie brakuje. Brak nam terminów by ich wszystkich ściąć z głów, lecz jeżeli takowego spotkasz, to zrób sobie przerwę i nie wahaj się - to jest jedyna droga do twego oczyszczenia"

Incydentalnie, może się wprawszać w pogawędki prowadzone przez innych, ale dokonuje tego gdy ma naprawdę dobry powód. Jest to poniekąd jednak spowodowane jej odstąpieniem od grupy społecznej oraz skutkami związanymi z powierzonymi jej zaleceniami. Aby wydobyć ze swoich przyszłych ofiar czy nędznych posług jakieś informacje, wymaga od siebie akurat tych czynów. Czasami zdaje się to nad wyraz ciężkie, ale czego się nie robi dla zabicia innej istoty.
Jeżeli chodzi o samo nastawienie i jej temperament, to nie wypadają te aspekty na jej profilu osobowościowym zbyt dobrze. To znaczy, sam stosunek którym obdarowuje siebie jak innych tak nie wygląda. Łatwo się denerwuje, kiedy jeden z jej podopiecznych robi coś nie tak. Potrafi wtedy ukarać go Pchnięciem Mocy, przez co potrzebna jest wtedy wykwalifikowana pomoc medyczna. Jednakże stara się zawsze opanowywać swoje emocje w mierze danej sytuacji.
"Spokój jest kłamstwem. A pasja prowadzi do zwycięstwa. Jednak to gniew daje nam siłę, potrzebną aby przezwyciężyć wszystkie te rzeczy. Zasilana poprzez nienawiść wyznacza nam cele - siła i wiedza to klucz do zwycięstwa."
Kieruje się ona głównie dwoma istotnymi kwestiami - nienawiścią, jak i grozą oraz gniewem. To one właśnie napełniają ją ciemną energią Mocy, przez co pradawny Splot daje jej więcej możliwości, aniżeli gdyby była zwolenniczką wykorzystania jej po stronie dobra. Przez jej żywot przepływa czysta energia, która jest jej najznakomitszą bronią. Dlatego może spijać strach swoich wrogów właśnie z jej pomocą. Nie boi się skutków takich jak utracenie młodości czy swojego wdzięku - w każdej chwili może się nią posłużyć w celu odwrócenia ubocznych efektów.
Ale to ją sprowadza głębiej na ścieżkę ciemności. Dawniej zatracona w niej po uszy, zgłębiając coraz to większe sekrety monstrum zła, teraz jako mistrzyni naucza nowe dusze czym tak naprawdę jest Moc. Gnębiona niegdyś przez swą mistrzynię, odmieniona szkoli nowych technik niż jej dawna Pani. Aczkolwiek nadal to jest spaczenie i kara - bo czym jest Sapphira bez swojego "uroku".

Wygląd

"Samo wcielenie bestii odczytać nie można; zza płaszczu pozoru prawda ta iluzji. Więc miewaj się na baczności, łakomy spojrzeniu, gdyż zanurzenie się w jej zewnętrzu na dno zawiedzie"


Kiedy tak na nią patrzysz, widzisz tylko piękność. Lecz jest to jedynie zewnętrze, jakie ukazuje. Mierzy ona około stu sześćdziesięciu centymetrów wysokości. Dostrzegasz z reguły luźno założoną, czerwoną togę, która jest najważniejszym symbolem jej rodu. Również cały zestaw, w który wchodzą czarniawe, połyskujące rękawice, szczelnie chroniące ją przed zimnem. Szyję natomiast opatula szkarłatny kołnierz, będący częścią jej długiej koszuli. Jeśli spojrzeć jej prosto w oczęta, dojdziemy do wniosku, że ma je koloru głębokiej lazury.
Lecz to nie tylko jej jedyne odzienie. Nosić potrafi również żakiet, równie czerwony co toga. Dolną część ciała pokrywa krótka spódnica, wciąż nie ukazując jej nóg - te natomiast są skryte pod lekkimi rajstopami. Jeśli o włosy chodzi - to w tym przypadku i też jej nic nie brakuje. Ma je w kolorze ciemnego brązu, z reguły zawiązane do tyłu, a jej boczna cześć łagodnie opada na jej twarzyczkę. Ona zaś jest praktycznie zawsze blada, jeśli nie napudrowana.
Nader często używa mocnego makijażu, najczęściej kreski do brwi oraz tuszu do rzęs. Uwagę także przykuwa mocna, bladoczerwona szminka.

Historia

Rozdział IV: Upadek

"Ścieżką, którą kroczy po nieznanych wszystkim bezdrożach, jest usłana cierpieniem i liliami czystego zła. Kwiaty te w końcu wyrastają z cierni i karzą śmiertelnych za ich grzeszki. Lecz kiedy rozkwitnie z niej pełna latorośl, to nie da się urwać chwastów z tego czynu. Pozostanie i poczeka. Na kolejnych swych wybranków - Macciadelli"

Stała tam. Jej nogi były nadal nieugięte podczas spoczynku na Jądrze, jak to było niemal zawsze. Gdzie mogła w każdej chwili odnaleźć błogi spokój i ciszę. Po środku Wszechrzeczy, gdzie inne sfery światów przeplatały się wraz z Rdzeniem. Jakby nigdy nic, wciąż zadyndała nad przepaścią ciemności czekająca na swą podopieczną. Czas w tej chwili zdołał się zamknąć na pustą przestrzeń, więc w tej lokacji nie płynął on już nigdy więcej więcej. Jedynie ciche tykanie niewidzialnego zegara, który wybija kolejne minuty prowadzące ku nieskończoności Stworzenia natomiast, te na powierzchni grozy, wykrzyczały imię jak plugawe jakby była zaklętym demonem. Lecz tylko one wiedziały. Zdawały sobie sprawę, a ona nie słuchała. Sama była jedną, pusta skorupą wypełnioną po wskroś ciemną energią Mocy, jaką przez całe życie się parała. Istoty stworzone z niej samej także promieniowały tym enigmatycznym polem energetycznym - wówczas przechodziło ono przez wszystkie istoty w szerokim zasięgu, a następnie zasiewało w ich umysłach ziarna niezgody i wypaczenie. To było jedyne przeznaczenie Sztormowych Bestii, które zrodziły się z Mocy.
Przeraźliwe fatum nareszcie zaklęło starszą kobietę w starożytną pieczęć przeznaczenia. Niczym wyrok surowego, lecz sprawiedliwego Ozyrysa, tak i ona stanęła teraz przed obliczem oczu gniewnego Anubisa. Aczkolwiek nie odczuwała tutaj strachu ani przerażenia - była wręcz zaciekawiona dalszym rozwojem wydarzeń. I to, jak pewna osoba, poprowadzi jej istnienie prosto na karty historii. Był to wszakże ważny, jeśli nie najważniejszy, moment w całym żywocie dwóch istot - i to ów miejsce miało zakończyć ostatni rozdział. Naprzeciwko staruszki usytuowane były pięć masywnych kolumn, które podtrzymywały pradawne miejsce. Emanowały one niebieskawą barwą, oraz ciemnym jaskrawym światłem, które napawało sił kobiecie.
- Już czas.
Z Rdzenia Tyranus wyłoniły się gęste opary mgły, które miały na celu ukryć ją dla Mocy. Jej potęga była tak ogromna, iż mogła się do tego posunąć że stanowiła wówczas poważne zagrożenie, będąc niewidzialną dla użytkowników Mocy. Następnie z każdej strony kolumn, ku jej boku nadleciały mistyfikacje latających mieczy energetycznych, a było ich pięć. One również potrafiły zadać śmiertelne obrażenia, tym bardziej, że nie były za niczyją pomocą kontrolowane. Takie narzędzia mordu były zazwyczaj stosowane przez Thayańczyków w dawnych czasach - ale jak widać - obecnie również się je przywołuje.
Nagle podłużne miecze zamieniły się w migoczące katany, przybierające odcienie purpury. Czarodziejom z Jal Shey wiadome było, iż kolor ten oznaczał nagłą śmierć. W tym przypadku było jednak trochę inaczej, ponieważ symbolizowały chaos, wiedzę i samą naturę człowieka.
- Nasz gość lada chwila tutaj przybędzie. Pamiętajcie, by wszystko było jak w najlepszym stanie.
Ostrza jedynie zabrzęczały na polecenie ich stwórcy, po czym radośnie odleciały gęsiego w stronę wyjścia. Nie takiego wyjścia oczywiście, ale wytworzonego przez staruchę portalu.
- Księżyc wschodzi. - pomyślała.

Nieskończona, wieczna ciemność znów przysłania gorejące słońce. Jak zwykle, przysłania ona jego blask, co nadaje krajobrazowi ponurego oraz straszliwego majestatu. Można byłoby się spodziewać - w tych rejonach było normalne, że powierzchnia nie mogła się szczycić skąpaniem przyjemnego blasku słoneczka.
Tymczasem po jej gruncie nie było aż tak różowo - ziemia ta odznaczała się wysoką aktywnością osób nieumarłych. Oznacza to, że na każdym metrze kwadratowym można było spotkać choć jednego ożywieńca - lub też występujących w szerszych grupach. Ich panami byli tak zwani Władcy Kości, którzy charakteryzowali się zniszczoną skorupą cielesną oraz niecodzienną umiejętnością - "Gadaj Kości-Opowieści". Odznaczało to się zdolnością prowadzenia rozmowy z upadłym trupem bądź poznania jego dalszych zamierzeń. Rzecz jasna, to drugie nawet tego nie potrzebowało, aby wiedzieć co te umarlaki chciałyby zrobić. Są mocno przewidywalne w końcu.
Po jednej stronie tej wyspy, była także siedziba arcy-magów, zwanych Vimastlichami. Akurat w tym momencie, w jej wnętrzu rozgrywało się ponure zgromadzenie.
- Powinniśmy w końcu zabrać się za coś bardziej poważniejszego, niż te szkarłatne ohydy - zza okrągłego stołu odezwał się pierwszy Brat.
- A co innego sugerujesz?
- Właśnie. Przecież na tym bezludziu nie ma co liczyć na trochę bardziej inteligentniejsze stworzenia - przerwał mu trzeci Brat.
- Powinniśmy przenieść naszą siedzibę bardziej na zachód. Tutaj nie ma takich warunków, a śmiem twierdzić, że tam na pewno są.
- Wydaje Ci się, iż to takie proste? Spakować namioty i po prostu przenieść naszą wieżę na kraniec morza?
- Potrzeba by wiele czasu oraz pracy, żeby to miało jakikolwiek sens. Na chwilę obecną nie widzę w tym pomyślę nic pozytywnego - odezwał się w końcu piąty Brat, popijając pewien eliksir.
- Jeżeli nie zrobimy tego w przeciągu następnych dni, możemy pożegnać się z naszym nieumarłym życiem oraz całą wiedzą zapisaną w tej wieży!
- O czym ty mówisz?
- Odkąd postanowiliśmy chronić tego miejsca... Odkąd po raz pierwszy nasze nogi dotknęły tej splugawionej ziemi, coś tu było. Coś nas śledziło, dopóki nie założyliśmy tego punktu.
- Mamy więc zaufać twoim wybrakłym przeczuciom, i tak o sobie rzucić wszystko?
- Wiem, bracia, że wydaje się to wam dziwaczne, ale wiem co mówię. Ostatnio jeden z naszych upiorów odkrył coś pod poziomem morza, ale zginął. Jedynie co wiemy, to że coś tam jest.
- A według Ciebie... to?
- Konkretniej to nie mogę powiedzieć, gdyż jest to bezcelowe. Ale odkąd wysłano tam jednego z nas, nasze ożywieńce giną i coraz trudniej nad nimi zapanować. Coś lub ktoś będące na dnie, jest potężnym dzierżycielem arkany śmierci.
- Zanim jednak tak uczynimy, to winniśmy sprawdzić w czym leży problem. Jest to przecież miejsce większego skupiska energii.
- Jak sobie chcecie. Aliści zginie któryś z was, nie mówcie że nie ostrzegałem. To co się tam czai, łatwo nam nie odpuści...
Z hukiem drzwi do Sali Audiencji zostały otwarte, niemal wyrywając je z zestarzałych zawiasów.
- Kim... Kim jesteś?
Zakapturzona postać przybliżyła się mimowolnie do jednego z krzeseł stojącego przy okiennicy, siadając i patrząc na wszystkich powstałych Vimastlichy.
- Więc. Jaki jest wasz wybór w tej sprawie?
Wszyscy milczeli. Nie wiedzieli z kim tak naprawdę mieli do czynienia, ale każdy z pewnością czuł przeszywającą Moc tej istoty.
- Ucięło wam języki? Może wam je zaraz przywrócę - wstała, a ci zadrżeli.
- Wasza potęga nie równa się niczemu, co mogłoby przeistoczyć to w strach. Jedynie karmicie się własnym, spijacie go niczym wodę ze studni i na tym tracicie. W was nawet nędzne kreatury nie wyczuwam gniewu, z którego teraz moglibyście skorzystać!
- Co tu robisz? - odpowiedział z najstarszych braci.
- Nie zastanawiałeś się, Deghunie dlaczego przybyłam akurat w to miejsce, tak zepsute jak wy?
- Nie rozumiem. Czego chcesz! Gadaj, albo zginiesz!
- I to jest twój błąd. Niczego nie nauczyłeś się przez te wszystkie lata - nie potrafisz nawet zamienić prostych słów w czyny, co dopiero skorzystać z nich odpowiednio. Nie jesteś nawet godzien, by poznać prawdziwe okoliczności tego spotkania
- Jakbym Cię znał... - zamyślił się.
- Twoja mózgownica jeszcze się jednak nie przegrzała. Pomyśl, kto mógł by sprowadzić tutaj dwunastu najpotężniejszych Vimastlichy.
- Ty... - uderzył ręką w stół.
- To ona, Bracie! Jej głos!
- Spokój - zganił go.
- Więc to twoja zasługa, starucho? Czekałaś na odpowiedni moment, aby w końcu uderzyć?
- Tak jak fauna tego świata umiera, tak i wy wymarliście wieki temu. Lecz wciąż żyjecie i skrywacie się przed obliczem innych. Wasza słabość odbiera wam zdolności, które niegdyś zyskaliście. I to stało się zgubą waszego narodu. Teraz stoicie przed sobą, jakbyście byli w stanie letargu. To was sprowadza na koniec.
Przez chwilę najstarszy Brat milczał, jednak po chwili się odezwał.
- Co z nimi zrobiłaś?
- To samo, co to wszystko zrobiło z wami. Moc na nich wpłynęła w tym stopniu, iż stali się nie ludźmi. Nie wynaturzeniami. Stali się Bestiami, których nie w sposób okiełznać. Los ten i was spotka.
- Co? Myślisz, że ta twoja ciemna energia spowinie nasze skorupy? - zaśmiał się złowrogo.
- Uważaliście, że nie wolno ignorować jakichkolwiek aspektów magii. Zrobiliście to umyślnie, więc dlatego wasza wewnętrzna skorupa nie mogła utrzymać aż takiej potęgi.
- To wszystko, co chcesz powiedzieć przed śmiercią? - zadrwił ze starej kobiecinki.
- Słowa są niczym puste filakteria, które wypełnia niczym ciemność. W twoim wydaniu, potwierdza tylko ten fakt. Jeżeli chcesz ty, i twoi Bracia walki - zróbcie to. Zaatakujcie, sługusy.
Pierwszy Brat wyciągnął ze swej pochwy ogromny miecz, który był wysadzany srebrem oraz który lśnił w powietrzu.
Inni zrobili to samo ze swoim orężem. Jednakże nie wiedzieli, jaka kara może ich spotkać.
- Marionetki, które trzymają ostrza w dłoni. Czy tylko to ma mnie powstrzymać?
Kiedy wszyscy chcieli przeciąć ją na pół, ta użyła swojej magii w celu wywołania potężnej, magicznej błyskawicy. Zaledwie tylko dwie z nich zabiły wszystkich dwunastu Vimastlichy. Ich ciała zostały w mgnieniu oka spopielone, i od teraz słuch po nich zaginął. A echo ich śmierci rozniosło się po wszystkich tych krainach.
- Rozbrzmiewać po stulecia będzie. Cóż za przypadek. - odsunęła swój kaptur ukazując obraz zmarszczonej kobiety. Jej oczy również były dziwaczne - niemal całe wypełniała biel. Następnie zbliżyła się do okiennicy, rozglądając się na prawo i lewo.
- Achh... Biedne zwierzątka, zagubione pośród pastwiska. Bez swojego pana.
Westchnęła obojętnie.

"Dlaczego oni zapadają się... pod ziemię?" - pomyślała Sapphira, idąc poprzez tłumy upadających umarlaków. Nie mogła wprost uwierzyć, że tak łatwo może dostać się do celu - wieży, do której zmierzała. Sądziła, że będzie musiała wykorzystać swój potencjał magiczny, aby się przez nie przebić.
- Stój! - wykrzyknął ktoś z daleka, podbiegając tym samym do Sapp.
- Czekaj! Nie możesz dalej iść.
Sapp zastanawiała się, co człowiek może tutaj robić. Tym bardziej się zdziwiła, że nie wykryła jego obecności w Mocy.
- Co tutaj robisz? - zapytała spokojnie, patrząc spode łba.
- Nazywam się Alchor Ninnkasxe, i przybywam z pod miasta Fargoth. Zostałem wysłany przez mędrca Mizushi, ale zmarł.
- I co ja mam z tym wspólnego? - nigdy nie ufała ludziom, nawet zanim przystąpiła do Zakonu.
- Mizushi wierzył, że w tych rejonach skrywany jest pewien obiekt. Pozwalał on dostrzec pewne
niedostępne miejsca. A właściwie to jeden.
Zaciekawienie wzięło w górę. Sapp chciała usłyszeć ciąg dalszy.
- Może coś więcej, zanim tu zasnę?
- Oczywiście. Miejsce to jest zwane Trayem. Mój mistrz opowiadał mi o nim co nieco. Podobno, gdzieś gdzie ono jest, przepływa ogromna wartość wypaczonej energii.
Teraz to brzmiało jak baśń, lecz wizja nieskończonej mocy napełniła Sapp nadzieją.
- Mów dalej.
- Według jego słów, na tym archipelagu jest artefakt, który może pomóc nam się tam dostać.
- Więc jak sądzę, nie ma tam drzwi?
- Jedynym wejściem jest portal, który otwiera właśnie ten przedmiot. Jednakże może być nim wszystko.
Zdenerwowała się.
- Czy to znaczy, że nie posiadasz żadnego obrazu świadczącego o jego prawdopodobnym wyglądzie?
- Mój mistrz nigdy nie widział go na oczy - lecz w swych przebłyskach snów ktoś mu o nim opowiedział.
- Wracając wcześniej... Dlaczego mam tam nie iść? - wskazała na ponurą wieżę.
- Ostatnio dostałem informacje, jakoby przybyli tam Vimastliche, najpotężniejsi z nieumarłych w tym rejonie.
Już słyszała kiedyś tą nazwę. Podczas szkolenia w Akademii wiele jej wpajano, tym bardziej nienawiść do tego gatunku lichy. Byli przebiegli, sprytni oraz łaknęli coraz to więcej mocy. Lecz i byli na nią bardziej podatni, niż inni. Dlatego, kiedy torturowano w Sali Ćwiczebnej jednego z nich, wykorzystywano z reguły tylko zaklęcia.
- Łżesz. Dwunastka nigdy nie przyszła by tutaj. Jedynie do miasta, gdzie mogą ją chronić.
- Też tak uważam. Mizushi także w ten sposób myślał. Ale to jest bezludna wyspa. Dlatego tutaj się spotkali, ponieważ sądzą, że nikt nie może ich zabić.
- Jednakże kto by chciał, dawno ich by tutaj znalazł. Jeśli nadal tam są, mogę ich zniszczyć.
- To nie takie proste...
- Śmiesz podważać moje umiejętności? - Sapp oburzyła się niesamowicie, jakby właśnie zabijali jej babcie.
- Skądże... Ale... Dwunastka czerpie tytaniczną energię z tych miejsc, przez co nawet Zasłona Mocy nie jest przeciwko nim skuteczna. Dlatego nie możemy tam ruszać.
- Ty możesz sobie tu siedzieć. Ja nie zamierzam tracić czasu - młoda czarodziejka odeszła w kierunku budowli, a sam człowiek pozostał na miejscu rozmyślając.
Minuty mijały, a ona pokonywała kolejne schody. Coraz to bliżej znajdowała się Sali Audiencyjnej - tam, gdzie Bracia organizowali spotkanie. Chwilę potem znajdowała się już pod drzwiami.
"Nie czuje nic, co świadczyłoby o ich obecności". Zawahała się. "Czy na daremno traciła czas, przychodząc tutaj? Skoro nie będzie tego, czego szukała, to może w ogóle nie powinna sobie zakrzątać głowy tym miejscem"
Otworzyła cichutko, jakby miała wynieść stamtąd drogocenne przedmioty czy klejnoty. Zastała tylko śmierć.
Wokół walały sie jedynie zwęglone ciała dwunastki, a ich twarze miały przypominać wykrzywiony grymas.
- Niech to szlag! - uderzyła w ogromny stół, kiedy spostrzegła, że na ziemię coś spadło.
Gdy się pochyliła, z podłogi uniosła przedmiot o kształcie koła, wyglądający jak pieczęć. Na jego centrum wyryta była Bestia, a za nią niemożebnie wielkie drzewo.
"Ygdrassill..." - pomyślała o Drzewie Świata, które tu widniało.
"Czym jesteś?" - przedmiot emanował ciemną energię, lecz nic więcej. Na spodzie jednak było coś jeszcze: "Ahjujna Velud gahVeg numatria Azgath meshori kuunu n Dul.
"Ciekawe, jakiś starożytny język? Nieważne, załóżmy że jesteś pieczęcią... Azgatha nDul" - wypowiedziała te słowa po tym, jak raz jeszcze przeczytała słowa. Ta część zdania mogła być nazwą posiadacza tej rzeczy. A przynajmniej byłego posiadacza"
Wyjrzała przez starą okiennicę i dostrzegła, że tamtego człowieka już nie ma. Jej też miało zamiar tu nie być.
"Kto ich zabił..."

Zdobione ściany co rusz były omijane przez czarodziejkę. Na każdej z nich umieszczony był jeden wielki, turkusowy kryształ. Po przeciwnej stronie były jednak szkarłatne. Pomiędzy nimi wtapiały się marmurowe skały, które także wydawały się promienić blaskiem - bardziej już czarniawym.
- Czy to tak zapamiętałaś to miejsce? - cichy szept odezwał się w jej głowie. Wiedziała, do kogo on należy i miała nadzieję, że znajdzie jak najszybciej jego źródło.
Dalej kroczyła wąskimi korytarzami, których posadzka ozdobiona była granitową podłogą. Kiedy dalej tak szła, w końcu ujrzała z oddali czerwonawą plamę na środku. Wokół rozciągały się jedynie marmurowe łuki.
- Czy to moc przywiodła cię tutaj? - odwrócona plecami kobieta zapytała idącą w jej kierunku dziewczynę.
- Cokolwiek to było, nie zostało splamione przez Ciebie. - zbliżyła się w centrum tej parceli, rozmawiając z plecami ludzkiej kobiety.
- Moc każdego zwodzi, a jej ścieżki zaprowadziły Cię tutaj. - odpowiedziała. - Jednakże to nie tylko jej zasługa.
- Twoje nauki już dawno mijały się z sensem.
- Ah, czyżby? Które wyprowadziły cie ku miejscom niezbadanym, jak te?
- Manipulowałaś mną, jak i całą wcześniejszą resztą którą nauczałaś. Jesteś po prostu szalona.
- Nie możesz nazwać tego szaleństwem, acz sama w końcu przyznałaś przychodząc tu. Przyznałaś, że jesteś w tym równie zatracona, co ja.
- Moja podatność nie sprawiała wrażenia na twych podstępach. I doskonale o tym wiesz.
- Więc? Jaki jest tego powód, choć bardzo oczywisty?
- Pragnę twojej śmierci. Od zawsze tego chciałam.
- Zapomniałaś, moja droga? Nieważne która z nas umrze, i tak wszystkie umrzemy.
- Nie. Nie tutaj.
- A więc, Moc twa wejrzała w głąb Trayi. Istotnie. Bardzo istotnie.
- Nie chcę już słuchać twych pustych słów. Kończmy to.
Raptem nie wypowiedziała ostatniego słowa, a zza ogromnych kolumn wyłoniły się pradawne miecze.
- To nie ten czas.
"Gdzie ja jestem?". Sapphira podniosła się ze swojego łóżka, oglądając się dookoła siebie z przerażeniem. Spojrzała na komodę. Wciąż leżała tam ów pieczęć.
"Za każdym razem... Te okropne sny..."

Rozdział I: Akademia T. (F)
  • Najnowsze posty napisane przez: Phoebe
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Re: Spotkanie przy wodospadzie
    Nagle, gdy z jej mocno pomalowanych ust miało wypaść ziarenko słowa, namyślała się przez chwil parę. W jej głowie przeszło multum wspomnień oraz nietypowych fantazji, jakich z rozkoszą zawsze doznawała. Uwielbi…
    35 Odpowiedzi
    426 Odsłony
    Ostatni post 9 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: Spotkanie przy wodospadzie
      Czas jest pojęciem względnym. Przynajmniej na tym jałowym pustkowiu, na którym spowita ciemnością srebrzysta kula jest również podatna na okrucieństwo nieprzemijającego czasu. Dlatego przerażająca sama w sobi…
    35 Odpowiedzi
    426 Odsłony
    Ostatni post 9 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: Spotkanie przy wodospadzie
    Pustynia wciąż zdawała się wydawać mimowolne tchnienie swojego dawno zapomnianego życia. Na jej powierzchni bez przerwy kołysał wyschnięte kaktusy ostry, przeszywający wiatr, a piasek wlatywał do oczu tutejszyc…
    35 Odpowiedzi
    426 Odsłony
    Ostatni post 9 lat temu Wyświetl najnowszy post