Baah-Gadar[Baah-Gadar] Zróbcie miejsce dla Księżniczki Sarabi

Rozciągnięte jest na wielkiej płaskiej równinie otoczonej bezkresną pustynią oraz niską roślinnością. Całe miasto rozmieszczone jest na kilkunastu niskich wzniesieniach i połączone ze sobą wysokimi kamiennymi murami, mostami, ogrodami na dachach budynków
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

[Baah-Gadar] Zróbcie miejsce dla Księżniczki Sarabi

Post autor: Sarabi »

Wrota Baah-Gadar stały przed nią otworem. Była zamknięta w klatce, ale miesiące spędzone w samotności dały jej czas na to by nabrać innej postawy. Nie zamierzała się uniżać, nie zamierzała pokazywać po sobie jak bardzo jest nieszczęśliwa. Ojciec zabrał jej wszystko. Wolność, godność, człowieczeństwo. Choć była prawowitą dziedziczką tronu, on wyrzucał ją z własnego kraju. Kiedyś mu go odbierze. Armią i mieczem. Wtedy zobaczy, że jej nie docenił. Na razie jednak czekały ją inne wyzwania. Miała zostać żoną człowieka, którego nigdy nie widziała na oczy, o którym czytała tylko w książkach. Wiedziała jednak, że nie da sobą pomiatać. Zniknęła cała dziewczęca radość, jaką miała jeszcze niedawno. Zniknęło dziecko, które w sobie nosiła. Wyglądała jak nastolatka, ale nosiła w sobie lwicę. Skoro to miało być małżeństwo polityczne, to tak będzie je traktować. Bez użalania się nad sobą.

Miała cały orszak, który właśnie wjeżdżał do miasta. Otwierały go lwy przyozdobione w klejnoty, wraz z kolorowymi treserami. Za nimi bębniarze dudnili głośno i rytmicznie, by nadać tempo korowodowi. Za nimi tancerki w różowych strojach z żółtymi piórami. W tle grała muzyka. Sułtan Lirin-Dahr nie szczędził ruenów by pokazać ile warta jest jego córka. Cały ten orszak wkrótce miał się stać jej służbą. Na wielkich, ozdobnych wozach jechały rzeźbione skrzynie z posagiem. Okute w złoto ze szlachetnymi kamieniami. Korowód barw i dźwięków wjeżdżał do miasta. Pomiędzy tym wszystkim kroczyły konie Sharhanti, ze złotymi łańcuszkami na szyjach i kolczykami w uszach. Orszak pełen barw i przepychu. A na jego końcu ona. Księżniczka Lirin-Dahr, na kerendirskim słoniu, z wielkimi ciosami, uniesionymi ku górze.

Sarabi miała na sobie turkusowy strój, lecz nie suknię. Jej ubiór stanowiły długie, szerokie spodnie z wąskim mankietem przy nogawkach, całe były haftowane w koraliki, do pasa dopięto długi tren, który teraz przykrywał tył słonia. Ozdabiały go złote nici i klejnoty, a na środku znajdowało się godło jej kraju. Różowy lotos ze złotą koroną. Miała na sobie turkusowy gorset, który przesadnie opinał jej biust. Długą szyję zdobiła diamentowa kolia, która wydawała się nieco zbyt ciężka, jak dla drobnej księżniczki. Wszystko wieńczył niezwykle obszerny, niebieski turban, który ozdobiono klejnotami. Kobieta miała zasłoniętą twarz, charakterystyczną dla tego regionu tkaniną. Było widać jej jedynie oczy. Te zaś były mocno umalowane z użyciem czarnej kreski i złotych elementów. Sarabi siedziała wyprostowana, kołysząc się jedynie w rytm, w jakim poruszał się jej słoń. Cieszyła się, że jej twarz jest zasłonięta, dzięki temu nie musiała się do nikogo uśmiechać.

Wjazd do miasta wyglądał imponująco, lecz sama księżniczka wydawała się niezwykle tajemnicza. Jedynie po postawie można było sądzić z kim ma się do czynienia.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

Przybycia księżniczki do Baah-gadar wypatrywano od tygodnia, nie była byle dygnitarzem, dyplomatą czy ambasadorem. Była księżniczką, córką króla, a za chwilę ich władczynią! Kiedy tylko pojawiły się pierwsze lwy, tłum oszalał. Z bocznych wąskich uliczek wypadli mieszkańcy, by w uśmiechach i okrzykach witać przyszłą żonę sułtana. Z okien wyższych budynków i balkonów porośniętych zielenią, dzieci i kobiety rzucały ,w stronę powoli przesuwającego się orszaku, płatki kwiatów a czasem i całe rośliny. Dość szybko bezpośredni dostęp do orszaku księżniczki, zagrodzili piesi i konni strażnicy. Wyglądało to tak, jakby jej wjazd rozpoczął ogólną powszechną radość i wielkie wiwatowanie mieszkańców. Cały ten tłum rozwierał się przed nimi, tworząc korytarz prowadzący do serca Baah-gadar. Miasto było niewymownie ciekawe, architektura i wzornictwo o których czytała w książkach, nie oddawały rzeczywistości. Wysokie budynki z jasnego kamienia unosiły głowę ku górze zwieńczone lekkimi wieżyczkami. Pełno było podcieni, mostów, schodów i wyciągniętych ponad ulicę balkonów. Górna część budynków tonęła z najróżniejszych odcieniach zieleni, krzewów i kwiatów. Nad to wszystko wyrastał wyższy budynek, wyciągnięty na dwie, a być może trzy kondygnację w górę. I to właśnie do tego miejsca, powoli się zbliżali.

Agbar czekał by powitać swoją oblubienicę na szczycie schodów prowadzących do pałacu. Na dziedzińcu został ustawiony już szpaler z konnych jeźdźców i piechoty. Wojownicy wypinali dumnie pierś, poprawiali osłony, konie nerwowo przebierały kopytami. Sułtan Agbar był zaskoczony jak szybko król Thotentoh zgodził się oddać mu rękę córki, ale politycznie wygrana była jego ,więc nie zadawał zbędnych pytań. Nie znał ją, nie wiedział co lubiła, a czego nie. Miał jednak nadzieję, że znajdą jakąś ścieżkę porozumienia i obydwoje zyskają na tym małżeństwie. Mężczyzna ubrany był w jasną koszulę, na którą narzucony miał spinany kaftan. Ten zaś w lekko piaskowym kolorze był haftowany w motyw roślinny. Obowiązkowo założył zdobiony pas, wysokie buty, w których cholewkach niknęły nogawki spodni. Na szyi założoną miał naszyjnik z bursztynu w złotej oprawie. Na głowie zaś prosty diadem symbol jego władzy. Tuż za nim stali najważniejsi przedstawiciele lokalnej władzy, a z boku dwór, służba i dowódcy. Wszyscy dziś byli ubrani w odświętne stroje, zdobne, kolorowe i paradne. Brakowało jedynie jego brata, ale i on miał zadanie do spełnienia.

Kiedy orszak księżniczki przelał się przez kolejną szeroką bramę, wojsko na placu drgnęło, wyprostowało się i przyjęło reprezentacyjną postawę. Odezwali się też trębacze , zabrzmiała muzyka i cały dziedziniec ożył. Ceremonia przywitalna musiała się odbyć jeszcze dziś, ale ślub tak naprawdę był przygotowany na jutro, etykieta jednak wymagała by dopełnić pewne szczegóły. Agbar jednak przełamał się i ruszył nagle w dół schodów w stronę słonia na którym siedziała księżniczka Sarabi. Strażnicy spojrzeli na niego ale wycofali się o krok w tył pozwalając mu podejść w stronę kobiety i zestawić ją na ziemię.
- Księżniczko Sarabi, witaj w Baah-gadar - skłonił się teraz już tradycyjnie dość głęboko- Jam jest Agbar Umrath Davien Claida Ab Machaladzi.
Był pewien że wie kim jest, ale etykieta wymagała oficjalnego przedstawienia i przywitania. Nie mówiąc na razie nic więcej podał jej dłoń by ruszyli po schodach w górę. Ciężko było ją rozgryźć, kiedy widziało się jedynie oczy. On mógł się tylko lekko uśmiechnął ani wrogo ani wariacko. Kiedy doszli do samej góry Agbar obrócił się wraz z kobietą do zebranych poddanych.
- Baah-gadar wasza sułtanka! - wskazał szerokim gestem na księżniczkę, co wywołało kolejny wiwat i okrzyki radości. Mężczyzna odczekał chwilę aż emocję opadną by znów spojrzeć na swoją towarzyszkę.
- Zgodnie z długowieczną tradycją mojego kraju, oto od dnia jutrzejszego Pałac turkusowy stanie się Twoją własnością. Będziesz mogła zarządzać nim wedle Twej woli, zaś do pomocy wyznaczyłem ci o to Bashirę Rosse.
Na te słowa z tłumu wyszła mocno opalona dość młoda dziewczyna. Miała Jasno błękitną suknie ze zwiewnego materiału, oraz przerzucony przez ramiona narzutkę z tkaniny o kolorze chabrowym. Dziewczyna była smukła , ładna i nim spuściła wzrok kłaniając się Sarabi, w jej oczach dało się zobaczyć ciepło i nadzieję. Dość szybko Sarabi zrozumiała dlaczego nadzieję, Bashira bowiem miała szyję przewiązaną błękitną tasiemką z metalowym zapięciem. Symbolem niewolnictwa, być może awans na zarządczynię dworu da jej szasne pozyskać wolność. Bashira skłoniła się nisko całując dłoń i dotykając nogi księżniczki. Nie wstając wysunęła w jej stronę leżący na jej dłoniach potężny złoty klucz po bokach którego widniały małe również pozłacane piórka, oraz zwinięty i zabezpieczony dokument.
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

Dopóki nie przekroczyła bram miasta była w miarę spokojna. Miała plan i zamierzała się go trzymać, ale teraz trzęsła się jak listek na wietrze. Ledwo mogła oddychać i czuła, że przechodzą ją dreszcze. "Byle nie zlecieć z tego słonia" - mówiła do siebie w duchu. Na ziemi wcale nie czuła się lepiej. Przybrała maskę zimnej, wręcz lodowatej księżniczki by ukryć strach i przerażenie. Trzęsły jej się nogi, czego spodnie do końca nie ukrywały. Miała tylko nadzieję, że nikt tego nie widzi. Mimo upału na zewnątrz ona miała lodowate dłonie. Wprawdzie nigdy nie widziała śniegu, ale zapewne był właśnie tak zimny jak jej skóra w tej chwili. Uważnie obserwowała otoczenie, ale nie była w stanie wszystkiego wychwycić, zbyt wiele rzeczy działo się na raz. Powinna przyjrzeć się sułtanowi, ale na razie zarejestrowała tylko, że ma tylko długie włosy i jest wysoki. Nie wiedziała nawet w co jest ubrany, tak bardzo zżerały ją nerwy.

Skinęła na swojego dyplomatę by zabrał klucz z rąk niewolnicy. Służący natomiast kazał jej wstać i odejść. Bez mrugnięcia okiem i bez słowa, a jedynie skinieniem głowy podziękowała sułtanowi za prezent. Następnie przywołała do siebie jedną ze swoich służek i szepnęła jej coś na ucho. Dziewczyna zdziwiła się i zarumieniła.
- Księżniczka życzy sobie zostać z sułtanem sam na sam - oświadczyła służka kłaniając się nisko. Nie spodziewała się, że będzie miała do przekazania taką informację. Była młoda i niedoświadczona, tym bardziej bała się przekazać to co usłyszała od Sarabi bezpośrednio sułtanowi.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

Słowa przyszedł sułtanki wywołały szereg szeptów i spojrzeń. Ktoś wśród dyplomatów powiedział coś do sąsiedniego, jakaś dama niedaleko zachłystnęła się powietrzem ze zdumienia. Wszyscy spojrzeli w stronę Agbara. Ten zaś spuścił lekko twarz, nie umiejąc ukryć lekkiego uśmiechu. Wolałby porozmawiać z nią w cztery oczy niż tu być na placu. Chociaż przecież nawykł do ceremonii i przemówień.
- Oczywiście, skoro tego sobie życzy moja Pani - skłonił się wskazując gestem potężne złocone drzwi wejściowe do pałacu - W sali marmurowej znajduje się biblioteka, będzie idealne do takiej rozmowy. Pozwolisz Pani że poprowadzę.
Podał jej dłoń by dostosowując się do jej kroku ruszyć w stronę wejścia. Jego poddani nawet nie drgnęli, nie ruszając w ślad za władcami. Ba niektórzy stanęli w drodze dygnitarzom księżniczki Sarabi gdyby ci postanowili ruszyć się z miejsca. Agbar poprowadził ich skrótową drogą, przez skomplikowany labirynt pomieszczeń i korytarzy. Uchylił drzwi oznaczone symbolem otwartej księgi i przepuścił kobietę pierwszą.
- Teraz możesz Pani zdjąć chustę żeby prościej nam się rozmawiało. I powiedz co chcesz mi rzec - stanął spokojnie spoglądając na nią. Chciał zobaczyć jej twarz, ujrzeć emocję, zobaczyć z kim ma do czynienia.
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

Gdyby się dało uciekłabym gdzie pieprz rośnie, albo zmieniła w robaka i wyfrunęła przez okno. Ściskało ją w sercu i w żołądku, na domiar złego chciało jej się płakać, wiedziała co się za chwilę stanie, ale inaczej się nie dało. Mogłaby zostać ścięta, przynajmniej to ukróciłoby jej wszelkie cierpienia. Tymczasem wygnanie zdawało się błogosławieństwem nie do przyjęcia.

Przeszła przez salę pełną książek i zatrzymała się przy niewielkim stoliku. Była odwrócona tyłem do sułtana. Zdjęła tkaninę z twarzy i odłożyła ją. Odpięła od turbanu wszelkie ozdoby, a jego samego odwiązała z głowy wypuszczając długi, czarny warkocz. Dopiero teraz odwróciła się do mężczyzny. Przez dłuższą chwilę milczała dusząc w gardle łzy. Przełknęła ślinę.
- Nie dotrzymam umowy, którą zawarłeś z moim ojcem, sułtanie - oświadczyła. Słowa zawisły w powietrzu. Mężczyzna wyraźnie nie rozumiał.
- Nie dotrzymam jej nie dlatego, że nie chcę, ale nie mogę. Nie proszę by to co powiem zostało w tej sali, choć hańbi mój ród. Mój ojciec obiecał ci sułtanie dziewicę. Ja nią nie jestem. Wezyr mojego królestwa wykorzystał mnie, a ja stałam się brzemienna, lecz ciążę straciłam. Najwyraźniej bogowie się nade mną zlitowali. Choć ja na litość nie liczę.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

Agbar stał jak wrośnięty w podłogę, słuchając co księżniczka ma do przekazania. Nie poruszył się, ale na idealnie ogolonych policzkach widać było zaciskające się mięśnie. Powoli opuścił wzrok wpatrując się w rzeźbienia podłogi, uderzył dłonią w siedzenie krzesła.
- Wiedziałem... - szepnął cicho - wiedziałem że za łatwo cię oddał. Ojciec nie wydaje lekką ręką swojej córki, jeśli nie widzi powodu. Sprawdza wszystko, upewnia się do co zamiarów kandydata, jego majętności...
Westchnął głęboko i już spokojny powoli podszedł do niej i delikatnie wyciągnął do niej dłoń. Kiedy mu podała ucałował ją z szacunkiem i dotknął do swojego czoła.
- Księżniczko Sarabi, nie zerwę umowy. Jest mi potrzebna, sojusz z twoim ojcem otwiera mi drogę do innych moich planów. Ale mam pytanie, czy winowajca został odpowiednio ukarany? - spojrzał poważnie w oczy kobiety - jeśli nie, ja się tym zajmę.
- Współczuję ci, to musiało być przykre, chociaż pewnie moje słowa brzmią śmiesznie. Domyślam się że to spowoduje że nie zechcesz spędzić ze mną nocy poślubnej - powiedział delikatnie, musieli to mieć ustalone teraz, a nie potem. Nadal trzymał jej dłoń i delikatnie masował w jednym miejscu. Sarabi czuła, że mimowolnie rozluźniają się jej mięśnie - rozumiem to. Nie mniej pozwól że zgodnie z tradycją udam się do Twojej komnaty jutro wieczorem i będę tam spał obok ciebie. Zadbamy by miano o Tobie odpowiednie zdanie. Do tego czasu możesz przebywać w swoim pałacu jeśli nie chciałabyś mnie widzieć, lub tu w komnatach przygotowanych dla ciebie na pierwszym piętrze.
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

Czuła, że kurczy się w sobie. Nie było tu okien przez które mogłaby uciec.
- Mój ojciec o niczym nie wie - ledwo z siebie wydusiła.
- Winowajca? - zdziwiła się. Zwykle to kobiety obwiniało się o gwałt, a już tym bardziej o zajście w ciążę. To zawsze była ich wina. Wszędzie jak okiem sięgnąć to one były obwiniane o uwodzenie, przecież cały świat taki był, czyż nie?
- Alshar Orani nadal jest Wielkim Wezyrem mojego królestwa - wyjaśniła.

Zaraz, zaraz, czy ona się nie przesłyszała? Ona nie zechce spędzić z nim nocy poślubnej? Przecież to on nie powinien tego chcieć, to ona była hańbą na karcie tej historii. Coś tu bardzo nie grało. Nie przewidziała, że do niej w ogóle dojdzie. Tymczasem on nie chciał zrywać umowy. Za dużo było tych informacji. Kręciło jej się w głowie. Jeszcze to dziwne mrowienie w ręce. Czy on ją właśnie trzymał? Usiadła na krześle stojącym obok i wolną ręką rozmasowała sobie czoło.
- Zaraz, chwila... - puh! etykieta właśnie poszła w pióro.
- Nie taki był plan - zmarszczyła jeszcze mocniej czoło, tak, że nie dało się go już rozmasować.
- Miałeś mnie stąd wyrzucić, albo zabić, taki był plan. Nie przewidziałam tylko powrotu do ojca, bo już wolałabym umrzeć na pustyni niż tam wracać. Ale to?
- Daj mi pomyśleć, bo nie wiem co powiedzieć - w tej chwili zachowywała się jak ta młoda dziewczyna w oazie, którą poznał Sadik. Nie jak księżniczka. Nie umiała myśleć tak szybko i podejmować decyzji zgodnie z etykietą w takim tempie. Dopiero docierało do niej, że zostanie przy życiu, nie zdechnie na pustyni, ani nie wróci do ojca, tylko tu zostanie.
- Nic nie rozumiem. Powinieneś mnie stąd wyrzucić. Zostałeś oszukany. Nie celowo w prawdzie, ale ja nie jestem tu na miejscu. Jak sułtan może chcieć wziąć sobie zhańbioną kobietę? - była tak ze stresowana, że aż pióra na jej rękach stanęły jej dęba. Schowała twarz w dłoniach i rozpłakała się z nerwów.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

Agbar słuchał i nie wierzył w to co słyszał. Zakładał że to młoda przestraszona kobieta, a tu okazała się intrygantka, której właśnie wszedł w paradę. Nie wierzył, no po prostu nie wierzył. Usiadł powoli nie daleko od niej, położył dłoń na jej ramieniu.
- Co chciałaś osiągnąć Pani?- zapytał, powoli.
Pojawienie się piór trochę go zaskoczyło, ale nie zniechęciło. Nie odważyłby się ja objąć, nie był pewien czy tego sobie życzy, czy ją to nie przestraszy.
- Obawiam się że nie masz wyboru, ja cię nie puszczę, co oznacza że zostaniesz moją żoną. Możemy jednak omówić osobiste warunki umowy o której będziemy wiedzieć tylko my. Ale muszę wiedzieć co jest twoim celem, co chcesz osiągnąć? Zostańmy sojusznikami wspierając się w swoich sprawach.
Dał jej czas na przemyślenie sytuacji i tego co chce i ostatecznie wybierze.
- Chcesz wiedzieć kto chce taką kobietę wziąć za żonę? Ktoś kto wie, że taka żona jest bardzo cenna. Wierzę w to co mówisz wiec co do głowy wielkiego wezyra, dostaniesz ją ode mnie w prezencie ślubnym. - Agbar ostatnie zdanie powiedział w lekkiej złości. Zdarzało się że kobiety były hańbione ale w Baah- Gadar surowo za to się płaciło.
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

- Osiągnąć? - odrzekła smętnie.
- Nie chciałam niczego osiągać. Po prostu przemyślałam sobie każdy scenariusz od wygnania po śmierć. Żaden nie przewidywał, że zostanie mi wybaczone. Bo niby dlaczego?
- Powiedziałam prawdę, bo nie chciałam udawać, że wszystko jest w porządku. Taki był mój plan. Prawda, a potem zapewne kara. Nie przewidziałam jej braku. Ot i cały plan, pohańbionej księżniczki - mówiła zupełnie tracąc siły i impet.
- Mój ojciec wydaje mnie, choć nic nie wie o czynie swojego wezyra. On robi to z nienawiści do mnie. Nie traktuje mnie jak osobę, tylko jak przedmiot, którym można handlować. Nie chce mieć mnie obok siebie. Dlatego tak szybko mnie odesłał.

Wzięła kilka głębokich oddechów. Nie rozumiała sułtana. Każdy inny na jego miejscu odesłałaby ją gdzie pieprz rośnie. Założyła, że tak właśnie będzie - w tej najłagodniejszej wersji.

- Powiedziałam ci sułtanie co mi się przydarzyło, bo życie w kłamstwie nie jest życiem - wyprostowała się nagle na krześle i wytarła łzy wierzchem dłoni.
- Jedyny cel jaki chciałam osiągnąć to powiedzenie prawdy. Przemyślałam sobie wszystko do tego momentu, poczyniłam najróżniejsze założenia, lecz nie wiem co powiedzieć, kiedy ty, sułtanie mówisz mi, że i tak pojmiesz mnie za żonę.
- Masz rację, nie mam wyboru, skoro tego właśnie sobie życzysz.
- Jestem zagubiona mój Panie - rzekła zupełnie się odsłaniając - bardzo zagubiona. Nie nawykłam do życzliwości jaką mi oferujesz. Nie spodziewałam się kogoś, kto będzie wobec mnie wyrozumiały, bo w swoim krótkim życiu tego nie doświadczyłam.
- Mój ojciec był człowiekiem dobrym dla wszystkich, lecz nie dla własnej córki. Dopuścił by Wielki Wezyr był blisko mnie. Ufa mu bezgranicznie i byłam pewna, że to za niego będzie chciał mnie wydać. Nie sądziłam, że wydali mnie z kraju na ślub z tobą Panie. Dla mnie to był los lepszy niż pozostanie w królestwie, gdzie musiałam żyć obok mojego oprawcy. Klucze do zamków, nawet komnat księżniczki może dzierżyć mój ojciec i niania, lecz nie trudno o to, by ktoś, kto jest pierwszy po sułtanie Lirin-Dahr wszedł do jej jej izb, tak, by nikt się nie dowiedział. Mówiłeś wcześniej o nocy poślubnej. Moje ciało jest w pełni zdrowe, uleczono mnie ze wszystkich ran wiele tygodni temu. Więc jeśli to ma się stać, niech się stanie, tak jak nakazuje tego tradycja. Nie wiem jednak kiedy mój umysł osiągnie równowagę.
- Nie miałam w swoim życiu zbyt wiele możliwości wyboru. Jedyny jaki mogłam podjąć to ten, czy powiedzieć ci prawdę, czy milczeć.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

Mężczyzna siedział cicho i dawał opowiadać swoją historię niewieście, wielu rzeczy o których mówiła nie rozumiał. Ale różniło ich wszystko, on wychował się w inny sposób, oczekiwano od niego innego zachowania niż od białogłowy, był mężczyzna miał więc inne funkcje do spełnienia. A przede wszystkim, księżniczka pochodziła z innego kraju, o innej tradycji i zasadach.
- Jesteś następca - zauważył - nie dbanie o nich zawsze źle się kończy. O ile nie jest mi obce poczucie, że kobietami często się handluje, małżeństwa, układy które musicie spełnić czy uwieść opornego sojusznika... Nie mniej tobie przeznaczony jest inny los, którego źle że twój ojciec nie dostrzega. Pewnego dnia, przejmiesz po nim tron, jak mówi wasza tradycji - wskazał na jej pióra - zaczniesz przewodzić ludziom, twój kraj może rosnąć w siłę lub słabnąć. Tylko ty możesz o tym wtedy zdecydować. No ale nie mnie decydować o wyborach Twojego ojca. Ale chociażby dlatego, jesteś za cenna by nie utrzymać sojuszu i wycofać się z umowy - Agbar powiedział szczerze jak on to widzi.
- Osobiście jest mi przykro przez co przeszłaś, tu w Baah-gadar zniesławienie niewiast jest surowo karane. Nie myśl sobie że jest tu idealnie, oj nie... Ale akurat to jest dość mocnym przewinieniem. Mamy żony, córki, kochanki, nikt nie chce by spotkał ich ten los.
Agbar cofnął powoli dłonie, splatając je przed sobą.
- Jeśli jesteś gotowa, to uszanujemy tradycje. Proszę cię jednak byś była szczera, jeśli poczujesz że nie masz siły powiedz o tym wyraźnie - mówił z pozoru spokojnie ale widać było że tak nie jest. Że cała ta sytuacja wzbudza dużo emocji w jego wnętrzu. Ciężko było mu powiedzieć cokolwiek na temat życzliwości, mu okazywano ją w dzieciństwie, znał smaku opiekuńczości, łaskawości wobec jego błędów, wiary w to że ich nie popełni, zaufania że poprowadzi wszystkich we właściwą stronę.
- To zasługa nauczycieli, dworek, mamek które się mną opiekowały, brata który poprawiał mnie ale czekał cierpliwie. Nigdy nie miałem rodziców, znaczy nie pamiętam ich - dodał dla zrozumienia.
- Teraz masz wybór! Jeśli zarządzasz wyjazdu pozwolę ci stąd wyjść i ruszyć gdzie zechcesz. Ale jeśli zostaniesz, możesz zacząć nowe życie w Baah- gadar jako moja żona i również ty zdecydujesz jak ono się potoczy. Bo w małżeństwie jest się we dwoje. Twój wybór księżniczko.
Agbar spojrzał na nią łagodnie, spokojnie i cierpliwie. Jak zawsze kiedy on grywał w szachy z Omarem, ten drugi zwykle miał kilka kolejnych posunięć, zależnie od tego co zdecyduje młodszy brat.
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

Spojrzała tęskno w stronę drzwi. Co by było gdyby zdecydowała się wyjść? Chciała zostać wygnana, ale uświadomiła sobie, że nie ma absolutnie nic. Wszystko co miała należało do jej ojca. Dokąd miałaby pójść? I jako kto miałaby wyjść? Wszystko co miała w głowie runęło, a nie było czasu na dokładne układanie. Musiała podjąć jakieś decyzje w tej chwili. Albo zostać w Baah-Gadar jako sułtanka, albo zostać pustynnym szczurem. Wybór był tylko złudzeniem, ale nie chciała mu mówić tego w ten sposób.
- Jak sam mówisz sułtanie, zbyt jestem cenna, by zrywać umowę. Niech więc będzie jak miało być. Zgodzę się na wszystko. Wyjście z tej sali to nie tylko mój ruch, to ruch przeciw wszystkim, którzy liczą na ten sojusz. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak dać się poprowadzić przez dzisiejszą i jutrzejszą ceremonię - starała się mówić wyraźnie i spokojnie. Próbowała odzyskać animusz, ale tak naprawdę czuła się poniżona. Nie przez sułtana, a przez samą siebie. Miała wrażanie, że zrobiła z siebie pośmiewisko, pokazała wszystkie słabości, odsłoniła się ze wszystkich stron. W dodatku zachowała jak rozwydrzone dziecko, które nie wie czego chce. Potępiała za to siebie z całych sił. Musiała w jakiś sposób odzyskać godność, którą sama rozbiła z impetem o ziemię.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

- Niech zatem będzie według Twoich słów Pani - rzekł poważnie i oficjalnie.
Rozplótł dłonie i chwycił jej rękę by ucałować ją z szacunkiem.
- Wyjdziemy, a ty w spokoju udasz się do swojego pałacu by przygotować się do wieczerzy - rzekł równie spokojnie - Jeśli sobie życzysz, możemy zjeść ją prywatnie, tutaj nie ma zasady. W pałacu masz wszystko co potrzebujesz, kazałem wybudować go dla Ciebie, niestety nie wiele wiem o twej osobie księżniczko, więc jeśli ci się coś nie podoba... możesz rozporządzać nim do woli - zakończył słowa - Jeśli będziesz potrzebować swojego miejsca, gdzie nawet ja nie mam prawa wstępu bez Twego pozwolenia, pałac będzie idealny. Część osób z dworu zostały wyznaczone jako twoje służące, kucharze czy towarzyszki. Wszystkie potrzeby związane z zarządzeniami i zmianami w Twoim dworze, możesz swobodnie omówić z Bashirą, jest po to by ci służyć.
- Nie myśl jednak że Twój pałac to wygnanie - dodał łagodniej spoglądając na nią i lekko się uśmiechając - tutaj też jest twój dom i z radością będę cię widywać przy posiłkach lub wieczorami.
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

Była trochę zmieszana. Nie rozumiała, czy ma mieszkać w swoim pałacu, czy w jego. Czy jego był wspólny? Jak to dokładnie miało wyglądać? Stwierdziła jednak, że dopyta swojej służącej o szczegóły i nie będzie nimi zamęczać sułtana. Wszystko wydawało się jej tu inne niż w Lirin-Dahr, choć znajdowali się na tej samej pustyni. Grzecznie posłuchała swojego przyszłego małżonka i udała się do swojego pałacu. Tam była już traktowana jak królowa. Czekała na nią uczta, którą mogła zjeść tylko z towarzyszkami swojego dworu. Wykąpano ją w prawdziwym mleku, zrobiono masaż i natarto olejkami. Wokół niej przebywały same kobiety co było niezwykle odprężające. Sarabi trochę się rozluźniła, ale na myśl o uczcie z sułtanem nerwy wracały. Nie wiedziała jak ma się przy nim zachowywać. W głowie miała mętlik. To co mu powiedziała nie było zwykłą informacją, a on przyjął ją ze stoickim spokojem. To ją konfundowało.

- Jak powinnam się zachowywać? - zapytała Bashirę.
- Naturalnie moja Pani - rzekła kobieta.

To niczego nie rozwiązywało. Jedyne co mogła w tej chwili zrobić to zdecydować, czy chce zjeść z sułtanem sam na sam, czy dołączyć do wielkiej uczty. Wybrała to pierwsze. Z dwojga złego wolała rozmawiać z daleka do tłumów. Wieczorem przebrano ją w nową suknię. Była czarna, uszyta z drapowanego, czarnego szyfonu. Złoty pas podkreślał jej talię. Suknia miała bardzo długie wycięcia na nogi. Na udzie Sarabi zapięto złote łańcuszki. Zestawienie czerni i złota sprawiało, że wyglądała naprawdę królewsko, nie jak pozostałe kobiety w barwnych strojach.

Przeprowadzono ją z jednego pałacu do drugiego. W dużej komnacie stał niski, złoty blat, a nim piętrzyło się jedzenie, od owoców, przez słodycze po mięsiwo. Wokół stołu, jeśli można to tak nazwać, rozłożone były miękkie, duże poduszki. Taki widok był jej znajomy. Ściany zdobiły kolorowe mozaiki i dywany, gdzie okiem sięgnąć ustawiono rośliny w ogromnych donicach. W powietrzu unosił się zapach oleju z pomarańczy, który wprawił Sarabi w dobry nastrój. Usiadła na kolanach na jednej z poduszek, położyła dłonie na udach i czekała.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

Agbar także ubrano zgodnie z tradycją. Dziś mial na sobie czerwona szatę, haftowana w złote motywy roślinne. Długie rękawy szaty były przyozdobione, sam strój był wiązany na rzemyki. Szata była dopasowana i kończyła się na wysokości kolan. Spodnie w jasnej barwie, zwężały się przy końcówce, buty że skóry zaś miały zakrzywione czubki. Agbar ruszył wraz z bezpośrednimi służącymi do sali w której czekała księżniczka.
- Witaj Pani - przywitał się z nią bezpośrednio podchodząc. Ucałował ja w dłoń i usiadł na poduszkach kawałek dalej.
- Pięknie wyglądasz - pochwalił jej urodę - mam nadzieję że czujesz się swobodnie i miło w pałacu? Nie brakuje ci niczego?
Dopytał z nie udawanym zainteresowaniem.
- Chciałbym poruszyć ważne kwestie związane z małżeństwem w Baah- Gadar, a które nie wiem czy ci przekazano. Najpierw jednak porozmawiajmy swobodnie. Opowiedz mi coś o sobie?
Awatar użytkownika
Sarabi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Władca
Kontakt:

Post autor: Sarabi »

Obecność sułtana ją peszyła. Nie czuła się przy nim swobodnie. Nic o nim nie wiedziała. Dobrze, że chociaż otoczenie było podobne jak w Lirin-Dahr. Służący nie musieli podawać do stołu bo wszystko było już przygotowane. Mimo to byli obecni, w razie, gdyby sułtan, albo księżniczka czegoś potrzebowali. Stali wycofani, w bocznych częściach komnaty, schowani w cieniu roślin. Sarabi nie ruszyła się, kiedy została ucałowana dłoń. Kiedy ją puścił, ona znów położyła dłoń na udzie. Wyglądała na nieco przestraszoną, ale próbowała to ukrywać.
- Niczego mi nie brak - wyrzekła - co zaś się tyczy swobody... Jeszcze niezbyt dobrze się tu czuję. To dla mnie obce miejsce sułtanie. Chciałabym powiedzieć, że to mój dom, ale w tej chwili jeszcze nie mogę. I nie rozumiem wszystkich tradycji. Czy po ślubie mam mieszkać w swoim pałacu, z dala od ciebie sułtanie, czy tutaj? Gdzie będą moje komnaty? Z którego miejsca mam korzystać? - pytała. Już wcześniej nie rozumiała jak to ma działać, ale nie miała okazji zapytać.
- Jeśli mamy poruszać kwestie formalne, związane z małżeństwem, wolę to zrobić teraz, później mówić o sobie - przyznała.
Nie chciała czekać na rozmowy o tradycjach i obowiązkach, chciała je poznać teraz. Mówienie o sobie mogła zostawić na kiedy indziej.
- Chcę wiedzieć wszystko co powinnam. Jak mam ci służyć sułtanie? Jak się zwracać? Jak tego nie robić? Nie chcę łamać tutejszych zasad i tradycji. Dostosuję się do wszystkiego - powiedziała ulegle.
Awatar użytkownika
Agbar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 1 rok temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Szlachcic , Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Agbar »

- Mów mi po imieniu, Agbar - powiedział spokojnym, opanowanym głosem.
- Już bierze z tłumaczeniem - rzekł i poprawił się na poduszkach, nalewając sobie napoju - oto ten pałac należy do mnie, jednak posiadasz w nim swoje skrzydło byś mogła korzystać z przywilejów małżonki. Byś mogła ze mną jadać i sypiać jeśli taka jest twoja wola. Turkusowy Pałac jest twój, możesz nim do woli rozporządzać, tam też masz swoją służbę i Bashire co już wiesz. Bez wyraźnego zaproszenia, nie mam tam wstępu. To twoja dziedzina i bezpieczne miejsce. Jeśli byśmy się rozwiedli to twoje mienie, w którym możesz wtedy nadal mieszkać lub sprzedać je.
Agbar chciał rozwiać wszelkie jej wątpliwości, dlatego dokładnie i po kolej jej tłumaczył.
- Wierzę, że z czasem poczujesz się lepiej i pewniej. Jeśli czegoś nie rozumiesz śmiało pytaj. Inaczej nie będę wiedzieć że coś się dzieje.
- Żony sułtanów u nas służą radami, są wsparciem dla mężów, i rodzą dzieci. Bez was, waszego poświęcenia nie mielibyśmy potomstwa. Z czasem możesz zarządzać, możesz być posłem lub dygnitarzem. Wszystko zależy od ciebie, nie będę cię do niczego zmuszać.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Baah-Gadar”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość