Tak więc wszystko kiedyś się zaczyna, prawda? Czasami lepiej, czasami gorzej, jednak każda rzeka ma swój początek, a każdy żywot rozpoczyna lawina przeznaczenia. Gdzieś to już słyszeliśmy, prawda? Każdy bohater, każdy heros, wybraniec, ten jedyny, który może ocalić świat. Tak... legendy opowiadają o nim na setki lat, zanim jego matka pojawi się na tym świecie.
No to tu się zawiedziecie. Ta historia opowiada bowiem o kimś, czyjego przyjścia na ten świat nie spodziewali się nawet jego rodzice. Bo jak planować dziecko mogą kapłanka i najemnik, który poznał ją podczas najazdu na wioskę, w której miała okazję głosić to, co akurat przełożeni i bogowie głosić jej kazali. Diabeł jednak, jak powiadają, tkwi w szczegółach. Kapłanka nie okazała się taka święta, jak to jej przełożeni i bogowie sobie wyobrażali. Przystojny najemnik wpadł jej w oko zaraz po tym, jak została porwana. Może to jego nieokrzesanie, może wizja nagłej śmierci lub coś innego wyzwoliło w niej żądzę... To już wiedzą jedynie jej bogowie... W każdym razie, kiedy została wykupiona przez swoje zgromadzenie, w łonie nosiła już bohatera naszej opowieści. Przy czym, przystojny najemnik na tyle upodobał sobie czas z nią spędzony, iż nie raz jeszcze ich wspólne schadzki kończyły się tym, co gdyby nie jej brzemienny stan, skończyć się mogło spłodzeniem kolejnych bohaterów. Czas mijał i na świat przyszło dziecię, którego przeznaczeniem nie miało być zapomnienie. Jako, że kapłanka pochodziła z zacnego rodu, dziecię miało nie otrzymać nazwiska, jednak koneksje sprawiły, iż pozwolono jej je wychować, niby przygarniętą z ulicy sierotę i przyuczyć do stanu duchownego. I tak też się działo przez lat ponad osiem. Dziecię posiadło podstawy wiedzy na temat religii, którą zdarzyło się wyznawać jego matce, a co za tym szło, poznało podstawy nauki, czyli zdobyło umiejętność czytania i pisania. Tak wspaniała i majętna przyszłość, która stawała przed nim otworem, przerwana jednak została w ten sam sposób, w jaki rozpoczęło się w ogóle jego istnienie.
Przyznać trzeba, iż ziemie, na których się wychowywał, nie były spokojnymi. Władcy ziemscy, skłóceni w wielopokoleniowym utargu o jakąś błahostkę, która obecnie urosła do rodowej obrazy, najazdami nękali ziemie sąsiadów. Pech chciał, iż tego dnia pośród najemników nie było tego wybranego, a ostrze zabójcy utonęło w piersi Kapłanki tak samo, jak w innych mniej godnych i mniej uduchowionych. Powiadają, że śmierć nie wybiera. I tu się mylą. Jeśli jest to śmierć z ręki najemnika, to wybór czasem istnieje. W oczach jego bowiem można być ofiarą, napastnikiem, możliwością okupu lub dzieckiem, które idealnie nadaje się na sługę. Gdyby nie wola obrony młodych, która przejawia się w matkach w chwili zagrożenia, tego dnia byłoby o jedną możliwość okupu więcej. A tak... był tylko nowy sługa. Jak zapewne się domyślacie, po trafieniu do obozu, chłopiec został rozpoznany przez ojca, który nadal często spotykał się potajemnie z jego matką. Tak, tak... przywiązanie potrafi zrodzić się nawet w tak obytych z okrucieństwem tego świata sercach. Albo też, jeśli patrzeć na to mniej baśniowo, w lędźwiach tkwi siła, która i najemnika przywiąże do kapłanki. Jednak nasza opowieść musi ruszyć dalej...
Chłopiec nie stał się prostym sługą, lecz rozpoczął naukę zgoła odmienną od tej, którą pobierał dotychczas. Ojciec szkolił go na najemnika, dając do ręki miecz i tarczę. I tak powoli chłopiec stał się nastolatkiem, przeżył pierwsze uniesienia, zabił pierwszego człowieka, pierwszy raz odwiedził zamtuz. Jednym słowem lata minęły i stał się mężczyzną. Towarzysze broni uznać go mogli za dobry nabytek, bowiem w sztuce walki lekkim mieczem nabrał wielkiej wprawy i niekiedy był w stanie pokonać doświadczonego wojownika. Historia regionu ponownie jednak dała o sobie znać. Nieustające zatargi stanowiły dla ich drużyny nie tylko sposób na zarobek, ale też nieustające niebezpieczeństwo. Nie byli jedyni, a konkurujące ze sobą grupy najemników często nasyłane były na siebie w celu uniemożliwienia wsparcia wrogiego włościanina. A wypchany mieszek potrafił sprawić, iż nawet jeden z wieloletnich członków potrafił dostrzec interes, który ustawi go do końca życia. Tak też stało się w tym przypadku.
Młody mężczyzna obudzony został przez dźwięk rogu. Odgłos krzątaniny sprawił, iż zerwał się z posłania i wybiegł przed namiot. To, co początkowo brał za brzask poranka, okazało się ognistą łuną trawiącą obóz. Chwila wahania starczyła, aby w jego ramieniu utkwiła strzała, a bełt z kuszy rozorał policzek. Miecz wypadł mu z dłoni. Dał się zaskoczyć. Ostatnie co zobaczył to napastnik biegnący w jego stronę. Poczuł, jak krew napływa mu do ust, a mięśnie się napinają. Fala gorąca zalała jego umysł, a z ust wyrwał się zwierzęcy ryk.
Stał, a z jego dłoni spływała krew. Nie był w stanie przypomnieć sobie przebiegu bitwy. Poczuł, jak opuszczają go siły, a nogi nie są w stanie utrzymać ciężaru ciała. Każdy mięsień w jego ciele drżał. Upadł tuż obok stygnącego ciała ojca. Resztki napastników uciekały w popłochu. Udało im się odeprzeć atak, jednak straty były ogromne. Poczuł w dłoni ciężar, który okazał się medalionem wiszącym zawsze na piersi jego ojca. Nie wiedział, skąd go wziął, czy dostał od umierającego, czy też zerwał z miażdżonej szyi... nie był w stanie stwierdzić, co robił i ile krwi przelał.
Kiedy obudził się następnego dnia, zastał pusty obóz — a właściwie to, co z niego pozostało. Ocalali z jego drużyny uciekli, obawiając się kolejnego najazdu, kiedy to wróg będzie wiedział, iż została ich zaledwie garstka. Każdy myślał teraz o własnej skórze. Nikt nie pochował zabitych, nikt nie szukał żywych. Gdy starał się unieść głowę, siły ponownie go opuściły. Życie zawdzięcza szabrownikom. Niedługo po bitwie pojawiły się dziesiątki przedstawicieli plebsu, mających nadzieję, że uda im się znaleźć złoto i broń, którą będą mogli sprzedać i wyżywić rodziny. Ten, który próbował mu zabrać medalion, okazał przy okazji litość, widząc, iż nasz młody mężczyzna nadal żyje. I tu opowieść staje się nudna. Dni dochodzenia do zdrowia, tygodnie pracy w ramach podziękowania oraz córka wybawiciela, której wdzięki sprawiły, że cały pobyt wśród gminu zakończył się ucieczką. Od tamtych dni minęły lata. Nasz Młody Najemnik przyjął wiele zleceń, zdobył wiele nowych blizn, przebył wiele krain. Teraz trafił do tej ostatniej. Kiedy z niej wyruszy w dalszą drogę? Któż to wie...