Historia Wyzeemiira zaczyna się jak wiele innych. Był sobie pan i była sobie pani. i bardzo chcieli mieć dziecko. Kiedy więc urodził im się syn otoczyli go wielka miłością i dbali, żeby niczego mu nie brakowało. Nie byli może najbogatsi, ale stać ich było na pomniejsze dobra. W tym również na pierwszy rok studiów magicznych w mało znanej szkole. Tam Wyzeemiir poznał Atrona i stali się najlepszymi przyjaciółmi. A różniło ich w zasadzie wszystko. Wyzeemiir był grzecznym i miłym chłopakiem chcącym pomagać wszystkim dookoła, Atron z kolei był bardziej egoistyczny oraz narwany. Nic dziwnego, że magia jaką studiowali również była inna, chodź z jednej dziedziny. Życie i Śmierć. Ale czy takie coś może stanąć na drodze prawdziwej przyjaźni? W drugim roku nauki do duetu dołączyła trzecia osoba. Piękna i pełna energii Samantha. Oczywiście na początku było trochę nieswojo, w końcu i Wyzeemiir i Atron zadurzyli się w jednej dziewczynie. A ona? Ona nie chciała niszczyć ich więzi. Było ciężko, ale całej trójce udało się pozostać w przyjaźni. Nic jednak nie było już takie same. Atron jakby bardziej zdystansował się od Wyzeemiira, nie ufał mu już bezgranicznie. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Więcej czasu spędzał wśród starych ksiąg niż wśród przyjaciół. Kiedy mężczyźni kończyli trzeci rok studiów, Atron wyjawił powód swego zachowania. Trafił na ślad potężnego artefaktu, pozwalającego władać wszystkimi dziedzinami magii, bez ograniczeń. Pragnął go odnaleźć. Oczywiście Wyzeemiir i Samantha nie mogli puścić przyjaciela samego i chcąc nie chcąc, wyruszyli z nim. Wbrew temu, czego się spodziewali, droga do starożytnej świątyni, gdzie ów artefakt spoczywał była łatwa i szybka. Również w środku jedyną trudnością, jaką napotkali była plątanina korytarzy, istny labirynt. Mimo to udało im sie odnaleźć to, czego szukał Atron. Pióro Wszechmagii. Kryształ zawierający w sobie moc. Potężną moc. Wszyscy troje patrzyli na niego jak zahipnotyzowani, ale w oczach Atrona było coś jeszcze. Dzikie pożądanie, obłęd. Jego oczy jakby martwe, tępo wpatrywały się w klejnot, a ręce same po niego sięgały.
- Atronie! Nie!
- Wyzeemiirze, wyobraź sobie tę moc. Tę potęgę. Dzięki temu kryształowi można by władać całym światem. Tylko sobie wyobraź co...
- Nie podoba mi się to, co myśli me ukazały. Trzeba zniszczyć Pióro. Nasz świat nie jest gotowy na taką potęgę. Ty nie jesteś gotowy.
- Milcz! Nie odbierzesz mi go, tak jak zrobiłeś to z Samanthą! Tym razem ja wygram! Pióro jest moje!
- Atronie, przyjacielu, proszę. Posłuchaj mnie. Ten kryształ cie zniszczy. Pożre twoją duszę i staniesz się jedynie narzędziem.
Atron znajdował się już niebezpiecznie blisko podestu z kryształem.
- Kłamiesz! Łżesz jak pies! Będą najpotężniejszym magiem na świecie! Zamiast dwóch marnych szkieletów, będę w stanie stworzyć całą armie upiorów...
- Chcesz zniszczyć nas wszystkich? Chcesz zabić mnie? Samanthę? Pomyśl o tym, proszę. Przyja...
- Nie nazywaj mnie tak, marny pomiocie! Odebrałeś mi miłość, mojego życia i śmiesz jeszcze nazywać mnie przyjacielem?!
- Nikogo ci nie odebrałem, to był wybór Samanthy, nie mój.
Atron trzymał rękę tuż nad Piórem. Widać było, jak energia przeskakuje małymi wiązkami na jego ciało.
- Atronie. Proszę. Nie chcę z tobą walczyć, nie zmuszaj mnie do tego...
- Więc zginiesz jak tchórz, nie próbując się nawet bronić!
Złapał kryształ w rękę, a jego ciało przeszyła czysta magia. Oczy dosłownie zapłonęły, skóra pociemniała a głos stał się niski, demoniczny. Wyciągnął rękę ku Wyzeemiirowi, a z jego palca wystrzelił promień, godząc mężczyznę prosto w serce.
- Będziesz cierpiał, tak jak cierpiałem ja. Będziesz marzył o śmierci, a ona nie przyjdzie. Będziesz żył samotnie i widział, jak umierają wszyscy, których znałeś. wszyscy, poza Samanthą. Nareszcie razem, po tylu latach jesteś moja.
Atron złapał dziewczynę w coś na wzór klatki magicznej.
- Zostaw ją! Nie zabierzesz jej!
Wyzeemiir, choć nie chciał walczyć z Atronem, nie mógł pozwolić, żeby Samancie stała się krzywda. Rzucił się na przeciwnika, ale jedynym skutkiem był tylko doniosły śmiech Atrona i bezwładne ciało Wyzeemiira, porażone prądem i odrzucone.
- Tak bardzo chcesz umrzeć?! Dobrze. Dam ci 500 lat. Przeżyjesz pół tysiąclecia, a potem umrzesz. Opuszczony przez wszystkich! Hahahaha!
Atron zniknął, a wraz z nim Pióro oraz Samantha. Wyzeemiir obudził się znacznie później. Leżał na zimnej, kamiennej podłodze. Był zupełnie sam. Na ziemi, w miejscu gdzie Atrona schwytał Samanthę, znalazł kilka jej kosmyków włosów. Do oczu napłynęły mu łzy. Stracił dwójkę najlepszych i najbliższych przyjaciół. Nie był zły, tylko smutny. Smutny, że nie udało mu się powstrzymać Atrona, że nie przewidział takiego obrotu spraw.
Opuścił świątynię, opuścił cywilizację. Udał się w góry, żeby samotnie medytować i żyć swoim smutkiem i bólem. Nie dany był mu jednak spokój. Oto teraz, po 60 latach od tamtego zdarzenia, coś nakazało mu zejść z Góry. Wyjść do ludzi i odnaleźć Atrona. Dlaczego teraz? Tego ma nadzieje się dowiedzieć.