Dalekie Krainy[Równina Rafgar i okolice] Wskaż mi drogę

Poza Środkową Alaranią istnieją setki, najróżniejszych krain. Wielka Pustynia Słońca, Góry Księżycowe, archipelagi wysp, płaskowyże, mokradła, a nawet lądy skute wiecznym lodem. Inny świat, inne życie, inni ludzie i nieludzie. Jeżeli jesteś podróżnikiem, czy poszukiwaczem przygód wyrusz w podróż w najdalsze zakątki wielkiej Łuski Alaranii.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        Początkowo Aldaren trochę się obawiał reakcji ukochanego na to, jak mocno go przytulił, lecz zaraz sam się uspokoił, gdy Mitra zamiast spanikować czy się zdenerwować, wtulił się w pierś wampira jakby jeszcze bardziej, z jeszcze większa ufnością. Dzięki temu skrzypek mógł w duchu odetchnąć z ulgą i rozkoszować się ich bliskością. W końcu nie chciał przestraszyć swojego partnera ani zrobić mu krzywdy, zwyczajnie zależało mu na tym, by niebianin mógł opanować rozsadzający go od środka entuzjazm. Takie podekscytowanie nie było zbyt dobre dla zdrowia, zwłaszcza, że Mitra zdawał się nie widzieć co ze sobą zrobić w takiej sytuacji, bo chciałby zrobić wszystko na raz.
        - Żadnego "ale"! - nakazał stanowczo, acz bardzo łagodnie i pocałował delikatnie najbliższego jego sercu mężczyznę. - Takie zalecenia lekarza - dodał żartobliwie z promiennym uśmiechem na twarzy, gdy błogosławiony w końcu posłuchał nieumarłego i postanowił zrobić to, o co Aldaren go poprosił.
        I tak przez chwilę siedzieli, w swoich objęciach, ciesząc się wspólną bliskością. Skrzypek był bardzo z siebie zadowolony, że zdecydował się wyjść do Mitry z tą skromną propozycją, aby nekromanta mógł zapełnić swój szkicownik wszystkimi wspaniałymi wspomnieniami ich wspólnego życia. Nie spodziewał się przecież na samym początku, że taka drobnostka mogłaby aż tak bardzo podekscytować niebianina. Ciężko było ukryć, że szczęście Mitry udzieliło mu się również. Choć już kiedyś wspominał, że jest szczęśliwy, gdy jego ukochany jest.
        - Kusząca propozycja. Zbrodnią przeciwko ludzkości byłoby jej odmówić - skwitował uprzejmie skrzypek i delikatnie stuknął swoim kieliszkiem, kieliszek blondyna, by chwilę po tym jednocześnie z nim napić się wina.
        Skupił się na moment na słodkim smaku i orzeźwiającym chłodzie rozchodzącym się leniwie po jego ciele, gdy upity łyk został przełknięty. Chciał zauważyć, że słodkie wino zdecydowanie lepiej nadawało się na randkę, niż gdyby Mitra zdecydował się kierować swoimi gustami i wziąć ze sobą koniak, jednakże nawet nie zdążył otworzyć ust. Mitra przerwał tę chwilę ciszy, jaka między nimi na moment nastała.
        - Myślałem, że to wino było słodkie, ale właśnie wyprowadziłeś mnie z błędu, najdroższy - odpowiedział na cudowne wyznanie swojego partnera, do którego zaraz się zbliżył by dać pełnego miłości, choć delikatnego i krótkiego całusa w usta. Po jego słowach całkiem zapomniał o tym, że jeszcze chwilę temu czuł orzeźwiający chłód wina, a za to odniósł wrażenie, jakby zaraz miał się rozpłynąć ze szczęścia.
        - Ani trochę się nie mylisz, mój słodki aniele. Jesteś największym szczęściem na Łusce, jakie mogłem kiedykolwiek spotkać na swojej drodze. A że jestem aroganckim, egoistycznym paniczykiem z wysokiego rodu, wiedz, że naprawdę trudno będzie mnie przekonać, bym wypuścił cię ze swoich objęć - zażartował lekko, z przebiegłym błyskiem w oku, mając świadomość swoich słów. Dobrze pamiętał jak niebianin "groził", by nie szkalować jego ukochanego i w tym momencie postanowił się z nim w ten sposób odrobinę podroczyć.
        - Szczerze? Dzięki tobie od momentu jak się obudziłem, ani prze chwilę o tym nie myślałem. Kompletnie o tym zapomniałem - powiedział z rozbawieniem, bez cienia zakłopotania, że Mitra mógłby pomyśleć, iż poprzedniego dnia tylko symulował to, jak bardzo był zmęczony po rąbaniu drewna w deszczu i ostatnich promieniach słońca. - Poza tym... dzięki twojej krwi zdołałem nieco odzyskać energii - dodał tym razem już lekko skrępowany, jednakże w przypadku Aldarena była to norma. Temat picia krwi szczególnie, był dla niego bardzo krępujący i delikatny.
        - Jakbym ja potrzebował? - zamruczał z błyskiem w oku i szarmanckim uśmieszkiem, jakby doskonale wiedział komu miałoby to sprawić większą przyjemność. Parsknął zaraz lekko i zdjął z siebie koszulę. - W porządku, nie będę już więcej sabotował twojego planu na uszczęśliwianie mnie przez cały dzień. Choć osobiście bym wolał, by był to Światowy Dzień Uszczęśliwiania Mitry - Najwspanialszego, Najsłodszego i Najpiękniejszego Narzeczonego Na Łusce - powiedział na jednym wdechu i aż na koniec musiał mocno odetchnąć by uzupełnić krytycznie zużyty poziom tlenu w organizmie. - To tytuł roboczy, później pomyślę nad krótsza nazwą - obiecał żartobliwie i z promiennym uśmiechem upił kolejny łyk ze swojego kieliszka.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        Na twarzy Mitry pojawił się wyraz bezgranicznej czułości – takich zaleceń lekarza mógł słuchać. Było mu tak błogo, przyjemnie, bezpiecznie. Kto by pomyślał, że kiedyś będzie czuł się tak dobrze w czyiś ramionach? Że nie będzie się wyrywał, nie będzie już bał się dotyku, a wręcz przeciwnie, tak bardzo będzie go pragnął? Aldaren mógł uważać siebie za cudotwórcę.

        Choć Mitra się uspokoił i już przestał cały drżeć, nadal serce śpiewało mu ze szczęścia. Skrzypek już nie był w stanie go bardziej uspokoić – nie w chwili, gdy błogosławiony przeżywał swój kolejny najpiękniejszy dzień w życiu. Zresztą to w ogóle nie było konieczne. Obaj mogli cieszyć się tą randką na plaży. Tak przynajmniej pomyślał błogosławiony, gdy zauważył, że jego wyznanie sprawiło Aldarenowi przyjemność. Naprawdę cieszył się, że wampir uznał jego słowa za słodkie – to wiele dla niego znaczyło, bo do tej pory nie potrafił tak pięknie mówić. Nie by teraz był mistrzem, ale coraz łatwiej szło mu wyrażanie siebie i opowiadanie o tym co czuł, dzielenie się tym z najbliższym swemu sercu mężczyzną.
        Oczywiście jego narzeczony musiał zacząć się droczyć i żartować, ale to błogosławionemu pasowało – lubił to jego radosne usposobienie. Gdy więc tylko usłyszał o aroganckim paniczyku zrobił bardzo obrażoną minę, jakby obrażano jego największą świętość. Prychnął, obracając głowę w udawanej urazie.
        - Jeszcze raz powiesz coś o byciu wstrętnym egoistą to się obrażę i sobie pójdę – zagroził. – Jesteś najmniej egoistyczną osobą jaką w życiu spotkałem, jesteś wrażliwy i empatyczny… Przecież w końcu za coś cię pokochałem – dodał czułym tonem, znowu spoglądając na Aldarena i głaszcząc go po policzku.
        W sumie nie zdziwiło go, że skrzypek nie miał czasu myśleć o zmęczeniu, zakwasach czy czymkolwiek w tym stylu – w końcu sam przyłożył się do tego, by jego ukochany miał raczej emocjonalną pobudkę. Uśmiechnął się do niego z lekkim rozbawieniem, a później znacznie cieplej, z czułością, gdy cicho wspomniał o piciu krwi.
        - Cieszę się, że pomogłem – zapewnił i już tego tematu nie drążył, by nie psuć ukochanemu nastroju. Ciekawiło go co prawda na ile takie codzienne podpijanie faktycznie służy Aldarenowi, ale kiedy indziej go zapyta. Albo po prostu będzie obserwował. Zauważył już jak zniknęły jego siniaki, a on wyglądał znacznie lepiej, miał ładniejszą skórę, błysk w oku, więcej wigoru w ruchach. Nie mógł tego powiedzieć na głos, ale skrzypek bardzo mu się taki podobał…
        Wystarczyło jednak jedno niewinne pytanie, by na twarzy Mitry odmalował się szok – Ren go przejrzał z tym masażem. Zaraz co prawda przystał na propozycję, ale dał błogosławionemu do zrozumienia, że poznał się na jego zamiarach. Nekromancie zrobiło się trochę wstyd, że tak łatwo było go rozszyfrować, ale nie zaczął się nerwowo tłumaczyć. Z nieśmiałym uśmiechem sięgnął do swojej torby po olejek, po czym podwinął rękawy i zaczął przygotowywać się do zabiegu. Parsknął, rozbawiony pomysłem ukochanego - tylko on mógł wyskoczyć ze stworzeniem takiego święta.
        - Wiesz, że przesadzasz? – zapytał z czułością. – A poza tym Mitra jest najszczęśliwszy wtedy, gdy ma przy sobie swojego cudownego narzeczonego i może go uszczęśliwiać – dodał, po czym wychylił się zza pleców wampira i pocałował go w policzek.
        - Jak chcesz możesz siedzieć, ale możesz się też położyć – zaproponował, bo przede wszystkim zależało mu na wygodzie partnera i jego dobrym samopoczuciu, a on mógł go masować w obu pozycjach z równą wprawą. Dał mu czas by mógł się wygodnie ułożyć i wtedy przystąpił do zabiegu. Spokojnie, delikatnie – to miał być masaż relaksujący, skoro Aldaren przyznał, że wcale aż tak nie cierpi i nie potrzebuje terapii. Na obliczu Mitry malowało się skupienie i nikły uśmiech zadowolenia. Przypomniało mu się, gdy ostatni raz tak Aldarena masował i co wtedy czuł. Teraz… Jeszcze to tak w niego nie uderzyło, ale na pewno była to kwestia czasu. Miał ogromną słabość do swojego ukochanego.
        - Pozwolisz? - zapytał po chwili cicho, nie mówiąc jednak co ma zamiar zrobić a po prostu opierając delikatnie dłonie na jego ramionach i składając na jego karku bardzo delikatny pocałunek. Uśmiechnął się do siebie po tym nieśmiało, zerkając na skrzypka nieco z boku, by upewnić się co do jego reakcji.
        - Chciałem zrobić ci tak ostatnim razem, gdy masowałem cię po tym jak pobiłeś się z demonami, ale… wtedy zabrakło mi śmiałości - wyjaśnił, a w jego głosie raz pobrzmiewał wstyd przez to, że wtedy stchórzył i zadowolenie, że teraz się na to zdobył. - To niesamowite. Naprawdę coś mocno mi się poprzestawiało w głowie, zauważyłeś? Jeszcze niedawno takie czułości były dla mnie czymś okropnym, a teraz jakby dopiero zacząłem dostrzegać ich znaczenie. Jakby mi jakieś łuski opadły z oczu… Tak się cieszę! - wyznał z entuzjazmem i nim pomyślał, objął Aldarena od tyłu na wysokości ramion i przytulił się do jego pleców. Zaraz jednak nieśmiało się wycofał.
        - Chyba… przesadziłem tym razem - wyznał, wracając do masażu. I by nie powodować niezręcznej ciszy zaczął śpiewać. Nie nucić jak zawsze do tej pory, ale cichutko śpiewać miłosną balladę o żołnierzu powracającym z frontu do ukochanej… Choć w jego wersji był to ukochany.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        Przyglądał się przez moment teatralnym popisom wielce obrażonego Mitry, usilnie tłumiąc rosnące przy tym rozbawienie. Już przy groźbie padającej z ust ukochanego, skrzypek miał ogromną ochotę parsknąć, jednakże udało mu się to powstrzymać. I nawet dobrze wyszło, bo druga część wypowiedzi niebianina była o wiele ciekawsza. Aldaren patrzył na niego z uwagą i lekkim powątpiewaniem, unosząc przy tym odrobinę jedną brew.
        - Doprawdy? A ja myślałem, że to przez mój niesamowity urok osobisty, oszałamiający uśmiech... - zaczął mruczeć kusząco, nie odrywając spojrzenia od swojego partnera i powoli zbliżając swoją twarz do jego ze wspomnianym "oszałamiającym uśmiechem" - ...oraz legendarne umiejętności kulinarne! - dokończył zaraz z ogromnym entuzjazmem i rozbrajającym uśmiechem małego dziecka, które przed chwilą mocno napsociło i było z tego ogromnie dumne, bo nie dopuszczało do siebie myśli, że zrobiło coś złego.
        Wampir wyszczerzył się promiennie, zdając sobie sprawę, że nekromanta prawdopodobnie w tej chwili nie tego się spodziewał, a raczej pełnego miłości pocałunku, skoro Aldaren się aż tak do niego zbliżył, jednakże... Skrzypek się po prostu nie mógł powstrzymać. Dzięki Mitrze mógł właśnie przeżywać drugą młodość i póki byli na wakacjach z dala od ciężkiej aury otaczającej Maurię oraz wszelkich trosk pozostawionych w mieście, zamierzał więc wykorzystać ten czas najlepiej jak się dało. Poza tym w miłości do drugiej osoby wcale nie chodziło o to, by się z nią wiecznie całować i okazywać sobie non stop czułości. Według skrzypka najważniejsze było to, by cieszyć się każdą wspólnie spędzoną chwilą, znajdować przyjemność w samym przebywaniu blisko partnera i chociażby niewinnej rozmowie o tym, jak minął dzień.
        Nie był jednak typem, który lubił bawić się uczuciami innych i się nad nimi w ten sposób psychicznie pastwić, nie był Faustem. Gdy tylko temat tego, jak się czuje wampir po wczorajszym rąbaniu drewna, został zamknięty, ujął delikatnie ukochanego pod brodę i ponownie się zbliżył do jego twarzy i go krótko, łagodnie pocałował by uniknąć niepotrzebnych, ewentualnych frustracji nekromanty. Chciał mu również w ten sposób niemo podziękować za to, że nie próbował kontynuować tematu picia krwi przez Aldarena. Mimo tego, że był krwiopijcą od ponad czterech i pół wieku i dla jego rasy taki rodzaj pożywienia był naturalny - ba! - był cechą charakterystyczną, to jednak był to temat... którego skrzypek nie lubił poruszać. I raczej nigdy się to nie zmieni. Prawdę powiedziawszy najchętniej w ogóle zaprzestałby spożywania krwi, bez względu na to, że mogłoby się to dla niego źle skończyć, jednakże póki co się z tym poddał. Nie chciał ani martwić, ani sprawiać przykrości ukochanemu. Zwłaszcza, że Mitra zdawał się to kąsanie... lubić?
        - Ja przesadzam? Nigdy! - obruszył się od razu na pokaz, jednakże zaraz się uśmiechnął z prawdziwą rozkoszą w oczach, gdy został ucałowany w policzek. Nie próbował się już dalej droczyć z narzeczonym i po prostu się mu poddał.
        - Posiedzę, skoro to nie będzie żaden problem. Nie chciałbym przez przypadek usnąć, gdy się położę - wyjaśnił z lekkim zakłopotaniem, mając jednak świadomość tego, że tak mogłoby się zdarzyć, a nie chciał być niegrzeczny, czy sprawiać Mitrze przykrości. Mu osobiście byłoby przykro gdyby w pewnym momencie, jak sprawiałby Mitrze przyjemność, ten zacząłby donośne chrapać, śpiąc w najlepsze. To nie było nic miłego. Może trochę urocze, ale zdecydowanie bardzo niemiłe.
        Odetchnął głęboko gdy chłodne, wilgotne od olejku, delikatne dłonie ukochanego zaczęły swoją powolną wędrówkę po skórze na plecach nieumarłego. Nawet kąpiel w gorącym źródle czy gra na skrzypach nie były tak odprężające. Wystarczyła zaledwie chwila, by Aldaren poczuł się lekki jak piórko, a przecież od jakiegoś czasu mógł otwarcie przyznać, że był wolny od wszelkich zmartwień i trosk. Może dopiero od kilku godzin... ale mimo wszystko! Był trochę zaskoczony tym, jak niewiele mu było trzeba, by niemalże rozpływał się z przyjemności, niczym kostka masła na słońcu.
        Choć nagłe pytanie Mitry, wyprowadziło go od razu z tego błogiego stanu, to jednak trudno było przyznać, że Aldaren był w pełni świadom tego co się dokoła niego dzieje. Zerknął przez ramię z lekko zamglonymi z rozmarzenia oczami na znajdującego się za nim blondyna i mruknął pytająco. Spodziewał się, że może Mitra mówił coś więcej, a jemu to umknęło i nekromanta powtórzy, albo może wyjaśni co miał na myśli.
        Z początku był lekko zaskoczony tym pocałunkiem, bo... nie tego się spodziewał, nie miał jednak zbyt wiele czasu na a myślenie, czy żeby coś powiedzieć, bo ledwo Mitra oddalił swoje usta od skóry wampira, poczuł jak jego ciało przeszywa silny dreszcz, przez który zamruczał cicho, niezamierzenie, podczas wypuszczania z płuc powietrza. Aż się zarumienił zawstydzony przez to i nie tylko utkwił spojrzenie z powrotem na krajobraz przed sobą, ale również odrobinę zakrył dłonią swoje usta by w nie zakasłać, dla zatuszowania tego... westchnięcia.
        Nie mógł jednak udawać, że nic się nie stało i nie tylko przez to, że Mitra zaczął się zwierzać, iż już wcześniej miał na to ochotę. Uh! Do diabła! Aldaren przeżył już tyle pokoleń, doznał wielu miłosnych uniesień i zawodów, a wystarczył jeden niewinny pocałunek, by spłonił się jak nastoletni młokos, po swoim pierwszym pocałunku. Przecież to zwykła hipokryzja, biorąc pod uwagę dodatkowo to, że z Mitrą już niejednokrotnie oddawali się znacznie śmielszym czułościom, nie wspominając już o wczorajszym wieczorze...
        Zerknął ponownie na ukochanego, gdy go przepełniała wręcz duma i gdy opowiadał o tym jak bardzo się cieszył, że tym razem się odważył. Dla tej radości Mitry i rozkwitającej w nim pewności siebie byłby w stanie zrobić wszystko. Pozwolić mu na zrobienie z wampirem wszystkiego.
        - Przy mnie nie musisz się niczego obawiać. Wiesz przecież, że bym ci powiedział, gdyby coś było nie tak. I nawet nie wiesz jak sam się cieszę, widząc jak z dnia na dzień stajesz się coraz śmielszy i bardziej pewny siebie. Niczym rozkwitający pąk - powiedział łagodnie, sięgając za siebie ręką, by delikatnie pogładzić Mitrę po jego własnej dłoni, na dowód, że wszystko jest w porządku i że sam się również cieszy z tego, jak bardzo nekromanta się zmienia każdego dnia i to na jego oczach. To był naprawdę wspaniały widok, zwłaszcza, że doskonale pamiętał jak ostrożny i zamknięty w sobie był blondyn na początku ich znajomości.
        I tak jak Mitra nie zdążył pomyśleć, gdy objął od tyłu wampira, tak i on nie zdążył powstrzymać ukochanego przed natychmiastowym wycofaniem się, jak tylko do nekromanty dotarło co właśnie zrobił. Aldaren zerknął przez ramię na narzeczonego, z lekko rozchylonymi ustami jakby chciał coś powiedzieć, na jego skruszone słowa. Niebianin zaczął jednak wtedy śpiewać cicho i skrzypek nie miał serca mu przerywać. Wiedział, że Mitra lubił śpiewać, a nie miał ku temu zbyt wielu okazji w ostatnim czasie. Zamiast więc coś z siebie wydusić, upewnił się, że pochwycił spojrzenie narzeczonego i uśmiechnął się do niego z miłością, by dać Mitrze znać, że on osobiście wcale nie uważał tak samo jak blondyn - że przesadził z tym przytuleniem się do pleców nieumarłego. Po chwili wyprostował głowę i przymknął oczy oddając się w pełni masującym go dłonią i wręcz anielskiemu głosowi najbliższemu jego sercu mężczyźnie.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        I znowu Mitra był myszką, a Aldaren kobrą, która zahipnotyzowała swoją ofiarę - niebianin patrzył na niego bez mrugania, jak zaczarowany. Tak działał na niego skrzypek, gdy zachowywał się tak niewiarygodnie kusząco, zmysłowo, gdy mówił tym niskim głosem, tak intensywnie patrząc mu w oczy, trzymając go w swoich objęciach… Gdyby ktoś teraz sprawdził puls Aresterry, nie nadążyłby ze zliczaniem uderzeń. Potulnie otworzył usta, oczekując pocałunku, ba, wręcz go pragnąc.
        Nagle jednak skrzypek zmienił front, wyskoczył ze swoim chytrym okrzykiem o umiejętnościach kulinarnych, a biedny aniołek został taki skołowany, bo oczekiwał czegoś zupełnie innego. Znów się teatralnie nadąsał, choć iskry w jego oczach i lekki rumieniec na twarzy zdradzały co przed chwilą przeżywał. Mógł się tego spodziewać, z Aldarena już był taki psotnik, by posuwać się do takich podstępów, ale on jednak cały czas się na nie nabierał. Cóż mógł poradzić - lubił czułości. Niemniej nie był zły. Zaskoczony, ale nie zły. Za co miałby się gniewać, skoro właśnie takiego go kochał, a jego szczęście radowało również jego?
        - I jeszcze za hipnotyzująco piękne oczy, wybitne umiejętności gry na skrzypcach, niezwykłą delikatność, męskość, intelekt, troskliwość i za najgłupsze pomysły z jakimi w życiu musiałem się użerać - wyrecytował jednym tchem i aż sapnął, usatysfakcjonowany, że jego było na wierzchu. Nie potrzebował już pocałunku, wygrana mu wystarczyła. I ten wyraz twarzy Aldarena, bo był pewny, że na pewno poruszył w nim jakąś czułą strunę tymi słowami. Niemniej ten delikatny całus, którego otrzymał po rozmowie o stanie zdrowia wampira, bardzo go usatysfakcjonował - aż westchnął z przyjemnością.

        - Dobrze. - Mitra bez większych oporów przyjął wybór skrzypka, żeby siedzieć. - Wiesz… W sumie jeśli jest ci tak błogo od mojego masażu, że zasypiasz, to jest to dla mnie komplement - pozwolił sobie mimo wszystko na komentarz. Naprawdę tak to odbierał i nie miał mu wcale za złe tego, że poprzednim razem zasnął. Sam był temu winien, bo nie tylko pieszczotami, ale pewnie również swoim nuceniem go wtedy ululał. A że przez to musiał sobie jakoś w pojedynkę poradzić z tym jaki był napalony… To może i lepiej. Wtedy na pewno wyszłoby niezręcznie - nawet teraz Mitra nie był chyba jeszcze tak otwarty, by bez skrępowania rozmawiać o tym jak mocno Aldaren go pociągał i jak silnie go czasami pragnął.
        Temat tamtego wieczoru i tak musiał powrócić - to było chyba nieuniknione, skoro masaż obojgu kojarzył się z tamtym pierwszym razem, gdy Mitra go wykonywał. Błogosławiony miał dość odwagi, by tym razem zdobyć się na pocałunek, którego wtedy sobie odmówił. Nie zrobił jednak tego bez zgody skrzypka. No, nie tak do końca. Odrobinę zwlekał po zadaniu swojego pytania, oczekując czy jego narzeczony nie zepnie mięśni - poczułby to pod dłońmi. Niestety - albo stety - źle odczytał jego uśmiech, dlatego pozwolił sobie na ten pocałunek. I… był naprawdę mile zaskoczony efektem. Nie spodziewał się, że będzie aż tak dobrze. Poczuł dreszcz przeszywający jego ciało, usłyszał cichutki pomruk - wiedział, że sprawił mu przyjemność i był z tego powodu bardzo zadowolony. Zapamiętał, że pieszczoty w tym miejscu Alowi się podobały - na pewno jeszcze kiedyś mu się to przyda. Jednocześnie doszedł do wniosku, że dobrze, że tamtego wieczoru się na to nie odważył, bo atmosfera mogłaby się mocno ściąć. Ach, niby to wcale nie było tak dawno, a jednak tak wiele się zmieniło. Ta świadomość tak go radowała, że musiał to z siebie wyrzucić, opowiedzieć o tym Aldarenowi. Ale te słowa, które później wypowiedział skrzypek… To sprawiło, że jeszcze lepiej się czuł po tym wyznaniu - jego narzeczony użył chyba najlepszych słów jakie tylko mógł, Mitra nawet gdyby się zastanowił, nie wymyśliłby niczego, co sprawiłoby mu większą przyjemność. Dziwić się, że tak się przytulił, skoro jego serce śpiewało? Znowu wyszło, że to on był bardziej rozpieszczany niż skrzypek, ale to chyba było nieuniknione - to był jeden z wielu talentów Aldarena.
        - Tak się cieszę - wyznał błogosławiony, wtulony w swojego partnera. I wcale nie przerażony, że był on rozebrany. Nie bał się już tego, nie gdy chodziło o jego najwspanialszą drugą połowę.
        - To chyba te pąki podświadomie uchwyciłem w twoim wisiorze - zauważył, nawiązując do tej pięknej metafory, którą posłużył się skrzypek. Nie myślał co prawda o sobie, gdy je rył i miały one zupełnie inne znaczenie… Ale na razie zostawił je dla siebie. Kiedyś powie Aldarenowi co to za kwiaty. Może prędzej niż później zważywszy jak szybko ostatnio rozkwitał ich związek.
        Gdy już Mitra starał się zamaskować swoją gafę śpiewem, nie umknął jego uwadze ten czuły uśmiech narzeczonego. Pomyślał, że jemu musiało być miło i bardzo go to ucieszyło. I wcale nie zapomniał wziąć w rozliczenie tego jak go objął - domyślił się, że i to mu się spodobało, tak samo jak ballada. A później kolejna i kolejna. Mitra zaśpiewał trzy piosenki o miłości - jedyne trzy, które znał. To i tak niezły wynik zważywszy, że nie słyszał żadnej od kilkudziesięciu lat. Cóż - by poznać coś nowego, trzeba by mieć do czynienia z bardami, chadzać do karczm… A to mu się nie zdarzyło od kiedy zamieszkał w Maurii. Nawet gdy Sarazil spotykał się ze swoimi znajomymi i go ze sobą zabierał, spotykali się w prywatnych domach, nigdy w publicznej przestrzeni. To nie była kwestia bezpieczeństwa czy czegokolwiek w tym stylu - jedynie prywatna fanaberia starego Aresterry.
        Teraz Mitra jednak o tym nie myślał. Gdy już skończył mu się repertuar, a jego partner wyglądał na tak zrelaksowanego, że już bardziej się nie dało, po prostu zakończył masaż. Objął go delikatnie w pasie i oparł brodę na jego ramieniu, przez moment patrząc na niego, a później spoglądając na ocean. Rozprostował nogi - siedzieli dokładnie tak jak podczas tworzenia ich wspólnego portretu, tylko teraz zamienili się miejscami. Ta świadomość wywołała na twarzy nikły rumieniec i uśmiech zadowolenia.
        - Wyglądasz jakbyś miał uciąć sobie drzemkę - szepnął, bo na twarzy Aldarena malowała się senna błogość. - Nie krępuj się. Przypilnuję by nikt mi nie ukradł mojego najcenniejszego skarbu i by nikt nie zakłócił ci wypoczynku - zapewnił, po czym delikatnie pocałował go w policzek.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        Aldaren był niesamowicie dumny ze swojego drobnego psikusa i nigdy mu się nie znudzi uwodzenie Mitry, chociażby dla samego widoku tego pełnego pragnienia spojrzenia i wykwitającego na policzkach rumieńca. Nekromanta prawdopodobnie nie wiedział jak kusząco wyglądał w takich chwilach i jak bardzo działał na wampira. I by to nie zaszło za daleko, po prostu musiał posiłkować się wylaniem kubła zimnej wody, choćby przez niewinny żart. Domyślał się, że jego ukochany mógłby pragnąć więcej czułości, jednak Aldaren nie czułby się z tym najlepiej. Wydawało mu się, że stanowczo za dużo dzieje się w ich związku, że bardzo szybko nabiera tempa i ewoluuje i choć sam podświadomie pragnął więcej i więcej, miał świadomość tego, że jeden nieostrożny ruch mógłby postawić na nim i na ich związku krzyżyk. Choć może po prostu obawiał się śmielszej relacji z Mitrą przez to, że bardzo długo był w patologicznym związku, a jak nie był z Faustem to był sam jak palec. Wiedział jak łatwo byłoby mu przekreślić to wszystko co zdążyło się urodzić między nim i Mitrą przez tych kilka miesięcy.
        - Niestety nie mam nic na swoją obronę panie władzo. Aczkolwiek nie jestem do końca pewny, jak powinienem odebrać to ostatnie - przyznał z lekkim zakłopotaniem i delikatną boleścią na twarzy. Mitra zaczął tak hojnie obdarowywać go komplementami, że już po pierwszym wampir zaczął obrastać w piórka. Dlatego tak mocno, metaforycznie, zarył w ziemię, gdy ostatnim "komplementem" podciął mu skrzydła. Doskonale wiedział, że jego nie były zbyt błyskotliwe i wyrafinowane, niekiedy były wytworem tak abstrakcyjnego myślenia, że ciężko było uwierzyć w ich urzeczywistnienie. Ale że Mitra musiał się z nimi "użerać"? Owszem było to zabawne i satysfakcjonujące, ba, Aldaren był nawet po części i z tego dumny, ale jednocześnie czuł się, jakby ktoś amputował mu kończynę (albo dwie) drewnianą łyżką.
        - Jesteś okrutny, ale i tak wiem, że za mną szalejesz, nie ważne z jakimi jeszcze moimi najgłupszymi pomysłami będziesz musiał się w życiu użerać - odparł z rozbawieniem, by nie zostawić ostatniego słowa Mitrze, ale jednocześnie poddając przy tym tą batalię i godząc się na wygraną ukochanego. Jeszcze sobie to kiedyś odbierze.
        Na ten moment jako nagrodę dał niebianinowi opóźnionego całusa. Zasługiwał na jakieś uhonorowanie swojego małego zwycięstwa. Zwłaszcza, że zazwyczaj to wampira było na wierzchu, a dziś Mitra tak umiejętnie mu się odgryzł. I to jeszcze praktycznie wykorzystując własną, podstępną taktykę nieumarłego - posłodzić komuś tak, że aż zęby bolały, by w jednej chwili bez wahania urżnąć skrzydła przy samych pośladkach i brutalnie sprowadzić na ziemię. Mitra nigdy nie przestanie go zaskakiwać.

        - Ale mimo wszystko to trochę krępujące, gdy starasz się o romantyczny nastrój, a w ramach wdzięczności otrzymujesz jedynie donośne chrapanie - powiedział z lekkim rozbawieniem, przedstawiając jak to z jego strony wyglądało.
        Oczywiście nie miał namyśli, że on otrzymał kiedyś tego typu rodzaj "wdzięczności", Mitra nigdy mu czegoś takiego nie zrobił, a jeśli usnął w objęciach nieumarłego lub podczas jego gry, to tak miało być. Podczas tego pierwszego masażu, który blondyn zrobił skrzypkowi, prawdopodobnie niebianin nie spodziewał się, że partner mu uśnie. Może planował jeszcze porozmawiać z wampirem, po skończonym masażu, a konkretniej smarowaniu posiniaczonych pleców maścią od Amy. Właśnie dlatego tak trudno Aldarenowi było pogodzić się z opinią Mitry, że dla niego był to komplement.
        Tego nagłego pocałunku w szyję w ogóle się nie spodziewał, a tym bardziej swojej reakcji swojego własnego ciała. Od kiedy był aż tak wrażliwy? Był bardzo mocno zawstydzony tym co się stało i potrzebował chwili by się opanować, choć nie było to wcale takie proste, gdy czuł jak policzki paliły go żywym ogniem. Zagajona przez Mitrę rozmowa, była w tej sytuacji niczym ratunek, pomogła Aldarenowi dojść do siebie, a przede wszystkim mógł skupić się na czymś innym. W swojej odpowiedzi zapewnił ukochanego, że nie musi się niczego przy nim obawiać i śmiało może sobie pozwolić na co tylko zechce, choć akurat słowa skrzypka nie współgrały z tym co działo się w jego głowie. Dawał Mitrze przyzwolenie na wszystko, a ledwo udało mu się opanować burzę, która rozpętała się w jego głowie po tym pocałunku w kark. Jakby to on miał znacznie poważniejszy problem z kontaktem fizycznym, niż niebianin jeszcze jakiś czas temu.
        - Jestem pewien, że będziesz najpiękniejszym kwiatem jakiego Prasmok nigdy nie mógłby nawet wyśnić, gdy w pełni zakwitniesz - wyznał z miłością, uznając, że pąki na jego wisiorze miały symbolizować właśnie Mitrę, to jaki był zamknięty w sobie na samym początku, by zawsze pamiętać o tym jak bardzo jego słodki anioł się zmienił od ich pierwszego spotkania.
        Później już nic nie mówił, by nie przerywać Mitrze jego śpiewu. Zamiast tego całkiem się odprężył pod wpływem dotyku dłoni błądzących po jego plecach, rozkoszując się przy tym anielskim głosem partnera. Trudno więc się dziwić, że zaczęła przejmować nad nim kontrolę senna błogość, której oznaki były nadal doskonale widoczne na twarzy wampira, gdy koncert wraz z masażem dobiegły końca i skrzypek powoli odzyskiwał "przytomność".
        - To twoja wina. Nie oceniaj mnie - zamruczał z rozkoszą, niczym rozleniwiony kot, wygrzewający się na słońcu. Oczywiście nie był zły na ukochanego i nie miał do niego żalu o to, do jakiego stanu nekromanta go doprowadził. Tym lekkim, żartobliwym wyrzutem, wymierzonym w stronę Mitry chciał się po prostu rozbudzić. Być może zacząć z nim kolejną, niewinną utarczkę słowną, jednakże zaraz błogosławiony wyraził swoje przyzwolenie na to, by wampir bez najmniejszych obaw mógł uciąć sobie drzemkę. Był w tej chwili tak odurzony bliskością i wspomnieniem śpiewu narzeczonego, że nawet nie zarejestrował kiedy zamienili się rolami, gdy siedzieli jak na portrecie nekromanty, tylko na odwrót. Nie tylko mu to nie przeszkadzało, ale również miał wrażenie jakby tak było od samego początku - że to Mitra był głową ich związku.
        Zamruczał z przyjemnością, gdy został pocałowany w policzek, a zaraz po tym sięgnął ręką za siebie, by delikatnie złapać blondyna za kark i pociągnąć lekko w swoją stronę. On sam odrobinę się wygiął, odchylając głowę do tyłu i pocałował czule ukochanego w usta.
        - Chciałbym móc ci dzisiaj zagrać, ale jest mi tak dobrze w twoich objęciach, że nie chce mi się ruszać - wyznał z rozkoszą, po czym się poprawił nieco i nie uciekając z ramion drobniejszego od siebie mężczyzny, oparł się o niego i przymknął oczy, by zgodnie z jego przyzwoleniem, móc uciąć sobie drzemkę. Najlepszą drzemkę w całym jego życiu i nie-życiu. Był przy tym bardziej, niż przekonany, że bez Mitry już nigdy nie będzie w stanie przysnąć w ciągu dnia.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        - To też był komplement - przyznał Mitra, dopiero teraz orientując się, że to “użeranie się” mogło ugodzić jego partnera. - Nigdy nie będę miał dość twoich psikusów, wybacz zły dobór słów. - I by udobruchać swojego partnera, błogosławiony z czułością pogłaskał go po policzku i dał mu całusa.
        Później nie kontynuował już tego sporu - w sumie satysfakcjonował go wynik, o czym świadczył jego szeroki uśmiech. Cicho przyznał, że szaleje za Aldarenem, nim został przez niego pocałowany. Przecież to i tak było widać.

        Błogosławiony roześmiał się cicho.
        - Ty nie chrapiesz - oświadczył. - Ale dobrze, rozumiem, najdroższy.
        Po tej kapitulacji przeszedł do masażu, później do spontanicznego pocałunku, który został tak dobrze odebrany… Aż za dobrze, można by powiedzieć. Zagadali jednak wszelkie skrępowanie i skończyło się na pięknych komplementach. Mitra hołubił w myślach to, że został porównany do kwiatu. Kto by się nie cieszył? I to “najpiękniejszego, jaki Prasmok wyśnił”? Aldaren miał szczęście, że Mitra z wdzięczności nie zaczął znowu zasypywać go pocałunkami.
        - Nie wiem czym sobie zasłużyłem na takie piękne słowa - zamruczał tylko, wracając do masażu i cichego śpiewu, który ich oboje niemal po równo wprowadził w błogi nastrój. Chociaż… Skrzypka jednak chyba trochę bardziej, bo sprawiał wrażenie jakby zaraz miał się rozpłynąć, gdy Mitra już skończył. Był zupełnie bezwładny i poddawał się woli błogosławionego, wszystkim jego gestom i czułościom… Był przeuroczy. Pewnie nawet nie przypuszczał jak wiele przyjemności czuł teraz Mitra. Podobało mu się to w jakiej konfiguracji siedzieli, to jak skrzypkowi to najwyraźniej nie przeszkadzało, a wręcz jakby było mu przyjemnie… To naprawdę wiele dla niego znaczyło - do tej pory, gdy błogosławiony przejmował inicjatywę, z reguły kończyło się to napiętą sytuacją i nieporozumieniami. Teraz… Jakby to było naturalne. I bardzo mu się to podobało. Z westchnieniem przyjemności przyjął pocałunek Aldarena, trochę ciaśniej obejmując go ramionami. Odpuścił jednak, gdy jego cudowny narzeczony przerwał czułości. Uśmiechnął się do niego.
        - Dzień jeszcze młody, wszystko zdążymy zrobić - zapewnił. - Zdrzemnij się, najdroższy, gdybyś spał za długo to cię obudzę.
        Nie powiedział co prawda co to znaczy “za długo”, ale uznał, że to nieważne. Aldaren tak chętnie umościł się w jego ramionach, że nic tylko korzystać. Naprawdę trudno byłoby w tym momencie ocenić kto czerpie większą przyjemność z tej chwili - drzemiący skrzypek, czy pilnujący jego snu błogosławiony. Oboje wyglądali na szczęśliwych.
        Aldaren dość szybko zapadł w płytki sen, a Mitra, choć ogarniała go prawdziwa błogość, był cały czas przytomny, świadomy i niemożliwie zafascynowany. Rozkoszował się tym, co było mu jednocześnie znane i zupełnie nowe. Niby już się przytulali… ale nigdy nie czuł na sobie czyjegoś ciężaru, nie czując przy tym żadnych negatywnych emocji. Wręcz przeciwnie - było to słodkie uczucie, bardzo przyjemne. To było naprawdę niesamowite - Mitra był zachwycony tym jak spokojny i ufny był w tym momencie Aldaren. Mógł go chronić, trzymać z dala od niego całe zło tego świata… Słodkie uczucie, cudowne. Tak bardzo cieszył się, że chociaż przez ten krótki moment to on może opiekować się swoim partnerem i podziwiać jak słodko śpi… Był przepiękny, cudowny, taki… Mitra aż nie znajdował słów na określenie go. Uśmiechał się jednak nieustannie z miłością, czasami nie potrafiąc się powstrzymać by nie pocałować go w policzek, skroń, w czubek głowy, by nie przytulić go trochę mocniej, pogłaskać go po twarzy czy włosach… Starał się jednak nie obudzić go swoimi czułościami.
        - Kocham cię - szeptał co jakiś czas przy jego uchu. - Jesteś moim największym skarbem. Jesteś absolutnie cudowny, słodki, kochany…
        Między słowami następowały delikatne całusy - z reguły w ucho, czasami gdzieś obok. Gdy raz Mitrze zdarzyło się złożyć usta na szyi wampira i ten jęknął, błogosławiony zaczął unikać tego miejsca, by go nie obudzić. Niech śpi, był taki uroczy, gdy tak odpoczywał w jego ramionach. Tak ufnie poddawał się wszystkiemu co niebianin z nim robił. Gdy nekromanta poprawiał pozycję, Aldaren pozwalał się układać niemal jak zabawka, gdy Mitra mocniej go przytulił i wsunął dłoń pod jego złożone dłonie, skrzypek złapał go za rękę i splótł z nim palce. Blondyn musiał skupić całą siłę woli, by nie zacząć krzyczeć albo piszczeć ze szczęścia. Czym sobie zasłużył na tak cudownego partnera?
        Trudno powiedzieć ile minęło czasu. Mitrze wydawało się, że ledwie chwila i nadal nie miał dość takiego pilnowania snu swojego ukochanego, ale z drugiej strony czuł po lekko ścierpniętych nogach, że faktycznie trochę już tak siedzieli. Ot, chyba typowa drzemka. W końcu jednak powieki skrzypka zaczęły się leniwie rozchylać, jego oddech się zmienił, a on poruszył, dając znak, że się budzi.
        - Dzień dobry, najdroższy - szepnął do niego Mitra melodyjnym głosem, dając mu kolejnego całusa w policzek. - Jak się spało, wypoczęty? Było ci wygodnie? Poduszka nie za twarda, nie za wąska?
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        - Wiem to. Tylko się z tobą droczę - powiedział z rozbawieniem i zadziornie pokazał ukochanemu język.
        Nawet jeśli Mitra rzeczywiście sprawiłby mu przykrość, Aldaren nie miałby do niego najmniejszych pretensji o to. Wierzył, że jego partner nie zamierzałby go celowo zranić, a jedynie szczerze podzielić się z nim tym co myślał. W obecnej sytuacji użyte przez błogosławionego słowa były dość dotkliwe, jednakże wampir doskonale wiedział, że jego narzeczony nie miał nic złego na myśli, inaczej dużo wcześniej nekromanta dałby mu do zrozumienia, iż żarty skrzypka mu się nie podobają i nie życzy ich sobie więcej. Tak jak na początku ich związku, Mitra wytknął nieumarłemu, że ten dość często łapał go za słówka, dorabiał sobie niestworzone interpretacje tego, co niebianin mówił, albo w ogóle przeinaczał jego słowa.
        Teraz, gdy tak wracał wspomnieniami do samego początku aż nie mógł uwierzyć, że to byli oni we własnej osobie. Z jednej strony niewiele zmian zaszło w ich życiu, ale z drugiej było ich naprawdę sporo. Prawdopodobnie gdyby najpierw się porządnie poznali uniknęliby wielu kłopotliwych i przykrych sytuacji. Ale czy bez nich osiągnęliby to samo, co mieli obecnie? Czy dotarliby do tego samego momentu, w którym teraz był ich związek? A może postanowili by po krótkim czasie zostać wyłącznie przyjaciółmi, bo byłoby im zbyt słodko w życiu i po prostu by to ich przytłaczało? Szczerze powiedziawszy nawet gdyby Aldaren miał możliwość cofnąć czas i pozmieniać coś w ich relacji, chyba nigdy by z tego nie skorzystał. Istniało zbyt wielkie ryzyko, że to co teraz miało miejsce, nigdy by się nie wydarzyło. A tego nie chciał. To był jeden z najpiękniejszych dni w jego życiu, o ile nie najlepszy i za nic w świecie nie pozwoli sobie tego odebrać.

        Gdyby nie to, że Mitra zaczął na nowo śpiewać po swoich słowach, Aldaren odpowiedziałby mu, być może nie przebierając w komplementach i kierując się wyłącznie uczuciem, którym darzył nekromantę, przeskakiwałby sprawnie od jednego do kolejnego. Nie chciał mu jednak przerywać, nie tylko byłoby to nieuprzejme wobec ukochanego, ale również byłaby to największą zbrodnią przeciwko ludzkości i najokrutniejszą torturą dla samego wampira, jakiej nawet nie można sobie wyobrazić - przeszkodzić narzeczonemu w jego niebiańskim wręcz śpiewie. Skrzypek nie mógłby sobie odebrać przyjemności płynącej z słuchania jego anielskiego głosu. Jedynie uśmiechnął się z ogromem miłości w oczach, dając to jako jedyną odpowiedź na retoryczne pytanie ukochanego i dał się w pełni pochłonąć anielskiemu chórowi pobrzmiewającemu w głosie nekromanty, poddając się dłoniom błądzącym po skórze nieumarłego, rozluźniając się pod ich dotykiem.
        A chwilę później posłusznie pozwolić oprzeć się plecami o jego tors.
        Zaistniała sytuacja była zupełną nowością w ich związku, bo zazwyczaj to Aldaren stanowił oparcie i bezpieczną przystań dla niebianina, a tu nawet nie wiadomo kiedy role się nagle odwróciły. I mogłoby to zabrzmieć dość negatywnie, lecz wampir nie odczuł tego, jako coś niezwykłego. Wręcz przeciwnie, jakby to była ich codzienność, jakby regularnie to on spoczywał w objęciach Mitry, a on był jego opoką chroniącą przed całym złem wyśnionym przez Prasmoka. To było naprawdę niesamowite uczucie, tak niewiele było trzeba, aby skrzypek poczuł się tak lekko, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że do tej pory coś mogłoby mu ciążyć na barkach.
        - W przeciwieństwie do mnie, co? - zapytał zaczepnie z rozbawieniem, lecz nie ciągnął tej niewinnej prowokacji dalej. Umościł się wygodnie między nogami ukochanego, oparł się o niego całym swoim tułowiem. - Jak mi będzie za dobrze, posmyraj mnie czosnkiem po nosie, bo możesz mieć problemy z obudzeniem mnie - ostrzegł żartobliwie, wygiął się odrobinę w tył, by pocałować łagodnie ukochanego i po tym pozwolił sobie zapaść w krótki, odprężający sen.
        Usnął bardzo szybko, wręcz od razu jak tylko zamknął powieki. Nie miał powodów by się czegokolwiek obawiać czy zachować czujność, spał więc dość mocno, aczkolwiek nadal dochodziły do niego bodźce z zewnątrz - szum morza, kojący dotyk ukochanego i sama jego bliskość, a gdy Mitra szepnął mu czule do ucha, odetchnął głęboko z niemalże namacalną błogością. Nie miał przy tym żadnych snów i dobrze, gdyż biorąc pod uwagę obecną sytuację lub to co ostatnio zdarzało mu się śnić, mogłoby nie mieć najlepszych skutków jego przebudzenie się. A na pewno skrzypek nie wypoczął by tak, jak w przypadku, gdy nic nie śnił.
        Aldaren jęknął cicho i poruszył się odrobinę niespokojnie, gdy przez sen poczuł na swojej szyi dotyk ust. Niewiele brakowało by się przebudził, jednak Mitra od razu postanowił zaprzestać swoich czułości w tym miejscu i skrzypek mógł dalej w spokojnie odpoczywać. Nie był przy tym w ogóle świadomy, że instynktownie złapał ukochanego za rękę, gdy tylko poczuł jego dłoń w zasięgu swojej.
        W końcu jednak trzeba było się przebudzić. Zamiast rozkosznej pustki, głowę wampira zaczęły nieśmiało nawiedzać różne myśli, których z każdą chwilą było więcej i więcej. Poczuł jak Mitra się pod nim poruszył i zaraz przypomniał sobie w jakiej sytuacji zasnął, że wcale nie drzemał na ich posłaniu rozścielonym na podłodze w chatce obok domu Amy. Odetchnął głęboko, zaspany i zaczął z sobą walczyć by otworzyć choć jedno oko. Ogromny błąd, gdyż zaraz zaatakowany został przez jasność dnia, mimo że schowani byli raczej w cieniu.
        - Nie dobry - mruknął leniwie i ziewnął przeciągle przez co po zamknięciu ust, przez moment wystawał z nich jeden z jego kłów, gdy przecierał sobie oczy. Uśmiechnął się po pocałunku ukochanego i spojrzał na niego. - Najlepszy dzień - dokończył, poprawiając tym samym przywitanie Mitry, od którego się w końcu odkleił, by go dłużej sobą nie miażdżyć. - Idealna. Najlepsza i najukochańsza poduszka jaką w życiu i nie-życiu miałem - odparł i lekko odwrócony w stronę niebianina, pochylił się do niego, by go pocałować, lecz nie był to najlepszy pomysł po tak odprężającej drzemce, gdyż przez nie do końca rozbudzone ciało i złośliwą grawitację, stracił na moment równowagę i z powrotem opadł na narzeczonego.
        - Przepraszam, aniele - mruknął zakłopotany lekko tą sytuacją i zmusił się do podniesienia się do pozycji siedzącej. Przeciągnął się po tym dość mocno i mlasnął kilka razy, by po tym spojrzeć na Mitrę i pogładzić go czule po policzku. - A tobie wygodnie było? Wiem, że jestem ciężki i raczej twardy - zagaił z troską, mając nadzieję, że jego ukochany nie będzie miał przez niego żadnych siniaków.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        Atmosfera była… cudowna. Mitra nie znajdował na to lepszego określenia. Czuł tak silną, ale jednocześnie łagodną radość, która przepełniała go całego - nie sprawiała, że tańczył, ale nie pozwalała przestać się uśmiechać. Był jak zahipnotyzowany i głęboko zafascynowany tym co właśnie się działo - jak Aldaren w pełni mu się powierzył, jak poddał się najpierw masażowi, a później objęciom. Do tej pory taki czujny i czasami wręcz nadmiernie troskliwy, teraz oddał się w ręce Mitry i powierzył mu całego siebie. Serce Mitry śpiewało ze szczęścia i to nieskończenie piękniej niż on kiedykolwiek byłby w stanie. Chciałby móc tak częściej, chciałby, by Aldaren mógł zawsze tak zasypiać w jego ramionach. Cieszył się tą chwilą.
        Zaśmiał się cicho, gdy jego ukochany jeszcze próbował żartować nim zmorzył go sen - najpierw na temat swojego wieku, później na temat metod budzenia.
        - Skąd ja ci tu wezmę czosnek, kochanie? - zapytał. Już nie wnikał w to, że nawet gdyby takowy miał, musiałby wstać by po niego sięgnąć, a wtedy to skrzypek już na pewno by się obudził. - Jakoś dam radę, urokiem osobistym albo drobnym szantażem - oświadczył enigmatycznie, ale bardzo słodkim głosem, który zabrzmiał jednak dość niepokojąco.
        Szczerze powiedziawszy to nie zamierzał go za szybko budzić. Nie mógł, gdy ta chwila dawała mu tyle szczęścia i rozkoszy. Aldaren tak pięknie reagował przez sen, tak wiele uczucia okazywał Mitrze zupełnie nieświadomie - to było jak najpiękniejszy sen, te wszystkie jego westchnienia, uśmiechy, ba, nawet to gdy po prostu leżał nieruchomo i drzemał. Każdy jego najdrobniejszy gest, każdy najmniejszy kawałek ciała były dla błogosławionego bezcenne - kolekcjonował te obrazy i chwile w pamięci jak skąpiec, który nigdy nie zamierza podzielić się swoimi bogactwami. Będzie je trzymał w skarbcu i tylko czasami się do niego zakradał, by podziwiać swój najcenniejszy skarb…

        Że Aldaren był marudny po przebudzeniu, to akurat Mitra doskonale pamiętał i liczył się z tym, gdy przystąpił do budzenia go. Niemniej miał trochę żal do samego siebie, że nie wymyślił jakiejś przyjemniejszej pobudki, bo jego ukochany nie wyglądał na zadowolonego. Nawet powiedział to na głos - nekromancie zrobiło się przez to trochę przykro, ale tylko trochę, bo po prostu wiedział, że skrzypek po przebudzeniu to maruda. Zaraz jednak okazało się, że i tym razem narzeczony go zaskoczył i zrobił sprytny wstęp do kolejnego z jego licznych przepięknych komplementów, których Mitra chyba nigdy nie będzie miał dość. Tak bardzo poruszyły go te niby proste słowa, że aż nie wiedział co powiedzieć, a w jego oczach pojawiły się łzy wzruszenia. “Najlepszy dzień”. Aldaren chyba naprawdę nie wiedział jak wiele to znaczyło dla Mitry, jak wielką było to dla niego nagrodą za swoje starania… Aż nie wiedział czy na pewno sobie na to zasłużył. Był jednak wprost zalewany komplementami i nie miał jak się przed tym bronić - był znokautowany i tylko mógł przyjmować kolejne piękne słowa. Tak samo jak pocałunek, który jednak całe szczęście wyrwał go ze stuporu i gdy nastąpił, błogosławiony chętnie otworzył usta, a wsparty na jednej ręce, palce drugiej wsunął we włosy ukochanego, jakby chciał go w ten sposób przy sobie przytrzymać. Nie wziął jednak pod uwagę tego, że ich intymne chwile zostaną przerwane przy udziale grawitacji. Stęknął, gdy Aldaren na niego opadł, przerywając pocałunek. Objął go wolną ręką za ramiona, jakby chciał go uchronić przed dalszym upadkiem i spojrzał na niego odrobinę zaskoczony. To… Znowu było coś nowego. Skrzypek był do niego obrócony prawie frontem i… Mitra naprawdę w tym momencie nie miałby nic przeciwko, gdyby narzeczony obrócił się na brzuch i tak się na nim położył… Aż gorąco mu się zrobiło na tę myśl, choć jednocześnie poczuł ból żołądka towarzyszący stresowi. Nie. To nie był dobry pomysł na tym etapie jego otwierania się.
        - Ależ nie masz za co, mój książę - odpowiedział mu śmiało, gdy został przeproszony. Nie zabraniał Aldarenowi usiąść, pozwolił sobie jednak gapić się na niego, gdy tak się przeciągał, mlaskał, gdy widział ten kieł wysuwający się spod wargi, tak uroczy i rozbrajający… Jak on to robił, że w jednej chwili był najbardziej seksowną bestią na Łusce, a później takim uroczym szczeniaczkiem? To jakaś magia.
        - Wygodnie - zapewnił z zadowoleniem w głosie i rozmarzeniem w oczach. - Tak bardzo, że aż nie miałem ochoty cię budzić, ale jeszcze tyle mamy tu do zrobienia… Ale chcę powtarzać takie drzemki - oświadczył, jasno sugerując, że nie chodzi o jeden raz. - Mógłbym tak codziennie…
        Mitra jakby po chwili załapał jakąś subtelność w słowach skrzypka - zerknął na niego z iskrą ekscytacji w oczach, po czym zaraz spuścił wzrok i swoje skrępowanie próbował zamaskować uśmiechem.
        - Wiesz… - zaczął ostrożnie, przytrzymując jego dłoń przy swojej twarzy i przytulając się do niej. - To właśnie mi się w tobie tak podoba… Jako jedna z wielu rzeczy, ale jednak działa na mnie to, że jesteś taki “ciężki i twardy” jak to ująłeś i że gdy cię dotykam czuję jak umięśniony i silny jesteś, ale w gestach jesteś taki delikatny. I lubię… naprawdę nie wiem jak to ująć, ale dotykanie cię sprawia mi po prostu przyjemność. A… to przed chwilą było dla mnie bardzo wyjątkowe. To trochę próżne, ale naprawdę dobrze się z tym czułem, że mogłem się tak tobą zaopiekować. Zasługujesz na to, by ktoś się tobą zajmował, a nie tylko cały czas ty ratujesz cały świat - oświadczył z ogromnym przekonaniem.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        "Kochanie" - tak proste i pospolite stwierdzenie, a jednak tak mocno chwytające za serce. Mitra nie musiał robić niewiadomo czego, by Aldaren poczuł rozchodzące się po jego ciele ciepło. W tym przypadku wampir był naprawdę mocno poruszony tymi czułymi słowami ze strony swojego partnera i mało brakowało by uronił kilka łez ze wzruszenia. A przecież to tylko jedno, zwyczajne słowo. Sęk jednak w tym, że Aldaren nigdy by się nie spodziewał usłyszeć czegoś takiego od Mitry, zwłaszcza, że nekromanta miał całą gamę innych określeń, choć równie czułych i dowodzących jego miłości do wampira, a jednak to najbardziej pospolite ze wszystkich znanych ludzkości tak bardzo poruszyło skrzypka. Gdyby nie to, jak bardzo Mitrze zależało na tym, aby nieumarły zdrzemnął się w jego objęciach, prawdopodobnie Aldaren całkiem by o tym zapomniał, obsypując ukochanego pocałunkami i innymi czułościami. Na szczęście Mitra potrafił sprowadzić lazurowookiego z powrotem na ziemię.
        - Szantażem? - zainteresował się, po chili unosząc jedną brew i uśmiechając się arogancko. - Jestem przekonany, że nie wytrzymałbyś zbyt długo bez odzywania się do mnie czy przytulania - zamruczał odrobinę prowokacyjnie i wyszczerzył swoje kły w szerokim uśmiechu, jakby rzucał Mitrze wyzwanie, choć oczywiście tylko się z nim droczył. Prawda była taka, że mimo wszystko największą torturą byłoby to dla atencjonalnego wampira, który przecież już raz cierpiał ogromne katusze z powodu cichych kilku godzin w ich związku i to nie dlatego, że nekromanta postanowił go ukarać swoim milczeniem, a to skrzypek sobie wmówił, że najlepiej będzie unikać go jak ognia. Z resztą nie było się o co obawiać, bo błogosławiony nigdy nie miał jakiś specjalnych problemów z obudzeniem nieumarłego, gdy naprawdę mu na tym zależało. W zupełności wystarczył mu sam urok osobisty.

        Nie była to jakaś najlepsza drzemka w jego życiu, bo nie przepadał za nimi, a też nic mu się nie śniło. Jedyne co trzeba było przyznać to, że naprawdę wypoczął i choć był po przebudzeniu rozleniwiony i zaspany, to przynajmniej nie był bardziej znużony, niż przed zaśnięciem, a przecież często tak była, że po drzemce człowiek jest jeszcze bardziej zmęczony i wyssany z życia. Może... nie wyssany. Aż się głodny zrobił... Jakieś inne określenie...?
        Nie musiał się na szczęście nad tym zbyt długo zastanawiać, gdyż po swojej być może z początku niezbyt miłej odpowiedzi na przywitanie ukochanego, zaczął go obsypywać komplementami, choć czy nazwanie kogoś poduszką było komplementem? Najważniejsze, że Aldaren odsunął od siebie myśli związane z wysysaniem czegokolwiek z kogokolwiek i skupił się w pełni wyłącznie na swoich słodkich, ukochanym aniele, który na szczęście nie poczuł się urażony pierwszą odpowiedzią nieumarłego. A nawet jeśli, to po tym pocałunku powinien się domyślić, że wampir nie miał nic złego na myśli.
        Co prawda nie do końca wyszło tak jak skrzypek sobie zaplanował, bo ledwo złączył z narzeczonym swoje usta i za sprawą grawitacji po postu na niego opadł, jednakże to, jak Mitra go od razu chwycił mocno go zaskoczyło. Nie było w tym ani granika chęci uchronienia się przed drugim ciałem, a jedynie ochrona wampira przed dalszą bezwzględnością grawitacji. To było naprawdę coś niesamowitego, bo zazwyczaj to Aldaren starał się bronić błogosławionego przed wszystkim, nawet przed tymi drobnymi i nieszkodliwymi wypadkami jakie mogą się zdarzyć w życiu codziennym.
        Zakłopotany własnymi myślami i zaistniałą sytuacją od razu podniósł się o własnych siłach i przeprosił partnera, mimo że nie stało się praktycznie nic. Nie zwrócił uwagi na to, że niebianin wpatruje się w niego jak zahipnotyzowany, zwłaszcza, gdy dla rozładowania napięcia ze swojego ciała, skrzypek przeciągnął się mocno. Zapytał zaraz ukochanego o to, jak jemu było przez tę chwilę, kiedy nieumarły spał i spojrzał na niego. Był bardzo ciekawy opinii Mitry, bo pierwszy raz zdarzyło im się, że Aldaren praktycznie na nim spał, a miał świadomość tego, że był cięższy od drobniejszej budowy nekromanty.
        - Tyle rzeczy do zrobienia, a tak skrócony przeze mnie dzień - westchnął dramatycznie, spuszczając lekko ze skruchą głowę. Zaraz jednak ją podniósł i spojrzał uważnie na blondyna, gdy padło z jego strony życzenie. Skrzypek zamyślił się na moment, a po chwili utkwił pełny czułości wzrok na swoim ukochanym. - Myślę, że dałoby się zrobić jakiś pożytek z tego, że jestem wampirem, by spełnić twoje życzenie - powiedział enigmatycznie z niewinnym uśmiechem i pocałował z miłością Mitrę w czoło.
        - Hm? - mruknął z zainteresowaniem, gdy nagle niebianin zrobił się taki zawstydzony. Nie odsunął jednak dłoni od jego policzka, nie wyrwał jej z jego palców, zamiast tego delikatnie gładził kciukiem jego aksamitnie miękką, rozgrzaną słońcem skórę.
        - Nie zależy mi na ratowaniu całego świata, mógłby dla mnie przestać istnieć. Najważniejszy jesteś dla mnie wyłącznie ty - powiedział łagodnie, wyciągając w stronę błogosławionego wolną rękę, aby go objąć i po prostu przysunąć do siebie, przytulić go. - Tak prawdę powiedziawszy, odnośnie tego co właśnie powiedziałeś... dla mnie samego było to coś niezwykłego. To, że mogłem odpocząć w twoich ramionach i nie myśleć o niczym, o nic się nie martwić. Wiem, że przecież nic złego się nie dzieje, nikt nie wie, że tu jesteśmy i nikt tu nie przychodzi, nic nam tu nie zagraża, a jednak dopiero jak zamknąłem oczy w twoich ramionach byłem w stanie w pełni odczuć ulgę. Jakby ktoś zdjął z moich barków ogromny ciężar, o którego istnieniu nawet nie miałem pojęcia. Choć chyba najbardziej poruszyło mnie to, jak mnie złapałeś, gdy straciłem równowagę - wyznał łagodnie, trzymając delikatnie w swoich objęciach nekromantę i opierając brodę na jego ramieniu, mówił cicho przy jego uchu.
        - Byłem pewien, że się odsuniesz, odepchniesz mnie lekko, albo sparaliżuje cię strach przez tą kłopotliwą sytuację, a ty mnie objąłeś i przytrzymałeś... - powiedział i było słychać w jego głosie jak wiele emocji to w nim wywołało. - Wiem, że nie jestem najlepszym partnerem jakiego można sobie wymarzyć. Często sprawiałem problemy tam gdzie ich nigdy nie powinno być, ale zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej. Zawsze jak coś robiłem miałem z tyłu głowy twoje traumy, to co ci się kiedyś przytrafiło i zawsze starałem się unikać sytuacji, które mogłyby przywołać wspomnienia z przeszłości, albo pogłębić twoje lęki. Chcę cię uchronić przed całym złem tego świata, bo czuję się jakby to co cię spotkało było moją winą. Mam do siebie ogromny żal, że nie spotkałem cię wcześniej, że nie byłem w stanie zapobiec temu co ci się przytrafiło. A już szczególnie, po tym co miało miejsce w Thulle. Prawdopodobnie gdyby nie to, że wyszedłeś stamtąd na wpół sparaliżowany, więcej byśmy się nie zobaczyli - wyznał lekko drżącym głosem, nieco niepewny własnych słów, jakby dopiero teraz do niego dotarło dlaczego tak bardzo zależało mu od samego początku na Mitrze.
        - Chciałem się tobą zaopiekować, aż nie wróciłbyś do zdrowia i pełni sił, planując ci po tym po prostu służyć i być żywą tarczą w razie zagrożenia. Przywiązałem się do ciebie jak pies do swojego pana, ale gdy opowiedziałeś mi o tym co ci się przytrafiło... jedyne czego zapragnąłem to sprawić byś był szczęśliwy, byś nie musiał się już nigdy niczego bać, nawet jeśli miałoby mnie przy tobie nie być. Do momentu wyjazdu chyba nawet do końca nie byłem pewny czy się w tobie zakochałem czy nie, ale ta podróż utwierdziła mnie jedynie w przekonaniu, że nie potrafię bez ciebie żyć. Strasznie tęskniłem i wręcz nie mogłem się doczekać kiedy będę mógł cię znów zobaczyć i wtedy już samo się wszystko podziało - dokończył rozluźniając swoje objęcia, by dać Mitrze szansę się od niego odsunąć, gdyby tego potrzebował. Albo gdyby zechciał szarpnąć wampirem, jeśli jego wyznanie nie spodobało się nekromancie i go jedynie zdenerwowało. - Nie potrafię bez ciebie żyć i chciałbym byś był szczęśliwy. Dlatego jestem tak bardzo nieznośny ze swoją nadopiekuńczością i zawsze staram się ciebie przed wszystkim uchronić. Przepraszam, że przez to wyłącznie wszystko psułem, denerwowałem cię i podcinałem ci skrzydła - dodał cicho, spuszczając głowę. Strasznie się bał, że swoim wyznaniem i tym razem jedynie zważył cudowną atmosferę i sam nawet nie wiedział dlaczego to wszystko powiedział. Przecież jakby ograniczył się do suchego stwierdzenia, że chce po prostu być Mitry rycerzem na białym rumaku, też byłoby dobrze, co najwyżej zmienili by temat. Obecnie natomiast... Cudowny dzień mógł się skończyć w niecudowny sposób i to jeszcze szybciej, niż Mitra planował. Jak raz żałował, że nie było w pobliżu Xargana, albo Amy, którzy mogliby go trzepnąć w ten durny, nieumarły łeb nim byłoby za późno.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        - Ćśś - Mitra uciszył skrzypka, zasłaniając mu usta jedną dłonią. - Nie powiem ci do czego jestem zdolny - zamruczał, znowu słodkim, ale przy tym trochę złowieszczym tonem. Czule pocałował skrzypka w czubek głowy, po czym w końcu odjął rękę od jego twarzy i wygodnie go objął. - Śpij już.

        Dobry nastrój utrzymał się też po drzemce Aldarena i jego pierwsze zaczepne zdanie nie zepsuło Mitrze humoru. A nawet jeśli… Nie mógłby być zły po tym ile później miłych słów usłyszał i jak bardzo ukochany go prowokował, nawet jeśli robił to zupełnie nieświadomie. Z tego dobrego samopoczucia wzięło się to, że zdobył się na swoje wyznanie… Jednak nie spodziewał się co to za sobą pociągnie. Ufnie poddawał się jego gestom, temu głaskaniu, objęciom, cały czas go uważnie przy tym słuchając. Po pierwszy zdaniu uśmiechnął się czule - to był taki komplement w stylu Aldarena, który bardzo lubił. Jednak później zdarzyło się już coś… Całkowicie niezwykłego.
        Mitra słuchał w ciszy, z głową opartą o ramię swojego partnera. Po napięciu jego mięśni nie dało się tego poznać, ale był bardzo poruszony wyznaniem Aldarena. Serce zaczęło walić mu jak młot, a w głowie miał chaos, ale wcale nie w złym tego słowa znaczeniu. Nie potrafił ogarnąć myślami tego jak bardzo radowały go te słowa i jak wiele znaczyły. Ulga, o której mówił jego partner, była dla niego największą nagrodą. Tak bardzo chciał, by Aldaren był przy nim szczęśliwy, tak bardzo chciał być dla niego wsparciem… I teraz mu się udało. Aż oczy zaczęły mu się szklić od tego wszystkiego - podczas tego wyjazdu stanowczo za często płakał. Choć skoro były to łzy szczęścia to czemu miałby się krępować i wstydzić?
        Najlepsze dopiero miało nadejść. Mitra spiął się lekko, gdy jego ukochany wspomniał o tym drobnym incydencie sprzed chwili. On… nawet nad tym się nie zastanawiał. To był odruch, podświadoma troska o partnera, coś co zrobił praktycznie bez udziału świadomości. Lecz Aldaren miał rację - to miało duże znaczenie. Jeszcze tydzień temu Mitra pewnie zareagowałby tak jak wspomniał skrzypek - najpewniej by zamarł, sparaliżowany strachem. Teraz nawet mu to przez myśl nie przeszło. I co więcej - gdy wracał myślami do tamtej chwili, wcale nie czuł dyskomfortu albo zażenowania, nie wyrzucał sobie tego jak zareagował. Pewnie gdyby znowu był postawiony w takiej sytuacji, zrobiłby coś podobnego.
        Mitra troszkę ciaśniej objął Aldarena, jakby chciał go wesprzeć w tej burzy emocji, którą oboje odczuwali. Delikatnie pogłaskał go po łopatkach, ale jego ręka zatrzymała się, gdy skrzypek podjął i to słowami “nie jestem najlepszym partnerem”. Jak on śmiał?! Nim jednak Mitra zaczął się kłócić, wysłuchał go. Na nowo się rozluźnił, dając partnerowi się wygadać. Były to jednak trudne słowa, przez które niebianin ponownie się wzruszył. Nie przerywał, chłonął łapczywie każdą zgłoskę wypowiedzianą przez narzeczonego, a gdy ten rozluźnił swoje objęcia, Mitra również swoje trochę poluzował, ale nie przez to, że chciał uciec. Odsunął się odrobinę, by móc spojrzeć ukochanemu w oczy i nadal obejmując go jedną ręką, drugą z czułością położył na jego policzku. Oblicze niebianina wyglądało jakby trawiła go gorączka - miał szkliste oczy i policzki pokryte rumieńcem, oddychał przez lekko uchylone usta. Zacisnął wargi dopiero, gdy Aldaren zamilkł i nadeszła jego kolej, by odnieść się do jego słów. To było jednak tak trudne - w jego głowie kołatały się miliony myśli i nie był w stanie wybrać spomiędzy nich tej, od której powinien zacząć. Zamiast więc się odezwać, ujął ukochanego za dłoń i położył ją na swoim sercu - gest był bardzo delikatny, a on cały czas patrzył na skrzypka, jakby w oczach chciał zobaczyć zgodę na ten dotyk.
        - Czujesz jak mocno bije? - zapytał szeptem. Faktycznie, serce nekromanty łomotało tak mocno, że dało się je poczuć nawet przez warstwę ubrania.
        - Kocham cię, Ren - zapewnił, nadal nie mając śmiałości, by mówić głośno. A może nie potrafiąc przez ściśnięte z emocji gardło. - I uważam, że jesteś najlepszym partnerem, na jakiego mogłem trafić. Czasami aż nie dowierzam, że miałem takie szczęście… A ty tyle cierpliwości, by mnie otworzyć i przekonać, że też wolno mi się zakochać. - Mitra zdobył się na nieśmiały uśmiech. - Może czasami bywałeś nadopiekuńczy, ale dla mnie wiele znaczyło to, że mnie słuchałeś, że szanowałeś to co mówiłeś, że brałeś pod uwagę moje lęki… Też przecież nie byłem łatwym partnerem. Gdybym nie był takim skrytym w sobie osłem to pewnie uniknęlibyśmy wielu kłótni i zniszczeń. Ale jest dobrze, Ren - zapewnił z czułością w głosie. - Jest bardzo dobrze… - dodał, całując delikatnie swojego narzeczonego. Po krótkim pocałunku lekko zacisnął wargi, przyglądając się z miłością swojemu narzeczonemu, po czym westchnął i kontynuował.
        - To chyba trochę spóźnione podsumowanie naszej wczorajszej rozmowy, prawda, mój drogi? - zapytał lekkim tonem, ale z ogromną czułością w oczach. - Też chcę się tobą zaopiekować, Ren. I chcę, byś polegał na mnie. Tak jak przed chwilą - dodał słodkim tonem, znowu kończąc swoje słowa pocałunkiem. Gdy czułości dobiegły końca, Mitra ukradkiem otarł łzę z kącika oka i zaśmiał się z zażenowaniem.
        - Znowu to robisz - poskarżył się. - To ja miałem sprawić, by ten dzień był dla ciebie wyjątkowy, a znowu to ty sprawiasz, że płaczę ze szczęścia. Zbyt łatwo ci to przychodzi - podsumował, po czym objął Aldarena i lekko pociągnął go w bok, by tak spleceni położyli się na kocu. Nic nie mówił, głaskał i pieścił swojego partnera i cieszył się tą wspólną chwilą w tak pięknej scenerii. Po dłuższej chwili uśmiechnął się leniwie.
        - Wiesz, to trochę zabawne, bo na początku też tak o nas myślałem; że chcę byś był szczęśliwy, nawet jeśli to oznacza, że ja muszę zniknąć… Dlatego kazałem ci jechać. Myślałem, że dzięki temu stworzysz szpital, znajdziesz sobie tam jakąś dobrą i piękną dziewczynę i dzięki temu spełnią się twoje marzenia. Teraz wiem w jakim błędzie byłem, ale naprawdę wtedy tak myślałem - wyznał, uśmiechając się i kręcąc z politowaniem głową nad tym dawnym sobą.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        Przez swoje wyznanie Aldren był bardzo mocno roztrzęsiony wewnętrznie przez szalejącą w nim emocjonalną burzę, choć starał się jak mógł, by tego nie pokazać. Jeśli przez tych kilka niepotrzebnie wypowiedzianych zdań miał zepsuć cały ten cudowny dzień, chciał to przyjąć z dumą i należytym szacunkiem, z pełną odpowiedzialnością za popełnione przez siebie błędy. Spodziewał się naprawdę wielu rzeczy, wraz z oburzeniem Mitry za samokrytyczne stwierdzenie, że skrzypek nie był ideałem partnera. Nie było jednak w jego przypuszczeniach tego, że odbierze błogosławionemu mowę. I to nie z powodu gniewu, a ze wzruszenia. Odetchnął głęboko, nerwowo, gdy cisza między nimi się coraz bardziej wydłużała. Momentalnie podniósł na narzeczonego ostrożne, zbolałe spojrzenie, jakby obawiał się tego, co mógłby zobaczyć w jego oczach, po tym jak Mitra złapał jego dłoń. Nie próbował walczyć z nekromantą i wyrywać swojej ręki z jego palców, choć nie wiedział, co blondyn zamierza zrobić. Poddał się mu bez namysłu. Był tak poruszony gestem ukochanego, gdy ten przyłożył dłoń wampira do swojego serca, że porzucił swoją dumną postawę i pozwolił swojemu wzruszeniu zagrać w tej chwili pierwsze skrzypce. Tym razem to z oczu nieumarłego popłynęły łzy wywołane burzą pozytywnych emocji. Mitra był najprawdziwszym w świecie aniołem. Jego najcenniejszym skarbem. A to był bez wątpienia najpiękniejszy dzień w całym życiu i nie-życiu lazurowookiego.
        - Mitra... - odezwał się ostrożnie z wilgotnymi ścieżkami wzruszenia na jego policzkach wyznaczonymi przez łzy, które spłynęły z jego oczu. Nic jednak więcej nie powiedział, ponieważ nim zebrał myśli, Mitra kontynuował swoją wypowiedź i nie chciał mu przerywać. Z resztą on już miał szansę się w pełni wypowiedzieć i teraz była kolej niebianina. Słuchał go więc z należytą uwagą, tak jak wcześniej nekromanta dał mu się wygada, ani myśląc o tym, by wtrącić mu się w słowo.
        Słowa narzeczonego nie tylko utwierdziły Aldarena w tym, że nie popełnił żadnego błędu decydując się na swoją wcześniejszą, emocjonalną wypowiedź, ale przynosiły również niewypowiedzianą ulgę. Były dla skrzypka niczym obietnica, że nawet jeśli jeszcze kiedyś zdarzą się w ich związku tak ciężkie chwile, jakie miały miejsce na samym początku, dadzą sobie z nimi radę, a to tylko umocni ich związek. Tyle przecież razem przeszli. Nic nigdy nie będzie w stanie zniszczyć tego co do siebie czuli. Słowa Mitry, dzięki którym zrodziła się w skrzypku ta wiara, były naprawdę mocno pokrzepiające, a on sam mógł być dużo spokojniejszy o przyszłość ich związku.
        Poddał się delikatnemu pocałunkowi ukochanego, łagodnie go odwzajemniając, jednak nie starając się go ani trochę przedłużyć. Raz, że nie miał śmiałości, a dwa - obecna chwila nie wydawała mu się najlepszą na jakieś namiętności. Parsknął zaraz odrobinę rozbawiony, zasłaniając sobie usta, by nie sprawić przykrości błogosławionemu, gdy ten zauważył, że wcześniejszego wieczora już o tym rozmawiali, a to co obecnie miało miejsce można było jasno uznać za podsumowanie.
        - Przepraszam - powiedział zaraz, mając na myśli swoje rozbawienie, ale również to, że jak się okazało nie dokończyli tematu z zeszłego dnia. -Też cię kocham i trudno się z tobą nie zgodzić, jednakże jeśli mogę, chciałbym na swoją obronę dodać, że wcale tego nie planowałem i sam myślałem, że wczoraj wszystko sobie w tej sprawie powiedzieliśmy - wyjaśnił z lekkim zakłopotaniem drapiąc się po karku, jednakże nie był spięty, a na jego twarzy widniał błogi, pełen radości z życia uśmiech. Był naprawdę szczęśliwy. - Obiecuję, że nie będę ci już odbierał możliwości bycia dla mnie rycerzem w lśniącej zbroi. Jestem tylko i wyłącznie twój do końca wieczności i jeszcze dłużej.
        Pogłaskał Mitrę czule po głowie, by zaraz zsunąć swoją dłoń na jego policzek i po nim go pogładzić. I tym razem odwzajemnił słodki pocałunek ukochanego, którym ponownie został obdarowany. Aż musiał się powstrzymać by nie oblizać sobie ust i nie rozkoszować się tym odrobinę dłużej. Zwłaszcza, że Mitra parsknął nagle. Aldaren spojrzał na niego odrobinę zaskoczony jego zachowaniem, bo nie rozumiał z czego ono wynikało. A przynajmniej początkowo nie rozumiał, gdyż zaraz niebianin przybył z odpowiedzią ratunkową.
        Wyrzuty ukochanego były jak miód na serce nieumarłego, który nie mógł ukryć swojej dumy z zaistniałej sytuacji, choć prawdę powiedziawszy nic przecież nie zrobił. Nie miał więc żadnych skrupułów by nie wyszczerzyć swoich kłów w przebiegłym uśmiechu, zwłaszcza, że szczęście wręcz go rozsadzało od środka.
        - Jak już mówiłem, wszelkie skargi i zażalenia będę w stanie przyjmować dopiero jutro - zażartował z tym chytrym wyrazem twarzy, którą zbliżył do niebianina. Ten jednak stanowczo zbyt łatwo udaremnił całą zagrywkę wampira, pociągając go razem z sobą na ziemię.
        W pierwszej chwili Aldaren instynktownie zacisnął lekko dłoń na ubraniu ukochanego, myśląc, że to może go samego znów zachwiało, kiedy jednak uświadomił sobie, że to nie z powodu osłabienia snem czy przez światło dnia stracił ponownie równowagę, a za sprawą właśnie ukochanego, spojrzał na niego odrobinę zdezorientowany. Szybko się jednak rozluźnił pod wpływem dotyku najbliższego swojemu sercu mężczyzny i sam muskał palcami jego delikatną skórę na twarzy i szyi od czasu do czasu bawiąc się jego złocistymi puklami. Mógłby tak po prostu leżeć z Mitrą do końca swoich dni i upajać się jego cudownym widokiem oraz kojącą bliskością.
        - Wiem, aniele. Najważniejsze, że teraz jesteśmy razem i nic tego nie zmieni. Haha, miałeś swoją szansę na ucieczkę, a teraz będziesz na mnie skazany już przez całą wieczność - podsumował z rozbawieniem słowa ukochanego i dźgnął go delikatnie, zaczepnie palcem w bok. Zaraz jednak przestał się wygłupiać i ujął dłonią jego policzek. Wsparł się na drugiej ręce by nadal leżeć na boku, ale odrobinę się podnieść, by móc pochylić się do nekromanty, patrząc mu przy tym głęboko w oczy. - Zwłaszcza, że ty jesteś moim jedynym marzeniem - mruknął z miłością z ustami przy wargach niebianina, które po chwili łagodnie pocałował.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        Mitra nie zraził się tym, że Aldaren na niego nie patrzył - często podczas rozmów na takie poważne tematy nie patrzyli sobie w oczy i jemu to nie przeszkadzało. A może wręcz zachęciło do tego, by to gesty przemówiły zamiast słów… Musiał, po prostu musiał mu pokazać jak bardzo go poruszył. I wiedział, że dobrze zrobił już w chwili, gdy poczuł jego dłoń na swoim torsie. Było coś w tym jak swobodnie ułożył palce - coś jakby bardzo na to czekał. A później to spojrzenie roziskrzonych oczu, to jakim słodkim tonem wypowiedział jego imię… I tylko łzy psuły ten obraz. Serce Mitry na chwilę zgubiło rytm, przerażone, że to łzy smutku, ale nie - poznał, że to było szczęście. Aldaren był wzruszony, a Mitra razem z nim - co więcej niemożliwie przy tym szczęśliwy, bo do tej pory jego partner rzadko okazywał słabość i przede wszystkim nigdy nie pozwolił, by ogarnęło go takie wzruszenie. To dodało mu animuszu, by mówić dalej i przedstawić swój punkt widzenia. Był absolutnie szczery i pewny tego co mówił, robił i czuł - a to w jego przypadku rzadki widok. Nadal się otwierał i trochę bał okazywać emocje, ale to nie był ten przypadek. Tym bardziej, że Aldaren słuchał z taką uwagą. Nawet nie miał za złe tego niewinnego śmiechu, który wyrwał się skrzypkowi po uwadze o nawiązaniu do wczorajszej rozmowy - sam był w tym momencie w dobrym humorze, jakby spadł mu olbrzymi ciężar z piersi.
        - Też tak myślałem - przyznał. - Ale jak widać można było coś jeszcze dodać. I dobrze, że mi to wszystko opowiedziałeś. Naprawdę sprawiłeś mi ogromną radość.
        Mitra uśmiechał tak szczerze, że aż sprawiał wrażenie, jakby jego skóra błogosławionego promieniała nowym, jeszcze silniejszym blaskiem. A może to tylko rozproszone na daszku ich altany światło sprawiało takie romantyczne wrażenie.
        - Wiesz jak mnie cieszy to co mówisz? - upewnił się. - Z dumą będę nosił mój rycerski tytuł, mój panie - dodał, mrugając porozumiewawczo do Aldarena.
        I choć śmiali się i żartowali, Mitra nie wytrzymał tego nadmiaru emocji i w końcu poddał się wzruszeniu, za które oczywiście oberwało się skrzypkowi, który nie okazał cienia skruchy. Dobrze mu więc tak, że przez moment był zaskoczony tym jak go błogosławiony pociągnął do pozycji leżącej. Zrobiło mu się jednak miło, gdy zauważył to, co wcześniej odrobinę mu umknęło.
        - Przytrzymałeś się mnie - oświadczył szeptem, z czułością. Za takie zaufanie należała się Aldarenowi nagroda w postaci kolejnego całusa.
        Atmosfera zrodzona między nimi była dla Mitry niezwykła. Trochę czułości, trochę żartów, śmiech, łzy, pocałunki, łaskotki… Wszystko tak spójne, prawdziwe, wyzwalające. Cudowna chwila - aż nie chciał, by kiedykolwiek minęła.
        - I kto to mówi - parsknął cicho błogosławiony, gdy Aldaren wytknął mu, że nie uciekł, gdy miał okazję. - Też miałeś dziś okazję by dać drapaka, a zamiast tego potulnie dałeś sobie założyć smycz - oświadczył, delikatnie przyciągając do siebie za wisiorek zaręczynowy. Lekko podskoczył, gdy został dźgnięty i wykonał taki ruch ręką, jakby chciał jednocześnie odgonić od siebie tę rękę i osłonić bok. A później już potulnie położył się na kocu i z rozmarzeniem patrzył w oczy skrzypka z tak bliska.
        - Mógłbym w nich utonąć… - wyznał w tej krótkiej chwili między słowami Aldarena a ich pocałunkiem. Westchnął z prawdziwą przyjemnością, obejmując go jedną ręką w pasie, a drugą wsuwając pod jego głowę. Obrócił się lekko, by leżeć na plecach i by skrzypek się nad nim pochylił. Nie była to żadna zachęta, żadne planowane działanie - po prostu tak było wygodniej im obojgu. A co więcej - Mitra wcale się nie bał tego, że leżał tak z odsłoniętym brzuchem, bezbronny. Był z mężczyzną, którego kochał.
        - Czy mówiłem ci kiedyś, że masz najpiękniejsze oczy na świecie? - upewnił się po chwili rozmarzonym wzrokiem, pieszczotliwie głaszcząc Aldarena po policzku. - Mają taki piękny, lazurowy kolor. Trochę jak ocean a trochę… Chyba jak lodowiec. Tak się skrzą, gdy spojrzy się w nie naprawdę, naprawdę głęboko. Choć też może z odrobiną domieszki nieba? - zastanawiał się na głos. - Piękny, błękitny bezkres, głębia, w której chcę się zanurzyć za każdym razem, gdy w nie spoglądam… I tak pięknie widać w nich to co naprawdę czujesz - dodał. - I choć są niebieskie, jest w nich tyle ciepła, że sięga ono aż do mojego serca.
        Tym razem Mitra nie ujął Aldarena za rękę, a tylko subtelnym spojrzeniem zachęcił go, by położył dłoń na jego mostku. Wiedział, że mieli na ten dzień jeszcze jakieś plany i takie po prostu leżenie było strasznie bezproduktywne… Ale na Prasmoka, czy nie mogli się po prostu zatrzymać w tej ich małej bańce poza miejscem i czasem, szczęśliwi? Niech świat pędzi dalej sam, oni tu zostaną, tylko we dwoje, ze swoją miłością. Później najwyżej dogonią resztę…
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        Trudno było Aldarenowi nie westchnąć z rozmarzeniem i podziwem, gdy w głowie wciąż miał wspomnienia tego jak posępny i zamknięty w sobie był Mitra przy ich pierwszym spotkaniu, a teraz tak promieniał ze szczęścia. To był naprawdę wspaniały widok, którym skrzypek pragnął rozkoszować się do końca swoich dni, sycić nim oczy już zawsze. Go samego wręcz rozpierała radość, że to właśnie niego Mitra postanowił obdarować swoją miłością a ich związek zdrowo kwitnął z każdym dniem. Pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu praktycznie codziennie dochodziło między nimi do większych i mniejszych konfliktów, spowodowanych tylko i wyłącznie strachem. Wampir był gotów zrobić wszystko by już nigdy więcej nie dopuścić do nieporozumienia między nimi. Albo by chociaż nie zdarzały się tak często. Nawet jeśli miałby czasami powierzyć w ręce Mitry możliwość zapanowania nad sytuacja czy zaopiekowania się nieumarłym. Jego duma na tym nie ucierpi, a niebianin będzie miał szansę by się wykazać i nabrać nieco więcej pewności siebie. Poza tym... to było naprawdę przyjemne oddać się komuś tak w pełni, polegać na kimś i choć przez chwilę się niczym nie przejmować.
        Zaśmiał się z rozbawieniem, po tym jak Mitra do niego mrugnął, ale nie było to ani trochę złośliwe. Po prostu z jednej strony było to bardzo urocze, a z drugiej wyglądało to tak, jakby właśnie omawiali jakiś przekręt wszechczasów. No i po części był w tym zawarty pewnego rodzaju podstęp. Może nie do końca planowany od samego początku, ale jednak był - Aldaren został podstępnie powalony na ziemię przez Mitrę. Wampir jednak nie miał najmniejszego zamiaru skarżyć się z tego powodu.
        - To... no... ja... - zaczął dukać z zakłopotaniem, próbując się jakoś wytłumaczyć z tego co zrobił, a o czym nawet nie myślał, jednakże nie był w stanie zebrać odpowiednio myśli, by stworzyć choć jedno sensowne zdanie. Z resztą chyba nawet nie było potrzeby, by cokolwiek mówił, w jakikolwiek sposób próbował wyjaśnić swoje działanie. Mitra nie wydawał się być zły na skrzypka, a zamiast tego wyglądał jakby mu się na prawdę miło zrobiło przez to, że Aldaren uczepił się jego ubrania, gdy oboje opadali w stronę ziemi. Poza tym... nawet jakby nieumarły był w stanie coś powiedzieć, po prostu nie dostał od ukochanego na to szansy. Otrzymał jednak coś dużo lepszego od tego. Aż zamruczał cicho z rozkoszą, a całe napięcie i stres z niego uleciały. Jeszcze trochę i zacznie się Mitrze skarżyć, że ten robi z niego rozgotowaną kluskę, a przecież był wielkim, złym, krwiopijcą!
        - Akurat na ucieczkę mi dzisiaj nie dałeś szansy, byłem zbyt pochłonięty myślą o tym, że to ty uciekłeś ode mnie. I to bez śniadania! - odparł bez chwili zawahania zarzuty niebianina, jako największa zbrodnię przeciwko ludzkości wyrzucając to, że niebianin wyruszyłby w świat głodny, a nie to, że mógłby odejść bez pożegnania. Nie było chyba jednak sensu dłużej ciągnąć tego żartu, gdyż błogosławiony chwycił nieumarłego za wisiorek, który mu podarował i delikatnie go do siebie przyciągnął w taki sposób, że na moment skrzypek miał całkowitą pustkę w głowie. Można powiedzieć, że całkowicie go zamurowało i to nie w złym znaczeniu, co można by szybko wywnioskować po tym, jak rumieniec oblał praktycznie całą jego twarz. Krótka chwila, a zdawała się trwać całą wieczność, gdy Aldaren wpatrywał się ukochanemu głęboko w oczy, z lekko otworzonymi ustami. Zwłaszcza, że czuł jak po jego ciele rozeszło się przyjemne ciepło.
        Przełknął głośno, ostrożnie ślinę, otrząsając się powoli z tego hipnotycznego stanu, do którego doprowadził go Mitra, nie odsunął się jednak od niego, nie wyciągnął wisiorka z jego palców, nadal pozwalając by nekromanta trzymał go w ten sposób.
        - To czysta przyjemność być trzymanym przez ciebie na tak krótkiej smyczy - mruknął ze szczerą miłością, prawdziwym oddaniem widocznym w intensywnie niebieskich oczach i rozkoszą pobrzmiewającą w tonie.
        - Hm? -zapytał zaraz łagodnie nie do końca rozumiejąc o co chodziło jego partnerowi. Odetchnął przy tym głęboko, spokojnie jakby do tej pory wstrzymywał powietrze. Albo jakby hipnotyzujący urok nekromanty, jego gesty i sama bliskość odbierały wampirowi w tej chwili dech.
        Uważnie obserwował jak Mitra poprawiał swoje ułożenie, jak odrobinę przybliżył do siebie nieumarłego, gdy objął go w pasie. Leżąc obok narzeczonego i wsparty na jednej ręce, by móc się nad nim lekko pochylać, chłonąc jak najwięcej się dało z tej cudownej chwili ich bliskości, a zwłaszcza przepięknego widoku swojego ukochanego, słuchał go jak zahipnotyzowany. By nie przerywać mu, odpowiedział blondynowi lekkim kiwnięciem głowy na jego pytanie, bo rzeczywiście kilka razy zdarzyło się Mitrze komplementować raczej niecodzienny kolor oczu nieumarłego, choć z tego co pamiętał, nie zdarzyło się jeszcze Mitrze próbować zidentyfikować głębi tego odcienia, by móc go jednoznacznie porównać do nieba czy oceanu.
        - To wyłącznie twoja zasługa. Tchnąłeś w nie na nowo życie, mój nekromanto - odparł łagodnie i delikatnie położył dłoń na piersi ukochanego, widząc jego subtelne przyzwolenie. Jednocześnie oparł się na nim lekko, by nie stracić równowagi, gdyż opieranie się na jednej ręce, leżąc na boku nie było zbyt wygodne, zwłaszcza gdy ktoś chciał się pochylić nad osobą leżącą obok.
        - Kocham cię Mitra, mój najdroższy, choć jak powiedziałeś przed chwilą, pewnie sam dobrze wiesz jak wielka jest moja miłość do ciebie. Nigdy jednak nie przestanę powtarzać jak mocno cię kocham - szepnął z uczuciem tuż przy ustach swojego partnera, na których zaraz złożył łagodny pocałunek, gładząc delikatnie opierającą się o niego dłonią, miejsce w którym czuł jak biło serce blondyna. Gdyby teraz świat miał się skończyć, ani by nie zwrócił na to uwagi, ani by się tym nie przejął. Najważniejsza była tylko i wyłącznie ta cudowna chwila, a zwłaszcza Mitra.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        Ależ Aldaren był czarujący - i gdy był taki zniewalająco zdecydowany i kuszący, i wtedy, gdy tak wpadał w zakłopotanie, że aż nie umiał porządnie wyartykułować jednego zdania. Mitra był w nim po uszy zakochany i zdawało mu się, że co chwilę ten stan się tylko pogłębia. Czy istniała jakaś granica, po której przekroczeniu to się zatrzyma i uspokoi? Oby nie - niebianin chciał tak tonąć do końca życia. Albo i dłużej.
        - Ha! - zawołał z tryumfem, gdy przeciwko niemu został podjęty tak poważny zarzut jak ucieczka bez posiłku. - Zjadłem śniadanie! Ama mi dała - dodał, by nie było, że ściemnia. Choć szczerze powiedziawszy nie był teraz do końca pewny czy coś u niej jadł. Był wtedy tak podekscytowany robieniem tego naszyjnika na zaręczyny, że zupełnie nie pamiętał całej reszty. Patrząc jednak na to, że nie czuł ssania w żołądku to musiał coś zjeść. Albo to z tej ekscytacji? Ponoć zakochani nie czują głodu i nie mają potrzeb fizjologicznych.
        Chwileczkę - czy Aldaren się rumienił? Mitra był tym tak podekscytowany, że aż zaczął sobie szybko przypominać co takiego zrobił, że doprowadził go do tego stanu. Słowa? Czyny? Coś co miało związek z tym wisiorkiem. Albo szyją - skrzypek dziwnie reagował, gdy Mitra pieścił jego szyję, może teraz poruszył jakieś czułe miejsce… A, nie… Dopiero komentarz jego narzeczonego nakierował go na odpowiednie tory. To… o smycz chodziło. A ta świadomość uruchomiła w głowie błogosławionego całą lawinę skojarzeń i bardzo jak na niego odważnych pomysłów. Powoli dostrzegał, że jego ukochany lubił być troszkę dominowany, bo za każdym razem gdy jemu zbierało się na trochę stanowczości, skrzypek był wyraźnie poruszony. Warto zapamiętać. A teraz - opanować się.
        - Nie chcę cię na krótkiej smyczy - powiedział, puszczając go. - W ogóle nie potrzebuję smyczy. Jestem pewny, że wolny i tak zawsze do mnie wrócisz - zapewnił czułym tonem. Znowu zebrało mu się na miłosne wyznania, ba, wręcz całą romantyczną przemowę o oczach. No i na to, by skusić Aldarena, by ponownie poczuł bicie jego serca. Może robiąc to po raz drugi trochę nadużywał tego gestu, ale nic nie mógł poradzić na to, że mu się spodobał i co więcej - jego ukochanemu też, skoro aż się wzruszył, gdy zrobili to po raz pierwszy.
        - Pff, dyskutuje - prychnął cicho, gdy Aldaren powiedział, że to jego zasługa. Spojrzał na niego z czułością. - Były piękne nim się połączyliśmy. Tylko wtedy już zupełnie nie potrafiłem określić tych emocji, które we mnie wywołują.
        Troszkę głębiej nabrał tchu, czując jak narzeczony lekko opiera się na jego piersi. Był to naturalny ruch, ale Mitra był na takie rzeczy wyczulony - po prostu odrobinkę skontrował, by nie musieć oddychać z przepony. To i tak nie było ważne, bo chwilę później wstrzymał oddech pod wpływem czułych słów i pieszczot. A gdy odzyskał oddech, wyrwało mu się ciche stęknięcie, wywołane połączoną przyjemnością z tego całusa w ucho i głaskania po torsie. Całe szczęście się nie nakręcił - nie miał teraz ochoty na namiętność, a po prostu na czułość, cieszenie się obecnością Aldarena, jego bliskością.
        - Powtarzaj mi to co dzień - poprosił szeptem. - Powtarzaj mi, że mnie kochasz. Ja to wiem… Ale lubię tego słuchać, to mi dodaje sił - wyznał.
        Po dłuższej chwili Mitra obrócił się i wtulił w swojego partnera. Chwilę po prostu tak trwał, rozkoszując się jego bliskością. Sprawiał wręcz wrażenie, jakby sam miał teraz usnąć w ramionach narzeczonego, bo długo trwał z zamkniętymi oczami. W końcu jednak podniósł spojrzenie na Aldarena.
        - Masz ochotę popływać? - zapytał z nadzieją w głosie. Sam miał olbrzymią ochotę wejść do morza. Słońce już minęło ten punkt, w którym świeciło najmocniej, więc wyjście z altanki nie powinno Aldarenowi za mocno zaszkodzić, a woda w zatoce była na pewno przyjemnie ciepła. Szkoda, by mieli z tego nie skorzystać - to mógł być ostatni ich pobyt na tej plaży podczas tego wyjazdu.
Awatar użytkownika
Aldaren
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Arystokrata , Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Aldaren »

        Niby Aldaren tylko żartował ze swoimi zarzutami odnośnie wyjścia Mitry z domu bez posiłku, ale prawdę powiedziawszy nie musiał się skrzypkowi w ogóle tłumaczyć. A już na pewno nie w momencie, gdy chwycił wampira za jego naszyjnik zaręczynowy i przyciągnął go do siebie. Był to co prawda bardzo krótki moment, jednakże wystarczający by do skrzypka nie dochodziły przez chwilę słowa ukochanego, a wszelkie myśli uleciały z jego nieumarłej głowy. Prawdopodobnie gdyby został o to wprost zapytany, byłby bardzo zaskoczony, nie zdając sobie sprawy z tego jak reagował w momentach, gdy Mitra był taki stanowczy i może nawet odrobinę zaborczy. Mogłoby się się również skończyć tak, że Aldaren po prostu wstydziłby się do tego przyznać przed swoim pięknym, kochanym i uroczo niewinnym aniołem.
        - Prawda - zgodził się spokojnie, odrobinę mruczącym tonem, ale powoli świadomość tego, co się wokół niego działo. - Wiesz jaki jestem, gdy zbyt długo nie ma cię przy mnie - przypomniał niewinnym, pogodnym tonem, jakby był dumny z tego, jakie szalone pomysły przychodziły mu do głowy, gdy był sam. Można było odnieść wrażenie, że był to dla niego najlepszy argument, by Mitra go nigdy nie zostawiał na zbyt długo, bo... mogło się wydarzyć absolutnie wszystko, nawet coś tak abstrakcyjnego, że nie znajdowało swojego odzwierciedlenia choćby we snach.
        Trudno było utrzymać wampirowi spokój i nie parsknąć z rozbawieniem, gdy Mitra prychnął z taką urazą w głosie. Jakby skrzypek nie wiadomo jak go znieważył. A przecież próbował się wysilić, choć na odrobię romantyczny komplement w odpowiedzi na tak piękne wyznanie swojego ukochanego. Oczywiście nie poczuł się urażony taką reakcją blondyna, bo nie było ku temu najmniejszych podstaw - nie kłócili się, nie obrzucali się złośliwościami by wbić temu drugiemu jak najmocniej szpilę, cieszyli się po prostu swoją bliskością, wymieniali komplementami, od czasu do czasu sobie żartowali, by atmosfera nie zrobiła się mdła gdyby mieli ograniczyć się tylko do tych wszystkich czułości. Aldaren darował sobie przy tym swoją tradycyjną, choć tanią zagrywkę udawania tego jak bardzo jest urażony oschłością partnera i jego brutalną szczerością. Uwielbiał gdy się ze sobą droczyli w ten sposób, teraz jednak postanowił zwyczajnie cieszyć się spokojną, romantyczną chwilą ze swoim narzeczonym, na pajacowanie będą mieli jeszcze nie jedną okazję w swoim związku i ogólnie wspólnym życiu.
        - Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, mój aniele - zamruczał z czułością i pocałował niebianina tym razem w czoło, by zaraz po tym się po prostu obok niego położyć, zamiast tak cały czas nad nim wisieć.
        Nie zabrał jednak dłoni z jego mostka, jedynie odrobinę uczepił się palcami koszuli nekromanty, jakby nie chciał by blondyn od niego uciekł. Nie trzymał go jednak tak, że Mitra nie miałby szans na wyrwanie się, bo jednak mimo otaczającej ich sielanki, nadal miał w głowie fobie ukochanego i nie chciał by ten poczuł się nieswojo. Odetchnął głęboko, upajając się jego cudownym zapachem przywodzącym na myśl połączenie kwiatowych kadzideł z cytrusami. Wolną dłonią odszukał ręki błogosławionego, by móc z nim spleść swoje palce i przysunął się jeszcze odrobinę, dotykając swoim czołem jego czoła. Nie był w ogóle senny dzięki niedawnej drzemce, jednak sam również przymknął oczy by w pełni móc się rozkoszować tą błogą chwilą.
        - Hm? - mruknął z rozmarzeniem, gdy niebianin po jakimś czasie wspólnego, bezproduktywnego leżenia przerwał otaczającą ich ciszę. Otworzył oczy i aż na moment wstrzymał oddech, gdy od razu utonął w łagodnym spojrzeniu jasno niebieskich oczu swojego partnera. Jakby w jednej chwili pojawił się pośrodku łąki gęsto porośniętej bławatkami, a dokoła tego wszystkiego istniała tylko oślepiająco jasna pustka. Uśmiechnął się zaraz odrobinę łobuzersko, unosząc przy tym lekko jedną brew.
        - Czekaj, chcesz popływać, czy znów skończyć pod wodą? - zapytał starając się usilnie powstrzymać wykwitające na twarzy rozbawienie, choć mu to nie wychodziło. Najlepszym tego dowodem było to, jak po chwili ostentacyjnie szczerzył swoje kły w pogodnym uśmiechu. Pocałował ukochanego w czoło i podniósł się do pozycji siedzącej z olbrzymią ilością nowej energii do działania.
        Chwila nie minęła, jak skrzypek stał na równych nogach i się przeciągał, próbując trochę rozprostować swoje "stare" kości i obudzić mięśnie do pracy.
        - Pozwoli pan, że panu pomogę? - zapytał z szarmanckim uśmiechem, pochylając się nad nekromantą z wyciągniętą w jego stronę pomocną dłonią, na której Mitra mógłby się wspomóc, by samemu powstać.
        Odsunął się odrobinę od Mitry by go przez przypadek nie uderzyć, gdy zrzucał z siebie spodnie, a gdy został w samej bieliźnie, uśmiechnął się do niego z chochlikami w oczach i to w taki sposób, jakby rzucał mu wyzwanie, po czym spokojnym, dumnym krokiem skierował się w stronę wody. Niczym drapieżnik, który daje swojej ofierze szansę na ucieczkę, nim się rozmyśli i postanowi jednak na nią zapolować. Niebianin budził w wampirze jego wewnętrzne dziecko i nie dało się tego ukryć, tak samo jak tego, że Aldaren uwielbiał pluskać się w wodzie i to jeszcze w promieniach słońca. Korzystać z życia ile tylko się dało.
Awatar użytkownika
Mitra
Splatacz Snów
Posty: 357
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Mag , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Mitra »

        Propozycja by pójść popływać momentalnie zmieniła nastrój chwili - z błogiej i czułej na radosną. Aldaren wyglądał jakby przy tej okazji zamierzał coś spektakularnie spsocić - ta uniesiona brew, ten uśmiech (ten uśmiech!), komentarz… Mitra zaraz dotrzymał mu kroku, bo sam na myśl o kąpieli zaczynał nabierać ochoty na zabawę.
        - Zobaczymy kto kogo pierwszy pod wodę pośle - oświadczył, jasno chyba dając do zrozumienia, że to nie będzie wcale niewinne pływanie tylko znowu przepychanki. Choć może niekoniecznie… Przekonają się jak wyjdzie. On był już jednak w nastroju do psot.
        Oczywiście gdy skrzypek się przeciągał, Mitra ledwie zdążył usiąść na kocu i przez moment z ukontentowaniem patrzył na swojego ukochanego. Gdy chwilę później Aldaren obrócił się do niego ze swoim pytaniem-propozycją, niebianin miał na twarzy trochę rozmarzony uśmiech, który na upartego można było przypisać po prostu nastrojowi tego cudownego dnia. Chętnie przyjął pomocną dłoń, by wstać.
        - Jaki pan szarmancki - skomentował w podobnym tonie co jego narzeczony. - Aż dziw, że po świecie chodzą jeszcze tak dobrze wychowani mężczyźni.
        Dobra, to nie był najlepszy tekst, ale Mitra się spieszył, bo morze go wzywało. Zresztą Aldarena też, bo obaj szybko zaczęli wyskakiwać z ubrań. Pierwszy do pływania był jednak skrzypek, bo nekromanta miał trochę więcej ubrań, z których musiał się wyplątać, no i na moment zamarł, zaintrygowany, gdy dostrzegł, że jego partner ściąga spodnie. Ostatnio w nich został i w sumie do Mitry dotarło, że generalnie Aldaren nie był zbyt skory do rozbierania się przy nim, choć chyba nie była to kwestia jakiegoś wstydu. Prędzej… To było przez wzgląd na ich relację i oczywiście traumy niebianina. A to prowadziło do kolejnej konkluzji - był to kolejny krok w budowaniu swobody i zaufania w ich związku. Słodka myśl.
        Mitra chwilę jeszcze gapił się za idącym w stronę morza skrzypkiem, oczarowany tym jak wspaniale się prezentował na tle wody i piasku, po czym szybko się ocknął. Zrzucił z siebie spodnie - tego dnia był przygotowany na wejście do wody, więc miał na sobie spodenki z trochę grubszego i przede wszystkim ciemnego materiału, który nie będzie prześwitywał, gdy stanie się mokry. Tak przygotowany, śmiało ruszył za Aldarenem. Nagle jednak przyszło mu coś do głowy.
        - Kto ostatni w morzu ten trąba! - zawołał, zrywając się do biegu. Szybko minął skrzypka, uskakując w bok, jeśli ten próbował go złapać i pędem jakby od tego zależało jego życie, leciał w stronę fal. Za nim, niczym woal, niósł się szczery, krystaliczny śmiech. Wpadł między fale ustawiając się bokiem, by nie dać się im przewrócić, ale niestety plan się nie powiódł - pierwsza duża fala uderzyła go w kolano, podcięła, a on z okrzykiem zaskoczenia padł jak długi do wody. Ale wygrał, był pierwszy! Przez to gdy wynurzył się na powierzchnię - mokry i ubrudzony piaskiem, z włosami przyklejonymi do czoła - szczerzył się radośnie od ucha do ucha. Uderzył dłonią w wodę, by trochę ochlapać swojego partnera, śmiejąc się przy tym głośno.
        - Wygrałem - oświadczył, po czym zanurzył się na chwilę, by się spłukać z piasku i wstał, oburącz odgarniając sobie włosy do tyłu. Kropelki wody na jego skórze pięknie błyszczały w słońcu.
        - No i ostatecznie i tak wylądowałem pod wodą - skonstatował, po czym wyciągnął do Aldarena rękę, by poprowadzić go dalej od brzegu. Tak jak poprzednim razem to skrzypek szedł odwrócony tyłem, tak teraz to samo robił Mitra, uśmiechając się promiennie i nawet bez specjalnej psoty w oczach. Chyba niczego nie kombinował po tym małym psikusie sprzed chwili.
Zablokowany

Wróć do „Dalekie Krainy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości