Pustynia NanherNa szlaku 2

Ta kiedyś niesamowicie żyzna ziemia została spustoszona przez magię jakiej świat nie widział od tysięcy lat. Pięciu Przodków Czarodziejów próbujących zawładnąć czasem sprawiło iż Ziemie Nanheru pokryły tony piasku wyniszczając wszystko wokół, a ich samych pogrzebały w swoich otchłaniach.
Zablokowany
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Mon-adhur zakończył modlitwę. Opuścił głowę pogłaskał Szangrin kilkakrotnie z namaszczeniem. Zastanawiał się przez chwilę, westchnął i podszedł do dziewczyny. Stanął przednia jak odlany z brązu posąg, stał tak aż wszystkim się wydawało ze pozostanie tu już tak na wieki. Westchnął po raz wtóry chwycił delikatnie swoimi topornymi rekami Elianan, podniósł w górę stawiając na nogi i ... przytulił głaszcząc po głowie.
- Mylisz się Elianan. Mylisz się dziecko, nie jesteś przeklęta to twoje przekonania podsuwają ci taka formę zrozumienia własnego daru. -
Odsunął dziewczynę delikatnie od siebie i zbliżył twarz do jej twarzy. Zaszłymi bielmem oczami przyglądał się je przez chwilę jakby próbując dojrzeć coś co znajdowało się za nią.
- Masz czystego ducha. Rzadko kiedy widuję taki cud. - odgarnął włosy niesfornie spadające na jej twarz i uśmiechnął się.
- Musisz tylko siebie poskromić. I ktoś musi tobie w tym pomóc bo jesteś jeszcze młoda i nie dasz sobie sama rady. - sięgnął do juku i wydobył kilka kamyków zawieszonych na rzemieniu które mieniły się niczym klejnoty. Wziął dłoń dziewczyny w swoja i włożył jej je w rękę.
- To amulet Bogów wiatru i Deszczu. On ci pomoże zapanować nad duchem który w tobie mieszka i pomoże sprawić aby duch wilka był tobie posłuszny. A jeżeli uważasz że stary ogier jest tym czarodziejem który ma tobie pomóc. To ja tobie pomogę jezeli tylko mi na to pozwolisz. - Po tych słowach prztyknął dziewczynę delikatnie w nos i uśmiechnął się ciepło do niej.
- Tu wszyscy są samotni Elianan. -
Szangrin zmieniła swą formę w wilcza i przysiadłszy przy Mon-adhurze przyglądała się z niezwykłą inteligencja całej scenie, jakby rozumiejąc doskonale cale zajście.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Kiedy Mon-adhur stanął przed nią, spodziewała się najgorszego.
Ściskała nieświadomie trzymane w dłoniach mięso i nie potrafiła wystraszyć się tego, co – jak sądziła – zaraz nadejdzie. W sumie, nawet to rozumiała – była wynaturzeniem.

Wpatrywała się w pół mężczyznę-pół konia, kuląc się pod jego spojrzeniem aż w końcu odwróciła wzrok, nie wytrzymując tego, co na pewno sobie o niej myślał.
Gdy niespodziewanie poczuła na ramionach – delikatny? – uścisk, mięso wyleciało jej z dłoni. Jednak najgorsze nie nadeszło. W zamian Mon-adhur ją przytulił.
Wciągnęła gwałtownie powietrze i znieruchomiała. Odwykła od tego, by ktoś zachowywał się tak wobec niej – od czasu ojca nikt nigdy jej nie przytulił.

Głaskanie po głowie sprawiło, że coś w niej pękło. Oczywiście nie rozpłakała się, co to, to nie. Ale pozwoliła sobie przywrzeć do ciepłego ciała Czarodzieja i, dziwiąc się jego zachowaniu, cieszyć się dotykiem.
Daru? – zdziwiła się słowami pół mężczyzny-pół konia – Przecież to dlatego mnie odesłali. Co to więc za dar?

Przez chwilę czuła się nieswojo, gdy Mon-adhur przypatrywał się jej, jednak kiedy się do niej uśmiechnął, nie potrafiła nie odwzajemnić uśmiechu.
O tak, – pomyślała, gdy Czarodziej dalej mówił – poskramiam siebie każdego dnia, ale to we mnie staje się silniejsze i silniejsze. Gdyby nie tatuaż, nie dałabym rady.
Na wzmiankę o pomocy, jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Ścisnęła w dłoni otrzymany amulet, niczym tchniętą w jej serce nadzieję. Nie mogła nadziwić się dobroci, z jaką się spotkała.
Prztyknięta w nos roześmiała się cicho, rozładowując zgromadzone przez cały ten czas napięcie.
- Dziękuję – szepnęła.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

- Rozgość sie i czuj sie jak w domu. Do wieczora można powiedzieć ze mamy wolny czas. W nocy pomogę tobie stać się panią obydwóch ciał i duchów. -
Szangrin powąchała wyciągniętą dłoń Elianan, popatrzyła na Mon-adhura który odszedł w stronę głazu, spojrzała na dziewczynę po czym podeszła o krok i polizała ja w twarz dwukrotnie. Ich oczy spotkały sie i Elianan usłyszała we własnych myślach głos kobiecy "Mon-adhur pomoże tobie. Mi pomógł wiec i tobie pomoże." wilczyca zawróciła i potruchtała w stronę starego centaura który rozmawiał z Bogami Wiatru i Deszczu.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Yorino patrzył oniemiały na całą sytuację. Klątwa? Świetnie. Klątwa, spoko.
Centaur na samą myśl cofnął o parę kroków do tyłu. W pierwszym odruchu chciał odwrócić się i uciec jak najdalej, ale znów na przeszkodzie stała mu pustynia. Klątwa. Sam kiedyś oberwał paroma klątwami. Nic szczególnego, a raczej jedynie utrudniające życie dolegliwości, bo zdenerwował jakiś magów, przez przypadek odkrył ich wstydliwe sekrety albo coś podobnego. Męczył się z nimi przez jakiś czas, aż w końcu ktoś się nad nim nie zlitował i ściągnął je. Ten Mon-adhur to by nic nie robił, tylko wszystkim dookoła pomagał. W sumie dobrze, bo gdyby nie on i Daren, pewnie by umarł. Zbliżył się do dziewczyny niepewnie.
- Jej - stwierdził tylko, bo nie wiedział co więcej powiedzieć. Przez chwilę milczał, bijąc się w myślach ze swoją naturą tchórza.
- Hm. Och... - westchnął i uśmiechnął się nagle promiennie. - Wszystko będzie dobrze - powiedział, ale jakoś sam w to nie wierzył. - Prawda...? - spytał jakby próbował sam przekonać siebie do tego zdania.
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Kiwnęła głową, chociaż nie wiedziała, czego miałaby się spodziewać. Nie była pewna, czy dobrze zrozumiała co Mon-adhur mógł mieć na myśli mówiąc o byciu panią dwóch ciał i dwóch duchów.
Jak miała się stać panią czegoś, co mimo, że Czarodziej nazwał to darem, było złe?
Czy wtedy nie utraci czystości ducha, którą w niej dostrzegł?
I wreszcie, czy sprzeniewierzy się wszystkiemu temu, czego została nauczona?

Z drugiej strony, może pół człowiek-pół koń miał na myśli poskromnienie wilka w niej? Przecież mówił o tym wcześniej!
Z tą myślą Elianan poczuła się bezpieczniej.

Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z obecności wilczycy tuż przy niej, ale ponieważ ta – jak dziewczynie się wydawało – była towarzyszką Czarodzieja, to Elianan nie obawiała się jej.
Zdziwiła się na ten dowód sympatii ale jeszcze bardziej zaskoczył Elianan głos, który pojawił się w jej głowie, a który jak się domyślała, pochodził od zwierzęcia.

Słowa zwierzęcia zaniepokoiły ją. A więc tak to się skończy? Będzie wilkiem? A może tu chodzi o test, który będzie musiała zdać? Wykazać się siłą woli w walce ze swoją drugą naturą i jeśli wygra, to będzie mogła być Elianan, a jeśli nie… Odepchnęła tę myśl od siebie.
W końcu Czarodziej musiał wiedzieć co robi.

Słysząc słowa Yorino, ścisnęła mocniej otrzymany amulet i kiwnęła głową niepewnie.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Noc nadchodziła jakby z niechęcią. Pustynia zaczęła żyć nocnym czasem, ze wsząd dobiegały głosy przemykających sie małych stworzeń z dala dobiegło wycie kojotów. Mon-adhur ocknął sie z zadumy. Oparł czoło o głaz i szeptal przez chwilę jakieś zaklęcia. Kiedy wzszedł księżyc Centaur podszedł do dziewczyny , uśmiechnął sie ciepło i dotknąwszy jej policzka powiedział spokojnym głosem.
- Bogowie Wiatru i Deszczu wysłuchali moich modlitw. Wiem gdzie jest słabość twojego drugiego ducha. Pomoge tobie go pokanoć i zmusić do posłuszeństwa. Lecz ostatecznie ...- wyciągnął z pochwy swój stary kościany, pokryty magicznymi znakami nóż i podał go Elianan. - ... ty musisz go pokonać. Ty nie kto inny. Bądź gotowa. - odszedł od niej powoli zabierając dłoń z policzka poblogosławil ja jeszcze i oddal w pieczę swoich Bogów. Wyjątkowo sprawnie wskoczył na głaz i stanął na szeroko rozstawionych kopytach. Slepa twarz skierował w stronę tarczy księżyca.
- Niech nikt nie sie nie porusza, chocby nie wiem co sie działo. -
Wyciągnął dłonie w stronę światła pana nocy i zainwokował zaklęcia. Powoli wokoło jego palców i głowy narastało światło magi które zaczynało sie mieszać z promieniami tarczy księżyca. Wiatr ustał zupełnie a temperatura spadła wyczuwalnie. Włosy Mon-adhura zaczęły falować na niewidocznym powiewie jego ręce drżały jakby od potwornego wysiłku po twarzy spłynęła kropla potu która zawisła na czubku nosa, lecz on nie przerywał jego głos stawał sie coraz potężniejszy i donośniejszy. Światło magii otoczyło sylwetkę starca a on sam delikatnie uniusł sie nad głazem mocą zaklęć. Elianan poczuła jak mięka noc dotknęła jej ciała a chwilę potem jej umysł eksplodował ferią barw i kolorów. Kiedy mogła odzyskac władze nad wzrokiem zobaczyła srebrzysta poświatę wilka. Istota obnazyla kly i ruszyła w jej stronę kiedy z boku skoczyła na niego Szangrin. Oba wilki zwarły się w śmiertelnym uścisku. Elianan poczóła chęc aby zatopić nóz w ciało Szangrin lecz zrozumiała szybko że to moc ducha wilka ja prubuje kierować. Zamarła. Przednią rosgrywała sie walka o jej przyszłośc. Szangrin wyraźnie słabla, lecz Mon-adhur kontrolował sytuację szybko skierował swoja moc na Szangrin. Wilczyca wyraźnie urosła i przyjęłą widmową formę. Rzuciła sie do ataku i znów zwierzęta sie zwarły w moprderczych zapasach. Walczyły w ciszy słychać było tylko jak łapy uderzają o piasek i kłapnięcia potężnych szczęk. Po kilku minutach Szangrin opadła na ziemię dysząc ciężko a wiczy duch odwrócił swoja głowe w stronę Elianan. Ruszył w jej stronę i skoczył warcząc. Kościany nóż Mon-adhura zabłyusńął oślepiającym światłem..... .
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Nie chciała by wszyscy patrzyli. Wolałaby, aby Mon-adhur zaprowadził ją gdzieś dalej, gdzie nie będzie musiała znosić tego upokorzenia publicznie… Bo czyż nie było upokorzeniem pokazanie im swojej najgorszej, znienawidzonej strony?
Nie miała jednak śmiałości protestować.

Słowa Czarodzieja dźwięczały jej w głowie. Ściskała kościany nóż, który od niego dostała i zastanawiała się, na czym właściwie to wszystko, co zaraz się wydarzy będzie polegać. Nóż w jej dłoni świadczył dobitnie, że będzie musiała walczyć – ale z czym?
Jak ma zapanować nad samym złem? Jak ma je pokonać?

*

Patrzyła na widmowego wilka, który szedł do niej i nie potrafiła czuć strachu. Przyjęła pozycję do walki, odpowiednio balansując ciężarem ciała i czekała na atak, który nie nastąpił.
Szangrin skoczyła na przeciwnika i, chociaż pół człowiek-pół koń wyraźnie jej pomagał, Elianan wiedziała, że to nie wilczyca stoczy tę walkę.

Nie zorientowała się nawet, kiedy z jej gardła wydobyło się zupełnie nieludzkie warczenie. Czuła zapach krwi, czuła chęć walki, ale najbardziej chciała pomóc Szangrin.
Przejrzysto-niebieskie oczy Elianan zmieniły kolor na żółty, a jej pozycja coraz bardziej przypominała zwierzęcą.

Poczuła ogromny ból na łopatce, tam, gdzie miała tatuaż. Niespodziewanie pojawiło się także pragnienie, by tatuaż zniszczyć. Warczenie przybrało na sile.
Im bardziej drapała – coraz mniej ludzkimi pazurami – tym mniejsze znaczenie miał świat dookoła niej. Liczyła się walka i chęć rozszarpania przeciwnika za to, co robił Szangrin.
Skamląc i warcząc na przemian, drapała dalej.

Ludzka forma Elianan coraz bardziej przypominała zwierzęcą. Jedynie prawa ręka pozostała ludzka, delikatna i kobieca – magia zawarta w tatuażu nie chciała puścić, chociaż duch Elianan domagał się uwolnienia.

Czuła wściekłość, która nie pozwalała myśleć. Czuła zapach krwi, który stawał się z minuty na minutę intensywniejszy. Złość i frustracja, nienawiść do siebie, poczucie opuszczenia, a najmocniej żal do ojca za to, że ją porzucił, to wszystko znajdywało ujście w skowycie wydobywającym się jej z gardła. Chociaż, oczywiście, Elianan już nie zdawała sobie z tego sprawy.

Wreszcie – gdy przemiana się dopełniła a kościany nóż upadł na piasek – poczuła wolność. Czuła każdy mięsień, pracujący w jej ciele, czuła zapachy z taką intensywnością, jak nigdy dotąd, a gdy rzuciła się na przeciwnika, poczuła także smak krwi.
Furia, jaką ją ogarnęła – wydawać by się mogło – była niemożliwa do powstrzymania.
Świat zniknął. Była tylko ona i wilk.

*

Wyła długo i przeciągle stojąc nad ciałem – jeszcze żywego – przeciwnika.
Wyśpiewywała radość ze zwycięstwa, z odzyskanej wolności. Nie czuła już jednak złości.
W zamian za to czuła, że jest w niej życie, tak intensywne, że omal nie zakręciło się jej od tego w głowie. Czuła dzikość, ale ona też nie była zła za to bardzo łączyła się z wolnością.
Spojrzała na ciało wilka, któremu chwilę temu omal nie rozszarpała gardła i poczuła współczucie.
Schyliła łeb i zaczęła lizać jego rany, a wilk – ku jej zdziwieniu – znikł.
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Ze zdziwieniem obserwował czyny Mon-Adhura i światło zbierające się wokół jego sylwetki. Wkrótce Szangrin stoczyła walkę z innym wilkiem. Daren przyglądał się jej z zapartym tchem, ale nie miał pojęcia co tak naprawdę miało nastąpić... Sylwetka Elianan zmieniała się powoli acz nieubłaganie w ciało wilka. Elf patrzył na to z szeroko otwartymi oczyma. Gdy doszło do bitwy pomiędzy wilkołakiem a wilkiem, młodzian przetarł oczy, by upewnić się, czy wzrok go nie myli. Siedział pod jednym z drzew i ani myślał się ruszyć. Kątem oka spojrzał na Mon-Adhura.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Mon-adhur był dumny z Elianan jak byłby dumny z własnej córki gdyby ją miał. Po policzku spłynął paciorek, lecz centaur zmarszczył swoja pozabliźnianą twarz i doskoczyl do dziewczyny. Złapał ja za kark i uderzył otwarta dłonią w wilczy pysk, po czym puścił i obserwował jak zdusza w sobie dziką bestię która powinna rzucić mu się do gardła. Uśmiechnął się. Wyciągnął dłoń i delikatna magią załagodził ból pochodzący z tatuażu. Kiedy dziewczyna przybrała formę ludzką zakrył jej nagość swoim olbrzymim futrem białego tygrysa i mocno ją przytulił.
- Byłaś bardzo dzielna Elianan , nie tylko pokonałaś swoje wnętrze ale i strach i wstyd. Jestem dumny ze mogłem pomóc komuś takiemu jak ty. - uniósł ja jak dziecko na rękach i posadził przy ogniu.
- Teraz jeżeli pozwolisz zajmę się twoim tatuażem. - odchylił skórę tygrysią z jej barku i swoim kościanym nożęm, który podniósł z ziemi, dokonywał płytkich nacięc na skórze. Po dłuższym czasie kiedy wykonywał cięcia i łagodził ból zaklęciami wziął kolorowe flakoniki które pootwierał i delikatnie zawartośc z nich wcierał w ciało Elianan . Po kilku godzinach tatuaz był skończony.
- Teraz pamiętaj Elianan że to duch wilka ciebie słucha nie ty jego. - uśmiechnął się i potargawszy jej grzywkę odszedł pod swój głaz dziękować Bogom Deszczu i Wiatru za pomoc. Szangrin przewłóczyła się do niego i położyła tuż obok liżąc swoje rany obserwowała roziskrzonymi czerwienia ślepiami dziewczynę.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Była wycieńczona, ale szczęśliwa.
Odgarnęła niesforne kosmyki z twarzy i spojrzała w oczy Szangrin z wdzięcznością.
Chciała powiedzieć „Dziękuję” także Czarodziejowi, ale nie zdążyła.

Pozwoliła Mon-adhurowi się przytulić a później zanieść do ogniska.
Jego głos, w którym wciąż słyszała dumę działał uspokajająco. Oczy zamykały się jej ze zmęczenia…
Uśmiechnęła się na myśl, że ktoś był z niej dumny. Najbardziej jednak cieszyło ją odkrycie, że w wilczej jej części nie kryje się zło, jak była przekonana do tej pory.
Pamiętała wyraźnie i na to wspomnienie – zanim zasnęła na siedząco, z kolanami pod brodą – jej uśmiech stał się radośniejszy.

Nie znalazła już jednak siły by zastanawiać się nad nagłym brakiem odzienia…
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Uśmiechnął się szeroko na widok Mon-Adhura obejmującego Elianan. Chciał chwycić za lutnię i zagrać jakąś radosną pieśń, lecz zauważył, że kobieta zasnęła. Daren odłożył więc instrument na miejsce i także usadowił się przy ognisku. Zapatrzony w radosny walc płomieni i czerń, którą zasnuło się niebo, szybko "odjechał". Ziewnął przeciągle i mimowolnie ułożył się do snu. Wreszcie emocje mu opadły i mógł odespać te dwie nieprzespane noce. Zasnął z radosnym uśmiechem na twarzy.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Świt zaczynał malować wschód nieba. Stary centaur zaciągnął po raz ostatni kościaną igłą rzemyk na swoim dziele. Uniósł przed sobą i przypatrywał się chwilę po czym podszedł do śpiącej Elianan i położył futrzaną tunikę koło jej twarzy. Zanim ktokolwiek zdążył to zauważyć już był po drugiej stronie paleniska i dokładał drew do żaru. Rozdmuchał go żeby pokazały się płomienie. Poukładał przy ogniu ostatnie kawałeczki suszonego mięsa, wziął swój ogromny łuk, gestem przywołał Szangrin i ruszyli razem w stronę południa mają nadzieję że króliki które widzieli przed wczoraj nie zrezygnowały z mieszkania w oazie.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Śniła, a w tym śnie była wilkiem. Biegała po lesie polując na króliki.
Początkowo na niczym nie mogła się skupić – tyle dźwięków, zapachów. Później jednak przywykła i tylko czasami przystawała, nie mogąc nadziwić się, że spotkał ją taki cud.
Mon-adhur miał rację, myślała wtedy, a wuj się mylił – nie ma tu zła, jest pulsujące w każdym kawałku jej ciała życie.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Nim słońce wstało na dobre wrócili oboje, polowanie nie było zachwycające. W ręku Mon-Adhura, przewiązane rzemieniem dyndały trzy króliki. Centaur nawet nie chciał ich oporządzać. Czuł się zmęczony, wiele się zdarzyło w tak krótkim czasie. Szangrin usiadła po środku obozowiska i przyglądała się badawczo wszystkim śpiącym. Pobieżnie zbadała sen Yorina i Darena. Kiedy wniknęła w marzenia senne Elianan zatrzymała się na chwile i obserwowała uważnie ich przebieg. Podeszła do zdobyczy i wzięła jednego z królików, po czym szybko położyła go kolo Elianan. Popatrzyła jeszcze na poprawiony przez Mon-Adhura tatuaż który na gołym barku wystawał spod tygrysiej skóry. Stojąc nad dziewczyną popatrzyła na śpiącego Yorina i coś kazało jej do niego podejść. Usiadła nad nim i przejrzała znów jego sen. Coś tam się zaczynał dziwnego dziać.... .
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Centaur niespokojnie wierzgnął nogą i mruknął ciche "nie" przez sen. Jego klatka piersiowa wznosiła się i opadała szybko. Na pierwszy rzut oka było widać, że śni jakiś koszmar.
Biegł niekończącą się krawędzią urwiska. W dole widać było jedynie ciemną mgłę. Krzyk. Szept. Biel, czerń i nade wszystko dominująca czerwień. Znów krzyk. Wszystko zszarzało.
- Yorino! - krzyknął ktoś głośno. Przepaść przez chwile odbijała końcówkę imienia. Chciał się odezwać, ale z krtani wydobyła się jedynie cisza. - Yorino! Szukałam cię! Masz! - nagle obok niego pojawiła się centaurzyca. Wcisnęła mu do ręki sztylet. Długi. Ostry. Z piękną rękojeścią. - Zabij mnie! - krzyknęła i zatrzymała się. On też. Miała oczy pełne łez.
- Ja... ja...

Krople potu wystąpiły mu na czoło. Yorino nie miał żadnych koszmarów poza tym. W ogóle rzadko miewał jakiekolwiek sny, a nawet jeśli je miał, błyskawicznie zapominał ich treść zaraz po przebudzeniu. Ale te zawsze pamiętał. Dokładnie. Zwłaszcza twarz siostry. Na przemian zrozpaczoną, spokojną, czasem lękliwą, a niekiedy pełną radości. Raz nienawidziła go, a potem znów chciała obejmować i wszystko mu wybaczała.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

- Ty nie możesz Yorino. - głos dotarł z boku. Yorino dostrzegł kolo siebie Szangrin, wilczyca mieniła sie odcieniami szarości w swojej widmowej formie. Zatrzymała się pomiędzy nimi i zaczęła się zmieniać. Całe ciało wilczycy zdeformowało się momentalnie i przybierając rożne dziwne i niesamowite formy skupiło się wreszcie w kształcie centaurzucy z burza rudych włosów oczach w kolorze czerwieni.
- Oddaj to. - rzuciła centaurzyca do Yorina i odebrała mu sztylet z dłoni. Spojrzawszy na jego siostrę powiedziała.
- Nie. Nie dziś dzisiaj ty jego zabijesz. - po tych słowach podała sztylet rozmówczyni rękojeścią do przodu.
- Nie. Nie mogę. - odpowiedziała i cofnęła się o krok.
- Dlaczego? On zawsze to robi dla ciebie, teraz twoja kolej. - podeszła do siostry Yorina wyciągając przed siebie dłoń z ostrzem. - Na co czekasz? -
Zmora senna cofnęła się po raz kolejny a z jej gardła wydarł się krzyk - Nie!!! Nie!!! -
- Zrób to! - krzyknęła Szangrin. Zmora senna, siostra Yorina zawarczała nagle i jej kształt t zmienił się diametralnie. Po chwili nie przypominała już centaura, nie przypominała żadnej żywej istoty.
- Ciebie zabiję a potem on zabije swoja siostrę. - wycharczała zjawa i rzuciła się na Szangrin. Szangrin zrobiła dokładnie to co robią w takich wypadkach centaury, szybko się obróciwszy kopnęła obydwoma tylnymi kopytami napastnika. Cios był celny i bolesny, zmora zawyła a Szangrin szybko odwróciła się i zarzuciła na nią worek. Zadając kilka ciosów pięścią zawiązała worek i postawiła go na ziemi.
- No Yorino. Nic tu po nas. - uśmiechnęła się do centaura i zmieniła swoja formę ponownie w widmowego wilka.
- No na co czekasz? Zmykaj. Obudź się. Chyba że chcesz nadal uczestniczyć w tym absurdzie. -
Yorino poczuł na twarzy mokre dotknięcie, potem drugie, trzecie....

Otworzył oczy i próbował się zasłonić przed wilgotnym językiem Szangrin która mu nie żałowała lizania twarzy. Do jego uszu docierały powoli odgłosy poranka.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Zablokowany

Wróć do „Pustynia Nanher”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości