Mauria, Czary Dwór. 265 lat temu
Polityka w Mauri polega na władzy trzech potężnych istot i radzie nekromantów, lecz istnieją osoby które pragną to zmienić. Wampirzyca
Helena właśnie zalicza się do tych osobniku. Pragnąc potęgi przyzwała demona mającego pomóc zrealizować jej plan.
-Tak więc rozumiem, że moim obowiązkiem jest przeprowadzić przewrót byś, Lady mogła zostać królową?- Wysoki mężczyzna w dziwnym
kapeluszy był bardziej zainteresowany kieliszkiem wina, nisz samą wampirzycą.-Wiedz że to może wiele kosztować.
Piękna wampirzyca odwróciła się tylko.-Złota mam dostatek Kapeluszniku, chyba że wolałbyś bym odwdzięczyła się w inny sposób.
Osoba nazwana Kapelusznikiem zerkną tylko i z uśmiechem westchną.-Choć to kusząca propozycja muszę odmówić.
Tym razem już odpowiedziała mu mniej słodko.- Ja cię przywołałam i masz mi służyć. A jeżeli nie wykonasz mojego polecenia.
-Jej, jak łatwo cię zdenerwować- Odstawił kieliszek.- Dobrze, pomogę ci.
-Tak też myślałam.- Dumnie odpowiedziała wampirzyca uśmiechając się.
''Uważaj bym ci zaraz nie zerwał tego uśmieszku.''-Ale ty będziesz musiała podarować mi, no nie wie hmm, 100 dusz.-Gdyby by zapłaciła
zdobyłby tym wielką władzę w Piekle, a może nawet sam Upadły popatrzył na niego łaskawym wzrokiem. Helena jednak nie miała powodu do
śmiechu.
-Dlaczego aż tyle?
-Wierz, możesz też oddać własną. Po prostu taka jest wartości twojej duszy.-Skłamał, jej dusza była wyjątkowo słaba, w Piekle nie było by z niej
dużo pożytku.
Wampirzyca w milczeniu usiadła na fotelu. Nie było by to dla niej problemem gdyby była władczynią, ale pakt wymagał by wszystkie duszebyły
obecne przy podpisaniu paktu.
-A więc dobrze, dostaniesz moją duszę, a gdy zostanę królową otrzymasz 150 dusz.-Wstała z krzesła i podeszła do niego.-Przysięgam ci na swoje
nieżycie.
Kapelusznik uśmiechnął się złowrogo gdy słyszał końcówkę.
-A więc czas się zabawić. Najpierw zacznę od kłamców.
Następnego dnia Lady Helene została odnaleziona niedaleko swej wieży, nabita na chorągwie. Tego samego dnia setka osób została
zamordowana, przez nieznaną bestię.
----------------------
Nowa Aeria, dom kupiecki rodziny Hanst. 89 lat temu
Jak każdy dom kupiecku posiadłości Hanstów jest niezwarty bogato urządzona, a na każdym biurku jest ustawiona pokaźna liczba papierów
czekających na rozpatrzenie. Kapelusznik jak zwykle zajął najwygodniejszy fotel. Niedaleko stał barczysty bogato zdobiony człowiek,
najpewniej właściciel tego domu. Jego zdenerwowanie było bardzo widoczne, ciągle się trząsł i obserwował całe pomieszczenie.
-Cz-zy ty jes-s-steś dem-o-one-em.- Gruby człowiek ciągle roztrzęsiony jąkał się niesamowicie, że z trudem było zrozumieć pytanie.
-Najwidoczniej, nazywam się Canticum Alzber van Erandol, choć wszyscy moi kontraktorzy zwą mnie Kapelusznik.- Uśmiechając się wziął
kieliszek.-Czy mogę liczyć na kieliszek wina.
Zestresowany człowiek przytakną, szybko podszedł do szafki i wyciągną najlepsze wino. Następnie niechlujnie nalał niezwykłemu gościowi.
-Więc co mam dla pana zrobić panie...
-Kry-y-ystian, naz-zywam się Krystian.
- A więc panie Krystianie, co mam dla pana zrobić? Nastraszyć, porwać czy może odnaleźć jakiś przedmiot?
Po chwili ciszy kupiec już spokojniej odpowiedział.
-Chce byś wybił cały ród Sminów, to rodzina kupiecka mieszkający naprzeciw mnie.
To zdziwiło demona, który to dotychczas nie wyczuł żadnych złych myśli w umyśle kupca
-Dlaczego ktoś taki jak pan pragnie śmierć całego rodu.(Dlaczego zawsze chodzi o morderstwo)Nawet na przywołanie mnie poświęcił nie krew, a
tylko rtęci i trochę wina.-Takie rytuały były popularne wśród ludzi brzydzących się krwią, ale prawie zawsze kończyły się bez owocnie.-Jest pan
bogaty, chyba nie są zagrożeniem ze strony interesów.
-Nie, oni-oni porwali moją żonę i córkę! Błagam panie, jeżeli zabijesz Sminów moja żona i córka będą mogły wrócić.
-A ciebie wieśniacy spalą jako czarownika.- Odstawił już pusty kieliszek.-Czy jesteś pewien. Możesz w ten sposób zgotować im jeszcze gorszy los,
niż gnicie w lochu. I nie zapominaj co jest zapłatą, więc pytam jeszcze ras. Jesteś pewien?
-Tak jestem, możesz wziąć moją duszę już teraz jeżeli zniszczysz Sminów.
Kapelusznik popatrzył na kupca spod łba, po czym z westchnieniem wstał.
-Normalnie nienawidzę jak ludzie chcą poświęcać swoje marne życie, ale tym razem chyba zrobię wyjątek.-
Jeszcze tej nocy połowa gmachu Sminów został zniszczony. Straż miejska znalazła w piwnicy uwięzioną matkę i córkę, co zostało uznane jako
dowód przeciwko Sminów. O dziwo, pomimo szkód wyrządzonemu budynkowi nikt nie zginą.
----------------------
Niedaleko Elisiar, stary kościół. Rok temu
Wiele ludzi wierzy że Pan jest dobry, inni że go niema. Są też ludzie którzy są tak zatwierdzeni w swej wierze że zrobią wszystko by Pan ich
zobaczył. Wierzą że jeżeli zniszczą wszelkie objawy grzechu będą mogli zostać Świetnymi. Kapłan Darion miał identyczne poglądy, ale wiedział
że potrzebuje większej siły by to uczynić. W swoim szaleństwie uznał że najlepiej będzie przywołać diabła, który wyczuje swoich krewniaków na
terenie Elisia. Los chciał że kapłanowi udało się złapać Kapelusznika. Za pomocą czarów zmusił go by polował nie tylko na kultystów, ale i na
zwykłych ludzi którzy według niego byli grzesznikami. W wszystko szło według planu kapłana, do czasu.
Słońce już zachodziło, co razem z witrażami dawało piękny efekt. Darion jak zawsze modlił się przed ołtarzem, gdy nagle ktoś zakłócił jego
spokój. Nie wiadomo skont pojawiła się wysoka postaci w cylindrze, która miała całe ubranie we krwi.
-Co tu robisz Diable, miałeś usunąć wszystkich heretyków!- Szalony kapłan jak zwykle był wściekły na sam widok Kapelusznika.
Canti z uśmiechem ściągną kapelusz i wyciągną z niego czaszkę.
-Wiesz co to?
-Czaszka, a cóż by innego.
Kapelusznik uśmiechną się tylko szerzej.
-Należała do mnie, gdy byłem człowiekiem. Dzięki niej jestem w stanie używać całej mocy psychiczne, ale uniemożliwia mi przemiany w
prawdziwą postać.-Postawił ją na ziemię.- Wiesz, podczas ostatniej czystki spotkałem ciekawego jegomościa ze skrzydłami.
-Niemożliwe, Pan już ucieszył się z moich czynów i wysyła swojego sługę by mię wspomógł.- Szalony kapłan nie wiedział jak bardzo się mylił.
-Nie, skrzydła miał szare. Ale przypominał mi czym są prawdziwi grzesznicy.
-Więc idź i oczyści ich, takie maż zadanie.
-Jesteś tego pewien?
-Nie słyszałeś mojego rozkazu, Pomiocie.
Diabeł ukłonił się chichocząc.-A więc wykonam twoje poleceni. Będziesz drugim kontaktorem którego zabiję własnoręcznie.
Tego zachodu po całej świątyni zostały tylko gruzy. Szalonego kapłana nigdy nie odnaleziono.